Testujemy Scottie Go! Labirynt – programowanie dla najmłodszych

Tematyka gier dla najmłodszych nieczęsto trafia na Tabletowo. Tymczasem można znaleźć coraz więcej produkcji, łączących w ciekawy sposób zabawę i naukę. Dlatego, nietypowo, pozwoliłem sobie napisać kilka słów na temat Scottie Go! Labirynt, gry, która próbuje wprowadzić najmłodszych w świat programowania. Prawdziwym testerem był mój pięcioletni syn, Miłosz.

Przygotowana gra

Przygody małego robota

Gra, której bohaterem jest Scottie, jest połączeniem układanki z klocków, planszowej gry logicznej i aplikacji typu Augmented Reality. Mały robot ma przed sobą 52 etapy, w których musi wykonywać kolejne zadania, by dostać się do celu. Poczynaniami Scottiego kierujemy wydając mu polecenia – ale nie za pomocą przycisków ekranowych, tylko zestawu prostych komend, które układamy w rodzaj programu działania. 57 kartonowych klocków, fizycznie je reprezentujących, podzielonych jest na 4 działy: cyfry, operatory (+ i -), komendy proste (krok, obrót w lewo, obrót w prawo, podnieś) i instrukcje warunkowe (powtórz, koniec pętli lub warunku). Do kompletu mamy także klocki START i KONIEC, wskazujące na początek i koniec gotowego programu.

Jakie mamy wykonać zadanie, dowiadujemy się z aplikacji na smartfon/tablet, która również zawiera samouczek, pokazujący typowe sposoby radzenia sobie z konkretnymi problemami. Gotowy, ułożony przez nas z klocków program, skanujemy za pomocą aparatu fotograficznego. Identyfikacji klocków służy kod QR umieszczony na każdym z nich. Po wczytaniu programu aplikacja go wykonuje – jeśli popełniliśmy błąd, można go znaleźć i poprawić, obserwując wykonywanie krok po kroku. Wynikowy kod oceniany jest za pomocą gwiazdek, od jednej do trzech – większość zadań można wykonać na więcej niż jeden sposób, premiowany jest kod jak najprostszy.

O ile pierwsze zadania są trywialne, to poziom komplikacji każdego kolejnego rośnie i z czasem trzeba będzie pogłówkować jak najlepiej wykonać misję – klocków poleceń jest niezbyt wiele i bez optymalizacji łatwo będzie doprowadzić do sytuacji, że komend po prostu braknie. I tak, zamiast ciągu kolejnych identycznych kroków, można zaprogramować pętlę, w której czynność będzie odpowiednią liczbę razy powtórzona.

W zadaniach nie brak też elementów służących zwodzeniu – na zdjęciach powyżej widać na przykład teleport, który na planszy wcześniejszej był niezbędny do wykonania zadania. Łatwo odruchowo założyć, że także i tu jest on niezbędny (został użyty w programie na lewym zdjęciu), podczas gdy w rzeczywistości można go całkowicie zignorować – tworząc program liczący trzy linijki, zamiast ośmiu (prawe zdjęcie).

Miłosz przerabia pierwszą lekcję z tutoriala :)

Z perspektywy pięciolatka

Z tego, co miałem możliwość zaobserwować, to pudełko przyciąga uwagę dziecka bez problemu. Pierwszy kontakt z grą to radosne wyłamywanie klocków z tekturek i skrupulatne układanie ich w przeznaczone na nie miejsce w pudełku. Następnie poganianie: „tatusiu, no przynieś tablecik”. Poziom ekscytacji był odpowiednio wysoki, jako że Młody otrzymał wspomniany pakiet w ramach prezentu pod choinką.

Po instalacji programu mogliśmy obejrzeć pierwszy tutorial i ułożyć pierwszy program. I tu czas na ważną uwagę: program jest przeznaczony dla dzieci od 6 roku życia. Zaczynając zabawę z dzieckiem praktycznie o cały rok młodszym, musiałem liczyć się z tym, że nie wszystko pójdzie gładko, lub nawet że w ogóle nie pójdzie. Chcę tu dać jasno do zrozumienia, że do przyjemnej zabawy dziecko potrzebuje znajomości cyfr i liczb oraz choćby podstawowej umiejętności czytania.

