Marka OnePlus to jedna z najcieplej kojarzonych przeze mnie firm związanych ze smartfonami, pomimo tego, że nie miałem jak do tej pory zbyt wiele z nią do czynienia. Zawsze jednak przemawiała do mnie polityka tego producenta i jego pomysł na siebie – oferowanie jak najlepszych urządzeń, w jak najniższej cenie, dbając jednak o każdy aspekt smartfona. To ostatnie to coś, o czym inni chińscy producenci często zapominają. Czy OnePlus Nord 3 5G wpisuje się w ten pomysł firmy?
Mam wrażenie, że ostatnimi czasy coraz trudniej o dobrego „średniaka”. Smartfony z niższych półek zauważalnie zaczęły doganiać swoimi możliwościami i jakością wykonania średnią półkę, zaś same „średniaki” niebezpiecznie zbliżają się cenami do urządzeń flagowych, co raczej nie wpływa zbyt dobrze na ich popularność.
Na niekorzyść przemawia też to, że mało które urządzenie z przedziału cenowego 1500 – 2500 złotych można nazwać bezproblemowym. Zawsze jest jakieś „ale”. Czy to w postaci niskiej jakości wykonania, kiepskiego ekranu, rozczarowującego aparatu czy wydajności, odstającej od reszty specyfikacji.
Recenzowany tu OnePlus Nord 3 5G ma jednak w mojej opinii bardzo wysokie szanse na bycie właśnie takim „bezproblemowym średniakiem”, najlepszym wyborem do kwoty 2500 złotych.
Specyfikacja OnePlus Nord 3 5G i pudełko
W opakowaniu OnePlus Nord 3 5G nie znajdziemy niestety za wiele, choć producent na całe szczęście nie idzie za ogólnie panującym ostatnio trendem i dołącza do swojego zestawu sprzedażowego ładowarkę (aż 80 W!) wraz z charakterystycznym czerwonym kablem. Niestety, względem poprzednika pozbyto się z opakowania etui, nad czym mocno ubolewam – o czym za chwilę.
Ekran | Super Fluid AMOLED 6,74’’; odświeżanie od 40 do 120 Hz; rozdzielczość 1240 x 2772 pikseli, HDR10+ |
Procesor | MediaTek Dimensity 9000 (8×3,05 GHz) |
GPU | Mali G710 MC10 |
RAM | 16 GB z możliwością rozbudowy o wirtualny RAM (do +12 GB) |
Pamięć wewnętrzna | 256 GB (UFS 3.1) |
System operacyjny | Android 13 z nakładką OxygenOS 13.1 |
Aparat tylny | – Sony IMX890 50 Mpix – główny aparat z optyczną stabilizacją obrazu – Sony IMX355 8 Mpix – aparat ultraszerokokątny – 2 Mpix – aparat macro |
Aparat przedni | 16 Mpix |
Bateria | 5000 mAh |
Łączność | Bluetooth 5.3, GPS, Wi-Fi, 5G, LTE, NFC |
Slot na kartę pamięci | brak |
Port słuchawkowy | brak |
Gniazdo ładowania | USB-C |
Głośniki | Dolby Atmos Dual Stereo |
Wymiary | 162 x 7,51 mm |
Waga | 193,5 g |
Dostępne kolory | „burzowa szarość” i „mglista zieleń” |
OnePlus Nord 3 5G kupić można w dwóch wersjach kolorystycznych: szarej i zielonej z 16 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej w cenie 2499 złotych.
Wzornictwo i jakość wykonania
Design OnePlusów nigdy mi się nie podobał. I mam tu na myśli zarówno początki tej serii urządzeń, jak i jej późniejsze iteracje. Nord 3 5G również nie należy do mojej „topki” smartfonów, jeśli chodzi o wygląd, ale to tylko i wyłącznie kwestia gustu.
