Swój „recenzencki rok” zaczynam z Lenovo Tab P11 Pro 2. Gen. Jest to trzeci testowany przeze mnie tablet w ciągu ostatnich miesięcy i bez dwóch zdań jest to również najlepszy sprzęt z całego sprawdzonego przeze mnie trio. Za co polubiłem Tab P11 Pro drugiej generacji? Trochę tego jest.
Jeśli pamięć mnie nie myli, Lenovo Tab P11 Pro 2. Gen jest moim pierwszym dłuższym kontaktem z tabletami Lenovo. I trochę tego żałuję, ponieważ o sprzęcie tego producenta od lat słyszałem wiele dobrego, chociażby o popularnej i lubianej serii Yoga. W końcu jednak nadarzyła się okazja, by sprawdzić w boju tablet Lenovo i, muszę przyznać, że było to bardzo udane spotkanie.
Specyfikacja Lenovo Tab P11 Pro 2. Gen, zawartość pudełka i cena
”Jedenastka” chwali się wieloma rzeczami na pudełku. Lekko ponad 11-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2,5K w technologii OLED, ośmiordzeniowy procesor MediaTek, od 4 do aż 8 GB pamięci RAM i nawet 256 GB pamięci wbudowanej (z możliwością rozbudowy o kartę microSD). Do tego głośniki sygnowane JBL i Dolby Atmos, a także wsparcie dla dołączonego do zestawu rysika Lenovo Precision Pen 3.
Na pierwszy rzut oka specyfikacja może wyglądać podobnie do pierwszej generacji Tab 11 Pro, która debiutowała w 2020 roku. Różnice widać przede wszystkim w innym procesorze (słabszy Qualcomm vs. mocniejszy Mediatek – a przynajmniej na papierze) i braku wsparcia dla kart SIM (nie znalazłem w sieci wersji z modułem LTE w polskiej dystrybucji).
W pudełku, oprócz urządzenia, znajduje się również rysik (z dodatkową, wymienną końcówką), ładowarka 20 W, kabel USB-C, papierologia i igła do wyjmowania tacki na kartę microSD.
Dokładna specyfikacja recenzowanego modelu Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji prezentuje się następująco:
- wyświetlacz: 2560 x 1536 pikseli, 11,2 cala, OLED, 120 Hz,
- procesor: MediaTek Kompanio 1300T,
- pamięć RAM: 8 GB,
- pamięć wewnętrzna: 256 GB UFS 3.1 (z możliwością rozbudowy o kartę microSD do 1 TB),
- akumulator: 8200 mAh,
- tylny aparat: 13 Mpx,
- przedni aparat: 8 Mpx,
- system: Android 12,
- audio: cztery głośniki JBL ze wsparciem dla Dolby Atmos,
- wymiary: 263,66 x 166,67 x 6,8 mm,
- waga: 480 g.
Najbardziej ubolewam nad brakiem (względem zeszłorocznego modelu) dołączonej do zestawu klawiatury-etui, której strasznie mi podczas testów brakowało. Przez to nie mogłem sprawdzić oryginalnej klawiatury Lenovo w akcji (można ją dokupić oddzielnie), a także miałem mały problem z ustawieniem tabletu na biurku w wygodnej pozycji bez etui. Szkoda więc, że zabrakło tu jakiegokolwiek futerału.
Wzornictwo i jakość wykonania
W kwestii wyglądu i jakości wykonania, trudno Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji coś sensownego zarzucić. Z przodu znajdziemy duży, ponad 11-calowy wyświetlacz o panoramicznych proporcjach ekranu, który otoczony jest dość cienkimi i symetrycznymi ramkami. I o ile wygląda to schludnie (raj dla perfekcjonistów!), tak ja muszę tu zwrócić uwagę na brak „pasów startowych” na dwóch bokach urządzenia.
