Mam nieodparte wrażenie, że odkąd firma AKG została przejęta przez Samsunga, to o sprzęcie sygnowanym tym logo zrobiło się nieco ciszej. Być może to tylko moje niedopatrzenie, ale pokuszę się o stwierdzenie, iż premiera modelu N700NC przeszła na polskim rynku zupełnie bez echa. Więc kiedy tylko pojawiła się okazja, żeby zrecenzować wspomniane słuchawki, od razu z radością przystąpiłem do testów. Być może domyślacie się już, że przyświecającym mi przez cały ten okres pytaniem było: „czy AKG N700NC mogą konkurować z Sony WH-1000XM3?” W końcu kosztują trochę mniej, a jedną z ich kluczowych i wspólnych cech ma być bezkompromisowa redukcja szumów. Jak myślicie, kto wygrał?
Specyfikacja techniczna
Dawno tego nie robiłem, więc pozwolę sobie przypomnieć to, o czym wiele osób łatwo zapomina – w przypadku słuchawek nie za bardzo możemy kierować się cyferkami ze specyfikacji, nie inaczej jest w przypadku recenzowanych AKG N700NC. Jednak w zakładce tej na ogół można znaleźć bardzo dużo godnych uwagi informacji, zwłaszcza, jeśli rozmawiamy o słuchawkach z tej półki cenowej i – dla odmiany – inaczej jest w przypadku omawianego modelu. Samsung, bo to na stronie tego producenta możemy rozglądać się za jakimikolwiek informacjami na temat AKG N700NC, na bardzo ładnej podstronie mówi bardzo mało. W ramach ciekawostki nadmienię jeszcze, że specyfikacja była obarczona „drobnym” błędem – chyba, że zakładamy, że zakres częstotliwości obsługiwanej przez przetworniki w istocie zawiera się na jednej wartości, tj. 20 kHz. No, ale nie przedłużajmy i rzućmy okiem na kilka informacji dotyczących słuchawek:
- Impedancja: 16 Ω
- Zakres częstotliwości: 20 Hz – 20 kHz
- Czułość: 110dB SPL/1mW @1kHz
- Bluetooth: v4.2
- Bateria: 2 x 110mAh; 3,7 V
- Waga: 261 gramów
Zgodnie z tradycją, porozmawiajmy o pieniądzach. AKG N700NC zostały wycenione na 1129 złotych, czyli całkiem sporo. Co ciekawe, jeszcze niecałe dwa tygodnie temu, w dniu otrzymania przeze mnie paczki ze słuchawkami do testów, ich cena była o 300 złotych wyższa. Co otrzymujemy za te pieniądze?
Zestaw sprzedażowy
Słuchawki trafiają do nowego nabywcy w eleganckim pudełku, na którym – w przeciwieństwie do testowanego przez Tomka modelu AKG N200 – nie znajduje się informacja o powodowaniu bezpłodności i raka. A co w środku? Zestaw sprzedażowy obejmuje słuchawki (dostępne na rynku tylko w jednym wariancie kolorystycznym, czyli srebrnym), spore etui podróżne, kabel z pilotem, kabel do ładowania – o zgrozo – microUSB, adapter samolotowy oraz odrobinę papierologii. Sam proces odpakowania jest przyjemny, trochę elegancki i zwieńczony cytatem od producenta – muszę przyznać, że ani przez chwilę nie da zapomnieć się o tym, że AKG N700NC to słuchawki klasy premium. Żadnych wątpliwości nie mam też co do tego, że słuchawki docierają do nabywcy w warunkach nie tylko bezpiecznych, ale też… komfortowych ;).
