Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE. Mój ulubiony tablet roku!

Samsung Galaxy Tab S9 FE jest jednym z najnowszych urządzeń w portfolio tabletów południowokoreańskiego producenta. Czy jednak mowa o udanym sprzęcie? Pozwólcie, że podzielę się z Wami swoją opinią, wyrobioną w trakcie trwających miesiąc testów.

Kolejna gwiazdka w galaktyce Samsunga

Wbrew tego, co antyfanom firmy z Korei Południowej może się wydawać, nie użyłem słowa „gwiazda” prześmiewczo. Galaxy Tab S9 FE zrobił na mnie bowiem piorunujące wrażenie, co jest o tyle fascynujące, że raczej nie zachwycam się nowymi sprzętami, a już na pewno nie tabletami. Biorąc jednak poprawkę na fakt, że niemal od każdej reguły znajdzie się wyjątek, od powyższego też się musiał znaleźć.

Odłóżmy jednak moje uczucia na bok i skupmy się na samym sprzęcie, gdyż to on jest gwiazdą tego tekstu. Jaki jest ten nowy tablet Samsunga? W kosmicznym skrócie – naprawdę świetny!

Po szczegóły zapraszam natomiast poniżej.

Procesor może odstraszać

Kto kojarzy produkowane przez Samsunga procesory Exynos, ten wie, że nie słyną one z najlepszego odprowadzania ciepła. Niemniej w przypadku tego tabletu nie ma z tym tragedii. Więcej na ten temat odłóżmy sobie na nieco później, a teraz przejdźmy do specyfikacji technicznej tabletu Samsung Galaxy Tab S9 FE:

Wyświetlacz10,9”, 2304×1440 TFT, 90 Hz, 16:10, 249 ppi (280 dpi)
CPUSamsung Exynos 1380 (S5E8835)
GPUMali-G68
RAM6 GB lub 8 GB
(z możliwością wirtualnego rozszerzenia o dodatkowe 8 GB)
Pamięć wewnętrzna128 GB lub 256 GB (UFS)
Obsługa microSDtak
Wyjście słuchawkowebrak
SystemAndroid 13 z OneUI 5.1.1
5Gopcjonalny
Aparat tylny8 Mpix (f/1.9)
Aparat przedni12 Mpix (f/2.4)
ModułyBluetooth 5.3, Wi-Fi 6, GPS, BeiDou, GLONASS, Galileo, QZSS, akcelerometr, czujnik Halla, czujnik światła, kompas, żyroskop
AkumulatorLi-Ion, 8000 mAh, szybkie ładowanie 15 W
Gniazdo ładowaniaUSB-C
Głośnikistereo
Wymiary254 x 166 x 6,5 mm
Waga520 g
Wersje kolorystyczneszary, miętowy, lawendowy
Dodatkowe akcesoria w zestawierysik
Cenaod 2399 złotych

Jeśli chodzi konkretnie o sprzęt, który dane mi było testować, miałem do czynienia z wersją wyposażoną w 8 GB pamięci RAM, 256 GB pamięci wewnętrznej oraz bez modułu 5G. Sprzęt otrzymałem w prawdopodobnie najmniej przyciągającym oczy kolorze, czyli szarym – w tej wersji pamięci nie mamy zresztą innego wyboru.

Cena takiego egzemplarza wynosi, w momencie pisania tej recenzji, dokładnie 2699 złotych.

Warto pewnie także wspomnieć o tym, że obecnie na oficjalnej stronie Samsunga możemy kupić ten sprzęt i dostać etui Book Cover z klawiaturą gratis. Akcja trwa do 19 listopada 2023 roku.

Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Mamo, Samsung przysłał mi paczkę

Zresztą, całkiem zacna to była paczucha! Nieduża, ładnie zapakowana i do tego z interesującą zawartością. Wymiarowo była niewiele większa od opakowania z T Tabletem, a wspólnym mianownikiem dla obu urządzeń był fakt, iż zabrakło wewnątrz ładowarki.

