Jakość dźwięku i stabilność połączenia
Na samym początku warto byłoby nadmienić, że Plantronics BackBeat GO 810 udostępniają z poziomu aplikacji equalizer. Tak właściwie, „equalizer” to dosyć sporo powiedziane – do wyboru są dwa, predefiniowane tryby – Balanced oraz Bright. Ten pierwszy opisałbym raczej jako „niezmodyfikowany”, bo charakterystyka brzmieniowa słuchawek nie należy do zbalansowanych czy płaskich, a raczej rozrywkowych. Oprócz tego, do dyspozycji użytkownika oddany zostaje wspomniany już tryb Bright, w którym nieco podbite są tony wysokie, co na pewno spodoba się wielu użytkownikom słuchawek biorąc pod uwagę potęgę basu, jaką oferuje drugie z ustawień. Producent nie chwali się tym w opisie samego EQ, ale moim zdaniem ten tryb nieco tłumi również niskie tony, więc osobiście pokusiłbym się raczej o przemianowanie Bright na Balanced, a Balanced na Entertainment. Ale to tylko nomenklatura.
Jeśli chodzi o brzmienie oferowane przez ten model, to to potrafi urzec swoim luzem. Plantronicsy, choć wyglądają całkiem elegancko, grają w zupełnie wyluzowanym, wakacyjnym stylu, czyli po prostu… basowo. Zdecydowaną dominantą brzmieniową są niskie tony, ale te robią to w sposób tak urzekający, że nie sposób się do tego przyczepić. Miękkie, delikatne ciosy, które nie zalewają innych pasm to przecież właśnie to, czego większość osób poszukuje w mobilnych słuchawkach.
Plantronics BackBeat GO 810 grają zupełnie przewidywalnie i po raz kolejny mam do czynienia ze słuchawkami z typową charakterystyką V. Tony wysokie również są całkiem dobrze odwzorowane, niemniej zaskoczyła mnie średnica – tej, mimo wszystko, jest moim zdaniem za mało. Scena, jak na ten typ słuchawek, jest bardzo poprawna, ale również zupełnie niezaskakująca. Jednak mimo tego, że recenzowane słuchawki nie kaleczą brzmieniowo i w swojej półce cenowej potraktowałbym je jako mocną pozycję, mogłyby pokazać trochę więcej pazura na środku, nawet, jeśli miałoby to zabrać trochę dołu.
Dotychczas była mowa o EQ w trybie Balanced – tryb Bright jest, moim zdaniem, nieco bardziej stonowany, ale zgodnie z tym, o czym wspomniałem na początku, nie ma tutaj żadnej mowy o brzmieniu jasnym czy zimnym. Po prostu z brzmieniowej czarnej dziury robi się ciemna noc gdzieś na wsi – nadal jest bardzo ciemno, choć nieco mniej przytłaczająco. Osobom spodziewającym się przeprowadzać długie rozmowy telefoniczne czy też takim, które planują słuchać sporo audiobooków sugerowałbym sięgnięcie po Bright właśnie. Tym, którzy poszukują brzmienia wyważonego sugerowałbym…. sięgnięcie po inny model słuchawek – Plantronicsy są po ciemnej stronie mocy i żadna siła nie przeciągnie ich nawet na neutralny grunt.
Słuchawki wyposażone są w system aktywnej redukcji szumów, więc brzydko byłoby nie powiedzieć o nim chociaż dwóch słów: „cóż, działa” i… właściwie trudno mi powiedzieć cokolwiek więcej. Oczywiście do japońskiej ciszy absolutnej oferowanej przez Sony WH-1000XM3 jeszcze sporo brakuje, ale w recenzowanym sprzęcie spędziłem w samolocie dobrych kilka godzin i mogę śmiało powiedzieć, że radzi sobie całkiem zadowalająco. Poszukiwaczom wrażenia wygłuszenia zupełnego sugerowałbym sięgnąć po coś innego, w tym przypadku ANC jest raczej mile widzianym dodatkiem, aniżeli cechą kluczową. Warto byłoby też nadmienić, że Plantronics BackBeat GO 810 podczas używania ANC bez odtwarzanej muzyki wydają z siebie cichutki, niepozorny dźwięk – ten znika od razu po puszczeniu jakichkolwiek, nawet najcichszych, multimediów, niemniej przez okres testowania nie zdarzyło mi się sięgnąć po słuchawki tylko po, żeby się wyciszyć. Jeżeli chodzi o stabilność połączenia, to tutaj wszystko odbywa się bez zarzutu – nic nie przerywa, nie uświadczyłem żadnych opóźnień, a słuchawki zawsze chętnie i sprawnie parowały się ze smartfonem, nie płatając przy tym żadnych figli.
Bateria
Ten akapit, starym zwyczajem, będzie dosyć krótki i zupełnie niezaskakujący. Wartości podane przez producenta są delikatnie przeszacowane, jednak są to wartości bardzo niewiele odbiegające od wartości rzeczywistych i możecie śmiało założyć, że Plantronics BackBeat GO 810 wytrzymają więcej niż dwadzieścia godzin na jednym ładowaniu.
Podsumowanie
Plantronics BackBeat GO 810 to jeden ze sprzętów, które ani nie powalają swoją perfekcją, ani też nie są kiepskie na tyle, żeby jednoznacznie odradzić ich zakup. Po namyśle doszedłem do wniosku, że Plantronics BackBeat GO 810 to po prostu słuchawki przeciętne – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie zasługują na określanie ich perfekcyjnymi czy bezkompromisowymi – nie są bowiem killerem na żadnej płaszczyźnie, ale ich zakup nie będzie w żadnym wypadku wtopą.
Gdyby były to słuchawki nieco tańsze, to powiedziałbym, że jest to świetna propozycja na wzięcie z półki ot tak, bez namysłu. Niemniej, wady urządzenia nie przeważają nad zaletami i jeśli tylko te słuchawki kuszą Was wymiarami, wyglądem czy czymkolwiek innym, to przy świadomości ich wad możecie po nie sięgać – będziecie zadowoleni. A na samym końcu, dla pewności, że nic Wam nie umknie, macie okazję jeszcze się przyjrzeć, jak wygląda lewa muszla, kiedy nie jest wyczyszczona na błysk, tylko otrzemy ją o dowolny kawałek materiału ;).