Recenzja realme Pad mini – mały tablet z dużą wadą

Do marki realme od samego początku obecności na polskim rynku podchodziłem ze sporą rezerwą – aż do testów smartfona realme 8 5G. Wspomniane urządzenie bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie swoim stosunkiem ceny do jakości, oferując przyzwoity ekran, szybką łączność 5G i wysokiej klasy (jak na tę półkę cenową) aparaty. Czy najnowszy mały i tani tablet tego producenta, realme Pad mini, również pozostawi po sobie same miłe wspomnienia?

Jak już pewnie możecie się domyślić po tytule i ocenie końcowej tej recenzji – niestety nie. Nie jest to urządzenie fatalne, ale mam mu całkiem sporo do zarzucenia, poczynając od wyświetlacza, czyli – jakby nie było – najważniejszego komponentu tego typu sprzętu. Zaczniemy jednak standardowo, czyli od „cyferek”.

Specyfikacja realme Pad mini, zawartość pudełka i cena

Cena realme Pad mini w testowanej wersji w momencie publikacji recenzji: 999 złotych (bez LTE – 899 złotych).

realme Pad mini tani tablet recenzja
realme Pad mini tani tablet recenzja

W pudełku znajdziemy standardowy zestaw sprzedażowy: tablet, ładowarkę wraz z odpinanym kablem USB, cienką instrukcję obsługi i igiełkę do wyciągania tacki na kartę nanoSIM i microSD. Szkoda, że w opakowaniu nie znajdziemy żadnego silikonowego etui, tak jak to ma miejsce w przypadku smartfonów realme, ale chyba do żadnego tabletu taki dodatek nie jest dodawany.

Wzornictwo i jakość wykonania

Urządzenie jest naprawdę małe, bo ekran ma zaledwie 8,7 cala, w dodatku w „smartfonowych” proporcjach zbliżonych do 16 na 9. Osobiście jestem przyzwyczajony do większych wyświetlaczy i nieco bardziej kwadratowych proporcji w tabletach, jak chociażby 3:4 w iPadach, które w mojej opinii znacznie lepiej nadają się do tego typu urządzeń. Jeśli jednak Wam proporcje ekranu nie przeszkadzają, bo np. tablety wykorzystujecie głównie do oglądania filmów i seriali, to punkt ten możecie pominąć.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Wygląd realme Pad mini pozostaje mi tylko chwalić. Urządzenie wygląda na znacznie droższe, niż jest w rzeczywistości, między innymi dzięki płaskiej obudowie z prosto ściętymi bokami, na modłę aktualnych tabletów Apple.

Nie można tu jednak powiedzieć, żeby realme skopiowało cały design iPadów – czuć tu drobne inspiracje, ale widać też dużo autorskich detali, jak chociażby ładne (ale niestety wystające) oczko aparatu ze szklaną wysepką. Bardzo podoba mi się również wystające delikatnie szkło wyświetlacza ponad obudowę (przypomina mi to lekko styl mojego starego smartfona, Sony Xperia Sola), a także testowany przeze mnie niebieski wariant kolorystyczny urządzenia.

Również jakość wykonania realme Pad mini stoi na wysokim poziomie. Tablet ten w większości wykonany jest z aluminium dobrej jakości, które jedynie na górnej i dolnej części tylnej obudowy zakończone jest tworzywem sztucznym (najprawdopodobniej w celu umieszczenia w tym miejscu anten do sieci bezprzewodowych i nawigacji).

Całość jest bardzo dobrze spasowana, żaden element nie skrzypi przy próbach wyginania urządzenia, co nie jest codziennością w urządzeniach poniżej tysiąca złotych. Boczne krawędzie to również aluminium, na których znajdziemy płytkie, ale przyjemne klawisze głośności i blokady.

realme Pad mini i smartfon realme 9 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Podsumowując tę część – tablet realme Pad mini nie tylko wygląda jak sprzęt ze średniej czy nawet wyższej półki, ale również jest tak wykonany. I to jest ogromna zaleta tego tabletu, która jednak traci znaczenie, gdy obrócimy urządzenie i włączymy jego ekran…

Wyświetlacz

Tak na dobrą sprawę, swoją recenzję realme Pad mini mógłbym skończyć na tym akapicie. Wyświetlacz jest jego największą wadą.