W opakowaniu zawierającym Galaxy Tab S9 FE, poza tabletem, dokumentami, igłą do wyciągania tacki na kartę microSD oraz kablem w standardzie USB-C – USB-C, znalazłem również rysik S Pen w kolorze szarym.

Jeśli nie macie ładowarki wyposażonej w gniazdo USB-C, to jest duża szansa, że będziecie musieli takową dokupić. Przynajmniej w przypadku, w którym wyznajecie zasadę, że ze sprzętów należy korzystać tylko z oryginalnymi akcesoriami – jeżeli nie, to problemu nie będzie.

No dobrze, a jak wygląda sam tablet?

Dolna ramka jest już gotowa do połączenia z oficjalną klawiaturą Samsung (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Przystojna bestia

Samsung Galaxy Tab S9 FE w szarej wersji kolorystycznej prezentuje się naprawdę schludnie! Wyrazu niewątpliwie dodają mu nieco ciemniejsze linie, poprowadzone przez tylny panel, co w mojej opinii jest niesamowicie atrakcyjnym designem. Od frontu natomiast… cóż, niestety, niczym się nie wyróżnia. Ma widoczne ramki wokół ekranu, chociaż nie powiem, żeby było to w jakikolwiek sposób problematyczne.

Przejdźmy jednak do szybkiego podsumowania wyglądu i rozplanowania przycisków na tym sprzęcie. Przód, jak już wspomniałem, niczym się nie wyróżnia, natomiast kamerka jest umiejscowiona standardowo pośrodku górnej części ramki. Tył wyposażony został w prześliczne linie w ciemniejszym kolorze, wyraźnie odstający aparat główny (aczkolwiek bez wyspy) oraz logo producenta i magnesy, których zadaniem jest przytrzymanie dodanego do zestawu rysika S Pen.

Jeśli zaś o ramki chodzi, to na spodniej znajdziemy magnesy oraz wyżłobienia, prawdopodobnie dopasowane do oryginalnej klawiatury Samsung. Boczne ramki wyposażono w głośniki AKG ze wsparciem Dolby Atmos. Na prawej dodatkowo znajdziemy port USB-C, natomiast na lewej – mikrofon oraz tackę na kartę microSD.

Na górnej ramce zamontowano z kolei włącznik ze zintegrowanym czytnikiem linii papilarnych, przyciski do kontrolowania głośności oraz dwa mikrofony.

Android to podstawa, a OneUI to sprawne rozszerzenie

Najnowsza gwiazdka Samsunga działa na Androidzie 13, z autorską nakładką, jaką jest OneUI w wersji 5.1.1. Jeśli chodzi o narzekania związane ze stabilnością, to nie będzie żadnych. Całość działa bowiem sprawnie i nie „odstawia” dziwnych rzeczy. Nie znajdziemy tu więc cudów, pokroju nieprzetłumaczonych fragmentów interfejsu czy dzwinych przeskoków animacji.

Bardzo przyjemny jest również fakt, że tablet ten pozwala nam na wykorzystanie go w charakterze komputera, za sprawą Samsung DeX, czy możliwość przekształcenia tego niemal 11-calowego sprzętu w drugi monitor dla Galaxy Book. Co za tym idzie, wspierana jest także funkcja Multi Control (jedna klawiatura i myszka do kontroli kilku urządzeń Galaxy) oraz opcja sparowania tabletu z naszym kontem Microsoft, a tym samym z naszym operującym na systemie Windows laptopem lub PC.

Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby połączyć Galaxy Tab S9 FE z naszym smartfonem, o ile posiadamy sprzęt Samsunga i dzwonić oraz wysyłać wiadomości SMS/MMS z tabletu.

Bardzo przydatny jest również fakt, że po zrobieniu zrzutu ekranu, pod koniec nazwy pliku znajduje się również nazwa aplikacji lub miejsca w systemie, z którego rzeczona grafika pochodzi.

Nie znajdziemy tu także stricte śmieciowych apek, co zdecydowanie uznaję za plus.

