Recenzja Samsung Galaxy S24 FE. Twardy orzech do zgryzienia

Zeszłoroczny Galaxy S23 FE nie miał łatwego startu. Za sprawą przeciętnie atrakcyjnej ceny początkowej i pojawiania się wówczas korzystnych promocji na podstawowego Galaxy S23, dla wielu sensowniejszym wyborem okazywał się właśnie on, zamiast modelu z dopiskiem FE. Czy najnowszy Samsung Galaxy S24 FE ma szansę na sukces i jakie ma ku temu argumenty? Przekonajmy się.

Specyfikacja techniczna Samsung Galaxy S24 FE:

  • wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,7 cala, rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, adaptacyjnej częstotliwości odświeżania 120 Hz, jasności szczytowej do 1900 nitów i obsłudze HDR10+ Gorilla Glass Victus+,
  • dziesięciordzeniowy procesor Samsung Exynos 2400e (4 nm) z GPU Xclipse 920,
  • 8 GB RAM LPDDR5X,
  • 128 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1,
  • system Android 14 z One UI 6.1, siedem lat wsparcia aktualizacjami,
  • aparat główny 50 Mpix (f/1.8, 24 mm, OIS) + ultraszerokokątny 12 Mpix (f/2.2, 13 mm, 123°) + teleobiektyw 8 Mpix (3x zbliżenie optyczne, f/2.4, 75 mm, OIS),
  • przedni aparat do selfie 10 Mpix (f/2.4, 26 mm),
  • WiFi 6e (802.11a/b/g/n/ac/ax), pasma 2,4 + 5 + 6 GHz, HE160, MIMO, 1024-QAM,
  • 5G sub-6 GHz, LTE-A, 3G, 2G; VoLTE i VoWiFi,
  • dual SIM (2x nanoSIM/nanoSIM + eSIM),
  • eSIM,
  • Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC, SSC, aptX i LDAC,
  • NFC i Google Pay,
  • GPS, Glonass, Beidou, Galileo, QZSS,
  • optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie,
  • głośniki stereo z Dolby Atmos,
  • USB-C 3.2 Gen 1,
  • akumulator o pojemności 4700 mAh, ładowanie przewodowe 25 W + indukcyjne 15 W + zwrotne,
  • wymiary: 162,0 x 77,3 x 8,0 mm,
  • waga: 213 g,
  • IP68.

Samsung Galaxy S24 FE w chwil publikacji recenzji kosztuje 2899 złotych. Do 10 listopada 2024 roku można skorzystać z Programu Odkup, w którym odsprzedając stare urządzenie zyskujemy dodatkowe 350 złotych bonusu.

Smartfon dostępny jest w czterech wariantach kolorystycznych: miętowym, niebieskim, żółtym i grafitowym oraz w dwóch wersjach pamięciowych: 128 GB i 256 GB.

Gdzie kupić?

Samsung Galaxy S24 FE

ok. 2899 zł
(Przybliżona cena z dnia: 30 października 2024)
Zawiera linki afiliacyjne.

Wygląda jak… każdy inny Samsung

W ostatnich latach Samsung przybrał jedną, spójną linię wzornictwa swoich smartfonów. I, w zasadzie, można uznać to za słuszne podejście. Z drugiej jednak strony, pewnym skutkiem ubocznym tego jest fakt, że dosłownie wszystkie ostatnie smartfony firmy wyglądają identycznie – i to niezależnie, czy mówimy o linii Galaxy S, czy tańszej Galaxy A.

Samsung Galaxy S24 FE jest zbudowany niemal tak, jak jego poprzednik, z lekkimi różnicami. Jest więc do bólu prosto, ale i bardzo schludnie, co zdecydowanie może się podobać. Do testów przypadła mi miętowa wersja kolorystyczna, co jeszcze bardziej powoduje u mnie swoiste deja vu, bowiem w dokładnie tym samym wariancie testowałem w zeszłym roku Galaxy S23 FE.

