oneplus nord oneplus nord 2t

Recenzja OnePlus Nord. Średniak z ambicjami

OnePlus, kojarzony dotychczas z określeniem “zabójca flagowców”, kilka tygodni temu wypuścił na rynek smartfon będący przedstawicielem wyższej-średniej półki. Czy może być tu mowa o “zabójcy średniaków”? I co ogólnie sądzę o OnePlus Nord? Zapraszam na test.

OnePlus Nord ma kilka cech flagowego urządzenia – ekran o częstotliwości taktowania 90 Hz, aż 12 GB RAM, bardzo szybkie ładowanie przewodowe (mało który smartfon do pełna ładuje się w godzinę!) czy 5G. Jest też jednak sporo z modeli średniopółkowych, jak chociażby procesor Snapdragon 765G, plastikowa ramka, pamięć UFS 2.1, głośnik mono czy braki – ładowania indukcyjnego i slotu kart microSD.

Poniżej znajdziecie pełną listę parametrów technicznych OnePlus Nord. Tymczasem dopowiem, że urządzenie można kupić w dwóch konfiguracjach – 8 GB RAM / 128 GB pamięci oraz 12 GB RAM / 256 GB pamięci. Mi w udziale przypadło testowanie mocniejszego wariantu i, nie ukrywam, całkiem się z tego powodu cieszę.

OnePlus Nord bez etui jest ładny, ale śliski
OnePlus Nord bez etui jest ładny, ale śliski

Specyfikacja OnePlus Nord:

  • ekran Fluid AMOLED 6,44” 2400×1080 pikseli, 90 Hz,
  • procesor Qualcomm Snapdragon 765G z Adreno 620,
  • 12 GB RAM LPDDR4X,
  • 256 GB pamięci wewnętrznej (UFS 2.1),
  • OxygenOS bazujący na Androidzie 10,
  • aparat 48 Mpix f/1.75 0.8 µm OIS (Sony IMX586) + ultraszeroki 119° 8 Mpix f/2.25 + macro 2 Mpix f/2.4 + do głębi 5 Mpix f/2.4,
  • aparat przedni 32 Mpix f/2.45 0.8 µm EIS (Sony IMX616) + ultraszeroki 105° 8 Mpix f/2.45,
  • 5G (N1, N3, N7, N28, N78),
  • dual SIM (na razie tylko dla LTE),
  • Bluetooth 5.1 (ze wsparciem dla aptX & aptX HD & LDAC & AAC),
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
  • GPS, GLONASS, Galileo, Beidou, A-GPS, NavIC,
  • NFC,
  • USB typu C 2.0,
  • akumulator o pojemności 4115 mAh, Warp Charge 30 W,
  • wymiary: 158,3 x 73,3 x 8,2 mm,
  • waga: 184 g.

Cena w momencie publikacji recenzji: 2299 złotych

Wzornictwo

Design OnePlusa Nord nie jest w żaden sposób udziwniony. Mamy tu minimalizm w czystej postaci – obudowa jest w testowej wersji szara (Gray Onyx) i bardzo ładnie mieni się w zależności od kąta padania promieni słonecznych. Nie ma tu żadnego efektu wow, ale patrząc na niego twierdzę, że ten nie jest temu modelowi w ogóle potrzebny.

Nord wykonany został z dwóch tafli szkła pokrytych Gorilla Glass 5, pomiędzy którymi znajdziemy… plastikową ramkę. Z daleka można się nabrać, że jest to aluminium, tymczasem tworzywo sztuczne jedynie je imituje – z bliska nie sposób się pomylić. Trudno rozstrzygnąć jednogłośnie czy plastikowa ramka to wielki minus, ale niewątpliwie warto zwrócić na nią uwagę.

Co na krawędziach? Chyba najbardziej rzuca się w oczy charakterystyczny, chropowaty, fizyczny przełącznik trybów dźwięków (tryb cichy, wibracja, dźwięki), ulokowany na prawym boku telefonu tuż nad włącznikiem, który jest gładki – nie ma szans, by je pomiędzy sobą pomylić. Na przeciwległym boku mamy przyciski do regulacji głośności.

fizyczny przycisk zmiany trybów dźwięku w OnePlus Nord
fizyczny przycisk zmiany trybów dźwięku w OnePlus Nord

U góry swoje miejsce znalazł jeden z mikrofonów, drugi jest na dole, w towarzystwie podwójnego slotu kart nanoSIM, USB typu C i głośnika mono (niestety, zabrakło stereo i bardzo nad tym ubolewam). 