Żeby jednak nie było przesadnie kolorowo, to niespecjalnie rozumiem posunięcia producenta, jeśli chodzi o preinstalację płatnych aplikacji. Chodzi mi konkretnie o Clip Studio oraz Luma Fusion, które wymagają uiszczenia opłaty, jeśli chcemy z nich skorzystać.

Ta pierwsza pozwoli nam bowiem jedynie na korzystanie ze swego rodzaju wersji demo, co oznacza nie tylko okrojone możliwości, ale również fakt, że nie wolno nam niczego zapisać. To sprawia, że nie jest przesadnie przydatna. Druga z kolei w ogóle się nie odpali, tylko przeniesie nas od razu do Galaxy Store, żebyśmy mogli oddać swoje pieniąze w zamian za dostęp.

Niezbyt mnie zachwyca również brak podziału w menu głośności na poszczególne aplikacje, tylko zbiorcze potraktowanie wszystkich multimediów. Na duży minus (z mojej perspektywy rzecz jasna), także fakt, że gry możemy znaleźć w Gaming Hub, jeśli go uruchomimy, jednak próżno ich potem szukać w menu głównym.

Sama nakładka też nie jest zbytnio przemyślana, gdyż aby coś w niej zmienić, zasadniczo należy opuścić ekran gry i wejść do menu ustawień. Jednak, w przeciwieństwie do pewnego sprzętu, przynajmniej działa.

Wydajność? Wysoka!

Mając na uwadze fakt, że mam do czynienia z nieco lepszym sprzętem niż poprzednio, stwierdziłem, iż instalowanie AFK Arena na Galaxy Tab S9 FE trochę mija się z celem. Pobrałem więc Teamfight Tactics, Pokemon Unite oraz Mortal Kombat, żeby mieć możliwość wyciśnięcia tego urządzenia do cna.

Przez chwilę na dysku tabletu gościł także najgorszy Silent Hill w dziejach, ale dość szybko został eksmitowany. Pomijając jednak ostatni tytuł, mogę z całą stanowczością stwierdzić, że absolutnie się na tym Samsungu nie zawiodłem!

Ani jednego przycięcia, błędu, który wyrzuciłby mnie na powrót do ekranu głównego czy jakiejkolwiek innej, mało przyjemnej niespodzianki. Całość działała płynnie, co pozwalało na faktyczne czerpanie przyjemności z bardziej wymagających gier, w rytmie ulubionych kawałków odtwarzanych via Spotify. Czasem jednak taki multitasking sprawiał, iż serce tabletu stawało się odczuwalnie cieplejsze, choć na całe szczęście nigdy do tego stopnia, by mnie oparzyć.

Jedyny minus za to, że proporcje ekranu sprawiają, że część aplikacji nie jest w stanie odpowiednio rozmieścić interfejsu. W przypadku Teamfight Tactics ekran sprzedawania postaci najeżdżał idealnie na ostatnie wolne miejsce na ławce, czego efektem było (niestety) przypadkowe sprzedawanie bohaterów. Niemniej przez większość czasu fakt ten w żaden sposób mi nie przeszkadzał w cieszeniu się rozgrywką.

Jeśli zaś o codzienne użytkowanie chodzi, aplikacje pokroju dokumentów Google czy notatek Samsung odpalały się szybko, a chwilowe ich opuszczenie nie sprawiało, że tablet je zamykał. Mogłem więc bezproblemowo przełączyć się z dokumentów na pocztę, gdy przyszedł mi mejl i wrócić po jego odebraniu, bez obawy o ewentualną utratę notatek, na skutek wyjścia z aplikacji bez zapisywania. Podczas tego typu wykorzystania (czytaj: bez odpalania gier), nie odnotowałem nagrzewania się sprzętu.

Co się zaś testów syntetycznych tyczy, poniżej możecie sprawdzić wyniki osiągnięte przez Samsunga Galaxy Tab S9 FE w 3DMark, Geekbench 6 oraz CPDT.

