Przyznaję – do testów Huawei P smart 2021 podchodziłam z zaciekawieniem. Raz, że jest to smartfon za zaledwie 699 złotych, dwa – jest wielki, a ja preferuję mniejsze urządzenia, a trzy – działa pod kontrolą Androida, ale z HMS. Podczas testów okazało się, że sytuacja z aplikacjami w AppGallery jest lepsza niż jeszcze kilka miesięcy temu, a sam smartfon – całkiem przyjemny w użytkowaniu.
Specyfikacja Huawei P smart 2021:
- płaski wyświetlacz IPS 6,67” o rozdzielczości 2400×1080 pikseli,
- czterordzeniowy procesor Kirin 710A z Mali-G51 MP4,
- 4 GB RAM,
- 128 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 10 z EMUI 10.1.1,
- aparat główny 48 Mpix f/1.8, ultraszerokokątny 120 stopni 8 Mpix f/2.4, macro 2 Mpix f/2.4, soczewka do głębi 2 Mpix f/2.4,
- aparat przedni 8 Mpix f/2.0,
- LTE,
- dual SIM,
- GPS, Glonass, Beidou,
- Bluetooth 5.1,
- WiFi
- USB typu C,
- slot kart microSD,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 5000 mAh,
- czytnik linii papilarnych na prawej krawędzi,
- wymiary: 165,7 x 76,9 x 9,3 mm,
- waga: 206 g.
Cena Huawei P smart 2021 w momencie publikacji recenzji: 699 złotych
Huawei P Smart 2021 w Media Expert
Wzornictwo, jakość wykonania
Nawet nie wiecie jak bardzo cieszy mnie fakt, że czasy, w których dostępne były jedynie czarne i białe wersje kolorystyczne smartfonów, odeszły w zapomnienie. W moich rękach przez ostatnie tygodnie znajdował się zielony Huawei P smart 2021, którego obudowa mieni się w zależności od oświetlenia. W jednej chwili jest ciemna jak butelkowa zieleń, by po chwili prezentować się w turkusie.
Zabieg ten jest miły dla oka i sprawia, że telefon zdecydowanie może się podobać. Tak samo, jak fakt, że tył jest błyszczący, podczas gdy krawędzie okalające telefon – zmatowione. Urządzenie zostało co prawda wykonane z tworzywa sztucznego, ale jego krawędzie bardzo skutecznie imitują aluminium, podobnie jak tylna obudowa – szkło.
Patrząc w stronę P smarta 2021 musicie mieć świadomość, że przez wzgląd zastosowania 6,67-calowego ekranu, jego konstrukcja jest duża – mierzy 165,7 x 76,9 x 9,3 mm i dość ciężka – waży 206 g, do czego po prostu trzeba się przyzwyczaić.
Rzućmy od razu okiem na poszczególne krawędzie smartfona. Na pierwszy ogień dolna i od razu dwa dobre wiadomości – pierwszą jest obecność 3.5 mm jacka audio, drugą – USB typu C. Do kompletu mamy obok jeden z mikrofonów oraz głośnik, niestety mono, który jest zaskakująco głośny i donośny (jego jakość jest niezła do mniej-więcej połowy skali głośności, później robi się nieprzyjemnie i przyjemność ze słuchania muzyki mocno spada). U góry mamy jedynie drugi z mikrofonów.
Lewy bok telefonu skrywa w sobie szufladkę na dwie karty nanoSIM i dodatkowo slot kart microSD, co oznacza, że nie musimy iść na kompromis i albo korzystać z dual SIM, albo możliwości rozszerzenia pamięci, której tutaj jest sporo, bo aż 128 GB. Prawy bok z kolei poświęcony został na przyciski regulacji głośności oraz, osadzony w niewielkim wgłębieniu, włącznik ze zintegrowanym fizycznym czytnikiem linii papilarnych.
