Recenzja Oppo Reno 12 Pro. Do deklasacji zabrakło jednego

W smartfonowym świecie każda półka cenowa ma swojego lidera, który może niespodziewanie stracić swoje pierwsze miejsce. Czy Oppo Reno 12 Pro ma wszystko, czego trzeba, aby wskoczyć na tron średniopółkowców?

W połowie czerwca Oppo zaprezentowało w Polsce dwa nowe smartfony – Reno 12 i Reno 12 Pro. Po kilku tygodniach spędzonych z drugim z nich, a w trakcie pisania tej recenzji, wpadłem na piękną zbitkę słowną – „fajnopółkowiec”. Dlaczego właśnie ten telefon zasługuje na to miano? Szczegóły poznacie poniżej.

Specyfikacja techniczna Oppo Reno 12 Pro 5G

EkranAMOLED, 6,7-cala, FullHD+, częstotliwość odświeżania do 120 Hz
CPUMediaTek Dimensity 7300-Energy
GPUARM Mali-G615
RAM12 GB LPDDR4X
Pamięć wewnętrzna512 GB UFS 3.1
System operacyjnyAndroid 14
Aparat z tyłu #1główny; 50 Mpix, przysłona f/1.8, OIS
Aparat z tyłu #2ultraszeroki kąt; 8 Mpix, f/2.2, pole widzenia 112°
Aparat z tyłu #3teleobiektyw, 50 Mpix. f/2.0. pole widzenia 50°, Autofocus, zoom optyczny x2
Aparat z przodu50 Mpix, f/2.0, pole widzenia 90°
Akumulator5000 mAh, szybkie ładowanie SuperVOOC o mocy 80 W
Łączność i komunikacjaWi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Bluetooth 5.4, GPS, NFC
MicroSDtak
Gniazdo ładowaniaUSB-C
Minijack 3,5 mmbrak
Głośnikitak, stereo
Wymiary161,5 x 74,8 x 7,40-7,45 mm
Waga180-181 g
WodoszczelnośćIP65
Opracowano na podstawie: Oppo.pl

Cena Oppo Reno 12 Pro w momencie publikacji recenzji wynosi 2499 złotych. Telefon kupicie m.in. w x-kom, Media Markt, Media Expert czy RTV Euro AGD (to linki afiliacyjne. Korzystając z nich wspieracie naszą działalność. Dziękujemy!).

Zawartość opakowania i pierwsze wrażenia

Rozpieszczanie w świecie smartfonów to straszna czynność. Korzystasz z urządzenia, do którego ktoś nie obawiał się dorzucić etui, ładowarki i ochronnej folii, a później oczekujesz tego od każdego innego producenta. Najczęściej z takich zachęt korzystają marki sprzedające budżetowe modele.

W tej kwestii Oppo jednak woli aktualnie kumplować się z flagowcami, preferującymi skromniejsze wyposażenie pudełka. Oprócz smartfona, różnorakich papierków, szpilki na tackę SIM i kabla USB-C, nie znajdziemy w pudełku nic więcej. Trochę szkoda, gdyż rywalom zdarza się uzupełnić karton chociaż kostką do ładowania.

Oppo Reno 12 Pro
(fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Na szczęście Oppo od razu wynagradza te niedogodności. Jak tylko myślę o skojarzeniach z „Reno”, mam przed oczami mieniące się plecki Reno 7 Lite 5G czy Reno 8T z krzykliwą, pomarańczową ekoskórą. Tym razem Chińczycy zdecydowali się na fiolet połączony z falistymi liniami i ponownie jestem zachwycony pomysłem.

Fani mniej krzykliwych form mogą zdecydować się na czarną obudowę, choć niesymetryczny podział na część błyszczącą oraz bardziej jednolitą, przedzieloną paskiem z logiem firmy sprawiają, że nawet ten wariant nie wydaje się nudny.

Wrażenia wizualne psuje nieco zaślepka na tylnej wyspie aparatów pod trzecim obiektywem. Rozumiem, że kupując urządzenie za ~1000 złotych widoczne cięcia kosztów to sprawa drugorzędna, ale tutaj przekraczamy już pułap 2000 złotych i trochę nie wypada stosować takich zabiegów stylistycznych. Na szczęście używając telefonów rzadko przyglądamy się tylnej części, więc jakoś idzie się przyzwyczaić.

