Motorola jest marką, która zaskarbiła sobie uznanie wielu klientów. Wśród największych jej zalet wymienia się czystego Androida czy też charakterystyczne gesty moto. Jedną z ich najnowszych propozycji wśród smartfonów klasy średniej jest model moto g84 5G. Czy znajdzie on swoich fanów?
Pierwsze wrażenie? Skrajnie pozytywne!
Przed tym, jak miałem okazję położyć ręce na przesłanej do redakcji Motce, udało mi się tym sprzętem chwilkę pobawić we własnym zakresie. Urządzenie zrobiło na mnie tak dobre wrażenie, że ostatecznie zdecydowałem się na jego zakup, opakowanie i umieszczenie pod choinką, w ramach prezentu dla mojej drogiej rodzicielki. Ekran wyświetlał dobrze wyglądające barwy, a przyjemne w dotyku plecki ze skóry ekologicznej sprawiały, że bardzo niechętnie oddawałem smartfon przyszłej właścicielce.
Specyfikacja także zdawała się jedynie dodawać Motorolce uroku – odświeżanie ekranu na poziomie 120 Hz, 12 GB pamięci RAM oraz 256 GB pamięci wewnętrznej. Do tego wsparcie dla 5G, ładowania 33 W, obecność wyświetlacza pOLED, a także aparatu 50 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu. Znalazło się nawet miejsce na hybrydowy dual SIM!
Na pierwszy rzut oka mógłby to być sprzęt, któremu trudno się oprzeć. Jak się jednak sprawdza po dłuższej chwili użytkowania?
Co znajdziemy pod obudową?
Jak wiadomo, żeby wyrażać opinię o jakimś produkcie, zanim zaczniemy go używać, wpierw należy zapoznać się z jego specyfikacją. Nie inaczej jest w przypadku smartfonów, toteż przed przejściem do konkretów, pozwólmy sobie na spędzenie chwili ze specyfikacją techniczną.
Cóż zatem zaoferuje nam motorola moto g84 5G?
Marka | motorola |
Model | moto g84 5G |
Wyświetlacz | 6,5′, 1080×2400 (FHD+), pOLED, 20:9, 402 ppi, AA-Body: 87,2%, odświeżanie ekranu 120 Hz, częstotliwość próbkowania dotyku: 240 Hz, jasność do 1200 nitów |
CPU | Qualcomm Snapdragon 695 |
GPU | Adreno 619 |
RAM | 12 GB (LPDDR4X) + 3 GB RAM boost |
Pamięć wewnętrzna | 256 GB (UFS 2.2) |
microSD | tak |
Dual SIM | tak, hybrydowy |
Wyjście słuchawkowe | tak |
5G | tak |
System | Android 13 |
Aparat tylny | 50 Mpix (f/1,88; 1,0 μm), super PDA, Ultra Pixel, optyczna stabilizacja obrazu (OIS), ultraszerokokątny 8 Mpix (f/2,2; 1,12 μm), 118° Macro Vision |
Aparat przedni | 16 Mpix (f/2,45, 1,0 μm) |
Moduły | czujnik zbliżeniowy, natężenia światła otoczenia, SAR, akcelerometr, żyroskop, e-kompas, czytnik linii papilarnych w ekranie, Bluetooth 5.1, NFC, GPS, A-GPS, LTEPP, Glonass, Galileo, Beidou, QZSS, obsługa pasma Wi-Fi 2,4 GHz i 5 GHz |
Akumulator | 5000 mAh, ładowanie TurboPower 30 W |
Gniazdo ładowania | USB-C |
Głośniki | stereo, Dolby Atmos |
Wymiary | 160 x 74,4 x 7,6 mm |
Waga | 166,8 g lub 168,3 g (zależnie od wersji) |
Werjse kolorystyczne | błękitny, granatowy, Viva Magenta |
Cena | 1499 złotych |
Pierwszą rzeczą, która wręcz rzuca się w oczy w porównaniu do motoroli moto g82, to fakt, iż nowszy model oferuje dwukrotnie więcej RAM oraz pamięci wewnętrznej. Niemniej, poza nowszą wersją systemu oraz nieco innym wyświetlaczem (AMOLED w g82 i pOLED w g84), reszta wnętrza zdaje się niemal bliźniaczo podobna. Czy warto więc w ogóle dopłacać do nowszego modelu?
