Działanie, oprogramowanie
Muszę przyznać, że spodziewałem się wycisnąć z tego zegarka nieco… mniej. Okazało się jednak, że Fossil Q Explorist działa płynnie (pokusiłbym się nawet o określenie szybko) i przez cały okres testowania nie zdarzyło mu się ani na chwilę zadławić. Faktem jest jednak, że nie wykonywałem na nim żadnych skomplikowanych czynności, lecz pokusiłbym się o nazwanie tego „użytkowaniem sprzętu zgodnie z jego przeznaczeniem”. Po prostu do interakcji, w jakie spodziewalibyśmy się wchodzić z zegarkiem, nadaje się idealnie – mam tu na myśli również opcje nieco bardziej skomplikowane, jak nawigację za pośrednictwem Map Google. Nie starałem się jednak nadmiernie obciążyć „bebechów” smartwatcha, bo sztuczne doszukiwanie się słabości nie przyniosłoby pozytywnego efektu ;).
Funkcjonalność zegarka zapewnia oczywiście system – w tym przypadku jest to Wear OS by Google w wersji 1.3 oparty na solidnym Androidzie 8.0 Oreo. Muszę przyznać, że na tej płaszczyźnie Fossil Q Explorist radzi sobie rewelacyjnie. Tarcza zegarka pełni rolę jego ekranu startowego – możemy ją dowolnie konfigurować po dłuższym przyciśnięciu, a także zmieniać po przesunięciu od strony lewej do prawej lub odwrotnie. Przesunięcie palcem od góry powoduje zsunięcie paska szybkich akcji, takich jak wyciszenie dźwięków, podejrzenie stanu baterii czy wyłączenie ekranu, zaś przeciągnięcie od dołu przenosi nas do powiadomień. Aby uzyskać dostęp do menu i – co za tym idzie – aplikacji konieczne będzie wciśnięcie środkowego przycisku. Poprzez obracanie nim możemy swobodnie poruszać się po liście (lub, jeśli ktoś woli, można również przesuwać palcem). Dodam w tym momencie, że górny i dolny przycisk są konfigurowalne i możemy przypisać je jako skrót do uruchomienia danej aplikacji.
Oczywiście Wear OS to system, którego zastosowania możemy dowolnie poszerzać poprzez aplikacje znalezione w Sklepie Play. Mówię tu zarówno o różnego rodzaju notatkach (ja pokusiłem się o niezbyt lubiane przeze mnie Google Keep), jak i Spotify czy nowych tarczach. Wydaje mi się jednak, że w recenzji tej nie chodzi o przybliżenie funkcjonalności całego systemu (bo ta jest wręcz nieskończona, co udowadnia chociażby możliwość uruchomienia na nim Spotify Lite), a na podstawie swojego ponad miesięcznego użytkowania mogę powiedzieć, że Fossil Q Explorist w tym przypadku jest po prostu niezawodny.
Wracając do samej tarczy – ja preferuję pozostawić ekran w trybie zawsze włączony, przez co w dowolnej chwili mogę podejrzeć godzinę. Oczywiście wystarczy podnieść zegarek i obrócić go w stronę twarzy, aby zyskała ona pełną funkcjonalność, lecz po jakimś czasie przejdzie ona w tryb nieco uproszczony. Taka konfiguracja bardzo mi się podoba oraz pozwala – na swój sposób – sprawić, że Fossil Q Explorist przypomina w użytkowaniu zegarek analogowy. Oczywiście fani zegarków cyfrowych mogą śmiało ustawić którąś z preinstalowanych lub doinstalować wręcz dowolną ze Sklepu Play – myślę, że nie ma sensu się nad tym rozwijać, bowiem nawet sam Fossil opisuje kilkanaście opcji, które należałoby opisać osobno wraz z opcjami personalizacji, jak zmiana koloru tła, wskazówek czy elementów dodatkowych.
Warto również wspomnieć o Asystencie Google – ten zaczyna nas słuchać, gdy dłużej przytrzymamy koronkę i bez większego problemu porozumiewa się z nami w języku polskim. Wiele funkcji spowoduje „odesłanie” nas do telefonu, jednak sprawdzenie pogody, uruchomienie nawigacji czy zainicjowanie połączenia głosowego to rzeczy, z którymi zegarek radzi sobie doskonale.
Konfiguracja, aplikacja, powiadomienia
Konfiguracja zegarka jest bajecznie prosta – trzeba pobrać aplikację, włączyć urządzenie (wystarczy kliknąć koronkę lub podłączyć je do ładowania), a następnie sparować z telefonem. Całość zajmuje dosłownie kilkanaście sekund i wątpię, żeby ktokolwiek miał problem z przejściem przez ten proces. Aplikacja Wear OS posłużyła mi tak naprawdę… tylko do tego. Można tam również wybrać, które dane z kalendarza mają zsynchronizować się z zegarkiem, podejrzeć co u Asystenta Google, a także ustawić powiadomienia – godną uwagi funkcją jest możliwość wyciszenia telefonu, gdy nosimy zegarek oraz blokada powiadomień z danych aplikacji. W Wear OS można co prawda zmienić również tarczę, a w Ustawieniach zaawansowanych można dopiąć wszystko na ostatni guzik – włączyć debugowanie przez Bluetooth, sprawdzić wykresy dotyczące baterii czy usunąć sparowanie zegarka z telefonem i przywrócić go do ustawień fabrycznych.
Jeżeli chodzi o same powiadomienia, to te przychodzą na zegarek z minimalnym wręcz opóźnieniem. Możemy z powodzeniem sprawdzić powiadomienie, usunąć je lub… wejść w interakcję. W przypadku komunikatorów jest to na ogół przeczytanie całej konwersacji oraz odpowiedź – dostępne jest nie tylko rozpoznawanie mowy, ale również narysowanie wybranej emotki czy samodzielne napisanie wiadomości, co nie jest być może specjalne wygodne, ale jest jak najbardziej przydatne. Jeżeli chodzi o powiadomienia, które raczej z zegarkiem współpracować nie będą – kliknięcie w nie powoduje otwarcie danej aplikacji na smartfonie.
Jeżeli chodzi o coś na pograniczu działania i powiadomień, to moją ulubioną funkcją są Mapy Google – nawigację można włączyć zarówno z poziomu smartfona, jak i zegarkowego Asystenta Google. W takiej sytuacji, zamiast tarczy oglądamy podgląd trasy, a Fossil wibruje za każdym razem, kiedy powinniśmy skręcić – możliwe jest również rozwinięcie wskazówek i kierowanie się wyłącznie nimi. To naprawdę się sprawdza i gdybym częściej korzystał ze smartfonowej nawigacji podczas pieszych wędrówek, to po smartwatcha na sklepowej półce sięgnąłbym chociażby z tego powodu!