Dźwięk mnie zachwycił

Jestem w ciężkim szoku, że jako osoba preferująca używanie słuchawek, w przypadku tego tabletu niemal w ogóle z nich nie korzystałem. Nie dlatego, że nie miałem okazji korzystać ze Spotify (bo tych było naprawdę sporo), a przez wzgląd na fakt, iż zamiast z moich Nothing Ear (stick), wolałem wbudowane głośniki AKG z Dolby Atmos.

Szczególnie dobrze słuchało mi się takich kawałków, jak Heartless Madness, All the Devils Are Here od Dynazty czy piosenki Grimes Delicate Weapon, wykorzystanej w Cyberpunk 2077: Widmo Wolności.

Warunek – Dolby Atmos musi być włączone i ustawione w tryb Automatyczny lub Muzyka. Bez tego dźwięk wciąż jest przyjemny, aczkolwiek brakuje mu tego efektu „wow”.

W grach także preferowałem wbudowaną w Galaxy Tab S9 FE opcję, gdyż zarówno w Teamfight Tactics, Mortal Kombat, jak i Pokemon Unite, zwyczajnie dawały radę. Podobnie zresztą rzecz ma się w przypadku materiałów wideo – tablet ten pozwolił mi bowiem na obejrzenie kilku naprawdę angażujących seriali oraz niejednego contentu z YouTube. Naprawdę nie mam na co narzekać!

Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Pojemny akumulator z dość szybkim ładowaniem

Odpowiedzialny za magazynowanie energii sprzętu, akumulator litowo-jonowy o pojemności 8000 mAh, zapewnia zaskakująco długi czas użytkowania. Nie zirytuje nas również czasem ładowania, gdyż ten wynosi niecałe 2 godziny, co może nie jest wartością znaną chociażby z realme GT Neo 5, który ponoć ładuje się w niecałe 10 minut, niemniej jak na tablet i tak uważam ją za nad wyraz imponującą. W pełni naładowany akumulator wytrzymał mi niemal 21 godzin w najgorszym cyklu, z ekranem aktywnym przez 7 godzin i 57 minut.

Najlepszy czas z kolei wynosił 2 dni i 18 godzin, z SoT na poziomie 16 godzin i 11 minut. Standardowo jednak wartość ta oscylowała wokół 1,5 – 2 dni, z SoT w okolicach średnio 10 godzin. Zależnie od tego, ile czasu zdecydowałem się poświęcić na rozrywkę, trwało to dłużej lub krócej.

Jest to zdecydowanie dobry wynik, szczególnie z mojej studenckiej perspektywy, gdyż mając w pełni naładowane urządzenie, mogłem wyjść z domu i przez cały dzień nie martwić się, że na uczelni sprzęt się rozładuje.

Ekran, który sprawia, że aż chce się oglądać. Albo grać. Albo jedno i drugie!

Samsung chwali się, że wyświetlacz w testowym tablecie został stworzony w taki sposób, by ograniczyć emisję niebieskiego światła i z niemałym zdziwieniem stwierdzam, że… naprawdę im się to udało. Faktycznie odczuwałem mniejsze zmęczenie oczu podczas obcowania z tym sprzętem, niezależnie od tego, czy mowa o minimalnej, czy maksymalnej jasności ekranu. Swoją drogą, minimalna jest na tyle miła, że nie wypali nam oczu, natomiast maksymalna pozwoli na korzystanie z urządzenia w słońcu.

Warto także pochwalić tryb automatycznego dostosowywania jasności, który naprawdę nie przeszkadza i idealnie wręcz dopasowuje poziom jasności do aktualnych warunków. Nie miałem ani jednej sytuacji, w której uznałbym, że czujnik przesadził z jasnością lub przyciemnieniem.

Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE - system operacyjny
fot. Wojciech Loranty / Tabletowo.pl

Odwzorowanie barw jest bardzo przyjemne, szczególnie jeśli przerzucimy się z trybu standardowego na tryb żywych kolorów. Są one bowiem wówczas nasycone, co mi osobiście odpowiada zdecydowanie bardziej niż tryb naturalnych barw.