Pudełeczko niezbyt drogie, rzeknij, co ukrywasz w sobie?
Opakowanie na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia – ot, standardowa tekturka, wewnątrz której powinien znajdować się zakupiony przez nas smartfon. Po jego otwarciu również nie mamy co liczyć na fajerwerki, gdyż dostaniemy dokładnie to, czego by można oczekiwać po średniopółkowym sprzęcie. Motorola moto g84 5G leży sobie w centralnym miejscu, włożona już w dołączone do zestawu przezroczyste plecki.
Po wyciągnięciu smartfona z pudełka i podniesieniu fragmentu, na którym leżało urządzenie, znajdziemy jeszcze komplet dokumentów, kostkę do ładowania 33 W oraz kabel w standardzie USB-A – USB-C. Nie zabrakło również igły do wyciągania tacki na kartę SIM, aczkolwiek ten element jest już swego rodzaju standardem w przypadku sprzętów z każdej półki cenowej.
Wszystko jest naprawdę ładnie ułożone oraz dopasowane, aczkolwiek to mnie absolutnie nie dziwi. Z moich doświadczeń z Motorolą (tak „profesjonalnych”, jak i prywatnych) wynika bowiem, że każdy swój sprzęt pakują z należytą pieczołowitością.
Niby niczym się nie wyróżnia, a jednak…
Nie oszukujmy się, Motorola, podczas projektowania tego sprzętu, nie wymyśliła koła na nowo. W elektromarkecie moglibyśmy przejść obojętnie obok tego urządzenia i nawet nie zwrócilibyśmy nań uwagi, o ile byłoby obrócone ekranem w naszą stronę. Niemniej jego tył zdecydowanie byłby czymś, co zapamiętalibyśmy na dłużej, szczególnie w przypadku, w którym mielibyśmy okazję go dotknąć.
Jak wspomniałem nieco wyżej, plecki tego urządzenia są bardzo przyjemne w dotyku, co jest zasługą wykończenia ze skóry wegańskiej. Warto odnotować jednak, iż jest ona dostępna tylko w przypadku kolorów Marshmallow Blue (czytaj: błękitny) oraz ubiegłorocznego koloru Pantone, Viva Magenta (po ludzku: czerwony).
Wersja Midnight Blue granatowa została pozbawiona tego „luksusu”, także osoby patrzące wilkiem na jakiekolwiek przejawy weganizmu mogą skusić się na ten model.
Ramki na pierwszy rzut oka mogą wydawać się metalowe, jednak wzięcie Motki do ręki szybko nas z tego potencjalnego błędu wyprowadzi. Czuć bowiem w dotyku, że mamy do czynienia z tworzywem sztucznym, jednak nie jest ono marnej jakości i nie trzeszczy nawet pod dość mocnym naciskiem.
Co prawda nie jest to sprzęt wodoszczelny, aczkolwiek klasa odporności IP54 sprawia, że jeśli podczas spaceru spadnie na nas deszcz, to nic się z tym sprzętem stać nie powinno.
Przechodząc jednak do rozplanowania sprzętu, to również nie ma tutaj niczego, co by odbiegało od normy. Z przodu mamy ekran, pod nim w dolnej części znajduje się czujnik biometryczny, a w górnej znaleźć możemy aparat oraz jeden z głośników. Tył pokrywa wegańska skóra, nie licząc logo firmy na środku oraz wyspy aparatów, swoją drogą dość mocno wystającej, z dwoma obiektywami i latarką.
Spodnia część sprzętu wyposażona została w mikrofon, port USB-C, wyjście słuchawkowe i drugi głośnik. Tackę na dwie karty microSIM lub kartę microSIM oraz kartę pamięci, znajdziemy w górnej części lewej krawędzi, natomiast na prawej są przyciski do sterowania głośnością, a także przycisk zasilania. Górna część została natomiast wyposażona w mikrofon oraz dumny napis „Dolby Atmos”. Nigdzie nie uświadczymy przycisku do wybudzania Asystenta Google i chwała Motoroli za to.