Jakość wykonania i feeling smartfona, jak to u Oppo, stoi na wysokim poziomie. Zaoblone krawędzie, zarówno z przodu, jak i z tyłu urządzenia czy duża średnica rogów sprawiają, że bez względu na to, jak chwyta się telefon, leży on komfortowo i nie uciska dłoni. Wciśnięcie klawisza zasilania czy głośności wymaga minimum siły i towarzyszy temu słyszalny i przyjemny klik.

Drobnym zaskoczeniem jest dla mnie dobór materiałów i przezorność Oppo. Z jednej strony mamy tu do czynienia z plastikową ramką, z drugiej – ekran chroni flagowe szkło Gorilla Glass Victus 2 oraz dodatkowa folia, a z tyłu feerię barw zapewnia szkło Panda Glass. Tak na marginesie – dodatkowa warstwa ochronna ponownie mnie zawiodła. Podobnie jak przy Oppo A79 5G, w połowie testów miałem już widoczne ryski, a w dwóch miejscach doszło do przebicia i pojawiły się ubytki wyczuwalne pod paznokciem.

Oczami wyobraźni widzę, jak prawie wszystko przy upadku z wysokości rozpada się w drobny mak, ale ekran pozostaje nienaruszony. Z taką ceną lepiej wyglądałoby zastosowanie trochę tańszego szkła, a zainwestowanie w aluminiowe ramki – ale zrozumiem, jeśli ktoś nazwie to czepialstwem.

ColorOS i UżywAI

W ostatnim czasie poczyniłem recenzję Sony Xperii 1 VI – telefonu prawie trzykrotnie droższego od Oppo Reno 12 Pro 5G. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli – można za to poczuć się przytłoczonym przy takim molochu, jak nakładka ColorOS.

Dozując sobie opcje UI można poczuć się zaskakiwanym przez długi czas – niestety, również zatrzęsieniem zapychaczy pamięci w postaci gier mobilnych czy TikToka, które na szczęście można w minutę usunąć. Przejdźmy jednak do pozytywów, które najlepiej jest przedstawić przykładami z życia.

Zdarza mi się zapomnieć o lekcjach na Duolingo, a tradycyjne powiadomienia to za mało, abym o nich pamiętał. Aqua Dynamics sprawia, że na godzinę przed końcem dnia za każdym razem, jak wybudzam telefon, widzę okienko odliczające czas do końca. Podobne dymki pojawiają się przy uruchomieniu minutnika.

Gotując zdarza mi się używać przepisów z internetu. Nie chcąc brudzić ekranu ciastem wystarczy, że włączę gesty w powietrzu i stosownym ruchem dłoni mogę przewijać treść widoczną na stronie. Kilka kliknięć w ustawieniach i – zamiast szukać latarki na pasku szybkiego dostępu – wystarczy, że narysuję „V” palcem na wyłączonym ekranie.

Do tego można dorzucić bocznego asystenta do szybkiego uruchomienia kalkulatora lub tłumaczenia treści, opcje personalizacji zarówno ikon i ekranu głównego, jak i trybu Always on Display. Finalnie otrzymujemy potężną nakładkę, która może zmienić smartfon z prostej maszyny w sprzęt wypełniony po brzegi drobnymi ułatwiaczami życia. A przecież nie przeszedłem jeszcze do kwestii związanych z AI.

Tutaj jednak pojawia się mieszanka uczuć. Oppo Reno 12 Pro w ramach funkcji AI oferuje:

  • poprawę połączenia z siecią (AI LinkBoost)
  • wykonywanie połączeń telefonicznych przy użyciu Bluetooth (BeaconLink)
  • dostosowanie wygłuszania podczas rozmów telefonicznych (AI Czysty Głos)
  • pisanie i podsumowywanie tekstów, text-to-speech (AI Toolbox)
  • streszczenie nagrania na tekst (Podsumowanie Nagrania AI)
  • usuwanie obiektów ze zdjęć (Gumka AI)
  • wyodrębnianie obiektów ze zdjęć i zamiana na „naklejki” (Inteligentne konturowanie 2.0)

Zaczynając od spraw, które mogą się wydać niektórym oburzające – AI Toolbox oraz Nagrania AI na obecną chwilę działają wyłącznie w języku angielskim, hindi oraz chińskim. Szkoda – być może lepszą taktyką dla Oppo byłoby wdrożenie autorskich rozwiązań AI w momencie, w którym wszystkie narzędzia funkcjonowałyby w języku polskim.

