Rzadko zdarza mi się pisać recenzje na innym urządzeniu niż mój laptop. Kilku(prawie już 3-)letnie przyzwyczajenie do jednej klawiatury robi swoje. Czasem jednak robię wyjątki – ale wyłącznie wtedy, gdy mam do czynienia z bardzo wygodną klawiaturą. Postąpiłam tak w przypadku Nexusa 7 2013 (czyli drugiej generacji), na którym wprowadzanie treści w pozycji horyzontalnej było bajecznie komfortowe. Tak też robię i teraz – zwłaszcza, że mam do czynienia z kolejną generacją Switcha, którego – jakby nie było – znam na wylot.
Nie jest tajemnicą, że od wielu miesięcy użytkuję Acera Switch 10 pierwszej generacji (tego jeszcze z ekranem o niskiej rozdzielczości – 1366×768). Jest kompanem moich krótszych i dłuższych wycieczek. To właśnie na nim pracuję, gdy nie mam dostępu do wspomnianego wcześniej laptopa. Jego klawiatura fizyczna jest wręcz fenomenalna, o czym już zresztą pisałam we wpisie o pamiętnym tytule „Wirtualny masochizm zamieniłam w fizyczną przyjemność”. W modelu Switch 10 SW5-015 nie uległo to zmianie, dzięki czemu napisanie na nim właśnie jego recenzji nie było dla mnie niemożliwe. Wprost przeciwnie. I ostatecznie to właśnie na nim powstała recenzja nowego Acera Switch 10.
Parametry techniczne Acera Switch 10 SW5-015:
- wyświetlacz IPS 10,1″ o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli, Gorilla Glass,
- Windows 8.1 z roczną subskrypcją pakietu Office 365,
- procesor Intel Atom Z3735F,
- 2GB RAM,
- 32GB pamięci eMMC + 500GB HDD w klawiaturze,
- kamerka 2 Mpix,
- wyjście microHDMI,
- port microUSB,
- slot kart microSD,
- Bluetooth 4.0,
- WiFi,
- wymiary: 261,6 x 177,1 x 8,9 mm,
- waga: 595 g (z klawiaturą: 1,18 kg).
Wzornictwo, jakość wykonania
O ile przy pierwszej generacji Switcha patrzyłam na Acera lekko poklepując go po ramieniu (była to jego pierwsza hybryda z Windowsem), tak w przypadku następcy miałam wielką nadzieję, że coś zmieni się zarówno pod względem grubości ramek okalających ekran, jak i grubości urządzenia. Niestety, wciąż są to dwa parametry, do których mam największe zastrzeżenia pod względem wizualnym. Ramki są ogromne, a grubość, co tu dużo mówić, pozostawia wiele do życzenia.
Podoba mi się zewnętrzne wzornictwo modelu. Obudowa części tabletowej jest biała i pokryta Gorilla Glass 3 – spód klawiatury jest w takim samym kolorze, ale już wykonany z tworzywa sztucznego (tak samo, jak wszystkie krawędzie urządzenia). Oczywiście zastosowanie takiej a nie innej obudowy w tablecie ma dwie strony medalu. Sprzęt prezentuje się (w mojej opinii) lepiej niż jego pierwotna wersja, ale podczas użytkowania uwielbia zbierać odciski palców. Coś za coś.
Warto zauważyć jednak, że wygląd modelu zmienił się nie tylko na zewnątrz. W pierwszej chwili po otwarciu urządzenia i spojrzeniu zarówno na front tabletu, jak i klawiatury, można odnieść wrażenie, że jest to dokładnie ten sam produkt, z którym mamy do czynienia od zeszłego roku. Nie do końca jest to prawda. Acer zdecydował się bowiem na zmniejszenie srebrnych, plastikowych ramek na rzecz czarnych. Wciąż jednak 10,1-calowy ekran został zamknięty w obudowie o takich samych (sporych) wymiarach, więc niewiele zabieg ten wniósł do ogólnego wzornictwa urządzenia. Przyglądając się dokładniej można zauważyć jeszcze, że logo Acera znajdujące się pod ekranem zostało przeniesione ze srebrnej ramki na czarną.
