Po moich ostatnich perypetiach z marką realme, postanowiłem na chwilę odpocząć od tej marki, zbaczając w inne rejony smartfonowego rynku. Za daleko, jak się okazało, nie „uciekłem”, ponieważ w moje ręce wpadł kolejny żółty średniak prosto z Chin. Oppo Reno 7 pozostawił jednak po sobie znacznie cieplejsze wspomnienia od swojego konkurenta – dlaczego? Zapraszam do lektury.
Oppo Reno 7 to bodaj pierwsze urządzenie tego producenta, jakie mam okazję testować. W domu posiadam co prawda sprzęt tej marki, chociażby całkiem niezły (w swojej kategorii cenowej) bezprzewodowy głośnik Oppo Wireless Speaker, ale nigdy nie byłem przesadnym fanem tej marki. Głównie pewnie przez to, że jestem już fanem Xiaomi, trudno więc znaleźć w moim technologicznym sercu miejsce na innego chińskiego twórcę taniej i dobrej elektroniki.
Smartfony Oppo zawsze mnie jednak ciekawiły, głównie przez swoje często rewolucyjne podejście do rynku, a także przez oryginalny wygląd. Cieszę się więc, że przez ostatnie tygodnie miałem okazję sprawdzić Oppo Reno 7, który – tu mały spojler – rozczarował mnie w zaskakująco małej ilości aspektów, jak na smartfon z tej półki cenowej. Choć muszę również zaznaczyć, że niektóre decyzje, jakie podjął producent w projektowaniu tego smartfona, są dość kontrowersyjne, by nie powiedzieć nawet błędne.
Nie ma więc co wydłużać jeszcze bardziej tego wstępu – oto Oppo Reno 7, smartfon wyposażony w… mikroskop!
Specyfikacja Oppo Reno 7 (4G), zawartość pudełka, cena i nazewnictwo
Wraz z recenzją realme 9 popełniłem krótki felieton na temat mnogości i zawiłości bliźniaczych modeli w portfolio tego producenta. Z Oppo jest niestety podobnie, ale muszę na plus zaliczyć fakt, że „siódemek” na rynku jest jednak mniej niż „dziewiątek” realme, przez co nieco trudniej się tu pogubić. Do wyboru mamy cztery modele „siódemki” – Reno 7 Lite 5G, Reno 7 5G, Reno 7 Pro i recenzowane tu Reno 7 (bez modułu 5G, o czym sam producent w nazwie nie informuje – ja pozwolę sobie co jakiś czas to robić).
Teoretycznie wymienić wypadałoby również Oppo Reno 7Z, ale nigdzie nie mogę znaleźć tego smartfonu w oficjalnej polskiej dystrybucji, a i samo urządzenie jest bliźniaczo podobne pod względem specyfikacji do „lajta”. Jak jednak wspominałem, mi do testów przypadł podstawowy model Oppo Reno 7, który, co ciekawe, jest zauważalnie tańszy od Reno 7 Lite 5G. Znów więc mamy trochę zawiłości w ramach jednej rodziny urządzeń, tak więc pozwolę je sobie rozwiać przy pomocy poniższej tabelki ze specyfikacjami.
