Recenzja Logitech MX Vertical – to co z tym zespołem cieśni nadgarstka?

Żadną tajemnicą nie jest, że ostatnimi laty coraz więcej czasu spędzamy przed komputerami, a popularyzujące się technologie wcale nie pomagają w tym, żeby zachować przy tym dobry stan naszego zdrowia. Ot, chociażby takie laptopy, które konstrukcyjnie już z założenia uniemożliwiają ergonomiczną pracę. Powoli narasta trend zwracania uwagi na to, żeby w dobrej kondycji zachować także nasze ręce, czemu przyczynić mają się myszki o konstrukcji wertykalnej, jak na przykład Logitech MX Vertical. Z czym to się w ogóle je i na czym polega cały ten szum z dziwnym wykręcaniem nadgarstka?

Słowem (przydługiego) wstępu

Ci z Was, którzy śledzą Tabletowo uważnie, wiedzą, że recenzowana myszka jest już trzecią ze stajni Logitecha, którą biorę na warsztat. Zaczęliśmy od biurowego modelu Anywhere 2s, żeby przez flagowego i dużo wygodniejszego MX Master 2s przejść do prawdziwego króla ergonomii, jakim jest właśnie Logitech MX Vertical. Zapewne domyślacie się już, że jego cechą charakterystyczną jest budowa wymuszająca właśnie „pionowe” ułożenie nadgarstka, a będąc precyzyjnym – zbliżające się do prostopadłego względem powierzchni biurka. Jeżeli chodzi o kąt nachylenia samej powierzchni roboczej względem blatu, to ten wynosi 57 stopni, jednak jeżeli przyjrzelibyśmy się płaszczyźnie tworzonej przez kości nadgarstka, to zbliżalibyśmy się stopniowo do dziewięćdziesięciu. Ale tak naprawdę w ergonomicznej pracy przy biurku istotny jest nie tylko nadgarstek, ale także przedramię. Pozwólcie, że pokrótce wyjaśnię, w czym leży problem.

Schorzeniem, na które najczęściej zwracamy uwagę w kontekście myszki komputerowej, jest zespół cieśni kanału nadgarstka, zwany też zwyczajnie zespołem cieśni nadgarstka. Nie będziemy tutaj rozwodzić się nad dokładnymi objawami, ale w uproszczeniu choroba ta prowadzi do osłabienia siły chwytu, spadku precyzji i ograniczenia ruchów dłoni, niejednokrotnie pojawiają się także drętwienia czy mrowienia, a nawet wypadanie z dłoni różnych trzymanych przedmiotów. Czym spowodowane jest to schorzenie? Przewlekłym uciskiem nerwu pośrodkowego, który – jak nietrudno się domyślić – biegnie w kanale nadgarstka. Wydaje mi się, że łatwo sobie wyobrazić, gdzie znajduje się tenże kanał.

Co do tego wszystkiego mają myszki komputerowe? Coś mają na pewno, bo nie bez powodu choroba ta może mieć charakter choroby zawodowej na przykład u sekretarek czy pracowników biurowych. Normalnie przyjmowany chwyt myszki jest niezdrowy, bo jest po prostu niefizjologiczny – powoduje ułożenie przedramienia w nienaturalny sposób, który prowadzi do nietypowego ułożenia kości łokciowej oraz promieniowej, co powoduje wzmożone napięcie mięśni i może skutkować bólami ręki. Dobrze obrazuje to poniższa grafika, która – podobnie jak inne użyte w tym tekście, pochodzi z opracowania Bakker Elkhuizen.

/ fot. Bakker Elkhuizen

Kolejną niezdrową praktyką, jest tak zwane odchylenie łokciowe, które do spółki z powyższym oraz tak zwanym przedłużeniem nadgarstka, sprawia, że… wszystko jest nie tak. Mięśnie przedramienia są napięte, a nadgarstek nienaturalnie wygięty w dwóch płaszczyznach, co może w efekcie prowadzić do wspomnianego już zespołu cieśni nadgarstka. Nie wspominając nawet o bólach rąk czy mięśni obręczy barkowej, które są wręcz nieuniknione.

/ fot. Bakker Elkhuizen

Jaka jest na to rada? Ano myszka ergonomiczna, której kształt umożliwia naturalne, fizjologiczne ułożenie nadgarstka i – w konsekwencji – brak wszelkich dolegliwości; podobnie jest z tabletami graficznymi, niektórymi trackballami czy joystickami. Osoby bardziej zainteresowane temat odsyłam do artykułu na Bakker Elkhuizen, który całkiem dobrze i kompleksowo omawia to zagadnienia, a my w tym czasie przejdźmy do recenzji właściwej. W końcu formalności mamy za sobą.