Pewnie jestem w tej opinii osamotniony, ale wolałem stary design tabletów, gdzie krótsze boki urządzenia były na tyle grube, że bez problemu mieścił się na nich cały kciuk, co pozwalało na znacznie wygodniejszy chwyt urządzenia. To jednak bardziej rozbudowane rozważania, o których popełniłem osobny tekst.
Wracając do meritum – w Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji żadnych szerokich ramek nie uświadczymy, przez co zmuszeni jesteśmy trzymać urządzenie za krawędzie, co niestety może powodować zagłuszanie wydobywającego się dźwięku z głośników.
Tych, na wspomnianych krawędziach (tych krótszych), mamy aż cztery – naturalnie po dwa z każdej strony. Na lewym boku (trzymając urządzenie horyzontalnie, z kamerami na górnej części) znajdziemy jeszcze klawisz blokady, a także tackę na kartę microSD.
Po drugiej stronie, w towarzystwie głośników, umieszczony został port USB-C. Na górze dwa kolejne przyciski fizyczne (tym razem odpowiedzialne, standardowo, za poziom głośności), a także dwa maleńkie otwory mikrofonowe.
Na dole umiejscowiony został port do podpięcia klawiatury – niestety, nie miałem okazji sprawdzić, jak on działa. Cała rama urządzenia to wysokiej jakości tworzywo sztuczne, imitujące z daleka aluminium, które przyjemnie leży w dłoni i dość trudno zbiera rysy. Jest więc solidnie, ale i nudno – nieco ciekawiej robi się z tyłu, głównie za sprawą specjalnego miejsca do parowania i ładowania rysika.
Tył to również dobrej jakości tworzywo sztuczne, które jest dwukolorową bryłą. Dolna (jaśniejsza) część dużo bardziej zbiera odciski palców (a także drobne ryski) i dodatkowo odbija światło. Górna nieco dłużej utrzymuje schludny wygląd, choć i tu widać pod kątem odciski palców. Z tyłu znajdziemy również logo producenta, pojedynczą kamerę z lampą błyskową (niestety, na szklanej wysepce wystającej ponad obudowę), a także wszystkie znaki towarowe.
Oprócz powyższego, na „plecach” urządzenia jest jeszcze wspomniane miejsce do ładowania dołączonego do zestawu rysika Lenovo Percision Pen 3. Obszar ten dość łatwo zauważyć, dzięki owalnemu kształtowi w centralnej części tabletu na wysokości wyspy z aparatem. Nie polecam jednak stosować tego magnetycznego portu np. podczas przenoszenia tabletu luzem poza domem, ponieważ rysik stosunkowo często odczepiał się od „jedenastki” przy mocniejszym ruchu (o czym tablet stara się nas informować – to na plus). Co ciekawe, sam rysik możemy przyczepić do dowolnej krawędzi Tab P11 Pro drugiej generacji, przy czym nie powoduje to ładowania akcesorium czy jego parowania.
Całościowo jakość wykonania Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji oceniam pozytywnie, choć muszę zauważyć, że zabrakło tu materiałów premium. Jednocześnie każdy zastosowany tu element jest wysokiej jakości, tak więc trudno ocenić mi negatywnie wygląd czy jakość „jedenastki”.
Wyświetlacz i rysik
Niejeden tablet mógłby Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji pozazdrościć ekranu. Po pierwsze, wyświetlacz ten jest duży, ma aż 11,2 cala, ale urządzenie nadal pozostaje poręczne. Oprócz tego, technologia wykonania to wysokiej jakości OLED, który perfekcyjnie odwzorowuje kolory i gwarantuje nam idealną czerń. A gdy doliczymy do tego jeszcze wysoką rozdzielczość 2560 na 1536 pikseli, rysuje nam się obraz fantastycznego „kompana” do oglądania filmów i seriali – i nie tylko.
W Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji zastosowano bowiem aż 120 Hz matrycę, która świetnie sprawdzi się nie tylko w grach, ale i w pracy czy w codziennym przeglądaniu sieci. I potwierdzi to chyba każdy, kto przez dłuższy czas korzystał z tego typu wyświetlacza. Złego słowa nie mogę też powiedzieć o kątach widzenia recenzowanego tu urządzenia czy reakcji na dotyk – wszystko zawsze działało perfekcyjnie.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to maksymalna jasność ekranu, która wynosi 600 nitów. Nie jest to mało, ale nie jest też rekordowo dużo, przez co w słoneczne dni (które nam, niestety, przez najbliższy czas nie grożą…) mogą pojawić się problemy z czytelnością. Cała reszta parametrów tego wyświetlacza to już bardzo wysoka półka.
Słów kilka jeszcze o samym rysiku. Lenovo Precision Pen 3 to bardzo standardowy rysik, który nie wyróżnia się niczym na tle konkurencji. Wizualnie wygląda dokładnie tak, jak można by się tego spodziewać: podłużna zaoblona bryła z jedną płaską ścianą (która „przylepia” się do tabletu) i jednym guzikiem wielofunkcyjnym.
Całość dobrze leży w dłoni, jest świetnie wyważona i wystarcza na dość długi czas pracy. Jaki dokładnie? Mnie nie udało się zbadać, ponieważ każde przyczepienie rysika do tabletu oznacza jego ładowanie, które odbywa się w ekspresowym tempie. Producent deklaruje nawet 15 godzin ciągłej pracy urządzenia.
Rysik oczywiście wspiera 4096 poziomów nacisku i wykrywania pochylenia, przez co odręczne notatki wyglądają naturalnie. Nawet w amatorskich zastosowaniach graficznych Lenovo Precision Pen 3 powinien się świetnie sprawdzić, choć przyznam się, że nie znam zbyt wielu godnych polecenia aplikacji graficznych na Androida – niestety, pod tym względem iPady górują nad swoimi konkurentami.
System operacyjny i użytkowanie
Nareszcie nie muszę marudzić w tej sekcji recenzji! Dotychczas testowane przeze mnie tablety raczej nie mogły się pochwalić zbyt dobrymi podzespołami. Do tego wszystkiego producenci tych sprzętów korzystali ze swoich własnych nakładek systemowych, a nie z natywnego Androida, co w większości przypadków dostarczało wielu problemów. Na całe szczęście – z Tab P11 Pro drugiej generacji jest zupełnie inaczej.
Lenovo postawiło tu na praktycznie czystego Androida, dodając tylko parę bonusów w postaci własnego oprogramowania (głównie związanego z rysikiem Lenovo Precision Pen 3). Moim zdaniem był to świetny krok, dzięki któremu „jedenastka” działa bardzo sprawnie. Podczas całego okresu testów urządzenie ani razu mnie nie zawiodło w kwestii swojej wydajności, każda gra czy aplikacja działały tu bezbłędnie, również podczas jednoczesnego korzystania z nich.
Co ciekawe, Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji ma specjalny „tryb roboczy” lub „tryb wysokiej wydajności” – w systemie pojawiają się zamiennie te dwie nazwy. Tryb ten to po prostu „desktop mode” do Androida, pozwalający korzystać z tabletu jak z tradycyjnego laptopa z Windowsem. Po włączeniu tej funkcji znacząco zwiększają się możliwości tabletu Lenovo (tym bardziej, kiedy podłączymy do urządzenia klawiaturę z touchpadem/myszką), ale szybkość działania nadal stoi na bardzo zadowalającym poziomie.
Muszę też wspomnieć o preinstalowanych dodatkowych aplikacjach w Tab P11 Pro drugiej generacji. Tu jednak mamy inną sytuację niż w tanich tabletach z Androidem, ponieważ Lenovo zdecydowało się na instalację nie „śmieciowych” gier i aplikacji, a całkiem praktycznych programów. Jest to, chociażby, ich własna aplikacja do robienia zwykłych, a także odręcznych notatek, czy całkiem ciekawy MyScript Calculator 2, który również wykorzystuje rysik (w samym urządzeniu znajdziemy też oczywiście tradycyjny kalkulator).
