Huawei Pura 70 Ultra (fot. Jakub Kordasiński | Tabletowo.pl)

Recenzja Huawei Pura 70 Ultra. Fotograficzny mocarz

Huawei w ostatnim czasie coraz bardziej przesuwa granice możliwości fotograficznych swoich smartfonów, niejednokrotnie zawstydzając konkurencję. Zeszłoroczny Huawei P60 Pro szybko został okrzyknięty królem fotografii i długo nie oddawał tego miana. Huawei Pura 70 Ultra zapoczątkowuje nową serię Pura (słowo to oznacza czystość) i ma być nowym otwarciem w mobilnej fotografii. I to akurat znowu im się udało. Serio.

Specyfikacja techniczna Huawei Pura 70 Ultra:

  • wyświetlacz OLED LTPO o przekątnej 6,8 cala, rozdzielczości 2844 x 1260 pikseli, z adaptacyjną częstotliwością odświeżania 1-120 Hz i jasnością do 2500 nitów, przyciemnianie PWM 1440 Hz, HDR Vivid, Kunlun Glass 2,
  • ośmiordzeniowy procesor Kirin 9010,
  • 16 GB RAM,
  • 1 TB pamięci wewnętrznej,
  • system Android z EMUI 14.2,
  • aparat główny 50 Mpix (matryca CMOS 1”, zmienna przysłona f/1.6-f/4.0, OIS) + ultraszerokokątny 40 Mpix (f/2.2, AF) + teleobiektyw 50 Mpix (3,5x optyczny, f/2.1, OIS, makro),
  • aparat przedni 13 Mpix (f/2.4, AF),
  • WiFi 6 (802.11a/b/g/n/ac/ax), 2.4 & 5 GHz, 2×2 MIMO, 1024 QAM, MU-MIMO,
  • 4G LTE, 3G, 2G, VoLTE + VoWiFi
  • dualSIM (2x nanoSIM),
  • Bluetooth 5.2 z kodekami SBC, AAC, LDAC, L2HC,
  • NFC,
  • GPS (L1+L5), AGPS, GLONASS, BeiDou, Galileo, QZSS, NavIC,
  • głośniki stereo,
  • dioda podczerwieni IrDA,
  • USB typu C 3.1,
  • akumulator o pojemności 5200 mAh, szybkie ładowanie przewodowe Huawei SuperCharge 100 W + indukcyjne SuperCharge 80 W + zwrotne bezprzewodowe 20 W,
  • wymiary: 162,6 x 75,1 x 8,4 mm,
  • waga: 226 g,
  • IP68.

Cena Huawei Pura 70 Ultra w momencie publikacji recenzji wynosi 6399 złotych za wariant 16/512 GB. Testowana przeze mnie wersja z pamięcią 1 TB nie jest dostępna w sprzedaży w Polsce. Smartfon można kupić w oficjalnym sklepie Huawei, a także w sklepach RTV Euro AGD, x-kom, Media Markt, Media Expert oraz Komputronik (to linki afiliacyjne, korzystając z nich wspieracie naszą działalność – dziękujemy!).

Marian, tu jest jakby luksusowo, czyli dwa słowa o pudełku

Producenci przyzwyczajają nas do coraz mniejszych i cieńszych pudełek ze smartfonami oraz – co za tym idzie – do braku ładowarki w zestawie sprzedażowym. Oczywiście, na całe szczęście są jeszcze wyjątki, a jednym z nich jest omawiany tutaj Huawei.

Huawei Pura 70 Ultra dociera do nas w kwadratowym, bardzo dużym jak na smartfon pudełku, na które nałożona jest dodatkowa, papierowa owijka z wytłoczonym wzorem. Już samo to sprawia, że czujemy, iż mamy do czynienia z urządzeniem w wysokiej półki.

Wewnątrz jest równie dobrze. Znalazła się tutaj ładowarka SuperCharge 100 W, która – podobnie jak poprzednio, została wyposażona w dwa porty – USB typu C oraz pełnowymiarowe USB. Nie da się ładować nią dwóch urządzeń jednocześnie, ale i tak jest to przydatne rozwiązanie, gdy do swoich urządzeń używamy przewodów z różnymi złączami. Poza nią, w zestawie jest także przewód obustronnie zakończony USB-C oraz etui.

Etui nie byle jakie, bo z zewnątrz pokryte skórą ekologiczną z naniesionym bardzo ładnym wzorem pasującym do designu urządzenia. Jest ono wykonane ze sztywnego tworzywa i osłania głównie same plecki oraz krawędzie smartfona.

Drugiego takiego smartfona po prostu nie ma

To, czy Huawei Pura 70 Ultra nam się podoba czy nie, jest kwestią mocno subiektywną. Nie da się jednak ukryć, że jego wzornictwo jest unikatowe na tle na rynku i drugiego tak wyglądającego smartfona po prostu nie znajdziemy. Całość konstrukcji to połączenie szkła, skóry ekologicznej i aluminium.

