Wygląda i kosztuje jak dobry soundbar. Idealnie wtapia się w gamingowe stanowisko komputerowe. Mimo to jednak LG unika jak ognia nazywania go soundbarem i twierdzi, że jest tylko lub aż głośnikiem. Mowa o pierwszym gamingowym głośniku w ofercie LG – LG UltraGear GP9. Dziś kilka (albo trochę więcej) słów na temat tego, jak sprawdza się na co dzień – do słuchania muzyki i oczywiście grania.
Gaming widoczny już na pierwszy rzut oka
Wystarczy sekunda po wyjęciu UltraGear GP9 z pudełka, by dostrzec jego gamingowy charakter. Konstrukcja ma dość agresywny design – proste linie, liczne skosy, surowy plastik z przodu i logo UltraGear. Do tego tuż po włączeniu głośnik zaczyna świecić na ustawiony kolor (który można zmienić w aplikacji, do której przejdę później).
Głośnik wykonany jest z czarnego, matowego tworzywa sztucznego dobrej jakości, który dodatkowo jest odporny na zbieranie odcisków palców. Jedyna część, która jest błyszcząca i te odciski palców przyciąga jak oszalała, to powierzchnia pokrętła zmiany poziomu głośności.
U góry, w centralnym punkcie głośnika, umieszczone zostało pokrętło zmiany głośności z przyciskiem mikrofonu pośrodku, za pomocą którego możemy np. wywołać asystenta głosowego (Asystent Google, Siri, Bixby) lub, gdy ktoś dzwoni, odebrać połączenie. Oczywiście musimy mieć sparowany z głośnikiem telefon.
Po jego obu stronach, symetrycznie, znajdują się trzy ważne przyciski – od lewej: włącznik, zmiana źródła dźwięku (Bluetooth – świeci na niebiesko, gniazdo optyczne – świeci na czerwono i USB – świeci na biało), przełączenie się na słuchawki, a także tryby dźwięku: FPS, RTS i EQ.
LG UltraGear GP9 w Media Expert
Z tyłu znajdziemy wszystko, co jest nam potrzebne do podłączenia głośnika do stanowiska komputerowego (lub gdziekolwiek indziej, ale kablowo). Mamy tu: gniazdo zasilania, USB typu C, złącze optyczne (z tego polecam korzystać najbardziej), przycisk reset, wyjście AUX oraz gniazdo słuchawkowe. A, ważna rzecz, urządzenie nie jest w żadnym stopniu wodoszczelne.
Co jednak najważniejsze, głośnik UltraGear GP9 łączy się z urządzeniami również bezprzewodowo – z pomocą przychodzi moduł Bluetooth (z obsługą SBC / AAC). Obecny wewnątrz konstrukcji akumulator pozwala na pracę z daleka od źródła prądu, co czyni z tego głośnika faktycznie sprzęt przenośny. A biorąc pod uwagę, że ma wymiary 37,6 x 8,34 x 10,76 cm i waży 2,26 kg, spokojnie można go nazwać mobilnym, choć z pewnością nie kieszonkowym.
W zestawie nie ma jednak żadnego etui na głośnik, które pozwalałoby na jego transport bez martwienia się o jego stan. W pudełku znajdziemy natomiast przewód zasilający oraz USB C – USB A. Jeśli będziecie chcieli skorzystać z gniazda optycznego, stosowny przewód musicie zakupić osobno.
LG UltraGear GP9 idealnie sprawdza się w towarzystwie monitorów gamingowych, ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by podłączyć go również do telewizora. Przy czym, jeśli o połączeniu z TV mowa, wybór soundbarów dedykowanych większym ekranom jest tak spory, że nie sądzę, by głośnik gamingowy był pierwszym wyborem. Ale już dobrą alternatywą dla głośników w TV, gdy w pobliżu soundbara brak – jak najbardziej.