Android 13 w najsłodszej postaci
Fani sprzętów Motoroli chwalą ją głównie za czysty system operacyjny. Nowa Motka tego nie zmieni, a jeśli chodzi o zainstalowany OS, to mamy tu do czynienia z Androidem 13. Jeśli zaś chodzi o działanie sprzętu, to nic się nie zacina i wszystko działa płynnie (nie pozdrawiam modelu moto g53 5G).
Żeby jednak było nieco śmiesznie, zauważyłem jedną rzecz, której po Motoroli nigdy bym się nie spodziewał. Mianowicie chodzi mi o nieprzetłumaczony element systemu! Po skonfigurowaniu urządzenia, ale jeszcze przed włożeniem mojej karty SIM do jego wnętrza, smartfon przez chwilę wyświetlał mi komunikat o braku włożonej karty… w języku angielskim. Po jakimś czasie wyświetlał się już co prawda w poprawnej wersji językowej, ale ta sytuacja na tyle mnie rozbawiła, że postanowiłem o niej wspomnieć.
Wracając jednak do samego systemu, mamy naprawdę duże możliwości jego personalizacji (w tym możliwość dostosowania go pod użytkownika cierpiącego z powodu ślepoty barw), a i opcji związanych z bezpieczeństwem nie zabrakło.
Mamy tu bowiem wsparcie dla Moto Connect, niezastąpionych Gestów Moto, a do tego obecność Moto Secure oraz Family Space. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby odpowiednio ograniczyć dostęp do konkretnych funkcji czy aplikacji, przed przekazaniem smartfona w ręce dziecka lub innych osób.
Kto miał możliwość grania na smartfonach sygnowanych logiem M, prawdopodobnie zwrócił uwagę na naprawdę przyjemną nakładkę grową tegoż producenta. Choć o tym, jak moto g84 5G sprawdza się w grach, będzie dopiero za chwilę, tak pozwolę sobie zawczasu ucieszyć potencjalnych nabywców tego sprzętu – nic się nie zmieniło. Wciąż mamy opcję szybkiego wyłączenia połączeń, powiadomień i gestów podczas gry, a nawet znajdzie się opcja Wi-Fi boost, która zmniejsza opóźnienia sieciowe.
Nagrywanie ekranu, wyłączanie i włączanie dostępu do lokalizacji, mikrofonu i kamery, autoobrót, te wszystkie „standardy” także się tu znalazły. Mamy też tryb nocny oraz możliwość systemowego przyciemnienia ekranu, jeżeli najniższa jasność wciąż sprawia nam pewien dyskomfort, ale o tym nieco więcej w sekcji poświęconej ekranowi. Jeśli zaś o wsparcie pozakupowe chodzi, producent obiecuje aktualizację do Androida 14 oraz udostępnianie poprawek zabezpieczeń przez 3 lata.
Nie odnotowałem również obecności śmieciowych aplikacji, choć kilka preinstalowanych opcji zwyczajnie usunąłem. Nie korzystam bowiem z Opery, Facebook mnie mierzi, podobnie zresztą jak YouTube Music, a i aplikacja Linkedin nie jest mi tutaj do niczego potrzebna. Niemniej nie są to typowe „śmieci”.
Flagowa wydajność? Nie z tym procesorem
Aczkolwiek na całe szczęście wcale nie oznacza to, że smartfon ten się jakkolwiek zacina. Procesor Qualcomm Snapdragon 695 jest całkiem popularnym wyborem wśród smartfonów do 1500 złotych, a i nawet znajdą się droższe sprzęty, które z niego korzystają. Rzecz jasna nie zaoferuje nam takiego działania, jak flagowy Snapdragon 8 Gen 2 czy konkurencyjny Dimensity 9200, jednak do codziennego użytku będzie w zupełności wystarczający.
