Tuż przed premierą najnowszych składanych smartfonów, tj. Galaxy Z Flip 6 i Galaxy Z Fold 6, ale też smartwatcha Galaxy Watch Ultra, do portfolio Samsunga dołączył tani zegarek inteligentny – Samsung Galaxy Watch FE. Traf chciał, że dość niespodziewanie wzięłam go na warsztat. To dobrze (dla Was) i… niekoniecznie dobrze (dla niego). Zaintrygowałam? Doskonale.
Specyfikacja Samsunga Galaxy Watch FE:
- procesor: Exynos W920 5 nm,
- wyświetlacz: Super AMOLED, 1,2”, 396×396 pikseli, szkło szafirowe,
- RAM: 1,5 GB RAM,
- pamięć wewnętrzna: 16 GB,
- system: Wear OS by Google,
- łączność: Bluetooth 5.3, WiFi 2,4 & 5 GHz, NFC, GPS, Glonass, Beidou, Galileo,
- czujniki: akcelerometr, żyroskop, barometr, światła, kompas, czujnik geomagnetyczny, elektryczny i optyczny czujnik pracy serca, Bioelectrical Impedance Analysis Sensor,
- wodoodporność: 5 ATM / IP68 / MIL-STD-810H,
- funkcje zdrowotne: EKG, ciśnienie tętnicze krwi, analiza składu ciała, ciągły pomiar pulsu i natlenienia krwi tlenem (SpO2),
- akumulator: 247 mAh,
- ładowanie bezprzewodowe,
- wymiary: 39,3 x 40,4 x 9,8 mm,
- waga: 26,6 g,
- dostępne wersje kolorystyczne: srebrna z niebieskim paskiem, różowe złoto, czarna.
Cena Samsunga Galaxy Watch FE w momencie publikacji recenzji: 899 złotych. Zegarek Samsung Galaxy Watch FE kupicie w oficjalnym sklepie internetowym Samsunga oraz sieciach RTV Euro AGD, oleole.pl, Media Expert, Media Markt, Komputronik, Vobis i x-kom. To linki afiliacyjne, korzystając z nich, wspieracie naszą działalność – dziękujemy!
Pastelowe barwy to strzał w dziesiątkę. Mały ekran… niekoniecznie
Wyobrażam sobie, że grupą docelową najnowszego taniego smartwatcha Samsunga są głównie ludzie młodzi. Tacy, którzy lubią, jak noszone przez nich urządzenia są “jakieś”. Niewątpliwie w taki trend wpisuje się Samsung Galaxy Watch FE, którego pasek w mojej wersji testowej jest błękitny, a – co dodaje mu charakteru – to kolorowe nitki (pomarańczowa i niebieska) umieszczone symetrycznie po obu stronach korpusu zegarka.
Nie dość, że elementy te nawiązują do najnowszych słuchawek Galaxy Buds 3 Pro, to wygląda to naprawdę doskonale. Z drugiej jednak strony obawiam się trochę o trwałość tego rozwiązania – w teorii bowiem wystarczy gdzieś zahaczyć i po temacie. Ciekawa jestem również jak będzie znosić próbę czasu – czy będzie się brudzić, etc.
Podoba mi się też, że zapięcie paska jest matowe – błyszczące by tu po prostu nie pasowało, zwłaszcza, że ten element koresponduje z kolorem korpusu zegarka, co też jest nie bez znaczenia. Lubię, gdy producenci dbają o takie smaczki – za to spory plus.
Zastosowany pasek ma 20 mm szerokości i zapina się chowając jego część do środka, co oznacza, że znajduje się tuż przy skórze. Jedni tak lubią, inni niekończenie – wychodzę z założenia, że można się do tego przyzwyczaić.
Podobnie jak do… ogromnych ramek wokół wyświetlacza. To nie jest tak, że nagle przestaje się je dostrzegać (są OGROMNE!), ale wystarczy trochę dobrej woli, by przestawić tarczę na czarną, by tej przestrzeni między ekranem a ramką nie było widać cały czas. Nie bez powodu zresztą właściwie wszystkie elementy systemu mają czarne tło…
No dobrze, koniec tych złośliwości. Uważam po prostu, że Galaxy Watch FE nie jest wcale taki tani (halo, kosztuje przecież 899 złotych!), więc węższe ramki po prostu nam się należą.