Spróbujmy jednak zacząć pozytywnie – na pochwałę zasługują względnie wąskie ramki wokół ekranu, które jedynie przy krótszych bokach urządzenia bardziej rzucają się w oczy. Dla mnie to zaleta, bo dzięki tej małej niezagospodarowanej przestrzeni, mogę wygodnie trzymać tablet w takiej pozycji, jaką lubię, nie zasłaniając sobie ekranu palcami podczas oglądania filmów. Tyle z plusów.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Wyświetlacz, jak już wspominałem, jest bardzo mały, bo ma zaledwie 8,7 cala, co w połączeniu z dość wąskimi proporcjami sprawia wrażenie nie tyle małego tabletu, ile po prostu (za)dużego smartfona. Jak zresztą widać na powyższym zdjęciu, również sam producent w niektórych miejscach systemu zapomniał zamienić słowo „Telefon” na „Tablet” ;). Dla mnie realme Pad mini ma stanowczo zbyt mały ekran, który nie pozwala na wygodne konsumowanie treści online, poza filmami i serialami, choć i tu trudno mówić o dużo lepszych wrażeniach niż na większości dzisiejszych smartfonów.

Sama wielkość i proporcje ekranu byłyby jednak jeszcze do przełknięcia, bo w końcu z pewnością znajdzie się zainteresowana grupa odbiorcza dla tego typu wymiarów urządzenia. Nie da się jednak ukryć, że największym problemem jest tu jakość zastosowanego ekranu, który „pochwalić się” może zawrotną rozdzielczością 1340 × 800 pikseli. Przypomnę, że mamy tu do czynienia z urządzeniem za prawie 1000, a nie 500 złotych.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

O ile w małych i tanich smartfonach jeszcze potrafię taką rozdzielczość zrozumieć, tak w 8,7-calowym tablecie ani trochę – nawet w tej półce cenowej. Tym bardziej, że jest to stosunkowo tania matryca TFT, która źle wypada również w pozostałych aspektach, nie tylko samej rozdzielczości.

Gdyby chociaż realme Pad mini mógł pochwalić się dobrym odwzorowaniem kolorów czy wysoką jasnością maksymalną, to może mógłbym wtedy przymknąć oko na PPI na poziomie 179 punktów na cal, ale niestety i pod tymi względami nie błyszczy.

Ekran błyszczy za to w pełnym słońcu. Błyszczy w sensie dosłownym, bo w słoneczny dzień nie za wiele na nim zobaczycie poza swoim odbiciem, co dodatkowo utrudnia wykorzystanie tego sprzętu chociażby jako względnie tania nawigacja samochodowa. Jedynie kąty widzenia trzymają jako taki poziom, ale nawet i one nie ratują tego, że z realme Pad mini korzystało mi się bardzo źle podczas całego trwania testów.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Choć to mało powiedziane, bo „mini” powodowało u mnie ogromne uczucie zmęczenia i bólu oczu przy dłuższych posiedzeniach. Już nawet nie pamiętam, kiedy miałem podobne odczucia z używania jakiegokolwiek innego sprzętu, co niewątpliwie jest spowodowane niską rozdzielczością recenzowanego tabletu.

Wszystkie standardowej wielkości fonty na tym ekranie są poszarpane i po prostu nieprzyjemne dla oka. Trochę lepiej jest z filmami i serialami, ponieważ te – z racji wysokiej konwersji platform streamingowych – i tak sporo tracą na jakości, przez co nie widać tu tak ogromnej dysproporcji w porównaniu z innymi urządzeniami.

Samo realme próbuje się dodatkowo ratować tu oprogramowaniem, oferując chociażby funkcję „poprawy wyświetlania wideo”. I tu z zaskoczeniem muszę przyznać, że rzeczywiście po włączeniu tej opcji, wyświetlany obraz może pochwalić się nieco lepszymi osiągami, w szczególności w kwestii kolorów, choć te mogą się wydawać niektórym nieco przesadzone – moim zdaniem to jednak lepsze niż wyblakłe, natywne czernie.