Niemniej jednak język nie stanowił dla mnie bariery przed testami. Jako że jestem sceptyczny wobec rozwiązań, którym przypisuje się łatkę AI, zadanie nie było łatwe. Ostatecznie jestem umiarkowanie zaskoczony, ale po kolei.

„Pisanie AI” z pewnością może przyspieszyć tworzenie maili czy odpowiedzi, pod warunkiem, że możliwe byłoby dołączanie załączników, aby nie powtarzać się w prompcie z nową datą spotkania itp. AI nie jest też na tyle inteligentne, aby rozpoznać, że „been” zamiast „Bren” było błędem autokorekty, a pominęło imię Pani Teresy we właściwym tekście.

Najbardziej zawiodłem się na „Mowa AI”. Uruchamiając newsa w przeglądarce i włączając funkcję spodziewałem się usłyszeć od razu właściwy tekst. Zamiast tego AI zabrało się za czytanie kategorii wymienionych w pasku nawigacyjnym, a właściwa treść pojawia się dalej.

Toolbox AI zamyka „Podsumowanie AI”, które działa, zachowuje sens artykułu i podaje najważniejsze informacje. Brakuje mi jednak możliwości większej kontroli – chciałbym, żeby sztuczna inteligencja streściła tekst nie w siedmiu punktach, a na przykład trzech.

Małą okejkę mogę natomiast dać „Podsumowaniu Nagrań AI”. Po pierwsze – konwertując mowę na tekst AI nie popełnia zbyt dużo błędów, choć mógłby wykrywać przejęzyczenia i, kiedy poprawiam się sekundę później, usuwać niewłaściwe słowo. Nie pogardziłbym też lepszą interpunkcją i zachowaniem odstępów pomiędzy wyrazami. Co do samych podsumowań nie mam zastrzeżeń – zachowują sens oryginału i przekazują najważniejsze informacje.

Co się tyczy AI LinkBoost, nie zauważyłem, aby smartfon z tymi technologiami lepiej radził sobie z połączeniem z siecią, a BeaconLink nie miałem okazji przetestować. Rozwiązania dotyczące fotografii zostawię sobie na później.

Oppo Reno 12 Pro
(fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Wyświetlacz i audio

Odnoszę wrażenie, że powyżej 1500 złotych smartfony w kwestiach wyświetlacza zbliżają się do ściany. Większość oferuje już panele OLED i co najmniej 120 Hz częstotliwości odświeżania ekranu, rozdzielczość Full HD to już od dawna standard, a telefon kusi głównie obecnością takich technologii, jak LTPO, HDR10+ czy wysoką jasnością szczytową zwiększającą czytelność ekranu, kiedy przebywamy na pełnym słońcu. Jak to wygląda w przypadku Reno 12 Pro?

Parametrami urządzenie wpisuje się w swoją półkę cenową. Ma wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 2412 x 1080 pikseli i maksymalną częstotliwość odświeżania 120 Hz. Producent gwarantuje również dostęp do HDR10+, 100% pokrycia barw DCI-P3 oraz maksymalną jasność na poziomie 1200 nitów.

Użytkownik ma do dyspozycji cztery tryby kolorów ekranu, w tym dwa profesjonalne. W każdym z nich możemy w ograniczonym stopniu sterować temperaturą barw.

Producent dorzuca także tryb snu, umożliwiający ograniczanie ilości generowanego przez ekran światła niebieskiego po zachodzie słońca, opcję podbijania jasności w treściach z HDR-em oraz wybór pomiędzy odświeżaniem 60 Hz, 120 Hz lub tryb automatyczny, któremu przydałaby się kalibracja. Reno 12 Pro decydowało się bowiem na mniejszą płynność np. podczas przeglądania mediów społecznościowych, czyli wtedy, kiedy najbardziej widać zalety płynnego przewijania.

Podobną „ścianę postępu” odczuwam w przypadku jakości dźwięku płynącego z głośników. Oczywiście w porównaniu z flagowym telefonem, Oppo gra odczuwalnie płycej i nie separuje tak dobrze tonów od siebie, ale nie ma się czego wstydzić, jeżeli chodzi o właściwości stereo.