Na tym etapie mogę zarzucić AKG N700NC dwie rzeczy – po pierwsze, podobnie jak w przypadku świeżo zaprezentowanych PXC 550-II, zupełnie nie rozumiem zastosowania gniazda microUSB i w tej półce cenowej wciąż uważam to za niedopuszczalne. Po drugie, podróżne etui… nie jest takie znowu podróżne. Przy obecnych gabarytach bagażu podręcznego, możecie zapomnieć o backpackingu, jeśli chcecie wyposażyć się w AKG N700NC. Nie mam aktualnie bezpośredniego przełożenia, ale wydaje mi się, że jest to największy pokrowiec na „podróżne” słuchawki nauszne, z jakim miałem do czynienia – konkurować mogłoby tylko to, które Sennheiser dorzucił do modelu M2 AEBT. Warto nadmienić, że same muszle się obracają i można słuchawki złożyć na „płasko”, czym producent nawet… chwali się na pudełku – szkoda, że ta cecha nie została w 100% wykorzystana przy okazji planowania wspomnianego pokrowca. Jeśli chodzi natomiast o pozostałe akcesoria, to przewody są filigranowe, jednak sprawiają wrażenie solidnych – na pewno pomaga w tym metalowe wykończenie wtyków. Na tym lista zarzutów się nie kończy, ale do tych przejdziemy potem.
Wzornictwo i jakość wykonania
Jeżeli chodzi o wzornictwo, to AKG N700NC bardzo przypadły mi do gustu. Trochę metalu, sporo wysokiej jakości plastiku stylizowanego na metal, wszystko wykończone przyjemnym w dotyku zwieńczeniem pałąka i wygodnymi nausznikami. Ten model słuchawek ma pałąk o dosyć nietypowym kształcie, niemniej słuchawki całkiem dobrze prezentują się na głowie. Mam mikroskopijne zarzuty odnośnie oznaczenia stron – lewej i prawej – gdyż to jest w moim odczuciu mało widoczne, ale pozytywnie uwagę zwracają podobne detale umieszczone w innych miejscach. Ot, choćby niewielki napis EST. 1947 VIENNA na wewnętrznej stronie pałąka (czyli tam, gdzie szukałbym oznaczenia strony), czy ścięta obramówka wokół elementu kopułki ozdobionego logotypem firmy. Słowem, wzornictwo bez zarzutu i myślę, że akurat w tym aspekcie konkurencja może się od AKG wiele nauczyć.
A co z jakością wykonania? Również nie uświadczyłem z nim żadnych problemów. Wszystkie płaszczyzny są dobrze wykończone, elementy ruchomo pracują równo i cicho, mojemu egzemplarzowi ani razu nie zdarzyło się zaskrzypieć, a i przyciski klikają się z wyczuwalnym, przyjemnym oporem. Przyznam szczerze, że na początku miałem drobny problem z ich zlokalizowaniem – te są umieszczone na zewnętrznej części muszli, tej mniejszej, ale to zaledwie kwestia przyzwyczajenia. Podobnego przyzwyczajenia wymagała ode mnie regulacja pałąka – ten rozsuwa się dosyć wysoko, pozostawiając u góry drobną część, ale dzięki temu słuchawki prezentują się zgrabnie nawet przy swoich gabarytach, a więc to należy w gruncie rzeczy rozpatrywać jako zaletę.
Obsługa i codzienne użytkowanie
Jeśli chodzi o obsługę, to jak już wspomniałem – do tej trzeba się przyzwyczaić. Na lewej muszli znajdziemy trzy niewielkie przyciski, to jest +, środkowy pełniący rolę m.in. Play/Pause i umożliwiający odbieranie połączeń oraz –. Pod nimi jeszcze tylko 2,5-milimetrowe gniazdo jack, nieco dalej mikrofon i… to byłoby na tyle. Niewiele ciekawiej jest po stronie prawej – trzypozycyjny suwak wraz z diodą sygnalizującą stan słuchawek, przycisk o nazwie Smart Ambient oraz gniazdo microUSB, całość również zwieńczona z przedniej strony otworem na mikrofon. Odnotujmy jeszcze, że ze strony słuchawek gniazdo jack nie jest w żaden sposób „specjalne” – z jednej strony to dobrze, bo bez problemu podłączymy każdy przewód, a z drugiej – może zdarzyć się tak, że szarpnięcie za kabel pozbawi nas źródła muzyki.