Zestawiając powyższe z odświeżaniem na poziomie 90 Hz, kreuje nam się naprawdę zacny obraz! Rzecz jasna nic nie stoi na przeszkodzie, aby przełączyć współczynnik odświeżania ekranu z trybu adaptacyjnego na standardowy, co sprawi, że będziemy korzystać z odświeżania na poziomie 60 Hz. Inna sprawa, że dla osób, które przywykły do wartości wyższych niż 60 Hz, po tej zmianie obraz będzie się wydawał mało płynny.

Magnesy, podtrzymujące rysik z tyłu, są godne zaufania. Rysik pewnie się na nich trzyma! (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Galaxy Tab S9 FE + wbudowane moduły = to skomplikowane

Żeby nie było zbyt słodko, czas rozlać nieco goryczy na Galaxy Tab S9 FE. Chociaż, szczerze pisząc, w porównaniu do ilości zalet, jest to co najwyżej drobna goryczka. Ale, ale, konkrety – pozwolę sobie nieco wymieszać kwestie pozytywne i negatywne.

Dostaliśmy czujnik biometryczny w przycisku zasilania, który działa znakomicie i ani razu nie zdarzyło mi się, żeby nie odczytał mojego odcisku palca. Podobnie rzecz ma się z odblokowaniem ekranu za pomocą twarzy, o ile mamy dostęp do światła.

Jeśli jednak jest ciemno, to tablet raczej będzie miał problem z zeskanowaniem naszej atrakcyjnej buźki. Nawet pomimo włączonego rozjaśniania ekranu, celem rzucenia światła na naszą twarz oraz mojej nad wyraz bliskiej odległości, tablet Samsunga nie był w stanie określić, czy ja to na pewno ja. Albo twarzy nie wykrywał w ogóle, albo wykrywał, ale jej nie rozpoznawał.

Śmiesznie jest również w przypadku modułu Bluetooth, gdyż o ile sparowanie słuchawek działa bez zarzutu i każdorazowe wyciągnięcie ich z etui kończy się automatycznym podłączeniem do Galaxy Tab S9 FE, o tyle tablet ten zdaje się nie przepadać za moją klawiaturą (żeby było jasne: nie jest tu mowa w żadnym wypadku o klawiaturze marki Samsung).

Sparowanie tabletu z klawiaturą Bluetooth jest bezproblemowe, jednak gdy tylko dojdzie do przerwania połączenia, czy to ze względu na brak aktywności, czy zbytnie oddalenie się sprzętów od siebie, to nie da się jej podłączyć ponownie. Znaczy, da się, ale tylko poprzez ponowne przeprowadzenie procedury parowania.

Rysik S Pen sprawuje się znakomicie (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Automatycznie bowiem sprzęty się nie połączą, a próba połączenia wybudzonej klawiatury z tabletem, polegająca na wejście w ustawienia Bluetooth i manualne wymuszenie połączenia, spełza na niczym.

Galaxy Tab absolutnie nie chce się ponownie bratać ze wspomnianym urządzeniem Bluetooth i jedyną opcją jest sprawienie, by Samsung o klawiaturze zapomniał, po czym raz jeszcze sparować klawiaturę i tablet ze sobą. Tak, fakt ten potrafi być nieco problematyczny.

Nie mogę za to narzekać na moduł Wi-Fi, który był w stanie zachować całkiem stabilne połączenie z moim routerem, w praktycznie każdym miejscu domu. Nie miałem także problemu z podłączeniem moich Soundcore VR P10 via USB-C do tabletu i wszystko działało idealnie. Pod koniec okresu testowego stwierdziłem, że spróbuję jeszcze podłączyć tablet do samochodu i podobnie, jak w przypadku T Tablet od T-Mobile, nie udało mi się to.