Z tyłu mamy nieco wystającą ponad poziom obudowy wysepkę z aparatami, która nie przeszkadza w korzystaniu ze smartfona, gdy ten leży na płaskiej powierzchni. Z przodu natomiast tafla 6,67-calowego wyświetlacza otoczona w miarę smukłymi ramkami z nieco grubszym “podbródkiem”. W ekranie znalazł się otwór na przedni aparat o rozdzielczości 8 Mpix, z kolei nad nim – głośnik do rozmów.
Wyświetlacz
Ekran IPS, jaki został zastosowany w Huawei P smart 2021, ma przekątną 6,67”, rozdzielczość – 2400 x 1080 pikseli, czyli Full HD+ oraz standardowe odświeżanie na poziomie 60 Hz. Wyświetlacz nie jest zakrzywiony, a całkowicie płaski.
Biorąc pod uwagę cenę urządzenia, rozdzielczość ekranu jest w porządku – czcionki wyświetlane na ekranie są czytelne i nie można im wiele zarzucić. Co ciekawe, w ustawieniach znajdziemy nawet opcję jej obniżenia do HD+ (1600×720 pikseli). I, choć dostępna jest możliwość korzystania z inteligentnego doboru rozdzielczości, polecam ustawić na sztywno wysoką (2400×1080).
Jeśli chodzi o same technikalia, uważam, że ekranowi brakuje nieco nasycenia, ale w większym stopniu – kontrastu. Dodatkowo kolory są nieco zimne, biel nie jest idealnie biała, a lekko poszarzała. Kąty widzenia są w porządku, reakcja na dotyk – bez zarzutu.
Jasność minimalna jest niska i nie przeszkadza korzystając z telefonu nocą, maksymalna z kolei nieźle sprawdza się w słoneczne dni, choć nie narzekałabym, gdyby była jeszcze ciut wyższa. Czujnik światła dobrze sprawdza się w swojej roli, choć odniosłam wrażenie, że jest nieco nadgorliwy – momentami rozjaśnia ekran zbyt mocno.
W ustawieniach ekranu znajdziemy ochronę wzroku (filtr światła niebieskiego), tryb e-książki, tryb ciemny, jak również opcję zmiany trybu kolorów (normalne / wyraziste) oraz temperatury barwowej (domyślna / ciepła / zimna).
Domyślnie na ekranie znajduje się folia ochronna, która bardzo dobrze sprawdza się w swojej roli i przyjmuje wszelkie ryski na siebie. Dopóki się w żaden sposób nie zadrze – warto ją zostawić na swoim miejscu.
Działanie, oprogramowanie
Huawei P smart 2021 działa pod kontrolą, jak to się śmiejemy w redakcji, nieśmiertelnego Kirina 710 (tego samego, co znajdziemy np. w Huawei P30 Lite) z Mali-G51 MP4 i 4 GB RAM. No i cóż, nie ma co się rozwodzić na ten temat: P smart 2021 działa dokładnie tak, jak wskazywałaby na to jego cena.
Smartfon nie wyróżnia się szybkością zarezerwowaną dla urządzeń premium, ale też odnoszę wrażenie, że nikt od niego tego nie oczekuje. Na otwarcie poszczególnych aplikacji musimy chwilkę poczekać, ale prawda jest taka, że jeśli ktoś nie korzystał wcześniej z żadnego średniaka, a tym bardziej z flagowca, nawet nie zwróci na to uwagi.
Fakt, że przez większość czasu korzystam z flagowców lub wyższej-średniej półki i spokojnie użytkowałam P smarta 2021 na co dzień, jedynie potwierdza, że działa po prostu przyzwoicie.
Smartfon nie nagrzewa się podczas użytkowania – jedynie podczas grania staje się lekko ciepły w okolicy aparatu. A z graniem radzi sobie całkiem dobrze. W Asphalt 9: Legends widać spadki płynności, ale przy tej klasie sprzętu to naturalne.