Oppo Reno 7 (4G) | Oppo Reno 7 Lite 5G | Oppo Reno 7 5G | |
---|---|---|---|
Ekran | 6,43 cala, AMOLED; FHD (2400 × 1080), 90 Hz; 409 PPI, 90.80% STB | 6,43 cala, AMOLED; FHD+ (2400 × 1080), 60 Hz; 409 PPI, 90.80% STB | 6,4 cala, AMOLED; FHD (2400 × 1080), 90 Hz; 409 PPI, 90.80% STB |
Procesor | Qualcomm Snapdragon 680; 8 rdzeni, do 2,4 GHz | Qualcomm Snapdragon 695; 8 rdzeni, do 2,2 GHz | MediaTek Dimensity 900; 8 rdzeni, do 2,4 GHz |
GPU | Adreno 610 @ 1100MHz | Adreno 619 @840MHz | ARM Mali-G68 MC4 |
RAM | 8GB (LPDDR4x) | 8GB (LPDDR4x) | 8 GB (LPDDR4X) |
Pamięć Flash | 128 GB (UFS2.2) | 128 GB (UFS2.1) | 256 GB (UFS2.2) |
Aparaty tylne | Główny: 64MP, f/1,7, FOV 79°; Mikroskop: 2MP, f/3.3, FOV 65°; Monochromatyczny: 2 MP, f/2,4, FOV 89° | Główny: 64 MP, f/1,7, FOV 79°; Monochromatyczny: 2 MP, f/2,4, FOV 89°; Makro: 2 MP, f/2,4, FOV 89° | Główny: 64 MP, f/1.7, FOV 80.5°; Szerokokątny: 8 MP, f/2.25; FOV 118.9°; Makro: 2 MP, f/2.4; FOV 88.8° |
Aparat przedni | 32 MP, f/2,4, FOV 85° | 16MP, f/2,4, FOV 79° | 32MP (f/2.4); FOV 85° |
Łączność | 2G: GSM 850/900/1800/1900MHz 3G: WCDMA bands 1/5/8 4G: TD-LTE bands 38/40/41 4G: LTE FDD bands 1/3/5/7/8/20/28 | 2G: GSM 850/900/1800/1900 3G: UMTS(WCDMA) bands 1/2/5/6/8/19 4G: LTE FDD bands 1/3/5/7/8/28A 4G: TD-LTE bands 34/38/39/40/41 5G: n1/n8/n28A/n41/n77/n78 | 2G: GSM: 850/900/1800/1900 MHz 3G: WCDMA: Bands 1/2/4/5/6/8/19 4G: FDD-LTE: Bands 1/2/3/4/5/7/8/12/17/18/19/20/26/28/66 4G: TD-LTE: Bands 38/39/40/41 5G SA: 1/3/5/7/8/20/28/38/40/41/78 5G NSA: 1/3/5/7/8/20/28/38/40/41/66/77/78 |
Lokalizacja | GPS, A-GPS, BeiDou, GLONASS, Galileo i QZSS | GPS, A-GPS, BeiDou, GLONASS, Galileo i QZSS | GPS, BDS, GLONASS, GALILEO i QZSS |
Bateria | 4500 mAh/17,41 Wh (33W SUPERVOOC) | 4500 mAh/17,41 Wh (33 W SUPERVOOC) | 2 × 2250 mAh (łącznie 4500 mAh)/17.41 Wh (65W SUPERVOOC) |
Waga | 175 g | 173 g | 173 g |
Rozmiary | 159,9 x 73,2 x 7,49 mm | 159,85 x 73,17 x 7,49 mm | 160,6 x 73,2 x 7.81 mm |
System operacyjny | ColorOS 12.1 Android 12 | ColorOS 12 Android 11 | ColorOS 12 Android 11 |
Cena | 1599 złotych | 1899 złotych | 2699 złotych |
Zestaw sprzedażowy Oppo Reno 7 nazwać możemy dość standardowym. W pudełku znajdziemy ładowarkę, kabel USB-A – USB-C, papierologię, zaskakująco ładne silikinowe etui, igłę do wyciągania tacki SIM i – oczywiście – sam smartfon. Za Oppo Reno 7 w polskich sklepach przyjdzie nam zapłacić około 1599 złotych. Smartfon dostępny jest w dwóch wariantach kolorystycznych: czarnym i recenzowanym tu żółtym.
Wzornictwo i jakość wykonania
Mam wrażenie, że ostatnimi czasy producenci smartfonów przestali się bać i zaczeli eksperymentować z wyglądem swoich telefonów, a przynajmniej dotyczy to modeli ze średniej półki cenowej. Coraz częściej bowiem spotykam się z przykładami smartfonów, które charakteryzują się zaskakująco oryginalnym designem. Klasyczne czernie coraz częściej ustępują miejsca pstrokatym kolorom, a wszędobylskie szkło zastępowane jest innymi materiałami.
I tak właśnie jest z Oppo Reno 7, który fantastycznie prezentuje się nie tylko na materiałach marketingowych, ale również „na żywo”. Po wyciągnięciu z pudełka „siódemka” robi wrażenie swoją jakością wykonania, stosunkowo niską wagą, bardzo cienką obudową, a także „skórzanymi” pleckami z włókna szklanego, które w mojej opinii wyglądają świetnie, tym bardziej w recenzowanej żółtej wersji. Całość psują tylko (nie)zbędne napisy certyfikatów i podstawowych informacji o smartfonie, które zajmują dość sporo miejsca na tylnej obudowie.
