Recenzja LG G7 fit – czy to średniak, który tylko udaje, że ma coś wspólnego z flagowcem?

Czasami jest tak, że bardzo trudno jednoznacznie ocenić jakiś smartfon. Bo z jednej strony ma pełno istotnych zalet, a z drugiej zastanawiam się, jak producent mógł dopuścić do stworzenia go z tak dużymi wadami. Oczywiście niektóre z nich będą zawsze dla kogoś mniej lub bardziej istotne. I tak właśnie jest z LG G7 fit.

Smartfon został tak nazwany, ponieważ to „uszczuplona” wersja LG G7 ThinQ. Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka wygląda na klona swojego flagowego brata, ale wystarczy spojrzeć na specyfikację techniczną, żeby odkryć największe podobieństwa i różnice.

Specyfikacja LG G7 fit:

Procesor Qualcomm Snapdragon 821
Wyświetlacz 6,1-cala QHD+ 19.5:9 FullVision Super Bright Display (3120 x 1440)
Pamięć 4 GB pamięci LPDDR4x RAM / 32GB pamięci ROM UFS 2.1 / gniazdo kart microSD (maks. 2 TB)
Aparat tylny: 16 MP, obiektyw standardowy (F2,2 / 76°), przedni: 8 MP, obiektyw szerokokątny (F1,9 / 80°)
Bateria 3000 mAh
System operacyjny Android 8.1 Oreo
Wymiary 153,2 x 71,9 x 7,9 mm
Masa 160 g
Łączność Wi-Fi 802.11 a, b, g, n, ac / Bluetooth 5.00 BLE aptX HD / NFC / port USB typu C 2.0 (kompatybilny z 3.1)
Inne AI CAM / głośnik Boombox / Google Lens / QLens / 32-bitowy przetwornik analogowo-cyfrowy Hi-Fi Quad / dźwięk przestrzenny DTS: X 3D / odporność na wodę i pył (stopień ochrony IP68) / HDR10 / rozpoznawanie twarzy / czytnik linii papilarnych / funkcja szybkiego ładowania Qualcomm Quick Charge 3.0 Technology / zgodność z normą MIL-STD 810G / radio FM

Początkowo smartfon kosztował 1800 zł i dorzucano do niego bonusy o wartości 1300 zł, w tym świetne słuchawki LG Tone Platinum SE kosztujące 850 zł. W tym momencie kosztuje ok. 1500-1600 zł i można do niego dostać dodatkową roczną gwarancję na wyświetlacz i voucher z 50% rabatem na wybrany produkt z asortymentu New Balance, a w przypadku zakupu u operatora dodatkowo zwrot 200 zł w postaci czeku BLIK i jeden z 3 zestawów akcesoriów 3mk. Aktualne promocje znajdują się na stronie LG.

Obudowa i design

LG G7 fit z przodu wygląda bardzo schludnie i minimalistycznie, co jest zasługą nieskomplikowanej bryły – zaokrąglone rogi, podłużny wyświetlacz, płaska tafla z przodu z minimalnymi zagięciami po brzegach i aluminiowe ramki z równie minimalnie ściętymi bokami. Bardzo mi się podoba taki design i za to G7 fit dostaje ode mnie duży plus.

To zdanie w recenzjach pada zawsze – wiem, ale taka jest prawda: smartfon świetnie leży w dłoni. Nic na to nie poradzę, ale muszę to podkreślić. G7 fit jest wąski i z łatwością sięga się w nim do przycisków głośności, power czy do znajdującego się z tyłu czytnika linii papilarnych.

Jednocześnie ta długość sprawia, że trzeba się nagimnastykować, żeby np. ściągnąć górną belkę. Oczywiście można w ustawieniach dotykowych przycisków dodać skrót do ściągania górnej belki (albo kilka innych), ale wtedy nie wygląda to już tak schludnie i zaburza ustawienie przycisków dotykowych. Swoją drogą nie spodobało mi się to, że domyślnie był dorzucony czwarty przycisk dotykowy przełączający karty SIM (bo wiecie, to jest Dual SIM), nawet, jeśli korzysta się tylko z jednej karty. Ja to wyłączyłem od razu, ale ile osób będzie się z tym męczyć, bo nawet nie będą wiedzieć, jak się tego pozbyć?

