Recenzja Moto G7 Plus – średniaka, którego naładujemy w niecałą godzinę

Motorola Moto G7 Plus trafiła do sprzedaży w Polsce w połowie lutego, a zatem zdążyły już minąć trzy miesiące. Co ciekawe, cena urządzenia wciąż stoi na tym samym poziomie i choć zdarzały się czasowe promocje, to zawsze wracała do kwoty bazowej, wynoszącej 1399 złotych. Sprawdźmy czy warto wydać taką kwotę na Moto G7 Plus.

Ale zanim to zrobimy, jeszcze jedna mała dygresja odnośnie ceny. Jestem przekonana, że niebawem doczekamy się jej obniżki – o jakieś 100-200 złotych – ze względu na premierę Motoroli One Vision (kosztującej 1299 złotych), która pod wieloma aspektami jest dużo ciekawsza od Moto G7 Plus. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Czas przyjrzeć się właśnie Moto G7 Plus.

lusterko ;)

Parametry techniczne Motoroli Moto G7 Plus:

Cena w momencie publikacji recenzji: 1399 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Miałam to szczęście, że jako jedna z dwóch osób z Polski miałam okazję być na premierze serii Moto G7 w Sao Paolo. Tam też, podczas jednego ze spotkań z pracownikami firmy, pokazany mi został czerwony egzemplarz Moto G7 Plus. Matko, jaki on jest piękny! I bardzo fajnie, że Motorola zdecydowała się na jego wprowadzenie do sprzedaży w naszym kraju… Zwłaszcza w obliczu tego, że coraz więcej firm jednak stawia na coraz bardziej odważne kolory i czerwony też się do nich zalicza. Ja jednak testowałam Moto G7 Plus w wersji Deep Indigo, czyli granatowej.

Po wzięciu telefonu w dłoń odczuwa się dwie rzeczy: dość dużą szerokość obudowy (75,3 mm) i jego śliskość. Do obu można się przyzwyczaić. Biorąc pod uwagę fakt, że Moto G7 Plus wykonany został ze szkła, siłą rzeczy musi być śliski, a do tego podatny nie tylko na zarysowania, ale także na zbieranie odcisków palców. Temu zapobiegać ma dołączane w pudełku gumowe etui, które czasem jednak polecam zdjąć z telefonu, by przypomnieć sobie, jak jest on ładny ;) – w etui bardzo szybko można o tym zapomnieć.

A telefon ten zdecydowanie może się podobać. Szklana obudowa ładnie mieni się w świetle, przykuwając na sobie wzrok. Do mnie trafiła wersja granatowa, bardzo klasyczna, która jednak i tak zbierała pozytywne opinie osób, które miały okazję na nią patrzeć. Szkoda tylko, że moduł aparatu dość mocno wystaje z obudowy, przez co wokół niego szybko zbiera się kurz dość trudny do usunięcia. Założenie etui sprawia, że moduł przestaje wystawać.

Moto G7 Plus nie spełnia żadnej poważniejszej normy odporności, ma tylko powłokę hydrofobowę P2i. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie producenta, jest to bardzo podstawowa ochrona telefonu: “hydrofobowa powłoka chroni urządzenie przed przypadkowymi zalaniami, potem oraz lekkim deszczem”. Warto o tym pamiętać.

Przechodząc już do omówienia poszczególnych krawędzi, na górnej znajdziemy gniazdo zawierające dwa sloty kart nanoSIM i osobne microSD, co bardzo cieszy. Na dolnej natomiast umieszczono USB typu C, mikrofon, 3.5 mm jack audio i jeden z głośników (drugi jest nad ekranem). Na prawym boku mamy przyciski – w górnej części regulację głośności, a nieco niżej – włącznik. Lewy bok pozostał w żaden sposób niezagospodarowany.

Z tyłu mamy jedynie duży, wystający, ale i charakterystyczny moduł aparatu i czytnik odcisków umieszczony poniżej. Z przodu natomiast pod ekranem logo Motoroli, a nad – kamerka znajdująca się w notchu w kształcie “kropli wody”, a nad nią wspomniany głośnik, który służy nie tylko do rozmów telefonicznych, ale również do odtwarzania multimediów.