Parę słów warto byłoby powiedzieć o aplikacji AKG Headphone, bo tę – choć nie jest ona konieczna do użytkowania słuchawek – należy w moim odczuciu choć na chwilę zainstalować. Tak naprawdę do naszej dyspozycji oddane są cztery funkcje – po pierwsze, jest to podejrzenie stanu naładowania baterii (niestety, G7 ThinQ nie wyświetla go domyślnie na pasku powiadomień). Po drugie, przypisanie znaczenia przyciskowi Smart Ambient – do wyboru oddane są funkcje Ambient Aware oraz TalkThru, jednak różnica między nimi nie jest opisana zbyt szczegółowa. Kliknięcie przycisku wymuszającego Ambient Aware ma umożliwić nam słyszenie dźwięków otoczenia czy ogłoszeń (np. na lotnisku), zaś jeśli wybierzemy funkcję TalkThru to słuchawki mają umożliwić nam swobodne rozmawianie ze słuchawkami na uszach. Trudno mi powiedzieć, czy różnica nie tkwi jeszcze gdzieś na etapie częstotliwości wzmacnianych dźwięków, jednak w praktyce Ambient Aware ogranicza się do uwydatnienia dźwięków otoczenia, zaś TalkThru dorzuca do tego zupełnie wyciszenie multimediów bez ich pauzowania. Na deser warto już teraz wspomnieć, że AKG N700NC na żadnym etapie nie oferują regulacji natężenia ANC – do wyboru mamy albo pełne wytłumianie, albo wzmacnianie. Nic pośrodku.
Trzecią funkcją oferowaną przez aplikację jest equalizer i muszę przyznać, że ten jest całkiem rozbudowany. Możemy dodać siedem punktów, które będą cechować wybrane przez nas brzmienie, a do naszej dyspozycji oddana jest możliwość modyfikowania częstotliwości od 32 do 160000 Hz – na zrzucie ekranu możecie zobaczyć przykładowe, acz zupełnie bezsensowne ułożenie wielu kropek. Nie sposób przegapić to, że możemy ustawić sobie wiele equalizerów i dowolnie przełączać się między nimi. Ostatnią już możliwością, jaką daje nam aplikacja, jest automatyczne wyłączanie słuchawek po 10 minutach bezczynności tak, aby zaoszczędzić trochę baterii. W ramach ciekawostki pozwolę sobie dodać tutaj, że słuchawki o swoim stanie informują nie przy użyciu piknięć czy komunikatów głosowych, a… futurystycznych, krótkich melodii? Trudno mi to opisać ;).
Czas parę słów powiedzieć o oferowanym przez AKG N700NC komforcie użytkowania. Specyficzny kształt pałąka sprawia, że choć nauszniki napierają na naszą głowę dosyć mocno, to nie oferują docisku wystarczającego, żeby utrzymać słuchawki w miejscu. Z tego powodu konieczne jest opieranie ciężaru na czubku naszej głowy przy użyciu pałąka, a ten – choć wykończony przyjemnym materiałem – jest nieco za twardy. Niemniej, w tym aspekcie recenzowany model na pewno nie wypada źle – miałem okazję testować znacznie mniej wygodne słuchawki i ostatecznie pod tym kątem, recenzowany model wypada bardzo dobrze – zwłaszcza, że część osób nie przepada za silnym dociskiem i woli wykorzystywać do tego pałąk właśnie.
Jeżeli chodzi o nauszniki to te, mimo pozornie niewielkiej powierzchni, również są całkiem wygodne za sprawą swojej głębokości – małżowiny mogą swobodnie się ułożyć i nie są przyciskane do czaszki. Ostatecznie uważam, że komfort użytkowania na naprawdę wysokim poziomie. AKG N700NC mają jeszcze jedną zaletę – bardzo dobrze się trzymają i nie ma nawet mowy o tym, żeby kiedykolwiek choć delikatnie się przesunęły, nie wspominając nawet o spadnięciu. To bardzo ważna cecha słuchawek, zwłaszcza podróżnych, o czym wspominałem przy okazji recenzji Plantronics BackBeat GO 810 – nie ma nic gorszego, niż sprzęt upadający na podłogę podczas trzymania nad głową walizki.