W mojej ocenie zamiast tworzyć dotykowy skrót na dole kranu do ściągania górnej belki, można było po prostu zastąpić go gestem przeciągnięcia palcem w dół w dowolnym miejscu na ekranie. Ten jest jednak zarezerwowany dla specjalnej wyszukiwarki-hub’u z ważnymi kontaktami, wiadomościami, zdjęciami czy wyszukaniami. A wystarczyło dać wybór.

Wróćmy jednak do obudowy. Aluminiowe krawędzie są bardzo przyjemne w dotyku. Na dole nie zabrakło głośnika, wejścia jack 3,5 mm, USB typu C i mikrofonu, a u góry tacki na karty oraz drugiego mikrofonu. Po bokach znajdziemy przyciski głośności i power.

Z tyłu nie jest już tak dobrze, jak z przodu i po bokach. Tam dostrzec można pojedynczy aparat, diodę i skaner linii papilarnych. I chociaż ta część telefonu również wygląda schludnie, to jednocześnie aż za skromnie. Koszmarne palcowanie się tyłu jeszcze bym przeżył (w zestawie mamy porządną ściereczkę z mikrofibry), ale łatwość zbierania rys i mikrorys to dla mnie potężna wada.

Materiał zastosowany z tyłu jest pod tym względem bardzo delikatny i pomimo obchodzenia się telefonu jak z jajkiem już po tygodniu zacząłem dostrzegać mikrorysy. Po dwóch znalazłem kilka zwykłych rys. Zakładam, że po roku estetycznie będzie się to prezentować koszmarnie niczym np. w LG Q6.

Nabywcom od razu zalecam folię i/lub etui. Szkoda, że Gorilla Glass 5 tak łatwo się rysuje. No ale za to LG może się poszczycić wojskowym certyfikatem odporności MIL-STD 810G. Wciąż jednak nie liczyłbym na to, że którekolwiek szkło – z przodu czy z tyłu – jest dzięki temu nietłukące się, tu chodzi raczej o ogólną odporność urządzenia.

Wyświetlacz

Wyświetlacz w LG G7 fit to jego największa zaleta i to jednocześnie ten element, który został przeniesiony z flagowca LG, czyli G7. Oczywiście można tu polemizować i wytykać brak zastosowania panelu OLED zarówno we flagowcu, jak i recenzowanemu smartfonowi, ale jak dla mnie to poziom flagowy. Żeby była jasność – mamy tu do czynienia z 6,1-calowym ekranem IPS LCD o rozdzielczości 3120×1440 pikseli (564 PPI!) o proporcjach 19,5:9 i bardzo wysokiej jasności i z trybem jeszcze bardziej podwyższonej (1000 nitów), który można uaktywnić „na chwilę”. I działa to bardzo dobrze.

Czy IPS może być jeszcze dobry w czasach OLED-ów? Może, i ten z G7/G7 fit bardzo mi odpowiada. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do wyświetlanej bieli, odwzorowania kolorów, a nawet czerni (jak na IPS), ale o tym za chwilę. Jasność i ogólna jakość obrazu to największe zalety tego wyświetlacza. Nie miałbym najmniejszych problemów przejść z panelu OLED dobrej klasy właśnie na ten.

Ale są też notch i stosunkowo gruba ramka u dołu telefonu. Notcha da się jednak zakryć na jedyny słuszny sposób. Nazywa się on „Nowy Second Screen” i, jak się domyślacie, polega on na tym, że zmienia się kolor paska powiadomień. I ten jedyny słuszny to czarny, dzięki czemu udaje ramkę nad ekranem, na której wyświetlają się powiadomienia. Reszta kolorów czy gradientów jest zbędna, bo uwydatniają notcha tak samo, jak tryb „standardowy”, w którym notcha po prostu widać, a po bokach mamy zwykłe wypełnienie.