„Trójka” wpasowuje się bowiem w obecne trendy: jest to smukły smartfon, z delikatnie zaoblonymi pleckami na krawędziach, z płaską ramką i wyświetlaczem, zajmującym prawie 90% frontu. Zadbano nawet o symetryczne ramki wokół ekranu, dzięki czemu smartfon nie ma znienawidzonej przeze mnie „bródki”.
Nie mogę jednak przejść obojętnie obok wykonania OnePlus Nord 3 5G, które delikatnie mnie rozczarowało. Po pierwsze: ramka – ta niestety jest wykonana z tworzywa sztucznego, a nie z aluminium, co nieco psuje wrażenie smartfona z wyższej półki. Na to jednak mógłbym jeszcze przymknąć oko, bo sam materiał ramki jest dość wysokiej jakości i jest całkiem przyjemny w dotyku. Gorzej z pleckami urządzenia, z którymi w ogóle się nie polubiłem.
Wizualnie tył smartfona jest podobny do wydanego dwa lata temu poprzednika (główna różnica to inny design wyspy aparatów), a prawie identyczny do nieco tańszego wariantu „CE”, który debiutował kilka miesięcy temu. I – nie da się ukryć – raczej nikomu serce nie zabije szybciej, patrząc na wygląd Nord 3 5G.
Jest dość nudnie i powtarzanie, nie ma tu nic, czego nie znaleźlibyśmy w innych średniakach czy budżetowcach konkurencji. Jedyną w miarę oryginalną rzeczą jest podwójna wyspa na aparaty z dwoma osobnymi lampami błyskowymi (dość rzadko stosowany zabieg w smartfonach), które oczywiście muszą wystawać ponad obudowę.
Najgorszy jest jednak materiał, z którego zbudowane są plecki. Cały tył smartfona to jedna wielka tafla szkła, która niemiłosiernie się palcuje i która powoduje, że urządzenie co chwila „próbowało” wyślizgnąć mi się z ręki. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie miałem aż tak śliskiego telefonu w dłoniach, co kilka razy narażało OnePlusa na uszkodzenie.
OnePlus Nord 3 5G potrafi powoli ześlizgiwać się z nawet minimalnie zakrzywionych powierzchni, przez co zaliczył on podczas testów trzykrotnie „glebę” z dość wysokiej szafki nocnej i stolika. Na całe szczęście nic się mu nie stało, ale takie sytuacje to loteria i ryzyko rozbitego ekranu czy tylu jest dość wysokie.
Co najgorsze, obie te wady (palcowanie i „śliskość”) pomogłoby zatuszować dołączane do zestawu etui, które było dodawane do poprzedniego Norda. Niestety, w przypadku „trójki”, OnePlus zdecydował się na oszczędności i żadnego etui w pudełku nie znajdziemy.
Gdybym sam miał zdecydować się na kupno Nord 3 5G, to z pewnością wybrałbym znacznie lepiej wyglądającą czarną wersję urządzenia, która dodatkowo wykończona jest w matowy, a nie błyszczący sposób, w przeciwieństwie do testowanego przeze mnie wariantu zielonego (który na zdjęciach wyglada bardziej na niebieski). I na pewno od razu dokupiłbym do smartfona jakieś etui.
Wyświetlacz
Duży, 6,74-calowy ekran w technologii Super Fluid AMOLED, z powodzeniem mógłby być wykorzystywany nawet w dużo droższych flagowcach. Kąty widzenia są perfekcyjne, odwzorowanie kolorów również, a i natężenie pikseli na poziomie 451 PPI jest więcej niż wystarczające. Nie zabrakło również wysokiej częstotliwości odświeżania ekranu na poziomie 120 Hz, bez którego żaden szanujący się średniak nie powinien pokazywać się obecnie na rynku smartfonów.
