Recenzja Huawei Watch 5. Tu się naprawdę dużo dzieje!

Jeśli ktoś przychodzi do mnie z pytaniem o ładny smartwatch, najczęściej moje myśli i rekomendacje idą w stronę modeli Huawei. Dziś producent dał mi kolejny argument, by patrzeć w kierunku oferowanych przez niego urządzeń, bo w ofercie marki zadebiutował Huawei Watch 5, który dostępny jest w tak wielu wersjach, że głowa zaczyna parować. W moje ręce trafił mniejszy z modeli (tak, wreszcie w ramach tej serii są mniejsze i większe wersje!) – czas przyjrzeć mu się z bliska.

Zdecydowanie przykuwa wzrok

Nie ukrywam – smartwatche Huawei pod względem wzornictwa idealnie wpasowują się w mój gust. Są eleganckie, ale nie ma w nich przesady, dzięki czemu można je założyć na każdą okazję – spotkanie biznesowe, lunch czy trening. I dokładnie tak samo jest z Huawei Watch 5. 

Z jakiegoś powodu dotychczas w numerycznej serii smartwatchy Huawei nie było podziału na modele mniejsze i większe – dostępne były tylko te większe. Tymczasem nadszedł Huawei Watch 5 i możemy wybierać pomiędzy mniejszym – 42 mm – i większym – 46 mm. Co ważne, nie jest to podział na zegarek damski i męski, bo przecież nie każdy mężczyzna musi mieć ogromny nadgarstek, by duży smartwatch prezentował się co najmniej dobrze.

Inna sprawa, że niektóre mniejsze modele bardziej przykują kobiecy wzrok – w tym, jak sądzę, testowany przeze mnie wariant Huawei Watch 5 Elegant z różowo-złotą obudową ze stali szlachetnej 904L i beżowym paskiem kompozytowym. On sam w sobie jest też fajny, bo od spodu jest gumowany – na treningi w sam raz, choć na pierwszy rzut oka wcale na taki nie wygląda. Dodatkowo zegarek jest tak skonstruowany, by otulał nadgarstek zamiast od niego odstawać, dzięki czemu naprawdę dobrze leży na ręce.

Jeśli chodzi o wymiary mniejszej wersji Huawei Watch 5, wynoszą one 42 x 42,5 x 10,5 mm. Waga to z kolei ok. 51 g bez paska, a sam pasek pasuje na nadgarstki o obwodzie od 120 do 180 mm w wersji beżowej (120-190 mm w pozostałych wersjach).

Co też ważne, Huawei Watch 5 jest też odporny na wodę (też pod ciśnieniem) oraz pył – spełnia normy 5 ATM i IP69. Niestraszne mu zatem bieganie w deszczu czy nawet nurkowanie do 40 metrów.

Do wyboru mamy wiele różnych wariantów Huawei Watch 5 – wersji 42 mm są to Elite, Elegant, Classic i Green, a w wersji 46 mm – Elite, Purple, Classic i Active. Zaraz je wszystkie odpowiednio rozpiszę, ale to, co musicie wiedzieć na ten moment, to że różnią się od siebie nie tylko kolorami i wielkością, ale też materiałami wykończenia samej obudowy oraz paskami.

To teraz do rzeczy:

  • Huawei Watch 5 Classic 42 mm (biały): obudowa ze stali szlachetnej 316L i biały pasek kompozytowy,
  • Huawei Watch 5 Green 42 mm (zielony): obudowa ze stali szlachetnej 316L i zielony pasek fluoroelastomerowy,
  • Huawei Watch 5 Elegant 42 mm (beżowy): obudowa ze stali szlachetnej 904L i beżowy pasek kompozytowy,
  • Huawei Watch 5 Elite 42 mm (piaskowozłoty): obudowa ze stali szlachetnej 904L i tytanowa bransoleta,
  • Huawei Watch 5 Active 46 mm (czarny): obudowa ze stali szlachetnej i pasek fluoroelastomerowy,
  • Huawei Watch 5 Purple 46 mm (fioletowy): tytanowa obudowa i fioletowy pasek kompozytowy,
  • Huawei Watch 5 Classic 46 mm (brązowy): tytanowa obudowa i brązowy pasek kompozytowy,
  • Huawei Watch 5 Elite 46 mm (srebrny): tytanowa obudowa i bransoleta.