Ekran został pokryty szkłem Kunlun Glass 2, które – jak twierdzi Huawei – względem poprzedniej generacji, zastosowanej w P60 Pro i Mate 50 Pro, ma być o 300% bardziej odporny na zarysowania i o 100% na upadki. Wolałem tego nie sprawdzać na własnej skórze, ale zrobił to dla Was Robert. Efekt? Nawet upadek z najwyższego stopnia schodów i przekoziołkowanie na sam dół nie spowodowało stłuczenia ekranu.

Szkło jest równomiernie zakrzywione ze wszystkich czterech stron – nie są to ogromne, ale odczuwalne i widoczne zaoblenia. Podobne rozwiązanie pojawiło się już w P60 Pro i w moim odczuciu prezentuje to naprawdę świetnie. Same ramki wyświetlacza są w pełni symetryczne i dość cienkie.

Ah, no i zapomniałbym – na dzień dobry wyświetlacz pokryty jest folią ochronną. Jest ona bardzo dobrze dopasowana i mocno przyklejona, zatem osobiście zalecam pozostawienie jej przez pewien czas. Będzie dobrze chronić ekran przed zarysowaniami.

Plecki zostały pokryte wegańską skórą w jednym z trzech wariantów kolorystycznych – zielonym, który przypadł mi do testów, czarnym oraz brązowym (ostatni można kupić tylko na Huawei.pl). Materiał ten ma dość szorstką, lekko twardą fakturę i wytłoczony symetryczny wzór w romby, który nadaje tylnemu panelowi ciekawego designu.

Nie da się również ukryć, że równie oryginalnie wygląda też to, co zdobi lewy górny róg plecków, czyli wyspa z aparatami. Wykonano ją ze szkła i aluminium, ma kształt trójkąta z zaokrąglonymi bokami i – powiedzmy sobie wprost – jest wprost gigantyczna. Omówmy ją choć pokrótce.

Na górnej oraz dolnej krawędzi wyspy znalazły się ultraszeroki kąt oraz teleobiektyw. Po środku, bardziej wysunięte znalazło się oko (oczko byłoby tu nieadekwatnym słowem ;)) głównego obiektywu. I, poza tym, że jest on tak duże, to jeszcze… wysuwa się. Dobrze czytacie. Obok wyglądu samej wyspy, wysuwany obiektyw to chyba najbardziej charakterystyczny element Huawei Pura 70 Ultra.

Za wysuwaniem obiektywu stoi oczywiście automatyczny mechanizm – wysuwa się on w momencie włączenia aparatu (lub innej aplikacji go wykorzystującej) i chowa parę sekund po wyjściu z apki. Mechanizm podczas działania wydaje cichy, ale charakterystyczny dźwięk i, trzeba przyznać, że całościowo robi zaskakujące wrażenie.

W gwoli formalności dodam, że obecność mechanizmu wysuwania obiektywu nie wpłynęła na wodoodporność smartfona, zatem wciąż mamy tu pełne IP68 (2 metry głębokości do 30 minut). Jak twierdzi Huawei, konstrukcja aparatu ma rzekomo przetrwać do 300 tysięcy cykli wysuwania. Ponadto, oczko chowa się, gdy wykryje zbyt duży nacisk, albo smartfon wykryje, że właśnie zalicza upadek.

Ramka została wykonana z aluminium, ma subtelnie złoty kolor i została wykończona na wysoki połysk. Mimo iż wygląda to naprawdę ładnie, to niestety nie da się ukryć, że mocno gromadzi odciski palców i zabrudzenia. Jeśli zaś chodzi o rozmieszczenie portów na krawędziach – lewa jest pusta, na prawej znalazł się przycisk zasilania z czerwonym akcentem oraz podwójny klawisz regulacji głośności.

Na górze jest dioda podczerwieni, która może nam posłużyć do sterowania domowym sprzętem, przede wszystkim telewizorami czy klimatyzacjami – to miły dodatek. Od spodu, bez zaskoczenia, ulokowano slot na dwie karty nanoSIM, złącze USB typu C i jeden z głośników, zaś drugi, standardowo, znajduje się na górnej krawędzi ekranu.

Co w tym wszystkim chyba najistotniejsze, mimo że Huawei Pura 70 Ultra był testowany przez nas (mnie i Kasię) łącznie przeszło dwa miesiące, dobrze zniósł próbę czasu i nie nosi absolutnie żadnych śladów użytkowania. Skóra na pleckach nie wytarła się w żadnym miejscu, ramka nie jest zarysowana, podobnie jak ekran.

Wyświetlacz

Pod kątem jakości zastosowanego ekranu, Huawei Pura 70 Ultra absolutnie nie ma się czego wstydzić, choćby w najmniejszym calu, a patrzenie na niego podczas użytkowania jest zdecydowanie przyjemnym doświadczeniem.

