Rok. Właśnie tyle musiałam czekać, by móc ponownie spotkać się z Huawei MediaPad 10 FHD. I to nie dlatego, że przez ten czas nie udało mi się załatwić testowego egzemplarza, a przez fakt, że jego polska premiera wciąż nie miała miejsca. Trudno uwierzyć w to, że pierwszy raz miałam do czynienia z tym urządzeniem na targach MWC 2012 w Barcelonie – ponad dwanaście miesięcy temu. Wtedy zapowiadał się nad wyraz interesująco – przede wszystkim ze względu na czterordzeniowy procesor K3 i wyświetlacz o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli. Rok po oficjalnej prezentacji wciąż jest interesującym produktem, obok którego trudno przejść obojętnie. Tym bardziej, że dostępny jest również w wersji z LTE i to właśnie w takiej konfiguracji trafił do mnie na testy. Szkoda tylko, że jego dostępność w Polsce wciąż owiana jest tajemnicą…
Parametry techniczne Huawei MediaPad 10 FHD:
– ekran IPS, 10,1″ 1920 x 1200 pikseli,
– HiSilicon k3v2 Hi3620 1.2 GHz z Vivante GC4000,
– Android 4.0.4 Ice Cream Sandwich,
– 2GB RAM,
– 8/16/32GB pamięci,
– Bluetooth 3.0,
– WiFi 802.11 b/g/n,
– LTE,
– GPS,
– aparat 8 Mpix,
– kamerka 1,3 Mpix,
– slot kart microSD,
– 3.5 mm jack audio,
– wymiary: 257,4 x 175,9 x 8,8 mm,
– waga: 598 g,
– akumulator o pojemności 6600 mAh.
Przegląd wideo
Pierwsze wrażenia
Pierwsze wrażenie jest najważniejsze, czyż nie? To właśnie ono decyduje o tym czy zechcemy kupić dane urządzenie, czy zostawimy je spokojnie na jego miejscu w sklepie. A pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po wzięciu tabletu w dłonie, jest oczywiście wzornictwo i jakość wykonania. Z moich poprzednich recenzji wiecie już, że jestem cięta w tym temacie i czepiam się nawet szczegółów. Dzięki temu jednak mogę mieć większą pewność, że wejdę w posiadanie produktu, który po jakimś czasie użytkowania nie rozleci mi się w rękach. Jak pod tym względem wypada Huawei MediaPad 10 FHD?
Przedni panel modelu nie wyróżnia się na tle pozostałych tabletowych propozycji dostępnych na rynku. Tylny z kolei przywołuje na myśl tablet Samsunga: Galaxy Note 10.1, przez co można luźno stwierdzić, że Huawei wiedział na kim się wzorować – bo jeśli już, to na rynkowych gigantach. Wykonany jest jednak z innych materiałów od Samsunga. Jego tylny panel jest aluminiowy, podczas gdy Galaxy Note 10.1 – plastikowy. Wszelkie elementy obudowy są ze sobą świetnie spasowane, nic nie trzeszczy w dłoniach, a ekran nie ugina się pod palcami przy żadnym miejscu przy którejkolwiek krawędzi. Wykonanie można więc ocenić na świetne. Tym bardziej, że producent pomyślał (albo uczył się na błędach pozostałych tabletowych graczy) i miejsce, w którym znajdują się wszelkie anteny, zasłonił plastikowym panelem zamiast aluminiowego. W skrócie: jakość wykonania i walory estetyczne na najwyższym poziomie. Choć należy zauważyć, że obudowa modelu lubi zbierać odciski palców.
Na wspomnianym, wyróżniającym się na obudowie kawałku plastiku, umieszczone zostało oczko aparatu i dioda LED. Nieco niżej, po obu stronach, bezpośrednio przy krawędziach tabletu, znalazły swe miejsce głośniki stereo, natomiast w centralnej części – logo Huawei.
U góry, przy prawym rogu urządzenia, znajdziemy zaślepkę, pod którą ukryte są: slot kart microSD oraz slot kart SIM. Na dole z kolei – 30-pinowy port Huawei do ładowania i otwory służące do podłączenia ekranu do stacji dokującej.
Prawy bok, u góry, oferuje nam włącznik i przyciski do regulacji głośności, prawy natomiast – jack audio 3.5 mm. W obudowie urządzenia nie znajdziemy portu microUSB ani wyjścia HDMI.
