SteelSeries Aerox 3 jest kolejną z myszy gamingowych, której cechą charakterystyczną jest niska masa i ażurowa obudowa. Czy to efekt mody, czy też zalet takich konstrukcji?
Gdzie hula wiatr
Kolorowe pudełko z logiem SteelSeries kryje zawartość dość niezwykłą, jak na kablową mysz. Gryzoń nie stanowi bowiem jednolitej całości z okablowaniem – zamiast tego w korpusie jest gniazdo USB-C, do którego podłącza się dołączony do zestawu elastyczny przewód w materiałowym oplocie.
Takie rozwiązanie oczywiście skłoniło mnie do szybkiego sprawdzenia czy przypadkiem Aerox 3 nie ma bezprzewodowego rodzeństwa i oczywiście intuicja mnie nie zawiodła – istotnie, producent ma w ofercie także taki wariant. Rychło okazało się także, że i w przewodowej myszy osobno podłączany kabel ma swoje zalety, ale o tym później.
Wizualnie mysz na pierwszy rzut oka jest bliźniaczo podobna do testowanej niedawno HyperX Pulsefire Haste – dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się widać różnice w kształcie przycisków i wycięć. Steelseries w Aerox 3 nie zdecydował się na strukturę przypominającą plaster miodu, zamiast tego wybierając generalnie różnej wielkości równoległoboki. Otwory są większe, a w efekcie masa myszy to zaledwie 57 gramów. Wnętrze oczywiście zostało zabezpieczone przed kurzem.
W przeciwieństwie do HyperX, mysz SteelSeries ma bardziej rozbudowane podświetlenie – składa się ono z pięciu diod LED RGB połączonych w trzy strefy, świecących w dół na mleczny dyfuzor, którego boczna część tworzy pasek na bokach i tyle obudowy, głównie jednak świecąc do środka myszy i na zewnątrz przez wycięcia. Wygląda to z początku dość dobrze, ale niestety także uwydatnia każdą drobinkę kurzu, jaka osiądzie na dyfuzorze i podczas testów niespodziewanie jednym z bardziej potrzebnych dodatków okazała się fotograficzna gruszka do wydmuchiwania ich na zewnątrz.
W chwili pisania recenzji Aerox 3 kosztuje około 300 złotych. Wersja bezprzewodowa jest o ok. 200 złotych droższa.
Pod maską
Czujnik | SteelSeries TrueMove Core |
Rozdzielczość | 200 – 8500 CPI w przyrostach co 100 CPI |
Akceleracja | 35 G |
Przyciski | 6 |
Przełączniki przycisków lewego / prawego | SteelSeries |
Trwałość mikroprzełączników | 80 mln kliknięć |
Wbudowana pamięć | 1 profil |
Częstotliwość próbkowania | 125 / 250 /500 / 1000 Hz |
Pod nazwą SteelSeries TrueMove Core kryje się najprawdopodobniej PixArt PMW3331, czyli lekko podrasowana wersja znanego i dobrze ocenianego PMW3330. Pierwowzorem obu był natomiast PMW3360. Rozdzielczość i szybkość nie należą do najwyższych w tej kategorii sprzętu, ale mimo to powinny wystarczyć dla typowego, niebędącego robotem człowieka. Nie sposób jednak nie zauważyć, że konkurencyjny Pulsefire Haste oferuje jednak sensor z wyższej półki, a do tego za niższe pieniądze. Oraz że w bezprzewodowym wariancie Aerox 3 Wireless także na sensorze nie oszczędzano.
Myszy opisanie
Aerox 3 ma profilowanie symetryczne, lecz ze względu na obecność bocznych przycisków po lewej stronie w pełni wykorzystają ją raczej osoby praworęczne. Producent zaleca Aeroxa 3 dla użytkowników korzystających z claw grip lub fingertip grip i coś w tym jest – moim zdaniem niska masa myszy najbardziej sprzyja tej ostatniej metodzie i tak właśnie korzystało mi się z niej najprzyjemniej, choć na co dzień w G502 używam (niezbyt świadomie zresztą) palm grip.
Rolka jest gumowana, nisko wystaje nad profil obudowy i szczerze mówiąc nie przypadła mi do gustu – pracuje poprawnie i jest dość cicha, ale robi wrażenie, jakby materiał, z którego jest wykonana lepił się do palca. Podobnie nie odpowiadają mi przyciski boczne, które zostały wyprofilowane z wyraźnym „kantem” w wypukłym profilu. Wrażenie jest nieprzyjemne, na dłuższą metę męczące, a do tego utrudnia wyczucie ich pracy.
Najgorzej wypada jednak przycisk zmiany rozdzielczości – jest mały i niewygodnie umieszczony. Jemu jednak mogę to wybaczyć, bo korzystam z niego stosunkowo rzadko. Miłośników skakania po rozdzielczościach może jednak irytować. Szkoda też, że SteelSeries nie przewidział dodatkowego przycisku do chwilowego włączenia najniższego ze zdefiniowanych ustawień – brakowało mi tego.
