Huawei MatePad Pro 13.2″ to najnowsze dziecko marki w kategorii tabletów. Dopisek „Pro” nie wziął się tutaj znikąd, co da się mocno odczuć już przy pierwszym kontakcie z urządzeniem. No dobrze, a jakie wrażenie zostawia on po sobie przy znacznie bliższej i dłuższej styczności? Potrzymam Was trochę w niepewności – wszystkiego dowiecie się czytając niniejszą recenzję.
Niejednokrotnie wspominałem już o tym, że mam nieodparte wrażenie, że tablety wróciły do łask – zarówno producentów, jak i użytkowników. Potrafią one coraz więcej, przez co dużo częściej są w stanie zastąpić nam laptopa, mając przy tym zdecydowanie wygodniejszą i dużo bardziej wszechstronną formę. Postanowiłem sprawdzić czy tak też jest w przypadku nowego tabletu Huawei, który właśnie dziś trafia do przedsprzedaży w Polsce.
Specyfikacja techniczna Huawei MatePad Pro 13.2″:
- wyświetlacz Flexible OLED o przekątnej 13,2 cala, rozdzielczości 2880 x 1920 pikseli (proporcje 3:2), częstotliwości odświeżania 144 Hz i jasności do 1000 nitów,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 9000S z GPU Maleoon 910 MP4,
- 12 GB RAM,
- 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1,
- system HarmonyOS 4.0,
- WiFi 6 (802.11a/b/g/n/ac/ax) 2,4 & 5 GHz, MIMO, HE160,
- Bluetooth 5.2 z kodekami SBC, AAC, LDAC, L2HC,
- łączność NearLink dla rysika M Pencil 3,
- GPS, GLONASS, BDS, Galileo, QZSS,
- rozpoznawanie twarzy z ToF 3D,
- sześć głośników (4 woofery + 2 tweetery),
- tylny aparat główny 13 Mpix + ultraszerokokątny 8 Mpix 112°,
- przedni aparat 16 Mpix z czujnikiem ToF 3D,
- akumulator o pojemności 10100 mAh, ładowanie przewodowe Huawei SuperCharge 88 W,
- USB typu C 3.1,
- wymiary: 289,1 x 196,1 x 5,5 mm,
- waga: 580 g.
Cena Huawei MatePad Pro 13.2″ w regularnej sprzedaży wynosi 4499 złotych za wersję 12/256 GB. Przedsprzedaż tabletu rusza już teraz, tj. 9 stycznia 2024.
W ofercie premierowej, za darmo, w zestawie otrzymujemy klawiaturę Smart Magnetic Keyboard i rysik M-Pencil 3. generacji. Dodatkowo w okresie 9-21 stycznia w sklepie Huawei.pl obowiązuje obniżka ceny o 200 złotych.
Zawartość zestawu
Tablet dotarł do mnie w dużym, czarnym pudełku, na którym w zasadzie – poza nadrukowaną złotymi napisami nazwą modelu – nie znajdziemy więcej informacji. Pełen minimalizm.
Wewnątrz, oprócz samego tabletu, ulokowano także przewód zakończony z jednej strony USB-A, a z drugiej oczywiście USB typu C. Nie zabrakło tu również ładowarki SuperCharge o mocy 88 W. Jest ona dość nietypowa, bowiem ma dwa gniazda – USB-C i pełnowymiarowe USB, ale umieszczone maksymalnie blisko obok siebie.
Wyklucza to używanie jej do ładowania dwóch urządzeń jednocześnie, bo zwyczajnie dwie wtyczki nie mieszczą się. Takie rozwiązanie w zamyśle ma umożliwić korzystanie z różnych przewodów USB, ale szkoda, że przy okazji nie wykorzystano tego do możliwości ładowania dwóch sprzętów.
Konstrukcja i wzornictwo
Gdy wyjąłem MatePada Pro z pudełka i folii, w której się znajdował, moją pierwszą myślą było: „ale on jest cienki!”. Istotnie, ogromną zaletą konstrukcji tabletu jest jego grubość, która wynosi tylko 5,5 milimetra. Jest on przy tym jednym ze smuklejszych tabletów na rynku – równie cienki, jak Samsung Galaxy Tab S9 Ultra i cieńszy od dużego iPada Pro, który mierzy 6,4 mm grubości.
