Jakiś czas temu spod moich rąk wyszła recenzja Sonos Ace, a same testy tych słuchawek były czystą przyjemnością. Mimo że były one pierwszym takim produktem marki, okazały się być wprost świetne (ba, nazwałem je wtedy moimi ulubionymi), ale przy tym też, niestety, bardzo drogie. Bohater tego testu jest od nich przeszło dwukrotnie tańszy, a wcale nie spisuje się aż tak gorzej, jak wskazywałaby na to różnica cenowa. Oto Soundcore Space One Pro – solidny pretendent do tytułu najlepszych słuchawek nausznych poniżej tysiąca złotych.
Specyfikacja techniczna Soundcore Space One Pro:
- audio: przetworniki dynamiczne ∅40 mm, pasmo przenoszenia 20 Hz – 40 kHz, impedancja 16Ω, Hi-Res Audio Wireless (24-bit/96 kHz), Dolby Audio, personalizacja dźwięku HearID Sound, zamknięta nauszna konstrukcja,
- aktywna redukcja hałasów ANC, wind noise reduction, tryb transparentny,
- łączność: Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC i LDAC, tryb multipoint, Google Fast Pair,
- bateria: 2x 350 mAh, do 40 h odtwarzania z ANC, do 60 h bez ANC, ładowanie USB-C,
- cztery mikrofony z algorytmami AI,
- wymiary nausznika: 96,27 x 89,15 mm,
- wymiary całych słuchawek: 190,5 x 162,81 mm,
- waga: 286 g,
- składana konstrukcja, regulacja długości,
- obsługa aplikacji Soundcore.
Cena słuchawek Soundcore Space One Pro w chwili publikacji recenzji wynosi 849 złotych i można je nabyć w popularnych sieciach elektromarketów. Do wyboru dostępne są dwa warianty kolorystyczne – beżowy oraz czarny.
Soundcore Space One Pro
Wraz ze słuchawkami w zestawie otrzymujemy przewód do ładowania USB-C, kabel zakończony obustronnie wtykiem Jack 3,5 mm do przewodowego odtwarzania dźwięku oraz miękki pokrowiec (a w zasadzie woreczek z ekoskóry) do transportowania słuchawek.
Miło by btło zobaczyć tutaj twardsze etui, ale w tej cenie nie będę się przesadnie o to czepiać. Wspomnę jednak przy okazji, że producent sprzedaje dedykowane twarde etui Space One Pro Travel Case za ok. 159 złotych.
Konstrukcja i wzornictwo
Jeśli mieliście już styczność z poprzednimi modelami słuchawek nausznych marki Soundcore, albo przynajmniej widzieliście je w internecie, wygląd nowych Space One Pro nie będzie dla Was niczym odkrywczym. Producent czerpie pełnymi garściami z wzornictwa chociażby modelu Space One bez dopisku Pro, ale nie tylko.
W efekcie mamy do czynienia ze schludnym, prostym i przy tym, całościowo, po prostu bardzo ładnym designem. Do testów przypadła mi beżowa wersja kolorystyczna, która – w połączeniu ze złotymi akcentami – prezentuje się naprawdę dobrze i zdecydowanie może się podobać.
Zastosowane tworzywa sztuczne są dobrej jakości. Zarówno elememtu z plastiku, jak i skóry ekologicznej, są przyjemne w dotyku i nie sprawiają wrażenia tandetnych. Zwłaszcza, że mówimy przecież o słuchawkach kosztujących sporo poniżej tysiąca złotych, a nie grubo ponad, jak ma to miejsce w przypadku flagowych propozycji Apple, Sony, Bose czy Sonosa.
Soundcore postawiło na okrągłe muszle o dość dużej (ale nieprzesadnie) wielkości, dzięki czemu dobrze i wygodnie układają się na uszach. Poduszki stykające się z naszą skórą wykonane są z gąbki i pokryte z zewnątrz skórą wegańską. Od strony wewnętrznej nie zabrakło oczywiście filtra zabezpieczającego ujście dźwięku z przetworników.