Jakość dźwięku, Noise Cancelling i stabilność połączenia
Zanim przejdziemy bezpośrednio do jakości odtwarzanego przez słuchawki dźwięki, pozwólcie na małe wtrącenie techniczne. AKG N700NC są wyposażone w Bluetooth 4.1 i oferują wyłącznie kodeki AAC oraz SBC. Zdecydowanie oczekiwałbym od nich piątej generacji niebieskiego zęba, o kodekach aptX (a raczej – aptX HD) raczej nie wspominając. Sony WH-1000XM3 co prawda również pracują na Bluetooth 4.2, jednak nie brakuje im niczego w kwestii kodeków – nie wspominam nawet o miłym bonusie w postaci LDAC, bowiem ta technologia jest autorskim wytworem japońskich inżynierów. Wiem, że posiadaczom iPhone’ów brak kodeku ze stajni Qualcomma nie będzie przeszkadzał wcale, ale przecież na pudełku AKG N700NC zaraz obok naklejki Made for iPhone/iPad/iPod wyraźnie widnieje naklejka Designed for Samsung. A odstawiając cynizm na bok należy wypunktować to, że koreański producent zdaje się traktować recenzowane słuchawki jako swój produkt i szkoda, że nie zadbał o najlepiej sprawdzający się na Androidzie kodek (którego obsługę do swoich smartfonów implementuje od co najmniej sześciu długich lat).
A co z tym brzmieniem? AKG N700NC zgodnie ze swoim zwyczajem testowałem bez modyfikacji equalizera, wychodząc z założenia, że modyfikacje dźwiękowe każdy wprowadzać będzie wedle swojego uznania. W takim układzie, recenzowane słuchawki mają podkręcone tony niskie, na tyle odczuwalnie, żeby nadać trochę charakteru mobilnym odsłuchom, jednak na tyle delikatne, żeby te nie zalewały środka i góry. Narzekać na scenę w gruncie rzeczy nie można, a i brzmienie, choć delikatnie stuningowane, jest bardzo przyjemnie zbilansowane, ale trochę zabrakło mi szczegółowości. Wszystkie dźwięki sprawiają wrażenie nieco zamydlonych, jakby brakowało im ostatecznego szlifu i przez to łączyły się w trochę przemieszaną papkę, zamiast atakować nas konkretnymi szczegółami z każdej strony. Na pierwszy rzut oka więc brzmienie jest bardzo imponujące, bo mamy do czynienia z przyjemnie wyważoną charakterystyką brzmieniową, przechodząc jednak do nieco bardziej wymagających kawałków z sekundy na sekundę mamy wrażenie, że odsłuchujemy muzykę ze sprzętu budżetowego. Odwzorowanie drobnych elementów dźwięków przy słuchawkach tych gabarytów nie powinno być tak trudne i w ostatecznym rozrachunku dochodzę do wniosku, że AKG N700NC zdecydowanie brakuje detaliczności. Sprecyzujmy oczywiście to, że recenzowany model miażdży swoim brzmieniem wiele modeli znacznie tańszych, jednak w czterocyfrowej kwocie możemy dostać coś więcej.
Zawiedziony odsłuchem mobilnym postanowiłem sprawdzić dźwięk „po kablu”, zarówno bez ANC (czyli przy wyłączonych słuchawkach), jak i po jego włączeniu. Zaskoczony donoszę, że po włączeniu aktywnej redukcji szumów brzmienie słuchawek jest lepsze niż bez nich – może zostały zestrojone właśnie pod to i stąd brak możliwości regulowania poziomu redukcji hałasów? Przechodząc jednak do tego, po co je podłączyłem do źródła – Prodigy Cube Black Edition wydobył z AKG N700NC trochę szczegółów, jednak brzmienie nadal nie było satysfakcjonujące i detaliczność nadal mogłaby pokazać więcej.
