Czytnik linii papilarnych
Na początku ze skanerem linii papilarnych w Sony Xperia Z5 bardzo się nie polubiłam. Na szczęście sytuacja uległa zmianie z chwilą, gdy zarejestrowałam odcisk tego samego palca drugi, dodatkowy raz, żeby czytnik miał szansę zadziałać bardziej precyzyjnie. I okazało się to kluczem do sukcesu – od tej pory bardzo rzadko spotykałam się z sytuacją, w której telefon nie chciał zostać odblokowany za pomocą odcisku palca, a tym samym sporadycznie witał mnie komunikat o konieczności wpisania kodu PIN, który jest alternatywą dla skanera, gdy ten nie jest w stanie prawidłowo zadziałać.
Zaplecze komunikacyjne:
- LTE: transmisja danych działa bez zastrzeżeń, jakość głośnika do rozmów oraz mikrofonu bardzo dobra,
- WiFi: brak problemów, siła sygnału metr od routera: -29 dB, dziewięć metrów dalej: -58 dB,
- GPS: ktoś pytał o to, jak zachowuje się w pomieszczeniach – siedząc z dala od okna, z wyłączonym WiFi i transmisją danych, nie jest w stanie ustalić lokalizacji w ciągu 5 minut, po włączeniu transmisji danych złapanie pierwszego fixa trwa prawie minutę; na zewnątrz na szczęście jest sporo lepiej i nie spotkałam się z żadnymi problemami w działaniu GPS-u, a samo pierwsze odnajdywanie lokalizacji trwało za każdym razem dosłownie chwilę,
- Bluetooth: pozwolił na sparowanie telefonu z bezprzewodowymi słuchawkami Plantronics Backbeat Fit, opaską Xiaomi Mi Band i zegarkiem Samsung Gear S2,
- NFC: moduł obecny na pokładzie.
Aparat
Sony Xperia Z5 w rankingu DxOMark wyprzedza o punkt Samsunga Galaxy S6 Edge, o trzy – Nexusa 6P i Motorolę Moto Droid Turbo 2 (w Europie znaną jako Moto X Force) oraz o cztery – LG G4. Trudno zatem już z góry nie założyć, że aparat będzie mocną stroną testowanego urządzenia. A czy tak faktycznie jest w rzeczywistości? Jakość zdjęć oceńcie sami.
Tylny aparat ma 23 Mpix (5520×4140 pikseli) z nagrywaniem wideo w 4K (do czego służy specjalny tryb), natomiast frontowy – 5 Mpix (2592×1944 piksele) z nagrywaniem w Full HD.
W aparacie, względem poprzednich generacji, zaszła bardzo istotna zmiana – wreszcie umożliwia ręczne ustawienie rozdzielczości zdjęcia w trybie auto na maksymalną (w tym przypadku 23 Mpix), co nie było wcześniej możliwe – jedynie w trybie manualnym. Osobiście bardzo cieszy mnie też obecność fizycznego spustu migawki, dzięki któremu można szybko, nawet gdy ekran jest zablokowany, przejść do aplikacji aparatu i zrobić zdjęcie.
Do naszej dyspozycji zostało oddanych wiele trybów, z czego najciekawiej, według mnie, prezentuje się tylko kilka: tryb manualny, nagrywanie wideo w 4K, rozległa panorama, „twarz na zdjęciu” (fotografia robiona jednocześnie aparatem głównym i frontowym – tzn. zdjęcie w zdjęciu), timelapse, slow motion oraz Live on YouTube.
Same zdjęcia natomiast są dobrej jakości, ale ich jakość możecie ocenić sami na poniższych przykładach (wszystkie zamieszczone są w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowym oknie). Odniosłam wrażenie, że czasem telefon ma problem ze zdjęciami, na którym jest dużo nieba, co zresztą potwierdza opinię wspomnianego wcześniej portalu DxOMark.
Na koniec istotna uwaga: często podczas włączania aparatu pojawia się komunikat informujący o tym, że jeśli telefon osiągnie zbyt wysoką temperaturę, to aplikacja zostanie zamknięta.
Przykładowe nagranie w 4K:
Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Czytnik linii papilarnych. Aparat
4. Akumulator. Podsumowanie. Plusy i minusy