T Tablet to debiut magentowego operatora na rynku tabletów. Czy jest on jednak udany? Miałem okazję przekonać się o tym na własnej skórze i przez ostatnie tygodnie spędziłem z tym sprzętem trochę czasu. Czy warto w ogóle dawać szansę tabletowi sygnowanemu logo T-Mobile?
T Tablet od T-Mobile
Przyznam się zupełnie szczerze, że początkowo bałem się w ogóle dotknąć tego sprzętu. Mając w pamięci debiut T Phone Pro 5G i to, jak bardzo był słaby, nie wiedziałem, czego spodziewać się po tablecie. Ostatecznie doszedłem jednak do wniosku, że warto sprawdzić, na co możemy liczyć w urządzeniu od T-Mobile, wycenionym na niecałe 1100 złotych. Szczególnie, że w tej kwocie mamy do czynienia z modułem 5G i obsługą kart SIM!
Pierwsze wrażenie było ciut nijakie – ot, całkiem zwyczajny tablet, który z tyłu ma wyspę aparatów i znaczek T-Mobile. Rozpocząłem konfigurację, podłączyłem sprzęt do mojej sieci Wi-Fi, rozpocząłem aktualizowanie aplikacji, opuściłem pokój z routerem i… sprzęt stracił sygnał. Słaby moduł Wi-Fi, no, rozumiem, zdarza się. To jednak nie był koniec niespodzianek – zarówno tych przyjemnych, jak i nie.
Na początek nieco danych
Zacznijmy od zamieszczenia tabeli z danymi technicznymi recenzowanego sprzętu. Na papierze specyfikacja prezentuje się całkiem nieźle, a i w standardowym funkcjonowaniu T Tablet sprawuje się naprawdę dobrze. Można co prawda narzekać na kilka rzeczy, ale – hej – pamiętajmy o cenie tego urządzenia!
Wyświetlacz | IPS, 10,36″ 2000×1200 (225 ppi), 60 Hz |
CPU | MediaTek Dimensity 700 |
GPU | Mali-G57 MC2 |
RAM | 6 GB (LPDDR4x 2133 MHz) |
Pamięć wewnętrzna | 128 GB (UFS) |
Obsługa microSD | tak (do 2 TB) |
Wyjście słuchawkowe | nie |
System | Android 13 |
5G | tak |
Aparat tylny | 8 Mpix (f/2.0) + 2 Mpix |
Aparat przedni | 8 Mpix (f/2.0) |
Moduły | Wi-Fi, Bluetooth, przyspieszenia |
Akumulator | Li-ion, 7000 mAh |
Gniazdo ładowania | USB-C |
Głośniki | stereo |
Wymiary | 247,7 x 157,1 x 7,85 mm |
Waga | 480 g |
Wersje kolorystyczne | czarny |
Cena | 1089 złotych |
No dobrze, suche dane mamy za sobą, czas więc przejść do konkretów. Zacznijmy może od rzeczy podstawowej, czyli systemu operacyjnego. Tutaj czeka nas miła niespodzianka, ponieważ…
…nie ma preinstalowanego śmiecia!
Działający na Androidzie 13 T Tablet nie ma preinstalowanych żadnych śmieciowych aplikacji, do czego tak mocno przyzwyczaiły nas już sprzęty różnych producentów. Już sam ten fakt sprawił, że urządzenie od T operatora wiele zyskało w mych oczach. Jeśli potrzebujemy jakiejś aplikacji, to musimy ją zainstalować – do tego czasu nie znajdziemy tu nawet popularnego Facebooka czy innych mediów społecznościowych. Nie ma uszczęśliwiania na siłę „przydatnymi” apkami i ten element naprawdę mnie przekonuje.
Całość działa całkiem sprawnie, choć kilka razy tablet się przyciął tu i ówdzie. Nie znajdziemy tutaj też nie wiadomo jakich funkcji dodatkowych – czysty system, to i brak ciekawostek pokroju znanych ze smartfonów Motoroli obsługi gestów czy trybu Samsung DeX w urządzeniach od południowokoreańskiego producenta elektroniki.