Boki zaś to dobrze wykonane tworzywo sztuczne, które stara się jak najbardziej imitować metal – z wyglądu się to udaje, z dotyku raczej nieszczególnie. Na górnej krawędzi znajdziemy jeden z mikrofonów, a na prawej doszukać możemy się tylko przycisku blokady. Sporo więcej dzieje się na lewym boku, gdzie znajdziemy tackę SIM, a także dwa przyciski do manipulacji głośnością telefonu, zaś na dole umieszczony został pojedynczy głośnik, kolejny mikrofon, port USB-C, a także wyjście Jack 3.5 mm. Same przyciski smartfonu charakteryzują się przyjemnym klikiem – za to jak zawsze plus.
Wzrok na sobie skupia również wystająca (bo jakby inaczej…) wyspa aparatów, na której znajdują się trzy (choć tak naprawdę to tylko dwa, patrząc na ich funkcjonalność) oczka, z których jedno ma charakterystyczną diodę powiadomień wokół siebie. Dioda ta świeci się, chociażby, podczas ładowania smartfonu czy korzystania ze wspomnianego we wstępie mikroskopu. Po prawej stronie od wymienionych już dwóch aparatów znajdziemy czarny pasek na wyspie z trzecim „atrapowym” oczkiem aparatu, a także lampę błyskową.
Niemałym zaskoczeniem jest dla mnie dołączone do zestawu silikonowe etui, które nie tylko skutecznie chroni smartfon przed zarysowaniami i upadkami, ale również w zaskakująco małym stopniu wpływa na wygląd smartfona. Wszystko za sprawą dobrej jakości materiału, który jest gruby, ale mocno prześwitujący, dzięki czemu plecki smartfona nadal dobrze się prezentują. Etui świetnie chroni wyspę aparatów, a także boki smartfona, na których to znajduje się grubsza warstwa silikonu.
Wyświetlacz
Po obróceniu smartfona dobre wrażenie nadal nie znika. Zastosowany w Oppo Reno 7 wyświetlacz to panel AMOLED, zajmujący prawie 91% przedniej powierzchni smartfona, co gwarantuje nam cienkie ramki i – zauważalny niestety – lekki podbródek. Częsta przypadłość w tej półce cenowej. W lewym górnym rogu ekranu znajdziemy zaś szumnie reklamowany przedni aparat, który nie jest żadnym wcięciem, a mało rzucającą się w oczy dziurką. O aparacie tym za chwilę, tymczasem zostańmy jeszcze przy wyświetlaczu.
Przekątna 6,43 cala, rozdzielczość 2400 × 1080, częstotliwość odświeżania matrycy do 90 Hz (z próbkowaniem dotyku do aż 180 Hz), jasność do nawet 600 nitów – na papierze liczby te robią wrażenie i nie inaczej jest z działaniem w praktyce. W szczególności na pochwałę zasługuje maksymalna jasność, która daje radę nawet w naprawdę słoneczne dni. Chyba ani razu nie miałem sytuacji, w której ekran urządzenia byłby dla mnie nieczytelny, choć przyznam się, że czasami ręcznie musiałem ustawiać jasność ekranu, bo automatyczna regulacja jasności z otoczenia sprawdza się tu dość przeciętnie.
Kąty widzenia nie zawodzą, zarówno w pionie, jak i poziomie. To samo dotyczy kolorów – te są odpowiednio żywe, choć dla chętnych w ustawieniach znajdzie się również opcja łagodniejszych kolorów, a także ręcznego wybrania temperatury barw ekranu. Producent, z racji wykorzystania wspomnianej już matrycy AMOLED, zadbał też o perfekcyjne czernie, a także moje ukochane Always on Display. Biorąc to wszystko w całość, muszę przyznać, że wyświetlacz w Oppo Reno 7 naprawdę mi się podoba i jest to kolejny już smartfon z okolic 1500 złotych, który prezentuje bardzo wysoką jakość w kwestii ekranu – oby ten trend się utrzymywał na rynku jak najdłużej!
Działanie i oprogramowanie
Jak to ja, na początku dość sceptycznie podchodziłem do nakładki ColorOS w Oppo Reno 7. Może zabrzmieć to trochę niedorzecznie, ale jestem nieco uprzedzony do chińskich nakładek, pomimo tego, że na co dzień sam korzystam z MIUI. System Xiaomi znam jednak od lat i nie za bardzo lubię zmieniać swoje smartfonowe worklfow. I w sumie koniec końców zmieniać go nie musiałem.