Jeśli chodzi o testy syntetyczne, standardowo odsyłam Was do wyników poniżej:
- AnTuTu: 156103
- GeekBench 5:
- single core: 298
- multi core: 1306
- 3DMark:
- Wild Life: 562
- Sling Shot: 1480
- Sling Shot Extreme – OpenGL ES 3.1: 1084
- API Overhead OpenGL ES 3.0: 62 999
- API Overhead Vulkan: 289 425
Na pokładzie Huawei P smart 2021 mamy system Android w wersji 10 z poprawkami zabezpieczeń datowanymi w momencie publikacji recenzji na 1 sierpnia 2020, z nakładką EMUI 10.1.1. Smartfon nie wspiera usług Google (Google Mobile Services), a HMS (Huawei Mobile Services), do czego odniosę się za chwilę.
Teraz warto pokrótce przyjrzeć się dodatkom, które znajdziemy w ustawieniach telefonu. A nie ma ich przesadnie dużo, co oceniam na plus – nie zaśmiecają niepotrzebnie systemu. Mamy tu takie dodatki, jak, przede wszystkim, Huawei Share, tryb projekcji bezprzewodowej, higiena cyfrowa, tryb obsługi jedną ręką, obsługa wielu okien, szybkie wywoływanie aparatu, robienie zrzutu ekranu dwukrotnym stuknięciem knykciem w ekran, nagrywanie ekranu przez dwukrotne stuknięcie dwoma knykciami podnieś telefon, by wybudzić czy wycisz, odwracając telefon. Jest też sporo ułatwień dostępu.
Co z tym HMS?
Jak już wiecie z moich pierwszych wrażeń, przygodę z P smartem 2021 zaczęłam od skopiowania kontaktów i aplikacji z P30 Pro za pomocą narzędzia Phone Clone. Bez kontaktów (które mam zapisane na koncie Google) nie wyobrażam sobie życia (inna rzecz, że jestem osobą, która raczej rzadko odbiera połączenia przychodzące ;)), a i instalacja części aplikacji od początku to kwestia poświęcenia sporej ilości czasu – zwłaszcza tych, które w AppGallery nie są dostępne.
No bo wiecie, AppGallery, czyli autorski sklep z aplikacjami, który od wielu miesięcy rozwija Huawei, z miesiąca na miesiąc rozszerza się o kolejne ważne i popularne programy. Wielu aplikacji jeszcze brakuje, ale bez problemu można je dograć z plików .apk (zwłaszcza mając zainstalowany program APK Pure, który polecam – działa na podobnej zasadzie, jak każdy inny sklep z aplikacjami).
Tym sposobem mam smartfon z działającymi programami, których większość osób szukających telefonu do tysiąca złotych, używa. Mam tu na myśli pocztę, Facebooka, Messengera, Instagram, Mapy Google, Yanosika, aplikację banku (z działającym Blikiem), Netflix, Spotify, Player, WhatsApp, SkyCash, Feedly, Revoluta. Mam też Discorda i Twittera, czyli dwie aplikacje, które są mi bardzo potrzebne w pracy – te jednak, wciąż, niestety, nie wyświetlają powiadomień, co jest dla mnie niezmiennie kłopotliwe.
Z YouTube korzystam w przeglądarce, choć posiadaczy wersji Premium zasmuci brak opcji korzystania z programu w małym oknie czy też na wyłączonym ekranie. Część aplikacji zastąpiłam też odnośnikami do ich webowych wersji, które mam pod ręką w postaci widżetu na ekranie – to też jest jakiś pomysł na to, jak brak można obejść.
Gdybyście w tej chwili czytali recenzję Huawei Mate 40 Pro mojego autorstwa (a musicie wiedzieć, że przygotowuje ją dla Was Andrzej), z całą pewnością ta część by była dłuższa. Rozwodziłabym się na temat braku dostępu do Dokumentów Google (z których namiętnie korzystam, a z którymi Huawei chce podjąć rękawice, prezentując ostatnio swoje Huawei Docs), jak i wspomnianego braku powiadomień w dwóch ważnych dla mnie aplikacjach, ale… P smart 2021 to przystępny cenowo smartfon, którego zadania będą w rękach większości z Was ograniczone do podstawowych.