Jakość odtwarzanego dźwięku mnie nie powaliła, a co z aktywną redukcją szumów? Niestety, podczas okresu testów nie miałem okazji na sprawdzenie ANC podczas lotu samolotem, ale pojawił się równie dobry obiekt testowy w postaci… pociągu PKP Intercity, a konkretniej rzecz ujmując TLK. Muszę przyznać, że aktywna redukcja szumów oferowana przez AKG N700NC stoi na naprawdę najwyższym poziomie i bardzo żałuję, że nie mam okazji na bezpośrednie porównanie ich z Sony WH-1000XM3, bo zwycięzca nie byłby wcale oczywisty. Nic do życzenia nie pozostawia tutaj izolacja pasywna, jednak ta aktywna ma odczuwalną wadę – generuje cichutki pisk, kiedy używamy jej bez towarzystwa muzyki. Oczywiście da się to zagłuszyć multimediami, niemniej nawet rewelacyjne odizolowanie hałasów nie wynagradza tego irytującego, świdrującego wręcz, choć na ogół niezwykle cichego pisku. Warto jednak odnotować jako plus fakt, że AKG N700NC z włączoną aktywną redukcją szumów (czyli… zawsze) nie oferują tego dziwnego wrażenia głuchego odizolowania często opisywanego jako „włożenie garnka na głowę”. Niemniej, mimo kilku zalet pojawiły się wady, które dla mnie ten model wręcz dyskwalifikują. Złego słowa nie mogę jednak powiedzieć o komunikacji bezprzewodowej – przez cały okres testów AKG N700NC dzielnie utrzymywały połączenie ze smartfonem, nie przerywały, nie rozłączały się i natychmiastowo po włączeniu odnajdywały odpowiednie urządzenie.
Bateria
Deklarowany przez producenta czas pracy wynosi 24 godziny podczas pracy bezprzewodowej i 36 godzin użytkowania ANC podczas pracy przewodowej. Te wyniki są jak najbardziej osiągalne i pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że nie są ani trochę zawyżone, jak to na ogół bywa w tym przypadku. Niezmiennie źle odbieram to, że brak energii rekompensujemy słuchawkom przy użyciu gniazda microUSB – choć nadal mam przy biurku sporo tego typu przewodów, to w wielu sytuacjach podróżnych bez problemu poradziłbym sobie bez tego standardu. Owszem, da się to obejść, ale – hej – to są zaprezentowane ledwie rok temu słuchawki kosztujące ponad 1000 złotych. Biorąc pod uwagę, że ich swoistym „patronem” jest Samsung, który przecież stosuje ten standard w swoich smartfonach, szkoda, że nie przeniósł go na posiadane przez siebie AKG.
Podsumowanie
Moja ocena może wyglądać całkiem surowo, ale przyznać muszę, że już dłuższy czas nie testowałem słuchawek, które byłyby na tyle… nijakie? To nie jest tak, że tutaj wszystko się psuje, ale biorąc pod uwagę konkurencję i półkę cenową, AKG N700NC po prostu nie mają szans. O ile mnie pamięć nie myli, w mojej recenzenckim portfolio znajdą się tylko jedne słuchawki, które otrzymały niższą notę. AKG N700NC owszem, oferują rewelacyjną aktywną redukcję szumów – ale co z tego, skoro konkurencja wcale nie odstaje, a na dodatek oferuje niezwykle przydatną możliwość regulacji natężenia tej funkcji? Słuchawki grają nieźle, ale konkurencja z tej półki cenowej potrafi zaoferować bardziej detaliczne brzmienie, być może za sprawą kodeków wysokiej jakości – bo tego braku wręcz nie da im się wybaczyć. Jeśli dorzucimy do tego popiskiwanie przy braku odtwarzania multimediów, brak możliwości wyłączenia aktywnej redukcji szumów (innej niż Ambient Aware), to uzyskujemy sprzęt przeciętny z plusem. Końcową szóstkę potraktujcie więc jako ocenę mimo wszystko pozytywną, lecz wyraźnie odsuwającą ofertę AKG od konkurencji – bo ta jest, po prostu, o krok dalej.