Nieco irytujący potrafi być jednak fakt, że tablet zdaje się nie radzić sobie zbyt dobrze z reakcją na dotyk na ekranie blokady. Niejednokrotnie zdarzało się, że nie wychwycił lub nie dokończył akcji, jakiej oczekiwałem. Dla przykładu kilka sytuacji z testów. Słuchałem nowej playlisty na Spotify i nie spodobał mi się jeden z utworów. Wybudziłem więc tablet, nacisnąłem na widgecie widocznym na ekranie blokady opcję „przewiń do następnego utworu” i… nic się nie stało. Po kolejnej próbie doświadczyłem tego samego rezultatu i musiałem kilka razy wcisnąć ten punkt na ekranie, żeby w końcu zaskoczyło.
Innym razem, pomimo przesuwania obszaru blokady w górę, celem wyświetlenia planszy na PIN, tablet ściągał ją do połowy, po czym wracał na ekran blokady. Sukces ponownie wymagał kilku prób. Nie inaczej było z powiadomieniami.
Przesunięcie takowego z ekranu blokady, bez wchodzenia weń, wymagało kilku, jeśli nie kilkunastu prób. Wydaje mi się, że jest to kwestia systemu, a nie samego dotyku, ponieważ problem ten dotyczy jedynie obszaru ekranu blokady. Gdy korzystałem z aplikacji Spotify lub chciałem zminimalizować powiadomienie na odblokowanym tablecie, nie było z tym najmniejszego problemu.
Może zostanie to naprawione w aktualizacji, gdyż T-Mobile deklaruje, że tablet dostanie dwie aktualizacje systemowe. Inna sprawa, że w materiałach zapowiadających ten sprzęt mogliśmy dostrzec zapewnienie o obecności czytnika linii papilarnych, którego ostatecznie w T Tablecie nie znajdziemy. Mamy za to odblokowanie twarzą, które w zasadzie działa dobrze.
Potrzebuje ono co prawda dłuższej chwili niż sprzęty, z którymi dotychczas się zetknąłem, ale w znacznej większości przypadków bezproblemowo rozpoznaje naszą uroczą twarzyczkę. Przynajmniej o ile mamy kamerę na tym samym poziomie, co głowę, oraz nie przesadzimy z wyprostowanymi rękoma. W przeciwnym wypadku odblokowanie twarzą może być znacząco utrudnione, jeśli nie niemożliwe.
Opakowanie się wyróżnia, zawartość niekoniecznie
Tablet przychodzi do nas w niedużym, białym opakowaniu z magentowym logo T-Mobile z przodu i po dwóch dłuższych bokach. Znajdziemy tu także informacje dotyczące producenta tabletu – to Wingtech Group HK Ltd. Jeśli kogoś ten fakt rzecz jasna interesuje, bo dla mnie sprzęt ten pozostanie tabletem od T-Mobile ;)
No dobrze, ale pudełko jest pudełkiem, a nas przecież interesuje jego zawartość!
Wewnątrz znajdziemy więc wspomniany już T Tablet, książeczkę z informacjami o gwarancji oraz instrukcją uruchomienia, igłę do wyciągania tacki SIM, a także kabel USB. Ładowarki zabrakło, nawet pomimo faktu, iż nie jest to sprzęt z segmentu premium. Na całe szczęście nie trzeba kupować nie wiadomo jak mocnej, bo urządzenie to wspiera ładowanie jedynie do 17 W. O tym jednak nieco później.
Sam tablet nie wyróżnia się w sumie niczym specjalnym, może poza fioletowym (pardon, MAGENTOWYM), przyciskiem zasilania. Ma także spore ramki, choć nie uważam, by był to minus – wręcz przeciwnie. Mam spore dłonie i podczas trzymania tabletu moja skóra nie dotykała ekranu, tylko opierała się na ramkach, dzięki czemu sprzęt nie odczytywał niepożądanych dotknięć.
Jeśli trzymamy tablet w pionie, na górnej ramce znajduje się głośnik, tak samo, jak na spodniej, choć tutaj mamy także gniazdo USB-C. Po lewej stronie u dołu widoczny jest slot na kartę SIM, natomiast po prawej mamy mikrofon, przycisk zasilania oraz przyciski odpowiedzialne za regulację głośności. Z przodu znajduje się ekran, z kamerką do selfie po prawej stronie, a z tyłu wyspa z aparatami, latarka oraz logo T-Mobile na środku.
Jeśli kiedykolwiek iPhone wyewoluuje do 10-calowego ekranu, to będzie wyglądać bardzo podobnie do tego sprzętu ;)
Wydajnościowo potężnie mnie zaskoczył!