Zmieniło się ulokowanie przycisków, co – nie ukrywam – w pierwszej chwili było dla mnie zaskakujące. Zwłaszcza w momencie, gdy włącznika szukałam na lewej krawędzi, a okazało się, że jest na prawej. I tak, na lewym boku znajdziemy, od góry, slot kart microSD, port microUSB, wyjście microHDMI oraz dedykowany port ładowania. Na prawym natomiast mamy: 3.5 mm jack audio, włącznik, przyciski do regulacji głośności, mikrofon oraz przycisk Windows (którego podczas testów nie zdarzyło mi się użyć).
Z przodu, poza taflą 10,1-calowego wyświetlacza i kamerką do połączeń wideo, znajdziemy frontowe głośniki. Z tyłu natomiast umieszczono wyłącznie błyszczące i rzucające się przez to w oczy logo Acera.
Jakość wykonania jest OK. Nie mam zastrzeżeń do spasowania poszczególnych elementów obudowy czy ewentualnych szczelin znajdujących się pomiędzy nimi. Te mam jednak w stosunku do braku sztywności konstrukcji – całość jest bardzo gibka, przez co tablet bardzo lekko poddaje się wszelkim próbom wyginania. Ale nie skrzypi.
Tablet, jak już wspomniałam, jest gruby (8,9 mm) i ciężki (595 g).
Klawiatura, stacja dokująca
Największym atutem Acera Switch 10 jest jego stacja dokująca. Nie dość, że oferuje naprawdę świetną klawiaturę fizyczną (pokuszę się o stwierdzenie, że najlepszą spośród wszystkich 10,1-calowych hybryd dostępnych na rynku), to jeszcze ma pełnowymiarowy port USB (niestety, 2.0) oraz dodatkowy dysk HDD o pojemności 500GB.
Część tabletowa z klawiaturą łączy się za pomocą magnetycznego złącza, które jest bardzo trwałe. Wielokrotnie próbowałam (siłą, a jakże) zmusić obie części, by się od siebie odczepiły (nad łóżkiem, żeby nie było), ale nie ma szans, by się tak stało. Wiem to zresztą po moim egzemplarzu poprzedniej generacji – nawet po roku złącze trzyma tak, jak powinno. Nie może być zatem mowy o żadnych przypadkowych odpięciach ekranu od stacji dokującej.
Ekran odchyla się maksymalnie o ok. 135 stopni. Niestety, ekran jest cięższy od stacji, co powoduje, że często ją przeciąża i – gdy nie używamy urządzenia – możemy być pewni, że zaledwie po chwili przewróci się na „plecy”. Podczas korzystania z niego, zwłaszcza pisząc dokumenty, w ogóle to nie przeszkadza, bo samą klawiaturę, chcąc nie chcąc, przytrzymujemy dłońmi. Co więcej, podobnie jednak jak w poprzedniku, także i tutaj występuje problem chybotania się ekranu podpiętego do stacji.
Każda odsłona Acera Switch 10 umożliwia korzystanie z niego w czterech pozycjach: hybrydy, tabletu, namiotu i ekranu. W zależności od tego, do czego w danej chwili wykorzystujemy urządzenie, możemy je ustawić w takiej pozycji, by praca na nim była komfortowa. To w dużej mierze zasługa magnetycznego złącza, które umożliwia nam osadzenie ekranu w zawiasach w obie strony – zarówno ekranem, jak i obudową do siebie.
Do gładzika trzeba się przyzwyczaić, co wymaga dłuższej chwili. Ale z racji tego, że obsługuje gesty multitouch, korzystanie z niego już po chwili staje się dużo bardziej komfortowe i ułatwia życie.
