Ceny dobrej jakości peryferiów mogą sięgać kosmicznych kwot, na które większość ludzi nie jest sobie w stanie pozwolić. Zdecydowanie bardziej nasi rodacy wolą zakupić budżetową myszkę, klawiaturę i słuchawki niż wydawać trzycyfrowe kwoty na każdy z tych produktów z osobna. Z pomocą dla takich osób przychodzi KFA2, które choć raczej znane jest z kart graficznych, to ma też w swojej ofercie zestaw trzech podstawowych peryferiów w bardzo przystępnej cenie.
Składający się z myszki, klawiatury i słuchawek ze zintegrowanym mikrofonem pakiet jest przeznaczony przede wszystkim dla graczy, którzy poszukują taniego, ale stosunkowo dobrego zestawu podstawowych peryferiów.
Konkretne modele, które wchodzą w jego skład, to:
- STEALTH-03,
- SLIDER-03,
- SONAR-04.
Choć należą one do tego zestawu, to zakupić można je również osobno. Dlatego też postanowiłem, że podzielę tę recenzję na trzy sekcje – każda z nich będzie poświęcona innemu z tych trzech urządzeń i każda z nich otrzyma swoje własne podsumowanie, w którym skomentuję tylko i wyłącznie ten jeden element zestawu. Pod koniec recenzji ocenię jednak wszystkie te trzy peryferia wspólnie, jako części pakietu, w którego skład wchodzą. Jesteście gotowi? Zapraszam do lektury!
KFA2 STEALTH-03 – klawiatura
Wśród graczy od kilku lat przoduje przekonanie o wyższości klawiatur mechanicznych i choć trudno jest jednoznacznie zdefiniować czym właściwie jest klawiatura mechaniczna, to raczej większość z Was zgodzi się ze mną, że KFA2 STEALTH-03 niezaprzeczalnie do tej grupy należy. Korzysta ona bowiem z odrębnych przełączników osadzonych nad płytką drukowaną (PCB) zamiast nad membraną. Nie spotkamy tu więc żadnych problemów znanych z klawiatur membranowych czy tych opartych o gumowe kopuły.
Czy jednak tak tani produkt jest w stanie zaoferować graczom to, czego potrzebują najbardziej? Czy jest to klawiatura, która nada się też do innych zadań, takich jak praca z tekstem? Czy jest w ogóle sens, by KFA2 zabierało się za tego typu peryferia? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w dzisiejszej recenzji.
Opakowanie
Klawiaturę otrzymujemy w niczym nie wyróżniającym się pudełku, które utrzymano w monochromatycznej kolorystyce. Na froncie znaleźć można render produktu, jego nazwę, a także kilka cech, które producent uznał za najważniejsze. Są to:
- zamontowanie przełączników mechanicznych w kolorze Blue,
- wsparcie dla systemu PC (pewnie w zamyśle Windows) i MAC,
- dołączona w zestawie ergonomiczna podpórka pod nadgarstki,
- obecność podświetlenia,
- „ogólne dopasowanie”, cokolwiek to znaczy.
Z tyłu pudełka ponownie znajdziemy render klawiatury, ale tym razem z innej perspektywy. Producent umieścił tam również wiele przydatnych informacji, takich jak skróty klawiszowe wraz z krótkimi opisami ich działania, specyfikacja przełączników, jak i specyfikacja samej klawiatury.
Akcesoria i hot-swap
Wewnątrz opakowania poza klawiaturą znalazła się instrukcja obsługi, materiałowa podpórka pod nadgarstki oraz pakiet ośmiu dodatkowych przełączników Outemu Dustproof Black wraz z narzędziem do wyciągania ich z klawiatury. Okazuje się bowiem, że KFA2 STEALTH-03 to klawiatura hot-swap, a zatem jesteśmy w stanie wyciągać z niej przełączniki bez potrzeby używania lutownicy. Wystarczy pociągnąć mocno do góry za pomocą dołączonego narzędzia wybrany przełącznik, a ten powinien bezproblemowo wyjść z metalowej płyty mocującej. Niestety, nie jest tu tak kolorowo, bo trzeba nieźle siłować się, żeby płyta puściła przełącznik.
Co natomiast ważne zaznaczenia to fakt, że mamy tu do czynienia z gniazdami hot-swap, wspierającymi wyłącznie wąską grupę przełączników. Na ten typ gniazda mówi się „Outemu hot-swap sockets”, gdyż to właśnie przełączniki Outemu są z nimi kompatybilne. Spowodowane jest to nieco inną grubością metalowych pinów w tych przełącznikach. Poręczam natomiast, że poza przełącznikami Outemu jesteśmy też w stanie umieścić w klawiaturze z takimi gniazdami modele od producenta KTT, a więc również te marki Akko z serii CS.
Podpórka pod nadgarstki
Zatrzymam się jeszcze na chwilę na podpórce. Ta dołączona w zestawie z klawiaturą jest pokryta mało przyjemnym materiałem, od którego dotykania mam ciarki, a w dodatku strasznie szybko i łatwo się brudzi. Pod nim ukryta została jednak pianka memory, która perfekcyjnie wpasowuje się w kształt naszych nadgarstków. Podpórka ma też ogumiony spód, dzięki czemu nie będzie poruszać się samoistnie po biurku.
Jej rozmiar jest perfekcyjnie dopasowany do rozmiaru klawiatury, a więc kompatybilna będzie ona również z innymi modelami pełnowymiarowymi. Muszę przyznać, że jest to naprawdę wygodna podpórka i, gdyby nie jej niezbyt przyjemne w dotyku wykończenie, to byłbym w stanie korzystać z niej bezproblemowo. Ogromnym atutem jest dla mnie, gdy podpórka nie jest połączona z klawiaturą żadnymi magnesami, a możemy samodzielne ułożyć ją w takiej odległości od urządzenia, jaka nam odpowiada. Dzięki temu mogę mieć podpórkę kilka centrymetrów od klawiatury i wówczas moje nadgarstki rzeczywiście są w stanie z niej korzystać.
Od góry
Pierwsze, co łatwo zauważyć po odpakowaniu KFA2 STEALTH-03, to jej rozmiar. Gracze nie są raczej grupą, która uwielbia klawiatury pełnowymiarowe, a jednak tutaj producent zdecydował się na taki właśnie rozmiar. Mamy tu zatem wszystkie potrzebne do korzystania z komputera klawisze, w tym panel numeryczny ulokowany po prawej stronie, obok klastra nawigacyjnego.