Specyfikacja LG UltraGear GP9:
- moc wyjściowa: 20 W,
- impedancja: 4Ω,
- 2 głośniki niskotonowe 2″ + 2 głośniki wysokotonowe 2″,
- tryby dźwięków: FPS (SFX , DTS Headphone-X), RTS (DTS Stereo plus, DTS Headphone-X), EQ (sterowanie w aplikacji UltraGear),
- Hi-Res Audio, Dolby Audio,
- Virtual 7.1 Surround Sound z DTS Headphone:X,
- obsługiwane kodeki: SBC / AAC,
- akumulator 2600 mAh (7.2V),
- mikrofon,
- polecenia głosowe: Asystent Google, Siri, Bixby,
- złącza: 3.5 mm jack audio, USB typu C, wejście optyczne, gniazdo zasilacza AC,
- wymiary: 376 x 83,4 x 107,6 mm,
- waga: 2,26 kg.
Aplikacja
Aby w pełni wykorzystać potencjał LG UltraGear GP9, warto pobrać aplikację LG XBOOM (dostępna zarówno na Androida, jak i iOS) – trochę szkoda, że nie można nim zarządzać za pomocą programu LG ThinQ, który zbiera cały sprzęt LG z kategorii Smart Home w jednym miejscu.
Z poziomu XBOOM można włączyć UAC 2.0 (dla połączenia kablowego z PC ważna rzecz; w przypadku łączenia z konsolami zalecane jest jej odfajkowanie), zdecydować się na obniżenie gain o -6dB w przypadku podłączenia przewodowych słuchawek do głośnika, a także – co chyba najważniejsze – equalizer.
Dostępne są dwa ustawienia domyślne: SOUND BOOST oraz Cinema. Najważniejszy jednak zdaje się trzeci: custom, dzięki któremu można dostosować jakość dźwięku maksymalnie pod siebie. Dla bardziej wymagających użytkowników to funkcja, z której koniecznie muszą skorzystać – ale o tym dalej.
W aplikacji jest jeszcze opcja odpowiedzialna za oświetlenie głośnika. I tu być może będziecie zawiedzeni. Zmienić możecie kolor oświetlenia (na jeden z 16,7 mln!) i nic więcej. Nie ma żadnych dodatkowych trybów – przechodzenia barw, falowania, etc. Jest jednostajne oświetlenie, bez efektów wow. Czy to źle, czy to dobrze – każdy może ocenić sam.
Dodam tylko, że intensywność oświetlenia RGB można regulować, jak również wyłączyć je całkowicie.
Z poziomu LG XBOOM można również zaktualizować głośnik LG UltraGear GP9 i jest to doskonała wiadomość dla jego potencjalnych nabywców. Gdy otrzymaliśmy głośnik do testów grał mocno średnio – po pierwszej (i na razie jedynej aktualizacji oprogramowania) sytuacja nieco uległa poprawie – o tym nieco niżej.
Czas pracy
Zdążyłam już wspomnieć, że LG UltraGear GP9 wyposażony jest w akumulator – jego pojemność to 2600 mAh (7.2V). Odtwarzając muzykę na ok. 20% jego możliwości, z włączonym oświetleniem RGB prawie na maksymalną wartość, czas pracy zamyka się w 5 godzinach. Spodziewam się, że zmieniając głośność na wyższą, czas ten może ulec skróceniu.
Jeśli chodzi o ładowanie, proces trwa niecałe 4 godziny.
LG UltraGear GP9 w grach
Tu głos oddaję Kubie:
Od momentu, gdy po raz pierwszy uruchomiłem “głośnik dla graczy”, byłem do niego sceptycznie nastawiony. W mojej definicji, idealny głośnik to urządzenie odtwarzające dźwięki potrafiące symulować naszą obecność “na polu bity” – czy to w dynamicznych strzelankach, czy to w wymagających strategiach. A jak jest w tym przypadku?
Tak naprawdę mogę skupić się na jednym trybie spośród trzech dostępnych – FPS (reszta jest mocno kiepska – dźwięk w RTS jest przytłumiony, a przy EQ podbite są wysokie tony, co powoduje, że w grach głośnik charczy; oczywiście możemy manewrować equalizerem i to szczerze polecam).
Wracając do trybu FPS – nie powiem, jestem mile zaskoczony, bo jakość dźwięku w grach (szczególnie szybkich strzelankach) mocno się poprawiła po jego włączeniu. Dobra jakość przestrzenna, fajnie podbite basy (każdy wystrzał z broni przynosił swojego rodzaju satysfakcję). Przyznaję – po prostu chciało się grać na tym trybie. Nawet dialogi między bohaterami były przyjemne.
