Recenzja KuKirin G4. Hulajnogowy ścigacz!

Hulajnogi to trochę niewdzięczny temat – łatwiej o nich opowiadać na wideo niż pisać, ale podjęliśmy się z Kubą tego wyzwania i postaramy się jak najlepiej przekazać wszystko, co wywnioskowaliśmy z testów KuKirin G4. A hulajnoga ta niewątpliwie jest niesamowicie interesująca i zostawia po sobie same świetnie wspomnienia.

KuKirin G4 – z czym właściwie mamy do czynienia?

KuKirin G4 to hulajnoga elektryczna dla wymagających – to zdanie idealnie ją opisuje. Co prawda w materiałach promocyjnych można się spotkać z określeniem, że jest terenowa, to ja jednak nie szłabym aż tak daleko. Co prawda ma duże, 11-calowe opony, w dodatku szerokie (9 cm), ale jednak już sam bieżnik wskazuje na zastosowania szosowo-asfaltowe niż szutrowo-offroadowe. Do lasu się sprawdzi, o asfalcie nie wspominając. To taki asfaltowy, miejski, hulajnogowy ścigacz ;).

To, co od razu rzuca się w oczy w przypadku KuKirin G4, to spory podest, którego wymiary to 510×220 mm, a i nie bez znaczenia jest fakt, że umieszczony jest 185 mm nad ziemią (a zatem mamy spory prześwit). Dzięki niemu, jak również umieszczonej tuż za nim platformie na stopę, łatwiej jest znaleźć idealną pozycję na hulajnodze, jak również poprawiać się podczas jazdy.

Hulajnoga waży sporo, bo aż 37 kg (polskie prawo pozwala na użytkowanie hulajnóg ważących do 30 kg), i ma wymiary, po rozłożeniu, 1336x1295x660 mm (po złożeniu: 1336x550x660 mm). Przeznaczona jest dla osób do 120 kg. Z doświadczenia wiemy jednak, że z osobami ważącymi nawet 15 kg więcej nie ma najmniejszych problemów – jasne, maksymalny zasięg może ulec skróceniu – ale jeździ i radzi sobie znakomicie z pokonywaniem kolejnych kilometrów. Do tego jednak zaraz przejdziemy.

KuKirin G4 do testów dostarczył sklep geekbuying (jest to link afiliacyjny). Kod rabatowy, obniżający cenę o 250 złotych, specjalnie dla Was, to: 41CXISWW.

KuKirin G4

I w sumie nie ma w tym nic dziwnego, bo KuKirin G4 wyposażony jest w silnik o mocy 2000 W. W podeście ukryty został akumulator o pojemności 20 Ah, dzięki któremu można na hulajnodze przejechać do nawet 75 km (dane dla osoby ważącej 65 kg w temperaturze 25 stopni C).

Hulajnoga ma oczywiście oświetlenie. Z przodu umieszczony jest główny reflektor i dodatkowe dwie lampy kierunkowe, z tyłu natomiast – dwa światła kierunkowe i światło hamowania. Przy czym po zmroku to światło jest raczej mało wystarczające. Do hamowania służą z kolei dwa hamulce tarczowe – po jednym z przodu i z tyłu.

Za obsługę KuKirin G4 odpowiada dotykowy wyświetlacz. To właśnie za jego pomocą włączymy oświetlenie hulajnogi, jak również podejrzymy dane jazdy czy włączone tryby. A te są trzy – 20 km/h (w sam raz na ścieżki rowerowe), 40 km/h i 70 km/h. Możemy je też zmieniać z użyciem ekranu, ale raczej – zwłaszcza podczas jazdy – polecam robić to przyciskiem obok prawej manetki.

KuKirin G4 i potężna prędkość maksymalna

Skoro już poruszyłam temat prędkości maksymalnej, nie mogę nie przypomnieć wszystkim, że w Polsce obowiązuje prawo, według którego po drogach publicznych nie można przemieszczać się na hulajnogach elektrycznych powyżej 20 km/h. Co więcej, sprzedawane jednoślady tego typu na naszym rynku muszą mieć specjalne ograniczenie prędkości, pozwalające na przestrzeganie prawa.

W przypadku KuKirin G4 prędkość maksymalna znacznie przekracza dozwoloną – wynosi bowiem aż 70 km/h (bez kasku i ochraniaczy ani rusz!). Nie jestem jednak na tyle odważna, by w ogóle myśleć o tym, by mknąć tak szybko na hulajnodze, dlatego też nie sprawdziłam, do ilu rzeczywiście potrafi się rozpędzić. 

Osobiście uważam, że maksymalnie optymalna prędkość to 30-35 km/h – tak, by zachować panowanie nad pojazdem, nie jechać ani za wolno ani za szybko i, wreszcie, zachować frajdę z jazdy. Te 20 km/h to bardzo rozsądna prędkość, ale jeśli mogę wyrazić swoje zdanie, to właśnie je poznaliście.

