Serii laptopów Lenovo Yoga chyba nikomu nie trzeba szczególnie przedstawiać. To popularna linia urządzeń, która od pewnego czasu cieszy się dużym uznaniem, również w Polsce. Na tyle dużym, że skutecznie wyróżnia się na tle licznych konkurentów na rynku laptopów z systemem Windows. Czy Lenovo Yoga Pro 9i godnie reprezentuje swoich poprzedników? Już spieszę z odpowiedzią!
Zanim jednak przejdę do głównej części recenzji, muszę wyjaśnić pewną kwestię, dotyczącą nazewnictwa tego modelu, które na początku wprowadziło mnie w małe zamieszanie.
Przed dostarczeniem laptopa do testów poinformowano naszą redakcję, że otrzymamy model „Yoga Pro 9i” (tak, ta ostatnia samogłoska ma znaczenie!). Gdy sprzęt wreszcie do mnie dotarł, nie tracąc czasu, od razu wyjąłem go z pudełka i rozpocząłem testy. Specyfikacja zgadzała się z tą, którą otrzymaliśmy wcześniej, a tuż obok gładzika widniała naklejka z nazwą modelu „Yoga Pro 9i”. Wszystko więc wydawało się mi w porządku, więc bez zastanowienia ruszyłem z testami.
Dopiero kiedy usiadłem do pisania recenzji, zauważyłem coś, co wprawiło mnie w lekką konsternację. W wielu miejscach, takich jak opakowanie, system operacyjny czy dolna część obudowy laptopa, nazwa urządzenia brzmiała po prostu „Lenovo Yoga Pro 9”, bez ostatniej literki. Zaniepokojony, postanowiłem zgłębić temat i, po krótkim śledztwie, zakończonym mejlem do producenta – już wszystko wiem.
Litera “i” to konsumencki wskaźnik informujący o tym, że w środku laptopa znajduje się jednostka Intela, a nie AMD, i nie zawsze jest on wszędzie używany (głównie przez zewnętrznych sprzedawców). Skoro tak – tak będę go nazywał.
Zwracam na to uwagę w tekście już na początku, ponieważ to drobne nieporozumienie może wprowadzić wielu potencjalnych klientów w błąd – jedna literka więcej lub mniej w nazwie urządzenia może czasem oznaczać naprawdę wiele, jak chociażby w przypadku starszych smartfonów Apple: iPhone X i iPhone XS ;)
Lenovo Yoga Pro 9i (16IMH9) – specyfikacja
Proste kartonowe pudełko nie raczy nas jakąś bardzo bogatą zawartością. Znajdziemy tu jedynie laptop, zasilacz, tradycyjną papierologię i materiałową osłonkę umieszczoną pomiędzy ekranem i klawiaturą na czas transportu.
Specyfikacja Lenovo Yoga 9i (16IMH9):
- procesor Intel Core Ultra 7 155H 1,4 GHz (24MB Cache, boost do 4.8 GHz, 16 rdzeni, 22 wątki),
- karta graficzna NVIDIA GeForce RTX 4060 (8 GB GDDR6),
- ekran 16 cali, 3K (3200 x 2000 pikseli) Mini LED 1200 nitów, przeciwodblaskowy, 100% P3, 100% Adobe RGB, 100% sRGB, 165Hz, Eyesafe, Dolby Vision, DisplayHDR 1000, TCON,
- RAM 16 GB LPDDR5X (wlutowana, bez możliwości rozbudowy),
- dysk SSD M.2 2280 PCIe 4.0 – 512 GB,
- dodatkowe gniazda rozszerzeń 1x M.2 2280 PCIe 4.0×4,
- porty:
- 1x gniazdo słuchawkowe / mikrofonowe (3,5 mm)
- 1x USB-A (USB 5Gbps / USB 3.2 Gen 1)
- 1x USB-A (USB 5Gbps / USB 3.2 Gen 1), zawsze włączony
- 1x USB-C (USB 20Gbps / USB 3.2 Gen 2×2), z USB PD 3.0 i DisplayPort 1.4
- 1x USB-C (Thunderbolt 4 / USB4 40Gbps), z USB PD 3.0 i DisplayPort 2.1
- 1x HDMI, maksymalne 4K/60Hz
- 1x czytnik kart SD
- 1x złącze zasilania
- klawiatura podświetlana, 1,5 mm Travel Dish Keyboard,
- kamera 5 Mpix + IR z wyłącznikiem kamery (E-shutter) z technologią podczerwieni do obsługi funkcji Windows Hello,
- 6 głośników stereo, 2W x4 (podwójne boczne głośniki niskotonowe), 2W x2 (głośniki wysokotonowe), zoptymalizowane pod kątem Dolby Atmos, Smart Aplifier (AMP),
- mikrofon poczwórny.