Jak już wiecie, jak również widzicie po załączonych zdjęciach, w moich rękach gościł Huawei Watch 5 w wersji beżowej, a zatem Huawei Watch 5 Elegant. Pewnie od razu zapytacie jak zegarek zniósł próbę czasu, a co za tym idzie – jak wygląda po kilku tygodniach użytkowania.

Gdyby nie jedna rzucająca się w oczy rysa na obudowie pod ekranem, powiedziałabym, że wygląda świetnie. Niestety, jeden z kociaków musiał zahaczyć zegarek pazurem, w efekcie zostawiając mi pamiątkę na dłużej. Gdy zaczęłam się przyglądać ramce dokładniej, okazało się, że tych rysek jest tam więcej, przy czym tylko ta jedna nieszczęsna rzeczywiście jest na tyle widoczna, by kłuła w oczy. Porysowało się też zapięcie zegarka, przy czym dostrzegłam to dopiero podczas robienia zdjęć.

Ekran z kolei, pokryty szafirowym szkłem, nie nosi najmniejszych śladów użytkowania.

A skoro już o nim mowa…

Refleksy, wszędzie refleksy…

Wypukły wyświetlacz albo polubisz, albo znienawidzisz

Sferyczny, wypukły ekran w zegarku z całą pewnością wygląda efektownie i wręcz imponująco, ale osobiście nie uważam, by była to jego wielka zaleta. Wszystko przez to, że w większym stopniu odbija w sobie wszystko, co znajduje się wokół, w efekcie ograniczając widoczność treści bezpośrednio na zegarku – zwłaszcza podczas aktywności fizycznej typu rower, gdzie patrzymy na ekran smartwatcha pod kątem. 

Powtórzę to jeszcze raz: jest to z całą pewnością aspekt, który trzeba mocno rozważyć przed wejściem w posiadanie Watcha 5 – czy ten sferyczny ekran będzie dla nas pozytywną cechą, czy wprost przeciwnie.

Ekran ma średnicę 1,38” i rozdzielczość 466 x 466 pikseli, zapewniając tym samym zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 338 i odświeżanie LTPO. Co jednak najważniejsze, jasność szczytowa to aż 3000 nitów, dzięki czemu nie musimy obawiać się o widoczność treści w pełnym słońcu – pomijając kwestię refleksów.

Wyświetlacz jest oczywiście dotykowy i nie ma najmniejszego problemu z reakcją na polecenia wydawane przez użytkownika. Do kompletu jednak otrzymujemy obrotową koronkę, która również umożliwia poruszanie się po interfejsie urządzenia i daje odpowiedź zwrotną w postaci przyjemnych wibracji.

A, i oczywiście zegarek może działać w trybie Always on Display (AoD), przy czym – oczywiście – funkcja ta skraca czas jego pracy, do czego jeszcze wrócę w dalszej części tekstu.

Gesty? Są. Działają… jako tako

Pisząc o ekranie i koronce, czyli sposobach obsługi opisywanego zegarka, nie sposób wspomnieć o dostępnych gestach. Te są dwa – dwukrotne stuknięcie kciukiem o palec wskazujący oraz przesunięcie kciuka wzdłuż palca wskazującego. Pierwszy gest potwierdza daną akcję, drugi – zmienia wybór (z odbierz telefon na odrzuć, z ustawienia drzemki na wyłączenie alarmu, etc.).

Przy czym musicie wiedzieć, że gesty te – by zadziałały – muszą zostać wykonane bardzo dokładnie. Oznacza to konieczność bycia bardzo precyzyjnym i dokładnym – tak, by zegarek miał szansę zarejestrować, o co chodzi. Gdy wykonamy gest powoli lub bez użycia większej siły, po prostu nie zadziała.

Gesty domyślnie są wyłączone – aby zacząć z nich korzystać, należy włączyć z poziomu ustawień.

Przeprojektowane oprogramowanie

Gdybym – z perspektywy czasu i użytkowania smartwatchy Huawei przez ostatnie lata – miała wskazać ich największą bolączkę, byłoby to oprogramowanie i samo działanie. Jeszcze kilka generacji zegarków temu interfejs zauważalnie lagował podczas przełączania się pomiędzy ekranami domowymi (tutaj zwanymi po prostu kartami). Po rozwiązaniu tego problemu przyszedł czas na zmiany w oprogramowaniu.