Może oprócz trybu „ultragłośności”, który po dodatkowym kliknięciu przycisku zwiększania głośności spłyca charakterystykę dźwięku i rzekomo podbija wartość głośności do 300%. Podobnie jak przy modelu Oppo A79 5G, ta funkcja nie przekonuje mnie z dwóch powodów – nie da się jej wyłączyć oraz nie wydaje mi się, abym w ten sposób był w stanie prędzej usłyszeć telefon w hałaśliwym otoczeniu.

Wydajność i kultura pracy Oppo Reno 12 Pro

Przed premierą serii Reno 12, Oppo narobiło nieco szumu w związku z dużymi zmianami, jakie wydarzyły się wewnątrz urządzeń. Zamiast zamontować identyczne układy mobilne, co w modelach przygotowanych na rynek chiński, czyli Dimensity 8250 w Reno 12 i Dimensity 9200+ w Reno 12 Pro, producent zdecydował się zaszczyć Europejczyków jednym SoC z niższej półki – Dimensity 7300-Energy. To nie może być aż tak brutalna różnica, prawda?

Niestety, firma wciąż robi, co może, aby chętni na zakup Oppo musieli mocno zastanowić się nad tą decyzją. Suche testy za pomocą Geekbench 6 oraz 3D Mark pokazują, że zastosowany układ mobilny odstaje od SoC, jaki w tej cenie znajdziemy w konkurencyjnych maszynach.

A jak to wygląda w praktyce? W grach mobilnych nie dochodzi z tego powodu do tragedii – wystarczy dostosować ustawienia i zarówno w Genshin Impact, jak i Titan Quest, można uzyskać 60 klatek na sekundę. Zdziwił mnie natomiast fakt, że w pojedynczych przypadkach zdarzało się, że smartfon łapał czkawkę i tracił na płynności.

Na szczęście wysokie temperatury to pojęcie obce dla Reno 12 Pro. Nieważne, co robiłem i jak mocno obciążałem Dimensity 7300 Energy przez dłuższy czas, nie udało mi się sprawić, aby smartfon był nieprzyjemnie gorący w dotyku.

Komunikacja i biometryka

Zaplecze komunikacyjne Oppo Reno 12 Pro, podobnie jak reszta specyfikacji, ma swoje mocne i słabe strony. Na plus warto zaliczyć obecność Wi-Fi 6, Bluetooth 5.4, GPS, NFC 360, a miłym i rzadko widzianym dodatkiem jest port podczerwieni oraz gniazdo na karty microSD.

Minusem wartym wskazania jest brak modułu eSIM – coraz częściej spotykamy go w tej półce cenowej, tymczasem bohater tekstu oferuje tylko Dual SIM (lub nanoSIM + microSD).

Oppo Reno 12 Pro
(fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

No i nie zapominajmy o komunikacji telefonicznej. Tutaj do pracy Reno 12 Pro nie mam żadnych zarzutów. Ani ja nie miałem powodów, aby skarżyć się na jakość rozmów, ani moi rozmówcy nie zwrócili uwagi, aby jakość mikrofonu odbiegała od odczuwalnej normy.

Zabezpieczenia biometryczne ograniczają się do odcisku palca oraz skanu twarzy. Skaner tego pierwszego radzi sobie sprawnie i szybko z identyfikacją linii papilarnych, a położenie czytnika nie wymagało ode mnie większych akrobacji ręką. Przedni aparat służący za identyfikację twarzy nie dawał się nabrać na zdjęcia i dowody osobiste, ale jak zawsze w przypadku tego typu systemów opartych na małej liczbie sensorów – najbezpieczniej jest pozostać przy odcisku palca.

Czas pracy Oppo Reno 12 Pro

Oppo Reno 12 Pro nie wychyla się spośród swoich rywali, jeżeli chodzi o parametry ogniwa. Użytkownik otrzymuje do dyspozycji 5000 mAh, a ładować je może maksymalnie z mocą 80 W. Z dziennikarskiego obowiązku podkreślę jednak, że do 2500 złotych znajdziemy urządzenia z opcją ładowania indukcyjnego, którego tutaj nie uświadczymy.

