W typowym dla Navitela białym tekturowym opakowaniu znajdziemy właściwą nawigację, montowane na przyssawkę do szyby ramię z zębatką oraz przegubem kulowym, mocowaną do tegoż ramienia, wsuwaną w uchwyt obejmę z zatrzaskiem do urządzenia, krótki kabel miniUSB oraz oczywiście ładowarkę do gniazda zapalniczki, zakończoną złączem miniUSB. Oprogramowanie jest preinstalowane w pamięci urządzenia, co oznacza, że po zakupie musimy się zaopatrzyć jeszcze w kartę pamięci na potrzeby rejestratora.
Parametry Navitel RE900:
ekran IPS 5″ 1280 x 720 pikseli,
kąt nagrywania: 140°
obiektyw: 5-warstwowe szkło,
format wideo: MOV H.264
nagrywanie w pętli, ochrona przed nadpisywaniem, komunikaty głosowe, ostrzeżenia o fotoradarach, obliczanie czasu trasy,
oprogramowanie nawigacyjne Navitel Navigator, mapy 47 państw, opcja instalacji dodatkowych map,
G-sensor, transmiter FM,
system Android 4.4.2,
czterordzeniowy procesor Mediatek MTK8382 1,3 GHz,
1 GB RAM,
16 GB pamięci wewnętrznej,
złącza: port miniUSB, slot kart microSD (obsługa kart do 64 GB), gniazdo microSIM,
sposób montażu; przyssawka,
głośnik, mikrofon,
bateria o pojemności 800 mAh 5V,
wymiary: 140 x 80 x 12 mm,
waga: 148 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 499 złotych
Zanim ruszymy w trasę
Nawigacja spasowana jest bardzo dobrze, konstrukcja jest odpowiednio sztywna. Obiektyw rejestratora porusza się ze sporym oporem, więc raczej nie ma możliwości, by przypadkowo został przestawiony. Jedyny przycisk pracuje pewnie i bez wątpliwości czy został wciśnięty. Ekran został wyposażony firmowo w folię ochronną o dość dyskusyjnej estetyce – łapie niestety odciski palców, miała też parę nieusuniętych pęcherzyków. Spora jak na nawigację rozdzielczość powoduje, że ekran jest ostry i czytelny, choć mógłby być jaśniejszy – w mocno słoneczną pogodę po założeniu okularów polaryzacyjnych nie było na nim nic widać. Brakuje niestety sensora umożliwiającego automatyczne dostosowanie jasności ekranu do warunków. Producent zrezygnował także z osobnych przycisków głośności, co wydaje mi się mocno dyskusyjnym pomysłem – próba regulacji w trakcie jazdy systemowym suwakiem systemu Android wymaga oderwania uwagi od drogi, co może stwarzać niebezpieczeństwo podczas jazdy. Osobna sprawa, że niezbyt jest po co regulować natężenie dźwięku – głośniczek, łagodnie mówiąc, jest marny i przy większej prędkości gadanie Zbigniewa Urbańskiego ledwo się przebijało przez ryk mojej lukstorpedy. Pozostawało korzystanie z transmitera FM (który u mnie też działa słabo, ale z winy anteny) lub Bluetooth, który sprawdził się najlepiej.
Gniazda zasilania, karty pamięci i SIM
Po lewej stronie urządzenia znajduje się slot na kartę pamięci, gniazdo microSIM i gniazdo miniUSB, służące do zasilania urządzenia i do połączenia z komputerem. Z kronikarskiego obowiązku zaznaczyć muszę, że miałem problemy z uruchomieniem komórkowej transmisji danych w nawigacji – wszystkie aktywne karty mam w standardzie nano i wymagały użycia adaptera. Dopiero trzeci z nich zadziałał poprawnie – minimalnie grubszy od pozostałych, przy użyciu których otrzymywałem komunikat o braku karty SIM. W podobnej sytuacji zwykły klient zgłosi najpewniej reklamację, choć nie mogę wykluczyć, że problem dotyczy tylko mojego egzemplarza.