Chyba jedną z istotniejszych różnic względem zeszłorocznego modelu jest wielkość. Samsung Galaxy S23 FE wyposażony był w wyświetlacz o przekątnej 6,4 cala, podczas gdy Galaxy S24 FE mierzy już 6,7 cala i, tym samym, gabarytowo bliżej mu już do Galaxy S24+, aniżeli do małego Galaxy S24. Co za tym idzie, dla części osób może on okazać się odczuwalnie mniej poręczny.

Całość zbudowana jest z dwóch całkowicie płaskich tafli szkła przedzielonych aluminiową, matową ramą. Ekran ponownie otaczają, niestety, dość grube ramki, co delikatnie psuje odbiór frontu – szczególnie ta dolna ramka, która jest wyraźnie grubsza od pozostałych trzech. No powinno to wyglądać lepiej.

Rama urządzenia jest bardziej spłaszczona względem poprzednika, zatem, w efekcie, smartfon konstrukcyjnie przywodzi od razu na myśl pozostałe modele z linii Galaxy S24. Szybki rzut oka na to, co znajdziemy na krawędziach.

U góry ulokowano slot na dwie karty nanoSIM, zaś na dole umieszczony został port USB-C oraz głośnik. Lewa strona pozostaje pusta, natomiast na prawym boku, klasycznie, znalazł się podwójny klawisz sterowania głośnością, a pod spodem ten służący do wybudzania. Ich spasowanie oceniam w pełni poprawnie.

Tylny panel jest błyszczący, przez co nie da się uniknąć gromadzenia odcisków palców. Na szczęście jednak w przypadku tych jaśniejszych kolorów nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy. W lewym górnym rogu ulokowano trzy obiektywy pionowo, jeden pod drugim. Znajdują się one w aluminiowych obramowaniach i dość mocno odstają od plecków.

Wyświetlacz prawie jak z flagowca

Jak zwykle zacznijmy od technikaliów, które już na pierwszy rzut oka prezentują się po prostu bardzo dobrze. Producent zastosował tu 6,7-calowy wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X o rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli wraz z adaptacyjną częstotliwością odświeżania 120 Hz. Jego jasność w szczycie wynosi do 1900 nitów (w poprzedniku było to 1450 nitów).

Jak na Samsunga przystało, mamy do czynienia z najzwyczajniej w świecie w pełni zadowalającym ekranem, którego trudno się czepiać, zwłaszcza patrząc przez pryzmat segmentu cenowego urządzenia. Da się dostrzec lekkie przygaszanie panelu pod większymi kątami, ale pozostałe aspekty wypadają wręcz nienagannie.

Wyświetacz oferuje zatem bardzo dobrą, przyjemną dla oka, nasyconą kolorystykę (którą możemy jeszcze dostosować w ustawieniach smartfona), głębokie czernie, dobrą rozdzielczość oraz bardzo dobrą jasność minimalną i maksymalną.

We wspomnianej sekcji ustawień znalazły się zarówno opcje związane z dostosowaniem pod nasze preferencje kolorystyki i balansu bieli, jak i zarządzanie częstotliwością odświeżania panelu – możemy wybrać między adaptacyjnym 120 Hz, jak i standardowym 60 Hz.

Samsung Galaxy S24 FE został także wyposażony w wyświetlanie ekranu Always On Display, ale nie jest ono prezentowane wraz z tapetą, jak w wyższych modelach z serii Galaxy S24, tylko standardowo na czarnym tle. Może się ono wyświetlać przez cały czas, wedle ustalonego przez nas harmonogramu godzinowego, jak też tylko po dotknięciu ekranu.

samsung galaxy s24 fe smartfon

Wydajność i kultura pracy, czyli Exynos 2400e w praktyce

Odnoszę nieodparte wrażenie, że w ostatnim czasie autorskie procesory Samsunga mają naprawdę niezłą passę. Zastosowany w modelach Galaxy S24 i Galaxy S24+ układ Exynos 2400 wypadał w testach wydajnościowych nie najgorzej, a i przy tym nie stawał się piekarnikiem od byle czego, jak to niegdyś bywało.