Huawei Watch 5 działa w oparciu o HarmonyOS 5.1.0, który wprowadza oczekiwany powiew świeżości w kwestii oprogramowania. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że wygląd interfejsu wreszcie dogonił wzornictwo smartwatchy Huawei – już jest nie tylko “OK”. Teraz może się podobać zarówno warstwa wizualna samego zegarka, jak i jego oprogramowania.

A skąd te moje zachwyty się wzięły? Ano stąd, że po nowym HarmonyOS od początku widać, że jest lekkie i nowoczesne. Toporne ekrany domowe zostały zastąpione zbiorem widżetów ze skrótami do aplikacji, do których można się przenieść z użyciem jednego tapnięcia w ekran. 

Całość działa płynniej (swoją drogą, dodano też animacje, które tą płynność potęgują), a interfejs jest po prostu przyjemniejszy dla oka. Wszystko jest podane w takiej formie, że otrzymujemy całościowo obraz spójnego smartwatcha, który wchodzi na rynek w 2025 roku, a nie zatrzymał się w zeszłym czy jeszcze poprzednim roku.

Nowy czujnik X-TAP i pomiary

Na pewno zauważyliście już, że na prawej krawędzi Huawei Watch 5 pojawił się dodatkowy przycisk, czujnik – jakkolwiek go nazwiemy, tak będzie dobrze. Jest to czujnik X-TAP, czyli de facto właśnie przycisk, który reaguje zarówno na mocniejsze przyłożenie palca, jak i delikatne. W przyszłości, kto wie, może zostanie wykorzystany jako czytnik linii papilarnych. W najbliższym czasie mają się też pojawić mini-gierki, w których sterowanie będzie możliwe właśnie tym przyciskiem. Skupmy się jednak na jego możliwościach tu i teraz.

Czujnik X-TAP jest o tyle ciekawy, że pozwala wyzwolić pomiar zdrowotny po mocniejszym przytrzymaniu go przez trzy sekundy. Wtedy rozpoczyna się test układu krążenia. Pierwsza faza trwa 30 sekund i wymaga przytrzymania palca (tym razem już lekko) na czujniku X-TAP. Następnie, przez 15 sekund, trwa kolejna faza z wykorzystaniem już czujnika optycznego, znajdującego się pod spodem zegarka. Test kończy się testem układu oddechowego (kasłaniem do zegarka), który można pominąć.

Co jesteśmy w stanie zbadać w ciągu niecałej minuty? Takie wskaźniki zdrowotne, jak: tętno, HRV (zmienność tętna), saturacja krwi tlenem, temperatura skóry, stres, EKG, sztywność tętnic, kontrola układu oddechowego. Dzięki temu można mieć zdrowie na oku.

Po przeprowadzeniu takiego testu mamy dostęp do raportu zdrowotnego, który możemy poddać analizie. Co też ważne, po dłuższym czasie będą dostępne automatyczne analizy, wskazujące to, jak poszczególne parametry zmieniają się w danym czasie użytkowania smartwatcha.

Dlaczego pomiar z palca? Jak czytamy w informacjach udostępnionych przez producenta: Sensor X-TAP wykorzystuje unikalne właściwości opuszka palca – jego cienką skórę i gęstą strukturę naczyń krwionośnych, co minimalizuje zakłócenia, które mogą występować przy pomiarze dokonywanym wyłącznie czujnikiem nadgarstkowym.

Oczywiście nie zastąpi to wizyty u lekarza (nie jest to urządzenie medyczne), ale może być pierwszym ogniwem do wykrycia nieprawidłowości funkcjonowania swojego organizmu.

Monitorowanie aktywności

Za każdym razem, gdy do testów dostaję zegarek, staram się – choć na początku – zwiększyć swoją aktywność, by sprawdzić, jak dany sprzęt zachowuje się podczas treningów i z jaką dokładnością zbiera dane. Nie inaczej było tym razem, gdy do testów dostałam Huawei Watch 5 i Huawei Watch Fit 4 Pro (jego recenzja na dniach).

To, co rzuciło mi się w oczy już podczas pierwszego treningu, to to, że podczas jego trwania nie można wyjść z widoku treningu – możemy przełączać się pomiędzy poszczególnymi ekranami treningu, ale nie można z niego wyjść, by zrobić coś niezwiązanego z daną aktywnością – tak, by działała w tle.