Jasne, Galaxy Watch FE jest wyposażony w cyfrową ramkę, co oznacza, że możemy obsługiwać go przesuwając palcem dookoła ramki. Z taką samą opcją mieliśmy jednak do czynienia w Galaxy Watch 6 i obecność węższej ramki nie stanowiło problemu, więc taki argument mnie nie przekona.
Pozostając jeszcze na moment w temacie ekranu, wypada zauważyć, że jego jasność jest wystarczająca do korzystania z niego w słońcu. Jest też na tyle czytelny, by nie móc narzekać na ten aspekt.
Na korpusie zegarka umieszczone są dwa przyciski. Górny to przycisk ekranu startowego, dolny – wstecz. Pierwszy z nich może mieć przypisane różne opcje w zależności od tego, czy wciśniemy go dłużej (do wyboru tylko Bixby, Asystent Google lub menu wyłączania) czy dwukrotnie (tu lista jest naprawdę długa). Drugi natomiast reaguje tylko na krótkie wciśnięcie.
Działanie pozostawia nieco do życzenia
Raz zdarzyła mi się sytuacja, na którą w dodatku mam dwóch świadków, bo akurat byłam w grupie, że zegarek zwyczajnie zwariował. Chciałam podświetlić ekran, uruchomić trening (chodzenie po dworze) i płynnie przejść do spacerowania. Tu tak wiele rzeczy poszło nie tak, że nawet nie wiem kiedy zegarek zaczął dzwonić na numer alarmowy 112. Nie było mi do śmiechu…
Na szczęście z tak skrajną sytuacją miałam do czynienia tylko raz. Na co dzień jednak nie mogę powiedzieć, by Galaxy Watch FE działał super płynnie. Zdarzają mu się spadki płynności animacji częściej niż powinno mieć to miejsce. Najczęściej jest tak, gdy chcę ściągnąć górną belkę z ustawieniami lub przesuwać się pomiędzy ekranami domowymi.
Co więcej, korzystam z automatycznego wybudzania ekranu po podniesieniu nadgarstka, a momentami odnoszę wrażenie, jakbym tę opcję wyłączyła. Przez większość czasu działa dobrze, ale zdarza jej się zamulić (ekran podświetla się ze znacznym opóźnieniem) lub nawet po prostu nie zareagować.
Chciałabym powiedzieć, Galaxy Watch FE jest tanim smartwatchem, patrząc przez pryzmat portfolio tego producenta, ale tak nie jest – za podobne pieniądze można kupić zeszłoroczny model Galaxy Watch 6. Nie można też stwierdzić, że jest po prostu tani, bo na rynku można znaleźć też tańsze zegarki. Pytanie zatem na ile można bagatelizować występujące ścinki systemu. Przypominam jednak – nie występują one stale.
Wear OS daje spore możliwości
Jeśli lubicie płacić zegarkiem za zakupy w osiedlowym sklepie – Google Pay przychodzi z pomocą. Jeśli na treningi wolicie wyjść bez smartfona, a mimo to chcecie mieć dostęp do muzyki offline – nie ma sprawy, pobieracie playlistę offline na Spotify, podłączacie słuchawki Bluetooth bezpośrednio do smartwatcha i jazda. Takich przykładów można mnożyć, bo biblioteka aplikacji dostępnych na zegarki z Wear OS jest ogromna.
Wear OS to niewątpliwa zaleta Samsunga Galaxy Watch FE, bo rozszerza jego możliwości właściwie w każdym zakresie – tylko od nas zależy, jak wykorzystamy możliwości, jakie otwiera przed nami Google Play na nadgarstku. Łącznie z możliwością przeglądania zdjęć na zegarku czy nawet odpalania filmów na YouTube.