Samsung Galaxy S24 FE jest napędzany układem Exynos 2400e, czyli słabszą wersją bazowego Exynosa 2400, a to bycie słabszym polega konkretniej na obniżonym taktowaniu najwydajniejszego rdzenia (z 3,2 GHz do 3,1 GHz). Z procesorem kooperuje 8 GB RAM LPDD5X, a na pliki dostajemy w bazowej wersji 128 GB pamięci UFS 3.1.

Patrząc na wyniki testów syntetycznych, trudno czepiać się wydajności Galaxy S24 FE, bowiem jest on widocznie wydajniejszy od poprzednika. Podobnie wygląda to też w codziennym użytkowaniu. I to jest, w moim odczuciu, progres względem Galaxy S23 FE, któremu potrafiły zdarzać się czasem widoczne przycięcia – tutaj już naprawdę trudno takowe wyłapać.

Aplikacje uruchamiają się w nienagannym tempie, interfejs systemu cały czas pozostaje płynny i nie pojawiają się żadne irytujące ścinki, spowolnienia czy gubienie klatek w animacjach. Nawet odpalanie apek jedna po drugiej nie powoduje przesadnej zadyszki urządzenia. Bardzo dobrze wypada też długość przetrzymywania otwarych aplikacji w pamięci RAM.

Wiem jednak, że bardziej od samej wydajności interesuje Was kwestia przegrzewania. W tej materii również muszę stwierdzić poprawę w porównaniu do starszego brata. Samsung Galaxy S24 FE przez większość czasu, podczas normalnego użytkowania, pozostaje co najwyżej letni.

Faktyczne nagrzewanie da się odczuć podczas robienia benchmarków czy dłuższego grania – dłuższego, bo gdy gramy krótko, nawet nie zdąży się odczuwalnie nagrzać. Odrobinę cieplejszy potrafi zrobić się też, gdy robimy serię zdjęć, albo intensywniej korzystamy z niego na danych komórkowych.

Innymi słowy, w moim odczuciu, Galaxy S24 FE nie ma rażących problemów z kulturą pracy i spisuje się pod tym względem w pełni poprawnie.

System, oprogramowanie

Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 14 z interfejsem One UI 6.1. Nakładkę Samsunga w tej wersji wielokrotnie omawiałem już przy okazji testów innych modeli smartfonów producenta. Nie będziemy więc skupiać się tutaj na jej podstawowych funkcjach, wyglądzie i możliwościach personalizacji (których jest naprawdę sporo).

Nie mogę jednak nie powiedzieć o tym, że Samsung Galaxy S24 FE to pierwszy niżej pozycjonowany (względem flagowych Galaxy S) model, który został wyposażony w funkcje Galaxy AI. Otrzymujemy tutaj wszystkie opcje związane z Galaxy AI, rodem z modeli Galaxy S24 i Galaxy Z Fold 6.

Do dyspozycji są więc zatem między innymi Circle to search, czyli wyszukiwanie zawartości ekranu w Google, edytor zdjęć z usuwaniem elementów z nich, Od szkicu do obrazu, pozwalające przekształcić bazgroły w obrazki podrasowane AI, podsumowywanie stron internetowych, transkrypcja notatek głosowych, Asystent czatu czy tłumacz rozmów telefonicznych.

Szerzej o wszystkich tych funkcjach pisałem w recenzjach wspomnianych już smartfonów Samsung Galaxy S24+ oraz Galaxy Z Fold 6, zatem po szczegółowe opisy zapraszam Was właśnie do nich.