W Huawei Watch 5 zastosowano dwupasmowy, pięciosystemowy moduł pozycjonowania, oparty na GPS, GLONASS, GALILEO, BeiDou i QZSS. Co jednak najważniejsze, w rzeczywistości łapanie fixa przez GPS jest dużo szybsze niż w Huawei Watch GT 5 Pro i, w warunkach miejskich, trwa ok. 8 sekund. 

Producent chwali się też, że dzięki zastosowaniu nowego systemu pozycjonowania Huawei Sunflower, zegarek ma zapewniać o 35% większą dokładność śledzenia trasy niż w poprzednich modelach. A skoro tak, nie pozostaje nic innego jak zweryfikować te słowa.

Zacznijmy jednak od porównania kilku treningów, przeprowadzonych z użyciem Huawei Watch 5, Huawei Watch Fit 4 Pro i apki Strava odpalonej na Pixelu 9 Pro.

Zacznijmy od roweru – testy Engwe L20 3.0 Boost sprzyjały wychodzeniu trochę popedałować. Tutaj różnica nie była znacząca – Watch 5 zarejestrował trasę o długości 30,26 km, Watch Fit 4 Pro – 30,35 km, a Strava – 30,85 km. 

Innym razem na rowerze było równie dobrze: Watch 5 – 31,48 km, Watch GT 5 Pro – 30,40 km, Strava – 31,94 km. 

Sprawa skomplikowała się przy bieganiu po mieście – tu już rozjazd względem telefonu zaczął być odczuwalny: Watch 5 – 5,01 km, Watch Fit 4 Pro – 5,04 km, a Strava – 5,23 km.

Podobnie było innym razem – Watch 5 – 5,01 km, Watch GT 5 Pro – 5,09 km, Strava – 5,34 km.

Trudno uwierzyć w to, by wszystkie trzy zegarki się myliły. Wygląda zatem na to, że mój telefon referencyjny, za jaki posłużył Pixel 9 Pro, okazał się mylny.

Postanowiłam to dodatkowo zweryfikować, przeprowadzając nieco inny test, sprawdzający jeszcze jedną moją wątpliwość. Zauważyłam bowiem, że Watch 5 liczy mniej kroków niż Watch Fit 4 Pro. A że tych kroków w ciągu dnia robię raczej mało, każdy z nich jest na wagę złota.

Postanowiłam zrobić taki test: rundka wokół mojego osiedla ma ok. 1,3 km. Za pierwszym razem oba zegarki były na prawej ręce, za drugim na lewej, za trzecim Watch 5 na prawej, Watch Fit 4 Pro na lewej i za czwartym – odwrotnie. Przy czym, ważna uwaga, idąc trzymałam telefon dwóch rękach, bo ciągle coś pisałam (część tej recenzji też…). Wyniki powinny być zbliżone w sytacji, w której mielibyśmy ręce w kieszeni. 

Ciekawa jestem, jak by się one przedstawiały, gdyby telefon był w jednej, dominującej ręce (u mnie prawej), a druga w kieszeni lub puszczona luźno – tylko wtedy tych rundek musiałabym zrobić sporo więcej, a – niestety – nie wystarczyło mi na to czasu.

Jak przedstawiała się liczba kroków i pokonany dystans podczas każdej pętli? 

Huawei Watch 5Huawei Watch Fit 4 ProMotorola Razr 60 Ultra
pierwszy wariantliczba kroków156615671560
dystans w km1,24 km1,29 km1,28 km
drugi wariantliczba kroków152315231514
dystans w km1,28 km1,27 km1,29 km
trzeci wariantliczba kroków152915281534
dystans w km1,26 km1,27 km1,29 km
czwarty wariantliczba kroków152715251524
dystans w km1,28 km1,27 km1,29 km

Wnioski? Oba zegarki liczą kroki na tym samym dystansie praktycznie identycznie. Jeśli zatem pojawiają się jakieś odchylenia w ciągu dnia – prawdopodobnie są one sumą mniejszych aktywności, typu pisanie na klawiaturze, poruszanie myszką, etc. Inna rzecz, że wyniki samego dystansu różnią się od siebie, podczas gdy Huawei Watch Fit 4 Pro jest pod tym względem dużo bardziej powtarzalny.

Jeśli chodzi o aktywności, wypadałoby jeszcze dodać, że zegarek pozwala monitorować ponad 100 aktywności fizycznych, w tym golf (wśród map jest ok. 40 z Polski) czy nurkowanie do 40 metrów. 