Wracając jednak do czerni – jest ona na tyle głęboka, że w miarę z sukcesem wciela się w tę ramkę nad ekranem. Niestety pod notchem widoczny jest swego rodzaju cień i to właśnie on nie dość, że przeszkadza wizualnie, to jeszcze przypomina o obecności wcięcia w ekranie. Gdyby nie to, zupełnie bym o nim zapomniał.

Ponadto w G7 fit dostępna jest funkcja Always-on display, która wyświetla na wygaszonym ekranie datę, godzinę, powiadomienia i stan baterii w ustalonych wcześniej godzinach. Nie zabrakło też w notchu diody powiadomień, przedniej kamerki i głośniczka do rozmów. W ustawieniach ekranu jest też Trybu czytania (zmniejszenia ilości niebieskiego światła), możliwości dostosowania barwy ekranu i skalowania aplikacji. O możliwości odblokowania i wygaszania ekranu podwójnym tapnięciem (KnockOn) wspominać chyba nie muszę, prawda?

Dźwięk

W kwestii dźwięku LG G7 fit też należy wyróżnić. Nie ma tu co prawda głośników stereo, ale jest głośnik Boombox i, jak nazwa wskazuje, jest głośny. Niestety, wydobywający się z niego dźwięk jest dość płaski, wręcz nijaki, ale tylko, jeśli trzymamy telefon w ręku. Po położeniu go na płaskiej powierzchni budowa rezonuje i z głośnika zaczyna wydobywać się głębia. Jest to jakiś patent, ale szkoda, że zmusza nas to do korzystania ze smartfonu w konkretny sposób. Mniejsza jednak z tym, znacznie bardziej istotne jest odtwarzanie muzyki na słuchawkach i tutaj G7 fit błyszczy.

Wszystko to za sprawą wbudowanej obsługi dźwięku przestrzennego DTS:X i 32-bitowego przetwornika cyfrowo-analogowego Hi-Fi Quad. Po podpięciu słuchawek mamy od razu możliwość aktywacji tej ostatniej funkcji i za jej sprawą słuchać muzyki w jeszcze lepszym wydaniu. To jedna z tych rzeczy, która przybliża G7 fit do urządzenia klasy premium.

Wydajność, oprogramowanie

W smartfonie zastosowano chipset Qualcomm Snapdragon 821, 4 GB pamięci RAM oraz 32 GB pamięci masowej (dla użytkownika dostępnych jest ok. 16 GB). I tutaj zaczynają się pewne schody. Zacznijmy jednak od wyników benchmarków:

Jak te wyniki mają się do rzeczywistości? W rzeczywistości jest dość średnio. G7 fit sprawdziłem na kilku grach i już przy Asphalcie 9 widać, że to nie jest smartfon do grania w najbardziej wymagające gry. O płynności trzeba zapomnieć, telefon utrzymał w grze ok. 15-20 kl./s. Dało się grać, ale trudno tu mówić o jakimkolwiek komforcie.

W Hearthstone też zdarzały się przycinki, ale rzadko – rozgrywka była generalnie płynna i bezproblemowa. Ta karcianka to oczywiście nie jest zabójca procesorów, ale do mało wymagających tytułów też nie należy. Z kolei PUBG Mobile również był mało grywalny, nawet na najniższych detalach. Tzn. przez większość gry utrzymuje na oko 25 kl./s, ale w bardziej zagęszczonych lokacjach czy intensywniejszych sytuacjach płynność spada i trudno mówić o komforcie.

