Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Recenzja Meizu 16 – smartfona, w którym poważnych wad jest zbyt wiele…

Meizu 16 (czy też Meizu 16X) jest urządzeniem, które już na pierwszy rzut oka może zainteresować. Smukła, świetnie wykonana obudowa, sześć diod doświetlających oraz skaner linii papilarnych w ekranie od początku mogą wzbudzać pewnego rodzaju zachwyt. Jednak czy jest on uzasadniony? Czy faktycznie smartfon jest tak świetny, jak się wydaje?

WIDEORECENZJA

Słowem wstępu…

Bardzo dużo nieścisłości pojawia się przy nazewnictwie tego urządzenia. Zarówno na pudełku, jak i w informacjach o systemie widnieje napis, że jest to Meizu 16. I tyle… Wpisując w przeglądarkę okazuje się jednak, że takiego modelu nie ma! Może to być albo Meizu 16th (który jest najczęściej pojawiającym się wynikiem), albo Meizu 16X. Testowany przeze mnie model jest jednak „sklepowo” określany jako Meizu 16X o oznaczeniu M872H. Czyli ten nieco słabszy, z okrojoną specyfikacją.

Specyfikacja techniczna Meizu 16X:

  • ekran 6 cali, Super AMOLED, 1080×2160 pikseli,
  • procesor Qualcomm Snapdragon 710 z grafiką Adreno 616,
  • 6 GB RAM,
  • 64 GB pamięci wewnętrznej,
  • dual SIM,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
  • 4G LTE,
  • Bluetooth 5.0 LE,
  • GPS, A-GPS, GLONASS,
  • aparat główny 12 Mpix (f/1.8) OIS + 20 Mpix (f/2.6),
  • kamerka 20 Mpix (f/2.0),
  • czytnik linii papilarnych w ekranie,
  • port USB typu C,
  • akcelerometr, żyroskop,
  • system operacyjny Android 8.1 Pie,
  • akumulator o pojemności 3100 mAh,
  • wymiary: 151 x 73,5 x 7,5 mm,
  • waga: 154 gramów.

Cena w momencie publikacji: około 1799 złotych

OBUDOWA

Meizu 16X jest solidnie wykonanym, elegancko wyglądającym smartfonem. Jego bryła stworzona jest w większości z matowego metalu, w moim egzemplarzu ma on kolor niebieski. Oprócz tego od góry i od dołu umieszczono wąskie, nieco ciemniejsze wstawki z tworzywa sztucznego, poprawiające działanie anten.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Użyte materiały są wysokiej jakości, o czym świadczy brak rys, obdarć i zadrapań po odbytych testach. Niestety, pojawiają się jednak dość szybko odciski palców, które są trudne do usunięcia.

Omawiając poszczególne elementy smartfona na tyle dostrzeżemy podwójny moduł aparatu głównego umieszczony na szklanej wstawce, która wystaje delikatnie ponad powierzchnię reszty obudowy. Pod obiektywami mamy aż sześć diod doświetlających, ułożonych wokół czarnego okręgu. Na dole nadrukowano jeszcze logo producenta.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Na górnej krawędzi znajdziemy mikrofon, a na dolnej głośnik multimedialny, mikrofon, złącze USB typu C, gniazdo słuchawkowe, a także dwie dekoracyjne śrubki. Bardzo cieszy fakt, że nie zrezygnowano z miejsca na podłączenie słuchawki, tak, jak to ma miejsce w większości konkurencyjnych urządzeń.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Jeśli natomiast chodzi o głośnik multimedialny, to jak na jednostkę monofoniczną jest bardzo przyzwoicie. Odtwarzana muzyka jest głośna, z występującą delikatną głębią i lekkim podbiciem basów. Nie jest to może najlepszy na świecie sprzęt grający, ale do codziennych zastosowań w zupełności wystarczy. Dodam jeszcze, że nie ma możliwości nie obudzenia się po ustawieniu budzika w Meizu 16X na najwyższą głośność…. ;)

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Na prawym boku znajdziemy klawisze głośności i zasilania o przyjemnym skoku, natomiast na lewym – tackę na dwie karty nanoSIM. Nie znajdziemy tu jednak miejsca na kartę microSD, wbudowana pamieć musi nam więc wystarczyć.

