Pod koniec ubiegłego roku do sprzedaży na polskim rynku trafił pierwszy tablet firmy HANNSpree – HANNSpad. Kosztujący wtedy 1599 złotych model był jedną z pierwszych „firmowych” alternatyw dla iPada pierwszej generacji czy Samsunga Galaxy Tab. Dziś tablet ten spokojnie można zaliczyć do urządzeń z niższej półki cenowej, choć parametrami technicznymi nie odbiega aż tak strasznie od obecnie najpopularniejszych modeli. HANNSpree HANNSpad kosztuje ok. 1000 złotych, a że ostatnio rośnie popularność modeli, których cena waha się w tej okolicy, postanowiliśmy sprawdzić jak radzi sobie to urządzenie w rzeczywistości.
Zawartość pudełka producent ograniczył do minimum – znajdziemy w nim rzecz jasna sam tablet, ładowarkę, instrukcję obsługi oraz kabelek USB do podłączenia urządzenia z komputerem. Niestety, w pudełku zabrakło ściereczki do ekranu, który uwielbia zbierać odciski palców, słuchawek czy kabla mini HDMI, który niewątpliwie by się przydał (ale nie wymagajmy zbyt wiele).
Po otworzeniu pudełka naszym oczom ukazuje się tablet sprawiający wrażenie bardzo masywnego. Po wzięciu w dłonie przekonujemy się, że nie było to złudne wrażenie. Urządzenie jest dość ciężkie – waży bowiem 745 g i grube – 13,9 mm. Jeśli chodzi o kwestie estetyczne – ramka dookoła ekranu jest standardowo czarna, natomiast obramówka tabletu – srebrna. Obudowa została wykonana z plastiku, co raczej nie sprzyja jego designowi, aczkolwiek nie można się zbyt wiele spodziewać po tablecie za 1000 złotych.
Jeden bok modelu (trzymając tablet w pozycji horyzontalnej jest to bok lewy) został przeznaczony na wszelkiego rodzaju porty. Znajdziemy tu przede wszystkim wyjście miniHDMI, slot kart microSD, port miniUSB, gniazdo zasilające, jack audio 3.5 mm, a zaraz obok przycisk reset. U góry urządzenia znajduje się włącznik, służący także do usypiania, natomiast po jego lewej stronie – przycisk regulacji głośności. Na przeciwległym boku znalazło się miejsce dla mikrofonu.
Bezpośrednio pod ekranem, w lewym dolnym rogu, mamy do dyspozycji trzy diody powiadamiające. Pierwsza informuje o tym, że tablet jest włączony (a co za tym idzie – naładowany), druga o procesie ładowania, natomiast trzecia o dostępie do sieci bezprzewodowej dzięki włączonemu WiFi. Pierwsza z wymienionych diod świeci się cały czas, nawet jeśli tablet jest w trybie uśpienia. Po prawej stronie wyświetlacza mamy do czynienia z trzema dotykowymi klawiszami, których reakcja na dotyk czasem pozostawia wiele do życzenia. Od góry: home, menu, wstecz.
Po włączeniu urządzenia (proces ten trwa ok. 40 sekund) z wielkim zainteresowaniem przyglądałam się interfejsowi użytkownika, który znajduje się na modelu HANNSpad. Sprzęt ten, mimo faktu, iż pracuje w oparciu o Androida 2.2, dzięki nakładce Tap’n’Tap w ogóle go nie przypomina – co jest niewątpliwie sporym plusem. Do naszej dyspozycji zostały oddane trzy ekrany główne. Na każdym z nich wyświetlają się trzy ikonki w górnym prawym rogu (godzina, poziom naładowania baterii oraz stan połączenia z siecią bezprzewodową), a także pasek na dole z jedenastoma skrótami przydatnych aplikacji, które warto mieć pod ręką: Wiadomości, Pogoda, Sieć Web, Zegar, Kontakty, Poczta, Lista czynności do wykonania, Lista zakupów, Kalendarz oraz Muzyka. Pierwszy z ekranów wyświetla zajawki trzech newsów z polskich serwisów informacyjnych dotyczących Polski (zmieniają się co kilka sekund), zegar oraz notatki zapisane w kalendarzu (jeśli takowe są w danym dniu). Drugi – listę zakupów, zegar oraz zajawkę jednego newsa z serwisów informacyjnych dotyczących wydarzeń ze świata. Trzeci, a zarazem ostatni ekran główny, wyświetla wszystkie zainstalowane na tablecie aplikacje. Istotna sprawa – zawartości żadnego z tych pulpitów nie można dowolnie spersonalizować.