A skoro już o zdjęciach mowa, wypadałoby powiedzieć kilka słów na temat wyświetlania zdjęć w powiadomieniach. Jeśli liczycie na to, że na ekranie zegarka będą się wyświetlać zdjęcia przesłane przez znajomych przez Messenger – niestety, takiej opcji nie ma. Co ciekawe, na WhatsAppie wyświetlają się poprawnie. Swoją drogą, WhatsAppa możecie zainstalować bezpośrednio na zegarku (dawno nie testowałam nic z Wear OS, nie miałam tego świadomości, więc dzielę się ze światem ;)).
Same powiadomienia przychodzą szybko i sprawnie – można na nie odpowiedzieć emotikonami, głosowo (dyktując tekst) czy z użyciem niewielkiej, niezbyt wygodnej klawiatury). Podobnie jest z powiadomieniami o połączeniach przychodzących, które można odebrać (i rozmawiać z pomocą zegarka, dzięki mikrofonowi i głośnikowi) lub odrzucić.
Oczywiście z racji działania na Wear OS, Galaxy Watch FE wspiera również Asystenta Google. Działają polecenia “zadzwoń do…”, “jaka będzie pogoda?” czy na przykład – w teorii – ustaw alarm. W teorii, bo w praktyce, za każdym razem odpowiada mi pytaniem na kiedy ma go ustawić i ostatecznie nie ustawia. Może to jakiś chwilowy błąd, ale – nie ukrywam – dość irytujący.
Warto dodać, że Samsung Galaxy Watch FE działa ze wszystkimi smartfonami z Androidem, ale tylko w przypadku sparowania z telefonami Galaxy będzie obsługiwał pomiar EKG i ciśnienia tętniczego (obie aplikacje wymagają Samsung Health Monitor).
Podobnie jest zresztą w przypadku aplikacji “kontroler aparatu”, która pozwala podejrzeć podgląd kadru, zoomować go lub oddalać czy nawet przełączyć się ze zdjęcia na wideo i odwrotnie. Oczywiście jest też opcja zrobienia zdjęcia (zdalnej migawki) czy rozpoczęcia nagrywania wideo. Przydatny bajer.
Monitorowanie aktywności, snu i zdrowia
Chodzenie, bieganie, rower, orbitrek, ergometr, pływanie w basenie, trening dynamiczny – te dyscypliny Samsung Galaxy Watch FE potrafi rozpoznać i włączyć trening automatycznie, jeśli zapomnimy zrobić to ręcznie (ogólnie dyscyplin potrafi monitorować ponad sto).
Co warto wiedzieć to to, że domyślnie takie treningi rejestrowane są bez trasy, bo GPS wtedy nie działa – można to jednak zmienić w ustawieniach, dzięki czemu trasa może być zapisywana (dokładność GPS można ustawić na: przybliżony lub dokładny).
Spacery wykrywane są zdecydowanie poprawnie, natomiast raz zdarzyła mi się sytuacja, w której jazda na hulajnodze została wykryta jako jazda na rowerze. W sumie tu dwa kółka, tam dwa kółka… ;)
Domyślnie podczas treningów włączona jest autopauza, więc jeśli biegacie i zatrzymujecie się np. na czerwonym świetle, trening zostanie automatycznie wstrzymany, a gdy ruszycie – włączy się ponownie. To również oczywiście można wyłączyć, jeśli nie chcecie, by takowa funkcja działała.
Ostatnio prowadzę raczej leniwy tryb życia – sporo spaceruję, ale raczej nic ponadto. Z tego, co udało mi się sprawdzić podczas chodzenia, trasa rejestrowana jest dość poprawnie, ale potrafi mieć kilkumetrowe odchyły (zamiast chodnikiem chodzę według niego pasem zieleni, etc.). W porównaniu ze Stravą widać też rozbieżności, jeśli chodzi o dystans.
O ile na pierwszym przykładzie spowodowane mogły być autopauzą (o której wspomniałam wyżej), tak postanowiłam przeprowadzić więcej treningów i porównać również z innym sprzętem.
Dlatego też załączam kilka dodatkowych treningów z porównaniem dystansu między Samsungiem Galaxy Watch FE, Huawei Watch GT 4 i Stravą odpaloną na Samsungu Galaxy Z Flip 6. Trudno nie odnieść wrażenia, że momentami GPS w Watchu FE potrafi znacznie zaniżyć wynik (2,83 km vs 3 km to już jednak spora różnica).
