Jakiś czas temu do naszej redakcji trafił tablet od dość świeżego producenta na polskim rynku, czyli Allview. Jest to model Viva i10G. Przyznam, że urządzenie po jego odpakowaniu zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie pod względem wykonania. Niestety po ponad dwóch tygodniach użytkowania tego tabletu zacząłem się coraz bardziej zastanawiać, czy jest on wart tych 999 zł, jakie przyjdzie nam za niego zapłacić. Jak zwykle na początku zachęcam Was do zapoznania się ze specyfikacją testowanego tabletu, którą znajdziecie tuż poniżej.
- Ekran: IPS 9,7”, rozdzielczość 2048×1536 pikseli,
- pamięć RAM: 2 GB,
- procesor: cztery rdzenie Intel Atom Z3735D 1,86 GHz (22nm),
- pamięć: 32 GB, możliwość rozszerzenia kartami microSD do 64GB,
- system operacyjny: Android 4.2.2 Jelly Bean,
- aparat: 5 Mpix z autofocusem,
- kamerka: 2 Mpix,
- GPS, GLONASS,
- łączność: WiFi b/g/n, 3G,
- wymiary: 239 x 180 x 9,25 mm,
- waga: 588,7 g.
Wykonanie
Trzeba przyznać, że nie jest źle. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Viva i10G będzie dużo gorzej wykonanym urządzeniem, ale do ideału mimo wszystko sporo mu brakuje. Zacznijmy jednak od plecków tabletu, które tak w ok. 80% zostały wykonane z aluminium, nie sprawiają wrażenia, jakby się miały porysować po kilku dniach. Niestety reszta tabletu została wykonania z tworzywa sztucznego, które z kolei sprawia wrażenie dość tandetnego. I chyba w rzeczywistości tak jest, myślę, że przy mniej uważnym korzystaniu z i10G, będziemy w stanie szybko dorobić się różnych zarysowań lub otarć.
Jednak elementem wykonania, na którym bardzo się zawiodłem, była przednia tafla pokrywająca wyświetlacz Viva i10G. Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to plastik, ponieważ sporadycznie, przy mocniejszym naciśnięciu na ekran można było wyczuć drobne uginanie przedniej powłoki. Zastosowanie takiego materiału na przodzie tabletu również utrudniało nam nieco nawigację dotykową po ekranie. Na ekranie niesamowicie szybko powstawały różne zabrudzenia, które bardzo trudno było potem usunąć.
Na prawej krawędzi tabletu umiejscowiono trzy przyciski: power, sterowanie głośnością, a także fizyczny klawisz powrotu do ekranu domowego. Na górnej krawędzi znajdziemy: gniazdo Jack 3,5 mm, złącze MicroUSB, slot kart MiroSD oraz SIM, a także mikrofon.
Wyświetlacz
Nietrudno dostrzec w specyfikacji Viva i10G, że ekran pod względem swoich parametrów jest wręcz identyczny z tym, jaki znajdziemy w np. iPadzie Air. W i10G mamy do dyspozycji ekran IPS o przekątnej 9,7 cala, który oferuje identyczną, jak w produkcie Apple, rozdzielczość 2048 x 1536 pikseli. Według mnie odwzorowanie kolorów, a także kąty widzenia stoją tutaj na bardzo wysokim poziomie. Nasycenie barw wydaje się być odpowiednie, co oznacza, że nie mamy tutaj do czynienia z przesyconymi kolorami. Również byłem zadowolony z głębi czerni, którą pokusiłbym się nawet porównać z tą, jaką znajdziemy w ekranach typu AMOLED.
W większości sytuacji byłem jak najbardziej zadowolony z tego wyświetlacza, szczególnie przy przeglądaniu stron internetowych, a także podczas oglądania filmów.
Działanie, Oprogramowanie
Zawiodłem się. Android 4.2 obecnie nie jest już najnowszym systemem i mile widziana byłaby jakaś aktualizacja do w miarę aktualnej wersji KitKat. Zacznijmy jednak od początku. Sercem Viva i10G jest czterordzeniowy procesor Intela o taktowaniu 1,86 GHz. Całość wspiera 2 GB pamięci RAM, co w zupełności wystarcza.
Niestety nie mogę powiedzieć wiele dobrego na temat działania systemu na tym urządzeniu. W wielu sytuacjach zdarzały mi się drobne klatkowania animacji, nawet wtedy, gdy miałem uruchomioną jedną lub dwie aplikacje w tle. W samym interfejsie również przydałby się drobny powiew świeżości, który mogłaby wnieść aktualizacja do Androida KitKat.