Problem tylko w tym, że ta niewątpliwie przydatna funkcja, dostępna jest w zaledwie kilku aplikacjach, z których najważniejszą jest YouTube. O takim HBO Max czy Amazon Prime Video producent już zapomniał, a szkoda.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Tę część recenzji pozwolę sobie zakończyć następującym przemyśleniem: w wyświetlacze smartfonów i tabletów wpatrujemy się przez wiele godzin każdego dnia, zadbajmy więc o to, aby ekrany w tych urządzeniach były jak najlepszej jakości. Ten w realme Pad mini nie jest nawet blisko „przeciętnej” jakości wyświetlacza, choć uczciwie przyznać trzeba, że pozostałe aspekty tego urządzenia stoją już na znacznie wyższym poziomie.

Kultura pracy i oprogramowanie

Specyfikacja realme Pad mini jest całkiem rozsądnie wyważona. Sercem urządzenia jest wykonany w technologii 12 nanometrów procesor Unisoc T616, który ma 8 rdzeni, po 2 GHz każdy, a także układ graficzny ARM Mali-G57. Jednostce towarzyszą 4 GB pamięci operacyjnej i 64 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozbudowy o kartę microSD. Patrząc na te parametry, można stwierdzić, że realme postawiło na solidne minimum, które powinno pozwolić na komfortową podstawową pracę. I tak rzeczywiście jest.

Tablet w codziennych zastosowaniach radzi sobie zaskakująco dobrze. Wszystkie mniej wymagające aplikacje czy najzwyklejsze przeglądanie internetu, działa w zadowalającym tempie, a co niektórzy bardziej odważni, mogą pokusić się nawet o odpalenie dwóch aplikacji jednocześnie.

Są oczywiście momenty, gdy tablet zamyśli się na krótszą chwilę, ale trudno tu mówić o ciągłym zacinaniu się urządzenia podczas korzystania z aplikacji, co pewnie jest zasługą małej ilości renderowanych pikseli, w związku z zastosowaną tu rozdzielczością ekranu (tak, będę na tą wadę zwracać uwagę przez całą recenzję!).

Trudno było mi też w jakiś znaczący sposób nagrzać urządzenie. Nawet podczas odpalanych jeden po drugim benchmarków, tablet dobrze rozprowadzał ciepło po całej obudowie, co pewnie powiązane jest ze wspomnianym aluminium na pleckach. A jak już przy benchmarkach jesteśmy:

Również gry wideo działały w zadowalającej płynności i jakości. Nie ma tu co prawda mowy o wysokich detalach i 120 Hz (z wiadomych przyczyn ;)), ale rozgrywka w Bridge Constructor czy PUBG była całkiem przyjemna. Gdybym miał jednak wskazać wąskie gardło całej konstrukcji, to prawdopodobnie zwróciłbym uwagę na procesor, który kojarzyć możecie z innych budżetowych konstrukcji realme, jak chociażby realme C35.

Niestety, producent nie postawił na czystego Androida w przypadku realme Pad mini, tylko postanowił wykorzystać „interfejs użytkownika realme R Edition”, co – z informacji znalezionych w sieci – oznacza zastosowanie nie najnowszej już nakładki realme UI 2.0. Całość postawiona jest na Androidzie 11 i… jest strasznie przestarzała wizualnie.

W teorii nakładka wykorzystuje dużo elementów z natywnego Androida, ale w praktyce efekt jest nierówny i co najwyżej średni. Dziwi mnie to o tyle, że ten sam system i nakładkę znaleźć można było również w realme 8 5G, którego miałem okazję recenzować, i w tamtym smartfonie całość wyglądała i działała znacznie lepiej.