W przypadku biegania możemy podzielić trening na segmenty, ustawić interwały czy nawet włączyć inteligentnego towarzysza z ustawionym konkretnym tempem, który na bieżąco wspiera nas w utrzymaniu wskazanego tempa biegu. Można też wgrać swoje trasy tak, by z poziomu zegarka mieć podgląd na to, gdzie biec – wystarczy zaimportować trasy w aplikacji Huawei Zdrowie.

Dodatkowo, podczas biegania zegarek analizuje postawę podczas biegania, na co składa się czas kontaktu z podłożem, równowaga czy odchylenie pionowe, czego wcześniejsze smartwatche Huawei nie potrafiły.

Huawei Watch 5 potrafi też automatycznie wykrywać chodzenie, bieganie, ćwiczenia na orbitreku i ergometrze, ale trzeba to włączyć w ustawieniach ćwiczeń – domyślnie opcja ta jest wyłączona. Podobnie jest z automatycznym pauzowaniem treningów (gdy np. zatrzymamy się na czerwonym świetle) – domyślnie opcja ta jest wyłączona, można ją włączyć bezpośrednio przy konkretnej dyscyplinie sportowej.

Monitorowanie snu

Bardzo często wieczorami zasiadam z mężem przed telewizorem, by obejrzeć odcinek serialu czy po prostu się odmóżdżyć po intensywnym dniu. Równie często smartzegarki mają problem, bo wykrywają moje siedzenie w bezruchu jako sen. Co mnie pozytywnie zaskoczyło – Huawei Watch 5 potrafi sobie z tym poradzić i, nawet, gdy leżę w łóżku i kończę odcinek, nie rejestruje tego jako sen. 

Co więcej, pobudki (te finalne, gdy świadomie otwieram oczy) też wykrywa bardzo dokładnie. Nieco gorzej, powiedziałabym, że wręcz w kratkę, radzi sobie jednak z wybudzeniami w nocy, gdy np. kot wymusza mizianko – zdarzają się noce, gdy te pobudki są rejestrowane, ale w większości przypadków tak nie jest.

Pamiętacie jeszcze, co pisałam dwa akapity wyżej? Siedzenie przed telewizorem nie jest wykrywane jako sen, ale – paradoksalnie – zdarzają się sytuacje w ciągu dnia, które rejestrowane są jako drzemki. Wystarczy, że siedzę np. w bezruchu na konferencji prasowej czy jadę samochodem jako pasażer. 

W trakcie snu mierzona jest średnia zmienność tętna (HRV), co jest nowością w zegarkach Huawei. Im wyższe HRV, tym lepiej.

Pozostałe funkcje Huawei Watch 5

Nie sposób jest szczegółowo opisać wszystkie funkcje najnowszego smartwatcha Huawei, ale też odnoszę wrażenie, że przy części z nich po prostu nie ma to większego sensu – zwłaszcza przy tych, które znamy już z poprzednich zegarków tego producenta. Pozwólcie zatem, że pokrótce dodam, z czym jeszcze mamy do czynienia.

Wypadałoby zacząć o eSIM, bo to jest rzecz, która często przewija się w Waszych pytaniach o smartwatche. To tutaj ważna informacja – wszystkie wersje Huawei Watch 5 (zarówno rozmiarowe, jak i wykończeniowe) obsługują eSIM w standardzie. Nie ma żadnej wersji, która by wirtualnej simki nie wspierała. Pod względem obsługiwanych modułów mamy jeszcze Bluetooth 5.2 oraz WiFi 6 (2,4 & 5 GHz).

Aaa, i oczywiście powiadomienia. Te przychodzą na czas, bez zbędnej zwłoki. Niestety, nie wyświetlają zdjęć pochodzących z komunikatorów, a szkoda. Na wiadomości można odpisać emotką, gotowym szablonem lub z poziomu wirtualnej klawiatury.

Niezmiennie Huawei Watch 5 wyposażony jest też w mikrofon i głośnik, które umożliwiają wykonywanie połączeń telefonicznych (a mając zainstalowany eSIM można rozmawiać też wtedy, gdy nie mamy telefonu przy sobie). Połączenia mają zupełnie poprawną jakość – do okazjonalnego pogadania, gdy akurat trudno jest nam lub niewygodnie wyjąć telefon z kieszeni – wystarczy.