Dobrą ogólną wydajność potwierdzają również „suche liczby” w postaci benchmarków. Tak naprawdę jedyne, na co mogłem tu narzekać, to sporadyczne zacięcia przy odblokowywaniu ekranu (połączone z chwilowym znikaniem widżetów). Jest to jednak dość mała rzecz, którą – mam nadzieję – Lenovo szybko naprawi w niedalekiej przyszłości w aktualizacji systemowej.
Benchmarki:
- GeekBench 5:
- single core: 774
- multi core: 2 458
- 3DMark – Wild Life: 4 265
- szybkość pamięci przetestowana w aplikacji Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 1824,26 MB/s
- szybkość ciągłego zapisu danych: 1091,20 MB/s
- szybkość losowego odczytu danych: 270,26 MB/s
- szybkość losowego zapisu danych: 306,91 MB/s
Audio i zabezpieczenia biometryczne
Cztery głośniki. Marka JBL. Wsparcie dla Dolby Atmos. Na papierze głośniki Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji zapowiadały się naprawdę dobrze, a jest… tak, że mogłoby być lepiej. Nie ukrywam – jest znacznie poniżej tego, czego bym się spodziewał po takim zestawie „brzęczków”. Głośność maksymalna co prawda nie zawodzi, ale już sama jakość audio pozostawia trochę do życzenia. Gdy tylko skusimy się na wyższy poziom głośności (powyżej 50%), niestety, jakość wydobywanego dźwięku mocno spada.
W okolicach połowy głośności jest dość znośnie, ale nadal nie byłem w pełni zadowolony z jakości głośników „jedenastki” i spodziewałem się znacznie lepszych efektów. Niestety, nic dobrego nie mogę też powiedzieć o podstawowej przestrzenności dźwięku, czego bym się już spodziewał po czterech głośnikach. Dźwięk wydobywający się z głośników jest płaski, przez co dość często (nawet w mieszkaniu) sięgałem po słuchawki, żeby nie psuć sobie odbioru filmów i seriali. Wspomniałem już wcześniej, że przez dość wąskie ramki wyświetlacza musimy trzymać urządzenie za boki, przez co bardzo łatwo możemy zagłuszyć głośniki, jeszcze bardziej psując sobie wrażenia z obcowania z multimediami.
Z zabezpieczeń biometrycznych nie możemy niestety liczyć na żadne zaawansowane funkcje. Nie znajdziemy tu czytnika linii papilarnych, przez co skazani jesteśmy albo na wprowadzanie wzoru lub kodu, albo na skanowanie twarzy, ale tylko poprzez przednie oczko aparatu, a nie bardziej zaawansowany skaner.
Co ciekawe, zaskakująco często w ciemnych sceneriach moja twarz była rozpoznawana prawidłowo (pomagało tu doświetlanie przy pomocy ekranu), zaś w dobrze oświetlonym pokoju zdarzało się parę błędnych odczytów, przez co korzystałem kilka razy ze wzoru ekranowego. Nie będę więc ukrywał – wolałbym tu jednak czytnik linii papilarnych zaimplementowany w przycisku zasilania.
Czas pracy na baterii i zaplecze komunikacyjne
Ogniwo zasilające Tab P11 Pro drugiej generacji to akumulator o pojemności 8200 mAh, które do pełna naładujemy w około dwie godziny. Urządzenie wspiera ładowanie o mocy 18 W, a dołączona do zestawu sprzedażowego ładowarka ma moc 20 W.
Z baterii „jedenastki” w większości przypadków byłem zadowolony – ogniwo wytrzymuje dość długo, na jednym cyklu byłem w stanie obejrzeć sporo filmów na YouTube czy spędzić dużo czasu na przeglądaniu sieci. Z urządzenia korzystałem więc dość często, a i tak wytrzymało mi średnio cały weekend, co może i nie jest jakimś rekordowym wynikiem, ale pokrywał się z moimi oczekiwaniami. W scenariuszu intensywnego użytkowania Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji raczej nie powinien Was zawieść.