Układ, z którego korzysta ten model, to standardowe ANSI, a zatem lewy Shift jest pełny, a Enter niski. Nie mamy natomiast czterech dodatkowych klawiszy nad panelem numerycznym, przez co suma wszystkich klawiszy wynosi 104. Przestrzeń nad NumPadem zagospodarowana została przez logo KFA2 oraz umieszczonymi pod nim diodami, które służą jako lampki kontrolne.
STEALTH-03 jest utrzymana w ciemnej kolorystyce, a dominują tu dwa kolory: czarny i ciemnoszary. W tym drugim wykończona jest cała płyta mocująca, w której umieszczone są przełączniki. Wykonano ją z metalu (prawdopodobnie aluminium lub stali), a przez design klawiatury pełni ona też rolę górnej części obudowy.
Od spodu
Czarna jest natomiast cała spodnia część obudowy, którą wykonano już z tworzywa sztucznego. Wyżłobiony został w niej jakiś dziwny wzór, który przypomina mi trochę labirynt. Umieszczone zostały tu dwie gumki antypoślizgowe, które znajdują się przy frontowej krawędzi klawiatury, natomiast przy tylnej nie ma już żadnej ochrony przed ślizganiem się klawiatury. Nawet rozkładane nóżki, którymi można regulować kąt nachylenia, nie są ogumione na końcach. Z tego powodu KFA2 STEALTH-03 potrafiła niejednokrotnie przesunąć się na moim biurku podczas użytkowania.
Od boku
Patrząc na recenzowaną dziś klawiaturę z boku łatwo dostrzec, że przełączniki wystają ponad jej obudowę. Nazywa się to „floating-key design” i jest przez wielu ludzi doceniane za jedną cechę – łatwość czyszczenia. Przez brak obudowy dookoła przełączników jesteśmy bowiem w stanie łatwiej wymieść wszelki kurz i okruszki poza klawiaturę.
Ma to jednak swoją cenę, gdyż klawiatury korzystające z floating-key designu brzmią zdecydowanie głośniej i, w mojej opinii, gorzej. Spowodowane jest to brakiem kontroli nad dźwiękiem, który bez żadnych ograniczeń w postaci ścianek wydobywa się na boki. Przez brak absorbowania go przez dodatkową część obudowy klawiatura staje się głośniejsza, a także brzmi nierówno.
Patrząc na tył zauważyć można, że kabel jest niewycentrowany i przymocowany na stałe. Jest to w pełni zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę STEALTH-03, ale w mojej opinii to poważna wada, gdyż nie jesteśmy w stanie przenosić wygodnie klawiatury, a gdy chcemy odpiąć ją od komputera, to musimy sięgać do portu w komputerze, do którego została ona podpięta. Sprawia to też, że jesteśmy skazani na fabryczny gumowy przewód, który utrzymuje swój kształt i jest powyginany co kilka centymetrów.
Osobiście nie podoba mi się, jak wygląda KFA2 STEALTH-03, bo przez wystające przełączniki brak jej elegancji. Co prawda sprawia wrażenie cienkiej, ale to tylko złudzenie optyczne, gdyż dodanie ścianek wcale by jej nie podwyższyło. Nie jest to jednak też szczególnie wysoka klawiatura, gdyż od samego spodu do początku keycapa ma ona około 17 milimetrów wysokości na froncie. Standardem jest około 19 mm, więc nie ma mowy tu o konstrukcji niskoprofilowej.
Z profilu widoczna jest granica pomiędzy metalową płytą mocującą oraz plastikowym spodem obudowy. Część wykonana z metalu nachodzi na tę drugą i dzięki temu klawiatura jest nieco solidniejsza, przez co nie wygina się tak bardzo w rękach, a podczas użytkowania praktycznie w ogóle. Nic też nie skrzypi ani nie trzeszczy.
Keycapy
Producent postarał się w kwestii nakładek i zapewnił nam najlepszy sort pod względem wykonania. Powstały one bowiem z użyciem metody podwójnego wtrysku, który uznawany jest za najtrwalszy, gdyż znaki są osobną częścią plastiku od reszty bryły keycapa. Dzięki temu literki nigdy się nie zmażą, bo są integralną częścią powierzchni nakładki.
Co innego powiedzieć można o dodatkowych nadrukach, które znalazły się na niektórych keycapach w postaci białego symbolu lub literki. Mają one reprezentować poboczne funkcje klawiszy i są nadrukowane za pomocą metody padprint, która jest jedną z najmniej wytrzymałych, gdyż literki są po prostu nałożonym na powierzchnię nakładki nadrukiem, który z czasem zacznie się wycierać, a finalnie kompletnie zniknie.
Nie znamy niestety konkretnego materiału, którego użył producent do produkcji tych nakładek, ale w tym budżecie podejrzewałbym o to ABS. Tworzywo to jest tym mniej wytrzymałym, gdyż jest bardziej podatne na czynniki zewnętrzne, takie jak temperatura. Dlatego też nie powinniśmy myć keycapów z ABS-u we wrzątku, bo powyginają się od gorąca. Inną wadą tego plastiku jest jego słaba wytrzymałość, jeśli chodzi o teksturę. Z czasem ABS-owe nakładki wytracają swoją fakturę i robią się gładkie, a to za sprawą wydzielanych przez skórę palców płynów, które wyżerają powierzchnię plastiku.
Jeśli natomiast chodzi o keycapy w STEALTH-03, to są one fabrycznie dosyć gładkie, więc ewentualne różnice będą trudniej dostrzegalne i z pewnością bardziej rozłożą się w czasie. Nie zmienia to natomiast faktu, że po kilku latach najczęściej używane nakładki z pewnością zamienią się w gładziutkie „lustro”, o ile rzecz jasna moje podejrzenia co do użycia do ich produkcji ABS-u są zgodne z prawdą.
Producent postawił na niezbyt urodziwą czcionkę, która kojarzy mi się z najbardziej kiczowatymi klawiaturami gamingowymi. Litery są kanciaste, a ich brzuszki niedomknięte (np. w O, P i B). Legendy wycentrowano w górnej części keycapa, a ponadto są one z mlecznego tworzywa, które przepuszcza podświetlenie. W odpowiednim świetle zmienia ono jednak kolor na bardziej niebieskawy. Modyfikatory reprezentowane są naprzemiennie przez słowa lub ikony, co tworzy ogromną niespójność – Shifty są opisane literkami, ale już Backspace korzysta ze strzałki.
Profil to popularny OEM, a więc keycapy są średnio wysokie i lekko wgłębione, a także utrzymują stosunkowo kanciasty kształt bryły z lekkimi zaokrągleniami w rogach. Co jednak ciekawe, dolny rząd klawiszy ma powierzchnię lekko wypukłą zamiast wklęsłej. Ma to prawdopodobnie upodobnić je do spacji, która domyślnie jest tak wyprofilowana w zestawach keycapów OEM.