- łączność Wi-Fi 6E, 802.11ax 2×2,
- moduł Bluetooth 5.3,
- bateria wbudowana 84 Wh,
- zasilacz 170W Slim Tip (3 piny),
- system: Windows 11 Home,
- waga: 2,05 kg,
- wymiary: 362,72 x 253,69 x 18,3 mm,
- MIL-STD-810H,
- Pełna specyfikacja techniczna na stronie eLenovo.
Lenovo Yoga Pro 9i kosztuje 7499 złotych za wersję z dyskiem SSD 512 GB i 16 GB pamięci RAM.
Lenovo Yoga Pro 9i
Wygląd i jakość wykonania
Lenovo Yoga Pro 9i pod względem wyglądu nie wprowadza rewolucji, co uważam za plus, bo zawsze ceniłem sobie estetykę tej serii. W stosunku do poprzednich modeli, można wręcz powiedzieć, że Yoga Pro 9i pozostaje dość wierne sprawdzonemu designowi, wprowadzając jedynie kilka subtelnych zmian, takich jak przearanżowanie portów i przycisków na bokach urządzenia.
Na górnej klapie znajdziemy minimalistyczne logo producenta oraz nazwę serii, co sprawia, że laptop wygląda elegancko i nie rzuca się zbytnio w oczy. Wyróżnia się jedynie element, który można określić jako „wyspę na aparaty”, ale o tym wspomnę za chwilę.
Z przodu mamy ekran otoczony bardzo cienkimi ramkami po bokach, nieco grubszą na dole oraz wybrzuszeniem na górze, gdzie ukryto aparaty i czujniki. Dolna część laptopa to harmonijnie zaprojektowana przestrzeń, z pełnowymiarową, podświetlaną klawiaturą, otworami wentylacyjnymi, głośnikami po bokach, dużym gładzikiem i typowymi dla producenta naklejkami. Od spodu natomiast znajdują się silikonowe nóżki, kolejne otwory wentylacyjne oraz dodatkowe głośniki.
Złącza w Lenovo Yoga Pro 9i zostały rozlokowane w sposób przemyślany i, moim zdaniem, dość bogaty, by zaspokoić potrzeby większości użytkowników. Na lewej krawędzi umieszczono port zasilania, diodę ładowania, wyjście HDMI, dwa porty USB-C (z czego jeden wspiera Thunderbolt 4), a także gniazdo słuchawkowo-mikrofonowe 3,5 mm. Po prawej stronie znajdziemy fizyczny wyłącznik kamerki internetowej, czytnik kart SD, dwa porty USB-A oraz przycisk włączania laptopa z diodą.
Taki zestaw portów daje szerokie możliwości podłączenia różnorodnych urządzeń, co jest szczególnie ważne w codziennej pracy.
Jednak jednym z elementów, który mnie nieco rozczarował, jest wspomniana wcześniej „wyspa” nad ekranem, gdzie schowano kamerkę do wideorozmów oraz czujniki odpowiedzialne za funkcję Windows Hello (tu od razu dodam, że laptop nie ma czytnika linii papilarnych). Chociaż wybrzuszenie nie jest zbyt widoczne i nie wpływa negatywnie na ogólną estetykę, to jednak mam zastrzeżenia do materiału, z którego zostało wykonane. „Wyspa” jest bowiem zrobiona z plastiku, który zbiera odciski palców, a do tego na powierzchni znajdują się moim zdaniem niepotrzebne napisy z parametrami kamery, co przypomina trochę tanie chińskie smartfony.