Bardzo mi się spodobał pasek nawigacyjny, na którym nie mamy umieszczonych tylko przycisków wstecz, home, a także ostatnich aplikacji. Owy pasek wzbogacono również o przyciski do sterowania głośnością, skrót do wykonania zrzutu ekranu, a także wygodny przycisk do uruchomienia opcji w wybranej aplikacji. Niestety pewną wadą tego może okazać się to, że nie mamy możliwości edytowania tych przełączników, co dla niektórych użytkowników może okazać się wadą. Bardzo spodobało mi się to, że w zestawie dostajemy przejściówkę z MicroUSB na USB 2.0, dzięki czemu bez problemu możemy podłączyć do naszego tabletu np. myszkę lub pamięć przenośną.
I tak naprawdę więcej dodatków ze strony producenta nie znalazłem w systemie, cała reszta to zwykły, czysty Android 4.2 Jelly Bean. Dzięki całkiem wydajnym podzespołom, a także bardzo dobremu ekranowi na Viva i10G możemy pograć w dość wymagające gry. Osobiście testowałem tutaj działanie Real Racing 3 oraz Colin McRae Rally. Obie gry pracowały na tym tablecie bardzo płynnie.
Niestety podczas długiego grania lub przeglądania internetu, tablet znacząco się nagrzewa, co negatywnie wpływa na komfort użytkowania. Dlatego najlepiej co jakiś czas jest odłożyć tablet na chwilę… I właśnie wtedy pojawia się następny problem. Otóż tablet, kiedy nie jest przez nas użytkowany i leży gdzieś na stole, lubi co jakiś czas bez jakiegokolwiek powodu się zrestartować, zazwyczaj trwa to chwilę, ale niemiłosiernie irytuje. Viva i10G świetnie sprawował się podczas odczytywania różnych plików z pakietu Office, a także przy przeglądaniu stron internetowych.
Aparat i kamerka
Tylny aparat i10G ma matrycę o wielkości 5 MPix, co teoretycznie powinno w zupełności wystarczyć do sporadycznego zrobienia zdjęcia. Ale niestety jakość zdjęć nie jest porywająca. Odniosłem wrażenie, że tablet często miał problem ze złapaniem odpowiedniej ostrości, a jeśli to się już udało, to cały proces musiał trwać dość długo. Chyba nie będziecie zdziwieni, jeśli powiem, że jakość zdjęć przy słabym oświetleniu była bardzo mizerna. Przy dobrym świetle udawało się wykonać dostateczne zdjęcia, ale tak jak już wcześniej wspomniałem, wszystko utrudniał słabo działający AutoFocus.
Co do przedniej kamerki nie miałem większych zastrzeżeń, w zupełności powinna wystarczyć to wideorozmów na Hangouts lub Skype.
Akumulator
Kolejny element, na którym dość mocno się zawiodłem. Urządzenie posiada ogniwo o pojemności 8000 mAh, co teoretycznie powinno wystarczyć do normalnego użytkowania, ale niestety w rzeczywistości nie jest tak kolorowo. Przy korzystaniu tylko z Wi-Fi udało mi się uzyskać wyniki na poziomie 3 do maksymalnie 4 godzin na podświetlonym ekranie, a w trybie mieszanym, czyli 3G oraz Wi-Fi wartość ta plasowała się w okolicach 2,5 do 3 godzin na podświetlonym ekranie. Po tablecie, który ma prawie 10 cali po prostu spodziewałem się czegoś więcej i z pewnością nie jest to sprzęt dedykowany dla bardzo wymagających użytkowników.
Benchmarki
- Geekbench: Single Core: 672; Multi Core: 1966
- Ice Storm: Maksymalny wynik
- Ice Storm Extreme: 7910
- Ice Storm Unlimited: 13777
Podsumowanie
Niestety po ponad dwóch tygodniach testowania tego modelu muszę z przykrością powiedzieć, że ma on sporo poważnych wad. Chyba najbardziej denerwowały mnie samoistne restarty, a także to, że pomimo świetnych podzespołów tablet często potrafił klatkować przy wykonywaniu bardzo prostych czynności, jak np. przewijanie kart na liście aplikacji. Bardzo spodobał mi się ekran pod względem jakości obrazu, jaką potrafi nam zaoferować, ale jednocześnie zniechęcił mnie do siebie poprzez samą powłokę, która utrudniała mi nieco obsługę dotykową. Ogromną zaletą Viva i10G jest fakt, że możemy tutaj pograć bez jakichkolwiek problemów w dość wymagające tytuły dostępne w Google Play, a także dzięki dołączonej do zestawu przejściówki, mamy możliwość podłączenia myszki lub pamięci zewnętrznej. Według mnie jest to świetne urządzenie dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tabletami. Viva i10G powinien także sprawdzić się w dłoniach dziecka. To na tyle w tej recenzji. Pozdrawiam Was! :)