Odświeżanie ekranu na poziomie 60 Hz porazi w oczy osoby, które przyzwyczaiły się do 90 Hz lub nawet 120 Hz. Podczas poruszania się po menu widać pewne szarpania, a czasem nawet zdarzy się dość konkretna zawieszka (np. podczas wejścia w Entertainment Space). Pewnie wiecie już do czego zmierzam – skoro w menu tablet potrafi się przyciąć, to w grach musi być tragicznie. Otóż nie jest.
Mało wymagające AFK Arena oraz dość zasobożerne Teamfight Tactics czy Pokemon: Unite – te gry wylądowały na recenzowanym przeze mnie sprzęcie. Jak się sprawdzał tablet podczas ich ogrywania? W pierwszym przypadku nie było żadnych problemów i całość działała naprawdę płynnie. Nawet podczas bardziej ambitnych starć, na przyspieszeniu i z animacjami ataków ostatecznych.
Podczas gry w Teamfight Tactics także nie uświadczyłem żadnych problemów! Gra chodziła płynnie, bez przycięć czy innych mało przyjemnych mankamentów. Szczerze pisząc, spodziewałem się widocznych spadków wydajności, szczególnie, że procesor zastosowany w tym sprzęcie nie jest pierwszej świeżości, a i cena urządzenia na należy do najwyższych. Ku mojemu (pozytywnemu!) zdziwieniu, wszystko działa płynnie.
Jak ta wydajność wygląda w Pokemon: Unite? Tak samo – brak przycięć czy problemów z odczytywaniem dotyku. Jedynym problemem dla komfortowej rozgrywki może być rozmiar sprzętu, szczególnie dla osób o mniejszych dłoniach. Jeśli jednak o samą wydajność i responsywność chodzi, to jest naprawdę doskonale!
Warto tutaj pewnie również nadmienić fakt, iż tablet ten nie parzy w ręce, nawet po dłuższym korzystaniu z niego w celach rozrywkowych. Faktycznie robi się nieco cieplejszy, ale nie jest to poziom tak łatwo zauważalny. Nie wiem, jak tego dokonano, ale jestem tym faktem szczerze zachwycony.
Jeśli zaś o benchmarki chodzi, to sprawa wygląda tak, jak na zrzutach ekranu zamieszczonych poniżej. Do testów syntetycznych wykorzystałem Geekbench 6, CPDT oraz 3DMark.
Długi czas pracy, długie ładowanie
Akumulator w tablecie ma pojemność 7000 mAh, a samo urządzenie wspiera ładowanie z mocą 17 W. Podpięty do ładowarki 10 W potrzebuje nieco ponad 5h do pełnego naładowania. Jeśli ładuje się z maksymalną mocą, wartość ta spada do około 3h – jak na obecne standardy, jest to dość długi czas. Nadrabia jednak tę niedogodność czasem, który jest w stanie na tym akumulatorze działać.
Biorąc poprawkę na fakt, że sprzęt ten był u mnie niemal miesiąc, postanowiłem przetestować go w różnych sytuacjach. Od mało intensywnego użytkowania, ograniczającego się do obejrzenia kilku odcinków serialu przed snem, po ciągłe granie z podłączonymi słuchawkami Bluetooth, odpalonym Spotify oraz włączonym Wi-Fi. Efekty są bardziej niż zadowalające.
Przy okazjonalnym użytkowaniu sprzęt ten jest w stanie wytrzymać ponad dziewięć dni na jednym ładowaniu, mając stale włączony moduł Wi-Fi lub danych mobilnych. Gdyby je wyłączać, mógłby się nieco wydłużyć. Czas ekranowy waha się z kolei od około 9,5 do ponad 11 godzin.
Podczas bardziej intensywnego użytkowania, sprzęt ten jest w stanie wytrzymać niemal dwa pełne dni na jednym ładowaniu.
Ekran jest w porządku
Nie czarujmy się, nie mamy tu do czynienia z matrycą OLED, ale zainstalowany panel IPS sprawuje się całkiem nieźle. Mam jednak wrażenie, że przedstawione kolory są dość wyblakłe, co szczególnie rzuciło mi się w oczy na porównaniu grafiki Teamfight Tactics pomiędzy ekranem PC oraz tym, co przedstawione na tablecie. Przy codziennym użytkowaniu nie jest to jednak przesadnie odczuwalne.