Gdy przełączałem się pomiędzy aplikacjami (Teamfight Tactics -> Spotify -> Ustawienia -> raz jeszcze Spotify -> powrót do Teamfight Tactics), to żadnej z nich smartfon nie usunął z tła i nie musiałem czekać na ich ponowne załadowanie. Obcowanie z grami także nie było mu straszne i to bez włączonej opcji zwiększonej wydajności, którą to możemy znaleźć w menu nakładki growej. Poza wspomnianym wyżej Teamfight Tactics, zainstalowałem jeszcze AFK Arena.
Sprzęt nieco zaczął się „pocić”, gdy w tej drugiej produkcji włączyłem maksymalne przyspieszenie, automatyczne korzystanie z ataków ostatecznych oraz wybrałem bohaterów, których animacje są nieco bardziej ambitne. Efekt był taki, że faktycznie wystąpiły przycięcia, niemniej nie zostałem wyrzucony do pulpitu, za co muszę szczerze moto g84 5G pogratulować. Nie wszystkie dotychczas przeze mnie sprawdzone urządzenia mogą się tym osiągnięciem pochwalić.
Zresztą, w ogóle nie zdarzyła się sytuacja, która doprowadziłaby do wyrzucenia mnie z aplikacji do pulpitu. Pochwalić również muszę za kontrolę temperatury podczas użytkowania – gdy rozgrywałem kilka meczyków w TFT z rzędu, z włączonym Spotify oraz podłączonymi słuchawkami Soundcore VR P10 via Bluetooth, sprzęt ten nie zaczął płonąć. Zrobił się co prawda nieco cieplejszy, ale nie spowodowało to ograniczenia wydajności na skutek throttlingu, a i poparzeń żadnych nie doznałem.
Jeśli o testy syntetyczne chodzi, to tym razem pozwoliłem sobie na przeprowadzenie ich trzykrotnie. Pierwszy po pełnej konfiguracji sprzętu, gdy już się u mnie znalazł na testach, drugi po tygodniu użytkowania oraz trzeci, tuż przed oddaniem tej recenzji do sprawdzenia. Wyniki możecie znaleźć w galeriach poniżej.
3DMark
CPDT
Niezłe głośniki stereo, ale bez efektu „wow”
Innymi słowy, można słuchać na tym sprzęcie muzyki bez słuchawek czy też oglądać filmy i nie odczuwać dyskomfortu związanego z jakością dźwięku. Jest poprawnie, nawet zaryzykuję stwierdzenie, iż jest dobrze z odpowiednio ustawionym Dolby Atmos, aczkolwiek nie odczułem tego efektu „wsiąkania” w odtwarzane utwory. Niemniej mogłem się przy ulubionych kawałkach skoncentrować i nawet podczas pisania tego akapitu, Motka leży obok mojego monitora, odtwarzając The Spectre Alana Walkera.
Tutaj warto pewnie też zaznaczyć, iż nie jestem audiofilem i w większości przypadków wolę dźwięk z głośników za 100 złotych, niż ten dobiegający ze słuchawek za 1500 złotych. To tak w celu zaznaczenia, że nie mam jakichś kosmicznych standardów dla dźwięku, które u zwykłych śmiertelników budzą co najwyżej uśmiech politowania.
Wyświetlacz robi robotę!
Zastosowany w Motce ekran pOLED zdecydowanie przypadł mi do gustu za sprawą domyślnie włączonych nasyconych kolorów. Dodatkowo odświeżanie ekranu na poziomie 120 Hz, które swoją drogą cały czas było włączone, zdecydowanie nadaje płynności każdej naszej akcji na ekranie. Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, aby przełączyć je w tryb automatyczny (smartfon sam dostosuje wartość odświeżania) lub zablokować na poziomie 60 Hz, co ograniczy zużycie baterii.
Niemniej jest ona wystarczająco pojemna, by wytrzymać naszą preferencję bardzo płynnego ruchu. O tym jednak więcej w następnym punkcie, na ten moment wróćmy jeszcze do wyświetlacza w moto g84 5G. Współczynnik jego proporcji wynosi 20:9, a zagęszczenie pikseli to 402 ppi, czyli podobnie jak w przypadku wspomnianej już wcześniej motoroli moto g82 5G.