/ fot. Bakker Elkhuizen

Specyfikacja i zestaw sprzedażowy

No, to wracamy do technologii. Logitech MX Vertical przyszła do mnie w opakowaniu, które jakbym już skądś znał… A w środku skromnie i treściwie – sam gryzoń, Logitech Unifying (jestem wręcz przekonany, że jeszcze odrobinę inny niż pozostałe!), kabel do ładowania i trochę (nie)zbędnych papierków. Zdecydowanie warto odnotować w tym momencie fakt, że MX Vertical wyposażono w gniazdo USB typu C, czym z powodzeniem zawstydza nieco starszy, ale wciąż flagowy, model MX Master 2s. A to nie koniec kablowych argumentów, bowiem MX Vertical może z powodzeniem pracować przewodowo, kiedy braknie nam baterii, czego nie można było powiedzieć o żadnym z poprzednich em-iksów, które wpadły w moje ręce. Z pozoru niepotrzebne, ale biorąc pod uwagę cenę, jaką trzeba zapłacić za wszystkie wspomniane modele, jest to zdecydowanie mile widziany dodatek. A dodam już teraz, że MX Vertical również ma zabójczo wytrzymałą baterię – podłączyłem tę myszkę do ładowania 25 marca wieczorem, a w momencie pisania tej recenzji stan naładowania nadal wynosi dwie kreski i jest określany jako Dobry.

Cóż, to tak naprawdę wszystko, jeżeli chodzi o zestaw sprzedażowy, warto więc byłoby powiedzieć kilka słów o specyfikacji Logitech MX Vertical:

A co, jeżeli chodzi o cenę urządzenia? Cóż, jest znacznie wyższa, niż bym się tego spodziewał – za Logitech MX Vertical trzeba zapłacić 399 złotych, choć wiele renomowanych sklepów woła jeszcze o parę dyszek więcej. Wychodzi więc na to, że myszka ergonomiczna jest w wielu sklepach wyraźnie droższa niż flagowa!

Design i jakość wykonania

Jaki design jest, każdy widzi… Konstrukcja myszki powoduje, że ta jest wręcz ogromna i całkiem karykaturalna, czego najzwyczajniej w świecie nie przeskoczymy i musimy przyzwyczaić się do tej nachylonej bryły. Starając się jednak wyprzeć swoje przyzwyczajenia, Logitech MX Vertical prezentuje się całkiem przyzwoicie – ot, jednolita, matowa szarość przełamana eleganckim, srebrnym akcentem. Jeżeli chodzi o kształt, to ten jest nieco wyostrzony czymś w rodzaju harmonijkowego zagięcia na łuku, który stanowi wizualną wartość dodaną, a oprócz tego zdecydowanie poprawia chwyt myszki.

Cóż, ten wygląd daje się lubić, choć na początku na pewno wywołuje oburzenie. A co z jakością wykonania? Trzeba przyznać, że ta stoi na najwyższym poziomie i zwyczajnie nie mam do czego się doczepić. Wszystko jest dobrze spasowane, elementy są solidne, nie uświadczymy tu ani odrobiny ostrej krawędzi czy trzeszczenia. Muszę jednak przyczepić się do tego, że na spodzie myszki wokół ślizgaczy znajdują się niewielkie szczeliny, w których z upodobaniem gromadzi się kurz. Oprócz tego – celująco.

Oprogramowanie

Pozwólcie, że do tej sekcji po raz kolejny odniosę się skrótowo – z premedytacją pozbyłem się też sekcji Obsługa wielu urządzeń i Logitech Flow. Powód jest prosty i identyczny z tym, o którym wspominałem przy okazji recenzji Logitech MX Master 2S – powtarzalność. Jeżeli potrzebujecie dokładniejszego opisu oprogramowania Logitech Options i poszukujecie dodatkowych informacji na temat pracy na kilku komputerach jednocześnie – zapraszam do recenzji pierwszego testowanego przeze mnie gryzonia stajni Logitecha, czyli modelu MX Anywhere 2s.

Codzienne użytkowanie

Czas przejść do tego, co najważniejsze, a więc codziennego użytkowania myszki. Nie ukrywam, że przesiadka z MX Master 2s początkowo była bardzo bolesna. Przede wszystkim – dodatkowe przyciski funkcyjne, których w przypadku MX Vertical nie uświadczymy – ot, dwa wręcz podstawowe pod kciukiem i trzeci, również dostępny z poziomu kciuka. Ogólnie w tej kategorii cenowej spodziewałbym się trochę więcej bajerów – kółko do przewijania jest zwykłe i wyłącznie klikalne (brak tutaj trybów przewijania czy choćby odchylania na bok). Oczywiście wszystkie możliwe klikające elementy tej myszki są konfigurowalne, ale przy standardowym użytkowaniu jesteśmy ich pozbawieni – zwłaszcza, że dostępny na górze guzik jest bardzo przydatny w określonym celu. Początki z myszką są bardzo trudne, a nawet przy uzyskaniu wprawy, trudno jest osiągnąć nieskazitelną precyzję w tej pozycji, więc regulacja czułości dostępna zawsze pod ręką jest bardzo mile widziana.