Stabilizatory
Niemałym zaskoczeniem był dla mnie widok tego, co znajduje się pod dłuższymi klawiszami, które normalnie powinny być stabilizowane. Choć spacja korzysta ze standardowego stabilizatora w stylu Cherry przymocowanego do metalowej płyty mocującej, to już pozostałe klawisze (np. Enter) korzystają z czegoś czego nigdy nie widziałem w swojej karierze, a miałem do czynienia z naprawdę wieloma klawiaturami.
Producent zamiast postawić na klasyczną metodę stabilizacji postanowił umieścić pod dłuższymi klawiszami (z wyłączeniem spacji) jakieś dziwaczne wsporniki, które w pewien sposób są w stanie podeprzeć nakładki podczas ich dociśnięcia do końca, aczkolwiek nie radzą sobie zbyt dobrze ze stabilizacją. Każdy z klawiszy, który ma pod sobą ten wynalazek wyraźnie pochyla się w stronę, którą naciskam palcem. Klawisze te pracują też przez brak stabilizacji bardzo nierówno, co zdecydowanie mnie irytowało podczas testów i utrudniało korzystanie. Niejednokrotnie nie docisnąłem przez to odpowiednio głęboko Shifta i literka się nie powiększyła.
Jeśli natomiast chodzi o stabilizator pod spacją, to ten nie został w żadnym stopniu nasmarowany, ale dzięki obecności hot-swapa jesteśmy go w stanie z łatwością wymontować i to zmienić. Dzięki temu przestanie on klekotać przy każdym wciśnięciu klawisza. Pozostałe przyciski, które dostały te dziwaczne wsporniki zamiast stabilizatorów nie mają problemu z klekoczeniem, gdyż nie ma tam co klekotać. To jedyna zaleta tej dziwacznej decyzji producenta.
Przełączniki
KFA2 postanowiło wyposażyć klawiaturę STEALTH-03 w przełączniki Outemu Blue w wersji Dustproof, która od standardowej różni się budową trzonu. Ma ona bowiem dodatkowe ścianki po bokach, które mają służyć jako dodatkowa ochrona przed dostawaniem się pyłu i wody do środka przełącznika, stąd nazwa Dustproof.
Jako, że są to przełączniki Blue, to mamy tu do czynienia z donośnym dźwiękiem informującym nas o aktywacji przełącznika, a także ze sprzężeniem zwrotnym, które haptycznie powiadamia nasz palec o tym, że ten może się już cofnąć. Górka ta, zwana tactile bumpem, jest niedużych rozmiarów i choć czuć ją pod palcem, to nie daje ona aż tak skutecznego sygnału dotykowego bym ja osobiście mógł jakkolwiek skorzystać na jej obecności. Pisało mi się na tych przełącznikach dobrze, ale trudno byłoby mi stwierdzić, że to właśnie za sprawą tego delikatnie wyczuwalnego i lekko ostrego sprzężenia zwrotnego.
Skoro producent nazywa tę klawiaturę gamingową, to warto wspomnieć o tym jak przełączniki Outemu Dustproof Blue sprawują się w grach. Otóż za sprawą budowy tych przełączników mamy tu do czynienia ze zjawiskiem histerezy, które w skrócie polega na tym, że pomiędzy punktami aktywacji i resetu jest niemała przerwa i należy bardziej cofnąć palec by być w stanie kolejny raz aktywować przełącznik. To może być zarówno wadą jak i zaletą dla graczy. Z jednej strony jest to w stanie nieco spowolnić reakcje użytkownika, ale z drugiej daje mu większą kontrolę. Ja osobiście nie miałem problemów w grach typu FPS czy nawet w rytmicznym osu!.
Aktywacja w tych przełącznikach odbywa się po użyciu 55 gramów siły i na wysokości 2,2 mm. Outemu Dustproof Blue są w stanie wytrzymać 50 milionów wciśnięć, a przynajmniej tyle deklaruje producent. Wobble, czyli bujanie się trzonu na boki pod wpływem nacisku, jest w nich odpowiednio niski, na tyle by nie przeszkadzać podczas użytkowania, natomiast nie jest to jakoś zaskakująco dobry poziom. Niestety nie wiadomo jakiej siły potrzeba do doprowadzenia trzonu przełącznika do samego spodu, ale jeśli zaufać moim palcom, to może być to 70 gramów siły. Cały skok ma około 4 mm, jak na przełączniki o normalnym profilu przystało.
Brzmienie
Dźwięk wydobywający się z KFA2 STEALTH-03 jest, według mnie, krótko mówiąc paskudny. Składa się na to kilka czynników, z których każdy równie negatywnie wpływa na brzmienie tej klawiatury. Pierwszym z nich jest zastosowanie przełączników opartych o mechanizm zwany „click-jacket”, który wykorzystuje plastikowy element do generowania kliku. Efektem jest grzechoczący dźwięk, który moim zdaniem nie ma nic wspólnego z klikaniem i prędzej porównałbym go do łamania suchych gałęzi.
Drugi z nich to brak smarowania na stabilizatorze pod spacją. Co prawda pozostałe dłuższe klawisze nie mają tego problemu, a klekotanie spacji jest w dużym stopniu ukryte przez donośne „klikaniem” niebieskich Outemu, ale problem ten wciąż występuje i trudno nie nazwać go wadą. Dodatkowo jeśli wymienimy przełączniki na liniowe bądź dotykowe (na co pozwala hot-swap), to klekocząca spacja nagle stanie się bardziej zauważalnym problemem.
Ostatni czynnik to zastosowanie floating-key designu, który odsłania wszystkie przełączniki i nie kontroluje w żaden sposób dźwięku. Ten rozchodzi się we wszystkie strony bez przeszkód, a efektem jest niezwykle głośna klawiatura. Jakby tego było mało, to nic nie tłumi metalicznego pogłosu sprężyn zamontowanych w przełącznikach. To wszystko składa się na nieprzyjemnie brzmiący produkt, którego nie jestem w stanie używać w nocy, gdy partnerka już smacznie śpi. Jak powszechnie wiadomo, gracze często zarywają nocki na graniu w ulubione produkcje kompetytywne, więc o ile nie mieszkają samotnie, to taka klawiatura przysporzy im niemałych problemów swoim brzmieniem 😉
Podświetlenie
Niestety nie znajdziemy w KFA2 STEALTH-03 podświetlenia RGB, bo zamiast tego producent zapewnił nam LEDy potrafiące świecić tylko na pojedyncze kolory. Jeśli jednak myślicie, że jest to eleganckie jednokolorowe podświetlenie, to niestety się mylicie. W recenzowanej dziś klawiaturze umieszczono bowiem diody o kompletnie niezrozumiałych dla mnie kolorach w kompletnie niezrozumiałych dla mnie miejscach.