Wspomnę jeszcze, że na spodzie klawiatury umocowane zostały dwie gumowane nóżki, które skutecznie zapobiegają ślizganiu się urządzenia po wszelkich powierzchniach płaskich. Mi jednak najczęściej zdarza się korzystać ze Switcha na kolanach, więc nie odczuwam ich działania w żaden sposób.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że na obudowie nie znajdziemy żadnego dedykowanego miejsca do otwierania hybrydy (podważania części ekranowej). Dlatego też aby to zrobić należy sprytnie przytrzymać klawiaturę i podnieść ekran.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Klawiatura – stacja dokująca
2. Wyświetlacz. Działanie. Akumulator. Podsumowanie
Wyświetlacz
Mój „stary Switch” oferuje matrycę IPS o przekątnej 10,1” i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. W nowej, szklanej wersji mamy przeskok do 1920 x 1200 pikseli. I dobrze, bo różnica widoczna jest gołym okiem – wyższe ppi przekłada się na lepszą czytelność czcionek na stronach internetowych oraz wszelkiego rodzaju dokumentach.
Porównując oba produkty do siebie widać, że ekran w nowym modelu został udoskonalony – w mojej opinii lepiej odwzorowuje barwy, choć wyświetla je zimniejsze niż poprzednik, a sam panel jest nieco jaśniejszy. Wciąż jednak nie ma mowy o komfortowej pracy na zewnątrz w słoneczne dni – tu przeszkadza niewystarczająca jasność maksymalna ekranu oraz błyszcząca matryca uprzykrzająca życie (zwłaszcza w połączeniu z odciskami palców, na zbieranie których matryca Switcha jest niesamowicie podatna).
W warunkach domowych, w pociągu czy innego rodzaju środkach transportu, knajpie, etc. – Switch 10 sprawdza się wyśmienicie. Po wyjściu na powietrze, niestety, sytuacja ulega zmianie. Ale tak jest, niestety, w przypadku wszystkich hybryd z błyszczącymi matrycami.
Reakcja na dotyk jest natychmiastowa i bezproblemowa. Z rzeczy, które rzucają się w oczy dopiero przy bliższym przyjrzeniu się, z pewnością należy wymienić widoczną siatkę digitizera patrząc na ekran pod odpowiednim kątem.
Działanie
Pod względem podzespołów niewiele się zmieniło – tak naprawdę wyłącznie jednostka centralna. Zamiast Intel Atom Z3745 mamy Intel Atom Z3735F – z tą samą ilością pamięci operacyjnej RAM, czyli dokładnie 2GB (mimo wszystko szkoda, że nie więcej). Co ciekawe, podczas codziennego użytkowania nie odczułam żadnej różnicy względem Switcha 10 poprzedniej generacji – już sam ten fakt powoduje, że osoby zainteresowane szklanym produktem mogą zwrócić swe oczy ku zeszłorocznej wersji z Full HD (bo i taka przecież dostępna jest na rynku).
Zadania, do których zostało stworzone to urządzenie (praca biurowa, portale społecznościowe, YouTube, wideo, Skype, oglądanie zdjęć, etc.), Switch wykonuje bez zająknięcia i naprawdę trudno jest mu cokolwiek zarzucić w tym temacie. Poszczególne procesy wykonywane są szybko, a sam sprzęt nie zawiesił się ani razu podczas kilkutygodniowych testów. Czasem, owszem, zdarzało się, że tablet delikatnie zwalniał, ale wyłącznie w chwilach, gdy otwartych miałam mnóstwo kart w przeglądarce (o co u mnie, niestety, niezbyt trudno) i wiele procesów działających jednocześnie.
Na Switchu pisałam sporo tekstów, oglądałam wideo i obrabiałam zdjęcia w bardzo podstawowym zakresie (GIMP, Irfanview). Nie zdarzyło mi się obrabiać wideo i renderować, bo uważam to za stratę czasu w momencie, gdy pod ręką mam mocniejszego laptopa, który po prostu zrobi to szybciej. Gdybym jednak potrzebowała na przykład w podróży to zrobić – z ciekawości sprawdziłam, ile by mi to zajęło – na przykładzie pliku ważącego 910MB. W prostym programie Movie Maker odpaliłam wideo do renderowania. Na Switchu 10 cały proces trwał 22 minuty, na poprzednim modelu z Atomem Z3745 – 20 minut, natomiast na moim staruszku-laptopie z Intel Core i7 i 8GB RAM – 6 minut.