Na zdjęciu nie widać zacięcia, jakie malowało się na twarzy :)

Tę ostatnią sztukę Miłosz opanował dosłownie dwa tygodnie przed świętami, była to więc całkiem świeża umiejętność, jednak wystarczyła, by zupełnie dobrze zorientował się, do czego służy konkretny klocek. Początek wypadł całkiem zachęcająco, syn bez problemu złożył pierwsze proste procedury, wystarczyło też tylko raz pokazać, jak wprowadzić gotowy program do gry i go wykonać.

Kolejne etapy były trochę bardziej problematyczne, gdyż w miarę zabawy wzrostu poziomu skomplikowania zagadek pojawił się problem z podziałem zadań na mniejsze etapy, które dało się wyrazić ciągiem komend. Wymaganego do zabawy skupienia wystarczało przeważnie na nie więcej niż 20-30 minut zabawy, co jak na rozbrykanego pięciolatka jest i tak wynikiem całkiem niezłym – podkreślam tu po raz kolejny wiek, gdyż gra jest zasadniczo przeznaczona dla dzieci starszych, którym abstrakcyjne myślenie przychodzi łatwiej i które są w stanie w większym stopniu skoncentrować się na zabawie. Napotkane problemy dowodzą tylko dobrego określenia grupy docelowej przez producenta.

Działa? Działa!

Gimnastyka dla szarych komórek

Scottie Go! Labirynt to interesująca propozycja nie tylko dla dzieci. O ile początkowe plansze są proste, to późniejsze już niekoniecznie, a premiowanie najkrótszych i najbardziej optymalnych rozwiązań zagadek może być ciekawe również dla osób dorosłych, szczególnie, jeśli na co dzień w pracy nie stosują podobnego sposobu rozwiązywania zadań. Ale przede wszystkim warto mieć na uwadze, że pozwala to na utrzymanie zainteresowania rodziców podczas zabawy ze swoją pociechą.

Ze względu na wiek Miłosza, w Scottie Go! Labirynt bawimy się co do zasady wspólnie i im dalej, tym więcej ja mam frajdy z tej gry – oczywiście nie rozwiązuję zagadek sam, podpowiadam za to młodemu, zwłaszcza, gdy raz czy drugi mu coś nie wyjdzie i zaczyna się irytować (jest nerwusem, jak tatuś). Co ważne, gra jest tak skonstruowana, że spokojnie pomóc dziecku może również osoba nietechniczna (nie wnikając, czy jest to mama, tata czy rodzeństwo, bo bywa z tym bardzo różnie).

Program wprowadzony i gotowy do wykonania

Coś w rodzaju podsumowania

Moja i syna przygoda z grą się jeszcze nie zakończyła i musicie mieć świadomość, że recenzja powstała jeszcze w trakcie zabawy. Gramy niespiesznie, tak, aby kolejne plansze nie zamieniły się w wyścig po gwiazdki; tak, by Miłosz mógł większość zadań wykonać możliwie samodzielnie. I co najważniejsze, dobrze się bawimy.

Obsługa jest prosta, gra przyjemna, właściwie nie dopatrzyłem się wad. Aplikacja pracuje dobrze nawet na słabym sprzęcie, testowałem ją zarówno na moim iPhonie, jak i na czteroletnim tablecie z 1 GB RAM, którym bawi się syn. Jedyna poważniejsza różnica wystąpiła podczas pracy kamery służącej do skanowania klocków – przy czym zapewne większa część winy spoczywa na słabym sensorze tabletu, który nie radzi sobie dobrze w słabym sztucznym świetle.

Mając to wszystko na uwadze, przyznaję grze najwyższą ocenę, po raz drugi w mojej pracy recenzenta. Do tej pory nie zawiodła mnie ani razu. Ale przede wszystkim, nie zawiodła dziecka.

Gra kosztuje 139,90 zł.

Testujemy Scottie Go! Labirynt – programowanie dla najmłodszych
Zalety
część „sprzętowa” bardzo przyzwoicie wydana
aplikacja dobrze sobie radzi nawet na słabym sprzęcie
zabawa jest wciągająca nie tylko dla dziecka, ale również dla opiekuna
w prosty sposób podane są podstawowe koncepcje programowania
dobrze określony próg wiekowy wymagany dla maksymalnego efektu...
...ale i młodszy użytkownik może się świetnie bawić
Wady
póki co nie stwierdziłem :)
10
OCENA