Dzięki fenomenalnemu wyświetlaczowi OnePlusa Nord 3 5G, korzystnie z tego urządzenia to czysta przyjemność. Oczywiście nie zapomniano również o ewentualnym dostosowaniu parametrów ekranu pod własne preferencje. Możemy sterować tu temperaturą barw, skorzystać z trybu HDR (smartfon wspiera HDR10+), a także użyć dodatkowych funkcji poprawy jakości wideo, jak zwiększenie ostrości obrazu czy dedykowany korektor kolorów, który próbuje przerabiać standardowe wideo w takie z HDR.
Jedyne, do czego mogę się tu przyczepić, to maksymalna jasność wyświetlacza. Ta nie odstaje co prawda od ogólnych standardów „średniaków”, ale w mocno słoneczne dni ekran potrafi być nieczytelny – przydałaby się tu funkcja chociaż chwilowego podbicia jasności maksymalnej, gdy próbujemy korzystać ze smartfona w pełnym słońcu.
Producent nie zapomniał też o wsparciu dla Always on Display, które możemy dostosować pod swoje preferencje, zarówno jeśli chodzi o wygląd tej funkcji, jak i jej działanie (AoD może działać zarówno w trybie ciągłym, zaplanowanym, jak i oszczędzania energii). Całościowo ekran zrobił na mnie jednak bardzo dobre wrażenie i jest to jedna z największych zalet recenzowanego tu przeze mnie urządzenia.
Działanie i oprogramowanie
To moja pierwsza dłuższa styczność z nakładką OnePlusa i – cóż – oprogramowanie to z miejsca pojawiło się wysoko w moim prywatnym rankingu nakładek na Androida.
OxygenOS 13.1 jest minimalistyczny, szybki, dobrze zaprojektowany i jednocześnie nafaszerowany wieloma przydatnymi funkcjami. Widać, że nie jest to pierwsza wersja nakładki tego producenta, a kolejna, przemyślana edycja.
Całość przypomina mi połączenie natywnego Androida i ColorOS, ale z dużym naciskiem na personalizację. Sam nie jestem co prawda fanem aż tak rozległego dopasowywania systemu pod siebie, ale doceniam mnogość funkcji. Co do samych podzespołów – te są flagowe, choć nie tegoroczne. MediaTek Dimensity 9000 to jednak nadal bardzo wydajny procesor, jeden z najszybszych na rynku smartfonów.
Wydajnemu CPU towarzyszy zawrotna ilość pamięci RAM, bo aż 16 GB (które dodatkowo można rozbudować o dodatkowe 12 GB pamięci wirtualnej), co nie jest codziennością w nawet dużo droższych urządzeniach. I te „cyferki” widać w codziennym użytkowaniu, ponieważ OnePlus Nord 3 5G nie ma żadnego problemu z każdym postawionym przed sobą zadaniem. Przez całe testy smartfon ani razu nie spowolnił i nie sprawiał żadnych problemów i jedynie najbardziej wymagające gry mógłby być dla niego wyzwaniem.
Benchmarki:
GeekBench 6:
- single core: 1068
- multi core: 3161
3DMark – Wild Life: 7212
Szybkość pamięci przetestowana w aplikacji Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 1665,97 MB/s
- szybkość ciągłego zapisu danych: 1549,59 MB/s
- szybkość losowego odczytu danych: 292,41 MB/s
- szybkość losowego zapisu danych: 350,13 MB/s
Konsekwencją tak mocnych podzespołów jest nie zawsze idealna kultura pracy urządzenia. Przez większość trwania testów, smartfon nie miał co prawda problemów z nadmiernym przegrzewaniem się, ale jednak czasami, przy bardziej wymagającej pracy, jak np. granie w gry czy sprawdzanie benchmarków, temperatura Nord 3 5G zaczynała być odczuwalna.
Również podczas korzystania ze smartfona w pełnym słońcu, temperatura urządzenia zwiększała się i to na tyle, że smartfon tymczasowo wyłączał swoje niektóre dodatkowe funkcje (jak np. poprawa jakości wideo), by uniknąć przegrzania.