Jakość wykonania Lenovo Yoga Pro 9i stoi na bardzo wysokim poziomie, co nie zaskakuje, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia z aluminiowymi konstrukcjami Lenovo. Sama obudowa wykonana jest głównie z solidnego aluminium, które nie tylko dobrze wygląda, ale także jest odporne na zarysowania i odciski palców.
To również sprawia, że urządzenie waży stosunkowo niewiele, bo około 2,2 kilograma, co jak na 16-calowy laptop jest całkiem przyzwoitym wynikiem. Po trzech tygodniach testów laptop wciąż wygląda jak nowy, zbierając jedynie niewielką ilość kurzu w trudno dostępnych miejscach.
Pomimo kilku drobnych zastrzeżeń, muszę przyznać, że Lenovo Yoga Pro 9i prezentuje się naprawdę dobrze pod względem designu i jakości wykonania, co jest godne pochwały w tej półce cenowej.
Wyświetlacz
To, co od razu zrobiło na mnie ogromne wrażenie w recenzowanym sprzęcie, to oczywiście wykorzystany ekran w Lenovo Yoga Pro 9i. Ten 16-calowy panel, wykonany w technologii Mini LED, to prawdziwa perełka, która powinna zadowolić nawet najbardziej wymagających użytkowników, szczególnie tych zajmujących się grafiką komputerową.
Dzięki 100% pokryciu palet kolorów Adobe RGB, sRGB i P3, ekran oferuje doskonałe odwzorowanie barw. Imponująca jest również maksymalna jasność na poziomie 1200 nitów. Jest to wynik, który zdecydowanie wystarczy, aby komfortowo pracować nawet w mocno nasłonecznionych warunkach, na przykład na zewnątrz.
Kolejnym elementem, który zasługuje na uwagę, jest wysoka rozdzielczość ekranu oraz niestandardowe proporcje, bliższe formatowi 4:3 niż standardowemu 16:9. O ile taki format może nie być idealny do oglądania filmów, to podczas pracy nad tekstem, arkuszami kalkulacyjnymi, grafiką komputerową czy montażem wideo sprawdza się wręcz doskonale.
Zwiększona przestrzeń robocza w pionie to znacząca korzyść dla użytkowników, którzy na co dzień pracują z dużą ilością danych. Na plus zasługuje także częstotliwość odświeżania ekranu na poziomie 165 Hz.
Do pełni szczęścia zabrakło mi dotykowej matrycy. Rozumiem, że producent zrezygnował z tego rozwiązania, aby nie podnosić dodatkowo kosztów produkcji, zwłaszcza że funkcja ta nie jest niezbędna dla każdego użytkownika. Mimo wszystko byłby to miły dodatek, szczególnie dla osób korzystających z urządzenia w bardziej zróżnicowany sposób, a trochę z tym kojarzy (a raczej kojarzyła mi się kiedyś) marka Yoga.
Jest jeszcze jeden element, który odrobinę mnie irytował – ramki wokół ekranu. Choć są one bardzo cienkie, to na samych krawędziach ekranu pojawiają się delikatne zaciemnienia, które, choć trudne do zauważenia na zdjęciach, w realnym użytkowaniu były dla mnie widoczne i przez pewien czas przeszkadzały.
W trakcie testów zdarzył się również pewien incydent, który wzbudził moje obawy. Mniej więcej w połowie dolnej krawędzi ekranu pojawiła się mała plamka, która wyglądała jak wypalona część matrycy. Nie jestem pewien, kiedy dokładnie to się stało, ale podejrzewam, że mogło to nastąpić po intensywnej sesji gry w Frostpunk 2, podczas której laptop mocno się nagrzał, szczególnie w tym właśnie miejscu. Zgłosiłem ten problem producentowi, który zapewnił mnie, że takie uszkodzenie zostałoby naprawione w ramach gwarancji Lenovo Premium Care. Co jednak ciekawe, plamka zniknęła sama po kilku dniach, pozostawiając po sobie jedynie zdjęcia jako dowód, że problem w ogóle istniał.