ColorOS bowiem to dość standardowa nakładka, która w żadnym miejscu nie wynajduje koła na nowo. Szczerze mówiąc miejscami miałem nawet wrażenie, że korzystam ze smartfonu z realme UI lub właśnie MIUI – tak te nakładki są do siebie podobne. Przez to też coraz mniej sensu widzę w tworzeniu swoich autorskich systemów przez producentów, skoro i tak dążą oni z grubsza do podobnej funkcjonalności i wyglądu swoich nakładek.
Wracając jednak do samego Oppo.
Nakładka ColorOS jest ładna, minimalistyczna, nieszczególnie wypakowana zbędnymi dodatkami i – przede wszystkim – bardzo szybka. Może to kwestia nie najgorszych podzespołów Reno 7, ale przyznać trzeba, że smartfon ten naprawdę żwawo działa, tak jak na średniaka przystało. Jest tu oczywiście kilka drobnych rzeczy do poprawy, takich jak chociażby płynność animacji w trybie dwóch okien, czy nie najlepsze zarządzanie aplikacjami w tle (Oppo lubi je co jakiś czas ubijać), ale moim zdaniem jak na urządzenie z okolic 1500 złotych jest to sprzęt jak najbardziej godny polecenia w tym aspekcie.
Przez cały okres testów nie miałem żadnych problemów ze smartfonem, co było dość miłą odmianą po mocno awaryjnym realme 9. Na małą pochwałę zasługuje też samo tłumaczenie nakładki Oppo, które pokrywa praktycznie cały system, a i jej jakość stoi na zadowalającym poziomie – w chińskich smartfonach wcale nie jest to codziennością. Podczas testów smartfon załapał się również na małą aktualizację systemu z czerwcowymi poprawkami bezpieczeństwa i, na dzień pisania tej recenzji, Oppo Reno 7 pochwalić się może Androidem 12 z nakładką ColorOS w wersji 12.1.
W ustawieniach smartfona znajdziemy kilka opcji personalizacji. Chociażby możliwość zmiany działania diody powiadomień, która znajduje się wokół jednego z aparatów. Co ciekawe, zakładka ta w ustawieniach ma nawet swoją dedykowaną grafikę, co pokazuje, że Oppo w jakiś tam sposób dbało o spójność i ogólny wygląd swojej nakładki.
Jak już wspominałem, Oppo Reno 7 w codziennym użytkowaniu charakteryzował się wysoką kulturą pracy w codziennych zastosowaniach. Podobnie było też w bardziej wymagających aplikacjach i grach, gdzie „siódemka” nie miała problemu z utrzymaniem stabilnej liczby klatek i satysfakcjonującej responsywności. Również temperatura urządzenia nie dobijała do jakiś szczególnie wysokich wartości. Jeśli jednak kogoś interesują głównie suche liczby, to poniżej znaleźć może wyniki recenzowanego tu sprzętu w kilku najbardziej popularnych benchmarkach.
Benchmarki:
GeekBench 5:
- single core: 380
- multi core: 1656
3DMark – Wild Life: 438
Szybkość pamięci przetestowana w aplikacji Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 980,45 MB/s
- szybkość ciągłego zapisu danych: 727,38 MB/s
- szybkość losowego odczytu danych: 146,34 MB/s
- szybkość losowego zapisu danych: 125,98 MB/s
Zaplecze komunikacyjne i audio
Największy smutek w moim sercu poczynił tu brak wsparcia dla sieci 5G. Niestety, ta wersja Reno 7 – jako jedyna ze swojej rodziny – nie wspiera sieci komórkowej piątej generacji, przez co potencjalni użytkownicy zadowolić się muszą starym i dobrze już nam znanym LTE. Na mały plusik zaliczyć mogę bardzo rzadkie gubienie zasięgu, nawet w takich miejscach, jak podziemne parkingi czy galerie handlowe, gdzie mój prywatny Xiaomi lubi odmówić posłuszeństwa, spadając do zera „kresek”.
W „siódemce” nie miałem też większych problemów z pozostałymi modułami. Bluetooth 5.1, Wi-Fi 5 czy NFC ani razu mnie nie zawiodły, oferując nienaganną pracę. Również GPS nie sprawiał żadnych kłopotów, a miał on ku temu kilka sposobności podczas paru wycieczek, w których to towarzyszył mi Oppo Reno 7.