Mam także wrażenie, iż na krawędziach jest on nieco przyciemniony, w porównaniu do głównej części wyświetlacza. Na co dzień jest to mało zauważalne i rzuca się w oczy dopiero podczas wyświetlania naprawdę jasnych scen. Niby nie przeszkadza to w codziennym użytkowaniu tabletu ani w konsumpcji treści, choć uważam, iż fakt ten warto mimo wszystko odnotować.
Co do jasności, minimalna jest naprawdę w porządku – nie wypala oczu w kompletnej ciemności, przy jednoczesnym zachowaniu odpowiedniej widoczności elementów na ekranie. Maksymalna z kolei jest ewidentnie zbyt niska. Spacerując z tabletem w pochmurny dzień, miałem lekkie problemy z czytelnością treści na wyświetlaczu. Przy większym słońcu korzystanie z tego sprzętu byłoby zwyczajnie niemożliwe.
Dźwięk jest zaskakująco dobry
Jeśli mam do czynienia ze smartfonem z segmentu budżetowego lub tabletem poniżej pewnej kwoty, nie spodziewam się, że będzie oferował wysokiej klasy dźwięk. Nie inaczej jest też w przypadku T Tablet, jednak nie mogę też powiedzieć, by był w jakikolwiek sposób zły! Fakt, nie uświadczymy tutaj jakiejś niesamowitej jakości, która będzie wbijać w fotel i doprowadzi do łez szczęścia osobę o audiofilskim słuchu.
Jakość dźwięku, wydobywającego się z tego urządzenia, nie sprawi jednak również, że poczujemy dyskomfort w naszych kanałach słuchowych. Oglądanie filmów na YouTube, anime online czy serialu na SkyShowtime bez słuchawek nie było problematyczne. Zresztą, bez słuchawek bezprzewodowych to możemy co najwyżej pomarzyć o podłączeniu zewnętrznego źródła dźwięku, gdyż tablet ten nie ma wyjścia audio.
Chwila dla modułów łączności…
Skoro już przy słuchawkach bezprzewodowych jesteśmy, skorzystałem z dwóch modeli, podczas obcowania z T Tabletem. Za pośrednictwem modułu Bluetooth sparowałem go z moimi Nothing Ear (stick) i muszę przyznać, że nie uświadczyłem żadnego problemu. Zasięg też zresztą był naprawdę dobry, ponieważ po zejściu na parter swego domostwa i zostawieniu tabletu na piętrze, wciąż miałem połączenie.
Gorzej jednak kwestia ma się z modułem Wi-Fi, co zresztą wspomniałem jeszcze na początku tej recenzji. Wyjście z tabletem z pokoju, w którym znajduje się router, znacząco wpływało na sygnał sieci, a zejście na dół wielokrotnie kończyło się rozłączeniem sprzętu z moją siecią. Wina nie leży po stronie routera, gdyż inne sprzęty (w tym większość testowanych przeze mnie smartfonów), nie mają problemu z zachowaniem połączenia.
Gorzej również było z podłączeniem do sprzętu T-Mobile moich Soundcore VR P10, które podpinałem przy pomocy klucza sprzętowego USB-C. Pomimo niedużej odległości od tabletu, dźwięk raz pojawiał się i raz znikał. Nie było regularności, wszystko w pełni losowe – przyznam, że to pierwszy raz, kiedy tak się stało. Żeby upewnić się, po czyjej stronie leży wina, podpiąłem je również to swojego prywatnego tabletu i podobnych problemów nie uświadczyłem.
NFC brak, ale jest za to moduł 5G, który… w moim przypadku – nie działał z kartą SIM z konkurencyjnej sieci. Włożyłem do niego kartę Plusa – gdzie nie poszedłem, tam pokazywał mi się zasięg LTE, natomiast 5G nie uświadczyłem ani razu. Od razu uprzedzam – tak, mam abonament z 5G i, tak, na mojej Motoroli mam zasięg 5G w miejscach, w które zabrałem tablet T-Mobile.
Osoby, liczące na możliwość zamiany smartfona na tablet, będą mocno zawiedzione, ponieważ z tego sprzętu zwyczajnie nie da się dzwonić na numer telefonu. Nie jest to funkcja obsługiwana, ale za to możemy wysyłać oraz odbierać wiadomości SMS. Jeśli zaś chodzi o kwestie związane z lokalizacją, to – uwaga – działa.