Wraz z Acerem Switch 10 otrzymujemy roczną subskrypcję pakietu Office 365. Warto jednak zauważyć, że jego aktywacja nie następuje poprzez przepisanie klucza znajdującego się w pudełku wraz z urządzeniem. Wystarczy odpalić na urządzeniu aplikację Office, a następnie przypisać licencję do swojego konta Microsoft.
A jak jest z pamięcią wewnętrzną? Bo chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w tabletach z Windowsem 8.1 różnie z tym bywa…? Tutaj mamy do czynienia z hybrydą z 32GB pamięci wewnętrznej, z czego użytkownik może wykorzystać tak naprawdę 15,5GB (+ 465GB w klawiaturze). Pamięć możemy rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD o 128GB.
Na moim Switchu nigdy nie zdarzyło mi się zagrać. Ale oczywiście jest taka możliwość – podobnie jak w nowy modelu. Asphalt 8: Airborne działa bezproblemowo.
Wideo odtwarza bez zająknięcia, aczkolwiek w przypadku kilku próbek testowych (wyłącznie w 4K) pojawiły się problemy – materiały w niższej rozdzielczości to dla urządzenia żaden wysiłek. Możliwości tabletu skończyły się na poniższych przykładach (niezależnie od użytego odtwarzacza – testowałam na Media Player i VLC):
– mp4, 2160p, HEVC, 12mbps, 8bit, napisy: nieruchomy obraz,
– mov, 2160p, h264, 420_8bit, 600mbps, ProRes: bardzo mocno przycina,
– mp4, 2160p, h264, hp5.1, 32mbps: przycina.
Tym, co pozostało bez zmian w stosunku do pierwowzoru, są głośniki frontowe, co niezmiernie cieszy. Ich głośność nie jest powalająca (pomiar wykazał 63 decybele), ale sama jakość i skierowanie w stronę użytkownika zasługuje na uznanie.
Multimedialne możliwości Switcha 10 dopełnia kamerka przednia 2 Mpix – tylnej brak. Za jej pomocą możemy przeprowadzać rozmowy przez Skype, jak również robić autoportrety (popularne selfie). Ich jakość jest przeciętna.
Akumulator
Czas pracy urządzenia idealnie obrazują testy wykonane przeze mnie w programie PCMark. Wynika z nich, że – w zależności od tego, do czego wykorzystujemy urządzenie, bateria jest w stanie pracować od pięciu do siedmiu i pół godziny. Szczegóły znajdziecie na poniższych screenach (nie wierzcie, że pod maską jest Z3740 – coś tu poszło nie tak). Dla porównania, w teście Work Conventional uzyskał wynik dużo gorszy od posiadanego przeze mnie Switcha – 927 punktów i 4 godziny 55 minut pracy vs 1623 i 5 godzin 13 minut.
Ładowanie Acera Switch 10 ładowarką dołączoną do zestawu, z dedykowanym portem ładowania (!), trwa trzy godziny. Niestety, wciąż nie jest możliwe ładowanie przez microUSB umieszczone na jednej z krawędzi produktu, przez co gdy tablet się rozładuje – trzeba mieć konkretną ładowarkę.
Cena i dostępność
Acer Switch 10 SW5-015 miał trafić do sprzedaży w Polsce w drugiej połowie maja, ale ze względu na szalejący kurs dolara chyba plany te zostały nieco odłożone w czasie. Hybryda miała kosztować w najtańszym wariancie 1999 złotych.
[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]
- ekran Full HD
- dodatkowy dysk 500GB w klawiaturze
- możliwość korzystania z tabletu w różnych pozycjach dzięki magnetycznemu złączu
- niesamowicie wygodna klawiatura mimo swoich wymiarów
- frontowe głośniki
- Windows 8.1 z subskrypcją Office 365
- wyjście microHDMI
- obsługa kart microSD 128GB
- ciekawa obudowa
[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]
- błyszcząca matryca
- wciąż grube ramki wokół ekranu
- brak aparatu
- brak GPS/NFC/modemu 3G
- USB 2.0
- tylko 2GB RAM
- dedykowana ładowarka
[/wpsm_cons][/wpsm_column]
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Klawiatura – stacja dokująca
2. Wyświetlacz. Działanie. Akumulator. Podsumowanie