Z tyłu naszym oczom ukazuje się znacznie wystający ponad poziom obudowy pionowy moduł z aparatami oraz dwukolorowa dioda doświetlająca. A skoro już o obudowie mowa, warto zahaczyć też temat odporności konstrukcji.

OnePlus Nord oficjalnie nie wspiera żadnej normy odporności, ale znalazłam w sieci informacje, że producent zaznacza, że Nord jest w stanie przetrwać kontakt z wodą przez ok. pół minuty na głębokości do 30 cm. Warto jednak traktować to z przymrużeniem oka, a nie jako pewnik, bo możemy się rozczarować, choć… uszczelka przy slocie kart nanoSIM jest obecna:

Front urządzenia pokryty został przez 6,44-calowy wyświetlacz otoczony dość wąskimi ramkami. W OnePlusie Nord zastosowany został podwójny aparat przedni, a skoro nie mamy tu żadnego notcha, producent musiał zdecydować się na dwa otwory w ekranie w lewym górnym rogu. Początkowo trochę przeszkadzają i rzucają się w oczy, z każdym kolejnym dniem jednak stają się coraz mniej dostrzegalne – chcę przez to po prostu powiedzieć, że można się do tego przyzwyczaić.

jak widać – łatwo się brudzą

Czytnik linii papilarnych ulokowany został w dolnej części ekranu – do niego jednak przejdziemy w dalszej części recenzji.

Zanim przejdziemy do wyświetlacza, wspomnę jeszcze tylko, że bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie etui dorzucane przez producenta do zestawu sprzedażowego. Komu bym go nie pokazała, ten zgadzał się z opinią, że jest świetne – a wszystko za sprawą tego, że jest po prostu nietypowe. Jego część jest przezroczysta, a część matowa, dzięki czemu założone na telefon prezentuje się po prostu rewelacyjnie.

Smartfon jest dość spory, przez co trudno obsługuje się go jedną ręką. Faktem jest też, że wspomniane gumowe etui sprawia, że telefon lepiej przylega do dłoni i, przede wszystkim, nie ślizga się. Jak zatem łatwo wywnioskować z moich słów – warto z niego korzystać, nie tylko w oczywistym celu ochrony obudowy przed zarysowaniami i wszelkimi odciskami palców.

Wyświetlacz

Jak już zdążyłam napomknąć, ekran OnePlusa Nord ma przekątną 6,44”. Jego rozdzielczość to Full HD+, czyli 2400×1080 pikseli – o ostrość czcionek nie musicie się obawiać, jest dobrze. Bardzo cieszy mnie z kolei fakt, że odświeżanie ekranu to 90 Hz – wierzcie mi, po przesiadce ze standardowych 60 Hz na 90 Hz trudno jest wrócić do tej niższej wartości – oczy po prostu się przyzwyczajają do dobrego, a całość jest po prostu płynniejsza.

Nord jest wyposażony w ekran AMOLED, co oznacza same pozytywy: rewelacyjne odwzorowanie czerni, świetne kąty widzenia i bardzo dobrą jasność maksymalną. Minimalna też stoi na dobrym poziomie i nie razi użytkownika w oczy w nocy czy po zmroku. Czujnik światła działa w porządku, szybko reaguje na zmiany oświetlenia otoczenia.

Co jeszcze powinniście wiedzieć w kwestii ekranu, to z pewnością to, w jaki sposób możemy go skonfigurować pod siebie. Zacznijmy od tego, że odświeżanie możemy ustawić na wartość niższą (60 Hz) lub wyższą (90 Hz) – polecam jednak ustawić na sztywną tą drugą i zapomnieć o tych opcjach zmian :)

Oprócz tego mamy też trzy tryby kolorów: żywe, naturalne i zaawansowane, gdzie możemy zmienić dopasowanie względem szerokiej gamy AMOLED, sRGB lub Display P3, jak również zmienić balans bieli. Nie zabrakło też trybu nocnego (filtra światła niebieskiego) oraz trybu czytania (efektu monochromatycznego).

W nieco innym miejscu, nie bezpośrednio w ustawieniach ekranu, możemy też zmienić motyw interfejsu – z domyślnego jasnego na ciemny.