Zawartość zestawu w pełnej krasie
Osobno kilka słów chciałbym poświęcić uchwytowi. Ramię z przyssawką i przegubem kulowym montuje się do obejmy na nawigację przy pomocy czterech niewielkich plastikowych prowadnic. Samą nawigację w obejmie montuje się na zatrzask. O ile ten zapina się lekko i sprawnie, o tyle demontaż nawigacji z obejmy można przeprowadzić wyłącznie przy użyciu obu rąk. W tej sytuacji łatwiej było wysunąć całość, nawigację razem z obejmą, z prowadnic – instrukcja nie precyzuje tutaj zaleceń producenta.
RE900 gotowy do pracy
Dziwi mnie w ogóle trochę, że producent nie zdecydował się na jakiś wariant montażu ze stałym podłączeniem zasilania – sprawdził się dobrze w NavRoad Uni, także wyższe modele TomToma stosują podobne rozwiązania. Konieczność szukania kabelka w celu podpięcia zasilania jest sporą niewygodą.
Kabelek sterczący z boku urządzenia na pewno uprzyjemnia montaż
Kolejny problem sprawiła pogoda, a dokładniej upały. Nawigacja była oczywiście demontowana przed opuszczeniem samochodu (lubię szyby w całości), ale uchwyt pozostawał w środku. Plastik uchwytu okazał się niestety mało odporny na temperatury, jakie panowały wewnątrz samochodu i pojawiły się luzy. O ile ten na zębatce i przegubie kulowym udało się usunąć dokręcając je nieco mocniej, o tyle luz na prowadnicach pozostał i do końca testów nawigacja „siedziała” luźno, łapiąc każdą możliwą wibrację i – szczerze mówiąc – nie widzę żadnej możliwości usunięcia problemu poza wymianą uchwytu.
Navitel Navigator
W zestawie z urządzeniem otrzymujemy bogaty pakiet map Navitel Navigator z dożywotnimi aktualizacjami, obejmujący kraje Unii Europejskiej, Białoruś, Ukrainę, Kazachstan i Rosję. Szczególnie te ostatnie są interesującą propozycją (o ile się tam wybieramy), gdyż większość konkurencyjnych urządzeń w pakietach europejskich nie oferuje dodatkowo krajów za Bugiem. Ciekawym rozwiązaniem jest okienko podglądu obrazu z rejestratora w trybie nawigacyjnym lub pasek nawigacyjny po lewej stronie obrazu z rejestratora w trybie DVR. Znacznie bardziej przydatny jest dla mnie tryb pierwszy – podgląd z rejestratora w trakcie jazdy przeważnie jest całkiem zbędny.
Miłej jazdy kilkumetrowej głębokości wykopem :)
Co do wygody użytkowania Navitel Navigator – cóż, mogłoby być lepiej. Choć od mojego pierwszego kontaktu z tym programem parę lat temu sporo zmieniło się na lepsze, to dalej interfejs użytkownika jest rodem z poprzedniej epoki. Brakuje uniwersalnego okienka wyszukiwania (zresztą, AutoMapa z NavRoad Uni nie jest tu wiele lepsza), które doskonale się sprawdza w Google Maps czy NaviExpercie. Wyszukiwarkę POI zlokalizowałem przypadkiem, szukając czego innego. Dokładność lokalizacji punktów na mapie pozostawia nieco do życzenia – jedna z ciekawostek, jakie znalazłem, to kancelaria radcy prawnego prawie na środku ronda. Z aktualnością map też mogłoby być lepiej – po ostatniej aktualizacji są to mapy oznaczone 2018Q2 (z drugiego kwartału 2018 roku), ale jest na nich wciąż zaznaczony koniński supermarket TESCO, zlikwidowany we wrześniu 2017 roku. Gorzej, że nieaktualne dane dotyczą także siatki dróg – sprawdzając trasy z Konina do Łodzi ze zdumieniem stwierdziłem, że oznaczone jest jako przejezdne przebudowywane od 20 lutego 2018 roku skrzyżowanie DK92 z ul. Europejską, choć ta ostatnia na długości kilkuset metrów jest całkowicie pozbawiona nawierzchni i przypomina raczej głęboki rów (budowana tam będzie estakada, gdyż skrzyżowanie ma być bezkolizyjne). Wszystkie nawigacje wiedzą o tym… z wyjątkiem Navitela. Jeśli nawet nie ma uwzględnionego tego wprost na mapie, to dlaczego ten odcinek nie jest zablokowany przez system navitel.korki, tylko program dalej wytycza trasę przez nieistniejącą ulicę? Konkurencja bez przeszkód stosuje podobne rozwiązanie, również przygotowując w nowych mapach drogi, które dopiero mają być otwarte i aktywują je później przez traffic.