Podobny jest również fakt, że nowszy model ma opcję Uważnego Ekranu, która zapobiega wygaszeniu, jeśli patrzymy na urządzenie. Choć sam do fanów AoD nie należę, tak mam świadomość, iż istnieją osoby, które nie mogą się bez niego obejść. Moto g84 5G oferuje więc swoją wersję tejże funkcji, choć nie oszukujmy się, nie działa to dokładnie tak samo, jak „zwyczajne” Always On Display.
Wybudzenie uśpionego wyświetlacza nie jest jednak problematyczne, gdyż wystarczy dotknąć ekranu w jakimkolwiek miejscu, a „stanie się światłość”. Jeśli skonfigurowaliśmy skan naszej twarzy, z dużym prawdopodobieństwem jednocześnie sprzęt odblokujemy, ale o działaniu tego cuda nieco później. Ogólnie jest to po prostu ekran, na który zwyczajnie dobrze się patrzy!
Nie zauważyłem też żadnych artefaktów czy innych problemów z wyświetlaną treścią ani podczas buszowania po menu, ani w grach, ani w jakichkolwiek innych aplikacjach. Żeby jednak nie było za słodko, to nieco muszę się przyczepić do jednej rzeczy, którą jest automatyczne dostosowanie jasności. Niestety nie radzi sobie zbyt dobrze z paroma kwestiami i choć wiem, że jest to wina oprogramowania, uznałem, iż wygodniej będzie ten temat poruszyć przy ekranie.
Przerasta ją nagła zmiana oświetlenia (np. wyłączamy światło w pokoju na noc) i albo mija dłuższa chwila, zanim nasze oczy przestaną być wypalane, albo nasze gałki będą doznawać przez cały czas dyskomfortu – o ile wcześniej ręcznie nie zbijemy jasności. Nie jest także w stanie rozjaśnić wyświetlacza na tyle, by bezproblemowo odblokować smartfon twarzą w warunkach ze słabym oświetleniem. O ile za dnia odblokowanie urządzenia w ten sposób nie stanowiło problemu, o tyle w nocy było to naprawdę duże wyzwanie…
Wyzwaniem nie było za to spoglądanie nań na zewnątrz – choć pełnego słońca nie uświadczymy w obecnej porze roku, to zdarzały się wyjątkowo jasne jak na grudzień i styczeń dni. Podczas żadnego z nich nie miałem problemu z widocznością treści na ekranie i fakt ten naprawdę mnie cieszy, bo – jak wiadomo – z tym elementem w różnych smartfonach bywa, cóż, różnie. Minimalna jasność z kolei nie wypali nam oczu ;)
Zwyczajna, niczym niewyróżniająca się bateria
Standardowo obecne smartfony oferują użytkownikom około dnia działania na baterii, a moto g84 5G się w ten trend wpisuje. Przy intensywnym lub średnio intensywnym użytkowaniu, będzie on gotowy nam służyć przez około 22 godziny, z SoT na poziomie około 6,5 godziny.
Nie jestem fanem światła wypalającego oczy, także w moim przypadku jasność wyświetlacza była ustawiona w okolicach połowy wartości maksymalnej, z włączonym automatycznym dostosowywaniem jasności oraz wartością odświeżania na poziomie 120 Hz. Dane mobilne również były włączone non stop. Czas pracy na jednym ładowaniu może się więc zmienić, zależnie od naszych indywidualnych ustawień lub preferencji.
Nie wiem, czy zwróciliście na to uwagę, ale w parametrach technicznych sprzętu mamy informację, iż wspiera on ładowanie z maksymalną mocą 30 W, natomiast w opakowaniu znajduje się ładowarka o mocy 33 W. Korzystając z niej, naładujemy urządzenie do 15% w około 8 minut, natomiast ładowanie do pełna wymaga podłączenia do źródła zasilania na około 80 minut.
Dobrze odbiera? Jeszcze jak!