Na koniec wspomnę tylko, że Samsung deklaruje siedmioletnie wsparcie aktualizacyjne, zarówno w zakresie nowych wersji systemu oraz funkcji, jak i poprawek zabezpieczeń. Same łatki bezpieczeństwa, na moment publikacji recenzji, datowane są na 1 października 2024.

Zabezpieczenia biometryczne

Samsung Galaxy S24 FE, podobnie jak jego poprzednik i w zasadzie każdy smartfon z Androidem, oferuje do dyspozycji optyczny czytnik linii papilarnych umieszczony w dolnej części wyświetlacza.

Jego ulokowanie na ekranie oceniam dobrze – może mógłby być odrobinę wyżej, ale to bardziej czepialstwo, bo dość szybko można się przyzwyczaić do jego umiejscowienia i nie sprawia on pod tym kątem problemów. Ogromnych kłopotów nie odnotowałem też z samym działaniem skanera, choć idealnie też nie było – i od tego zacznę.

Kilkukrotnie zdarzyła mi się sytuacja, gdzie po wyjęciu z kieszeni, telefon zaskakiwał mnie komunikatem o blokadzie czytnika po rzekomych błędnych próbach odblokowania czytnikiem i konieczności wpisania kodu PIN. Wygląda więc na to, że – nie wiedzieć czemu – smartfon, będąc w kieszeni, zbędnie aktywował skaner i próbował zidentyfikować odcisk palca.

Abstrahując od tej kwestii, działanie czytnika linii papilarnych w większości przypadków było bezproblemowe, choć nie jakoś szalenie błyskawiczne i zdecydowanie nie ma podjazdu do szybkości skanerów w droższych braciach z serii Galaxy S24. Z reguły wymaga on nieco dłuższego przytrzymania palca.

Jako drugiej opcji nie zabrakło rozpoznawania twarzy realizowanego w 2D z wykorzystaniem samej przedniej kamerki. Podstawą do jego szybkiego działania jest wystarczająca ilość światła w naszym otoczeniu.

Gdy znajdujemy się w ciemnym miejscu, smartfon wyraźnie dłużej męczy się z weryfikacja twarzy i nie zawsze się to udaje.

samsung galaxy s24 fe smartfon

Głośniki i haptyka

W zasadzie, mówienie o tym, że dany smartfon został wyposażony w głośniki stereo, staje się coraz bardziej zbędne, bo obecnie trudno już spotkać urządzenie, które by takowych nie miało. Tu również się one znalazły – jeden ulokowano nad wyświetlaczem, a drugi na dolnej ramie.

I, generalnie, w moim odczuciu, jakość dźwięku, odtwarzanego przez te głośniki, stoi na naprawdę bardzo dobrym poziomie, bardzo zbliżonym do tego, co miałem okazję słyszeć w modelu Galaxy S24+. Głośnikom nie brakuje donośności i grają one w zasadzie w pełni symetrycznie, a więc górny oraz dolny reprodukują identyczny poziom głośności.

Całościowo, dźwięk jest czysty w całym zakresie, przy tym też całkiem dobrze zrównoważony. Jedynym, czego mi tutaj faktycznie brakuje, jest trochę większa ilość niskich tonów, jednak poza nimi, zarówno środek, jak i góra, nie mają czego się wstydzić, bo są wyeksponowane w punkt. Doceniam także dobrze oddane poczucie przestrzenności dźwięku.

A skoro już o tym mowa, warto dodać, że oczywiście Samsung Galaxy S24 FE został wyposażony w dźwięk przestrzenny Dolby Atmos. Podobnie, jak w innych smartfonach producenta, do dyspozycji mamy cztery gotowe ustawienia dźwięku Atmos, a także dodatkowy korektor graficzny.

Na deser krótko o wibracjach, bowiem te są po prostu bardzo dobre. Mam wrażenie, że tu również – tak, jak w kwestii głośników – Samsung nie szedł na przesadne kompromisy. W efekcie, haptyka w Galaxy S24 FE jest praktycznie tak dobrej jakości, jak w droższych modelach z linii Galaxy S.

