Czas pracy to jedna z największych zalet Mate’a 9. A szybkie ładowanie potrafi uratować tyłek
Czas pracy na jednym ładowaniu był dużą zaletą każdego przedstawiciela serii Mate, ale ze wskazaniem na siódemkę – w ósemce aż tak bardzo nie wychwalałam tego elementu. Ale w przypadku Mate’a 9 znów mogę mówić praktycznie same dobre rzeczy na temat działania telefonu z dala od ładowarki. A o tym, jak i jak długo się ładuje, też mogę mówić – bo zdecydowanie jest o czym. Przejdźmy do konkretów.
Pod obudową Huawei Mate 9 umieszczono ogniwo o pojemności 4000 mAh. W praktyce pozwala na pełny dzień działania w rękach naprawdę wymagającego użytkownika lub dwa dni (a przy odrobinie szczęście nawet trzy), jeśli ktoś mniej intensywnie korzysta z telefonu.
Jak możecie zobaczyć na screenach załączonych przeze mnie poniżej, najczęściej Mate 9 w moich rękach działał dzień, z czego na włączonym ekranie (SoT) – 6,5-7 godzin. Co ważne, jest to czas uzyskiwany wyłącznie na danych komórkowych i z automatyczną jasnością ekranu. Gdy jasność zwiększałam do maksimum, do tego włączałam GPS i często używałam funkcji robienia zdjęć, telefon rozładowywał się po około czterech godzinach działania na włączonym ekranie. Najdłuższy SoT „wyciągnęłam” korzystając z telefonu wyłącznie na WiFi i z automatyczną jasnością ekranu – 9 godzin i 15 minut.
Teraz już najprawdopodobniej nie dziwicie się, dlaczego uważam, że czas pracy jest jedną z najmocniejszych stron Huawei Mate 9. Ale nawet, gdy telefon się rozładuje, bardzo szybko można go postawić na nogi. Wszystko za sprawą super szybkiego ładowania.
Zdarzyło mi się jednego dnia wrócić z jakiegoś wylotu. Musiałam szybko wskoczyć do warszawskiego mieszkania, ogarnąć się i wyjść na wieczorne spotkanie, w międzyczasie podłączając w pełni rozładowanego Mate’a 9 do ładowania. Miałam dosłownie 15 minut na doprowadzenie siebie i telefonu do porządku. I wiecie co? Udało się. Mate 9 w zaledwie kwadrans podładował się do poziomu 33%, co pozwoliło mi spokojnie przetrwać długi wieczór.
Pełny cykl ładowania Huawei Mate 9 szybką ładowarką dołączaną do zestawu trwa 2 godziny i pięć minut. Przy czym pierwsze 50% ładowane jest bardzo szybko – w zaledwie pół godziny (10% w 7 minut, 38% w 20 minut, 55% w 30 minut, 70% w 40 minut, 81% w 50 minut, 87% w godzinę), po czym proces zwalnia i telefon ładowany jest prądem o mniejszym natężeniu. Z doświadczenia wiem, że najdłużej trzeba czekać aż telefon dociągnie od 85% do pełna – godzinę ładuje od 87% do 100%.
Podsumowanie
Chciałabym napisać, że Huawei Mate 9 jest smartfonem kompletnym, który mogę polecić każdemu. I tak naprawdę niewiele zabrakło, by takie słowa zostały przeze mnie przelane na klawiaturę. Do pełni szczęścia brakuje w tym modelu aktywnego dual SIM oraz ładowania indukcyjnego lub choćby jakiegoś, choćby najmniejszego stopnia ochrony przed warunkami zewnętrznymi.
Albo… obniżenia ceny, która w momencie premiery – chyba się ze mną zgodzicie – jest dość wysoka. Przypomnę, że wynosi 2999 złotych. I choć to standard w przypadku większości flagowców, szkoda, że Huawei zaczął iść tą samą drogą. Ale nie jest to wcale dziwne – przez wiele lat firma oferowała produkty dużo taniej niż konkurencja, do czego nas przyzwyczaiła, a teraz, po szeroko zakrojonej kampanii reklamowej z Lewandowskim czy Messim, budżet musi się zgadzać… To nie magia, a biznes w najczystszej postaci.
Wracając jednak do Mate’a 9 – jeśli jesteście nim zainteresowani i chcecie wydać 3 tysiące złotych, nie będziecie zawiedzeni. Bardzo przyjemnie się z niego korzysta już teraz, gdy jeszcze światła dziennego nie ujrzała zapowiadana aktualizacja. Do tego ma bardzo dobry aparat i rewelacyjny czytnik linii papilarnych, oferuje świetny czas pracy, NFC i jasny wyświetlacz, umożliwiający korzystanie z telefonu w pełnym słońcu. Musicie być jednak świadomi występujących błędów w oprogramowaniu, czasami szalejącego GPS-u, dual SIM w trybie pasywnym, a także – wciąż pojawiających się – problemów z Endomondo.
Pełna lista zalet i wad Huawei Mate 9 – poniżej.
_
Na koniec kilka słów ode mnie. Oficjalna prezentacja Huawei Mate 9 odbyła się w Monachium, 3 listopada. Byłam obecna na konferencji, miał być live, miały być świeże materiały na temat Mate 9 i Mate 9 Porsche Design, ale… jak mogliście zauważyć, nic takiego się nie pojawiło. Nie będę wdawać się w szczegóły, ale mój stan zdrowia nie pozwolił mi na to – musicie mi wybaczyć, ale naprawdę wtedy umierałam i jedyne, o czym myślałam podczas tej konferencji, to żeby się jak najszybciej skończyła… :( Mam jednak nadzieję, że powyższą recenzją się zrehabilitowałam i brak relacji z premiery Mate’a 9 został mi wybaczony!
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Oprogramowanie, interfejs, działanie. Błędy?
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik(i). Czytnik linii papilarnych
4. Aparat i mnóstwo przykładowych zdjęć
5. Czas pracy. Szybkie ładowanie. Podsumowanie