Od zewnątrz, poza logotypami producenta i maskownicami mikrofonów, znalazły się także – co chyba najważniejsze – przyciski do sterowania. Są łącznie cztery – na lewej muszli ulokowano klawisz zasilania (a także parowania) oraz ten służący do zmiany trybów ANC. Na prawo z kolei jest podwójny klawisz sterowania głośnością, a obok, przycisk wstrzymywania odtwarzania.
Górna część słuchawek, czyli ta stykająca się z czubkiem naszej głowy, również została pokryta pianką ze skóry ekologicznej na zewnątrz. Soundcore Space One Pro pozwalają też oczywiście na bezstopniową regulację długości w dość sporym zakresie.
Zarówno wysuwane pałąki, jak i zawiasy, znajdujące się nad muszlami, które służą do składania słuchawek, zostały wykonane z metalu – najpewniej aluminium. Skoro już o tym mowa, nie mogę nie wspomnieć, że Soundcore Space One Pro oferują składaną konstrukcję. Sam proces złożenia jest relatywnie prosty i pozwala znacznie zmniejszych rozmiar słuchawek do transportu w dołączonym woreczku.
Wygoda użytkowania, ergonomia
Nie należę do przesadnych sympatyków słuchawek nausznych. Doceniam w nich lepszą izolację od hałasów, ale jednocześnie – mając do wyboru konstrukcję nauszną i dokanałową – wybieram tą drugą, chociażby z uwagi na większą wygodę użytkowania dosłownie wszędzie. Zwłaszcza, że pchełki TWS pozwalają na znacznie wygodniejsze transportowanie.
Niemniej jednak muszę oddać, że Soundcore Space One Pro to po prostu bardzo wygodne słuchawki nauszne. Mimo relatywnie wysokiej masy (wynoszącej 286 gramów), ciężar jest na tyle dobrze rozłożony, że nie stanowi on niemal żadnych kłopotów w użytkowaniu i nie odczuwamy go aż nadto.
Za sprawą precyzyjnej regulacji długości, dopasowanie słuchawek do naszej głowy również nie jest problemem, a miękkie wykończenie górnej części sprawia, że Space One Pro nie uwierają w głowę praktycznie w żadnym miejscu.
Podczas testów, słuchawki były wykorzystywane przeze mnie zarówno w domowym zaciszu, jak i poza nim, w krótszych, kilkunastominutowych sesjach, ale też i takich, gdy czas słuchania sięgał 2-3 godzin. I, w zasadzie, w żadnym z tych scenariuszy nie mogłem powiedzieć, by Soundcore Space One Pro sprawiały mi problemy z wygodą.
W zasadzie jedynym, najbardziej dostrzegalnym mankamentem, jest lekkie pocenie stykających się z poduszkami muszli okolic uszu, co jest oczywiście spowodowane zastosowaniem skóry ekologicznej. Mimo to, same nauszniki są bardzo wygodne, odpowiednio miękkie i dobrze przylegające, co powoduje wprost świetną izolację.
Łączność i obsługiwane kodeki
Do łączności z urządzeniami odtwarzającymi, Soundcore Space One Pro wykorzystują Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC oraz LDAC. I to właśnie ten ostatni zapewnia wysoką jakość dźwięku na poziomie 24-bit/96 kHz (bitrate do 990 kbps), potwierdzoną oznaczeniem Hi-Res Audio Wireless.
W tym miejscu od razu muszę wspomnieć, że decydując się na wyższą jakość dźwięku, a – co za tym idzie – korzystanie z kodeku LDAC, wykluczamy możliwość użytkowania łączności multipoint. To z kolei oznacza, że słuchawki nie będą w stanie łączyć się z dwoma urządzeniami jednocześnie. Tylko w trybie standardowej jakości (kodek AAC), możliwe jest korzystanie z połączenia wielopunktowego.
Bardzo szkoda, zwłaszcza, że jest wiele słuchawek innych producentów, w których jest możliwe korzystanie z trybu multipoint wraz z kodekami LDAC i innymi tym podobnymi, zapewniającymi wysoką jakość.
Abstrahując od tej kwestii, sama łączność nie dawała mi powodów do narzekania podczas testów. Słuchawki były parowane z kilkoma różnymi urządzeniami, od smartfonów i tabletów po laptopy. Przy łączeniu z którymkolwiek z nich nie odnotowałem żadnych perturbacji podczas odtwarzania czy zrywania połączenia.