Na froncie znajdziemy wyświetlacz o przekątnej 6 cali wykonany w technologii Super AMOLED z rozdzielczością 1080 x 2160 pikseli. Zapewnia to świetnej jakości obraz z ładnymi, bardzo żywymi kolorami i rewelacyjnymi kątami widzenia. Do tego nie można się przyczepić do poziomów jasności, które są jak najbardziej odpowiednie. Za dnia, nawet w słońcu, prawie wszystko jest perfekcyjnie czytelne, z kolei minimalny poziom nie oślepi nas w środku nocy.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Ramki wokół ekranu są wąskie, szczególnie po prawej i lewej stronie. Od góry i od dołu są nieco szersze, ale też nie jakoś przesadnie. Mimo wszystko udało się umieścić wszystkie czujniki, mikrofon do rozmów, a także aparat do selfie bez konieczności dodawania wcięcia w ekranie. Jedyne, czego zabrakło, to diody powiadomień, mamy za to always on display, o którym nieco później.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Szkło pokrywające ekran nie jest jakieś super odporne. Urządzenie przyjechało do mnie już z dwoma ryskami, podczas moich testów pojawiło się kilka kolejnych. Dziwne jest dla mnie też to, że przy lewej krawędzi pojawiła się mała, nieco jaśniejsza kreska wyglądająca tak, jakby coś dostało się pod ekran.

Po omówieniu całej obudowy wydawałoby się, że w urządzeniu zapomniano o skanerze linii papilarnych. Bez obaw, skaner jest. Gdzie? W ekranie! Ale o jego działaniu przeczytacie nieco niżej.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

SYSTEM

W Meizu 16X zainstalowano system operacyjny Android w wersji 8.1 Oreo. Trochę szkoda, że nie jest to już nowsza odsłona 9 Pie. Jest za to autorska nakładka producenta Flyme 7.1.4.0G całkowicie zmieniająca wygląd, a także dodająca wiele dodatków w interfejsie.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Bardzo popularnym w ostatnim czasie dodatkiem jest nawigacja po systemie za pomocą gestów, zamiast korzystając z klawiszy funkcyjnych. W Meizu 16X również znalazła się taka opcja, ale stanowczo bardziej rozszerzona. Gesty są bowiem obsługiwane zarówno od dołu, jak i po obu bokach smartfonu i możemy wyróżnić trzy różne akcje. Krótkie przeciągnięcie cofa do poprzedniego ekranu, dłuższe przeciągnięcie przenosi do pulpitu głównego, a przytrzymanie przez około sekundę powoduje włączenie listy aplikacji działających w tle.

W ramach nawigacji po systemie mamy jeszcze jeden dodatek – klawisz mBack. Dzięki niemu jednym dotknięciem od dołu w pasek umieszczony po środku możemy cofnąć, a przesuwając w górę po jego prawej lub lewej stronie wyświetlamy listę aplikacji w tle. Najciekawsze jest jednak to, że do ekranu głównego przechodzimy wciskając nieco mocniej ten środkowy klawisz, wtedy poczujemy też taką delikatną wibrację.

Ciekawostką w systemie jest też kółeczko nazwane „SmartTouch”. Pozwala ono nawigować po systemie klikając w mały punkcik dowolnie umieszczony na ekranie. Jedno dotknięcie powraca do poprzedniego ekranu, a dwukrotne może przesunąć ekran ułatwiając obsługę jedną ręką, otworzyć panel powiadomień, przejść do ekranu blokady lub uruchomić menedżer zadań. Przesuniecie palcem w górę przenosi do ekranu głównego, w dół wysuwa panel powiadomień, a w prawo lub lewo przełącza pomiędzy aplikacjami.

W systemie nie zabrakło filtru światła niebieskiego. Jest harmonogram i możliwość regulacji intensywności, ale oprócz tego dodano tu jeszcze jedna opcję. Mamy bowiem możliwość wyboru czy chcemy uzyskać efekt „żółtego zachodu słońca” zmieniający ekran w nieco bardziej żółty czy „leśną zieleń”, co, jak sama nazwa wskazuje, dodaje zieloności do wyświetlanych kolorów.

Przy wyświetlaczu są też cztery tryby wyświetlania kolorów, takie jak tryb inteligentny, standardowy, zdjęcie oraz dynamiczny. Ponadto mamy opcje dostosowywania temperatury kolorów, a także możliwość wybudzenia ekranu po podniesieniu telefonu.

Wspomniałem już wcześniej też o always on display. Tutaj też mamy możliwość wyboru jednego z czterech stylów ekranów. Są trzy proste zegary ze wskazówkami: jeden z białymi, drugi z biało-pomarańczowymi, a trzeci z białymi wskazówkami, ale rzymskimi oznaczeniami godzin. Oprócz tego jest jeszcze cyfrowy zegar bez wskazówek pokazujący dokładną godzinę.

Poza wyświetlania godziny, na AOD znajdziemy jeszcze datę, dzień tygodnia, procent naładowania akumulatora oraz ikony różnych aplikacji, z których otrzymamy jakieś powiadomienia. Całość co jakiś czas rusza się po ekranie zmieniając swoją pozycję.