O ile rozumiem wyznaczenie sekcji alfanumerycznej cyjanowym podświetleniem, klawiszy funkcyjnych fioletowym, a klastra nawigacyjnego zielonym, o tyle zaznaczenie klawiszy cyfr czerwonym, a strzałek i WASD fioletowym jest dla mnie dziwną decyzją. Rozumiem, że chodzi tutaj o graczy i fakt, że najczęściej poruszają oni postacią za pomocą WASD, a przedmioty wybierają cyframi, natomiast czy gracze nie wiedzą już takich rzeczy? Uważam, że producent klawiatury nie musi im dodatkowo przypominać, który z klawiszy muszą wcisnąć, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę, że praktycznie żaden gracz nie patrzy na klawiaturę podczas rozgrywek.
Łącznie producent zapewnił nam tutaj 5 różnych kolorów LEDów, których niestety nie jesteśmy w żadnej sposób przeprogramować na inne barwy. Wolałbym zatem żeby KFA2 zamontowało pod wszystkimi klawiszami jeden kolor podświetlenia, na przykład biały lub czerwony. W ten sposób ograniczyliby koszta związane z implementacją lampek, które są wyższe przy wyborze podświetlenia RGB, a przy okazji nie sprawiliby, że ich klawiatura wygląda jeszcze bardziej kiczowato i zabawkowo. Dodam też, że na pudełku klawiatura również ma kilkukolorowe podświetlenie, ale tam wygląda ono kompletnie inaczej: każdy rząd klawiszy ma inny kolor, co wcale nie wygląda lepiej.
Sterować efektami podświetlenia jesteśmy zmuszeni z poziomu klawiatury, za pomocą skrótów klawiszowych, gdyż producent nie zapewnił żadnego oprogramowania, które pozwoliłoby dokonać tego o wiele sprawniej. Do dyspozycji mamy łącznie 20 efektów świetlnych, których jasność i szybkość również możemy kontrolować.
Lampki kontrolne
Nad sekcją numeryczną ulokowane zostały trzy lampki kontrolne, które nie zostały opisane żadnymi nadrukami. Od lewej do prawej reprezentują one kolejno: NumLock, CapsLock i ScrollLock, a zapalają się w momencie uruchomienia danej funkcji. Świecą na niebiesko, wbrew temu co widoczne jest na pudełku (tam render ma włączoną czerwoną lampkę). Są one schowane pod półprzezroczystym tworzywem przez co powstaje ciekawy efekt i wyglądają one dosyć przyjemnie.
KFA2 Stealth-03 – ocena końcowa
Nie będę ukrywał, że nie jest to najlepsza klawiatura, z jaką miałem do czynienia. Jest ona natomiast bardzo tania, więc sporo wad jestem jej w stanie wybaczyć. Z polskiej dystrybucji jesteśmy ją w stanie dostać osobno za 129 złotych, co samo w sobie jest wręcz absurdalnie niską kwotą za klawiaturę z przełącznikami wzorowanymi na konstrukcji Cherry MX oraz z hot-swapem. Jednak jakby tego było mało to jest ona na wiecznej promocji i wychodzi nam finalnie za jedyne 89 złotych.
W takich pieniądzach otrzymujemy hot-swap, który pozwoli nam na wymianę w każdej chwili przełączników, które i tak są stosunkowo przyjemne w użytkowaniu, ale mają jednak paskudnie głośne i nieprzyjemne dla ucha brzmienie. Użyte tu keycapy produkowane są z użyciem wytrzymałej techniki, ale z kanciastą czcionką, stabilizatory są dziwnie zaprojektowane, a podświetlenie wygląda kiczowato. Klawiatura nie powala też walorami estetycznymi, ale jest wyjątkowo sztywna dzięki metalowej płycie działającej tu jako góra obudowy.
Nie odepniemy w STEALTH-03 kabla, nie stoi ona też stabilnie na biurku przez użycie tylko dwóch maleńkich gumek antypoślizgowych. Wystające ponad obudowę przełączniki niosą za sobą pewne wady, ale mimo wszystko dzięki takiemu designowi jesteśmy w stanie z łatwością wyczyścić klawiaturę. Brak oprogramowania nie pozwala z kolei na remapowanie klawiszy, co jest dla mnie wymagane by móc korzystać z klawiatury – używam bowiem Controla w innym miejscu niż domyślnie.
Mój werdykt jest zatem prosty: jeśli poszukujesz maksymalnie taniej klawiatury, która ma działać i spełniać swoją rolę, ale jednocześnie nie potrzebujesz różnych udziwnień, to jest to wybór godny rozważenia. W tym budżecie trudno bowiem o produkt oparty o przełączniki MX style i choć Outemu nie należą do najlepszych, to dzięki hot-swapowi można je z łatwością wymienić na stosunkowo tanie KTT, które są moim zdaniem znacząco lepsze i zdecydowanie pozwolą jeszcze bardziej cieszyć się tą klawiaturą. Klawiatura ta nie zrobi z Ciebie profesjonalnego gracza, ale może otworzyć Ci furtkę do grania na przyzwoitym i komfortowym sprzęcie.
KFA2 SLIDER-03 – myszka
Mysz to ta część zestawu peryferiów, do którego zawsze miałem najbardziej konserwatywne podejście. Dla mnie myszka ma być po prostu wygodna i ma poprawnie działać, a dodatki takie jak niższa waga czy bonusowe funkcje nie były dla mnie tak ważne. Styl, w jakim korzystam z komputera też ma w tej kwestii znaczenie, gdyż na rynku dostępne są na ogół trzy typy myszek: dla zapalonych graczy, dla zapalonych pracowników biurowych i pozostałe.
Ja najczęściej miałem na biurku produkty z tej trzeciej grupy, bo nie jestem ani zapalonym graczem, ani nie potrzeba mi nie wiadomo jak wiele dodatków przydatnych do pracy biurowej i zwiększających komfort. Jestem mimo wszystko fanem precyzji, bo lubię trafiać w ikony za pierwszym razem i poprawnie celować w grach jeśli już w nie gram. Czy więc myszka KFA2 SLIDER-03, która jest reklamowana jako przeznaczona dla graczy sprawuje się dobrze w tej kwestii? Czy byłaby w stanie powalczyć z innymi modelami, nawet tymi z wyższych półek? O tym w dzisiejszej recenzji.