Znalazł się tutaj 6,8-calowy panel OLED LTPO, którego rozdzielczość wynosi nieco niestandardowe 2844 x 1260 pikseli, zatem więcej niż Full HD+, choć troszeczkę szkoda, że nie jest to pełne QHD. Niemniej jednak, zagęszczenie pikseli (wynoszące 460 ppi) nie daje żadnych powodów do narzekania, a wszystkie czcionki i obrazy są ostre oraz czytelne.

Za sprawą LTPO, nie zabrakło oczywiście adaptacyjnej częstotliwości odświeżania w zakresie 1-120 Hz, która zmienia się w zależności od tego, co robimy na ekranie, natomiast jasność maksymalna określona jest tu na poziomie 2500 nitów. Jest także wsparcie dla wyświetlania treści w HDR, choć to raczej oczywiste.

I tak, jak wspomniałem na wstępie, mamy do czynienia z po prostu świetnym wyświetlaczem. Wyświetlana kolorystyka jest bardzo żywa, nawet na domyślnym ustawieniu. Gdyby jednak komuś tego nasycenia brakowało, znalazł się dodatkowy tryb wyrazisty.

Kąty widzenia wypadają świetnie, a jasność zarówno minimalna, jak i maksymalna nie dawały mi cienia powodów do marudzenia. Jasność wynosząca 2500 nitów w praktyce jest absolutnie satysfakcjonująca, pozwalająca w pełni komfortowo korzystać z ekranu nawet w lipcowym, mocnym słońcu.

Na pokładzie nie zabrakło również Always On Display, choć z pewnym haczykiem. Może ono działać w dwóch trybach – z tłem ekranu blokady oraz na czarnym tle.

Jeśli wybierzemy opcję wyświetlania tapety, wówczas AoD działa w trybie inteligentnym, co oznacza, że zapala się na chwilę w momencie, gdy dotkniemy ekranu, poruszymy telefonem albo wykryje on, że na niego patrzymy. Co muszę oddać – faktycznie, smartfon często dobrze reaguje na nasze spojrzenia i wyświetla AoD.

Po wybraniu opcji prezentowania Always On bez tła (tj. na czarnym ekranie), zyskujemy możliwość wyboru, czy ma ono wyświetlać się z harmonogramem godzinowym, na stałe albo inteligentnie.

Wydajność i kultura pracy Huawei Pura 70 Ultra

Jak bardzo byśmy chcieli, nie da się ukryć, że mamy tu do czynienia z pewnym regresem względem poprzednika. Huawei P60 Pro był bowiem napędzany Snapdragonem 8+ Gen 1, którego wówczas jedynym ograniczeniem był brak modemu 5G.

Za wydajność Huawei Pura 70 Ultra odpowiada autorski, ośmiordzeniowy układ HiSilicon Kirin 9010. Patrząc na suche wyniki benchmarków, wydajność samego procesora jest gorsza od wyżej wymienionego procesora Qualcomma, szczególnie słabiej wypada układ graficzny.

Wraz ze wspomnianym układem kooperuje 16 GB RAM oraz – w przypadku mojej wersji – 1 TB pamięci masowej. Tu jednak od razu muszę znaczyć, że mój egzemplarz testowy to konfiguracja, która nie jest dostępna do kupienia w Polsce. Jedyny dostępny na naszym rynku wariant Pura 70 Ultra to 16 GB RAM i 512 GB pamięci.

W codziennym użytkowaniu, wydajność Huawei Pura 70 Ultra nie daje większych powodów do narzekania. Widać, że mimo przeciwności, producent próbował wykrzesać co się da ze swojego procesora i na tyle, na ile to możliwe dobrze go zoptymalizować.

Interfejs przez zdecydowaną większość czasu pozostaje nienagannie responsywny, aplikacje uruchamiają się w bardzo dobrym tempie i na długo pozostają w pamięci operacyjnej, dzięki czemu w efekcie nie muszą za każdym razem być przeładowywane od zera.

Nie oznacza to jednak, że jest perfekcyjnie. To nie jest poziom zwinności i otwierania apek w mgnieniu oka niczym we flagowcach ze Snapdragonem 8 Gen 3, ani nawet 8 Gen 2. Zdarza się, że pojawiają się czasem widoczne czkawki i spowolnienia czy chrupnięcia animacji przy uruchamianiu albo wychodzeniu z aplikacji.

Miejscem, w którym można dostrzec przycięcia częściej niż w innych sytuacjach, jest otwieranie i wychodzenie z apki aparatu, która – bez zaskoczenia – jest po prostu mocno obciążająca. Raz zdarzyło mi się również, że aplikacja wysypała się do pulpitu po zrobieniu kilku zdjęć. Nie były to sytuacje na tyle nagminne, by utrudniały korzystanie z telefonu, ale odnotowuję, że miały miejsce.