Dla osób lubiących dostosować wygląd systemu do własnych potrzeb dodano jeszcze możliwość zmiany motywów. Producent jednak nie poszalał i dał tak właściwie tylko trzy motywy: klasyczny, męski oraz kobiecy. Za dużego wyboru więc nie ma… Oprócz motywów możemy jednak zmienić tradycyjne ikony na takie w stylu Flyme – są one wtedy bardziej ujednolicone.

Producent coś starał się pokombinować też z powiadomieniami. Domyślnie są bowiem włączone tylko alerty, możemy do nich włączyć jeszcze ikony aplikacji na pasku powiadomień oraz powiadomienia pływające, pojawiające się w górnej części ekranu. Oprócz tego można uruchomić priorytet wyświetlająca powiadomienia od góry listy.

W praktyce jednak coś więcej zostało pozmieniane, ponieważ czasami powiadomienia w ogóle nie przychodzą! Jest to też związane z tym, że w ustawieniach baterii domyślnie jest włączony tryb tak zwanego inteligentnego tła. Po przełączeniu na „utrzymuj działanie w tle”, powiadomienia przychodzą znacząco częściej. Trzeba więc się trochę nakombinować, żeby otrzymywać powiadomienia, a i tak nigdy jakoś pewności nie miałem czy wyświetlają mi się wszystkie, które powinny.

System nie jest w pełni przetłumaczony. W niektórych miejscach polskie komunikaty są łamaną polszczyzną, a oprócz tego gdzieniegdzie zamiast jakiegokolwiek tłumaczenia są chińskie znaczki. Takie rzeczy powinny zostać jeszcze dopracowane.

A jak wypada działanie urządzenia? Mam bardzo mieszane uczucia w tym aspekcie… Z jednej strony jest to bardzo płynnie, przyjaźnie działający sprzęt, ale jest jednak kilka drobiazgów, które powodują furię podczas korzystania. Przede wszystkim korzystając z Messengera, które graniczy z cudem – często nie wyświetla się dymek czatu utrudniający komfortowe korzystanie z komunikatora.

Żeby jednak tego było mało – w momentach, kiedy Messenger powinien wyświetlać powiadomienia (a tego nie robi), całkowicie blokuje się system. Trzeba po omacku przy krawędzi znaleźć niewidzialny dymek czatu i dopiero po jego zamknięciu działanie urządzenia wraca do normy. Jest to bardzo irytujący błąd sprawiający, że nie da się normalnie korzystać z tej aplikacji (chyba, że wyłączymy dymki czatu).

Pomijając Messengera Meizu 16X jest urządzeniem działającym płynnie, z długo utrzymywanymi aplikacjami w tle czy kartami w przeglądarce. Przycinki są niemal nieodczuwalne i sam z siebie smartfon nie powinien się zaciąć. Wszystkie programy ładują się bardzo szybko, a animacje są płynne, pozbawione klatkowania.

W kwestii specyfikacji nie jest może flagowo, jednak zaimplementowane podzespoły w tym urządzeniu w zupełności wystarczają do normalnej pracy. Mamy chociażby procesor Qualcomm Snapdragon 710, układ graficzny Adreno 616 oraz 6 GB pamięci RAM. Na pliki przeznaczono 64 GB i lepiej żeby nam to wystarczyło – w Meizu 16X nie przewidziano bowiem miejsca na dodatkową kartę microSD.

Meizu 16X / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Moduły łączności działają nienagannie, co oznacza szybkie działanie internetu zarówno przy włączonym WiFi, jak i korzystając z transmisji mobilnych operatorów. Do tego mamy całkiem szybko działający GPS, chociaż raz podczas pieszej nawigacji telefon „zgłupiał” nie do końca precyzyjnie określając moją lokalizację. Na szczęście był to jednorazowy przypadek.

Nie mam co się przyczepić jednak do Bluetooth, który prawidłowo i nieprzerwanie łączy się z innymi sprzętami. Z kolei dzwoniąc z Meizu 16X mamy do czynienia z niezłym poziomem głośności i czułym mikrofonem, co zapewnia komfortowe rozmowy telefoniczne. Jedyne, czego zabrakło z modułów łączności, to NFC. Kupując więc tego smartfona o płatnościach zbliżeniowych możecie zapomnieć.

Tak to wygląda w praktyce, podczas codziennego użytkowania. A jak działanie urządzenia można przedstawić w cyferkach? Zobaczcie sami po wynikach kilku testów syntetycznych:

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośnik. Wyświetlacz. System. Działanie. 
  2. Skaner linii papilarnych. Rozpoznawanie twarzy. Bateria. Aparat. Podsumowanie