Kwiatków różnej wielkości jest zresztą więcej – wytyczając testową, bardzo prostą, trasę z Konina do Krzymowa, ze zdumieniem usłyszałem zalecenie, by po skręcie w lewo z ul. Kolskiej trzymać się prawego pasa – podczas gdy jest tam wyłącznie jeden pas, zresztą częściowo z zerwanym asfaltem z powodu przebudowy chodnika (sytuacja z początku pierwszego filmu próbnego). Prawie na całej długości trasy nie zgadzały się podawane przez program dopuszczalne prędkości maksymalne, raz w jedną, raz w drugą stronę, co jest jeszcze dziwniejsze, bo od dawna nie ma tam żadnych zmian. Podobnych niedokładności jest zresztą w okolicy więcej i nie ma większego sensu, żebym o każdej pisał. Po prostu nie jest dobrze.
AutoMapa
Mapy Google
Apple Maps
Navitel Navigator
Ostatnią kwestią, jaką przy okazji omawiania Navitel Navigator chciałbym poruszyć, jest możliwość zgłaszania tzw „sytuacji” na drodze. Są cztery kategorie zdarzeń, które można zgłosić: wypadek (ze wskazaniem pasa), fotoradar, prace drogowe (także z możliwością wskazania pasa) i inne zdarzenia, z możliwością doprecyzowania rodzaju, ale… poprzez dodanie informacji tekstowej (w czasie jazdy…). I teraz: jadąc przez przebudowywaną DK92 mapa nie informowała o jakichkolwiek pracach. Czyli nie było zgłoszeń od lutego? Może i nie było, gdyż przycisk zgłaszania jest tak mały, że próba bezpiecznego trafienia w niego palcem podczas jazdy jest praktycznie skazana na niepowodzenie. Ja też nie zdecydowałem się na próbę zgłoszenia mimo kilkukrotnych przejazdów po trasie.
Uniwersalność a’la Navitel
Navitel RE900 pracuje pod kontrolą nieblokowanego systemu Android 4.4.1. Brak blokad oznacza, że poza oprogramowaniem preinstalowanym przez producenta, mamy pełną swobodę w rozszerzaniu funkcjonalności urządzenia własnymi programami. Ciekawostką jest zachowanie w systemie (choć jest raczej w wersji tabletowej) interfejsu do obsługi SMS i rozmów głosowych – co oznacza, że można wykorzystać urządzenie w sytuacji awaryjnej jako trochę mniej wygodny telefon, ułatwia też zarządzanie włożoną kartą SIM. Niestety, brak Usług Google oznacza, że książka telefoniczna nie zsynchronizuje się z naszym smartfonem, ale też sądzę, że zamiarem była raczej łączność awaryjna, a nie pełne zastąpienie klasycznego smartfona. I w tej roli RE900 spisze się całkiem nieźle. Znacznie przydatniejsze na co dzień może okazać się użycie Navitela w roli hotspotu. Brak wprawdzie łączności LTE, która jest standardem nawet w tanich smartfonach, ale prędkości uzyskane w czasie testów okazały się być zupełnie wystarczające, by w internet zaopatrzyć tablet wyposażony wyłącznie w WiFi, który służy do zabijania nudy syna podczas dłuższych przelotów.
HotSpot z RE900… HSPA+
…i LTE+ wprost z telefonu
RE900 został wyposażony oczywiście w aplikacje multimedialne (odtwarzacz wideo i audio) oraz przeglądarkę www. O ile oglądania filmów bym na nawigacji nie polecał (chyba że chodzi o przejrzenie nagrań z rejestratora), o tyle odtwarzacz muzyczny i zbiór własnej muzyki na karcie pamięci, przy mizerii obecnych stacji radiowych, jest kuszącą propozycją – rzecz jasna akceptowalną jakość dźwięku osiągniemy wyłącznie przy użyciu transmitera FM (u mnie sprawdził się jednakowoż tak sobie z winy anteny) lub Bluetooth (korzystam z prostego odbiornika Blitzwolf).