W ogólnym rozrachunku, wydajność Huawei Pura 70 Ultra określiłbym mianem względnie bezproblemowej, ale jednak nie do końca takiej, jakiej oczekiwałbym po smartfonie tej klasy cenowej. Trochę szkoda.

No i jeszcze kwestia kultury pracy, która wypada dobrze, ale nie nienagannie. Na ogół smartfon pozostaje chłodny / letni, ale w momencie, gdy zaczynamy np. przełączać się między aplikacjami potrafi się odczuwalnie przygrzać – nie parzy, ale robi się cieplejszy.

Nagrzewanie najczęściej występuje w momencie dłuższego używania aparatu i robienia serii zdjęć albo wideo. Nie są to temperatury, które nazwałbym niebezpiecznymi i powodującymi dyskomfort, ale wystarczające, by powiedzieć, że smartfon zrobił się ciepły. Wysokie temperatury pojawiają się także podczas grania i testów syntetycznych, ale to akurat dość oczywiste scenariusze.

System i oprogramowanie – jak żyje się bez GMS w 2024 roku?

Zacznijmy od oczywistych oczywistości. Huawei Pura 70 Ultra pracuje pod kontrolą interfejsu EMUI 14.2, którego rdzeniem jest naturalnie Android. Huawei już od pewnego czasu nie wspomina o tym, z jaką iteracją Andka mamy do czynienia, bowiem nawet w sekcji informacji o systemie w ustawieniach mowa jest tylko o wersji EMUI. Wiemy natomiast, że jest to Android 12, podobnie zresztą jak w innych urządzeniach firmy.

Zanim jednak przejdziemy do tego, co najistotniejsze, czyli kwestii GMS, choć pokrótce pomówmy o tym, co oferuje sam system, a temu, pod kątem funkcjonalnym, naprawdę nic nie brakuje. Całość wygląda dość kolorowo, ale przy tym schludnie.

Nie brak tu opcji personalizacji, dedykowanej aplikacji z motywami do pobrania, a także przydatnych gestów (np. dwukrotne stuknięcie w ekran by zrobić screen) i gestów w powietrzu do nawigacji po interfejsie.

To teraz najbardziej paląca kwestia, czyli jak to jest z tym brakiem usług Google. Smartfony Huawei bez oficjalnego dostępu do GMS są na rynku już od 2020 roku i przez ten czas przeszły naprawdę długa drogę ewolucji. Początkowo sposobów na dostęp do szerszej ilości apek nie było zbyt wiele, jednak dość szybko zaczęło się to zmieniać.

Jednym z przełomowych momentów było pojawienie się aplikacji GBox i GSpace, które tworzą na telefonie wirtualną przestrzeń z dostępem do Sklepu Play. Obie te usługi mają swoje zalety i wady, ale w dużej mierze pozwalały ułatwić użytkowanie smartfonów Huawei. Teraz, jest to jeszcze prostsze, bowiem w ostatnim czasie do gry wkroczyło microG.

W dużym uproszczeniu, microG to usługi pozwalające uzyskać na urządzeniu Huawei dostęp do dużej części funkcjonalności usług Google. Jeszcze do niedawna, instalacja microG musiała odbywać się przez pobranie plików apk z dedykowanej strony.

Teraz zostało to już maksymalnie ułatwione, bowiem gdy tylko wpiszemy w sklep AppGallery nazwę jakiejkolwiek aplikacji Google (np. YouTube) i będziemy chcieli ją zainstalować, system sam poinformuje nas, że wymagana jest instalacja składników microG i możemy to zrobić za pomocą dosłownie paru kliknięć.

Po zainstalowaniu musimy już tylko zalogować się na nasze konto Google i w dużej mierze temat jest zamknięty. Od tej chwili możemy już bez problemu korzystać z aplikacji YouTube, GMail, Dysku Google, przeglądarki Chrome i tak dalej.

No dobrze, ale wciąż nie mamy dostępu do Sklepu Play, jak więc pobierać aplikacje? Oczywiście można by to robić z użyciem plików, jednak tu do gry wkracza kolejne ułatwienie w postaci sklepu o nazwie Aurora Store, który pozwala nam na pobieranie wszystkich aplikacji dostępnych w Sklepie Play. Pobieramy go z dedykowanej strony i instalujemy na urządzeniu z pliku apk. Co istotne, w Aurora Store nie jest już wymagane logowanie do konta Google.