Zaplecze komunikacyjne

Do dyspozycji mamy wszystkie niezbędne moduły komunikacji. Samsung Galaxy S24 FE został wyposażony w trzypasmowe WiFi 6e, obsługę sieci 5G (sub-6 GHz) z połączeniami głosowymi VoLTE i VoWiFi, a także Bluetooth 5.3, GPS oraz NFC. Smartfon wspiera również dual SIM, z wykorzystaniem dwóch plastikowych nanoSIM, ale także eSIM.

Przez niespełna trzy tygodnie testów żaden z wymienionych modułów łączności nie płatał mi figli i działały one w pełni poprawnie. Tym samym, zarówno WiFi pozwalało na uzyskanie bardzo dobrej przepustowości w obrębie mojej sieci domowej, podobnie jak transmisja danych za pośrednictwem 5G. Sam zasięg był w pełni stabilny, a połączenia głosowe odbywały się bez zakłóceń, w dobrej jakości.

GPS bezbłędnie prowadził mnie do celu, Bluetooth z kolei pozwalał mi na bezproblemowe łączenie ze wszystkimi modelami słuchawek i innych akcesoriów, które miałem pod ręką.

W tym miejscu muszę wspomnieć, że Samsung Galaxy S24 FE, z nie do końca zrozumiałych względów, nie obsługuje odtwarzania dźwięku w wysokiej jakości 24-bit/96 kHz na flagowych słuchawkach Galaxy Buds 3 Pro. Szkoda, zwłaszcza, że mamy do czynienia ze smartfonem należącym do – jakby nie patrzeć – flagowej rodziny.

Czas pracy, ładowanie

Wraz ze zwiększeniem przekątnej ekranu, urosła także pojemność akumulatora. Samsung Galaxy S24 FE został wyposażony w ogniwo 4700 mAh (kontra 4500 mAh w poprzedniku). Jak więc przekłada się to na realne wyniki czasu pracy?

Cały dzień od poranka do późnego wieczora – to zdecydowanie realny czas pracy, jaki Galaxy S24 FE jest w stanie osiągnąć z dala od ładowarki. Zazwyczaj byłem w stanie pracować na nim spokojnie od 7:00-8:00 rano do około 23:00-24:00, zależnie od sposobu użytkowania oraz wykorzystywanego rodzaju sieci.

Tak zwany Screen on Time, czyli czas aktywnego ekranu, przy wykorzystaniu WiFi spokojnie dobijał do 7 godzin, zaś w cyklu mieszanym, z łączonym użyciem WiFi i 5G, mogłem liczyć na około 5,5 – 6,5 godzin. Analogicznie, gdy cały dzień korzystałem z sieci komórkowych, osiągalny SoT oscylował w okolicach 4,5 – 5,5 godzin.

Baterię naładujemy przewodowo z maksymalną mocą 25 W, ale również indukcyjnie do 10 W. Do kompletu nie zabrakło też bezprzewodowego ładowania zwrotnego, które może nam posłużyć do podładowania np. zegarka lub słuchawek.

Jeśli zaś chodzi o sam czas ładowania po kablu – do 50% energię uzupełnimy po upływie 30-35 minut, natomiast na pełne naładowanie potrzebne jest już około 1:20-1:30 h. Nie jest to zatem przesadnie szybkie uzupełnianie energii, ale – niestety – Samsung zdążył nas już do tego przyzwyczaić.

Aparat – jakie zdjęcia robi Samsung Galaxy S24 FE?

Od strony stricte technicznej, Samsung Galaxy S24 FE oferuje dokładnie taki sam zestaw aparatów, co jego poprzednik, i w pewnym sensie podobny do tego, co znamy z modeli Galaxy S24 i Galaxy S24+.