Opakowanie
Myszka przychodzi do nas w niedużym pudełku, które utrzymuje podobną kolorystykę co to od klawiatury. Na froncie umieszczono render produktu na tle kolorowych wzorków, a także informację o wsparciu podświetlenia RGB. Poza logiem firmy i nazwą modelu nie dzieje się tu nic więcej.
Z tyłu pudełka znajdziemy krótki opis funkcji wszystkich siedmiu klawiszy, które posiada SLIDER-03. Producent ponadto zapewnia, że wszystkie z nich jesteśmy w stanie przeprogramować w oprogramowaniu. Dowiadujemy się stąd również, że myszka obsługuje czułość do 7200 DPI i ma ergonomiczny kształt.
Wewnątrz opakowania nie znalazło się nic poza intrukcją i myszką, więc przejdę od razu do opisu jej wyglądu zewnętrznego.
Od góry
KFA2 SLIDER-03 to myszka o symetrycznym kształcie, co łatwo zauważyć patrząc na nią z góry. Łączy ona okrągłe kształty z tymi bardziej agresywnymi, tworząc w ten sposób ciekawą estetykę. Pomiędzy dwoma głównymi przyciskami umieszczony został naturalnie scroll, a także dwa dodatkowe przyciski.
Myszka pokryta jest matową teksturą, która nieco imituje gumę, a także przyciąga do siebie wszelki brud i odciski palców. Dla odmiany tworzywo, które otacza dodatkowe przyciski i rolkę jest gładkie i lśniące. Cały gryzoń utrzymany został w czarnej kolorystyce. Jej wymiary to 7 cm szerokości w najszerszym punkcie i około 5,5 cm w najwęższym, zaś długość to około 12,5 cm. Jest to więc myszka przeciętnych rozmiarów.
Od spodu
Po odwróceniu myszki do góry nogami jesteśmy w stanie zobaczyć, że za jej gładkie poruszanie się po podkładce odpowiadają cztery ślizgacze – dwa mniejsze na przodzie i dwa większe na tyle. Muszę natomiast zaznaczyć, że fabrycznie nałożona jest na nie folia, którą należy zerwać. Po tym myszka zaczyna się bardzo przyjemnie ślizgać, bez żadnego oporu.
Wycentrowany sensor obsługuje rozdzielczość do 7200 DPI, natomiast bądźmy szczerzy – nikt nie korzysta z tak ogromnych wartości. Nie dowiadujemy się niestety ze specyfikacji czy jest to sensor optyczny, czy może laserowy. Ponadto jest on w stanie zaoferować odświeżanie na poziomie 125 Hz, co nie jest zbyt pozytywną informacją jeśli oczekujemy od myszki jak najniższych opóźnień. Standardem wśród dobrych myszek dla graczy jest już 1000 Hz, czyli ośmiokrotnie wyższa wartość. Nie ma się jednak co łudzić, że w budżetowym produkcie dostaniemy topowe specyfikacje.
Od boku
Front myszki wygląda bardzo agresywnie i z tej perspektywy bałbym się, że ten gryzoń chce mnie pogryźć. Ma on tu dwa wycięcia, przez które wydobywa się podświetlenie, a po środku wychodzi kabel – co prawda nieodłączalny, ale to zrozumiałe, gdyż nie jest to produkt z obsługą pracy bezprzewodowej. Sam przewód został opleciony zwyczajnym materiałem, który niestety jest bardzo sztywny i słabo układa się na biurku. Na szczęście nie plącze się i stosunkowo łatwo manipulować jego kształtem. Ma on 1,5 m długości i jest to moim zdaniem nieco za mało jak na myszkę przewodową, bo mając komputer trochę dalej ogranicza to mocno ruchy po podkładce.
Patrząc z tyłu jesteśmy w stanie dostrzec prześwitujący pasek, który penetrowany jest przez podświetlenie. Widoczny jest tu też kształt myszki i jej wysokość, która sięga 4 cm. Jest to dość standardowa wartość. Górka jest osadzona w wygodnym miejscu, a moja dłoń była w stanie jej dosięgnąć bez żadnego problemu podczas korzystania z claw gripu.
Na bokach zauważyć można wycięcia na mleczny materiał, przez który przedziera się podświetlenie RGB. Powierzchnia boczna pokryta jest tworzywem podobnym do tego na górze myszki, a więc matowego i imitującego w dotyku gumę. Niestety przez taką mnogość prostych wycięć czarny plastik wygina się z łatwością przy każdym naciśnięciu myszki po bokach, a to generuje niezbyt przyjemny dźwięk skrzypienia.
Przyciski główne i scroll
Pod dwoma głównymi przyciskami ukryte zostały przełączniki nieznanego mi pochodzenia, gdyż nie byłem w stanie otworzyć myszki bez uszkadzania jej ślizgaczy. Podejrzewam natomiast, że są to jakieś tanie mikroprzełączniki mało znanej firmy. Nie przeszkadza im to jednak w byciu responsywnymi. Przed aktywacją ma miejsce krótki dystans, który musi pokonać przycisk aby dosięgnąć przełącznika, czyli „pre-travel”, natomiast po aktywacji czuć jeszcze chwilę jak przycisk idzie dalej, co nazywa się „post-travel”. Przełączniki wydają z siebie dźwięk klikania, który nie jest jednak bardzo głośny i z pewnością pozwoli na nocne sesje z tą myszką.
Scroll to chyba jedna z największych wad w tej myszce. Chodzi on bardzo luźno i bez wyrazu, a stopnie przeskoku są słabo zaznaczone. Wykonany jest on z przezroczystego tworzywa pokrytego wąskim paskiem gumy, który ma poprawić przyczepność do naszego palca. Przełącznik osadzony pod rolką jest przyjemny i wciska się z łatwością, a jego dźwięk nie jest znacząco głośniejszy od głównych przycisków.
Przyciski boczne i dodatkowe
Obok scrolla umieszczone zostały dwa dodatkowe przyciski, które domyślnie służą do zmiany DPI i trybu podświetlenia. Ten pierwszy jest głośny, zaś ten drugi nieco cichszy. Oba z nich wciska się przyjemnie, natomiast nie sądzę by miało to jakieś szczególne znaczenie, bo przecież tych przycisków nie używa się zbyt często.
Na lewym boku znalazły się z kolei dwa niezwykle przydatne przyciski, których gracze często używają jako przeróżne funkcje. Ja na przykład na tym bliższym frontu mam ustawiony czat głosowy w grach, które z niego korzystają. Zależy mi zatem, aby przyciski te były przyjemne i precyzyjne. Niestety zawiodłem się na tych zamontowanych w SLIDER-03. Chodzą one bardzo luźno i przypominają mi nieco gąbkę. Po aktywacji przełączników osadzonych pod nimi wciąż da się je wcisnąć o kilka milimetrów głębiej, palec nie jest więc blokowany przez żadną ściankę. Takie tanie wykonanie można natomiast usprawiedliwić niską ceną.