Bo o ile na wydajność i płynność zewnętrznych aplikacji nie narzekałem jakoś bardzo podczas całych testów, tak sam system potrafi miejscami klatkować. Dodatkowo, tablet dość agresywnie zamykał aplikacje w tle, znacznie częściej, niż sugerowałaby to ilość 4 GB RAM. A to psuje odczucia z użytkowania nakładki i sugeruje korzystanie z niedopracowanego systemu… co w sumie jest prawdą, patrząc na polskie tłumaczenie, które woła o pomstę do nieba.

Większość systemu jest przetłumaczona poprawnie, ale zaskakująco dużo tekstów jest – w najlepszym przypadku – nieprzetłumaczone, lub – w najgorszym – przetłumaczone, ale tak pokrętnie, że efektami tej pracy nie powstydziłby się nawet raczkujący te kilkanaście lat temu Google Tłumacz. Niektóre przykłady są naprawdę zabawne (mojego faworyta znajdziecie nieco dalej, w sekcji z aparatami), ale nie da się ukryć, że takie podejście świadczy o niechlujstwie i chęci oszczędności na polskich klientach.

Składając to wszystko w całość: gdybym miał korzystać z realme Pad mini jeszcze dłużej, to prawdopodobnie zrezygnowałbym kompletnie z nakładki tego producenta na rzecz jakiejś alternatywy, najlepiej takiej, która byłaby jak najbliżej „oryginału” Google. I jeśli Wy zdecydujecie się na zakup tego sprzętu, to również Wam ten ruch rekomenduję.

Audio i zabezpieczenia biometryczne (a raczej ich brak)

To, co nie jest codziennością w tanich tabletach, a co oferuje realme Pad mini, to głośniki stereo. Może i wbudowane w tablet realme głośniki nie mogą pochwalić się rozpoznawalnym logiem Dolby Atmos czy jakiegoś tam „Harmana i Kardona” ;), ale bronią się one za to pod względem jakości czy – przede wszystkim – głośności. Maksymalny poziom audio jest całkiem imponujący, jak na taki mały sprzęt, ale ja polecam zejść lekko z głośności na rzecz lepszej jakości – przy około 80% nie słychać już charakterystycznych zniekształceń dźwięku.

Skłamałbym pisząc, że jest to jakoś szczególnie dobry tablet pod względem wbudowanych głośników, ale w tej półce cenowej realme Pad mini wyróżnia się całkiem pozytywnie. Oczywiście w tablecie znajdziemy również wyjście Jack 3.5 mm i wbudowany mikrofon. Ten ostatni jest dość przeciętny, no, chyba, że będziemy mówić wprost do niego, czyli do okolic portu USB-C, na bocznej ściance urządzenia.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Większym problemem – przynajmniej dla mnie – był brak jakichkolwiek rozbudowanych zabezpieczeń biometrycznych. Na żadne zaawansowane skanowanie twarzy nie liczyłem, ale nie pogardziłbym już jakimkolwiek czytnikiem linii papilarnych – niestety, nic takiego tu nie znajdziemy.

Skazani jesteśmy tu albo na kod, hasło lub wzór na ekranie blokady, albo rozpoznawanie twarzy na podstawie przedniej kamerki, którego nie polecam. Nie wchodząc w szczegóły – nie pamiętam już, kiedy udało mi się w tak prosty sposób oszukać ekran blokady swoim zdjęciem na ekranie smartfona.

Bateria i zaplecze komunikacyjne

Jak można było się domyślić, względnie niskowydajne (a przez to i nie tak prądożerne) CPU w połączeniu z niską rozdzielczością wyświetlacza, pozwalają realme Pad mini na wykręcanie całkiem przyzwoitych wyników czasu pracy na baterii. Wbudowane ogniwo ma pojemność 6400 mAh, które zapełnimy przy pomocy technologii szybkiego ładowania (18 W) w około 2 godziny i 30 minut.