[Aktualizacja: Chwilę przed publikacją tego tekstu, plamka znów się pojawiła, w tym samym miejscu – możliwe, że jest ona powiązana z otwieraniem i zamykaniem laptopa lub dłuższą pracą pod pewnym kątem ekranu. Gdyby to był mój prywatny sprzęt, oddałbym go na gwarancję. Mam nadzieję, że to problem tylko tego egzemplarza.]
Mimo tego incydentu, o ekranie w Lenovo Yoga Pro 9i trudno mówić inaczej niż w superlatywach. Jest to zdecydowanie jeden z najjaśniejszych (dosłownie i w przenośni!) elementów tego laptopa, który usprawiedliwia jego wyższą cenę. Świetna jakość obrazu, wysoka jasność i płynność wyświetlania sprawiają, że praca na nim to czysta przyjemność.
Klawiatura i gładzik
Muszę przyznać, że mimo częstego korzystania z laptopów – zarówno w pracy, jak i w ramach współpracy z Tabletowo – rzadko używam wbudowanej klawiatury. Na co dzień preferuję zewnętrzne peryferia, głównie z powodu mojej pracy w różnych miejscach, gdzie mam już skonfigurowane stacje robocze, zarówno w biurze, jak i w domu.
Nie jestem więc typowym użytkownikiem laptopowych klawiatur i, z racji mojej miłości do mechanicznych klawiatur PC, moje doświadczenie z tego typu rozwiązaniami jest nieco ograniczone. Mimo to, bazując na dotychczasowych doświadczeniach, muszę przyznać, że komfort pracy na Lenovo Yoga Pro 9i jest na naprawdę wysokim poziomie.
Po pierwsze, warto docenić fakt, że producent zmieścił tu pełnowymiarową klawiaturę z blokiem numerycznym, co na pewno ucieszy osoby pracujące z danymi liczbowymi czy arkuszami kalkulacyjnymi. To rozwiązanie nie jest już tak oczywiste w dzisiejszych ultrabookach, więc tym bardziej cieszy.
Po drugie, choć skok klawiszy wynosi jedynie 1,5 mm, ich „klik” jest bardzo przyjemny. Wciskanie klawiszy daje satysfakcjonujące wrażenia, a po kilku dniach testów doszedłem do wniosku, że mógłbym nawet na stałe przerzucić się na tę klawiaturę, pomimo mojej sympatii do mechaników.
Oczywiście, nie zabrakło podświetlenia, które działa bez zarzutu. Dodatkowo, dźwięk klawiszy podczas pisania jest bardzo subtelny i cichy, co sprawia, że praca na klawiaturze Yoga Pro 9i nie męczy uszu, co z pewnością docenią osoby pracujące w cichym otoczeniu.
Jedynym mankamentem, który osobiście mnie trochę irytuje, jest brak oddzielenia klawiszy funkcyjnych (takich jak F1, F2 itd.) od reszty klawiatury. Zamiast tego, producent zdecydował się na współdzielenie tych funkcji z innymi przyciskami za pomocą klawisza „Fn”. Choć to popularne rozwiązanie, osobiście nie jestem jego fanem. Czasami, nawet po dłuższym użytkowaniu, zdarza mi się zapomnieć, jak działają niektóre skróty, co niepotrzebnie spowalnia pracę.
Co do gładzika, tutaj Lenovo także wykonało kawał dobrej roboty. Jest on duży, precyzyjny i wykonany z materiału, po którym przesuwanie palcem to czysta przyjemność. Praca na nim jest niezwykle wygodna, choć mam pewne zastrzeżenia które dotyczą jednak bardziej samego systemu Windows niż jakości gładzika. W porównaniu z MacOS, Windows wciąż nie wydaje mi się tak intuicyjny w obsłudze za pomocą gładzika, choć system ten obsługuje podobne gesty.
Nie jestem pewien, czym to jest spowodowane – być może to kwestia subtelnych różnic w oprogramowaniu lub optymalizacji gestów, ale gładzik w Lenovo Yoga Pro 9i, choć fizycznie porównywalny z tymi w MacBookach, nie daje mi takiego samego wrażenia płynności.