Nie podłączymy co prawda tego sprzętu via Android Auto (a przynajmniej mi się to nie udało), ale GPS via Mapy Google jest jak najbardziej dostępny. Nie można narzekać także na jego dokładność. Kiedy wybrałem się z nim do miejsca, które kojarzę, jednak nie znam do niego drogi dojazdowej, bezproblemowo dotarłem na miejsce. Żadnych opóźnień, strat sygnału czy problemów z identyfikacją lokalizacji.
Aparat jest. Kropka
Umówmy się, raczej mało kto kupuje tablet z myślą o robieniu pięknych zdjęć. Aparaty w tych urządzeniach są instalowane, bo z jakiegoś powodu muszą być, ale ich jakość pozostawia wiele do życzenia i nie inaczej jest w tym przypadku.
Zacznijmy od bardzo ubogiego menu aparatu, przejdźmy przez fakt, że już w nieco ciemniejszych miejscach sobie on nie radzi i dojdźmy do konkluzji, iż w kwestii aparatów jest zgodnie z oczekiwaniami. Czyli po prostu słabo.
Menu aparatu jest dość ubogie w różnego rodzaju opcje. Nie mamy obiektywu makro, próżno tu szukać trybu nocnego, a i o trybach portretowych możemy zapomnieć. Poza podstawowym trybem robienia fotografii, mamy jeszcze opcję pro, panoramy oraz fokus na żywo. Dodatkowo możemy nakręcić tym cudem film – w 30 klatkach na sekundę oraz w maksymalnej rozdzielczości 2000×1200 pikseli. Do filmów jeszcze wrócimy, jednak wpierw skupmy się na zdjęciach.
Jakość zdjęć nie jest najgorsza, o ile mamy dostęp do odpowiedniego źródła światła – stańmy jednak w nieco ciemniejszym pomieszczeniu lub nawet w cieniu, a różnica staje się dostrzegalna gołym okiem.
Poniżej możecie znaleźć galerię przykładowych zdjęć, wykonanych w trybie automatycznym i w różnych warunkach oświetleniowych. Podpisywanie ich nie ma sensu, bo sami z łatwością zauważycie, w których miejscach stałem z tabletem w ciemniejszym obszarze.
Jeśli zaś chodzi o kwestie związane z przybliżeniem, to też nie jestem pewien, czy jest sens kopać leżącego. Brak zoomu optycznego, jedynie cyfrowy i to z aż 10-krotnym powiększeniem. Poniżej kilka przykładów z „artystycznych” zdjęć wykonanych z różną wartością przybliżenia. Im wyższa wartość, tym gorzej.
W kwestii wideo jest gorzej niż w przypadku aparatów. Mamy do czynienia z wyblakłymi kolorami, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością, a do tego dochodzi brak jakiejkolwiek stabilizacji obrazu. Na plus za to mikrofon, który naprawdę nieźle wyłapuje głos. Poniżej zamieściłem przykładowe nagranie, wykonane T Tabletem, bez przepuszczania przez jakiekolwiek programy do edycji wideo.
Co się zaś tyczy przedniej kamery, osobiście uważam, że nie ma specjalnego sensu zaprzątać nią sobie głowy. Podobnie, jak w przypadku głównego aparatu, jest nieźle, póki mamy dostęp do dobrego źródła światła. Im jest ciemniej, tym obiektyw wypada słabiej – po prostu.
Czyli warto czy nie warto?
Jak zawsze, na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Z jednej strony mamy naprawdę dobry czas pracy, zaskakująco wysoką wydajność oraz moduł 5G. Z drugiej odstraszać może słaby aparat czy ekran o nieco wyblakłych barwach i odświeżaniem na poziomie 60 Hz. Biorąc jednak poprawkę na fakt, iż mamy do czynienia ze sprzętem za nieco ponad 1000 złotych, sam byłbym skłonny go kupić.
Do podstawowych zadań sprawdza się znakomicie, a i do bardziej wymagających gier jest w stanie podejść z należytą powagą. W porównaniu do tegorocznych T Phone 5G oraz T Phone Pro 5G wypada nad wyraz dobrze i, szczerze pisząc, jestem tym faktem zaskoczony.
Bardzo pozytywnie rzecz jasna, bo w końcu mowa o niedrogim tablecie, który faktycznie jest niemal w pełni uniwersalny.