Dużym plusem pobierania aplikacji przez Aurora Store jest możliwość ich łatwej aktualizacji właśnie poprzez sklep, podczas gdy normalnie musielibyśmy pobierać ręcznie kolejne pliki apk i instalować je w miejsce starych wersji. I, w ogólnym rozrachunku, ten sposób sprawdza bardzo dobrze – wszystkie aplikacje, w tym te autorstwa Google, działają poprawnie i rzadko zdarzają się jakieś problemy. Poza jedną kwestią…

Niestety, nadal nie mamy dostępu do Portfela Google (możemy go wprawdzie pobrać, ale nie działa), a co za tym też idzie, brak możliwości płatności zbliżeniowych z użyciem Google Pay. Alternatywnie wciąż możemy korzystać z płatności HCE wbudowanych w apkach poszczególnych banków lub z portfela Curve.

Koniec końców jednak, muszę oddać, że w tej chwili brak pełnoprawnych usług GMS nie jest już tak dużą przeszkodą i w większości kwestii, za sprawą microG oraz Aurora Store, jesteśmy w stanie funkcjonować niemal dokładnie tak, jak na każdym innym smartfonie z Androidem. Gdyby nie brakowało płatności Google Pay, mielibyśmy komplet.

Zabezpieczenia biometryczne

Dostęp do smartfona możemy zablokować przy pomocy optycznego skanera odcisków palców, umieszczonego oczywiście w wyświetlaczu. Co prawda chciałbym, by był on ulokowany nieco wyżej, ale koniec końców można się do tego umiejscowienia przyzwyczaić.

Co do jego działania nie mam żadnych poważnych zastrzeżeń. Skaner w zdecydowanej większości przypadków szybko weryfikuje linie papilarne i bez zwłoki odblokowuje urządzenie. Zdarzają się czasem sytuacje, że trzeba przyłożyć opuszek pod trochę innym kątem, albo odrobinę dłużej, ale z reguły odblokowanie odbywa się bardzo szybko.

W ramach alternatywy jest tu ównież rozpoznawanie twarzy. Co prawda nie ma tu żadnych dodatkowych czujników, zatem całość opiera się o przedni aparat, ale Huawei pozwala używać rozpoznawania twarzy do, na przykład, uzupełniania haseł podczas logowania.

Samo rozpoznawanie – bez zaskoczenia – działa wręcz świetnie. W dobrym oświetleniu weryfikacja twarzy odbywa się w mgnieniu oka.

Audio, głośniki i haptyka

O tym, że Huawei Pura 70 Ultra został wyposażony w dwa głośniki stereo, raczej wspominać nie trzeba. Wspomnieć należy jednak, jak one brzmią. A brzmią naprawdę bardzo, bardzo dobrze.

Dźwięk jest czysty w całym zakresie tonalnym, niezależnie od głośności – nawet na najwyższych poziomach nie ma przesterów. Brzmienie naprawdę może zadowolić. Mamy bliski środek, łagodną, ale obecną górę i całkiem sporo basu, którego mogłoby być więcej, ale – wbrew pozorom – wcale aż tak go nie brakuje. Całościowo to, jak grają głośniki, oceniam na solidną czwórkę z plusem.

Do pełni szczęścia zabrakło natomiast Dolby Atmos. Nie ma też żadnego korektora brzmienia głośników. Jest za to rozwiązanie zwane Huawei Histen, ale działa tylko po podłączeniu słuchawek.

Pozostając w kwestii audio, jako ciekawostkę dodam, że Huawei Pura 70 Ultra w połączeniu ze słuchawkami FreeBuds Pro 3, które jakiś czas temu miałem okazję testować i wciąż są jednymi z moich ulubionych pchełek TWS, dają ultrawysoką jakość dźwięku. Informuje nas o tym już znaczek Lossless, wyświetlający się w oknie połączenia i sekcji ustawień słuchawek.

To za sprawą kodeku L2HC 3.0, który jest obsługiwany póki co tylko przez ten model słuchawek oraz smartfony dwa smartfony – Pura 70 Pro i Pura 70 Ultra. Z jego użyciem, FreeBuds Pro 3 są w stanie odtwarzać bezprzewodowo dźwięk o jakości 24-bit/96 kHz z przepływnością do 1,5 Mb/s, a więc o połowę wyższą niż w popularnym kodeku LDAC (do 990 kb/s).

W efekcie, połączenie to pozwala uzyskać nam niemalże bezstratne audio i w ogromnej mierze wykorzystać potencjał platform Apple Music Lossless oraz Tidala HiFi. I tu faktycznie da się wychwycić dość sporą różnicę – dźwięk staje się bowiem jeszcze pełniejszy, rozdzielczy i bardziej szczegółowy.

Kilka słów należy się też haptyce. W skrócie ujmując, ta jest naprawdę bardzo dobrej jakości. Nie jest to jeszcze poziom tak świetny, jak w OnePlusie 12, ale Pura 70 Ultra zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. Wibracje są zróżnicowane, odpowiednio mocne, gdy tego potrzeba i nie dają wrażenia irytujących.

