SKANER LINII PAPILARNYCH
Umieszczony w SHARP Aquos D10 skaner linii papilarnych jest zlokalizowany w odpowiednim miejscu, by móc z niego komfortowo korzystać. Dodatkowo jest bardzo szybki i precyzyjny, a przez to, że jest dość śliski, jest miły w dotyku.
Praktycznie po każdym dotknięciu skanera nasz palec zostaje rozpoznany. Nie musimy nawet przytrzymywać na nim palca, ponieważ odcisk zostaje odczytany nawet po bardzo szybkim stuknięciu w skaner.
Tak samo szybkie jest podświetlenie ekranu po odblokowaniu. Prawdę mówiąc od przyłożenia palca do podświetlenia ekranu nie mija nawet sekunda, co sprawia, że korzystanie z niego jest szybkie i bardzo komfortowe.
Alternatywnym sposobem odblokowania ekranu jest skanowanie twarzy. Na początek należy zarejestrować twarz, po tym pojawiają się trzy opcje odblokowywania ekranu. Może się to odbyć po podświetleniu ekranu i przesunięciu palcem, po samym podświetleniu lub nawet po podniesieniu urządzenia. Do rozpoznawania wykorzystywana jest kamerka frontowa, dodatkowych czujników zwiększających bezpieczeństwo nie umieszczono.
Najbardziej przekonuje mnie ta ostatnia opcja, ponieważ jest najszybsza. Wystarczy bowiem podnieść telefon nakierowując go w stronę naszej twarzy, a smartfon automatycznie się odblokuje, nie wyświetlając nawet ekranu blokady. Wtedy cały proces odblokowywania trwa niecałą sekundę. Najdziwniej jednak robi się podczas jazdy samochodem jako pasażer lub komunikacją miejską. Trzymając telefon w dłoni delikatne poruszenie się auta na nierówności od razu odblokowuje smartfon. Rzekłbym nawet, że całość dzieje się za szybko.
W przypadku ręcznego podświetlenia ekran blokady się już pojawia, jednak na dosłownie ułamek sekundy. Testując skuteczność rozpoznawania trzeba przyznać, że mało kiedy twarz nie zostaje rozpoznana. Z drugiej strony nie udało mi się odblokować smartfona korzystając ze zdjęć, innego urządzenia czy lustra. Jedyne, do czego można się przyczepić, to do korzystania z rozpoznawania twarzy w ciemności – nie zawsze się to udaje.
Tak więc – zarówno skaner, jak i rozpoznawanie twarzy działają prawidłowo, bardzo szybko i bez występowania błędów.
APARAT
Sharp D10 został wyposażony w podwójny aparat główny złożony z matryc o rozdzielczości 12 Mpix z przysłoną f/1.8 oraz 13 Mpix z teleobiektywem. Na froncie z kolei mamy 16-megapikselową kamerkę.
Aparat główny radzi sobie nieźle w codziennym użytkowaniu. Wykonane nim zdjęcia są szczegółowe, ostre, z ładnymi kolorami. Dodatkowo nie ma większych problemów z wyostrzaniem mniejszych elementów, co niewątpliwie docenią fani zdjęć macro.
Nieco gorzej wypada to w gorszych warunkach oświetleniowych, ponieważ wtedy pojawia się więcej szumów, zmniejsza się szczegółowość, a kolory stają się wyblakłe. Jednak do podstawowych zdjęć powinno starczyć.
Do dyspozycji w smartofnie mamy dwukrotny zoom, który faktycznie, niemal bez straty jakości potrafi przybliżyć fotografowane obiekty. Kilka przykładów poniżej:
Kamerka na froncie wykonuje szczegółowe zdjęcia ze sporą ostrością. Na ogół kolory są też naturalne. Jedyne większe spadki jakości pojawiają się przy fotografowaniu pod światło, wtedy całość zdaje się prześwietlona. Jakość spada też w nocy, ale to już mnie jakoś nie dziwi.
Aplikacja aparatu jest nieźle, ale nie idealnie wyposażona. Są chociażby film poklatkowy, upiększanie twarzy, okrąg oraz zdjęcia artystyczne. Nie zabrakło też trybu profesjonalnego, a raczej półprefosjonalnego… Zabrakło bowiem chociażby możliwości ręcznego wyostrzenia poszczególnych elementów, co nieco zmniejsza funkcjonalność aplikacji.
AKUMULATOR
Zanim kurier przyniósł mi paczkę, w której był Sharp Aquos D10, największą wątpliwość, patrząc na samą specyfikację, wzbudził we mnie akumulator. Mamy tu bowiem 2900 mAh, co wydaje się strasznie małą pojemnością uniemożliwiającą normalne korzystanie z urządzenia. Niestety, moje wątpliwości były słuszne…
Okazuje się bowiem, że przy bardziej intensywnym użytkowaniu bateria wystarcza na jakieś pół dnia pracy. Przechodząc do konkretów – na LTE osiągniemy czasem nawet mniej niż dwie godziny pracy na wyświetlaczu! Lepiej jest w trybie mieszanym (korzystając naprzemiennie z WiFi i transmisji przy automatycznej jasności) osiągając jakieś 3,5 godziny. Na samym WiFi uzyskamy nawet 4,5 godziny. Ale co z tego?
Są to czasy bardzo przeciętne, sprawiające, że trzeba się naprawdę namęczyć, żeby nie rozładować telefonu do wieczora. Sytuacji nie ratuje tutaj nawet obecność trybu szybkiego ładowania Quick Charge 3.0.
Dziwne jest jeszcze to, co dzieje się po rozładowaniu akumulatora. Po osiągnięciu zerowego poziomu naładowania telefon potrafi działać jeszcze przez dobrych kilkanaście minut zanim się wyłączy. I cały czas wyświetla się to 0%, a mimo to spokojnie możemy dalej korzystać z urządzenia. Ostatnio taką sytuację miałem w moim pierwszym smartfonie z Androidem – LG Swift Black – jakieś osiem lat temu…
PODSUMOWANIE
Sharpa Aquos D10 kupimy aktualnie za około 1800 złotych. W moim odczuciu jest to cena mocno wygórowana, przez co sugerowałbym dobre zastanowienie się, czy jest to sprzęt faktycznie wart tej kwoty.
Smartfon zapewnia niezły komfort użytkowania, system jest płynny, a aparat wykonuje dobre zdjęcia. Oprócz tego mamy NFC, a bryła obudowy jest solidnie wykonana. Są jednak pewne wady sprawiające, że poczułem spory niedosyt po testach.
Sharp Aquos D10 ma bowiem bardzo słaby akumulator, który praktycznie nie ma szans zapewnić jednego dnia użytkowania. Do tego system jest stary, a w szczególności łatki bezpieczeństwa. Nie mamy też gniazda słuchawkowego, osobiście nie do końca przekonuje mnie też obramówka wokół aparatu głównego.
Jest to więc sprzęt niezły, ale cena jest całkiem nieadekwatna do możliwości. Jeśli nieco spadnie – ok, może to być warty rozważenia smartfon. Aktualnie znajdziemy sporo ciekawszych propozycji, z których można być bardziej zadowolonym.
A co Wy myślicie o Sharp D10? Kupilibyście go? Czy raczej to nie jest sprzęt Waszych marzeń? Jestem ciekaw Waszych komentarzy!