Waga
Choć obecnie na rynku producenci prześcigają się w osiąganiu jak najniższej masy myszki, KFA2 postawiło na klasycznego gryzonia bez żadnych dziur obniżających wagę czy nawet zastosowania lżejszych tworzyw. Zamiast tego SLIDER-03 osiąga 121,7 g wraz z kablem, co jest zdecydowanie dużą masą w porównaniu do topowych myszek dla graczy, które potrafią schodzić nawet poniżej 60 g. Moja waga kuchenna pokazała z kolei, że nie licząc przewodu myszka waży 101 gramów.
Ja osobiście do gier najbardziej lubię gryzonie ważące około 70 gramów, więc korzystanie z produktu od KFA2 było dla mnie dość problematyczne i nie ukrywam, że momentami poddawałem się i wracałem do modelu, z którego korzystam na co dzień.
Widząc jednak jak wiele tworzywa rozprowadzającego światło na boki znalazło się wewnątrz tej myszki, podejrzewam, że sprawna ręka byłaby w stanie znacznie obniżyć jej masę poprzez usunięcie zbędnych elementów. Z drugiej strony czy komukolwiek chciałoby się grzebać przy tak taniej myszce?
Podświetlenie
Nie zabrakło w KFA2 SLIDER-03 podświetlenia, które w przeciwieństwie do tego w klawiaturze jest prawdziwym RGB i jesteśmy w stanie konfigurować dowolnie jego kolor. Do wyboru mamy wiele efektów, a w myszce ukrytych jest kilka diod, które odpowiadają za emitowanie światła, dzięki czemu efekty tęczy nie są jej straszne.
Chciałbym natomiast zaznaczyć, że choć jest to podświetlenie RGB, to ma ono problemy z poprawną reprodukcją kolorów. Najgorzej radzi sobie ono z białym, gdyż przez charakterystykę tanich diod barwa ta wygląda jak różowy. Wyjątkowo dobrze wygląda natomiast żółty, w którym ciężko było mi dostrzec przebarwienia.
Dodam jeszcze, że przez frontowe wycięcia, przez które ma wydostawać się podświetlenie, przedziera się też czerwone światło z sensora, które pada na obiekt przed myszką. Niejednokrotnie podczas testów miałem sytuację, w której światło to lądowało na monitorze i wyglądało to po prostu nieprzyjemnie, a do tego mnie rozpraszało. A wystarczyło tak nie dziurawić myszki!
Oprogramowanie
Producent zapewnia nam obsługę myszki przez oprogramowanie XT Gear, które jesteśmy w stanie pobrać ze strony KFA2. Nie wygląda ono zbyt urodziwie, natomiast spełnia swoją funkcję stosunkowo dobrze. Jesteśmy w nim w stanie ustawić stopnie DPI myszki, ale tylko korzystając z określonych przez producenta progów wartości: 200, 400, 600, 800, 1000, 1200, 1400, 1600, 1800, 2000, 2400, 3200, 4000, 4800, 5600, 6400 i 7200 DPI. Możemy tu także skonfigurować podświetlenie. Nie znalazłem niestety opcji na ustawienie wybranego przez nas jednolitego koloru. Do dyspozycji mamy jedynie opcję Light On, a barwa jest wówczas definiowana przez tryb DPI, w którym właśnie działa myszka. Na szczęście możemy ustawić też, który próg czułości jest reprezentowany przez jaki kolor.
Poza tym jesteśmy w stanie ustawić w sofcie działanie wszystkich siedmiu przycisków, a także przypisać do nich nagrane przez nas makra. Producent daje nam nawet opcję tworzenia profili. Warty uwagi jest również fakt, że po skonfigurowaniu myszki możemy wyłączyć program i go odinstalować, gdyż gryzoń zapamięta wszystkie nasze ustawienia w pamięci wbudowanej i będzie z nich korzystać bez względu na komputer, do którego go podepniemy.
KFA2 SLIDER-03 – ocena końcowa
Nie będę Was okłamywał, że ta myszka działa cuda, bo tego nie robi. Mogę natomiast powiedzieć, że jak na produkt za 99 złotych w polskiej dystrybucji i na wiecznej promocji, która obniża cenę do 49 złotych, to jest naprawdę nieźle. Jest to myszka wygodna, z której przyjemnie mi się korzystało zarówno podczas pracy przed komputerem, jak i podczas gier. Na co dzień używam claw gripu i fingertip gripu, a moje dłonie nie należą do najmniejszych, a mimo to SLIDER-03 spełnił moje wymogi komfortu. Przyciski główne są przyjemne, zaś podświetlenie ładne (poza kolorem białym).
Szkoda natomiast, że producent nie zadbał o jakość wykonania i myszka ugina się na bokach, przyciski boczne są nieprzyjemne, a scroll chodzi bez większego oporu i luźno. Szkoda też, że wolał się skupić na podświetleniu zamiast na dostarczeniu kompletnego produktu. Mimo wszystko należy pamiętać, że w takich pieniądzach nie ma co oczekiwać cudów i jest to poprawna myszka, która poprawnie spełnia swoją funkcję.
SONAR-04 – headset
Ostatnim z peryferiów w pakiecie od KFA2 jest zestaw słuchawkowy dla graczy o wdzięcznej nazwie SONAR-04. Zestawy słuchawkowe od zwykłych słuchawek różnią się tym, że mają dodatkowo zintegrowany mikrofon, który graczom potrzebny jest do komunikacji podczas rozgrywek. Jednak często można spotkać się z opinią, że zestawy słuchawkowe brzmią gorzej od zwykłych słuchawek, a lepszym wyborem jest kupienie osobno słuchawek i mikrofonu.
Jeśli jednak ktoś nie ma pieniędzy, a chciałby pograć czasem przed komputerem w gry kompetytywne, to nie pozostaje mu nic innego jak zakup zestawu słuchawkowego w niskiej cenie. Dla takich właśnie osób powstał KFA SONAR-04, ale czy jest w stanie zaoferować maksymalnie dobrą jakość w swojej cenie?
Opakowanie
Headset przychodzi do nas w pudełku korzytającym z podobnej szaty graficznej co opakowania innych peryferiów tej firmy. Na froncie znalazł się render zestawu słuchawkowego na tle kolorowych wzorków. Mamy tu też informację, że urządzenie posiada podświetlenie RGB i jest przeznaczone dla graczy.