Lepiej jest z samym systemem, ale wciąż daleko za konkurencją. Z jednej strony mamy dopracowany, dobrze wyglądający system działający pod kontrolą Androida 8.1, z drugiej jednak miewa on swoje spowolnienia, przycięcia w animacjach i od czasu do czasu małe opóźnienia w otwieraniu aplikacji. To coś, co mocno go odróżnia od jakiegokolwiek flagowca, ale jednocześnie od smartfona w tej cenie spodziewałbym się znacznie więcej.

Być może nie jest to wina procesora, a optymalizacji i tę można by było poprawić w najbliższej aktualizacji. Lub też nie, a wtedy nabywca zostaje ze smartfonem, na którego musi się denerwować. Porównanie szybkości działania LG G7 fit do takiego Pocophone F1 byłoby dla niego brutalne, ale nawet inne średniopółkowce w podobnej cenie będą od G7 fit szybsze i lepiej działające. Oczywiście smartfon nie chodzi dramatycznie źle, ale to są te różnie, które podejrzewam większość użytkowników spokojnie wyłapie.

Wielka szkoda, bo sama nakładka, jej funkcjonalność i design stoją na wysokim poziomie.

Najważniejsze funkcje, jakie tu znajdziemy, to:

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Dźwięki. Wydajność i oprogramowanie
2. Zaplecze komunikacyjne. Biometria. Bateria. Aparat. Podsumowanie

Zaplecze komunikacyjne:

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 433,63 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 85,7 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 79,69 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 17,15 MB/s.

Biometria

LG G7 fit odblokujemy na dwa sposoby – za pomocą odcisku palca i rozpoznawania twarzy. Skaner jest dość standardowy i działa dobrze. Nie ultra szybko, ale szybko. Jest też umieszczony na odpowiedniej wysokości i przez to bardzo wygodny. Szkoda, że nie wibruje przy odblokowywaniu tak delikatnie, jak w LG V30, ale to detal.

Rozpoznawanie twarzy działa absolutnie genialnie. Oczywiście nie jest ono tak bezpieczne, jak inne metody i nie działa, gdy jest zupełnie ciemno, ale mniej strachliwym gorąco polecam. Odbywa się to niezwykle szybko, niemal bezbłędnie i, co istotne, można zezwolić na rozpoznanie twarzy przy wyłączonym ekranie. Przez to czasem, jak tylko chciałem zerknąć na leżący z boku telefon i na jego powiadomienia na ekranie Always-on Display, to nie dawał szansy mi spojrzeć, bo już się odblokował. Z czasem jednak telefon nauczył się, że jeśli zerkam na niego pod kątem, to tylko wybudza ekran i daje zobaczyć powiadomienia. Dopiero po wzięciu telefonu do ręki i skierowaniu go na wprost odblokowuje się zupełnie. To robi wrażenie.

Bateria

Z akumulatorem o pojemności 3000 mAh i takimi podzespołami wydawać by się mogło, że będzie całkiem dobrze. Jednak z moich testów wynikało, że dobijałem maksymalnie do nieco ponad 3h tzw. SOT (Screen On Time) w cyklu mieszanym, czyli wykorzystywaniu LTE, WiFi, czasami nawigacji Map Google, muzyki, social mediów, aparatu i przy jasności ekranu ustawionej stale w granicy połowy. Przekładało się to góra na pracę od rana do późnego wieczora.

Szybkie ładowanie LG G7 fit trwa ok. 1,5h.

Aparat

Pal licho wydajność – to z aparatem tego średniopółkowca mam chyba największy problem. Ten telefon ma w pewnym sensie zastępować LG G6, a LG w erze kilku głównych aparatów decyduje się na umieszczenie jednego, 16-MP aparatu ze światłem f/2.2 bez jakiejkolwiek stabilizacji, bez dodatkowego szerokokątnego obiektywu, z których to koreański producent jest przecież znany.

