Dobry aparat, ale nieintuicyjna aplikacja do jego obsługi
Wspominałam już o tym przy okazji recenzji Motoroli Moto G trzeciej generacji, a w przypadku Moto X Play mamy dokładnie tą samą historię. Aplikacja aparatu jest totalnie nieintuicyjna. Jeśli miałabym komuś pokazać, jak nie powinien działać program do obsługi aparatu, zdecydowanie byłby to ten z najnowszych smartfonów Motoroli. Dlaczego? Głównie przez to, że ustawienie punktu ostrości nie polega na tapnięciu w ekran w wybranym miejscu (wtedy robi się zdjęcie), a przeciągnięciu tam odpowiedzialnego za wyostrzanie „kontrolera” (sama funkcja nazywa się „kontrola ostrości i ekspozycji”).
Same zdjęcia natomiast można ocenić pozytywnie – jestem ciekawa, co o nich sądzicie (aby zobaczyć w oryginalnej rozdzielczości, należy otworzyć w nowym oknie). Fotografie zrobimy aparatem tylnym 21 Mpix, natomiast selfie – 5 Mpix (w obu przypadkach – 4:3). Mamy możliwość nagrywania wideo w jakości Full HD. Do dyspozycji jest też tryb slow motion (ale tylko 540p).
Inne uwagi
- w zestawie brak słuchawek, ale za to jest ładowarka z dwoma portami USB,
- brak diody powiadomień. Niejako „na pocieszenie” mamy możliwość podświetlania ekranu, na którym wyświetlana jest informacja o oczekujących powiadomieniach. Szerzej na ten temat pisałam tutaj,
- z 16GB pamięci do dyspozycji mamy 11GB. Slot microSD obsługuje karty o pojemności 128GB. Nie umożliwia przenoszenia całych aplikacji – wyłącznie ich dane,
- gesty i dodatki Motoroli w postaci możliwości włączenia aparatu przez dwukrotne obrócenie nadgarstka z telefonem w ręce; brak obsługi języka polskiego w asystencie głosowym. Szerzej na ten temat pisałam tutaj,
- jakość rozmów bez zarzutu, wszystkie moduły łączności działają tak, jak należy,
- telefon o bardzo dobrej jakości wykonania, ale cały z plastiku, co nie każdemu przypadnie do gustu.
Podsumowanie
W mojej opinii Motorola Moto X Play jest uczciwie wycenionym smartfonem. Zaraz posypią się komentarze, że powinna być dużo tańsza choćby ze względu na zastosowany procesor – Snapdragon 615, który znajdziemy w tańszych urządzeniach. Porównując jednak te produkty do siebie, ale nie na podstawie papierowych danych technicznych, a rzeczywistego działania, szybko można dojść do wniosku, że Moto X Play z nimi wygrywa. Przede wszystkim rewelacyjnym czasem pracy, któremu trudno dorównać innym 5,5-calowym smartfonom, również tym z najwyższej półki cenowej.
Moto X Play oferuje świetny wyświetlacz (QHD byłoby tu zbyteczne), wszystkie potrzebne moduły łączności (LTE, NFC, WiFi, Bluetooth, GPS), z których działaniem nie ma najmniejszych problemów, a do jego największych zalet należy zaliczyć czysty system Android (z zapowiedzianą aktualizacją do Androida 6.0 Marshmallow) oraz ergonomię.
Słyszałam opinie, że gdyby Motorola Moto X Play oferowała dual SIM, byłaby telefonem idealnym. I tu warto wspomnieć, że taka wersja jest dostępna, ale niestety nie w oficjalnej polskiej dystrybucji.
[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]
- doskonale leży w dłoni mimo swoich wymiarów
- świetny czas pracy
- jasność maksymalna
- LTE, NFC, GPS, WiFi, Bluetooth
- czujnik światła
- obsługa kart microSD 128GB
- czysty system Android (ma otrzymać aktualizację do 6.0 Marshmallow)
- możliwość zmiany klapki obudowy
- odporność na zalanie (IP52)
- ładowarka w zestawie z dwoma portami USB
[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]
- wysoka jasność minimalna na ustawieniu manualnym
- brak diody powiadamiającej
- nieintuicyjna aplikacja aparatu
- głośnik mono, choć może się wydawać, że są dwa
- niewymienny akumulator
- plastikowa obudowa
- brak obsługi poleceń głosowych w języku polskim
- brak dostępności w Polsce wersji z dual SIM
- grubość i waga
[/wpsm_cons][/wpsm_column]
Spis treści:
1. Dziwne zachowanie czujnika światła. Czas pracy
2. Obudowa. Użytkowanie. Głośniki
3. Aparat. Inne uwagi. Podsumowanie