Skoro już o aplikacjach mowa, warto wspomnieć o programach, które są dodawane fabrycznie wraz z urządzeniem. Wśród nich znajdziemy: Facebook, Angry Birds, Flash, Adobe Reader, Libreka!, YouTube, ES File Explorer oraz bardzo ciekawe pakiety biurowe: PlanMaker Mobile, Presentations Mobile oraz TextMaker Mobile – każda z aplikacji umożliwia zapisanie dokumentu w różnych rozszerzeniach – w tym także z MS Office.
Niestety, jak większość tabletów z Androidem w wersji 2.2, tak i w tym przypadku nie mamy dostępu do Android Market, a co za tym idzie – prawie 320 tysięcy różnorakich aplikacji. W zamian producent udostępnił nam sklep App Center, który niestety w moich rękach odmawiał posłuszeństwa – po prostu nie chciał działać i już, nie pomógł nawet reset urządzenia.
Pora przyjrzeć się temu, co najistotniejsze w każdym tablecie internetowym – ekranowi. W tym przypadku jest to 10,1-calowa jednostka o rozdzielczości 1024 x 600 pikseli. Wyświetlacz pojemnościowy nie powinien sprawiać żadnych przykrych niespodzianek podczas korzystania z urządzenia – tak przynajmniej mogłoby się wydawać. Niestety, czasem można odnieść wrażenie, że HANNSpad zbyt długo zastanawia się nad tym czy zareagować na mój ruch, czy nie. Czasem najnormalniej w świcie nie reaguje, w innych sytuacjach na chwilę się zamyśla, by zaraz później otworzyć żądaną aplikację (być może nie jest to problem samego ekranu, a raczej warstwy oprogramowania, aczkolwiek trudno stwierdzić). Multitouch działa całkiem przyzwoicie, choć nie może się obejść bez krótkich momentów zawahania przy wczytywaniu zawartości, którą powiększamy.
Kąty widzenia do rewelacyjnych nie należą, ale jak na sprzęt z niższej półki są całkiem zadowalające (trzymając tablet w pozycji horyzontalnej można swobodnie zobaczyć to, co jest na nim wyświetlane, patrząc z góry i z dołu, nieco gorzej jest w przypadku prawej i lewej strony. Jak wspomniałam wyżej, nie obejdzie się bez noszenia przy sobie ściereczki, bo matryca modelu HANNSpad uwielbia zbierać odciski palców. Jako że jest to ekran błyszczący, odbija w sobie wszystko, co tylko może.
Akcelerometr jest czterokierunkowy, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu – działa bardzo sprawie i ekran obraca się w żądaną stronę w bardzo szybkim tempie. Można mieć do HANNSpree żal o brak przycisku blokady rotacji ekranu, ale nie wymagajmy znowu zbyt wiele (możliwość obracania ekranu można za to zablokować ręcznie w ustawieniach tabletu).
Jako że wbudowany sklep z aplikacjami – App Center – nie chciał ze mną współpracować, nie miałam możliwości przetestowania odtwarzania filmów przez inne odtwarzacze niż zainstalowany przez producenta. I tak, nie były to zbyt ciekawe doświadczenia. Nie radzi sobie z plikami .mkv (aczkolwiek z większością popularnych formatów już tak), nie odtwarza napisów…
Oglądając film chcielibyśmy coś słyszeć – dlatego właśnie producent wyposażył swój tablet w… jeden malutki głośnik, w dodatku umiejscowiony z tyłu urządzenia. Jakość odtwarzanej muzyki czy dialogów filmowych i całej reszty pozostawia wiele do życzenia – na najgłośniejszym ustawieniu dźwięk jest strasznie zniekształcony, a gdy jeszcze dojdzie do tego położenie na jakiejkolwiek powierzchni – nie nadaje się do słuchania (przypominam, głośnik jest z tyłu).
