Wiedziałam, że kiedyś ten moment nadejdzie. Ale nie spodziewałam się, że w wieku 26 lat. Cóż, czasem podejmuje się decyzje pod wpływem chwili. I tak… dałam się zaobrączkować. Czy żałuję? Nie, to raczej złe słowo. Bardziej zastanawiam się nad sensownością tego posunięcia. No dobra, bez jaj, bo zaraz pomyślicie, że wyszłam za mąż ;). A ja tylko przygarnęłam do testów inteligentny pierścień Jakcom R3, do złudzenia przypominający obrączkę.
Któregoś dnia napisał do mnie Krzysiek z Galaktycznego, czy widziałam już Smart Ring od Jakcom. Podesłał link do sklepu Gearbest, popatrzyłam, stwierdziłam – a niech tam, 19 dolarów to nie majątek, w sumie chętnie przetestuję. Zamówiliśmy wspólnie po sztuce, żeby nie płacić dwukrotnie za przesyłkę. Po jakimś czasie R3 do mnie dotarł i od tamtej pory w większości… się kurzył.
Pierwszy kontakt z Jakcom R3
Wszystko przez to, że pierwsze wrażenie zrobił na mnie fatalne. I nie chodzi tu o sam pierścień, który wygląda naprawdę świetnie (przypomina designerską obrączkę), a o aplikację wołającą o pomstę do nieba – o której nieco dalej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że R3 zamówiłam o rozmiar za duży, przez co o komforcie jego noszenia na którymkolwiek palcu mogłam zapomnieć, a na kciuku raz, że beznadziejnie wygląda, dwa – jest niewygodnie, to jeszcze – po trzecie – niefunkcjonalnie, bo R3 łączy się ze smartfonem przez NFC, a w większości smartfonów moduł ten jest z tyłu, a nie z przodu.
R3 dostępny jest w trzech rozmiarach: 9 (60 mm), 10 (62,8 mm) i 11 (66 mm). Sposób na sprawdzenie, którego z nich potrzebujecie, jest bardzo prosty. Wystarczy wziąć kawałek nitki, obwinąć wokół palca, na którym chcecie nosić R3 i uciąć ten kawałek (nitki, nie palca ;)), po czym przyłożyć do centymetra – w ten sposób idealnie dobierzecie odpowiednią wielkość akcesorium Jakcom. Ja tego nie zrobiłam, strzelając, że to na pewno chińska rozmiarówka, a Chińcycy przecież niewielcy, więc wzięłam model średniej wielkości. Okazało się, że mogłam mniejszy. Ale to akurat jest najmniej istotne – przetestować i tak się dało.
Domyślam się, że w większość z Was rzeczony pierścień będzie nosiła na palcu serdecznym – i jest to strzał w dziesiątkę. Od razu Wam powiem, że najlepiej, jeśli to jest palec u prawej ręki, bo wtedy pierścień znajduje się bezpośrednio pod obudową smartfona, dzięki czemu nie musimy manewrować telefonem, by korzystać z R3. Chyba że częściej korzystacie z telefonu trzymając go lewą ręką, a prawą obsługując – wtedy R3 dobrze mieć na palcu serdecznym (lub wskazującym, jeśli ktoś preferuje) lewej ręki.
Do działania R3 potrzebuje jedynie smartfona z NFC (ja przetestowałam go w połączeniu z Galaxy A5 2017) oraz aplikacji o mało wyszukanej nazwie: Jakcom Smart Ring.
I właśnie ta aplikacja sprawia, że korzystanie z R3 wcale nie jest komfortowe. Wszystko za sprawą tego, że jest:
- po pierwsze: słabo przetłumaczona z języka chińskiego,
- po drugie: mało przejrzysta i jej interfejs mało przyjazny dla oka,
- po trzecie: mało intuicyjna,
- po czwarte wreszcie: ma mnóstwo błędów, które skutecznie odrzucają od jej używania.
Ale samej mnogości funkcji, które oferuje, odmówić jej nie można. Tylko wiecie, żeby z nich korzystać, trzeba odpalać tą nieszczęsną aplikację… A najchętniej ja osobiście zapomniałabym o jej istnieniu.
Aplikacja i dostępne funkcje
Za każdym razem, gdy chcemy otworzyć aplikację Jakcom Smart Ring, konieczne jest przyłożenie pierścienia do obudowy telefonu – bez niego ani rusz. Dopiero po wykonaniu tego ruchu otrzymujemy dostęp do wszystkich funkcji, jakie oferuje akcesorium przy pomocy programu. A trochę tego jest:
- prywatne notatki,
- otwieranie aplikacji, włączanie odtwarzacza muzycznego lub wideo, otwieranie przeglądarki internetowej, szybkie połączenie do wybranego (ustawionego wcześniej) numeru, błyskawiczny SMS o ustawionej wcześniej treści do wybranego kontaktu oraz szybki dostęp do zapisanej notatki; haczyk jest jeden – na razie można mieć włączone tylko jedną z wymienionych funkcji – zatem albo np. uruchamianie aparatu, albo połączenie do ukochanej. Co więcej, nie działa to na wygaszonym ekranie czy zablokowanym telefonie – wyłącznie, gdy ekran jest podświetlony,
- blokada dostępu do aplikacji – np. do Facebooka, Messengera, poczty mejlowej czy zdjęć; gdy ustawimy blokadę, dana aplikacja nie zostanie uruchomiona dopóki nie zbliżymy pierścienia do telefonu,
- blokada ekranu – w smartfonach z czytnikiem linii papilarnych nie chciała ta funkcja w ogóle działać; działała dopiero, gdy wyłączony został skaner odcisków palców,
- profile: WiFi, dane mobilne, Bluetooth, jasność ekranu, czas wygaszania ekranu, głośność dzwonków, powiadomienia, etc. – zmiana profilu na dedykowany przez przyłożenie pierścienia do obudowy,
- „super alarm”: u mnie funkcja nie zadziałała ani razu – mimo że jest polecana!,
- IC card service – w Polsce nas nie interesuje,
- zapisywanie adresów e-mail i numerów telefonów, linków do stron oraz wiadomości tekstowych, ale… bez możliwości ich podejrzenia i udostępnienia dalej (chyba że aplikacja jest tak nieintuicyjna – co nie jest niemożliwe – że nie potrafię tego zrobić).
I to wszystko?
Jak na tak niewielkie urządzonko noszone, kosztujące w sumie mało, bo 19 dolarów, to i tak wydaje mi się, że liczba dostępnych funkcji jest całkiem pokaźna. Szkoda tylko, że sama aplikacja wcale nie zachęca do tego, by tego pierścienia w ogóle używać, a jest ona – jakby nie było – integralną częścią ekosystemu Jakcom R3.
Na koniec aż się jeszcze prosi wspomnieć, że R3 nie ma baterii ani akumulatorka – nie ładuje się go w żaden sposób. Jest odporny na wodę i kurz, co pokazały moje testy – w dalszym ciągu wygląda tak, jak po wyjęciu z pudełka, nie licząc kilku rysek.
Producent chwali się również tym, że pierścień ma działania prozdrowotne, ale… to akurat raczej przekazuję Wam w ramach ciekawostki i sama wkładam między bajki.