Na tyle jesteśmy zasypani masą informacji o produkcie. Producent podaje, że słuchawki wykonane są z tworzywa ABS, mają podświetlenie RGB w muszlach i wspierają wirtualny dźwięk 7.1. Co do tego ostatniego nie byłbym jednak taki pewny, bo osobiście nie byłem w stanie usłyszeć żadnej różnicy pomiędzy SONAR-04, a innymi słuchawkami w moim domu pod względem dźwięku przestrzennego. Być może należy to włączyć w oprogramowaniu, ale to mi nie działało.
KFA2 podaje też krótką specyfikację zestawu słuchawkowego i deklaruje, że jest on bardzo wytrzymały. Znajdziemy tu też deklaracje co do jakości dźwięku – ten ma być wspaniały, a mikrofon profesjonalny. Oczywiście czy jest tak naprawdę, to dowiecie się w dalszej części tej recenzji.
Akcesoria
Wewnątrz pudełka znajdziemy zabezpieczony zestaw słuchawkowy oraz dodatkowy kabel 3,5 mm jack TRRS. Służy on do podłączenia zestawu do wejścia liniowego zamiast przez port USB-A, gdyby ktoś miał taką potrzebę. Niestety jest on jednak bez żadnego oplotu i pokryty zwyczajną gumą, natomiast jest stosunkowo długi.
Wygląd
KFA2 SONAR-04 to nieduży zestaw słuchawkowy o charakterystyce wokółusznej, a zatem okalającej małżowiny uszu za pomocą padów przymocowanych do muszli. Model ten utrzymuje w pełni czarną kolorystykę i jego zewnętrzna część została wykonana w pełni z tworzywa sztucznego, poza wyginającą się częścią mikrofonu – ta jest metalowa.
Słuchawki te są zamknięte, a więc muszle nie mają żadnych otworów wypuszczających dźwięk na zewnątrz. Dzięki temu nikt dookoła nie powinien słyszeć co akurat leci nam z przetworników, ale jednocześnie nie dotrą do nas żadne odgłosy z zewnątrz. Ciężko może być więc usłyszeć domowników, ale ma to też swoje zalety – nikt nie przeszkodzi nam podczas rozgrywki.
Muszle mają ciężki do sklasyfikowania kształt, natomiast od wewnętrznej strony są nieco zbliżone do owalu. Połączone zostały plastikowym pałąkiem, którego regulacja jest jednak częściowo metalowa. Mikrofon wychodzi z lewej muszli i nie da się go schować lub odczepić, co niestety mocno utrudniało mi korzystanie z tego zestawu, a już szczególnie ciężko było je odłożyć na biurku.
Pady
Do muszli przymocowane zostały pady, które pokryte są ekoskórą. Są one bardzo miękkie w dotyku i zapewniają spory komfort. Przylegają dobrze do głowy, a do tego uwydatniają znacząco bas obecny w muzyce. Ponadto doskonale odcinają od otaczającego nas świata, gdyż przez brak oddychającego materiału nie docierają do naszych uszu żadne dźwięki z zewnątrz.
Należy jednak pamiętać, że ekoskóra to materiał, który uwielbia się szybko strzępić, a w dodatku może nie być najlepszym wyborem w gorące dni, bo przez swoją separację może nagrzewać nasze uszy, co wprowadzi zbędny dyskomfort.
Pałąk
Plastikowy pałąk możemy z łatwością regulować rozsuwając go lub zsuwając. Regulacja jest częściowo metalowa, więc nie powinna się łatwo połamać. Stopni regulacji jest wiele i w dodatku czujemy wyraźny przeskok przy każdym z nich. Pałąk nie rozjedzie nam się też przypadkowo podczas gry, bo potrzeba użyć nieco siły żeby blokada regulacji puściła i pozwoliła nam na rozsuwanie.
Góra pałąka została wyłożona miękkim materiałem, który został pokryty ekoskórą. Podobnie jak w przypadku padów ma to swoje wady w postaci łatwego strzępienia się i szybkiej eksploatacji, natomiast plusem jest wygoda, jaką to rozwiązanie zapewnia. Po bokach od miękkiego materiału znalazły się też oznaczenia R i L żebyśmy wiedzieli, która słuchawka jest która – prawa czy lewa.
Przewód i pilot
Kabel został przymocowany na stałe do lewej muszli i ma 2,2 m długości. Kończy się on wtyczką USB-A, która jest wymaga by korzystać z podświetlenia RGB ukrytego w muszlach. Jeśli natomiast nie potrzebujemy go, to jesteśmy w stanie podpiąć dołączony kabel TRRS do wyjscia w pilociku i podłączyć słuchawki za jego pomocą do złącza liniowego. Jest to dziwne rozwiązanie i raczej nie wyobrażam sobie nikogo kto chciałby z niego skorzystać i mieć dwa kable zamiast jednego tuż pod głową.
Przewód został opleciony czarnym materiałem i niestety bardzo lubi się plątać. Miałem z tym problem przez cały okres trwania testów i mam nadal pisząc tę recenzję. Kabel po prostu nie chce przestać się plątać. Co zmienię jego kształt, to ten znowu się zaplącze. Nie pomaga w tym fakt jak długi jest ten przewód.
Pilocik, który znajduje się stosunkowo blisko początku kabla (patrząc od muszli) ma na sobie logo KFA2 oraz trzy przydatne funkcje. Możemy tu regulować głośność za pomocą małej rolki, wyłączyć lub włączyć podświetlenie przyciskiem, a nawet wyłączyć lub włączyć mikrofon za pomocą suwaka. Wszystko to nieraz przydało mi się podczas użytkowania, gdy na przykład szybko chciałem się wyciszyć lub musiałem podgłośnić dźwięk bez sięgania do myszki.
Dźwięk i wygoda
Biorąc pod uwagę jak tani jest to zestaw słuchawkowy nie miałem żadnych oczekiwań co do dźwięku. Jak miłym zaskoczeniem był moment, gdy pierwszy raz włączyłem playlistę na Spotify właśnie z tymi słuchawkami na głowie. Zaskoczyło mnie przede wszystkim jak czysty był dźwięk. Często spotykałem się z zestawami słuchawkowymi dla graczy, które miały „zamulone” spektrum dźwięku i przez to wszystko brzmiało jakby pomiędzy mną, a przetwornikiem był gruby koc. W SONAR-04 nie ma czegoś takiego.
Co prawda jest to klasyczny przykład dźwięku o charakterystyce V-ki, czyli podbity bas i góra, a wycofana średnica, ale mam wrażenie, że średnie częstotliwości nie są aż tak bardzo wycofane jak w typowej V-ce. Bas łupie tu jak szalony, ale nie zalewa całego spektrum i choć męczył mi głowę po dłuższych sesjach z muzyką, to był na swój sposób przyjemny. Jedyne do czego mogę się przyczepić to góra, która niestety strasznie kłuje w uszy i wszelkie dźwięki o wysokiej częstotliwości brzmiały jakby chciały mi przewiercić głowę na wylot.