Z poziomu zegarka mamy dostęp do sklepu z aplikacjami AppGallery, ale wciąż jest ich tam dość mało i raczej nie ma się nad czym rozwodzić. Wciąż czekam na apkę, która umożliwiłaby mi pobranie playlist Spotify offline i wyjście pobiegać bez telefonu… Póki co jest aplikacja (WatchSpot), gdzie można podglądać playlisty, poruszać się pomiędzy nimi i do sterować odtwarzaczem, czyli można powiedzieć, że coś w tym temacie zaczyna się dziać. Trzymam kciuki. Oczywiście niezmiennie można wgrać muzykę bezpośrednio do zegarka, ale kto w dobie streamingów to robi?

Wciąż dostępna jest funkcja W formie, dzięki której możemy na bieżąco podglądać stan naszego deficytu kalorycznego na podstawie danych wprowadzanych na temat pochłanianych kcal oraz aktywności, którą automatycznie zlicza zegarek. Niezmiennie uważam, że to świetna rzecz – zwłaszcza dla osób, które i tak liczą kalorie (wystarczy je wtedy wpisać w apce na telefonie).

Warto też wiedzieć, że na wyposażeniu Huawei Watch 5 są czujniki: przyspieszenia, światła otoczenia, temperatury ciała, EKG, głębokości, żyroskop, kompas, barometr i optyczny czujnik tętna.

Oczywiście niezmiennie, jak wszystkie smartwatche Huawei, także i ten jest kompatybilny zarówno z Androidem (od 9.0 w górę), jak i OS (od 13.0 w górę).

Co z płatnościami z użyciem Huawei Watch 5? 

Tak, Huawei Watch 5 ma NFC. I, tak, chciałabym napisać, że płatności są obsługiwane, ale byłaby to nieprawda. Ale – spokojnie – to nie tak, że Huawei Watch 5 stanowi w tym zakresie regres względem serii Huawei Watch GT 5 czy Huawei Watch Ultimate. Po prostu płatności nie są jeszcze dostępne – ale będą. Udostępnienie płatności zaplanowane jest na koniec czerwca. Gdy zostanie podana konkretna data, z całą pewnością Was o tym poinformujemy.

Sam proces płatności nie powinien różnić się w porównaniu z płatnościami Quicko na obsługiwanych smartwatchach Huawei, a zatem zainteresowanych odsyłam do podlinkowanego wpisu. Najważniejsze, co musicie wiedzieć, to to, że nie jest to forma płatności, pozwalająca przypisać swoją kartę – jest to portfel, do którego należy dostarczyć środki, by te były dostępne do płatności.

Trochę skomplikowane, ale lepszy rydz niż nic.

Czas pracy Huawei Watch 5 (42 mm) i tryb oszczędzania baterii

Przez ostatnie miesiące korzystałam na co dzień z Huawei Watch GT 5 Pro, który pod względem czasu pracy potrafił rozpieszczać – średnio 5-6 dni na jednym ładowaniu to był standard. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o Huawei Watch 5 w wersji 42 mm. 

Bez włączonego Always on Display Huawei Watch 5 standardowo i powtarzalnie działa od poranka jednego dnia (8:00) do wczesnego wieczora trzeciego dnia (19:00).

Z AoD czas pracy skraca się do dwóch dób, a konkretnie 50 godzin – tj. jeśli odłączycie zegarek od ładowarki o 10 rano jednego dnia, to dwa dni później o 12 będzie trzeba go ładować (oczywiście w nocy AoD było wyłączone – włączony tryb snu, gdzie zegarek się nie wybudza). 

Ciekawiej robi się jednak, gdy przełączymy się w tryb oszczędzania energii. Oczywiście, jest to tryb, który ogranicza funkcjonalność smartwatcha, ale nie w takim stopniu, jak mogłoby się wydawać. Tracimy wtedy możliwość szybkiego pomiaru z wykorzystaniem wykrycia przyłożonego opuszka palca do czujnika (trzeba przejść do opcji pomiaru ręcznie), gesty, mapy Petal, WiFi, Bluetooth i połączenia z wykorzystaniem eSIM. Pozostałe funkcje działają i są dostępne od tak zwanego strzała. Co więcej, przełączanie się pomiędzy standardowym trybem pracy a trybem oszczędzania baterii trwa ok. 3 sekundy, podczas gdy w poprzednim modelu trwało to znaaaacznie dłużej.