W pudełku z tabletem otrzymujemy kabel USB do podłączania sprzętu do komputera i adapter do ładowana sieciowego, a także dokumentację. Przesłanie danych 1GB z tabletu na komputer zajmuje 91 sekund, natomiast z komputera na tablet – 59 sekund.
Wyświetlacz
Jeśli miałabym wskazać 10,1-calowy tablet z najlepszym wyświetlaczem, spośród testowanych przeze mnie do tej pory, byłyby to dwa modele: Huawei MediaPad 10 FHD i Asus Transformer Pad Inifnity 700. A to dzięki zastosowanej wysokiej rozdzielczości, która wynosi 1920 x 1200 pikseli (podobny oferuje m.in. Acer Iconia Tab A700). Dzięki niej korzystanie z tabletu jest bardziej niż zadowalające. Wszelkie elementy graficzne i czcionki są ostre jak brzytwa. To z kolei sprawia, że bez problemu możemy czytać treści na stronach internetowych czy w dokumentach PDF w pionie bez powiększania (te z kolei wczytują się szybko, co w połączeniu z czytelnością czcionek, całościowo wpływa na znaczny komfort ich przeglądania).
Ekran dobrze odwzorowuje kolory i oferuje świetne kąty widzenia, dzięki czemu bez problemu osoby siedzące obok nas dostrzegą to, co aktualnie jest wyświetlane na ekranie naszego urządzenia. Dodatkowo świetnie reaguje na dotyk – nawet najlżejsze muśnięcie jest poprawnie odczytywane. Jako że tablet testowałam bezpośrednio przed wylotem do Barcelony na targi MWC 2013 (niestety, z wielu względów nie udało mi się wcześniej zamieścić recenzji), trudno mi było sprawdzić widoczność w pełnym słońcu – była wtedy sroga zima, co zresztą widać też na fotce zrobionej tym tabletem.
Warto zauważyć, że nie ma z nim żadnych problemów – nie doszukałam się martwych pikseli, prześwitów ani innych tego typu mankamentów. W skrócie: ekran jest naprawdę doskonały.
Oprogramowanie, działanie
Huawei MediaPad 10 FHD nie jest niestety tabletem, który pracuje w oparciu o Androida Jelly Bean. W zamian otrzymujemy Androida 4.0.4 Ice Cream Sandwich z bardzo sympatyczną, funkcjonalną nakładką producenta. Wyprzedzając ewentualne pytanie o aktualizację do „żelki”: w chwili obecnej na ten temat nie wiadomo zupełnie nic – zarówno o wersji 4.1, jak i 4.2.
Interfejs Huawei zauważamy już w chwili pierwszego uruchomienia tabletu. Na ekranie blokady, poza standardową możliwością przejścia do ekranu głównego i aparatu, możemy otworzyć także skrzynkę mejlową oraz wiadomości SMS/MMS. Co ważne, na ekranie blokady znajdziemy także włącznik pokazu slajdów (zdjęcia z galerii), który uruchamia się bez potrzeby odblokowywania ekranu, jak również aktualną datę i godzinę oraz funkcjonalne przyciski nawigacyjne do odtwarzacza muzycznego.
Po odblokowaniu ekranu naszym oczom ukazuje się jeden z dwóch ekranów domowych (ich ilość można zwiększać), na których można umieścić skróty do aplikacji i widżetów. Podobnie jak w testowanym jakiś czas temu tablecie Huawei MediaPad 7 Lite, mamy możliwość ukrycia dolnego paska systemowego – wystarczy kliknąć na odpowiednią ikonkę na jego środku, by go schować lub przesunąć palca od dolnej krawędzi ekranu ku górze, by wysunąć pasek.
Kolejna sprawa to szybkie ustawienia. Po kliknięciu na pasek systemowy w prawym dolnym rogu, otrzymujemy dostęp do szybkiej zmiany jasności wyświetlacza oraz włączenia/wyłączenia: WiFi, trybu samolotowego, GPS, Bluetooth, rotacji ekranu i powiadomień.
Preinstalowane aplikacje: Gmail, Google+, Google Talk, aparat, poczta, kalendarz, Kingsoft Office, Adobe Reader, Menadżer plików, DLNA, Facebook, Foxit Reader, Kalkulator, Pogodynka, SMS/MMS, Studio filmowe, Twiiter.