Jeśli chodzi o audio, recenzowany tu smartfon wspiera takie kodeki, jak AAC, SBC, APTX, LDAC czy APTX HD. Ja głównie korzystałem z tego ostatniego poprzez swoje słuchawki Bluetooth i, nie licząc dość niskiego poziomu głośności (w porównaniu do tego, do czego przyzwyczaiły mnie inne smartfony), byłem z Reno 7 zadowolony. Gorzej jest z wbudowanym w smartfon głośnik, który oprócz tego, że jest pojedynczy, to dodatkowo zawodzi on pod względem swojej jakości.
Zabezpieczenia biometryczne i bateria
Oppo Reno 7 odblokować możemy na wszystkie najbardziej popularne obecnie sposoby. Mowa tu oczywiście o nieśmiertelnym dziewięciopunktowym wzorze Androida, tradycyjnym haśle, rozpoznawaniu twarzy (przy pomocy przedniej kamery, a nie żadnych dodatkowych czujników), a także – najbardziej przeze mnie rekomendowanym – odcisku palca.
Czytnik linii papilarnych znajdziemy w „siódemce” pod ekranem i, przyznać muszę, że przez cały okres testów nie miałem powodów do narzekania na ten sposób zabezpieczeń smartfona. Odblokowywanie było nie tylko szybkie, ale i bezproblemowe, ponieważ w większości przypadków wystarczyło pierwsze przyłożenie palca do czytnika.
Powodów do narzekań nie pozostawiła mi również bateria Oppo Reno 7, która ma pojemność 4500 mAh (17,41 Wh). Ta wystarczała mi głównie na około 1,5 dnia standardowej pracy, co przekładało się na od 4,5 do 5,5 godziny włączonego ekranu. I dla mnie był to wynik w pełni satysfakcjonujący, choć oczywiście „siódemka” nie jest tu żadnym maratończykiem. Jeśli ktoś się postara, bez problemu rozładuje ten smartfon w jeden dzień (lub nawet szybciej, jeśli włączy bardziej wymagające gry), jednak z drugiej strony, włączenie trybu oszczędzania energii powinno wydłużyć czas pracy do nawet dwóch pełnych dni.
Pełne naładowanie smartfona przy pomocy dołączonej do zestawu ładowarki (33 W), trwa około godzinę.
Aparaty
Obecny rynek smartfonów przyzwyczaił nas do następującej kombinacji aparatów: najlepszy z całego zestawienia obiektyw główny, towarzyszący mu obiektyw wspomagający i aparat dodatkowy, który najczęściej jest albo ultraszerokokątną matrycą, albo teleobiektywem. Rzadziej, ten ostatni to po prostu tani obiektyw makro, ale to zdarza się głównie w budżetowcach. W „siódemce” zestaw aparatów jest nieco inny, co wyróżnia ten smartfon na tle konkurencji.
Aparat główny
Główny aparat to – zgodnie z ogólnie przyjęty standardem – najlepsze „oczko” w całym smartfonie. Jest to 64-megapikselowa matryca ze światłem f/1,7 o podstawowym kącie widzenia 79 stopni. Muszę przyznać, że aparat ten daje radę w większości scenariuszy, tu i ówdzie wspomagając się sztuczną inteligencją czy dłuższym czasem naświetlania z ręki.
Zoom tu znajdziemy, ale jedynie podwójny i w dodatku cyfrowy, ale przy tak dużej matrycy nie jest to jakiś duży problem – zdjęcia z przybliżenia nadal wyglądają nieźle, nawet wieczorem, ponieważ tryb Ultra Night potrafi wyciągnąć zaskakująco dużo szczegółów i naturalnie rozjaśnić zdjęcie. O dziwo, bardzo rzadko tego typu zdjęcia wychodziły u mnie zamazane – za to duży plus dla Oppo.
To, co zasługuje na oddzielną pochwałę, to tryb HDR. Ten potrafi zdziałać cuda, chociażby podczas robienia zdjęć pod słońce. Z tego też powodu polecam jak najczęściej włączać ten tryb podczas robienia fotografii, ponieważ końcowy efekt jest jak najbardziej zadowalający.