Dobra, dobra, bo ja tu o jakichś grach, jakichś wyświetlaczach, bateriach i innych pierdołach, a przecież smartfon jest urządzeniem do komunikacji! No, a przynajmniej był kiedyś, bo teraz bywa z tym różnie, niemniej możliwości odbierania i wykonywania połączeń, a także czytania i pisania wiadomości SMS, wciąż pozostaje dość istotną funkcją tego typu urządzeń.
Podczas rozmów nie uświadczyłem przerwania sygnału, choć zdarzyło się kilka razy, że ja słyszałem mojego rozmówcę, jednak mój rozmówca już mnie nie. Nie mogę jednak uznać tego za wadę telefonu per se, ponieważ następowało to w konkretnych miejscach, w których zasięgu nie uświadczę nawet z prywatnego sprzętu. Niemniej odzyskanie dobrej jakości sygnału po wyjściu z „dziury”, trwało znacznie krócej, niż ma to miejsce w przypadku mojej moto edge 20.
Poza wspomnianymi wyżej miejscami nie było problemu ani z sygnałem 5G, o ile na danym obszarze występował, ani z rozmowami. Moduł GPS także działa świetnie – podczas niemal 500 km trasy nie stracił sygnału choćby raz i cały czas bezbłędnie wskazywał aktualne położenie mojego pojazdu. Zaznaczam to, ponieważ trasę tą pokonuję przynajmniej kilka razy w roku, od dobrych parunastu lat – choć od stosunkowo niedawna jako kierowca – i fakt, że mój (choć nie tylko) sprzęt traci zasięg, jest na porządku dziennym.
Nie mogę się także przyczepić do umiejscowionego pod ekranem czytnika odcisku palca, który ani razu nie odmówił mi dostępu, ani do odblokowywania twarzą. No, a przynajmniej nie bardziej, niż to zrobiłem w podpunkcie dotyczącym ekranu. Gwoli przypomnienia zaczerpnę mądrości ze Shreka i zacytuję, że odblokowanie twarzą jest „za dnia pięknością, w nocy zaś szkaradą”.
Sparowanie sprzętu z moim samochodem za pomocą Android Auto i obsługa Map Google, a także innych aplikacji, również nie stanowiła najmniejszego problemu. Swoją drogą, czy tylko do mnie nie przemawia nowy interfejs?
Zastosowany w smartfonie moduł Bluetooth nie ma problemu z działaniem i słuchanie muzyki przez słuchawki, w moim przypadku mowa o wspomnianych już Soundcore VR P10, nawet z telefonem pozostawionym poza zasięgiem naszych rąk czy wzroku, nie stanowi wyzwania. Problemy z USB-C? Ależ skądże znowu panie władzo, żadnych problemów nie ma! Ładowanie, przesyłanie plików, podłączenie klucza sprzętowego od wspomnianych (już dwukrotnie!) słuchawek – wszystko sprawne.
Moduł Wi-Fi działa i obsługuje tak standard 2,4 GHz, jak i 5 GHz, podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, nie przerywa połączenia i działa stabilnie. Wyjście słuchawkowe również się sprawdziło z moimi SteelSeries i nie musiałem nawet wyciągać urządzenia z dołączonego do zestawu etui, żeby je podpiąć. Tutaj duży plus, bo nie w każdym smartfonie to akcesorium na tego typu komfort pozwala.
Nadspodziewanie dobry aparat!
Kiedy nowa Motka przyszła do mnie na testy, niespecjalnie interesował mnie aparat. Z góry założyłem, że będzie co najwyżej poprawnie, bo przecież fenomenalnych zdjęć telefonem za około 1500 złotych nie wykonamy. Jakież wielkie było me zdziwienie, gdy okazało się, że z pomocą moto g84 5G można zrobić naprawdę ładne fotografie.