Dwutygodniowe obserwacje, jak zachowuje się urządzenie potwierdziły, że krzywa zjeżdżającego stanu baterii zachowywała się w miarę standardowo i przewidywalnie. Niestety, nie mogę tym razem pochwalić się dokładnymi wynikami SoT, gdyż smartfon informuje o czasie włączonego ekranu z ostatnich 24 godzin.

Z pewnością Reno 12 Pro wytrzymuje ponad 48 godzin w trybie mieszanym, czyli z przewijaniem sociali, grami mobilnymi i oglądaniem YouTube od czasu do czasu. Przebywanie głównie w zasięgu 5G może skrócić interwał ładowania do 24 godzin, natomiast pozostawienie urządzenia częściej w stanie spoczynku pozwala na sięgnięcie po ładowarkę po 3 dobach.

Samo ładowanie w moim przypadku trwało półtorej godziny od 5-10% do pełna. Pod ręką miałem tylko ładowarkę o mocy 40 W a Oppo, jak pamiętamy, nie dorzuca do zestawu żadnej kostki.

Według zapewnień producenta, ładowarka o mocy 80W naładowałaby Reno 12 Pro od 1 do 100% w około 46 minut.

Oppo Reno 12 Pro
(fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Fotografia, czyli jakie zdjęcia robi Oppo Reno 12 Pro?

Cieszy mnie niezmiernie, że możemy obecnie wydać ok. 2000-2500 złotych i nie jesteśmy skazani na dwa aparaty plus „produkt obiektywopodobny”, jakim często są wszelkie kamery makro 2 Mpix lub czujniki głębi. W przypadku Oppo Reno 12 Pro 5G mamy do czynienia z matrycą główną 50 Mpix, teleobiektywem z sensorem 50 Mpix z dwukrotnym zoomem oraz ultraszerokim kątem 8 Mpix. Front to natomiast domena jednego aparatu 50 Mpix.

Zaczynając klasycznie, od podstawowego oczka, trudno mi się do czegokolwiek przyczepić. Temperatura barw zbliżona jest do naturalnej, autofocus radzi sobie ze zbliżeniami, a szczegóły dalszego planu w szerokim kadrze nie są przeostrzone.

Zanim napiszę kilka słów o obiektywie ultraszerokokątnym, uprzedzam, że wspominając o testowanej przez mnie Xperii 1 VI nie chodzi mi wcale o to, aby porównać zestaw fotograficzny tych smartfonów. Po prostu Reno 12 Pro przypomniało mi w tej materii, że algorytmy i kilka dodatkowych megapikseli w matrycy potrafi zrobić różnicę. Na zdjęciach widać niestety niemałą utratę szczegółów, a różnica w balansie kolorystycznym względem głównego aparatu jest momentami aż za bardzo zauważalna:

Zdjęcia z wykorzystaniem dwukrotnego przybliżenia szybko przypomniały mi jednak, że to właśnie teleobiektyw jest numerem dwa w przypadku Reno 12 Pro. Zastosowanie matrycy o większej rozdzielczości przyniosło spodziewane efekty. Szkoda tylko, że nie ma tu 3-krotnego przybliżenia, a porównując zdjęcia widać, że aparat z zoomem optycznym nie zachowuje spójności barw względem głównego oczka:

Pełen zakres działania wszystkich trzech aparatów można porównać na zdjęciach poniżej. Jak zawsze w przypadku cyfrowego przybliżenia, wystrzegałbym się przesuwania na tarczy powyżej wartości „x5”. Większe wartości dostępne w aplikacji wyglądają finalnie jak rozmazana papka i są zwyczajnie brzydkie:

Została nam jeszcze kamerka do selfie. Tu czuć, że Oppo nie poszło na skróty – 50 megapikseli w połączeniu z niską wartością przysłony dają naprawdę świetny efekt. Aplikacja pozwala nam na przycięcie dzięki opcji ustawienia przybliżenia x1 lub x0.8. Szkoda tylko, że tryb portretowy z szerokim zakresem symulowania przysłony w zakresie f/1.4 do f/16 raz odcina zmierzwione włosy całkiem nieźle, a innym razem ponosi go fantazja.