Jest jednak rzecz, która nie daje mi spokoju. Jest to brak predefiniowanej dla LG UltraGear GP9 aplikacji na PC! Serio… LG nie pokusiło się o stworzenie własnej aplikacji do zarządzania tym głośnikiem z poziomu komputera (przypominam, to głośnik dla graczy!). Żeby było zabawniej, o czym Wy już wiecie, a ja nie wiedziałem, okazało się, że taka aplikacja, owszem – istnieje, ale tylko na smartfony. Kompletnie tego nie rozumiem.
LG UltraGear GP9 jako głośnik do muzyki – czy to się sprawdza?
Zacznijmy od tego, że muzykę, jak i oglądanie filmów, zalecam tylko i wyłącznie na wyłączonych “wspomagaczach” – nie uruchamiajcie żadnego trybu gamingowego do oglądania czy słuchania, bo to się mija z celem; głośnik po prostu zaczyna zniekształcać dźwięk. Sam w sobie, bez dodatkowych polepszaczy, jest naprawdę OK. Chociaż ma też kilka mankamentów, o których muszę wspomnieć.
Pomimo tego, że głośnik się stara, jak może, to dźwięk jest dość płaski – brakuje mu głębi, odczucia, że muzyka nas wypełnia. Największy problem jest w tonach średnich – to właśnie tutaj wszystko się gubi. Basy, owszem, są, ale również bez szału – brakuje mocniejszego wejścia, mocniejszego kopa – tego, co lubię.
Pochwalić za to mogę tony wysokie – czyste! Nawet na głośniejszych ustawieniach głośnik dawał radę z wysokimi tonami. Jeżeli połączymy wszystko w całość jest OK. Bez rewelacji, ale OK. Do oglądania filmów – bardzo spoko. Do słuchania muzyki – w ostateczności.
Zwłaszcza, że cena LG UltraGear GP9 jest przesadzona. Jeżeli miałbym zrobić test na ślepo, to obstawiałbym cenę około 600 złotych za ten głośnik – w promocji 499 złotych (i to by było naprawdę OK). Brak aplikacji na PC, brak możliwości adaptacji dźwięku z pozycji samego głośnika (nie mówię o predefiniowanych ustawieniach), nawet brak jakiegokolwiek wyświetlacza na samym głośniku… ot, taka czarna skrzynka…
Podsumowanie
Będę kontynuować myśl Kuby z poprzedniego akapitu. Gdy zobaczyłam, ile kosztuje LG UltraGear GP9, trochę nie mogłam uwierzyć. Standardowa cena głośnika wynosi bowiem 2250 złotych. W ramach licznych promocji można go kupić za ok. 1999 złotych (chyba tylko raz widziałam, że można go było wyrwać przez chwilę za 1699 złotych). I z racji tego, że jest to nowość, szybko raczej nie stanieje.
A to właśnie cena jest największym problemem LG UltraGear GP9. W cenie głośnika LG, można kupić dwie sztuki soundbara Creative Sound Blaster X Katana, który gra o wiele lepiej, ma dodatkowy subwoofer i pozwala na większą personalizację oświetlenia – ale za to nie może pełnić funkcji przenośnego głośnika, ze względu na brak akumulatora działającego bez podłączenia do prądu. Trudno zatem porównywać ten sprzęt 1:1.
Jeśli traficie LG UltraGear GP9 w dobrej promocji, np. w zestawie z monitorem, który i tak chcieliście kupić, to jest to gra warta świeczki. A takie oferty często się zdarzają – jako przykład przytoczę zestaw z LG UltraGear 32GP850, który nie tak dawno kosztował 3045 złotych, podczas gdy sam monitor w sklepach kosztuje 2379 złotych! Niestety, cena zestawu w ostatnim czasie wróciła do standardowego poziomu 4320 złotych.
Fajnie, że LG otwiera się na nowe kategorie produktowe, ale uważam, że z niższą ceną mógłby to być dużo bardziej spektakularny debiut.