Oprócz tego, Soundcore Space One Pro mogą być użytkowanie również po kablu, do czego posłuży nam znajdujący się w zestawie przewód AUX z dwoma wtykami Jack 3,5 mm. Działanie w takim scenariuszu nie pozostawia cienia zarzutów. Słuchawki automatycznie wykrywają połączenie przewodowe i to z niego zaczynają odtwarzać dźwięk.
Jeśli miałbym się czegoś czepiać, trochę szkoda, że w pudełku nie dołączono drugiego kabla Jack do USB-C, który pozwoliłby na podłączenie słuchawek do smartfonów bez złącza słuchawkowego.
Aplikacja Soundcore i ogrom funkcji
Słuchawki marki Soundcore przechodziły przez moje ręce już wielokrotnie, ale ostatnio miałem od nich nieco dłuższą przerwę. Niemniej jednak, przez ten czas nie doszło do ogromnej ilości zmian w interfejsie aplikacji Soundcore, służącej do zarządzania ustawieniami naszych słuchawek. Wciąż jest ona tak samo świetna, dopracowana i rozbudowana funkcjonalnie.
Zacznijmy od tego, że oczywiście jej zainstalowanie możliwe jest zarówno z poziomu urządzenia z Androidem – ze sklepu Google Play, jak też na iOS, za pośrednictwem App Store. Wersje na oba systemy są ze sobą zbieżne i pod kątem wizualnym oraz (w większości) w aspekcie dostępnych funkcji.
Interfejs apki – mimo rozbudowania i pokaźnej ilości funkcji – zachowuje w moim odczuciu naprawdę dobrą wygodę nawigowania po nim i w zasadzie ani razu nie miałem odczucia, bym musiał jakoś szczególnie grzebać w poszukiwanu jakiejś opcji. Aplikacja niemal w całości jest spolszczona, choć zdarzają się miejsca, w których tłumaczeń albo brakuje, albo są one dość pokraczne, więc to wymaga lekkiej poprawy.
Poza standardowymi ustawieniami, znalazł się tu między innymi tryb łatwego rozmawiania, który – po wykryciu naszej mowy – wycisza muzykę celem łatwiejszej komunikacji. Wchodząc do sekcji Tryb dźwięku możemy z kolei zdecydować, czy słuchawki mają korzystać z kodeku LDAC, czy AAC.
Nie będziemy skupiać się na opisywaniu podstawowych funkcji, które da się znaleźć w większości aplikacji tego typu – wszystkie znajdziecie na załączonych zrzutach ekranu. Muszę omówić jednak kwestię korekcji dźwięku, bowiem tutaj Soundcore poczynił coś, co zasługuje na gromkie brawa.
Zacznijmy od HearID Sound, czyli funkcji służącej do spersonalizowania brzmienia. Działa ona w sposób dość podobny do tego, co znajdziemy w słuchawkach innych producentów. Pierwsza część procesu personalizacji opiera się na teście słuchu. By wyniki były miarodajne, musimy znajdować się w zacisznym miejscu.
Słuchawki odtwarzają serię niższych i wyższych dźwięków, a naszym zadaniem jest przesuwać suwak do poziomu głośności, w którym dany dźwięk jeszcze słyszymy. Co zastanawiające, według HearID, mam wręcz słuch absolutny, bowiem niemal każdy dźwięk bez problemu słyszałem na poziomie, poniżej którego już nie mogłem zejść. W konkurencyjnych rozwiązaniach – najpewniej z racji szerszego zakresu głośności – wyniki wychodziły mi jednak nieco mniej optymistyczne.
Drugim etapem jest test preferencji. Tu z kolei, sześciokrotnie odtwarzany jest fragment utworu muzycznego w dwóch różnych wariantach brzmienia – A i B. Poprzez kliknięcie na kafelek, etap po etapie wybieramy, które z tych brzmień pasuje nam bardziej. Na koniec generowany jest już gotowy, nasz osobisty schemat dźwięku HearID Sound.