Niewiele brakło, a zapomniałabym o Ambient Display, który wybudza ekran po otrzymaniu powiadomienia, jak również za każdym razem, gdy podniesiemy telefon lub dotkniemy ekranu (wyświetla wtedy godzinę, poziom naładowania akumulatora oraz ikony aplikacji, z których mamy oczekujące powiadomienia). To taka namiastka Always on Display, którego w OnePlusie Nord nie uświadczymy.

Działanie, oprogramowanie

Gdybyście się zgubili, przypomnę, że cały czas mamy do czynienia ze smartfonem za 2200 złotych, czyli ze średniej, ale niestety wyższej półki cenowej. To też sprawia, że zamiast najbardziej wydajnego procesora Qualcomma mamy model niższy, ale wciąż bardzo mocno zadowalający. Mowa o Snapdragonie 765G z Adreno 612, który w przypadku OnePlusa Nord działa przy akompaniamencie 12 GB RAM.

No i muszę stwierdzić, że to wszystko naprawdę fajnie ze sobą współpracuje. System jest szybki i płynny (czego wrażenie potęguje 90-Hz ekran), nic tu się nie zacina, ani nie zamyśla – jedynie raz na jakiś czas pojawi się pomniejszy błąd, że launcher nie odpowiada, ale podczas kilkutygodniowych testów zdarzyło się to dosłownie ze trzy razy, więc nie macie się czego obawiać.

OnePlus Nord jest smartfonem, który potrafi dotrzymać kroku najbardziej wymagającemu użytkownikowi. Muszę stwierdzić, że przez większość czasu trwania testów byłabym w stanie uwierzyć, że jest to – pod względem kultury pracy i wydajności – droższy smartfon, niż jest w rzeczywistości.

W testach syntetycznych, czyli popularnych benchmarkach, Nord uzyskał następujące wyniki:

  • AnTuTu (V8.3.4): 320483
  • 3DMark
    • single core: 609
    • multi core: 1932

Jako ciekawostkę dodam, że powyższe wyniki są zbliżone do tego, z czym mieliśmy do czynienia z LG Velvet – smartfonem droższym od testowanego o ok. 300 złotych.

Obudowa Norda lekko się grzeje, gdy na telefonie odpalimy jakąś bardziej wymagającą grę. Z ich działaniem z kolei nie ma problemu.

Oprogramowanie, jakie znajdziemy na OnePlusie Nord, to dobrze nam znany z wcześniejszych modeli OnePlusa OxygenOS, oparty o Androida 10. Mimo, że mamy do czynienia z nakładką, jest ona dość lekka i przejrzysta, w efekcie czego wnosi wraz ze sobą sporo dobra – niewielkie odświeżenie interfejsu względem czystego Androida oraz kilka dodatkowych funkcji.

Jest opcja wybudzenia ekranu podwójnym tapnięciem, robienie zrzutów ekranu przesunięciem trzech palców czy możliwość uruchamiania programów poprzez narysowanie przypisanych do nich liter na wygaszonym ekranie. Jest tego więcej, a wszystkie opcje możecie znaleźć na załączonych screenshotach.

Zaplecze komunikacyjne obejmuje 5G (N1, N3, N7, N28, N78), dwuzakresowe WiFi, GPS, NFC oraz dual SIM – z tym, że aktualnie działa jedynie dla dwóch kart 4G (wsparcie dla dwóch kart 5G ma się pojawić w przyszłości). Wszystkie moduły działają poprawnie – nie odnotowałam żadnych problemów z nimi związanych. Sama jakość rozmów, bo o tym też wypadałoby wspomnieć, stoi na dobrym poziomie.

W OnePlusie Nord brakuje slotu kart microSD, ale w obliczu 256 GB pamięci wewnętrznej wydaje się to być usprawiedliwione. Szybkość pamięci (UFS 2.1) standardowo została przeze mnie przetestowana w aplikacji Androbench:

  • szybkość ciągłego odczytu danych: 864,55 MB/s,
  • szybkość ciągłego zapisu danych: 473,06 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 113 MB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 102,19 MB/s.