Wyświetlacz

Moto G7 Plus jest przedstawicielem smartfonów, w których wcięcie ma kształt kropli wody. Wydaje się to dobrym kompromisem pomiędzy dużym notchem a wysuwaną z obudowy kamerką i nie ukrywam, że mi jakoś szczególnie takie rozwiązanie nie przeszkadza. Niewielkie wcięcie powoduje jednak problemy z wyświetlaniem aplikacji na pełnym ekranie – nie wszystkie są kompatybilne, przez co na ekranie widoczne jest odcięcie między ekranem a okolicami notcha. Świetnie widać to na przykładzie programów do oglądania wideo – na YouTube treści można rozciągać na cały ekran, a na Netfliksie już nie. Grając w gry ich treść wyświetlana jest na pełnym ekranie, co oznacza, że jego część permanentnie zasłania niewielki notch.

Sam wyświetlacz ma przekątną 6,2” i rozdzielczość 2270 x 1080 pikseli. Właściwie nie mam mu nic do zarzucenia poza faktem, że w nocy mógłby świecić z nieco niższą intensywnością: ergo – jasność minimalna powinna być nieco niższa. Jasność maksymalna z kolei stoi na niezłym poziomie, dzięki czemu w słoneczne dnia da się z niego korzystać.

W ustawieniach ekranu raczej standard. Do naszej dyspozycji jest tryb nocny (zwany tu podświetleniem nocnym), tryb kolorów (naturalne, wzmocnione, nasycone) i to tak właściwie wszystko.

Uwagę może przykuć Wyświetlacz Moto, który odpowiada za wyświetlanie powiadomień na wygaszonym ekranie. Nie jest to jednak funkcja znana z konkurencji jako Always on display – ekran podświetla się jedynie, gdy szturchniemy lub podniesiemy telefon. Z tego widoku można też podejrzeć treść powiadomienia – fajna sprawa, która zbędnie nie zużywa zbyt dużo energii. Szkoda jedynie, że zabrakło, a jakże, diody powiadomień ;)

Działanie, oprogramowanie

Ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 636 1,8 GHz z Adreno 509, 4 GB RAM i Android 9 Pie – to trio spisuje się całkowicie poprawnie podczas codziennego działania. Nie jest nad wyraz wydajnie ani szybko, choć tak naprawdę najbardziej objawia się to w dość długim oczekiwaniu na otwarcie aplikacji.

Benchmarki:

AnTuTu: 115948

Geekbench 4:
single core: 1338
multi core: 4899

3DMark:
Ice Storm: 19305
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Sling Shot: 1467
Ice Storm: Sling Shot Extreme – OpenGL ES 3.1: 944
Ice Storm: Sling Shot Extreme – Vulkan: 930

Choć testy syntetyczne na to może nie wskazują, tak na Moto G7 Plus spokojnie można pograć. Ja standardowo zaliczyłam kilka wyścigów zarówno w Asphalt 8: Airborne, jak i Real Racing 3.

Na temat oprogramowania nie ma co się rozpisywać. Motorola Moto G7 Plus działa w oparciu o Androida w wersji 9.0 Pie w czystej postaci. Niestety, w przeciwieństwie do Motoroli One czy Motoroli One Vision, nie należy do programu Android One, co oznacza, że nie może liczyć na comiesięczne aktualizacje i 3-letnie wsparcie.

Zaplecze komunikacyjne

Pod względem łączności Moto G7 Plus nie rozczarowuje. Do naszej dyspozycji jest dokładnie wszystko to, czego potrzebujemy: Bluetooth (co ważne, 5.0), GPS, LTE, dual SIM, dwuzakresowe WiFi i NFC. Jakość rozmów stoi na dobrym poziomie, podczas testów nie odczułam, by w tej materii były jakiekolwiek problemy.

W smartfonie znajduje się 64 GB pamięci wewnętrznej, z czego dla użytkownika zostaje dokładnie 48,7 GB. Pamięć można rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD i to bez względu na to, czy w urządzeniu korzystamy z dwóch kart nanoSIM.