Zabawa jednak wcale się jeszcze nie kończy. Oprócz brzmienia wygenerowanego profilu HearID, możemy wprowadzić do niego własne zmiany poprzez klasyczny, 8-suwakowy equalizer lub wybierając jeden z aż 22 (!) gotowych presetów EQ. Oczywiście, zarówno korektora graficznego, jak i predefiniowanych ustawień, możemy używać także bez generowania schematu HearID.
Sterowanie odtwarzaniem z poziomu słuchawek
Soundcore Space One Pro są wyposażone w łącznie cztery przyciski. W ogólnym rozrachunku ich użyteczność oceniam dobrze, choć intuicyjność użycia mogłaby wypadać trochę lepiej, bowiem niejednokrotnie przez to, ile ich jest, zdarzało mi się mylić przyciski i klikać nie ten, który miałem w intencji.
Na lewej muszli znalazł się przycisk zasilania (i parowania) oraz ten służący do sterowania ANC. W aplikacji możemy ustawić czy kliknięcie ma przełączać się między dwoma albo trzema trybami, a także aktywować podwójne naciśnięcie, które włącza wzmocnienie basu.
Prawa muszla również mieści dwa przyciski. Mniejszy to play/pauza, a zatem wstrzymujący i wznawiający odtwarzanie po każdym wciśnięciu. Z kolei ten drugi, podwójny, po kliknięciu +/- odpowiada za regulację głośności, a dłuższe przytrzymanie cofa do poprzedniego lub przeskakuje do następnego utworu.
Tym, czego niestety zabrakło, jest funkcja wstrzymywania dźwięku po zdjęciu słuchawek z uszu.
Czas pracy Soundcore Space One Pro
Soundcore Space One Pro zostały wyposażone w ogniwa o łącznej pojemności 700 mAh, po połowie w lewym i prawym nauszniku. Zastosowanie takich akumulatorów pozwoliło producentowi na uzyskanie deklarowanych czasów pracy sięgających aż do 60 godzin odtwarzania przy wyłączonej funkcji ANC oraz do 40 godzin, gdy korzystamy z aktywnego wygłuszania. Brzmi świetnie, prawda?
I dokładnie tak samo świetnie wypada to w użytkowaniu. Niech dowodem tego naprawdę bardzo dobrego czasu pracy na jednym naładowaniu będzie fakt, że podczas przeszło miesiąca testów, ładowałem je… zaledwie raz. Przy czym, warto zaznaczyć, że używałem ich praktycznie codziennie, po co najmniej 1-2 godziny, z wykorzystaniem aktywnej redukcji hałasów.
Z moich obserwacji wynika, że nawet używając kodeku LDAC (co robiłem przez większość czasu), uzyskiwany czas pracy nie odbiegał w istotnym stopniu od deklaracji producenta. Konkretniej, mówimy o pułapie około 36-38 godzin użytkowania bez doładowań.
Samo ładowanie odbywa się – bez zaskoczenia – poprzez port USB-C, zaś pełne naładowanie zajmuje około dwóch godzin. Producent nie zapomniał też o funkcji szybkiego ładowania – około 5 minut pod prądem pozwala nam na użytkowanie Soundcore Space One Pro przez kolejne 8 godzin.
Bardzo dobre ANC, średni tryb kontaktu
Producent chwali się zaawansowanym, 4-poziomowym systemem aktywnej redukcji hałasów, który ma precyzyjnie kontrolować dźwięki w naszym otoczeniu i izolować nas od tych niepożądanych w najmocniejszym stopniu.
W tym miejscu od razu warto wspomnieć, że Soundcore Space One Pro oferują nam dwa tryby działania ANC – adaptacyjny, który w czasie rzeczywistym ma dostosowywać stopień redukcji oraz niestandardowy, w którym my sami dokonujemy wyboru natężenia ANC, co robimy za pomocą 5-stopniowej skali. Oprócz tego, możemy aktywować dodatkowo Wind Noise Reduction, czyli izolowanie od podmuchów wiatru.
To teraz najważniejsze – jak spisuje się ANC w Space One Pro? Po prostu bardzo dobrze, a niekiedy wręcz nazwałbym je świetnym. Zwłaszcza, że już sama pasywna izolacja – jak na słuchawki nauszne przystało – sprawdza więcej niż bardzo dobrze.