Recenzja Huawei Pura 70 Ultra

Zaplecze komunikacyjne

Na pokładzie Huawei Pura 70 Ultra znalazło się dwuzakresowe WiFi 6, 4G LTE z agregacją częstotliwości, Bluetooth 5.2 z obsługą kodeków SBC, AAC, LDAC i L2HC 3.0, a także GPS i NFC

No właśnie, zabrakło wsparcia dla sieci 5G. Czy będzie to odczuwalny brak zależy od naszych preferencji i dostępu do niej w naszej lokalizacji. Sam w pewnym stopniu ubolewam nad tym, z racji, że sieć 5G stale się rozwija i z pewnością będziemy obserwować dalszy rozwój, powiększanie zasięgu i wzrost prędkości. A przecież mówimy o urządzeniu, które kupujemy z perspektywy użytkowania przynajmniej przez najbliższe dwa lata. 

Jest dual SIM, realizowane dwoma kartami nanoSIM, ale niestety brakuje eSIM. Połączenia głosowe realizowane są z wykorzystaniem VoLTE oraz VoWiFi, zatem akurat pod tym względem na szczęście nic nie brakuje.

Zostawiając z boku brak 5G i eSIM, pozostałe elementy zaplecza komunikacyjnego spisują się bez cienia zarzutów. WiFi jest stabilne i osiąga świetne prędkości (jedne z najlepszych, jakie kiedykolwiek uzyskałem na testowym smartfonie), a LTE w pełni poprawnie łapie zasięg, także z wykorzystaniem agregacji i zapewnia dobre wyniki szybkości przesyłania. 

Czas pracy

Huawei Pura 70 Ultra został wyposażony w akumulator o sporej pojemności wynoszącej 5200 mAh, zatem producentowi udało się upchnąć większą baterię niż w poprzedniku – w P60 Pro było to 4815 mAh.

Muszę też wspomnieć, że niestety EMUI nie ułatwia monitorowania czasu włączonego ekranu, bowiem licznik ten resetuje się każdej doby przed północą, a nie cykl po cyklu i często powoduje to przegapienie momentu na zrobienie zrzutu ekranu. Użytkownikom nie robi to oczywiście żadnej różnicy, ale z mojej, recenzenckiej perspektywy, bywa to irytujące.

Tak czy inaczej, Pura 70 Ultra w moich rękach bez problemu był w stanie wytrzymać pełny dzień użytkowania od rana do wieczora bez ładowania, a nierzadko i więcej. Tym, co muszę pochwalić, jest mała utrata energii w trybie czuwania, gdy telefon leży nieużywany.

Wyniki SoT, czyli czasu na włączonym ekranie, w cyklu mieszanym, z użyciem zarówno WiFi i LTE, wynosił z reguły około 5-5,5 godzin. Gdy smartfon znacznie więcej łączył się z WiFi, uzyskiwałem przynajmniej 6 godzin. Przy przeważającym użytkowaniu poza domem, z łącznością LTE mogłem liczyć na około 4 godziny SoT.

Pura 70 Ultra został wyposażony w szybkie ładowanie Huawei SuperCharge o mocy 100 W z użyciem dołączonego do zestawu adaptera. Po aktywacji trybu turboładowanie, pierwsze 50% uzyskujemy po upływie 15 minut, zaś pełne 100% pojawia się, gdy minie około 35-40 minut. Jest więc naprawdę bardzo dobrze.

Bez funkcji turboładowania, a zatem z użyciem niższej mocy, smartfon ładuje się nieco wolniej, bo w mniej więcej 45 minut do pełna. W drugim przypadku, da się odczuć wyraźnie mniejsze nagrzewanie, o czym zresztą uprzedza sam producent przy włączaniu turboładowania.

Poza szybkim przewodowym, do dyspozycji jest także szybkie ładowanie indukcyjne 80 W przy zastosowaniu dedykowanej ładowarki. Jest również bezprzewodowe ładowanie zwrotne 20 W, mogące posłużyć nam do awaryjnego uzupełnienia energii w słuchawkach lub zegarku.

Aparat to najjaśniejsza gwiazda Huawei Pura 70 Ultra

Na koniec, niczym wisienka na torcie, został nam aparat, czyli aspekt, którym producent chwali się najbardziej. I nic dziwnego, bowiem już same technikalia wyglądają imponująco, a dalej jest tylko lepiej. Zacznijmy właśnie od tych technikaliów.

Huawei Pura 70 Ultra został wyposażony w trzy obiektywy. Główny wysuwa się i skrywa 1-calową matrycę CMOS o rozdzielczości 50 Mpix ze zmienną, fizyczną 9-stopniową przysłoną w zakresie f/1.6-4.0 i optyczną stabilizacją. Ultraszeroki kąt to sensor 40 Mpix f/2.2 z autofocusem, a ostatni to peryskopowy teleobiektyw 50 Mpix f/2.1 z 3,5-krotnym zbliżeniem optycznym, OIS oraz trybem makro.