Zatem jeżeli chodzi o jakieś specjalne właściwości myszki, to nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Warto tutaj powiedzieć, że również zastosowany czujnik nie jest znanym ze wspomnianych już myszek Darkfieldem i o pracy na szklanym stole możemy wyłącznie pomarzyć. A co z cechą wyróżniająca, czyli jej kształtem? Cóż, na początku – jak już wspomniałem – jest bardzo trudno i użytkowanie potrafiło być dla mnie wręcz niewygodne. Ale nie minęły dwa tygodnie, a ja… po prostu się przyzwyczaiłem.

Cóż, wątpliwa ergonomia standardowych myszek przestała być dla mnie hasłem reklamowym, a faktem. Pod tym kątem myszki wertykalne są wręcz wspaniałe. To nie jest tak, że czułem ogromny dyskomfort przy korzystaniu ze standardowych konstrukcji, choć muszę przyznać, że dłuższa praca powodowała pewne nieokreślone uczucie, jakby zmęczenia ręki. W tym przypadku, efekt jest znacznie większy, niż się spodziewałem. Niestety, wiele lat przyzwyczajeń sprawiło, że nadal mam poczucie nieco mniejszej precyzji użytkowania Logitech MX Vertical, niż miało to miejsce w przypadku chociażby MX Master 2S, ale osiągana przeze mnie dokładność jest więcej niż wystarczająca do zwykłej pracy biurowej. Do gier recenzowany model się nie nadaje, ale… czy jakakolwiek myszka biurowa, na dodatek bezprzewodowa, ma zastosowanie w grach typu FPS? ;)

Przyznam szczerze, że spoglądam na tę recenzję i mam wrażenie, że… wyczerpałem już technologiczny aspekt tego urządzenia, choć poświęciłem mu raptem kilka akapitów. Powód jest dosyć prozaiczny – poza specyficzną konstrukcją i kilkoma drobnostkami (jak praca po kablu czy bardzo długi czas pracy na baterii), myszka nie wyróżnia się niczym specyficznym. I wiecie co? Nie ma w tym nic złego. W końcu głównym zadaniem tej myszki nie jest mnogość funkcji, a ergonomia. Problem po prostu leży gdzie indziej, bo w cenie z kosmosu ;).

Podsumowanie

A skoro recenzję już mamy za sobą, to… wiecie, że Logitech MX Vertical nie jest pierwszym ergonomicznym modelem myszki komputerowej, jaki recenzujemy na łamach Tabletowo? Prym w tej kategorii wiedzie gamingowy Trust GXT 144 Rexx, którego Konrad postanowił przyrównać do Quasimoda. Cóż, tym razem skupiliśmy się raczej na aspekcie… zdrowotnym? ;)

Jest jednak jedna rzecz, o której nie sposób nie wspomnieć w tej recenzji. Jeżeli chodzi o dodatkowe funkcjonalności, to MX Vertical nie charakteryzuje się niczym, ale to niczym specyficznym, a kosztuje de facto czterysta złotych. W tej kwocie należy zdecydowanie wymagać nieco więcej – chociażby czujnika typu Darkfield czy, znanego z innych myszek Logitech, rozbudowanego kółka do przewijania. Bo niewiele gorszą ergonomię można uzyskać na wiele sposobów – albo sięgając po podobne, tańsze konstrukcje, albo… przy użyciu niewielkiego ręcznika do rąk zwiniętego w rulon i podłożonego pod nadgarstek.

Ale biorąc pod uwagę, że w cenie Logitech MX Vertical można kupić sobie model MX Master 2s, który jest znacznie bardziej… atrakcyjny, choć nieco mniej litościwie obchodzi się z naszymi rękami? W parze z wysoką ceną, musi przecież coś iść – a nikt nie powie mi, że samo obrócenie korpusu i nieco inne ułożenie komponentów wymagało aż takiego nakładu pracy inżynierów i projektantów.

Recenzja Logitech MX Vertical – to co z tym zespołem cieśni nadgarstka?
Wnioski
Logitech MX Vertical to świetna myszka, z tym że powinna zwyczajnie kosztować 2 lub 3 razy mniej. O tyle, o ile "cena mogłaby być niższa" to stwierdzenie, które stosunkowo często pada w moich tekstach, tak tym razem w parze z potężną ceną idzie zbyt dużo przeciętności funkcjonalności.
Zalety
ergonomia pracy
jakość wykonania
złącze USB typu C
mysza może pracować przewodowo!
czas pracy na baterii
Wady
precyzja jest niższa, niż w przypadku klasycznych myszek
myszka zdecydowanie powinna być bardziej funkcjonalna
zwykłe kółko do przewijania
brak czujnika Darkfield
6.5
OCENA
Exit mobile version