Jeśli chodzi o kwestię zaplecza komunikacyjnego, w zagranicznej (a już tym bardziej polskiej) dystrybucji nie znalazłem wariantu Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji z modułem LTE. Mój recenzowany egzemplarz obsługiwał tylko Wi-Fi, Bluetooth 5.1, a także GPS. I ze wszystkich tych modułów byłem zadowolony, w szczególności z Bluetooth, który – przynajmniej mam takie wrażenie – działał na bardzo daleki dystans, nawet, kiedy od urządzenia dzieliło mnie kilkanaście metrów i dwie dość grube ściany.
Aparaty
W przypadku tabletów z wyższej półki, do których możemy podłączyć dedykowane rysiki, jakość zdjęć ma już moim zdaniem większe znaczenie niż w przypadku budżetowych konstrukcji. Mam tu na myśli chociażby zastosowania biurowe czy szkolne, gdzie na wykonanym zdjęciu np. strony w książce, możemy nanieść dodatkowe notatki. Jak w takich niewymagających scenariuszach radzi sobie Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji?
W słoneczny dzień główny, 13-megapikselowy aparat „jedenastki”, robi zadowalające zdjęcia. Szczegółowość stoi na wystarczającym poziomie, kolory wydają się dość naturalne (osobiście wolałbym nieco bardziej nasyconą kolorystykę), a same fotki rzadko kiedy wychodziły rozmazane. Na mały plusik zaliczyć muszę jeszcze specjalny tryb skanowania dokumentów, który automatycznie włącza się po wykryciu tekstu na fotografowanym ujęciu (można to oczywiście wyłączyć).
Jeszcze lepiej wypada przednia kamera, która zaskoczyła mnie swoją ogólną jakością, jak i bardzo łagodnym, ale ładnym rozmazywaniem tła (intensywność tego efektu możemy zmieniać przed zrobieniem zdjęcia). Moim zdaniem w przypadku tabletów przednia kamera jest znacznie ważniejsza od tej tylnej, dlatego cieszy mnie fakt, że w przypadku recenzowanego tu tabletu Lenovo zadbano o dobry aparat do selfie.
Przyczepić mógłbym się jedynie do mało szczegółowych zdjęć nocnych z obu obiektywów (coś, czego się jednak spodziewałem) i do samej aplikacji aparatu, która – w porównaniu do reszty systemu – dość negatywnie wyróżnia się swoim wyglądem i funkcjonalnością.
Jeśli chodzi o nagrywanie filmów, to tu również Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji powinno zadowolić większość swoich użytkowników – jakość zarówno nagrywanego dźwięku, jak i wideo stoi na wystarczająco wysokim poziomie, co sprawdzi się, chociażby, w wideorozmowach.
Podsumowanie
Całościowo rysuje się nam tutaj obraz dobrego tabletu, w którym nie znajdziemy żadnej znaczącej wady. „Jedenastka” pod każdy względem prezentuje wysoki poziom, w szczególności, jeśli chodzi o wyświetlacz, który charakteryzuje się fantastycznymi parametrami. Również w innych kwestiach, takich jak wydajność czy bateria, nie można zbyt wiele zarzucić Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji.
Poważnym przeciwnikiem w walce o nasze portfele dla Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji jest… Lenovo Tab P11 Pro, ale nie drugiej, a pierwszej generacji, który wciąż jest ciekawą propozycją, choć nieco gorszą. Zeszłoroczny model nadal jest świetnym sprzętem, który w nieco niższej cenie (ok. 2500 złotych) oferuje gorszą wydajność (ale nadal jak najbardziej zadowalającą) w zamian dając bardzo wygodną i praktyczną klawiaturę w zestawie sprzedażowym.
Tę recenzję mogę więc zakończyć tak: Lenovo Tab P11 Pro drugiej generacji to bardzo dobry tablet, z którego większość użytkowników powinna być zadowolona. Zakup „jedenastki” mogę więc Wam zarekomendować, tym bardziej, jeśli tablet znajdziecie w dobrej promocji.