Zapoznajemy się z parametrami technicznymi Huawei MediaPad 10 FHD. Czterordzeniowy procesor – brzmi nieźle. Po chwili okazuje się jednak, że nie jest to jednostka żadnego ze znanych dostawców chipów, czyli NVIDII lub Qualcomma. Producent postanowił zaimplementować własny procesor – HiSilicon k3v2 Hi3620 1.2 GHz z Vivante GC4000. I to był największy błąd przy projektowaniu tego urządzenia. Często można odnieść wrażenie, że tablet ten ma dwa rdzenie, a nie cztery.
Jest to widoczne zarówno w codziennym użytkowaniu przy podstawowych zadaniach, jak otwieranie kolejnych aplikacji, przeglądanie stron internetowych czy czytanie PDF-ów, jak również przy bardziej wymagających akcjach: graniu (tu się można załamać, ale o tym dalej) i oglądaniu wideo. MediaPad 10 FHD działa szybko, ale często zdarzają mu się chwile zwątpienia – „zamyśla się” na moment np. przy otwieraniu aplikacji czy wychodzeniu z PDF-a, by otworzyć inny dokument. Tragedii nie ma, ale mogło być sporo lepiej.
Gry, benchmarki
Huawei MediaPad 10 FHD to pierwsze urządzenie, jakie przyszło mi testować, ze wspomnianym czterordzeniowym procesorem Huawei. Tym bardziej byłam ciekawa jak sprawdza się w rzeczywistości. Zwłaszcza, że pamiętam, jak Huawei chwalił się w zeszłym roku, że jest to bardzo wydajna jednostka z 16-rdzeniową grafiką. Cóż… Może na papierze owszem. W grach tego, niestety, nie widać.
Jak mogliście zobaczyć na filmiku z początku wpisu, tablet nie radzi sobie z wymagającym grami. Grafika pozostawia wiele do życzenia, a takie tytuły, jak Need for Speed: Most Wanted, Asphalt 7: Heat czy GTA 3 niesamowicie przycinają – nawet w trybie wysokiej wydajności, o którym kilka słów w akapicie o baterii. Lepiej jest za to z mniej ambitnym grami, jak np. Angry Birds, iRunner czy Granny Smith.
Poniżej wyniki uzyskane przez MediaPad 10 FHD w benchmarkach:
An3DBench: 7234
An3DBenchXL: 33317
CF-Bench: 23528, 5234, 12551
NenaMark1: 54,5
NenaMark2: 47,7
OpenGL: 56,6
Quadrant: 4384
AnTuTu: 12155 (CPU: 6239, GPU: 2685, RAM: 2379, I/O: 852)
Vellamo: metal: 431, html5: 1324
Wideo, głośniki
Z danych producenta wynika, że preinstalowany odtwarzacz multimedialny radzi sobie z następującymi formatami plików: MPEG-4 / H.264, VC-1, WMV-9, MP4, 3GP, 3G2, RM, RMVB, ASF, FLAC, APE, MOV, MP3, WMA, FLAC, APE, WAV, RA, Ogg, MIDI. W rzeczywistości bez większych problemów odtworzył testowe próbki. A gdy takowe się pojawiły, z pomocą przychodził MX Player.
Jak mogliście zaobserwować na zdjęciach zamieszczonych w tej recenzji, jak również wspomniałam wcześniej, MediaPad 10 FHD posiada dwa głośniki. Znajdują się one na tylnej ściance urządzenia, przez co gdy położymy je na jakiejkolwiek powierzchni, zagłuszymy wydobywający się z nich dźwięk. Ten z kolei jest dobrej jakości, choć na maksymalnej głośności pozostawia nieco do życzenia.
Do naszej dyspozycji zostały oddane trzy ustawienia trybu Dolby Mobile: off, muzyka i film. Trudno jednak jest zauważyć jakiekolwiek różnice pomiędzy nimi. O ile w przypadku dwóch ostatnich w ogóle ich nie słychać, tak w pierwszym można zaobserwować nieco ściszony dźwięk na maksymalnym ustawieniu głośności niż na pozostałych dwóch.
WiFi, LTE, GPS, Bluetooth
Wszelkie anteny znajdujące się w MediaPad 10 FHD są bardzo czułe. WiFi działa bez najmniejszych problemów i oferuje bardzo dobry zasięg zarówno blisko routera, jak i nieco dalej (metr: -44 db, 10 metrów: -67 db). Podobnie z GPS – tablet wyszukiwał kilku satelitów ledwie po chwili od włączenia, nawet w pomieszczeniach (choć tu należało znajdować się w pobliżu okna). Bluetooth natomiast bez problemów umożliwił podłączenie np. bezprzewodowej klawiatury. Niesamowicie ucieszyła mnie obecność w tym modelu LTE, dzięki któremu mogłam korzystać z dostępu do sieci w miejscach, w których trudno było w ogóle pomyśleć o jakimkolwiek hotspocie. LTE z kolei mogłam przetestować dzięki uprzejmości sieci Plus, która dostarczyła kartę.