Jeśli zerkacie na Tabletowo regularnie, to jakiś czas temu mogliście mieć okazję zobaczyć już nieco zdjęć wykonanych Huawei Pura 70 Ultra, które Kasia zrobiła dla Was przy okazji pobytu na Teneryfie. Przyjrzyjmy się teraz ich większej ilości.

Fotki wykonywane za dnia wyglądają, co tu dużo mówić, po prostu fenomenalnie. Trudno jakoś szczególnie wyróżnić którykolwiek z obiektywów, bo dosłownie wszystkie trzy są w stanie ustrzelić świetne zdjęcia. Szczegółowość, rozpiętość tonalna, odpowiednio nasycona kolorystka, skuteczny HDR – wszystko jest na swoim miejscu i wygląda dokładnie tak, jak powinno.

Co również bardzo istotne, kolorystyka wszystkich trzech ogniskowych jest ze sobą bardzo zbieżna. Nawet wtedy, gdy zaczynamy dokonywać większych zbliżeń na teleobiektywie, ten wciąż trzyma barwy w ryzach i nie skręca w żadną ze stron.

Warto wspomnieć też o funkcji ultramigawki, dzięki której Huawei Pura 70 Ultra jest w stanie zrobić ostre zdjęcie obiektom poruszającym się z prędkością nawet do 300 km/h. I rzeczywiście to działa, co również Kasia sprawdziła swoim materiale z Teneryfy – efekty naprawdę bardzo zadowalają.

Dla urozmaicenia, poniżej także trochę więcej zdjęć – tym razem wykonanych w pionie. Tutaj, część z nich została zrobiona głównym obiektywem, a część z użyciem oczka telefoto.

Ultraszeroki kąt nie odbiega szczegółowością ani jasnością fotek od pozostałych ogniskowych. Nie ma również problemów z ostrością, także na brzegach kadrów, przez co w efekcie, zdjęcia dzienne wykonane aparatem ultraszerokokątnym nie odstają od reszty.

Teleobiektyw umożliwia 3,5-krotne zbliżenie optyczne, co nie jest szalenie imponującą wartością (wszakże Galaxy S24 Ultra ma dodatkowy obiektyw z 5x zoomem optycznym), ale na co dzień daje on bardzo zadowalające efekty.

Bez zaskoczenia, fotki z przybliżenia 3,5x wyglądają wprost rewelacyjnie, ale w zdecydowanej większości przypadków także i 10x nie ma się czego wstydzić – wielokrotnie na takim zbliżeniu udawało mi się ustrzelić naprawdę szczegółowe obrazki. I, nie dość, że mają one bardzo dużo detali, to jeszcze świetny bokeh za pierwszym planem. Wygląda to wprost zaje… fajnie ;).

Maksymalna wartość zbliżenia cyfrowego to 100x. Jak nietrudno się domyślić, nie wygląda ono nad wyraz szczegółowo, a mówiąc wprost, jest po prostu zaszumione i zazwyczaj pozbawione detali. Realnie jednak, czasami jeszcze 50-krotne przybliżenie potrafi wyglądać bardzo akceptowalnie.

Fotki makro możemy wykonać z użyciem ultraszerokiego kąta, gdyż ten oczywiście został wyposażony w autofocus, ale znacznie, znacznie lepsze efekty uzyskamy wykorzystując do tego teleobiektyw. Musimy jednak wykazać się dość stabilną ręką podczas robienia makro – w przeciwnym wypadku może się zdarzyć, że finalne zdjęcie wyjdzie rozmazane.

Teleobiektyw pozwala na ostrzenie z odległości już 5 cm, zatem dokładając do tego zbliżenie, jesteśmy w stanie otrzymać bardzo, ale to bardzo dobrze wyglądające makro. Spójrzcie chociażby na, w moim odczuciu najlepiej wyglądające, zdjęcie kropli wiszącej na igle drzewa, czy pająka tkającego sieć.

Zdjęcia po zmroku możemy wykonać w trybie automatycznym – wówczas to algorytmy aparatu decydują o dłuższym naświetlaniu – albo wybrać ręcznie tryb nocny, który jest dostępny do szybkiego uruchomienia z poziomu paska trybów w aplikacji aparatu

W ogólnym rozrachunku, fotki nocne z Huawei Pura 70 Ultra mają w sobie to coś, co sprawia, że zdecydowanie mogą się podobać i w większości przypadków wychodzą one naprawdę bardzo udane. Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, osobiście często bardziej podobają mi się efekty uzyskiwane w trybie auto, gdyż w nocnym potrafią wychodzić one nieco za bardzo naświetlone.

Najlepiej prezentują się nocne kadry ustrzelone głównym obiektywem. Ultraszeroki kąt potrafi czasami przy ciemniejszych sceneriach łapać odrobinę szumów, ale już teleobiektyw wypada bardzo podobnie, co główne oczko.