Audio

Jeśli chodzi o audio to właściwie mam dwie złe wiadomości, a może i trzy, zależnie od tego, jak to chcemy liczyć. Pierwszą jest fakt, że OnePlus Nord nie został wyposażony w 3.5 mm jacka audio, co oznacza, że do telefonu nie podepniemy ulubionych słuchawek bezprzewodowych bez przejściówki. Druga zła informacja lub część tej pierwszej to to, że w zestawie sprzedażowym nie znajdziemy stosownego adaptera z USB C na 3.5 mm miniJacka.

A ostatnia zła wiadomość, skupiając się na audio, jest brak głośników stereo – mamy jedynie głośnik mono, w dodatku ulokowany na dolnej krawędzi, którą łatwo jest zasłonić, a co za tym idzie – zagłuszyć wydobywający się z głośnika dźwięk.

Sam dźwięk jest niezły. OnePlus odrobił lekcję na czwórkę z plusem (no bo mono…). Ale jak na mono głośnik ten jest głośny, wyraźny, dosadny. Gra po prostu dobrze. Tony wysokie, jak i średnie, są dość słyszane, pojawiają się nawet nutki basowe. To jest po prostu dobry głośnik w telefonie za ok. dwa tysiące złotych.

Biometryka

W OnePlusie Nord zastosowano dwie metody odblokowywania biometrycznego – podstawowe, niezbyt bezpieczne rozpoznawanie twarzy oraz czytnik linii papilarnych umieszczony w ekranie. Obie działają sprawnie i trudno jest mi wskazać, która z nich jest szybsza.

Musicie jednak wiedzieć, że aby skorzystać z rozpoznawania twarzy musicie podświetlić ekran i dokładnie tak samo jest, gdy chcecie użyć skanera linii papilarnych – nie jest stale aktywny. Chcę przez to powiedzieć, że nie da się zrobić tak, by wziąć telefon do ręki i bez podświetlenia ekranu odblokować telefon.

Czas pracy

Czas pracy OnePlusa Nord jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Co prawda pod koniec dnia często miałam jeszcze ok. 30-40% zapasu, ale czas na włączonym ekranie wynosił zaledwie ok. 3-4 h, co nie jest wcale wybitnym wynikiem. Na LTE podczas korzystania z nawigacji udało mi się dobić do 6 h SoT, w większości pozostałych przypadków SoT zamykał się w 4-5 godzinach, niezależnie od trybu – jasny/ciemny.

OnePlus Nord ma akumulator o pojemności 4115 mAh, czyli dość sporej. Tym większa radość powinna Wam towarzyszyć, gdy usłyszycie, że pełny proces ładowania baterii ładowarką Warp Charge 30 W, dołączoną do zestawu sprzedażowego, zajmuje równo godzinę. Mało jest smartfonów na rynku z tej półki cenowej, które mogą się pochwalić podobnym czasem ładowania.

Aparat

W OnePlusie Nord mamy ciekawy zestaw aparatów, wskład którego wchodzi:

  • aparat główny 48 Mpix f/1.75 0.8 µm OIS (Sony IMX586),
  • aparat ultraszerokokątny 119° 8 Mpix f/2.25,
  • macro 2 Mpix f/2.4,
  • soczewka do głębi 5 Mpix f/2.4.

Zacznę od obiektywu macro, bo uważam, że ze wszystkich to właśnie on jest tu najbardziej zbędny. Zapewniana przez niego jakość jest, co tu dużo mówić, bardzo przeciętna, przez co trudno uznać, by był jakkolwiek przydatny w użyciu.

O dodatkowym obiektywie do głębi mogę już powiedzieć sporo więcej dobrego, bo uzyskiwane dzięki niemu (w połączeniu oczywiście z główną matrycą) efekty są naprawdę niezłe – mogą się podobać.

Zdjęcia z głównego obiektywu są przyjemne dla oka, charakteryzują się niezłym odwzorowaniem barw. Można im zarzucić natomiast dość niski poziom detali i kiepską rozpiętość tonalną – pod tym względem mogłoby być lepiej.

Do naszej dyspozycji jest oddany 2-krotny zoom, który nie traci wiele na jakości, z kolei maksymalny jest 10-krotny, no i tutaj już nic dobrego powiedzieć nie można poza jednym słowem: ziarno, w dodatku gdzieniegdzie wyprane z kolorów. Ale pocieszający jest fakt, że coś tam jednak widać.