Akumulator
Jeśli uważnie oglądaliście filmik zamieszczony na początku wpisu wiecie już, że w ustawieniach tabletu mamy dostępne trzy tryby działania: oszczędzanie energii, optymalny i wysoka wydajność. W każdym z nich konfiguracja urządzenia jest nieco inna, dzięki czemu różni się jego czas pracy. I tak, przeglądając strony internetowe w trybie oszczędzanie energii, z włączonym WiFi i minimalną jasnością ekranu, tablet działa przez sześć godzin i dziewięć minut. Co ciekawe, nieco dłużej pracuje korzystając z LTE: sześć godzin i czterdzieści siedem minut. Z kolei po włączeniu trybu wysoka wydajność i ustawieniu jasności ekranu na maksymalną wartość, możemy przeglądać internet dzięki LTE przez cztery godziny i dwadzieścia minut.
Ładowanie tabletu trwa ok. 4 godzin.
Aparat, kamerka
Aparat o rozdzielczości 8 Mpix robi całkiem przyjemne zdjęcia, o czym możecie przekonać się poniżej (jak już wspomniałam, jest jeszcze z zimowej aury, kiedy to leżał śnieg). Oferuje także sporo możliwości zmiany ustawień, w tym: wybór sceny, balans bieli, ISO, retusz zdjęć, stoper, jakość i rozmiar zdjęcia, autofokus, wykrywanie twarzy, redukcja czerwonych oczu, HDR. Z kolei przednia kamerka umożliwia bezproblemowe przeprowadzanie rozmów wideo.
Klawiatura zewnętrzna
Wprowadzanie treści do tabletu, zarówno na stronach internetowych, jak również w dokumentach tekstowych, jest możliwe za pomocą standardowej klawiatury wirtualnej znanej z Androida lub równie wygodnej preinstalowanej – ta ustawiona jest domyślnie po włączeniu urządzenia. Ale jest też inna możliwość – korzystanie z fizycznej klawiatury. Niestety, nie jest to stacja dokująca, do jakich przyzwyczaił nas Asus. Nie znajdziemy w niej dodatkowego akumulatora, który mógłby wydłużyć pracę naszego produktu. Jednak warto zauważyć, że po podłączeniu tabletu do klawiatury można go ładować – trzeba jedynie podłączyć ładowarkę do klawiatury. Należy jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że wyposażona jest w dwa pełnowymiarowe porty USB. Ogólnie rozszerza możliwości tabletu i zamienia go w 10,1-calowego netbooka, dzięki któremu pisanie dłuższych tekstów staje się wygodniejsze, a podłączenie akcesoriów peryferyjnych przez USB – wreszcie możliwe (przypomnijmy, że część tabletowa nie oferuje nawet microUSB).
Podsumowanie
Huawei MediaPad 10 FHD zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. Jest świetnie wykonany i bardzo dobrze się prezentuje. Oferuje doskonały wyświetlacz, któremu pochwały należą się przede wszystkim za wysoką rozdzielczość i kąty widzenia, a także przykuwający oko funkcjonalny interfejs, LTE, możliwość podpięcia klawiatury oraz czterordzeniowy procesor, zapewniający niezłą wydajność. Ale właśnie, tylko niezłą. Po czterech rdzeniach spodziewalibyśmy się jednak czegoś więcej. A tu, niestety, procesor w połączeniu z grafiką zawodzą w bardziej wymagających grach. Jeśli ktoś szuka tabletu do różnych zastosowań, ale nie do grania – Huawei MediaPad 10 FHD może się okazać dobrym wyborem. Warto przy tym pamiętać, że nie ma możliwości podłączenia tabletu do telewizora przez HDMI (tu pomaga DLNA, pod warunkiem, że nasze odbiorniki takową technologię oferują), a sam tablet nie posiada nawet microUSB.
Huawei MediaPad 10 FHD na chwilę obecną nie jest dostępny w Polsce i wiele wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach niewiele się w tej kwestii może zmienić. Jak tylko jednak cokolwiek będziemy o tym wiedzieć – damy znać.
Cena urządzenia na niemieckim Amazonie wynosi 368 euro (8GB) plus 105 euro za klawiaturę.