Jak w tym wszystkim odnajduje się KuKirin G4? Hulajnoga ma blokadę prędkości, którą można załączyć, chcąc jeździć po mieście. Uruchomienie jej nie jest wcale łatwe – nie odpowiada za nią jeden przycisk, a ich odpowiednia, niezbyt skomplikowana kombinacja, przez co nie można powiedzieć, że producent nie postarał się o zadbanie o to, by dostępność blokady ukryć. Kombinacja przycisków to nie jeden przycisk ;)

A skoro mamy to już za sobą, przejdźmy do konkretów.

Jak jeździ KuKirin G4?

Można powiedzieć, że spędzamy z Kubą miesiąc miodowy przemierzając Warszawę na hulajnogach elektrycznych – ja na Predator Extreme, Kuba – na KuKirin G4. I wiecie co? Trochę Kubie zazdroszczę, bo ten testowy sprzęt potrafi pokazać pazur i radzi sobie na prostej, z górki czy pod górkę (do 20 stopni nachylenia). W dodatku niewiele się przy tym męcząc i… zapewniając sporo większy zasięg na jednym ładowaniu.

Jazda po Dolince Służewieckiej pod górkę to dla tej hulajki kaszka z mleczkiem, a dla jego użytkownika – sama frajda. Zwłaszcza, że kierownica umieszczona jest na wysokości odpowiedniej dla wysokiej osoby dorosłej, co – przy dłuższych trasach – ma naprawdę spore znaczenie. Podobnie jak ten sporej wielkości podest.

Ja jednak z KuKirin G4 korzystałam sporo mniej niż Kuba, więc pozwólcie, że to właśnie jemu oddam teraz głos. Niech to właśnie on, jako osoba, która przejechała na KuKirin G4 sporo kilometrów, wypowie się na temat komfortu jazdy, amortyzatorów, zasięgu czy wreszcie samego designu i jakości wykonania.

KuKirin G4

Kuba, please welcome to the stage:

Zacznijmy od tego, że w pełnym oporządzeniu ważę równo 135 kg – tak, wiem, że to o 15 kg więcej niż producent zaleca, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije… wody (pamiętajcie, by nie wsiadać na hulajnogę po alkoholu!).

Dzięki temu, że jestem “ponadnormatywny”, mogę coś więcej opowiedzieć między innymi o amortyzatorach, które z moją wagą poradziły sobie nadspodziewanie dobrze. Czytając fora czy inne miejsca ludzi o wolnych poglądach, doszły mnie słuchy, że amortyzatory są za mocne (czy też może za sztywne). Stwierdzam, że nie są za mocne, a po prostu trafiają na zbyt lekkich użytkowników :)  Z pełną świadomością mogę polecić ten sprzęt dla osób 100 kg+, bo spokojnie da on sobie radę z naszym kałdunem taktycznym.

Co warto dodać? Hulajnoga może się pochwalić klasą wodoodporności IPX4, a to oznacza, że wytrzyma spryskiwanie i zachlapanie wodą z różnych kierunków z natężeniem do 10 litrów na minutę. Po intensywnym użytkowaniu przez parę tygodni, pełnym zapiaszczeniu, jeździe po błocie, etc., użyłem “karchera” i umyłem ją od góry do dołu. Efekt? Nic się nie stało, poza tym, że wygląda jak nowa :) 

Dodam też, że jestem zadowolony z materiałów, z jakich hulajnoga została stworzona – chociaż słowo hulajnoga przy tym urządzeniu nabiera nowego znaczenia, bo to demon z podestem!

Wracając, znajdziemy tutaj takie materiały, jak różnego rodzaju stopy aluminium czy guma (pod nogami). Design również jest intrygujący, bo nowoczesne i ostre kształty mocno przyciągają uwagę przechodniów czy znajomych, którzy twój sprzęt oglądają. Podoba się!

Dodatkowo to, co mi przypadło do gustu, to… stacyjka! Jestem motocyklistą (jak widać między innymi po kasku) i integracja stacyjki w hulajnodze, która potrafi być w nieodpowiednich rękach serio niebezpieczna, to mega pomysł i propsuję to całym sercem. Brakuje mi jednak jakiejś blokady kół po wyjęciu klucza ze stacyjki – mniej bałbym się ją wtedy zostawić pod sklepem, gdy ruszam kupić coś na obiad dla żony.

Stacyjka to jedno, a drugie to dodatkowe wyposażenie wcale nie tak oczywiste w hulajnodze! Do dyspozycji otrzymujemy pełnoprawne przednie, jak i tylne kierunkowskazy, światło stop (intensywnie mrugające podczas awaryjnego hamowania), no i klakson, który mógłby być jednak głośniejszy – ale ważne, że jest.  