Nie jest to rzecz jasna poziom flagowych urządzeń marki Samsung czy też iPhone’a z dopiskiem Pro lub Pro Max, ale przeciętnemu użytkownikowi z pewnością wystarczy. Kolory są dobrze odwzorowane, a same fotografie ostre i pełne szczegółów – przynajmniej dopóki mamy dostęp do jakiegoś światła podczas korzystania z aplikacji aparatu. Im go mniej w miejscu, które chcemy uwiecznić, tym robi się nieco gorzej, aczkolwiek wciąż uzyskamy całkiem dobrej jakości obraz.
No dobrze, ale ja tu gadu gadu (pisu pisu?), a przecież Wam zależy na konkretach! Przejdźmy więc do menu aplikacji aparatu – znajdziemy tam wiele trybów oraz równie dużo ustawień. Jeśli chodzi o zdjęcia, urządzenie oferuje nam tryby automatyczny, nocny, panoramę, kolor spotowy, ultra-res, skaner, pro, podwójnego zapisu, a także portretowy.
Domorosłych filmowców może z kolei ucieszyć możliwość nagrywania w zwolnionym tempie, z kolorem spotowym, poklatkowo lub w ramach podwójnego zapisu. Rzecz jasna automatyczny tryb wideo również się tu znajduje. Filmy możemy nakręcić maksymalnie w rozdzielczości 1080p (Full HD) w 60 klatkach. Szkoda, bo nawet budżetowy myPhone N23 5G oferuje wyższą rozdzielczość nagrywania wideo…
Tryb automatyczny i obiektyw ultraszeroki
Jak zdążyłem już się nieco rozpisać powyżej, aparat w moto g84 5G oferuje nam nadspodziewanie dobre zdjęcia. Nie napisałem jednak, że robi to „z automatu” – nie musimy się pocić przy ustawieniach w trybie Pro, ponieważ aplikacja świetnie dostosowuje się do aktualnych warunków, co zaraz zresztą będziecie mogli zaobserwować.
W skład porównania wchodzą trzy fotografie – po lewej wykonane z przybliżeniem 0,5x, czyli obiektywem ultraszerokim. Pośrodku podstawowa wartość zbliżenia 1x, z którą domyślnie włącza się aparat. Po prawej mamy z kolei maksymalną wartość zbliżenia, która wynosi 8x, choć akurat to zapewne łatwo zauważyć.
Żeby nie było – możemy oczywiście zdać się na własne doświadczenia z aparatem i dostosować ustawienia pod siebie. Jeśli jednak nie jesteśmy na tyle zaawansowanym użytkownikiem, to wciąż możemy wykorzystać potencjał tego 50 Mpix obiektywu i cieszyć oczy przyjemnymi fotografiami. Przynajmniej dopóki nie wykorzystamy pełnego, 8-krotnego zoomu cyfrowego – w przeciwnym wypadku możemy mieć lekki problem z tym „cieszeniem oczu”…
Jeśli zaś chodzi o możliwości obiektywu ultraszerokiego, to są niezłe. Nieźle oddaje kolory, a same zdjęcia wychodzą przyjemnie, póki mamy dostęp do dobrego źródła światła. Im jest ciemniej, tym mam wrażenie, że ultraszeroki kąt przestaje wyrabiać, a fakt, że nie współpracuje on z trybem nocnym, niestety, nie pomaga.
Zdjęcia nocne
Tutaj kolejne pozytywne zaskoczenie, ponieważ fotografie wykonane w tym trybie są naprawdę ładnie rozjaśnione. Tryb automatyczny w domyśle ma włączone wykonywanie fotografii w trybie nocnym, jeśli światło jest zbyt słabe, niemniej można to wyłączyć.
A skoro się da, to pozwoliłem sobie porównać to, jak Motorola moto g84 5G radzi sobie ze zdjęciami, wykonanymi w słabszym świetle, zarówno bez przybliżenia, jak i z maksymalnym możliwym.
Po lewej znajdują się fotografie wykonane w trybie automatycznym, natomiast po prawej w trybie nocnym.
Makro
Muszę przyznać, że obiektyw makro radzi sobie naprawdę dobrze. Odwzorowanie szczegółów pozostaje na wysokim poziomie, a i kolory zdają się w korespondować z tym, co widzą nasze oczy. Fizycznie jest umieszczony pod obiektywem głównym, więc do porównania zdjęć wykorzystałem trzy kadry – makro, automatyczny bez ruszania smartfona oraz automatyczny z wycentrowaniem w tej samej odległości od obiektu, co wcześniej makro. Efekty widoczne są poniżej.