Fotografowanie w świetle dziennym mamy za sobą, możemy zatem porozmawiać o tym, co dzieje się nocą. Do głównego sensora wpada na tyle dużo światła, że na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy tryb Ultra Night wprowadzał widoczną zmianę na zdjęciach. W większości przypadków wystarczyło trzymać rękę stabilnie przez niecałą sekundę, by zdjęcia charakteryzowała dobra szczegółowość.

Jeżeli oprócz głównego aparatu w głowie nam korzystanie z ultraszerokiego kąta i teleobiektywu nocą, możemy spodziewać się podobnych efektów, co za dnia, tj. gorszej jakości w zamian za szersze pole widzenia oraz delikatnych zmian w kwestii temperatury barw.

W kwestii wideo Oppo Reno 12 Pro oferuje znośne minimum. Zaczyna się od formatu 4K i 30 klatek na sekundę, poprzez 1080p w 60 kl./s. i slow motion w zakresie 1080p i 120/480 fps-ów, a kończy na 720p w 960 fps-ach. Nie zabrakło także optycznej stabilizacji obrazu (maksymalnie w 1080p i 60 fps-ach), żyroskopowej stabilizacji elektronicznej oraz obsługi HDR.

Na koniec zostawiłem sobie fotograficzne AI Oppo. O ile magiczna gumka nie wymagała ode mnie wysiłku w znalezieniu w interfejsie, o tyle tworzenie naklejek zostało moim zdaniem ukryte nieco za dobrze. Trzeba bowiem przytrzymać palec na elemencie, aby otworzyło się odpowiednie okienko powyżej. Bardziej wyobrażałem to sobie jako przycisk w aplikacji do zdjęć.

Co do samego efektu końcowego raczej nie mamy o czym rozmawiać. Tworzenie precyzyjnych wycinków radzi sobie w sytuacji, kiedy przedmioty są od siebie oddzielone – nie ma znaczenia odległość od obiektywu. Jeżeli jednak trzymamy coś w rękach lub materiały „dotykają się” w kadrze, AI nie pozwala nam wprowadzić korekty i zbiera wszystko razem.

Czas na danie główne, czyli usuwanie niechcianych elementów ze zdjęć przez AI. Ogólnie miły ze mnie człowiek i staram się nie zaleźć nikomu za skórę, ale dla sztucznej inteligencji w trakcie testów nie miałem litości. Nie skończyło się zatem na prostych zadaniach.

Zaczynając od prostych poprawek – efekt końcowy jest zadowalający. Oczywiście zestawiając fotografie na dużym monitorze od razu widać, że coś jest nie tak, ale na ekranie laptopa lub smartfona fakt, że coś zostało muśnięte przez AI, jest trudno dostrzegalny.

Podnosząc poziom na średni okazało się, że za wiele wymagam od AI. To nie poradziło sobie z cieniem rzucanym przez samochód, a powtórzenie wzoru płotu, który był nawet widoczny przez szybę, przerosło algorytm. Stosując zamalowanie zamiast lasso otrzymałem natomiast poduszkowiec na kółkach. W przypadku usuwaniu ludzi, AI nie zostało natomiast nauczone idealnego rozpoznawania wózków dziecięcych. Dzięki inteligentnej gumce możemy zatem żyć w 2077 roku, gdzie niemowlaki zapewne same wyjeżdżają na spacery.

Przyznam, że dając Reno 12 Pro ostatnie, najtrudniejsze zadania, byłem niemal pewien, że urządzenie sobie nie poradzi. Dużo osób czy obiekty zasłaniające ważne dla całości szczegóły miały stanowić ostateczny test. Sztuczna inteligencja tym razem częściowo poradziła sobie z wózkiem dziecięcym. Niestety, ignoruje ona osoby na pierwszym planie, zostawia cienia na podłożu, a analiza w przypadku lasso raz pracuje zbyt szeroko i psuje jeden fragment, innym razem nie bierze pod uwagę całego zdjęcia i – zamiast przewidzieć powtarzający się wzór – tworzy artefakty zdradzające, że coś jest nie tak.

Podsumowanie

Zanim wprowadziłem Was w szczegóły testu Oppo Reno 12 Pro, ogłosiłem ten telefon „fajnopółkowym”. Kończąc ten test i wspominając urządzenie za np. pół roku nadal podtrzymywałbym tę opinię. To sprzęt o nietuzinkowej urodzie, który w każdej kategorii ma coś do powiedzenia. Jest całkiem poręczny, oferuje świetną ochronę z Gorilla Glass Victus 2 na czele i wodoodpornością IP65, sporo pamięci wewnętrznej i zestaw aparatów godny 2024 roku.