Soundcore Space One Pro wprost bezbłędnie potrafią poradzić sobie z tzw. hałasami komunikacyjnymi, czyli takimi powstającymi w trakcie wszelkiej maści podróży transportem zbiorowym. Wówczas, odcięcie od hałasu następuje w naprawdę znaczącym stopniu i nawet nie włączając muzyki nie słyszymy co najmniej 70-80% dźwięków.
Jeśli w naszym otoczeniu pojawiają sie inne odgłosy o charakterze niejednostajnym albo o wyższych częstotliwościach (stukot klawiatury, płacz dziecka, gwar rozmów w pobliżu), słuchawki radzą sobie nieco mniej skutecznie, ale wciąż nie powiedziałbym, by hałasy te były wybitnie uciążliwe i nad wyraz mocno przebijały się do naszych uszu.
Pozytywnie muszę ocenić eliminowanie podmuchów wiatru. O ile nie mamy do czynienia z szalenie porywistym, huraganowym wiatrem, to zarówno słabsze, jak i silniejsze podmuchy, potrafią być skutecznie blokowane przez funkcję Wind Noise Reduction. W efekcie, do uszu nie dociera nieprzyjemne trzeszczenie mikrofonów, co nierzadko potrafi mieć miejsce w innych słuchawkach.
Koniec końców aktywną redukcję szumów w Soundcore Space One Pro oceniam na mocną czwórkę, a gdyby brać pod uwagę aspekt cenowy, to mogą one w tej kwestii zasługiwać nawet na piątkę z minusem.
Nie aż tak dobrze wypada już tryb transparencji czy – jak kto woli – kontaktu. Zacznę od tego, że producent pozwala nam na regulację głośności trybu przejrzystości w zakresie od 1 do 5.
Mam przede wszystkim dwa problemy z jego działaniem. Po pierwsze, dźwięk w nim jest w moim odczuciu zbyt przytłumiony, przez co traci trochę na zrozumiałości. Po drugie, da się wychwycić dużą ilość szumów, co również może powodować uczucie zniekształcenia dźwięków.
Jakość dźwięku i brzmienie Soundcore Space One Pro
Za reprodukcję dźwięku w przypadku słuchawek Soundcore Space One Pro odpowiadają przetworniki dynamiczne o średnicy 40 mm z membranami wykonanymi z polieteroeteroketonu PEEK i poliuretanu. Producent chwali się także niskim współczynnikiem zniekształceń harmonicznych THD na poziomie poniżej 3%.
Wspominałem już, że przez moje ręce przeszło sporo modeli słuchawek Soundcore. Firma ta niejednokrotnie udowadniała, że potrafi robić świetnie brzmiące słuchawki, a ze szczególną sympatią i rozrzewnieniem wspominam Liberty 3 Pro, które oferowały kapitalne brzmienie, mogące bez wstydu konkurować (a nierzadko i wygrać) ze znacznie droższymi propozycjami innych marek.
A jak grają Soundcore Space One Pro? Cóż, po prostu bardzo, bardzo dobrze. Inżynierowie marki konsekwentnie trzymają się schematu strojenia znanego z innych słuchawek z oferty marki. Możemy liczyć zatem na brzmienie pełne masywnego basu, dość ciepłe, ale przy tym niezamulone i z dobrze wyeksponowanymi pozostałymi składowymi.
Bas, ach, ten bas. Powiedzieć, że jest go sporo, to jakby nic nie powiedzieć. Niskie tony stanowią solidny fundament całego brzmienia. Są dociążone, mięsiste i bardzo energiczne, ale przy tym dobrze trzymane w kupie, dzięki czemu nie mamy tutaj poczucia przeładowania ilością basu i zalania nim pasma. Świetnie wypada też zejście w najniższe, sub-basowe partie.
Tony średnie brzmią nieco ciepło, ale bynajmniej nie są one przyduszone basową poduszką, ot, po prostu, z racji dużej ilości niskich tonów, środek zyskał trochę ciepłej barwy. Czy to źle? Nie powiedziałbym, zwłaszcza, że słuchawki są podatne na korekcję, a ilość opcji korekcji jest ogromna. Poza tym, wokale są bliskie naturalnym i dobrze wysunięte, zaś całościowo, średnica jest również bliska i rozdzielcza – zwłaszcza na kodeku LDAC detali jest pod dostatkiem.