To nie Google Pixel, gdzie jeden aparat zamiata konkurencję, zawstydza trybem portretowym większość urządzeń z dedykowanymi obiektywami od głębi. Tu mamy do czynienia z jednym aparatem, który niewiele potrafi – nie obsługuje nawet trybu portretowego, a zdjęcia, które robi, są najwyżej przeciętne. Nietrudno też o poruszone ujęcie i przede wszystkim słabe jakościowe zdjęcia w trudniejszych warunkach oświetleniowych.

Nie pomaga zbytnio ani tryb manualny, ani też mocno reklamowany tryb sztucznej inteligencji AI Cam. Użytkownicy mogą się też pogubić, bo tuż obok przycisku AI Cam jest tryb Google QLens, który służy już do czegoś zupełnie innego. Poza tym aparat działa dość wolno i przez to nie jest łatwy w opanowaniu.

Nieco lepiej jest w przypadku przedniego aparatu (8 MP, kąt widzenia 80° ze światłem f/1.9). Mamy w nim bowiem nawet tryb portretowy z regulacją głębi ostrości. Nie nazwałbym go jakoś specjalnie udanym, ale ostatecznie fotografie wychodzą używalne.

Podsumowanie

Rozumiem – można nie nie być mobilnym graczem czy amatorem fotografii. Można być za to fanem dobrej jakości dźwięku, ekranu, porządnego designu i w ogóle marki LG, ale komu nie przeszkadzałaby taka wydajność? Nie wiem.

Mam duży problem z tym smartfonem, bo nie widzę dla kogo on miałby być. To raczej urządzenie skrojone pod nieświadomego konsumenta przedłużającego umowę z operatorem, którego łatwo nakłoni się podobieństwami do flagowca (nie tylko z nazwy, to trzeba przyznać), ale któremu już się nie wspomni o szybkości działania, a o aparacie przekaże się jedynie dane obiektywy plus fakt, że wspiera go sztuczna inteligencja.

Początkowo też można było odsprzedać przecież drogie słuchawki, które się dostało w gratisie i wtedy ma się smartfona za ok. 1100 zł z roczną gwarancją i… nowymi butami za pół ceny. Teraz jego wartość można oszacować na ok. 1400 zł i nawet w tej kwocie ten smartfon oferuje trochę za mało. Nieco lepszy aparat i wydajność sprawiłyby, że LG G7 fit byłby świetnym średniopółkowcem o kilku cechach flagowca (których akurat konkurencji brakuje).

A tak… jest smartfonem średniej klasy z kilkoma bardzo istotnymi zaletami z półki premium i wadami rodem z najtańszych telefonów.

Jeżeli szukacie smartfonu LG na wolnym rynku, to zdecydowanie swój wzrok skierowałbym ku znacznie lepszemu LG G6 z zeszłego roku albo nawet zapolował na jeszcze lepszego LG V30 za stosunkowo niewielką dopłatą.

Kiedy ludzie spojrzą na cenę LG G7 Fit, kupią LG G6. I dobrze zrobią

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Dźwięki. Wydajność i oprogramowanie
2. Zaplecze komunikacyjne. Biometria. Bateria. Aparat. Podsumowanie

Recenzja LG G7 fit – czy to średniak, który tylko udaje, że ma coś wspólnego z flagowcem?
Wyświetlacz
8.5
Działanie, płynność, wydajność
6
Oprogramowanie
8
Akumulator
4.5
Multimedia
9
Porty, złącza, łączność
8
Jakość wykonania
7.5
Wzornictwo
8.5
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
Design
Solidne wykonanie
Klasyczne złącze słuchawkowe
Bardzo dobry i jasny wyświetlacz
Przyzwoity skaner linii papilarnych
Gniazdo kart pamięci
Wodoszczelność IP68
Norma militarna MIL-STD 810G
32-bitowy przetwornik cyfrowo-analogowy Hi-Fi Quad
Możliwość zakrycia notcha
Wady
Łatwo rysujący się tył obudowy
Średnia optymalizacja
Jakość zdjęć
Brak szerokokątnego obiektywu
Średnio-długo wytrzymająca bateria
6.5
OCENA
Exit mobile version