Zaplecze komunikacyjne i audio
Nikt nie powinien narzekać na obsługiwane łączności w OnePlus Nord 3 5G. Smartfon wspiera wszystko to, czego oczekuje się od nowoczesnego smartfonu, z 5G i NFC na czele. Wypunktować mogę tylko dość powolne łączenie się z zapisaną już wcześniej siecią Wi-Fi, które nie jest „natychmiastowe”, jak chociażby w moim prywatnym iPhonie czy innych sprzętach Apple, tylko trwa od kilku do kilkunastu sekund – nie jest to jednak coś, co można zaliczyć jako poważny problem urządzenia.
Pozytywnym zaskoczeniem są wbudowane głośniki stereo. Dość donośne jak na smartfon, które nawet na maksymalnym stopniu głośności nie psują znacząco jakości dźwięku. Dobrze radzi sobie również mikrofon do rozmów, czy to w tradycyjnej formie, czy w trybie głośnomówiącym.
Moje jedyne zastrzeżenie to mocno sporadyczne, ale jednak występujące, przerywanie sygnału Bluetooth podczas słuchania muzyki na słuchawkach bezprzewodowych – w żadnym innym urządzeniu nie miałem tego problemu, na tych samych słuchawkach. Są to jednak bardzo rzadkie zaniki łączności, które przez dwa tygodnie miałem jedynie 5-6 razy.
Zabezpieczenia biometryczne
Smartfon odblokujemy na trzy dobrze znane wszystkim sposoby: poprzez skaner linii papilarnych, rozpoznanie twarzy lub tradycyjny androidowy kod. Czytnik linii papilarnych zaszyty jest w – moim zdaniem – najlepszym do tego miejscu, czyli w wyświetlaczu. Skan twarzy odbywa się poprzez przednią kamerę, producent nie zdecydował się na żadne dodatkowe czujniki w tej kwestii.
Nie mam z tym jednak żadnego problemu, ponieważ czytnik linii papilarnych jest kompletnie bezproblemowy, przez co nie jesteśmy zmuszani do używania innych zabezpieczeń biometrycznych. Obszar skanowania jest dość duży, przez co nie ma problemu z jego znalezieniem, a sam proces odczytywania naszych linii papilarnych jest błyskawiczny i celny, rzadko kiedy musiałem ponownie przykładać palec do czytnika.
Bateria
Ta część recenzji pierwotnie była największym „festiwalem narzekań” na OnePlusa Nord 3 5G. Miałem gigantyczne problemy, ponieważ urządzenie to miało duże problemy z wytrzymaniem pełnego dnia na baterii i to przy SoT w okolicach zaledwie 2,5-3 godzin.
Spójrzcie sami na pierwsze osiągi tego smartfona na baterii:
Wyniki te były na tyle tragiczne, że pod koniec dwutygodniowych testów, po konsultacji z Szefową i przejrzeniu zagranicznych recenzji, które jednoznacznie wskazywały na dużo dłuższy czas pracy baterii tego modelu, postanowiłem sformatować urządzenie i przywrócić je do ustawień fabrycznych. Dodatkowo w międzyczasie wpadła jeszcze dość spora aktualizacja systemowa od producenta. I nie wiem, która z tych dwóch rzeczy pomogła (może obie?), ale po wspomnianej aktualizacji i formacie, urządzenie praktycznie podwoiło swoje osiągi czasu pracy na baterii.
Tak wygląda czas pracy po aktualizacji systemowej i przywróceniu ustawień fabrycznych smartfona:
OnePlus Nord 3 5G nie charakteryzuje się może i najlepszą baterią na rynku, ale SoT na poziomie 5-6 godzin w trybie 120 Hz ekranu z wysoką jasnością, z włączonym ciągłym Always on Display i dużą ilością oglądania filmów w 1440p na YouTube, jest wynikiem jak najbardziej satysfakcjonującym. Trudno urządzenie to rozładować w jeden dzień przy standardowym użytkowaniu, no chyba, że ze smartfona będziemy korzystać dosłownie cały czas (np. podczas podróży oglądając filmy).