Podczas treningów możemy oczywiście mierzyć puls. Aby zegarek robił to poprawnie, warto dopilnować, by był zapięty tak, by nie latał – w przeciwnym razie pomiary będą niewiarygodne. Jak możecie zobaczyć na screenach z treningów, średni puls z testowanego smartwatcha Samsunga vs konkurencyjny Huawei był porównywalny (momentami identyczny).
Podczas trwania treningu na ekranie wyświetlają się takie dane, jak czas trwania, odległość, tempo, kalorie, puls i godzina, na kolejnym: kalorie, średnia szybkość, kadencja i średnie tempo i puls, na kolejnym: puls, średni puls i maksymalny, na ostatnim: asymetria.
Jeśli chodzi o monitorowanie snu, tu raczej nie ma się nad czym rozwodzić. Mamy do czynienia z automatycznym rozpoznawaniem chwili położenia się spać i wybudzenia, jak również poszczególnych faz snu. Włączyć możemy też rozpoznawanie chrapania.
Galaxy Watch FE pozwala nam na pomiary ciśnienia tętniczego (aby skalibrować, należy mieć dostęp do ciśnieniomierza) oraz EKG. Umożliwia też wykonywanie poglądowej analizy składu ciała. Nie zastąpi zaawansowanej maszyny, przeznaczonej do tego celu, ale poglądowo opcja ta może okazać się przydatna chcąc monitorować na bieżąco postępy w odchudzaniu czy przybieraniu na wadze.
Czas pracy… czyli pamiętaj o ładowarce, bo przyda się często
To kolejny aspekt, o którym nie jestem w stanie powiedzieć dobrego słowa. Samsung Galaxy Watch FE wytrzymuje bowiem na jednym ładowaniu średnio dobę, czyli od rana do rana – w dodatku bez włączonego Always on Display. Oznacza to, że albo decydujemy się na rezygnację z monitorowania snu i ładujemy go nocą, albo ładujemy rano, ale tu znowu nie ma szans, by podczas szybkiego prysznica naładował się do 100%.
Żeby Wam to zobrazować na konkretnym przykładzie: zegarek odłączony od ładowarki o 9 rano, ok. 23 pokazuje 50% zapasu, a o 8 rano dnia kolejnego już tylko 30%. Zostawiając go na nadgarstku rozładuje się w okolicy południa. Kładąc na ładowarkę będziemy musieli czekać ok. godzinę, by naładował się na maksa.
Warto wspomnieć, że zegarek obsługuje ładowanie indukcyjne, więc jeśli zdarzy nam się zapomnieć oryginalnej ładowarki na wyjazd – nic straconego.
Podsumowanie – sama nie wiem, co myśleć o Galaxy Watch FE
Mogę psioczyć na ogromne ramki wokół ekranu (nazywane przez wielu pieszczotliwie “pasami startowymi”) czy krótki czas pracy, ale prawda jest taka, że Samsung Galaxy Watch FE jest jednym z najtańszych smartwatchy z Wear OS na rynku. Dla osób szukających niedrogiego wejścia w tę kategorię produktów, chcących sprawdzić “z czym się to je”, propozycja Samsunga może okazać się ciekawa do rozważenia.
Do momentu, gdy… rozejrzymy się po ofertach sklepów z elektroniką, z których szybko można wywnioskować, że za te same pieniądze można kupić zeszłorocznego Samsunga Galaxy Watch 6 40 mm. A ten ma większy ekran (1,31” vs 1,2”) o wyższej rozdzielczości (432×432 vs 396×396 pikseli), szybszy procesor (Exynos W930 vs W920), więcej RAM (2 GB vs 1,5 GB) czy też kopertę, która jest nieznacznie cieńsza (9 vs 9,8 mm grubości).
Warto też wiedzieć, że w podobnej cenie (a nawet niższej) dostępne są też takie modele, jak choćby TicWatch Pro 3 Ultra GPS czy Xiaomi Watch 2 Pro – oba mają większe ekrany o wyższej rozdzielczości, kopertę ze stali nierdzewnej, a drugi z nich ma też dwukrotnie więcej pamięci wewnętrznej i więcej RAM.