Mimo to, muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych gładzików, jakie spotkałem w urządzeniach z Windowsem. W tej kategorii porównałbym go do laptopów Huawei, które także wyróżniają się świetną jakością gładzików i są w tej kategorii dla mnie wzorem.
W ostatecznym rozrachunku, praca na gładziku w Lenovo Yoga Pro 9i to bardzo przyjemne doświadczenie i z pewnością nie zawiedzie większości użytkowników.
Wydajność, system i kultura pracy
Zacznijmy kontrowersyjnie – lubię Windowsa 11. Mimo początkowego oporu przy przejściu z „dziesiątki”, z czasem polubiłem najnowszy system Microsoftu, głównie ze względu na jego estetykę, która przypadła mi do gustu. Wydawało mi się więc, że z Windowsem 11 na Lenovo Yoga Pro 9i nie będę miał żadnych problemów… ale niestety, od pierwszego uruchomienia laptopa musiałem zmierzyć się z pewnymi trudnościami, które wynikały z preinstalowanego oprogramowania.
Od razu zaznaczam, że zdaję sobie sprawę, iż większość z tych programów można usunąć, ale z ciekawości zostawiłem je, aby sprawdzić, jak Lenovo wyobraża sobie użytkowanie swojego sprzętu. Wytrzymałem trzy dni. Ilość powiadomień i spamu od zainstalowanego McAfee przekroczyła moją cierpliwość – antywirus był wiecznie przerażony „liczbą zagrożeń w sieci”, bombardując mnie powiadomieniami niemal co godzinę. Do tego dochodziły programy typowo od Lenovo, które raczyły mnie co chwila bezużytecznymi „złotymi radami”, a widżety od nich przypominały mi czasy Windowsa Vista. A nie chciałem, sobie tych czasów przypominać. Byłem naprawdę zdziwiony, jak można tak piękny, dobrze wykonany laptop zaśmiecić takimi dodatkami w oprogramowaniu.
Po tym, jak oczyściłem dysk z niepotrzebnego oprogramowania, korzystanie z Lenovo Yoga Pro 9i stało się już prawdziwą przyjemnością. Procesor Intel Core Ultra 7 155H doskonale radzi sobie z codziennymi zadaniami, nawet przy pracy na kilku ekranach o wysokiej rozdzielczości. Nawet fakt, że laptop ma tylko 16 GB RAM, nie stanowił dla mnie większego problemu w codziennym użytkowaniu.
Największy minus to zdecydowanie dysk SSD – choć jest szybki, to pojemność 512 GB jest po prostu niewystarczająca w tej klasie urządzeń. W takim przedziale cenowym oczekiwałbym co najmniej 1 TB miejsca.
Benchmarki:
Chociaż Lenovo Yoga Pro 9i nie jest laptopem dedykowanym do gier, jego specyfikacja pozwala na całkiem sporo w tej kwestii. Trzeba jednak pamiętać o wysokiej rozdzielczości wbudowanego ekranu, z którą nawet mocniejsze urządzenia mogłyby mieć problem. Niemniej, odpowiednio dostosowując ustawienia graficzne, można zagrać w wiele nowoczesnych gier w satysfakcjonującej jakości.
NVIDIA GeForce RTX 4060 to nie flagowe GPU, ale dzięki wsparciu najnowszych technologii, takich jak DLSS, karta ta potrafi naprawdę pozytywnie zaskoczyć, zarówno w grach, jak i w bardziej wymagających programach do grafiki.
Kilka przykładowych gier na Lenovo Yoga Pro 9i:
- Hitman World of Assassination – ustawienia graficzne: średnie (wyłączony raytracing) – 3200×2000 DLSS: Balans + Frame Generation – 66 FPS
- Frostpunk 2 – Ustawienia graficzne: niskie – 3200×2000 DLSS: Bardzo wysoka wydajność + Frame Generation – 50-60 FPS
- Wiedźmin 3: Dziki Gon (DX12) – ustawienia graficzne: RayTracing Ultra – 3200×2000 DLSS: Jakość + Frameworki Generation – 70-80 FPS
- Resident Evil 4 Remake – ustawienia graficzne: Zbalansowane – 3200×2000 FidelityFX 2: Wydajność – 55-65 FPS
Podczas intensywnej pracy Lenovo Yoga Pro 9i potrafi dość mocno się nagrzać. Najwyższe temperatury osiągałem prawdopodobnie podczas grania w Frostpunk 2, który dla tego modelu okazał się wymagającym wyzwaniem. Mimo nagrzewania, laptopa wciąż dało się trzymać na kolanach, choć w takich momentach mógłby służyć jako dodatkowe ogrzewanie domowe.