Mamy też tryb fotografowania ultraszerokim kątem, no i tutaj widać wyraźnie, że zdjęcia te mają mniejszą szczegółowość niż te z głównego aparatu – zwłaszcza przy krawędziach kadrów. Mimo wszystko jednak fajnie, że ten szerszy kąt jest dostępny – ja bez niego nie wyobrażam sobie już aparatu w smartfonie.

Tryb nocny to osobna historia. Fotografując po zmierzchu czy też po prostu nocą w trybie automatycznym widać wyraźnie spore zaszumienie, brak ostrości i niski poziom detali. Tryb nocny wyraźnie odszumia zdjęcia i rozjaśnia je, dzięki czemu stają się przyjemniejsze w odbiorze.

W przypadku ultraszerokiego kąta fotografowanie w trybie automatycznym raczej mija się z celem – widać ciemność i niewiele więcej. Tryb nocny stara się, jak może, by cokolwiek z tego wykrzesać i, jeśli jest wystarczająco dużo sztucznego światła, to nawet mu się coś udaje – gorzej, jeśli go brakuje.

Aplikacja aparatu pozwala zmienić domyślną kolejność dostępnych trybów, a są to: poklatkowy, panorama, w zwolnionym tempie, wideo, zdjęcie, scena nocy (tryb nocny), portret i pro. W trybie profesjonalnym możemy wybierać pomiędzy zapisywaniem zdjęć w JPG / JPG 48 Mpix / RAW, jak również zapisać swoje ręczne ustawienia jako profil niestandardowy dla szybszego dostępu – fajny bajer.

Za selfie odpowiada aparat przedni 32 Mpix f/2.45 w połączeniu z dodatkowym, ultraszerokokątnym o kącie widzenia 105° – 8 Mpix f/2.45. Zdjęcia mogą się podobać, choć warto mieć na uwadze, że korzystanie z szerokiego kąta sprawia, że automatycznie spada poziom szczegółowości i ostrości zdjęć.

Główny aparat przedni z kolei zapewnia bardzo przyzwoitą jakość. Dodatkowo też można korzystać z trybu portretowego, który całkiem sprawnie radzi sobie z wycinaniem znajdującego się za nami tła.

Wideo OnePlusem Nord nagramy maksymalnie w jakości 4K 30 kl./s. w przypadku głównego aparatu oraz, co ciekawe, w 4K w 60 kl./s. w przypadku przedniego. Polecam jednak nagrywać w Full HD ze względu na lepszą stabilizację i ostrość nagrywanego materiału.

Podsumowanie

OnePlus Nord jest bardzo udanym smartfonem i wydaje się być ciekawą konstrukcją, zwłaszcza w przypadku tańszej wersji (tj. 8/128, która kosztuje 1899 złotych). Ma świetny ekran o odświeżaniu 90 Hz, ultraszeroki kąt w przednim aparacie, ładuje się zaledwie godzinę i sprawnie działa, pomimo Snapdragona 765G. Ma też niezłe audio, choć głośnik jest tylko mono, przyszłościowe 5G i fizyczny przełącznik trybów dźwięku, który jest bardzo przydatny.

Lista braków OnePlusa Nord jest jednak dość pokaźna i trzeba mieć tego świadomość. Na jego wyposażeniu nie znajdziemy 3.5 mm jacka audio, slotu kart microSD, ładowania bezprzewodowego czy wspomnianych głośników stereo. Aparat jest zaledwie bardzo dobry (a w gorszych warunkach po prostu kiepski), ramka całego urządzenia jest plastikowa, zabrakło też oficjalnej wodoszczelności, choć sam slot kart nanoSIM jest uszczelniony.

A Wy co sądzicie na temat OnePlusa Nord?

oneplus nord oneplus nord 2t
Recenzja OnePlus Nord. Średniak z ambicjami
Zalety
ekran 90 Hz
pełne ładowanie w godzinę (!)
świetne etui w zestawie
12 GB RAM
fizyczny przełącznik trybów dźwięku
ogólna wydajność i kultura pracy
dual SIM
5G
ultraszerokokątny aparat z tyłu i z przodu
Wady
głośnik mono
brak slotu kart microSD (choć 256 GB to usprawiedliwia)
brak ładowania bezprzewodowego
brak 3.5 mm jacka audio
plastikowa ramka
aparat makro kiepskawy
8.5
Ocena