Bez zarzutu natomiast działają przyciski główne – są dość twarde, ale wygodne i reagują pewnie.
Każdy dostanie swoją kozę :)
Chociaż mysz jest przewidziana dla graczy, przez większość czasu Aerox 3 służył do tak rutynowych zadań, jak obsługa przeglądarki, programów graficznych czy Discorda. Szczegółowe dostrojenie parametrów pracy myszy do potrzeb można przeprowadzić przy pomocy SteelSeries Engine – i to zarówno globalnie dla całego systemu, jak i dla każdej aplikacji z osobna.
Możliwość dostosowania rozdzielczości pracy czy przedefiniowania przycisków w zależności od tego, czy na pierwszym planie mamy Red Dead Redemption 2 czy Lightrooma to coś, co naprawdę lubię w gamingowych gryzoniach.
Oprogramowanie przy pierwszym uruchomieniu aktualizuje firmware (jeśli potrzeba) oraz proponuje wyłączenie systemowych mechanizmów akceleracji – warto z tego skorzystać, gdyż Aerox 3 wtedy zyskuje na precyzji i przewidywalności.
Sposób pracy zresztą można regulować – jest zarówno możliwość zmiany osobno akceleracji i deceleracji, jak i wpływ na działanie przyciągania kursora do kątów (angle snapping).
Sensor o nieco gorszych niż u konkurencji parametrach wbrew pozorom nie okazał się gorszy w praktycznym użytkowaniu. Potrzeba sięgania po ekstremalne ustawienia zdarza się najwyraźniej rzadziej niż można by sądzić. Oczywiście mój zestaw gier nie jest wyczynowy – Red Dead Redemption 2, Wiedźmin 3, World of Warships, Company of Heroes 2 i Baldur’s Gate i okazjonalnie któryś z Battlefieldów. Z tymi produkcjami nie ma aż takiego znaczenia rozdzielczość, także maksymalne przyspieszenie okazało się zupełnie wystarczające.
Zdefiniowałem sobie 5 poziomów rozdzielczości: 400, 800, 1200, 2400 i 3200 CPI – najczęściej korzystałem z czwartego z ustawień. Do tego pooling rate 1000 Hz, wyłączona akceleracja, deceleracja i angle snapping. Sensor nie wykazywał akceleracji wstecznej i interpolacji, okazał się też mało wybredny, jeśli chodzi o powierzchnię, z którą współpracował.
Na co dzień była to podkładka SPS Cordura Speed M, lecz w czasie testów Aerox 3 dał sobie także radę z powierzchnią biurka, białą kartką. Poległ natomiast na cienkim, błyszczącym poliwęglanie, na którym HyperX Pulsefire Haste pracował poprawnie.
Pewnym problemem okazał się Lift off Distance (LOD), który w testowanym modelu wynosił około 2,5 mm – przy niektórych grach to zbyt dużo. Na razie brak konkretów ze strony SteelSeries, ale niewykluczone, że w przyszłości Aerox 3 doczeka się w związku z tym aktualizacji firmware, pozwalającej na regulację LOD z poziomu oprogramowania.
Co mogło pójść nie tak?
SteelSeries Aerox 3 okazał się myszą przyjemną w codziennym użyciu i bardzo sprawną w grach. Jednak nie jest bezproblemowa. Do kwestii, o których wspominałem już wyżej, dorzucę jeszcze jedną: otóż mysz potrafiła się całkowicie „zamrozić” po restarcie systemu. Świeciły się wtedy wszystkie diody, mysz była wykrywana przez Windows, ale zarówno klikanie przyciskami, jak i ruchy, nie były w żaden sposób rejestrowane przez OS.
Po odpięciu na chwilę kabla i ponownym podłączeniu Aerox 3 wracał natychmiast do życia – zwykle do kolejnego restartu, aczkolwiek czasem wstawał poprawnie. Co ciekawe, Aerox 3 znosił podczas testów bez problemu dowolną ilość uśpień i wybudzeń, każdorazowo wznawiając bezproblemowo swoją pracę. Niespodziewanie kabel podłączany wprost do myszy okazał tu swoją przydatność, o czym pisałem na początku recenzji – gdybym miał nurkować za każdym razem pod biurko recenzja chyba by nie powstała.
Pozostaje mieć nadzieję, że problem nie ma związku ze sprzętem i zostanie rozwiązany przez aktualizację firmware.
Ojciec, grać?
Podczas trzytygodniowych testów Aeroxa 3 korzystało mi się z niego całkiem przyjemnie. Nie będę jednak ukrywał, że nie wzbudziła we mnie takiego zachwytu, jak recenzowany parę tygodni wcześniej – bardzo przecież podobny – konkurent, HyperX Pulsefire Haste. Diabeł okazał się tkwić w szczegółach, do tego SteelSeries swojego gryzonia wyceniło zbyt agresywnie.
SteelSeries Aerox 3 to dość udana mysz gamingowa, lecz przy cenie ~300 złotych miałbym duży problem, by zdecydować się na jej zakup.