Wysokie tony cechują się naprawdę dobrze zaznaczoną obecnością w składowych. Są jednak przy tym łagodne i osobiście ani razu, w żadnym utworze, niezależnie od gatunku muzycznego, nie odnotowałem żadnego przesadnego wyciągania sybilantów, kłucia czy syczenia. Scena dźwiękowa jest sporych rozmiarów, dobrze napowietrzona i – co równie istotne – proporcjonalnie rozciągnięta w trójwymiarze.
Space One Pro wyposażono w dźwięk Dolby Audio, jednakże włączenie go wyklucza korzystanie z kodeku LDAC. I, o ile rzeczywiście Dolby Audio powoduje powiększenie sceny i nadanie dźwiękowi bardziej kinowego charakteru, to sprawia też, że dźwięki zaczynają zlewać się ze sobą, a my wówczas mamy poczucie lekkiego zniekształcenia utworu.
Jakość rozmów
Za przekazywanie naszego głosu do rozmówców odpowiada zestaw czterech mikrofonów, które są oczywiście dodatkowo wspomagane algorytmami sztucznej inteligencji, mającymi za zadanie izolować głos od hałasów zewnętrznych.
Summa summarum, jakość dźwięku przekazywanego ostatecznie do naszego rozmówcy stoi na dobrym poziomie, aczkolwiek nie jest to nic, czym Soundcore Space One Pro wybijałyby się jakoś szczególnie.
W domowym zaciszu głos przekazywany jest wręcz krystalicznie czysto, niczym niezakłócony. Gdy znajdujemy się w komunikacji, zatłoczonej galerii albo nieopodal ruchliwej ulicy, algorytmy ewidentnie starają się izolować głos od hałasu. Skutek tego bywa różny i niezawsze adekwatny, a często wyciszanie hałasów jest na tyle agresywne, że powoduje też zniekształcanie samego głosu.
Podsumowanie – jakie są Soundcore Space One Pro?
Z nieukrywanym zadowoleniem śmiało mogę stwierdzić, że Soundcore Space One Pro to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Producentowi udało się stworzyć wprost świetne słuchawki, które – jak na to, co oferują – wycenione są naprawdę atrakcyjnie i w wielu aspektach śmiało mogą konkurować z droższymi propozycjami innych marek.
Doceniam przede wszystkim wysoką jakość dźwięku i bardzo dobre brzmienie, skuteczne ANC, pozwalające na dobre odizolowanie się od hałaśliwego otoczenia, długi czas pracy na baterii i funkcjonalną aplikację z – dosłownie – ogromną ilością opcji personalizacji dźwięku. Przy tym też, Space One Pro są wygodne, a składana konstrukcja pozwala na łatwiejsze transportowanie.
Tak na dobrą sprawę nie doszukałem się tutaj rzeczy, które jakoś wybitnie by mnie zirytowały i spowodowały, bym uznał Soundcore Space One Pro za słuchawki niegodne polecenia.
Niemniej jednak, do wad mogę zaliczyć średniej jakości tryb kontaktu, brak możliwości jednoczesnego korzystania z trybu multipoint i kodeku LDAC, brak czujników wstrzymujących odtwarzanie po zdjęciu słuchawek z głowy, no i może jeszcze niewymienne nauszniki. Samo sterowanie przyciskami mogłoby być nieco bardziej intuicyjne, choć to już pewnie bardziej czepialstwo.
Koniec końców jednak, jak sami widzicie, liczba i znaczenie mocnych stron znacząco przewyższa wymienione pomniejsze braki czy wady. W efekcie, Soundcore Space One Pro stanowią bardzo, bardzo mocną propozycję z nieco wyższej-średniej półki i są przy tym wręcz niemal doskonałym wyborem.
Szukając bezprzewodowych słuchawek nausznych z ANC za mniej niż tysiąc złotych, bezapelacyjnie warto wziąć pod uwagę wybór właśnie Space One Pro.