Zamykając kwestię foto zostały nam jeszcze zdjęcia z przedniego aparatu, czyli selfiaki. Te wypadają po prostu bardzo w porządku. Są wystarczająco dobrze uzbrojone w detale, prezentują naturalną kolorystykę i nie przekłamują odcieni skóry. Mamy możliwość robienia fotek ze standardowego, jak i szerszego pola widzenia.

Tryb portretowy dobrze odcina naszą sylwetkę od tła, choć zdarzają się sytuacje, że algorytmy nieco się gubią – szczególnie w okolicach końcówek włosów na czubku głowy. Oczywiście efekt rozmycia możemy dopasować w trakcie robienia zdjęcia, jak i włączyć upiększanie (serio, nie wiem, komu to potrzebne ;)).

Wideo nagramy w rozdzielczości wynoszącej maksymalnie 4K przy 60 klatkach na sekundę i, co istotne, taką wartość klatek możemy mieć ustawioną na wszystkich trzech ogniskowych oraz bezproblemowo się między nimi przełączać w trakcie nagrywania.

A skoro już mowa o przełączaniu, wspomnieć muszę, że moim – małym, bo małym, ale jednak – zarzutem jest fakt, że samo przejście między ogniskowymi w trakcie kręcenia nie jest przesadnie płynne i następuje widoczny przeskok. Mogłoby to wyglądać nieco lepiej.

Jakość wideo oceniam jednak pozytywnie. Stabilizacja działa bardzo dobrze, zakres tonalny jest szeroki, szczegółowość bardzo wysoka, kolorystyka bliska naturalnej (ale trochę nasycona), a autofocus zazwyczaj reaguje szybko i celnie. Jest tutaj nawet tryb makro wideo, który, podobnie jak zdjęcia makro daje bardzo zadowalające efekty.

Recenzja Huawei Pura 70 Ultra

Podsumowanie

Gdybym miał w skrócie opisać Huawei Pura 70 Ultra, powiedziałbym, że jest to doskonały aparat, ale nieidealny smartfon, bowiem możliwości fotograficzne istotnie stanowią w jego przypadku pierwsze skrzypce, a Pura 70 Ultra jest w stanie na tym polu mocno zawstydzić konkurencję, lecz są aspekty, które nie wypadają aż tak perfekcyjnie.

O aparacie już kilkukrotnie wypowiedziałem się w superlatywach, więc zrobię to po raz ostatni – Huawei Pura 70 Ultra oferuje doskonałe umiejętności foto i jest on dla mnie w zasadzie królem tej materii. Po prostu. Poza tym, ma też świetny ekran, bardzo dobre głośniki, szybkie ładowanie, dobrą baterię oraz solidną konstrukcję z odpornym szkłem Kunlun.

Wydajność stoi na dobrym poziomie i przez większość czasu nie sprawia problemów, jednakże nie jest do końca taka, jaką chciałbym mieć we flagowym urządzeniu. Do szczęścia brakuje także obsługi sieci 5G oraz wirtualnych kart eSIM – o ile to drugie nie jest aż taką przeszkodą, tak 5G zdecydowanie chciałbym tu zobaczyć i jest to srogi brak z perspektywy długoletniego użytkowania.

Sama nakładka EMUI jest estetyczna i funkcjonalna, ale smartfonowi brakuje oficjalnego dostępu do usług Google, co stanowi problem, ale znacznie mniejszy niż wcześniej. Obecnie MicroG jest w stanie zapewnić dostęp do większości aplikacji, z których korzystamy, i w zasadzie jednym najpoważniejszym problemem jest tak na dobrą sprawę brak płatności Google Pay.

Nie mam wątpliwości, że gdyby nie brak pełnoprawnego GMS i 5G, no i gdyby pojawił się jednak wydajniejszy procesor, mielibyśmy do czynienia ze smartfonem, który bez zająknięcia stałby się najlepszym flagowcem na rynku.

Huawei Pura 70 Ultra to według mnie szalenie godny wybór dla osób, którym zależy na bezwzględnie najlepszym smartfonowym aparacie w swojej kieszeni, ale są w stanie pójść na kompromisy w innych kwestiach i wymienione w recenzji niedogodności nie stanowią dla nich bezwzględnego problemu.

Recenzja Huawei Pura 70 Ultra. Fotograficzny mocarz
Zalety
doskonały aparat!
świetny ekran
bardzo dobre głośniki
nietuzinkowy wygląd, solidna konstrukcja
odporne szkło Kunlun Glass
dobry czas pracy
szybkie ładowanie przewodowe i indukcyjne
szybka ładowarka i ładne etui w zestawie
Wady
brak usług Google i Google Pay
brak 5G
wydajność powinna być bardziej flagowa
brak eSIM
brak Dolby Atmos
8
Ocena