Tu jednak chciałbym wrócić do możliwości instalacji własnych aplikacji, jako że osobiście od dość dawna nie używam plików offline, stawiając na streaming. Wspomniałem, że system umożliwia instalację własnych aplikacji – nie mając jednak dostępu do sklepu Google Play należy użyć do tego celu samodzielnie pobranych plików apk. By jak najbardziej sobie uprościć życie, podobnie jak przy testowaniu NavRoad Uni, zainstalowałem jako pierwszą aplikację APKPure, by uzyskać namiastkę sklepu. Pobrałem Apple Music (moja podstawowa aplikacja do streamingu muzyki), Storytel (lubię słuchać audiobooków w trasie), Yanosika, aplikację Google (niezbędna, by Yanosik rozumiał komendy głosowe), Google Maps i… skończyło się miejsce, a urządzenie zaczęło wyrzucać komunikaty o niemożności działania tego i owego.
Według dokumentacji urządzenie ma 16 GB pamięci, a Navitelowi wgrałem wcześniej tylko mapę Polski (niecałe 400 MB), przeprowadziłem więc szybkie dochodzenie, próbując ustalić, o co chodzi. Niestety, w RE900 zastosowano bardzo archaiczny podział pamięci, w którym dla aplikacji i danych niezbędnych do działania pozostawiono 786 MB pamięci, czyli wartość sporo mniejszą, niż miałem z zamierzchłych czasach w HTC Sensation. Nie może to być wina starej wersji systemu, gdyż już Nexus 4 z systemem 4.2.x miał jednolitą pamięć na aplikacje i dane, tak więc całkowicie nie rozumiem przyczyn zastosowania podziału w Navitelu. I tak przyczyna, dla której po zainstalowaniu pięciu aplikacji zderzyłem się ze ścianą, stała się oczywista. Google Maps poszły do kosza. Apple Music i Storytel działały bez problemu… prawie. Od strony muzycznej wszystko było OK, ale z niezrozumiałych powodów, chociaż urządzenie ma sensor przeciążeń, nie wykorzystuje go do automatycznego obracania ekranu, więc aplikacje uruchomiały się w trybie pionowym i to w stronę odwrotną do kierowcy. W żaden sposób nie udało mi się zmusić obu programów do pracy w bardziej przyjaznej orientacji, więc podczas testów obsługiwała je żona z drugiego siedzenia, dla której orientacja ekranu była odrobinę bardziej naturalna niż dla mnie.
Apple Music z zaburzeniami pionu…
…i Storytel, także dotknięty tą samą chorobą
Co ciekawe, Yanosik uruchamiał się poprawnie i przez chwilę wydawało się, że załata jeden ze słabych punktów Navitel Navigatora, czyli kiepską informację drogową. Niestety, także i tu czekał mnie zawód – uruchomienie Yanosika i nawigacji jednocześnie dawało bardzo trudne do przewidzenia rezultaty – od braku nagrywania przez rejestrator współrzędnych na filmie począwszy (patrz pierwszy przykład), do losowego ubijania i automatycznych restartów aplikacji, z Navitel Navigatorem włącznie, co całkowicie uniemożliwiało jakiekolwiek sensowne użycie urządzenia. Niewykluczone, że spowodowane to było nakładką wideo z rejestratora w nawigacji, z którą kolidował „pływający” przycisk zgłoszeń z Yanosika. Zbójnik poszedł w kosz, podobnie jak instalowana tylko dla niego aplikacja Google i sytuacja wróciła do normy. Piszę o tym dlatego, że obiecywana uniwersalność urządzenia okazała się w dużej mierze pobożnym życzeniem producenta, w praktyce okazując się drogą przez mękę. Oczywiście dobierając odpowiednie aplikacje zapewne uniknąłbym zawodu, ale instalowałem tylko zestaw programów, których używam na co dzień na smartfonie i który sprawdził się praktycznie w NavRoad Uni…
Oczko na świat, a obok głośnik
Rejestrator
Jednym z kluczowych elementów Navitela RE900 jest rejestrator. Kąt widzenia obiektywu jest w nim sporo mniejszy niż w NavRoad Uni, ale po pierwsze, jest zupełnie wystarczający w praktyce, a po drugie, dzięki temu zniekształcenia beczkowe są minimalne, co jest ogromnym plusem ze względu na czytelność obrazu.
