Samsung w tym roku zrobił nam małego psikusa. O ile w latach poprzednich nie musieliśmy się obawiać o dostępność każdej kolejnej generacji Galaxy Note w Polsce, tak tym razem jakby w zamian, na otarcie łez, otrzymaliśmy sprzęt z równie dużym wyświetlaczem, tyle że obustronnie zakrzywionym, i, co gorsze, bez rysika S-Pen. Mowa oczywiście o Galaxy S6 Edge Plus, którego miałam okazję dla Was testować.
Parametry techniczne Samsunga Galaxy S6 Edge Plus:
- wyświetlacz Super AMOLED 5,7″ 2560 x 1440 pikseli, QHD,
- ośmiordzeniowy procesor Exynos 7420 (4x Cortex-A57 2,1GHz + 4x Cortex-A53 1,5GHz),
- 4GB RAM (LPDDR4),
- 64GB pamięci wewnętrznej (UFS 2.0),
- Android 5.1.1 Lollipop z TouchWiz 4.0,
- aparat 16 Mpix z OIS F1.9,
- kamerka 5 Mpix F1.9,
- NFC,
- LTE,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5GHz,
- Bluetooth 4.2,
- GPS, Glonass, Beidou,
- akumulator o pojemności 3000 mAh,
- port microUSB,
- 3.5 mm jack audio,
- wymiary: 154,4 x 75,8 x 6,9 mm,
- waga: 153 g.
Cena w momencie publikacji: od 3399 złotych (32GB)
Wideorecenzja
Wzornictwo, jakość wykonania
Wbrew pozorom, w porównaniu do Galaxy S6 Edge, wiele się zmieniło. Znów mamy do czynienia z obustronnie zakrzywionym wyświetlaczem, tym razem naturalnie ze sporo większym, bo 5,7-calowym. Przez to właśnie Samsung musiał wymyślić kształt obudowy, który nie dość, że będzie się świetnie prezentował, to jeszcze będzie powodował, że całość będzie lepiej leżała w dłoni. Muszę przyznać, że sztuka ta mu się doskonale udała.
Wszystko dzięki temu, że boczne krawędzie telefonu zostały dość mocno ścięte w kierunku tylnej obudowy. To sprawia, że chwyt telefonu jest pewniejszy i jakby bardziej naturalny. Zdecydowanie dobrze leży w dłoni mimo swoich dużych wymiarów – 154,4 x 75,8 x 6,9 mm. Trzeba przyznać, że ścięcie krawędzi było idealnym posunięciem ze strony designerów Samsunga, bo znacznie podniosło komfort użytkowania telefonu. Warto jeszcze dodać, że o ile zakrzywione krawędzie doskonale się prezentują i wpływają na wygląd telefonu, to również odbijają światło, co czasem może być po prostu uciążliwe.
Obsługa urządzenia jedną ręką, przez wzgląd na jego 5,7-calowy wyświetlacz, jest mimo wszystko mocno utrudniona. Oczywiście można próbować manewrować telefonem w dłoni, aczkolwiek wtedy jesteśmy narażeni na możliwość wyślizgnięcia się z niej, o co wcale nie tak trudno (zwłaszcza, że mamy do czynienia ze szklaną, śliską powierzchnią z tyłu). Polecam zatem zdecydowanie korzystanie z niego jedną ręką trzymając, a drugą – obsługując. Biorąc jeszcze pod uwagę wymiary modelu muszę zauważyć, że miałam spory problem ze znalezieniem spodni w mojej szafie, w których przednią kieszeń bezproblemowo mieściłby się Galaxy S6 Edge Plus. Ostatecznie udało mi się wygrzebać z niej jedną parę (i nie, nie są to bojówki). Mężczyźni będą mieli z tym mniejszy problem, pamiętajcie bowiem, że kieszenie w damskich spodniach są po prostu dużo mniejsze.
Jakości wykonania nie mam zupełnie nic do zarzucenia. Telefon jest jedną zwartą bryłą, w której nic nie ma prawa trzeszczeć czy uginać się pod palcami. Jeśli chodzi o samo wzornictwo, wciąż mamy do czynienia z tą samą linią, co w Galaxy S6/S6 Edge, a zatem szklany przód i tył oraz aluminiowe krawędzie, co mi osobiście bardzo się podoba. Przyznaję jednak, że wersja złota, którą otrzymałam do testów, nie przypadła mi do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę wersje klasyczne – np. czarną.