Ciepło gromadzi się głównie w okolicach wywietrzników, a przy bardziej obciążających zadaniach wentylatory stają się wyraźnie słyszalne. Na szczęście, mimo głośnej pracy, pozostają one skuteczne. W trakcie mniej wymagających zadań, jak praca biurowa, laptop pracuje niemal bezgłośnie, co bardzo cenię.
Muszę też wspomnieć o kamerce internetowej, która – jak na standardy laptopowe – jest zaskakująco dobra. Ma 5-megapikselową matrycę, która świetnie współpracuje z Windows Hello, umożliwiając szybkie i bezproblemowe odblokowywanie urządzenia przy pomocy skanu naszej twarzy.
Kamerka sprawdza się również podczas wideokonferencji, oferując szeroki kąt widzenia i czytelny obraz, nawet przy gorszym oświetleniu. To miłe zaskoczenie, zwłaszcza w czasach niskiej jakości kamer w większości laptopów z Windowsem.
Złego słowa nie mogę też powiedzieć o głośnikach i mikrofonach zastosowanych w Lenovo Yoga Pro 9i. Szczególnie głośniki zasługują na pochwały, ponieważ dźwięk, który się z nich wydobywa, jest naprawdę donośny, przewyższając „laptopowe” standardy i pozytywnie zaskakuje swoją jakością. Również przestrzenność dźwięku robi wrażenie, jak na wbudowane głośniki, co sprawia, że często nawet nie sięgałem po słuchawki, gdy tylko na chwilę zasiadałem do gry czy jakiegoś filmu na YouTube.
Bateria
Teraz pora przejść do niezwykle drażliwego tematu dla każdego laptopa bez logo nadgryzionego jabłka na obudowie – czyli do czasu pracy na baterii. Nie żebym był od razu negatywnie nastawiony (tym bardziej, że – jak już wspominałem wcześniej – sam na co dzień używam laptopa z Windowsem do pracy i to też Lenovo), ale nie da się ukryć, że duża część mobilnych sprzętów na Windowsie, nie może poszczycić się nawet w połowie tak dobrym czasem na baterii, co Macbooki.
Lenovo Yoga Pro 9i jest tak pośrodku tego wszystkiego – brakuje mu sporo do Macbooków, ale nie jest to też tak krótkodystansowiec jak te duże gamingowe “kloce” (mój prywatny Legion wytrzymuje zawrotne 45 minut na baterii!).
Od 100 do 0%, bez trybu oszczędzania energii, w trybie 165 Hz, z najwyższą jasnością ekranu i podczas pracy biurowej, laptop wytrzymywał mi około 4 godziny i 45 minut. Wynik całkiem zadowalający.
A może być jeszcze lepiej, jeśli zdecydujecie się na włączenie pod koniec trybu oszczędzania energii, zejdziecie do ok. 60% jasności ekranu i zmniejszycie herce z 165 do 60. Ja nie jestem fantem tego ostatniego – po to kupuje się laptopa za niespełna 8000 złotych z 165 Hz, by z tych 165 Hz korzystać!
W każdym razie, jeśli Wy jesteście w stanie pójść na takie kompromisy, to zbliżyć się możecie do nawet 7 godzin pracy na jednym ładowaniu! I to już jest bardzo zadowalający wynik, ale niestety w przypadku bardziej wymagających scenariuszy, liczby będą już mniej imponujące.
Spójrzmy chociażby na takie Balatro – ta względnie prosta gra 2D (która w późniejszych fazach robi się nieco bardziej wymagająca dla PC) potrafiła od 100 do 0% rozładować testowane Lenovo w zaledwie… 90 minut (nadal mowa tu o wysokiej jasności ekranu i 165Hz). Przy Frostpunk 2 byłem już w stanie dojść nawet do bariery 60 minut.