Próbne nagranie z jazdy w dzień zwraca w pierwszej kolejności uwagę dość dziwnym ustawieniem balansu bieli przez automatykę ekspozycji, którego konsekwencją jest silny niebieski zafarb. Testowany równolegle Yi Smart Dash Camera podobnych problemów nie wykazywał, nie może to być więc efekt warunków zewnętrznych, a tylko niepoprawne działanie oprogramowania. Jakość nagrania jest przyzwoita, szczegółowość stoi na dość dobrym poziomie. Urządzenie niestety od początku mocno łapało wibracje silnika, silniej niż robił to NavRoad. Sytuacja uległa jeszcze pogorszeniu po tym, jak prowadnice uchwytu złapały luzy w wyniku upału, co w pewnym stopniu jest widoczne na nagraniu nocnym. Sytuacja o tyle stała się uciążliwa, że czujnik przeciążeń wariował i z każdego przejazdu sporo plików było blokowanych jako zawierające incydenty. RE900 jest niestety również kolejnym urządzeniem Navitela, po CR900, w którym można zauważyć w warunkach silnego światła podatność sensora na rolling shutter/efekt żelki, szczególnie zauważalny w momentach wibracji. Aby oddać sprawiedliwość warto zaznaczyć, że jego siła jest nieco mniejsza niż w CR900.
W nagraniach wykonanych po zmierzchu RE900 poradził sobie z balansem bieli i ekspozycją podobnie jak inne rejestratory – nie ma śladu po zafarbie. Również rolling shutter/efekt żelki się nie pojawia. Szczegółowość obrazu z nagrań w tych warunkach niestety nie pozwala przeważnie ustalić numerów rejestracyjnych samochodów z przodu – są prześwietlone. Cokolwiek da się zauważyć na samochodach jadących drugim pasem, podczas mijania. Zakłócenia spowodowane podbiciem czułości w warunkach nocnych są całkiem nieźle kontrolowane, chociaż proces odszumiania nie jest idealny i niekiedy większe zakłócenia przepuszcza. Obraz ma akceptowalną jakość, choć nie da się ukryć, że oba rejestratory Yi, a nawet i Navitel CR900, poradziły sobie sporo lepiej. Szczególnie warto tu porównać RE900 z Yi Smart, gdyż nocne nagrania wykonywane były w tym samym przebiegu i co za tym idzie, w tych samych warunkach, (tzn jeśli pominąć, że Yi Smart był w trakcie przejazdu w kiepskiej formie z powodu przegrzania, a RE900 nie).
Podsumowanie
Przystępując do testów byłem pełen nadziei, że testowany Navitel okaże się pozbawiony najpoważniejszych wad NavRoad Uni. Pierwszy kontakt z urządzeniem, a zwłaszcza jego czytelniejszy i o większej rozdzielczości ekran, wydawał się uzasadniać takie oczekiwania. Niestety, późniejsze testy kazały ostrożnie podchodzić do takich oczekiwań. Uniwersalność okazała się mocno ograniczona (pamięć!), mapy odległe dokładnością i aktualnością od AutoMapy i szczerze mówiąc po teście nie wybrałbym ich dobrowolnie jadąc w dłuższą i nieznaną trasę. Zaletą mógłby być hotspot, ale NavRoad Uni także ma możliwość jego uruchomienia, choć trzeba trochę poszukać stosownej opcji. Mechaniczny uchwyt okazał się niewygodny i niepewny w użyciu, przede wszystkim z powodu powstałych w trakcie testu nieusuwalnych luzów i podatności na wibracje. Magnetyczny uchwyt NavRoad Uni, który dodatkowo oszczędzał konieczności osobnego podłączenia zasilania, okazał się znacznie lepszym wyjściem, choć przecież także i tam wibracje stanowiły widoczny kłopot. Jakość nagrań także nie powaliła na kolana.
Reasumując, Navitela RE900 polecić mogę jedynie użytkownikom poszukującym urządzenia z mapami krajów za naszą wschodnią granicą lub miłośnikom marki, a zwłaszcza Navitel Navigatora. Inni lepiej niech poszukają dla siebie innego urządzenia.