Test szybkości pamięci systemowej (standardowo AndroBench):

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Audio

Wydawać by się mogło, że skoro mamy stereofoniczne głośniki, to już połowa sukcesu. Przede wszystkim trzeba tu zauważyć, że w momencie, gdy słuchamy muzyki na maksymalnej głośności, obudowa wpada w rezonans, co potęguje to doznanie stereo. Mimo wszystko jednak głośnik jest nastawiony właśnie głównie na to, by był głośny, a nie świetnej jakości – są tu pokaźne wysokie tony, tony średnie są wyczuwalne, ale zanikają przy wysokich. Basu brak.

Na dolnej krawędzi Moto G7 Plus mamy 3.5 mm jacka audio, do którego musimy podpiąć własne słuchawki – w pudełku z telefonem niestety żadnych nie uświadczymy. Jakość dźwięku na słuchawkach jest dobra, bez odchyłów w stronę rewelacyjnej lub beznadziejnej – po prostu dobra.

Zabezpieczenia biometryczne

Każdy z modeli pochodzących z serii Moto G7 został wyposażony w skaner linii papilarnych, a skoro tak, z pewnością zaskoczeniem będzie dla Was fakt, że w Moto G7 Plus też takowy się znajduje.

Czytnik odcisków palców został umieszczony z tyłu, na odpowiedniej wysokości – po sięgnięciu po telefon palec wskazujący ląduje bezpośrednio na nim. Skaner jest ciągle aktywny, co oznacza, że wystarczy przyłożyć do niego opuszek palca, by po chwili smartfon został odblokowany. I faktycznie tak to działa – czytnik jest dość szybki, a jego skuteczność niezła.

Alternatywną opcją zabezpieczania Moto G7 Plus jest rozpoznawanie twarzy. Tu muszę jedynie zauważyć, że działa, ale im mniej światła, tym gorzej i wolniej – wtedy warto posiłkować się czytnikiem linii papilarnych.

Czas pracy

Motorola postąpiła dość dziwnie, bowiem trzy modele z czterech reprezentantów serii Moto G7 mają akumulatory o dokładnie tej samej pojemności, wynoszącej 3000 mAh. Na ich tle wyróżnia się jedynie Moto G7 Power z baterią 5000 mAh, której czas pracy może imponować – o tym możecie się zresztą przekonać w recenzji autorstwa Denisa. Ja tymczasem skupię się na Moto G7 Plus, która czasem pracy nie zachwyca.

Dzień działania, od 10 do 15 godzin, to jest maksimum, jakie udało mi się wycisnąć z Moto G7 Plus. Czas na włączonym ekranie, dobijający do 6 godzin, bronił się jedynie, gdy korzystałam z telefonu z włączonym WiFi. Gdy przechodziłam w tryb mieszany (WiFi / LTE) lub samo LTE, SoT malał do 4 – 4,5 godziny, co trudno określić dobrym wynikiem.

Na całe szczęście w zestawie z Moto G7 Plus dodawana jest szybka ładowarka TurboPower 27W (co warto zauważyć, z kablem USB C – USB C), za pomocą której naładujemy telefon bardzo szybko jak na tę półkę cenową, bo w ok. 50 minut. Pierwsze 15 minut sprawia, że na liczniku pojawia się aż 42%. Za to należy się Motoroli spory szacun :) Niestety, urządzenie nie wspiera ładowania bezprzewodowego, ale trudno mówić o indukcji w sprzęcie za te pieniądze.

Aparat

Z całej rodziny Moto G7, model Moto G7 Plus ma najlepszy aparat i po przyjrzeniu się przykładowym zdjęciom trudno stwierdzić cokolwiek innego niż to, że bardzo dobrze wpisuje się w klasę urządzenia. Składa się na niego sensor główny 16 Mpix f/1.7 z dodatkowym 5 Mpix do głębi. Ocena jakości i możliwości aparatu jest mocno zależna od warunków oświetleniowych, o czym możecie się przekonać nieco niżej.