Skoro mamy już podstawowe elementy za sobą, powiedzmy coś o prędkościomierzu, a raczej dotykowym wyświetlaczu, za pomocą którego możemy sterować wszystkimi funkcjami hulajnogi. Jeżeli chcemy to robić podczas jazdy, jest możliwość sterowania również z poziomu przycisku przy prawej manetce – nie radzę jednak odrywać ręki od kierownicy podczas jazdy, znajomy tak stracił kilka żeber i kawałek łopatki… Nie żartuję.

Co do jakości wyświetlacza… jest dobrze, nawet w pełnym słońcu wszystko jest widoczne i czytelne. Nie mam się do czego przyczepić.

Dodajmy kilka słów jeszcze o jednej funkcji – tempomat! Tak, ta hulajka ma również tempomat! Przy długich i monotonnych spacerach hulajnogowych, gdy jedziesz ze swoją drugą połówką, która stara się z całych sił cię dogonić (nie pozwala jej na to ograniczenie hulajnogi), uruchamiasz tempomat na 20 km/h i – cyk! – jedziesz dostojnie przy swojej drugiej połówce :) 

A gdy już się znudzisz… albo zjedziesz na teren prywatny! (przypominamy o ograniczeniach), możesz dać do pieca! Jak już wspominałem, jest to demon z podestem – przy mojej wadze byłem w stanie maksymalnie rozpędzić się do 55 km/h, co uważam za świetny wynik, szczególnie, że przekroczyłem dopuszczalną wagę hulajnogi!

Podczas jazdy mamy trzy tryby do wyboru – ECO, Sport i Race:

  • ECO świetnie sprawdza się w mieście do typowego ruchu ulicznego, gdzie musimy bacznie obserwować i reagować na innych uczestników np. drogi rowerowej,
  • Sport jak dla mnie ma podobne zastosowanie jak ECO wyżej, największa różnica to szybsze przyspieszenie i delikatnie większy VMax (do około 40 km/h),
  • Race to już bestia spuszczona ze smyczy! Maksymalne przyspieszenie, maksymalny VMax – jak mówiłem, w moim przypadku okolice 55 km/h.
@tabletowo.pl

KuKirin G4 do testów dostarczył nam sklep geekbuying.pl 💙

♬ dźwięk oryginalny – Tabletowo

Mogę przyczepić się do jednego elementu – oświetlenia! Jest słabe, a raczej niewystarczające! Chciałoby się, by oprócz górnego oświetlenia LED w kolumnie kierownicy, było jeszcze coś przy podeście, ale niestety nie ma. Szkoda!

Na sam koniec największe zaskoczenie (przynajmniej dla mnie): realny zasięg. Producent zapewnia nas o 70 km… ok, jasne, że tak może być przy drobniejszej osobie, ale co gdy ważysz 135 kg…? Obstawiałem, że zetnę ten wynik o połowę, a – ku mojemu zaskoczeniu – realnie przejadę 52 km, co – jak dla mnie – jest niemałym szokiem! Chapeau bas, KuKirin, chapeau bas.

KuKirin G4 to świetna hulajnoga – bez dwóch zdań

KuKirin G4 kosztuje 3699 złotych, czyli nie tak mało, jak mogłoby się wydawać, że powinna kosztować hulajnoga elektryczna. Biorąc jednak poprawkę na to, z jak dobrym pojazdem miejskim mamy do czynienia, jestem przekonana, że zainteresowane osoby będą w stanie przymknąć oko na ten aspekt – za tak duży zasięg gros potencjalnych użytkowników zapłaci odpowiednio dużo. Tym bardziej, że konkurencja wcale do tańszych nie należy. Tu od razu warto jednak dodać, że KuKirin ma w ofercie model G2 Max, który może się okazać równie dobrym wyborem w podobnych pieniądzach.

Wiem też, że Kuba z jeszcze większym zainteresowaniem zaczął badać rynek hulajnóg. Zwłaszcza rodzinę KuKirin, w której ostatnio pojawił się model KuKirin G4 Max – z dwoma silnikami i jeszcze większym akumulatorem, który ma zapewnić do nawet 95 km zasięgu. Droga ekipo Geekbuying, chętnie przetestujemy ten model! :)

KuKirin G4 do testów dostarczył sklep geekbuying (jest to link afiliacyjny), w którym możecie kupić hulajnogę w cenie 3699 złotych.

Recenzja KuKirin G4. Hulajnogowy ścigacz!
Zalety
super dla osób ważących grubo powyżej 100 kg
zasięg na jednym ładowaniu
komfortowa jazda
wysoka kolumna kierownicza pozwala przyjąć wygodną pozycję, podobnie jak duży podest
dotykowy ekran czytelny w słońcu
stacyjka - forma zabezpieczenia hulajnogi
składana konstrukcja - można ją złożyć i zapakować do bagażnika
obecność klaksonu (jest cichy, ale jednak)
możliwość blokady prędkości do maksymalnie dozwolonej w Polsce
Wady
niewystarczające oświetlenie do jazdy po zmroku
hulajnoga jest nielegalna w Polsce (jeździ więcej niż 20 km/h) i waży więcej niż 30 kg
9.5
Ocena