Portret
Przedni aparat oferuje nam całkiem niezłe „selfiaczki”, zarówno w trybie portretowym, jak i automatycznym. Zresztą, w galerii znajdziecie porównanie obydwu i, szczerze wątpię, byście znaleźli wiele różnic (poza efektem bokeh). Poza portretem „jednoosobowym” przewidziano również możliwość wspólnej fotografii i włączenie odpowiedniej opcji nieco rozszerza obszar zdjęcia.
Tylny aparat rzecz jasna również pozwoli nam na wykonanie zdjęcia portretowego, aczkolwiek w moim odczuciu różnice są jeszcze mniejsze niż w przypadku selfie. Modelem do zdjęć aparatem tylnym był zmęczony Kokos – w ramach wynagrodzenia za uczestnictwo w sesji zdjęciowej dostał smaczka ;)
Panorama
Tutaj przeżyłem lekki szok – panorama nie dość, że oferuje nam bardzo przyjemny proces robienia zdjęcia (podążanie za „kulkami”, zamiast podglądu na fotografię), to jeszcze jest w stanie wykonać ją w pełnych 360 stopniach! Poniżej znajdziecie przykładową fotografię panoramiczną. W galerii urządzenia możemy ją obejrzeć albo „na płasko”, albo w widoku 360 stopni, co pewnie warto odnotować.
Nagrywanie wideo
Tutaj mam mieszane uczucia, bo choć aparat ładnie oddaje kolory otoczenia i nie ma problemu z autofocusem, to wsparcie dla OIS zdaje się nagraniach nieobecne. Na plus za to mikrofony, które gwarantują bardzo wyraźne brzmienie naszemu głosowi. Na poniższym wideo możecie zresztą zobaczyć, jak to wygląda, ale uwaga! Rzekłem tam, iż OIS zdaje się sprawdzać i faktycznie, podczas nagrywania tak to wyglądało. Dopiero po odpaleniu filmu na ekranie monitora zobaczyłem, jak bardzo się myliłem.
Ach i od razu informuję, że poniższe nagranie nie zostało przepuszczone przez żaden program do obróbki treści. Dlatego też zdarzają się tam pauzy w mówieniu, których standardowo w treściach na YouTube być nie powinno, ale akurat w tym przypadku chyba jest to do wybaczenia. Ostatecznie ma to być test możliwości nagrywania wideo, a nie ambitny vlog.
Motorola moto g84 5G – hit czy kit?
Nie ukrywam, że w mojej opinii jest to zdecydowanie jeden z najciekawszych smartfonów na rynku w kategorii do 1500 złotych. Estetycznie wykonany, obleczony miłą w dotyku wegańską skórą, ze świetnym wyświetlaczem pOLED oraz robiący naprawdę przyjemne fotki. Nie zapominajmy także o 12 GB pamięci RAM oraz zawrotnych 256 GB miejsca na dane, które dodatkowo można rozszerzyć za pomocą karty pamięci oraz trzech latach wsparcia i aktualizacji do systemu Android 14.
No właśnie, 3 lata wsparcia – niektórym nie będzie to specjalnie przeszkadzało, jednak dla innych może to być zdecydowanie krótki okres. Dodatkowym minusem może być naprawdę niewiele zmian względem poprzednika, przez co osoby niemające problemu z brakiem dostępu do najnowszej wersji Android, mogą nie widzieć sensu w dopłacaniu do nowszego modelu. Tutaj więc każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nowa Motorola jest wystarczająco interesująca, by ją zakupić.
Niemniej, jeśli o mnie chodzi, to po nieco ponad 2 tygodniach testów wciąż jestem tym sprzętem oczarowany i zdecydowanie nie żałuję, że wybrałem go na prezent! Zresztą, patrząc na reakcję obdarowanej, to nie tylko ja ;)