Próbowałem parę razy, każdorazowo spotkało się to z niechęcią współpracy samochodu oraz tabletu, toteż pewnego razu wzruszyłem ramionami i odpaliłem Mapy Google na tablecie, żeby sprawdzić, jak działa moduł GPS. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy okazało się, że Samsung Galaxy Tab S9 FE, tablet kosztujący niemal 2700 złotych, zdołał zgubić sygnał niemal w centrum miasta. Tak, moduł GPS był włączony, tak, mapy Google dostały pozwolenie na korzystanie z lokalizacji i, tak, zarówno aplikacja, jak i oprogramowanie systemowe były aktualne.

Robiąc ten zrzut ekranu pozostawałem w samochodzie z wyłączonym silnikiem, na parkingu mojego Wydziału. Nie przypominam sobie wjazdu w mury akademika… (fot. Wojciech Loranty / Tabletowo.pl)

Pomyślałem, że może to chwilowy problem, który zniknie podczas drogi. No i nie, niestety, ale przez całą trasę, którą na szczęście znam na pamięć, tablet szukał sygnału GPS, którego ostatecznie nie znalazł.

Fakt, udawało mu się jakimś cudem zgadywać przybliżoną lokalizację samochodu, jednak raczej wolałbym się z tym sprzętem nie wybierać w miejsca mi nieznane. Co jest o tyle śmieszne, że ze wspomnianym T Tabletem, który kosztuje ponad 2x mniej, nie było z lokalizacją problemu.

Szczęście w nieszczęściu, problem kapryśnego modułu GPS jest znany zarówno użytkownikom, jak i producentowi. Samsung opracowuje łatkę, która ma zaradzić skołowanej lokalizacji, a spodziewać się jej możemy w okolicach grudnia. Jeśli faktycznie zostanie wydana i naprawi ten mimo wszystko istotny błąd, to jedna z największych bolączek tabletu Galaxy Tab S9 FE zwyczajnie zniknie.

Aparat… jest

Umówmy się, raczej nikt nie kupuje tabletu, szczególnie tak dużego, żeby wygrywać konkursy fotograficzne. Sam jestem także zdania, że aparaty w tabletach są zwyczajnie bezsensowne, o ile mowa o tylnej kamerze. Przednia ma jeszcze rację bytu, jeżeli korzystamy z tabletu do pracy zdalnej i musimy brać udział w wideokonferencjach. Niemniej Galaxy Tab S9 FE ma zarówno przedni, jak i tylny aparat.

Samo menu aparatu na pierwszy rzut oka nie jest przesadnie bogate, gdyż po wejściu w aplikację wyświetli nam się jedynie tryb portret, zdjęcie oraz wideo. Po przejściu do karty „więcej” możemy jednak natrafić na dodatkowe tryby, jak chociażby tryb noc, pro czy panoramę. Fotografie możemy wykonywać w proporcjach 4:3, 16:9, 1:1 oraz w trybie pełnego ekranu tabletu. Mamy również dostęp do filtrów, opcji zrobienia zdjęcia w ruchu czy możliwości zabawy z naklejkami AR.

Nic nie stoi także na przeszkodzie, aby dodać znak wodny do wykonywanych przez nas zdjęć. Gorzej jednak z fleszem w przypadku głównego obiektywu – brak latarki skutecznie uniemożliwia bowiem zrobienie wyraźnego zdjęcia w bardzo ciemnym miejscu. Nie, żeby było wielu ludzi, chcących bawić się w fotografię tabletową.

Zdjęcia – tryb automatyczny

Jeśli chodzi o tryb automatyczny, zdjęcia w nim wykonane są poprawne, o ile nie korzystamy ze zbliżenia. Niby możemy maksymalnie użyć 4-krotnego zoomu cyfrowego, jednak zmiana wartości z 1x wiąże się ze znacznymi stratami w finalnym produkcie. Zresztą, poniżej możecie sprawdzić to sami.

Zdjęcia – tryb nocny

Choć brak tu latarki, tryb nocny znalazł swe miejsce w aparacie Galaxy Tab S9 FE. Jak się sprawuje? Cóż, faktycznie nieco rozświetla ujęcie, aczkolwiek jakość zdjęć jest w najlepszym przypadku mierna.