Ja przez około 2 tygodnie testów, miałem okazję naładować realme Pad mini tylko 3 razy:

Wyniki są więc więcej niż zadowalające i jestem pewny, że przy włączonym oszczędzaniu energii i oglądaniu pobranych filmów offline w trybie samolotowym, mógłbym dobić do nawet ponad 8 godzin na ekranie.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

A jak już o LTE i Wi-Fi wspomniałem, to pozwolę sobie przejść właśnie do zaplecza komunikacyjnego tabletu. Po pierwsze – w urządzeniu znajdziemy nie jedno, a aż dwa wejścia na karty SIM! Za to spory plus, który z pewnością docenią użytkownicy nawigacji samochodowej. Tym bardziej, że i sam GPS działa w porządku, porównywalnie do smartfonów z niskiej czy nawet średniej półki cenowej.

Do tego dochodzi również Bluetooth 5.0 i Wi-Fi, które w teorii powinno obsługiwać sieć 5 GHz. Piszę, że w teorii, bo w praktyce miałem z tym bardzo duże problemy. Początkowo realme Pad mini nie wyszukiwał w ogóle tego rodzaju sieci u mnie (a mam dwupasmowy router 2,4 i 5 GHz). Gdy już jednak sieć została odnaleziona i się z nią połączyłem, zaobserwowałem dużą niestabilność i losowe rozłączenia z internetem – przełączyłem się więc do końca testów na stałe na 2,4 GHz, które z połączeniem nie miało już żadnego problemu.

Aparat

Robienie zdjęć czy kręcenie filmów przy pomocy tabletów, od dawna jest obiektem szykan ze strony wielu użytkowników smartfonów. Głównie spowodowane jest to wizualnym aspektem tej czynności – duże, ponad 10-calowe tablety, rzeczywiście mogą śmiesznie wyglądać w roli podręcznego aparatu. Nie da się jednak nie zauważyć, że wiele nowoczesnych tabletów ma naprawdę dobre kamerki… ale realme Pad mini raczej się do nich nie zalicza.

Oczka aparatu mamy tu dwa – jedno na przodzie, drugie na tyle urządzenia. Tylna, główna matryca, ma rozdzielczość 8 megapikseli i jasności F/2.0 i oferuje dosyć przeciętne zdjęcia. Szczegółowość fotek stoi na niskim poziomie, a kolory są nienaturalne i bardzo ciemne. Najbardziej rzuca się w oczy jednak ogromna ziarnistość zdjęć – z pewnością więc nie jest to tablet, którym robiłbym zdjęcia i filmy na wakacjach.

O przedniej kamerce również nie mogę powiedzieć zbyt dużo dobrego. W zasadzie jest to kalka wad głównego obiektywu, z tym, że wszystko postawione jest tu dodatkowo o jeden stopień niżej. Gdyby tego było jeszcze mało, to przedni aparat bardzo często rozmazywał mi zdjęcia, znacznie częściej niż ten tylny. Do rzadkich wideorozmów z rodziną się nada, ale niestety nie można tu mówić o zadowalającej jakości, nawet jak na tę półkę cenową.

Najciekawsze w tej części recenzji nie są jednak same aparaty, a obsługujące je aplikacja, która ma takie fantastyczne polskie tłumaczenia, jak „Jakość obrazu: bardzo cienki, w porządku i normal” czy po prostu zwykłą (i standardową tu dla realme) mieszankę językową, która łączy angielskie teksty z polskimi.

Moją ulubioną funkcją związaną z aparatami, są „zdjęcia wzruszające”. Na początku nie miałem pomysłu, czymże ta tajemnicza funkcja jest. Pozostali redaktorzy Tabletowo podpowiadali mi, że może są to live photos znane z iPhone’a – „wzruszające”, czyli „touching”, czyli może ruchome zdjęcia po dotknięciu (touch)?

Jak się jednak okazało – nic bardziej mylnego. „Zdjęcia wzruszające” to po prostu możliwość robienia zdjęcia przy pomocy DOTKNIĘCIA dowolnego miejsca na ekranie, a nie konkretnie spustu migawki. Muszę przyznać, że odkrywając to, naprawdę się wzruszyłem – tak więc nazwa nie kłamała ;). Myślę, że po tym miłej anegdocie, możemy przejść do podsumowania.