Brak Google Mobile Services nie musi być wielkim problemem – wszystko zależy od indywidualnych wymagań potencjalnego klienta i jego podejścia do tematu. I tak też postanowiłam na to spojrzeć biorąc na tapet test Huawei P smart 2021 – mam nadzieję, że słusznie.
Zaplecze komunikacyjne
Jak już wiecie z wypunktowanych na początku recenzji parametrów technicznych, na pokładzie Huawei P smart 2021 znajdziemy następujące moduły: 4G, GPS, Bluetooth 5.1 oraz jednozakresowe WiFi 2,4 GHz. Niestety, smartfon nie oferuje NFC. Wszystkie wspomniane moduły działają bardzo dobrze – nie uświadczyłam podczas testów żadnych problemów z ich pracą.
Jakość rozmów telefonicznych stoi na bardzo dobrym poziomie – nie mam się do czego przyczepić.
Smartfon, jak już wiecie, ma 128 GB pamięci wewnętrznej (108 GB do wykorzystania), którą można rozszerzyć korzystając z karty microSD. Szybkość pamięci, zastosowanej w P smart 2021, przetestowałam standardowo w Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 300,63 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 178,4 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 65,68 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 59,97 MB/s.
Biometryka
Odkąd pamiętam Huawei słynął ze świetnych fizycznych czytników linii papilarnych – niezależnie od tego, czy były umieszczone pod ekranem, z tyłu na obudowie czy na prawej krawędzi telefonów. W P smart 2021 skaner odcisków palców znajdziemy na prawym boku – został zintegrowany z włącznikiem. I, cóż, muszę stwierdzić, że działa świetnie. Wystarczy przyłożyć do niego palec, by momentalnie odblokował dostęp do zawartości telefonu – jest naprawdę dobrze.
Drugim zabezpieczeniem biometrycznym jest rozpoznawanie twarzy i tu również miłe zaskoczenie – bardzo rzadko się myli, a jeśli już, to w gorszych warunkach oświetleniowych. Faktem jest jednak, że rozwiązanie to jest nieco wolniejsze niż czytnik linii papilarnych.
Akumulator
Jeśli miałabym wskazać największą zaletę Huawei P smart 2021, to byłby to bez wątpienia akumulator, którego pojemność wynosi 5000 mAh. Zacznę może od tego, że bardzo trudno jest go rozładować w ciągu jednego dnia – w moich rękach było to trudne, więc spodziewam się, że mniej wymagające osoby, do których przecież skierowany jest ten sprzęt, spokojnie będą osiągały dwa, a nawet trzy dni pracy z daleka od ładowarki.
W moim przypadku P smart 2021 działał dwa dni, gdy korzystałam z niego na WiFi, z czego na ekranie (SoT) wynosił 7,5-8 godzin lub pełny dzień, gdy przełączałam się tylko na LTE, ale z SoT na zbliżonym poziomie – 7 godzin.
Całodzienna wycieczka ze stale włączonym GPS i WiFi z hotspotu samochodowego, rozładowała smartfon po całym dniu, z SoT na poziomie 8,5 godziny. Standardem było jednak, że dzień kończyłam z ok. 50-60% naładowania baterii, czyli srogim zapasem energii na kolejny dzień działania.
W zestawie ze smartfonem otrzymujemy 22,5-Watową ładowarkę, co – w obliczu tego, że do najnowszych iPhone’ów Apple nie dodaje tego akcesorium w ogóle, a do ponad trzykrotnie droższego Galaxy S20 FE Samsung dorzuca 15-Watową ładowarkę – brzmi świetnie.
Za jej pomocą smartfon naładujemy w dwie godziny, co jest dobrym wynikiem przy ogniwie tej pojemności. Dla porządku dodam jedynie, że telefon nie wspiera ładowania indukcyjnego, choć nie sądzę, by ktokolwiek się tego po nim spodziewał.
Aparat
Producent chwali się, że Huawei P smart 2021 oferuje poczwórny aparat. Sprawdźmy zatem, co się kryje pod tym stwierdzeniem.