Aparat MONO
Głównej matrycy towarzyszy aparat mono, który nie ma jakiegoś swojego dedykowanego trybu czerni i bieli i który teoretycznie ma po prostu wspomagać główną kamerę w lepszym wycinaniu tła w trybie bokeh. Choć tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby sklepy sprzedając Oppo Reno 7 mogły chwalić smartfon za obecność nie dwóch, a aż trzech aparatów.
Obiektyw monochromatyczny w „siódemce” nie służy tak na dobrą sprawę do niczego, bo pozwoliłem sobie go nawet zakleić taśmą, żeby chociaż zobaczyć, czy smartfon w ogóle to wykryje. Nie wykrył, tak samo jak ja nadal nie wykryłem sensowności wpychania takich tanich dodatkowych obiektywów na siłę do smartfonów.
Mikroskop
Z całego trio tylnych aparatów najbardziej wyróżnia się mikroskop, co jest zasługą zarówno dość rzadkiej obecności tego typu obiektywów w smartfonach, jak i rzucającej się w oczy diody powiadomień, która służy też jako delikatne podświetlenie fotografowanej rzeczy. Jeśli czytaliście moją recenzję realme 9 czy Motoroli Moto G60s, to możecie wiedzieć, jakie mam zdanie na temat aparatów makro w smartfonach. Nie przepadam za nimi, co nie jest nawet kwestią samego pomysłu na taki obiektyw, co podejścia producentów do tego tematu po linii najmniejszego oporu.
Mikro to jednak nie makro, tak więc nie skreślałem już na starcie wbudowanego w Oppo Reno 7 mikroskopu. I dobrze, bo aparat ten dość mocno mnie zaskoczył i to w pozytywnym sensie. Przyznam, że nie spodziewałem się aż takiego przybliżenia, przed wypakowaniem smartfona, byłem wręcz pewny, że zapowiedzi producenta są na wyrost – nie tym razem!
Włączając specjalny tryb w aplikacji aparatu, przełączyć możemy się na mikroskop, który daje nam 15-krotne lub nawet 30-krotne przybliżenie. Zdjęcia są co prawda wykonywane jedynie w 2 megapikselach, ale możliwość przyjrzenia się dobrze znanym nam przedmiotom z takim silnym przybliżeniem w zupełności to rekompensuje, nawet pomimo tego, że niekiedy trzeba się mocno „napocić” żeby zdjęcie było wyraźne (fotografowany obiekt powinien być w jak największym bezruchu).
Szkopuł jednak w tym, że pomimo tego, że sam mikroskop w „siódemce” mi się spodobał, to koniec końców dosyć rzadko z niego korzystałem w codziennych sytuacjach. Jest to fajny bajer, chociażby po to, by pokazać go znajomym na imprezie, ale nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś naturalnie stosował tego typu obiektyw na wakacjach czy jakiejś wycieczce. Choć oczywiście mogę się mylić. Koniec końców i tak wolę całkiem niezły i na pewno ciekawy aparat mikro w smartfonie niż bezużyteczne makro.
Aparat przedni
Gdy wejdziemy w zakładkę Reno 7 na oficjalnej stronie producenta, zobaczyć możemy, że Oppo reklamuje „siódemkę” przede wszystkim jako świetny smartfon do selfie. Firma chwali się „autorskim” aparatem Sony IMX709 i trybem portretowym z efektem bokeh, a także innymi bajerami… po czym okazuje się, że Reno 7 nie wyróżnia się na tle konkurencji niczym szczególnym w kwestii przedniej kamery.
Nie zrozumcie mnie źle – jakość ogólnie jest dobra, ale robienie z tego głównego atutu całego smartfona jest grubym przegięciem. Weźmy, chociażby jako przykład wspomniany efekt bokeh, ten (tak samo, jak w większości smartfonów) sprawdza się tu okropnie i nie powinien być w ogóle używany, ponieważ nie da się przy jego pomocy zrobić ładnie wyglądających zdjęć – no chyba, że fotografowaną osobą jest łysy człowiek na jednokolorowym tle. I gdy mamy przy okazji mnóstwo szczęścia.
To samo tyczy się zdjęć o zmroku lub – co gorsza – w nocy. Spora część „samopstryków” wychodzi po prostu zamazana, a gdy już uda nam się zrobić wyraźną fotografię, to i tak szczegółowość spada do takiego poziomu, że raczej odpuścimy sobie dalsze robienie zdjęć. Czy jest fatalnie? Nie. Czy jest lepiej niż u konkurentów? Nieszczególnie. Czy jest tak, jak próbuje nam to sprzedać Oppo? Na pewno nie.