Podsumowanie

Jednym z moich ulubionych powiedzeń jest: „skąpy dwa razy traci”. Zdanie to bardzo często pasuje do świata technologii, który udowadnia, że w większości przypadków nie warto schodzić poniżej pewnego pułapu cenowego kupowanego sprzętu. I, jak pewnie się domyślacie, realme Pad mini w mojej opinii zeszło właśnie za nisko, może nie tyle z samą ceną, co z ogólną specyfikacją tego modelu tabletu. Co, nie będę ukrywał, bardzo mnie dziwi, bo poprzedni tablet tego producenta, realme Pad, był nie tylko znacznie lepiej wyceniony, ale i po prostu pod wieloma (kluczowymi!) względami od „mini” lepszy. I, co więcej, aktualnie można go kupić za podobną kwotę, co nowego mini.

realme Pad mini i iPad 10,5 (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

realme Pad mini cechuje się średnim stosunkiem ceny do jakości, patrząc na zastosowany w nim ekran czy procesor. W teorii urządzenie ma parę asów w rękawie, ale w mojej opinii trudno jest ten tablet wybronić, głównie przez wspomniany wyświetlacz. Moim zdaniem nie warto niepotrzebnie oszczędzać i kupować tak tani tablet, lepiej poczekać, zaoszczędzić i dopłacić kilkaset złotych do czegoś lepszego z wyższej półki – jak chociażby do Xiaomi Pad 5 czy do dużo droższego, ale też dużo bardziej „długowiecznego” podstawowego iPada.

Wiem, że wymienione wyżej urządzenia są prawie dwukrotnie droższe od „mini”, ale uwierzcie mi – lepiej uzbierać i dopłacić tę różnicę i mieć świetny tablet na lata (w przypadku iPada mówimy tu nawet o 5-6 latach, patrząc na wsparcie Apple!), niż kupić coś taniego, co trzeba będzie wymienić już za rok lub dwa, bo nie będzie się on już do niczego nadawał. W kontekście całego cyklu życia urządzenia, oba wymienione tablety będą paradoksalnie dużo bardziej opłacalne, niż o kilkaset złotych tańszy realme Pad mini.

W ostateczności, jeśli jesteście mało wymagającymi użytkownikami tabletów, to polecam spojrzeć w kierunku poprzednika „mini” – realme Pad, który cechuje się podobną ceną, co recenzowany tu sprzęt, z tą różnicą, że zastosowano w nim dużo lepszy i większy wyświetlacz. Dobrą alternatywą w podobnej cenie, może być również Samsung Galaxy Tab A8 czy Lenovo Yoga Smart Tab.

realme Pad mini (fot. Konrad Pisula | Tabletowo.pl)

Z bólem serca wystawiam więc realme Pad mini niską ocenę końcową, co bardzo mnie smuci, bo na rynku jest jeszcze miejsce na dobry, mały i tani tablet z Androidem – może kolejny model tabletu tego producenta będzie zasługiwał na rekomendację?

realme Pad mini
realme Pad mini to...
...budżetowy mały tablet, któremu do mojej rekomendacji zabrakło między innymi dobrej jakości ekranu. Niestety zastosowany w urządzeniu wyświetlacz nie pozwala mi na polecenie kupna tego tabletu, nawet pomimo jego kilku mocnych zalet. Radzę więc spojrzeć w kierunku, chociażby, realme Pad 10.4, który oferuje znacznie lepszy ekran, ale i również niewiele wyższą (a w niektórych sklepach nawet identyczną) cenę.
JAKOŚĆ WYKONANIA
8.5
DESIGN
9
EKRAN
2.5
APARATY
5
WYDAJNOŚĆ
7
BATERIA
8
SYSTEM OPERACYJNY
5
Zalety
Wysoka jakość wykonania
Głośniki stereo
Świetny design
Moduł LTE (Dual SIM!) i GPS
Wystarczająca do podstawowej pracy wydajność
Bardzo dobra bateria
Wady
Tragiczny wyświetlacz
Niskiej jakości nakładka realme
Średni stosunek ceny do możliwości (w porównaniu do konkurencji)
Problemy z siecią Wi-Fi o częstotliwości 5 GHz
5
Ocena
Exit mobile version