Gdybym miał wskazać konkretne minusy, jakie ujawniły się w tym czasie, to m.in. fakt, że stawianie Reno 12 Pro obok „rewolucji AI” jest trochę nie na miejscu ze względu na obecne w dniu premiery ograniczenia dot. języka czy magiczną gumkę, która mogłaby lepiej usuwać niechciane elementy ze zdjęć.

Fajnie byłoby też zobaczyć w tej cenie nagrywanie 4K w 60 klatkach na sekundę, eSIM czy ładowanie indukcyjne. Największym grzechem „renówki” jest jednak jej układ mobilny.

Oppo Reno 12 Pro
(fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Z jednej strony cyferki to nie wszystko. Z drugiej strony Oppo ustępuje w benchmarkach takim urządzeniom, jak tańszy o kilkaset złotych Samsung Galaxy A35 czy T Phone 2 Pro. W praktyce oczekiwałem w miarę płynnego przechodzenia pomiędzy aplikacjami i nienagannej obsługi mediów społecznościowych, a byłem świadkiem niejednej małej zadyszki ze strony SoC.

Gdybym był Oppo i miał już grzebać przy chipsetach, umieściłbym w Reno 12 Pro układ, który wylądował w tańszym modelu w Chinach, czyli Dimensity 8250. Być może nawet Dimensity 8200, zastosowany w np. Xiaomi 13T podołałby zadaniu lepiej niż Dimensity 7300 Energy.

Zamiast tego cały czas czułem, że do objęcia roli lidera list smartfonów do 2500 złotych zabrakło Reno 12 Pro właśnie dobrego procka. To fajny telefon, ale nie wybitny. I jest mi z tego powodu trochę szkoda, bo chciałbym kiedykolwiek powiedzieć komuś w ramach polecajki „bierz Oppo, bo w tej cenie nie ma sobie równych”.

Oppo Reno 12 Pro
(fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Na obecną chwilę w widełkach cenowych 2000-3000 mamy zaciętą walkę. Jest Samsung Galaxy A55 z niezłą długością wsparcia aktualizacjami, Xiaomi Redmi Note 13 Pro+ z wodoodporną konstrukcją czy Realme 12 Pro+ z teleobiektywem o 3-krotnym zoomie. Drożej od sugerowanej ceny Oppo możemy natomiast dostać Realme GT 6 z SoC Snapdragon 7+ Gen 3, Motorolę Edge 50 Pro z równie odjechanymi, perłowymi pleckami. Kilka dyszej taniej możemy kupić także Google Pixel 8a, czyli propozycję giganta z Mountain View dla półki premium.

Jeżeli totalnie nie obchodzą Was osiągi smartfona, a zależy Wam na aparatach, wyglądzie i wygodnej konstrukcji, to Oppo Reno 12 Pro zdecydowanie warto rozważyć. Jeżeli jednak chcecie maksymalnie uniknąć ewentualnych przycięć i niskiej jakości grafiki w grach mobilnych, konkurencyjne modele mogą okazać się lepszym wyborem.

Recenzja Oppo Reno 12 Pro. Do deklasacji zabrakło jednego
Wnioski
Oppo Reno 12 Pro 5G to zdecydowanie smartfon trzymający z grupą fajnych urządzeń mobilnych. Szkoda, że nie można tego samego powiedzieć o zastosowanym w nim układzie mobilnym.
Zalety
Wygląd
Spora ilość miejsca na dane
teleobiektyw z 2-krotnym zoomem optycznym
Rozbudowana nakładka ColorOS 14
Niska masa smartfona
Szkło Gorilla Glass Victus 2 na froncie urządzenia
Wady
Układ mobilny nie grzeszy mocą
Brak ładowarki w zestawie
Rozwiązania AI dotyczące tekstu i mowy nie działają w języku polskim
Gumka AI sprawuje się tak sobie
Jakość aparatu ultraszerokokątnego poniżej oczekiwań
brak eSIM i ładowania indukcyjnego
7
Ocena