Bez problemu więc urządzenie można ładować co ok. 1,5 dnia, a po włączeniu trybu oszczędzania energii i ograniczenia co niektórych bardziej „bateriożernych” funkcji, nawet ładowanie co dwa dni powinno być w zasięgu ręki. W razie czego, producent oddał do dyspozycji ultraoszczędny tryb działania smartfona, który znacząco ogranicza jego możliwości, ale wydłuża jego pracę o kilka dodatkowych godzin.
A gdyby tego było mało, smartfon obsługuje aż 80 W ładowanie, co jak na średniaka jest bardzo dobrym wynikiem – nawet niektóre flagowce mogą Nord 3 5G pozazdrościć tego parametru.
W zaledwie 13 minut smartfon naładujemy od 0 do 50%, a całe ogniwo byłem w stanie napełnić w lekko ponad pół godziny. Należy tu pamiętać o kompatybilnej ładowarce i przewodzie – na całe szczęście odpowiednia kostka ładująca i kabel są w zestawie sprzedażowym.
Aparaty
Przed testem „trójki” najbardziej obawiałem się możliwości fotograficznych urządzenia. Gdybym miał na coś „stawiać w ciemno”, to właśnie na to, że najgorzej w „średniaku” OnePlusa sprawować będzie się aparat. Firma ta zawsze bowiem odstawała w tej kwestii od swojej konkurencji, choć uczciwie muszę przyznać, że w ostatnich latach producent sporo nadrobił w temacie mobilnej fotografii.
Aparat główny
W OnePlus Nord 3 5G dokonano bardzo dobrej decyzji i w przypadku tego modelu firma wykorzystała główny aparat ze swojego zeszłorocznego flagowego urządzenia. I, przyznać muszę, że jestem fanem takiego rozwiązania – zeszłoroczny moduł Sony IMX890 nadal jest całkiem niezłym aparatem, który w dodatku jest dobrze znany przez OnePlusa i który w rok od swojej premiery trochę potaniał, dzięki czemu zastosowanie go w tańszym urządzeniu było możliwe.
Matryca ta ma rozdzielczość 50 megapikseli, światło f/1.8, optyczną stabilizację i 81-stopniowy kąt widzenia. Zdjęcia wykonane tym aparatem charakteryzują się dobrą szczegółowością i bardzo przyjemnymi, naturalnymi kolorami.
Smartfon świetnie radzi sobie również z ostrzeniem zdjęć (naturalnie rozmazane tło prezentuje się bardzo dobrze), a tryb nocny potrafi wyciągnąć sporo z ciemnych scenerii, o dziwo oferując nadal dość szczegółową i mało zaszumioną fotografię.
Nie jest to może i poziom flagowców Samsunga czy iPhone’ów, ale w mojej opinii OnePlus Nord 3 5G nie ma się czego wstydzić w tym temacie na tle pozostałych smartfonów z okolic 2500 złotych.
Aparat ultraszerokokątny (i cyfrowy zoom)
Zauważalnie gorzej prezentuje się ultraszerokie oczko, czego można było się spodziewać – dodatkowe obiektywy w „nie-flagowcach” rzadko kiedy zachwycają swoją jakością.
W słoneczne dni, ten 112-stopniowy aparat radzi sobie jeszcze całkiem nieźle, choć często widać różnice pomiędzy tym obiektywem a głównym, nawet w samym kolorze wykonywanych zdjęć. Niestety, w ciemniejszych sceneriach od razu widać wszystkie pozostałe mankamenty tego aparatu, na czele z niską szczegółowością.
Całkiem nieźle wypada za to podwójny zoom, ale to głównie przez to, że jest on cyfrowy i odpowiada za niego główny aparat. Można więc powiedzieć, że jest to po prostu „przycięte” zdjęcie z głównego obiektywu, ale dzięki wysokiej rozdzielczości tego aparatu (i najprawdopodobniej wsparciu AI), dwukrotne (a nawet i większe) przybliżenia nadal dobrze wyglądają. Maksymalnie mamy do dyspozycji 20-krotny zoom.