Mamy tu zatem trzy oczka. Główny obiektyw skrywa matrycę o rozdzielczości 50 Mpix z optyczną stabilizacją i przysłoną f/1.8, ultraszeroki kąt ma 12 Mpix i pole widzenia 123°, zaś trzeci, teleobiektyw, cechuje się rozdzielczością 8 Mpix, stabilizacją OIS i oferuje 3-krotne zbliżenie optyczne. To na tyle, jeśli chodzi o teorię.

Samsung przez lata przyzwyczaił nas raczej do stałego podejścia do fotografii w swoich smartfonach. Tak i w przypadku Galaxy S24 FE otrzymujemy zdjęcia o wysokim nasyceniu barw (co ma tyle samo zwolenników, co przeciwników), dość szerokim zakresie tonalnym i ze skutecznym HDR.

Już patrząc na specyfikację możemy się domyślić, że główny obiektyw stanowi najmocniejsze ogniwo. Wysoka rozdzielczość i jasna przysłona powodują, że zdjęciom z niego nie brak detali i to nie musimy doszukiwać się tutaj ziarnistości. Sam obiektyw główny oferuje też szybki i z reguły bezbłędny autofocus, a – co równie ważne – pozwala całkiem blisko podejść do fotografowanego obiektu.

O ile obiektyw główny można w większości kwestii chwalić, tak z ultraszerokim i telefoto bywa różnie. Ultraszeroki kąt zachowuje kolorystykę zbliżoną do matrycy głównej, a – jeśli światła jest wystarczająco dużo – to i zaszumienia zbytnio nie dostrzeżemy.

Nie da się jednak ukryć, że sama szczegółowość jest znacznie niższa, choć o ile przeglądamy zdjęcia na ekranie telefonu, problem ten nie będzie nam jakoś wybitnie doskwierać.

Teleobiektyw pozwala na trzykrotne zbliżenie optyczne, natomiast cyfrowo jest w stanie zoomować maksymalnie do 30 razy. Wystarczająco, a w zasadzie to nawet nie warto sięgać po tą górną wartość. Z uwagi na to, że jest to zaledwie sensor 8 Mpix, jakość każdego przybliżenia, większego niż 10x, jest co najwyżej przeciętna.

Muszę też odnotować, że telefoto – jako jedyny z tego zestawu aparatów – potrafi w widoczny sposób odejchać swoją kolorystyką od pozostałych dwóch obiektywów. Może i nie są to drastycznie nieakceptowalne różnice, ale wystarczające, by je dostrzec na pierwszy rzut oka.

Zdjęcia w nocy, jak to w smartfonach Samsunga bywa, możemy wykonać bezpośrednio z automatycznego trybu foto i wówczas algorytmy same zdecydują o włączeniu lub nie dodatkowego naświetlania. Jeśli chcemy, nie ma też oczywiście przeciwskazań do wymuszenia trybu nocnego z poziomu menu wszystkich opcji fotografii.

Tyle, że algorytmy nie zawsze podejmują właściwy wybór. Niejednokrotnie zdarzało się, że zdjęcie powinno zostać wykonane w trybie nocnym, a oprogramowanie stwierdzało, że ten automatyczny, bez dodatkowego naświetlania, w zupełności wystarczy. Różnica uwidoczniała się szczególnie w momencie samodzielnego uruchomienia trybu nocnego.

Same efekty wyglądają po prostu dobrze. Tryb nocny robi to, co robić powinien i tam, gdzie trzeba, delikatnie rozjaśnia kadry, ale wciąż nie robi dnia z nocy, dzięki czemu nie mamy przeświadczenia oglądania sztucznie wyglądających fotek. Oczywiście, mogłoby być lepiej, zwłaszcza patrząc na zdjęcia z ultraszerokiego kąta, bo niekiedy widać na nich spore szumy.