Ale do rzeczy – jaki czas pracy zapewnia Huawei Watch 5 z włączonym trybem oszczędzania energii? Dużo dłuższy – około cztery pełne doby. Odłączając zegarek o 11:00 jednego dnia, piątego dnia rano prosi o podłączenie do prądu.

Dodam jeszcze ważną rzecz – podczas testów nie korzystałam z eSIM, a to dodatkowo drenowałoby baterię zegarka.

To jeszcze dodam, że Huawei w materiałach prasowych wspomina o trzech dniach działania w trybie standardowym (co rzeczywiście pokrywa się z moimi wynikami) i nawet do maksymalnie siedmiu dni w trybie oszczędzania baterii (tu niestety trochę do tego tygodnia brakuje – a szkoda).

Ładowarka to też ciekawy temat. W związku ze zmienioną mocą ładowania Huawei Watch 5, nowy zegarek nie jest w stanie ładować się z użyciem ładowarek dołączanych do poprzednich smartwatchy tego producenta. Za to odwrotnie już tak – starsze modele mogą ładować się na nowych ładowarkach.

Warto też mieć świadomość tego, że Huawei Watch 5 ładuje się indukcyjnie, przy czym – aby wykorzystać tę możliwość – trzeba zdemontować pasek. Na szczęście Huawei ułatwił tę czynność względem poprzednich modeli, więc jest to naprawdę banalnie proste – trzeba po prostu wypiąć pasek i po wszystkim.

Ładowanie z wykorzystaniem ładowarki dołączonej do zestawu sprzedażowego trwa ok. godzinę i dwadzieścia minut.

Podsumowanie

Ta recenzja jest tak długa, że jeśli ktoś przeczytał ją całą i dobrnął do końca, powinien dostać ode mnie jakiś order – co najmniej z ziemniaka ;) Musicie mi jednak wybaczyć, bo aspektów do poruszenia była cała masa, a i tak część potraktowałam bardziej po macoszemu niż można by to było zrobić.

Czas jednak podsumować – jaki jest ten Huawei Watch 5 w wersji 42 mm? Z całą pewnością piękny (co stanowi jego bezsprzeczną zaletę), bardziej wytrzymały od serii Watch GT (ze szkłem szafirowym na czele) i skierowany nie tylko na aktywność fizyczną, ale również na dbanie o zdrowie i profilaktykę. I w każdej edycji ma eSIM, co część osób z pewnością doceni.

No dobrze, ale czy wszystko jest tak super, że można ten sprzęt tylko wychwalać? Wypukły wyświetlacz jest efektowny, dzięki czemu zegarek prezentuje się fenomenalnie, ale mam wątpliwości czy design idzie w parze z funkcjonalnością. Odnoszę wrażenie, że to rozwiązanie albo się lubi, albo wprost przeciwnie – a z całą pewnością trzeba się do niego przyzwyczaić.

No i czas pracy – w standardowym trybie jest raczej meh, na szczęście można go wydłużyć, włączając tryb oszczędzania baterii, który nie wpływa znacząco na dostępność funkcji smartwatcha. I te płatności – fajnie, że jest Quicko, ale to wciąż skomplikowane rozwiązanie.

Cena Huawei Watch 5 zaczyna się od 1999 złotych za wersję Classic i Green, przez 2399 złotych za testowaną wersję Elegant – beżową, po 2799 złotych za Elite z tytanową bransoletą. Tanio zatem nie jest. Ale czy dobrze? Zdecydowanie tak.

Gdzie kupić?

Huawei Watch 5 Elegant

ok. 2399 zł
(Przybliżona cena z dnia: 15 maja 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.
Recenzja Huawei Watch 5. Tu się naprawdę dużo dzieje!
Zalety
wreszcie przeprojektowane oprogramowanie, które świetnie wygląda
doskonały design
szafirowe szkło
ekran AMOLED z Always on Display i jasnością do 3000 nitów
rozbudowane monitorowanie aktywności, zdrowia i snu
możliwość rozmów telefonicznych (zarówno przez BT jak i eSIM)
ładowanie indukcyjne (standard Qi)
kompatybilność z Androidem i iOS
Wady
nie jestem fanką wypukłego ekranu
czas pracy
mało aplikacji dostępnych na zegarek
brak płatności Quicko w momencie premiery
8
Ocena