Oczywiście nie obyło się bez standardowego problemu smartfonów, czyli nadmiernego zamiłowania do zbierania odcisków palców, co w przypadku szklanych powierzchni jest nad wyraz widoczne. Podobnego problemu nie ma z rysowaniem się powierzchni tylnej obudowy, a wszystko dzięki zastosowaniu Gorilla Glass 4 (z przodu również). Podczas trzech tygodni testów nie udało mi się zarysować ani ekranu, ani plecków Galaxy S6 Edge Plus, aczkolwiek warto mieć na uwadze fakt, że sztuka ta udała mi się w przypadku Galaxy S6, którego używałam dużo dłużej (odsyłam do tego artykułu).
Jeszcze szybki rzut oka na krawędzie. Na prawej mamy włącznik, na przeciwległej – przyciski do regulacji głośności. Na dolnej umieszczono 3.5 mm jack audio, port microUSB, głośnik mono do multimediów oraz jeden z mikrofonów, z kolei na górnej – tackę na kartę nanoSIM oraz drugi mikrofon (zapytacie pewnie gdzie podział się port podczerwieni… Samsung zdecydował się go w tym modelu usunąć).
Z tyłu umieszczono wystający ponad obudowę obiektyw aparatu z diodą doświetlającą oraz czujnik pulsu, natomiast z przodu – 5,7-calową matrycę, obiektyw kamerki przedniej, głośnik do rozmów telefonicznych, czujnik światła, diodę powiadamiającą oraz przyciski systemowe – dwa dotykowe i jeden fizyczny (Home), w którym skrywa się również czytnik linii papilarnych.
Wyświetlacz
Jak przystało na high-endowy sprzęt, Galaxy S6 Edge Plus może się pochwalić jednym z lepszych wyświetlaczy w swojej klasie. Zastosowano tu 5,7-calową matrycę Super AMOLED, która charakteryzuje się idealnym odwzorowaniem czerni (gorszym bieli), dobrym kontrastem i nasyceniem barw (ale nie przesyceniem), świetnymi kątami widzenia oraz jasnością maksymalną, która umożliwia bezproblemowe korzystanie z telefonu w pełnym słońcu (szkoda tylko, że aktualnie jest go coraz mniej…).
Na temat rozdzielczości, która wynosi 2560 x 1440 pikseli (QHD), chyba nie muszę się rozpisywać. Wszyscy raczej doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 515 ppi oznacza świetną jakość wyświetlanego obrazu i ostrość czcionek, co przekłada się na wysoki komfort użytkowania smartfona.
W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy bardzo przydatną rzecz w przypadku tak dużego ekranu, mianowicie tryb obsługi jedną ręką. Włączając go możemy łatwo zmniejszyć wyświetlane treści do okna, które spokojnie można ogarnąć kciukiem, czego nie można powiedzieć o obsłudze 5,7-calowego ekranu. Gdy opcja jest włączona, wystarczy trzykrotnie szybko kliknąć przycisk Home, a ekran natychmiast ulega zmniejszeniu (można go zbliżyć do prawej lub lewej krawędzi, zatem pomyślano zarówno o osobach prawo-, jak i lewo- ręcznych). Jest jeszcze jedna opcja ułatwienia sobie życia i korzystania z dużego ekranu, mianowicie wprowadzanie jedną ręką, gdzie zmniejsza się klawiatura, kalkulator i dialer.
Klawiatura wirtualna, jak przystało na Samsunga, jest świetna. Odstępy pomiędzy poszczególnymi klawiszami są odpowiednio duże, podobnie jak same klawisze. Dzięki temu, że klawiatura jest pięciorzędowa, nie musimy zmieniać widoku w momencie, gdy chcemy wprowadzić cyfry. Co ważne, domyślnie obsługuje wprowadzanie tekstu metodą znaną ze Swype.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Ekran krawędziowy. Działanie, oprogramowanie. Skaner linii papilarnych
3. Głośnik. Aparat. Akumulator. Plusy i minusy