Selfie wykonywane są z użyciem aparatu o rozdzielczości 10 Mpix. Finalne efekty są całkiem dobre i w zupełności wystarczające. Zdjęcia są wystarczająco szczegółowe, nie przekłamują nazbyt ani kolorów otoczenia, ani odcieni skóry. Do dyspozycji mamy zarówno węższy, jak i szerszy kąt widzenia oraz oczywiście tryb zdjęć portretowych, czyli z rozmyciem tła.

Jeśli zaś chodzi o kwestię wideo, warto wspomnieć, że najwyższa jakość, w jakiej Samsung Galaxy S24 FE jest w stanie nagrywać, to 8K z 30 klatkami na sekundę, przy czym tylko z poziomu głównego obiektywu. To samo tyczy się również 4K 60 kl./s.

Po przejściu na 4K przy 30 kl./s zyskujemy już pełny dostęp do ogniskowych oraz – co najistotniejsze – pełnego przekakiwania między nimi w trakcie kręcenia filmu.

Koniec końców nie mam większych zarzutów do wideo z Galaxy S24 FE. Oczywiście, to nie jest poziom droższych flagowców, ale jest to jakość adekwatna do segmentu i w zupełności zadowalająca do uchwycenia chwili. Kolorystyka (podobnie jak w zdjęciach) jest nasycona, stabilizacja – o ile nie poruszamy się zbyt szybko – radzi sobie dobrze, reakcja na zmianę ekspozycji jest dość szybka, a łapanie autofocusa zazwyczaj jest szybkie oraz celne.

Podsumowanie

Samsung Galaxy S24 FE to po prostu dobry i w dużej mierze kompletny smartfon, który będzie adekwatnym wyborem dla większości użytkowników, którzy oczekują czegoś więcej niż od tańszych urządzeń, ale w pełni flagowy smartfon to dla nich zbyt dużo.

Dużo aspektów wypada tutaj w pełni satysfakcjonująco i w zasadzie niewiele jest takich, które mogę określić jako rażące wady. I tym razem to od wad zaczniemy – Galaxy S24 FE wciąż wolno się ładuje, ramki ekranu psują estetykę swoją grubością i niesymetrią, a czytnik linii papilarnych sprawiał mi pewne problemy, których w innych smartfonach nie napotkałem.

Poza tym, mamy tu bardzo dobry ekran AMOLED, wydajność na niemalże nienaganym poziomie, wraz z odczuwalnie lepszą od poprzednika kulturą pracy. System został wzbogacony o funkcje Galaxy AI, które mogą okazać się przydane, a oprócz tego, producent zapewnia długie wsparcie aktualizacjami. Zdjęcia wykonywane Galaxy S24 FE są po prostu poprawne i mogą się spodobać sporej części użytkowników.

Problemem znów może okazać się cena. Jasne, Samsung i tak nieco ją obniżył (z 3199 do 2899 złotych), a oprócz tego proponuje klientom ofertę odkupu starego smartfona z bonusem 350 złotych. Tyle, że flagowy Galaxy S24 kosztuje obecnie niewiele więcej, bo około 3300 złotych. I, osobiście, poszukując smartfona, bardziej skłoniłbym się właśnie ku niemu.

Samsung Galaxy S24 FE ma szansę na odniesienie sukcesu, bo ma ku temu naprawdę mocne argumenty i jest po prostu bardzo dobrym smartfonem. Jednak, by zostać hitem sprzedażowym, potrzebuje jeszcze choć trochę bardziej atrakcyjnej ceny… albo regularnych promocji.

Recenzja Samsung Galaxy S24 FE. Twardy orzech do zgryzienia
Zalety
bardzo dobry ekran
bardzo dobra wydajność i poprawiona kultura pracy
dobre głośniki i haptyka
Galaxy AI na pokładzie
długie wsparcie aktualizacyjne
całkiem dobry czas pracy
Wady
wolne ładowanie
grube ramki wokół wyświetlacza
sporadyczne problemy z czytnikiem linii papilarnych
8
Ocena