Mając w rękach tablet z dwurdzeniową Tegrą 2 chciałoby się w coś pograć… Chciałoby się, ale się nie pogra. Wspomniany brak dostępu do Android Market zabija potencjał tabletu i z grania nici. Zapewne można znaleźć jakieś mniej wymagające tytuły w App Center, aczkolwiek dostęp do niego jest utrudniony (przynajmniej w przypadku testowanego egzemplarza).
Przeglądarka internetowa świetnie radzi sobie z elementami flashowymi. Lekko denerwujący jest sposób korzystania z zakładek, których jednocześnie możemy mieć otwartych osiem. Żeby przejść do kolejnej z nich trzeba wyjść z aktualnie przeglądanej strony, zerknąć na listę zakładek i stamtąd wybrać żądany adres. Multitouch działa bez większego zarzutu, choć – jak wspomniała wyżej – zdarzają mu się momenty zawahania. Na uwagę zasługuje klawiatura ekranowa w modelu HANNSpad – została ona podzielona na dwie części tak, by można było wprowadzać tekst kciukami. Szkoda tylko, że nie można jej zmienić na tradycyjną QWERTY… Ta jest dostępna jedynie w trybie pionowym.
Bardzo pozytywnie zaskakuje bateria urządzenia, której pojemność to 3650 mAh. Producent obiecuje, że jest w stanie pracować maksymalnie przez osiem godzin. W moim przypadku najdłużej działał przez niecałe 7h (z włączonym WiFi i jasnością ekranu ustawioną na full), ale to i tak świetny wynik jak na tablet za te pieniądze. Co ciekawe, w trybie czuwania bateria rozładowuje się w tempie średnio 1% na godzinę.
Czego w tym modelu nie uświadczymy? Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy – GPS. Kolejna – brak aparatu oraz kamerki do połączeń wideo, aczkolwiek o ich przydatności można się spierać. Następna to starsza wersja Androida – w tym przypadku 2.2 Froyo bez dostępu do Android Market. Urządzenie nie posiada także 3G, co przekreśla go w oczach wielu Czytelników Tabletowo.pl.
Gdybym to ja stawała przed wyborem czy kupić HANNSpree HANNSpad, czy też nie, raczej bym się nie pakowała w dłuższy romans z tym modelem. Na wygodę użytkowania tabletów wpływa przede wszystkim waga urządzenia i to, jak leżą w dłoni – w przypadku HANNSpad nie można mówić o wygodzie przy dłuższej chwili korzystania z niego. Do tego dochodzi brak Android Market…
Ale z drugiej strony koszt tego modelu to tylko 1000 złotych. „Tylko”, bo tablety z 10-calowymi ekranami są o połowę droższe. Ale tu znowuż pojawia się „ale” – te droższe modele, jak Asus Eee Pad Transformer czy Acer Iconia Tab A500 działają w oparciu o Androida Honeycomb, mają dostęp do Android Market i Tegra Zone i oferują więcej możliwości… Chyba jednak dołożyłabym te 500-600 złotych i wolała się cieszyć większą funkcjonalnością urządzenia.
Specyfikacja HANNSpree HANNSpad:
– ekran: 10,1″, 1024 x 600 pikseli,
– Android 2.2,
– dwurdzeniowa Tegra 2, 1GHz,
– 512MB, DDRII 667MHz,
– 16GB pamięci,
– slot kart microSD,
– miniHDMI,
– miniUSB,
– WiFi (802.11 b/g/n),
– Bluetooth 2.1,
– bateria 3650 mAh,
– wymiary: 260 × 170 × 13.9 mm,
– waga: 745 g.