Przy potencjalnym montażu wideo czy podczas korzystania z programów graficznych, też raczej nie spodziewałbym się wyników lepszych niż 2 godziny. Nie jest to jednak laptop gamingowy, jak ustaliliśmy to wcześniej i raczej potencjalni niedzielni gracze i tak korzystaliby z zasilania po kablu.
Przy pomocy dołączonego do zestawu zasilacza (170 W), w pełni naładujcie sprzęt w około 90 minut (z jednoczesną pracą biurową w tle, bez niej – nieco szybciej).
Port zasilający tego laptopa to rozwiązanie Lenovo, niestety, niekompatybilne np. Z rodziną Legion (pomimo podobnego kształtu). Nic nie szkodzi jednak, by ładować sprzęt przy pomocy swojego własnego zasilacza z końcówką USB-C – i ja tak robiłem przez większość czasu, wykorzystując prywatną ładowarkę 100 W, która w pełni wystarczała do jednoczesnego ładowania i użytkowania laptopa (trwało to co prawda nieco dłużej niż oryginalnym zasilaczem, ale było w pełni wygodne i funkcjonalne).
Podsumowanie
Po niemal trzech tygodniach testów mogę śmiało stwierdzić, że Lenovo Yoga Pro 9i to świetny laptop, który sprawdzi się zarówno w pracy, jak i w mniej wymagającej rozrywce. Nie jest to jednak sprzęt, do którego będę wracał myślami i odczuwał tęsknotę, ale gdyby ktoś zapytał mnie o uniwersalnego laptopa do pracy w budżecie około 8000 złotych, to Lenovo Yoga Pro 9i z pewnością znalazłby się wśród moich pierwszych rekomendacji.
Trudno mi znaleźć w tym modelu poważne wady. Większość wymienionych przeze mnie mankamentów to raczej drobne detale, które dla wielu użytkowników nie będą miały większego znaczenia. Jednakże, jedyny bardziej poważny zarzut dotyczy pamięci RAM – zaledwie 16 GB bez możliwości rozbudowy – oraz relatywnie małego dysku SSD o pojemności 512 GB w podstawowej wersji. O ile kwestię dysku można rozwiązać, instalując dodatkowy nośnik, o tyle w laptopie za taką cenę można by oczekiwać większego, minimum 1-terabajtowego dysku już na start.
Dla niektórych (zwłaszcza graczy) wadą może być również zintegrowana karta graficzna. Osobiście jednak uważam, że obecność RTX 4060 to dobry kompromis. Yoga Pro 9i nie jest przecież laptopem gamingowym, a wydajność tej karty spokojnie wystarcza zarówno do zadań związanych z grafiką i montażem wideo, jak i do uruchamiania bardziej wymagających gier (w nieco niższych detalach lub rozdzielczości).
Technologie takie jak DLSS i generowanie dodatkowych klatek także znacznie podnoszą możliwości sprzętu w tej kwestii. Co ważne, RTX 4060 cechuje się niższym zużyciem energii w porównaniu do bardziej zaawansowanych kart graficznych, co ma szczególne znaczenie w laptopie tak mobilnym jak Yoga Pro 9i.
Na sam koniec muszę poruszyć temat ceny. Patrząc na ten laptop jako całość, uważam, że jego cena jest uzasadniona. Jest to sprzęt kompletny, który – pomimo drobnych potknięć – broni się jako uniwersalny komputer do pracy. Czy znajdziemy coś lepszego w tej cenie? To zależy, czego szukacie.
Owszem, można znaleźć wydajniejsze laptopy za 8000 złotych, ale te z pewnością nie będą już tak mobilne, ani tak dobrze wykonane, jak Lenovo Yoga Pro 9i i z pewnością nie zaoferują też tak doskonałego ekranu, który w tej cenie stanowi istotny atut.
Podsumowując, Lenovo Yoga Pro 9i to solidny wybór dla osób, które szukają sprzętu do pracy, cenią sobie mobilność i wysoką jakość wykonania, a także potrzebują dobrego ekranu do kreatywnych zadań.