Poza tym zestaw słuchawkowy od KFA2 świetnie radzi sobie w grach FPS, w których to byłem w stanie bez problemu usłyszeć wroga i jego kroki. Co prawda momentami wybuchy potrafiły to zagłuszyć przez fakt jak bardzo podbity jest bas, natomiast generalnie jestem zadowolony brzmieniem, zważywszy na cenę tych słuchawek.
Kolorowo jest też pod względem komfortu, gdyż ten został zachowany na najwyższym poziomie. SONAR-04 ważą 370 gramów, czyli standardowo jak na plastikowe słuchawki. Nie ściskają one za mocno głowy z boku czy z góry, a wygodne pady i pałąk z ekoskóry łagodzą wszelki nacisk na czaszkę. Dzięki regulacji byłem też w stanie dopasować je do mojej głowy bez żadnego problemu, natomiast dla niektórych osób mogą być one za duże nawet na najniższym stopniu regulacji.
Mikrofon
Co ciekawe głos nagrywany przez mikrofon wbudowany w SONAR-04 też nie jest taki zły. Nie słychać w nim żadnych szumów ani zakłóceń. W dodatku jest bardzo czysty jak na budowę urządzenia, które go nagrywa. Niestety brak jakiegokolwiek popfiltra daje się we znaki, bo wystarczy przypadkiem dotknąć mikrofonu lub używać głosek wybuchowych, a ten niezbyt przyjemnie dostarczy to do uszu naszych odbiorców.
Szkoda też, że nie da się w żaden sposób odpiąć tego mikrofonu od reszty konstrukcji. Ja na co dzień korzystam z zewnętrznego urządzenia do nagrywania dźwięku i irytował mnie fakt, że co chwila wchodzi mi w drogę odstający mikrofonik. Jedyne rozwiązanie to dobrze go wygiąć, ale na to też bym uważał, bo przy mocniejszym wyginaniu coś strzelało w tym wyginającym się elemencie, na którym osadzono mikrofon.
Podświetlenie
W obu muszlach za siateczką z okrągłymi wycięciami, a także na końcu mikrofonu zostały umieszczone diody LED. Ta w mikrofonie jest w stanie emitować jedynie niebieskie światło, natomiast te w muszlach pozwalają na wielokolorowe podświetlenie. Domyślnie włączony jest efekt, który polega na płynnym przemieszczaniu się wszystkich kolorów tęczy w postaci fali. Nie wiem czy da się to zmienić, bo mi nie chciało zadziałać oprogramowanie – wyskakiwał komunikat „No device detected”, mimo podpięcia zestawu słuchawkowego do portu USB-A.
Dodam jeszcze, że choć takie podświetlenie na głowie z pewnością wygląda efektownie z trzeciej osoby, to niestety nie jest tak kolorowo gdy założymy słuchawki z włączonymi LEDami na głowę. Wówczas wyraźnie słyszalny jest pisk wydawany przez diody. Co prawda włączenie jakiegokolwiek dźwięku momentalnie zagłusza ten pisk, ale gdy nic nie gra na słuchawkach to doprowadzający do szału odgłos jest obecny.
Szkoda też, że nie został wykorzystany potencjał diody w mikrofonie. Skoro jesteśmy w stanie wyłączyć go przełącznikiem na pilociku, to czemu kolor diody nie zmienia się gdy go wyłączymy, na przykład na czerwony? Albo chociaż nie wyłącza się wraz z mikrofonem? Wyglądałoby to zdecydowanie ciekawiej.
KFA2 SONAR-04 – ocena końcowa
Nie spodziewałem się, że zestaw słuchawkowy za 59 złotych z polskiej dystrybucji (na wiecznej promocji zbijającej cenę ze 129 złotych) może być tak dobry. Wygoda, którą niesie za sobą używanie KFA2 SONAR-04 jest naprawdę dobra, a jego brzmienie to naprawdę spore zaskoczenie. Myslałem, że będzie mi ciężko z niego korzystać, a jednak wychodzi na to, że są to naprawdę przyjemne słuchawki, nawet do okazyjnego posłuchania muzyki.
W grach sprawują się natomiast równie świetnie i grało mi się w nich wręcz cudownie we wszelkie strzelanki. Nieco gorzej jest jeśli chodzi o kabel, który strasznie się plącze. Nadrabia to jednak mikrofon, który mimo taniości nagrywa bardzo czysty dźwięk bez zakłóceń. Szkoda tylko, że podświetlenie RGB jest nieco bezużyteczne, bo diody za nie odpowiadające strasznie piszczą.
Zestaw peryferiów KFA2 – ocena końcowa
Generalnie gdyby ktoś mnie zapytał czy polecam kupno tego typu zestawu, to raczej bym odmówił. Zawsze lepiej jest skomponować samemu zestaw peryferiów i nie skupiać się na produktach tylko jednej firmy. W ten sposób jesteśmy w stanie wycisnąć najwięcej z naszego budżetu. Jeśli jednak koniecznie potrzebujesz, z różnych powodów, nabyć taki pakiet w jednej aukcji, to gorąco polecam. W takich pieniądzach to naprawdę świetny zestaw, a jego elementy nawet osobno są stosunkowo przyjemne w użytkowaniu.
Cały zestaw da się kupić za 197 złotych i uważam, że jest to cena jak najbardziej adekwatna do tego, co producent oferuje swoim zestawem. Mamy tu bowiem poprawną klawiaturę, poprawną myszkę i przyjemnie brzmiące słuchawki. Co prawda każde z nich ma swoje wady, ale wszystkie są do wybaczenia gdy przypomnimy sobie jak mało pieniędzy kosztuje ten zestaw od KFA2. Jeśli bowiem poszukujesz o wiele lepszej jakości, to próżno szukać jej w produktach, które łącznie nie kosztują nawet dwustu złotych.
Moim zdaniem najlepiej jest wybrać taki zestaw jeśli chcemy po prostu sprezentować swojemu młodemu podopiecznemu coś, na czym będzie w stanie godnie pograć przed komputerem, bo dzięki temu nie będziemy musieli martwić się, że szybko popsuje drogi produkt. Ja gdybym cofnął się o 10 lat i miałbym możliwość dostania takiego zestawu, to oczywiście bym się ucieszył, bo nie ma nic lepszego niż własne peryferia do grania, które w dodatku oferują nawet dobrą jakość.