Wideo
Z moich obserwacji wynika, że ktoś musiał rzucić niedawno na rynek średniopółkowych smartfonów klątwę 30 FPS-ów. Jak łatwo zauważyć, wiele urządzeń z okolic 1500-200 złotych nie ma możliwości kręcenia wideo w 60 FPS. Wymienić można chociażby wielokrotnie wspominane tu już realme 9 i Motorolę Moto G60s, które miałem okazję samemu testować. I do tego niechlubnego grona dołącza również Oppo Reno 7.
„Siódemka”, zarówno w przednim, jak i tylnym aparacie, liczyć może jedynie na rozdzielczość 1080p w maksymalnie 30 klatkach na sekundę. I o ile brak 4K mogę przeboleć, tak brak 60 FPS jest trochę dotkliwy, jeśli korzystacie chociażby sporo z social mediów w postaci twórcy, a nie odbiorcy. Na mały plus dość skuteczna (ale tylko cyfrowa) stabilizacja wideo i tryb slow-mo 120 FPS w 720p.
Podsumowanie
W średniej półce cenowej trudno być we wszystkim dobrym. Producenci smartfonów w tej kategorii sprzętu muszą dosyć ostrożnie konstruować swoje urządzenia, ponieważ nie mogą pójść na brak kompromisów jak w przypadku flagowców, ale muszą oni jednocześnie zaprezentować odpowiednio wysoki poziom, by uniknąć porównań do budżetowców. Dodatkowo, twórcy smartfonów muszą też uważać na monotonnię, która może spowodować, że ich urządzenie nie wyróżni się na tle bardzo licznej konkurencji.
I, moim zdaniem, Oppo Reno 7 jest bardzo dobrym przykładem tego, jak taki „średniopółkowiec” powinien wyglądać i działać. ”Siódemka” to smartfon, który w każdym aspekcie jest co najmniej dobry, ale w kilku kluczowych dla każdego użytkownika cechach, jest jeszcze lepszy. Mam tu na myśli chociażby przykuwający wzrok wygląd czy stojącą na bardzo wysokim poziomie stabilność systemu, a są to rzeczy niezwykle ważne dla wielu posiadaczy smartfonów.
Gdybym już się musiał do czegoś przyczepić, to prawdopodobnie do sensowności obiektywu macro micro w tym, jak i jakimkolwiek innym smartfonie. Jak już rozpisywałem się wyżej – sam w sobie nie jest to taki zły aparat, gorzej jednak z tym, że jego realne zastosowanie w codziennych warunkach jest mocno dyskusyjne. Pomimo tego, że na samym początku testów wbudowany w Reno 7 mikroskop zrobił na mnie spore pozytywne wrażenie, to – jak się okazało – przez cały okres testów zrobiłem nim dosłownie tylko kilkanaście zdjęć. Moim zdaniem nie ma on więc za wiele sensu.
Nie jestem więc przekonany do decyzji producenta, co do pozbawienia użytkowników Oppo Reno 7 dodatkowej kamerki w postaci aparatu „tele” lub ultraszerokokątnego obiektywu, w zamian proponując w większości bezużyteczny mikroskop. Z drugiej jednak strony, dzięki temu Oppo mogło bardziej skupić się na głównej matrycy, która w mojej opinii strzela bardzo dobre zdjęcia zarówno w dzień, jak i w nocy. Może więc jest to dobra decyzja producenta? Odpowiedź zostawiam Wam i Waszym preferencjom co do możliwości foto smartfonów.
Jednak nawet biorąc pod uwagę powyższe zagadnienie, muszę zauważyć, że z Oppo Reno 7 bardzo dobrze mi się korzystało. To były niezwykle udane trzy tygodnie testów, po których stwierdzam, że „siódemka” mogłaby zostać nawet moim „daily phonem”. Czy jest to najlepszy smartfon w okolicy 1500 złotych? Nie wiem, trudno powiedzieć, w zalewie tylu premier trudno być na bieżąco z każdym modelem telefonu, który wychodzi na rynek. Dla mnie jednak Oppo Reno 7 jest bardzo mocnym faworytem do miana tego „najlepszego”, spośród wszystkich smartfonów w tej półce cenowej.