Pomimo tego, że znacznie bardziej wolę wykorzystywać w takich sytuacjach dedykowany do zbliżeń czy zdjęć portretowych teleobiektyw, to z cyfrowego zoomu OnePlusa Nord 3 5G korzystałem zaskakująco często.
Aparat makro
Mamy tu i obiektyw makro. Jak zawsze średnio przydatny, który w dodatku sprawiał mi duże problemy z „łapaniem ostrości”. Nie warto włączać, o czym wie i sam producent, bo funkcja ta jest nieco zakopana w trybach aparatu.
Przedni aparat
Smartfon wyposażony jest w aparat przedni o rozdzielczości 16 megapikseli (produkcji Samsunga), który jest w stanie zrobić dobre zdjęcia w naturalnym, dziennym świetle. Kolory są żywe, a detale wyraźne, a smartfon oferuje również szeroką gamę ulepszania zdjęć poprzez AI.
W ciemnych warunkach jest już niestety gorzej, zdjęcia są wtedy ciemne i ziarniste, a ich wykonanie potrafi trochę trwać, co może powodować rozmazane fotografie.
Wideo
Recenzowany smartfon nie rozczarowuje w kwestii wideo. OnePlus Nord 3 5G nagrywa maksymalnie w jakości 4K i 60 FPS z głównego obiektywu, również w trybie podwójnego (cyfrowego) przybliżenia. Dopiero kiedy chcemy skorzystać z „ultrastabilizacji” (całkiem niezłej swoją drogą), to musimy obniżyć jakość nagrywania do 1080p i 60 klatek na sekundę.
Nagrywane filmy z głównego aparatu cechują się świetną szczegółowością, nawet w gorszych warunkach oświetleniowych. Chętni mogą jeszcze poeksperymentować ze zmianą głębią ostrości czy trybem AI, co w teorii może przynieść poprawę jakości wideo, ale ja raczej jestem fanem „natywnych” trybów nagrywania w przypadku smartfonów.
W jakości Full HD i 60 FPS (ale już bez „ultastabilizacji”) nagrywać możemy z kamery ultraszerokiej, która radzi sobie zauważalnie gorzej od głównego obiektywu, ale ciągle nieźle, jak na urządzenie „nieflagowe”.
Przednie oczko również nagrywa maksymalnie w 1080p, ale za to ze wspomnianą już dodatkową stabilizacją, która może być przydatna, chociażby dla vloggerów.
Podsumowanie
Prosto z mostu: OnePlus Nord 3 5G to w mojej opinii jeden z najlepszych, o ile nawet nie najlepszym smartfon do 2500 złotych.
Każda część specyfikacji „trójki” zapowiadała świetne urządzenie i w większości liczby te mają przełożenie na rzeczywistość. Bardzo dobra wydajność, świetny aparat, fantastyczny ekran, dobra bateria, a także dopracowany system operacyjny, złożyły się na naprawdę fajny smartfon, z którego aż miło się korzysta.
Miejscami można mieć wręcz wrażenie korzystania z flagowca, co nie powinno dziwić ze względu na niektóre zeszłoroczne flagowe podzespoły, których ponowne wykorzystanie w smartfonie ze średniej półki, było świetnym ruchem ze strony OnePlusa.
Gdybym już musiał podać jakieś wady Nord 3 5G, to wyróżniłbym tu mało oryginalny design i strasznie śliskie plecki, ale to pierwsze to rzecz gustu, a do drugiego można albo się przyzwyczaić, albo dokupić etui.
Nie pozostało mi więc nic innego, jak na koniec gorąco polecić Wam zakup OnePlus Nord 3 5G, jeśli szukacie wszechstronnego smartfona do kwoty 2500 złotych – w tej cenie trudno będzie znaleźć coś lepszego z nowych, a nie używanych urządzeń.