Do naszej dyspozycji został oddany aparat główny 48 Mpix f/1.8, ultraszerokokątny 120 stopni 8 Mpix f/2.4, do tego macro 2 Mpix f/2.4 i, liczona jako czwarty aparat, soczewka do głębi – 2 Mpix f/2.4. Jak się ten zestaw sprawdza w praktyce?
Zupełnie poprawnie. Podczas testów słonecznych dni było mało, co nieco utrudniło sytuację testowanemu modelowi. Faktem jest bowiem, że przystępne cenowo smartfony dobrze radzą sobie z fotografowaniem w dobrych warunkach oświetleniowych (czy też naturalnym słońcu), a gorzej, gdy tego światła zaczyna brakować lub jest po prostu szaro. I dokładnie tak samo jest w przypadku P smart 2021.
Zdjęcia robione głównym obiektywem za dnia są ładne, ale dość nierówne – co kilka zdjęć któreś nie wychodzi. Pokuszę się też o stwierdzenie, że występuje tu ładny bokeh, gdy fotografujemy obiekty znajdujące się na pierwszym planie.
Do naszej dyspozycji jest maksymalnie 6-krotny zoom, którego jakość pozwala na np. odczytanie ulicy z bloku budynku czy nazwy firmy z billboardu, aczkolwiek widać wyraźnie, że zdjęcia te są już mocno zaszumione.
Zmiana obiektywu z głównego na ultraszerokokątny od razu pozwala dostrzec jedną rzecz – znaczną różnicę w balansie bieli tychże i odwzorowaniu kolorów. Do tego dochodzi też mniejsza szczegółowość i ostrość. Jest też makro, ale to traktuję wyłącznie w ramach ciekawostki – rozdzielczość 2 Mpix świadczy sama o sobie.
Zdjęcia nocne? W trybie automatycznym potrafią być lekko zamydlone, natomiast z niezłej strony – jak na półkę cenową modelu – pokazuje się tryb nocny. Rozjaśnia zdjęcia, podbija kontrast i wyostrza kadr. Skutkiem ubocznym jest pojawienie się większej ilości szumów, ale w ogólnym rozrachunku tryb nocny pokazuje się z dobrej strony. W przypadku ultraszerokiego kąta tryb nocny nie jest dostępny.
Przedni aparat ma rozdzielczość 8 Mpix i jasność f/2.0. Do naszej dyspozycji jest oddany tryb automatyczny oraz portretowy. Niestety, aparat ma tendencję do przepalania jasnych obszarów kadru, w tym nawet ludzkiej skóry.
Jeśli chodzi o nagrywanie wideo, możemy nagrywać je maksymalnie w Full HD (1080p) w 60 kl./s. Niestety, tutaj P smart 2021 nie pokazuje się z najlepszej strony.
Podsumowanie
W niniejszej recenzji starałam się przedstawić Wam Huawei P smart 2021 próbując wcielić się, najlepiej, jak potrafiłam, w potencjalnego klienta chcącego go kupić. Nie z perspektywy osoby, która żongluje ciągle flagowymi smartfonami, odlepionej od rzeczywistości. I, patrząc z tej perspektywy, Huawei P smart 2021 wydaje się być po prostu udanym smartfonem.
Osoby, które go wybiorą, z całą pewnością będą zadowolone z jego czasu pracy, który jest wyśmienity, dużego ekranu, 128 GB pamięci wewnętrznej, możliwości korzystania z dwóch kart SIM i jednoczesnej możliwości użytkowania slotu kart microSD, jak również obecności 3.5 mm jacka audio.
Wyzwaniem (ale takim do przeskoczenia) może się okazać fakt korzystania ze smartfona z HMS, choć to jest bardzo mocno indywidualna kwestia. Sama jakość zdjęć oraz to, jak smartfon działa, odnoszę wrażenie, że bardzo dobrze koresponduje z jego ceną.
A co Wy sądzicie na temat Huawei P smart 2021?