Na początek zdjęcia robione w dzień. I tu nie mam większych zastrzeżeń. Byłam bardzo zdziwiona, gdy udało mi się bardzo ładnie uchwycić kroplę deszczu na liściu czy też uzyskać ciekawy efekt bokeh fotografując innego liścia, w dodatku pod słońce. Moje testy wykazały, że przy sprzyjającej pogodzie zdjęcia z Moto G7 Plus wychodzą bardzo dobre. W ogólnym rozrachunku można powiedzieć, że te fotografie są po prostu ładne i miłe dla oka. Składa się na to przede wszystkim dość naturalne odwzorowanie kolorów, niezła rozpiętość tonalna i wreszcie poprawna szczegółowość. Do tego można uzyskać ładny efekt głębi, a wymuszony HDR bardzo dobrze radzi sobie z wyciągnięciem detali z cieni. To wszystko po prostu dobrze ze sobą współgra.

Ale skoro mamy do czynienia z telefonem za 1399 złotych, trzeba mieć świadomość, że nie za wszystko będzie go można chwalić. Możliwości nocne zdecydowanie zaliczają się do jego minusów. Wystarczy spojrzeć na kilka fotografii, by szybko dostrzec spore zaszumienie, miejscowe rozmycia, brak detali czy wreszcie prześwietlone oświetlenie budynków czy latarni. Niestety, zabrakło tu jakiegokolwiek trybu nocnego, który podbijałby jakość zdjęć w gorszych warunkach – takiego, jak jest choćby w nowej Motoroli One Vision.

Z przodu mamy aparat 12 Mpix 1,25 um. Pozwala on robić zdjęcia w trybie automatycznym, jak i portretowym, a zatem z rozmyciem. Perfekcyjnie nie jest, ale w tej półce cenowej wydaje mi się, że jest jak najbardziej OK.

Nagrywanie wideo nie jest konikiem Moto G7 Plus. Jakość określiłabym kolokwialnie jako “taką sobie”, podobnie jak samą stabilizację. Poniżej możecie zobaczyć jednego z vlogów nagranych przeze mnie w Brazylii:

Podsumowanie

Podsumowanie to jest to miejsce, w którym mogę wylać cały żal, jaki odczuwam wobec testowanego urządzenia. W przypadku Moto G7 Plus największe zastrzeżenia mam głównie do zastosowanego procesora – w tej cenie aż się prosi o Snapdragona 660 zamiast użytego tu Snapdragona 636. Do tego czas pracy jest zaledwie OK, a o jakości zdjęć nocnych nie mogę powiedzieć niczego dobrego.

Jeśli natomiast pod uwagę weźmiemy plusy, to z całą pewnością Moto G7 Plus broni się bardzo szybkim ładowaniem – w sumie aż się dziwię, że nie jest o tym głośno, że telefon ten, jak chyba jedyny w tej półce cenowej, można naładować w niecałą godzinę! Do tego dochodzi też dobra jakość zdjęć w dzień, również dzięki rzadko spotykanej w tej cenie OIS (optycznej stabilizacji obrazu), głośniki stereo (choć ich jakość jest według mnie dyskusyjna), pełne zaplecze komunikacyjne z NFC i Bluetooth 5.0 na czele oraz 3.5 mm jack audio, a także dual SIM z osobnym gniazdem na karty microSD. Urządzenie broni się też bardzo ładnym designem, choć ten wystający moduł to zło… a na uwagę zasługuje też etui dodawane do opakowania z telefonem.

Pozostaje kwestia konkurencji w podobnej cenie. Za te same pieniądze można dostać między innymi Pocophone F1, który nie dość, że działa wydajniej i dłużej na baterii, to jeszcze oferuje dwukrotnie więcej pamięci, Honora Play z pojemniejszym akumulatorem, LG G6 czy wreszcie zeszłorocznego flagowca Huawei w wersji podstawowej, tj. P20 (choć tu trzeba dopłacić 50 złotych). A, i nie można zapominać też o debiutującej na rynku Motoroli One Vision, która w cenie 1299 złotych wydaje się bardzo mocną propozycją.

A Wy co sądzicie na temat Motoroli Moto G7 Plus? Komentarze standardową są do Waszej dyspozycji!

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version