Zdjęcia – aparat przedni

Niespecjalnie jest co tutaj pisać – tryb portretowy radzi sobie zdecydowanie lepiej niż tryb automatyczny. Mam też wrażenie, że mimo wszystko średnio radzi sobie z kolorami. Na poniższej fotografii wyglądam tak, jakby ktoś mnie porządnie złoił, przez co miałbym się zaraz rozpłakać, choć nic takiego nie miało miejsca, a ja miałem naprawdę niezły humor. Jak na studenta, przed kolejnymi 2,5 godzinnymi ćwiczeniami…

Porównanie trybu automatycznego i portretowego z przedniej kamery (fot. Wojciech Loranty / Tabletowo.pl)

Nagrania wideo

Jakość nagrań prezentuje się słabo, co zresztą możecie zobaczyć poniżej. O jakiejkolwiek formie stabilizacji obrazu możemy zapomnieć i pozostaje nam liczyć jedynie na stabilność naszych dłoni. Albo na spryt i, zamiast tego sprzętu, wyciągnąć nasz smartfon.

Mimo wszystko, to mój ulubiony tablet 2023 roku!

Pomimo nad wyraz słabego aparatu oraz oględnie rzecz ujmując kapryśnego modułu GPS (który ma jednak zostać naprawiony), Samsung Galaxy Tab S9 FE zostaje moim ulubionym tabletem tego roku. Ma to, co dla mnie najważniejsze, czyli pojemny i trzymający długo akumulator, którego naładowanie nie trwa wieki, świetny wyświetlacz z dobrą paletą barw oraz podzespoły, gwarantujące znakomitą wydajność. Fakt, że czasem zrobi się cieplejszy? Jestem w stanie przymknąć na to oko. Niedoskonałości GPS i aparatu? I tak z nich nie korzystam w tablecie.

Zdecydowanie nie żałowałbym wydania 2700 złotych na ten sprzęt, a jeśli udałoby mi się go dorwać na jakiejś lepszej promocji, to już w ogóle bym się nie zastanawiał. Od razu jednak uprzedzę, że to moje osobiste zdanie i wiem, że nie każdy będzie w stanie je podzielić. Na przykład taksówkarze prawdopodobnie nie byliby tym sprzętem zachwyceni, przez wzgląd na aktualne problemy z GPS. Miłośnicy fotografii kompletnie nie potrafiliby pojąć sensu kupowania tego tabletu (albo jakiegokolwiek innego), skoro w tańszych i mniejszych sprzętach zainstalowane są lepsze aparaty.

Dlatego też na pytanie, czy warto kupić ten tablet, musicie odpowiedzieć sobie sami. Jeśli szukacie w miarę uniwersalnego urządzenia, w którym bateria wystarczy na dłużej, to właśnie je znaleźliście. Jeśli natomiast ma to być sprzęt do „zadań specjalnych”, to propozycja Samsunga wcale nie musi być optymalna.

Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE
Recenzja Samsung Galaxy Tab S9 FE. Mój ulubiony tablet roku!
Do pracy i rozrywki!
Podzespoły tego sprzętu pozwolą na komfortową rozgrywkę nawet w bardziej wymagające gry, natomiast pojemna bateria zagwarantuje wiele godzin z dala od gniazdka. Sprzęt ten ma swoje mankamenty, jednak jeśli będziemy skłonni przymknąć na nie oko, dostrzeżemy jego piękno. Inna sprawa, że nie każdy będzie mógł sobie pozwolić na zignorowanie wspomnianych braków...
Aparat
6
Bateria
8
Dźwięk
9
Ekran
9.5
Moduły łączności
7
System
9
Wydajność
8.5
Zalety
Rysik w zestawie
Dobre odwzorowanie kolorów na ekranie
Pojemna bateria
Dolby Atmos i głośniki AKG
Płynność działania
Wady
Irytujący moduł GPS (problem ma zostać rozwiązany aktualizacją)
Czasem Exynos zrobi się cieplejszy
Nakładka do gier mogłaby być lepsza
Aparat
8.1
Ocena