Pod kątem lekkości Huawei MatePad Pro 13.2″ również ma czym się pochwalić, bowiem ze swoją wagą 580 g wypada o co najmniej 100 g lepiej od obu wspomnianych konkurentów. Całościowo, grubość i waga powodują, że – mimo dużej przekątnej – z tabletu korzysta się naprawdę świetnie.
Najpewniej niską wagę tablet zawdzięcza materiałom, z jakich został wykonany. Nie mamy tu bowiem aluminium, jak moglibyśmy się tego spodziewać. Jak twierdzi Huawei, użyto wytrzymałego włókna szklanego z teksturą drobinek piasku i powłoką nadającą połysk.
Przyznaję, że jest ono bardzo dobrej jakości i przyjemne w dotyku, nie ugina się pod naciskiem, a zarazem jest czymś innym niż wszechobecny w tabletach metal. I, jasne, pewnie aluminium dawałoby większe odczucie obcowania ze sprzętem premium, ale za to tutaj całość niemal w ogóle się nie palcuje i nie zbiera smug, co przy metalu nie jest tak oczywiste.
Patrząc na plecki, poza logo Huawei i wyspą z aparatami, nie znajdziemy tu nic więcej. Na okrągłej wysepce ulokowanej w prawym górnym rogu umieszczono dwa obiektywy – główny i ultraszeroki.
Z perspektywy trzymania tabletu w poziomie, na górnej krawędzi, bliżej jej lewego brzegu, znalazł się podwójny przycisk regulacji głośności oraz mikrofony. Na tym samym boku po prawo odkładamy też rysik – przyczepia się on magnetycznie i oczywiście przy tym też ładuje się indukcyjnie. Dolna ramka jest całkowicie pusta.
Na lewym boku, przy jego górnej krawędzi, ulokowano przycisk wybudzania z czerwonym akcentem kolorystycznym i dwie maskownice głośników. Na przeciwległej, prawej stronie, znalazł się port USB typu C na środku, a między nim kolejne dwie kratki, w których umieszczono głośniki.
Front urządzenia wygląda wprost świetnie. 13,2-calowy ekran został otoczony bardzo, bardzo cienkimi ramkami. Ich grubość to dokładnie 3,4 mm, przez co uzyskano tu współczynnik ekranu do frontu na poziomie 94%. Dzięki temu, z przodu Huawei MatePad Pro 13.2″ wygląda nieporównywalnie lepiej od zdecydowanej większości tabletów na rynku.
Jedynym drobnym mankamentem, trochę zaburzającym ten piękny wygląd frontu, jest małe wcięcie w górnej części ekranu, w którym producent umieścił przedni aparat i sensor ToF 3D. Nie czepiam się jednak o to, bo jednak gdzieś ta kamerka znaleźć się musiała.
Wyświetlacz to bezapelacyjny gwóźdź programu
Na froncie znalazł się ogromny ekran Flexible OLED o przekątnej 13,2 cala w proporcjach 3:2. Jego rozdzielczość wynosi dokładnie 2880 x 1920 pikseli, a częstotliwość odświeżania – 144 Hz. Maksymalna jasność panelu to 1000 nitów. I w zasadzie już same suche technikalia brzmią imponująco, prawda? Dalej jest tylko lepiej.
Nie będę owijać w bawełnę – zastosowany wyświetlacz jest po prostu rewelacyjny, pod absolutnie każdym względem. Wyświetlana przez panel kolorystyka jest wprost genialna, jasność maksymalna jak na tablet wypada świetnie, a minimalna w pełni satysfakcjonuje.
Bez cienia wahania, to jeden z najlepszych ekranów, jaki możemy spotkać w tabletach na całym rynku, niczym nieodstający od paneli AMOLED w konkurencyjnej linii Galaxy Tab S9 Samsunga.
Dzięki temu wyświetlaczowi, podczas testów dużo chętniej sięgałem właśnie po MatePada Pro, zamiast jak zwykle zasiadać do laptopa. Niezależnie czy była to praca w dokumentach testowych, tworzenie prezentacji, przeglądanie internetu, czy po prostu konsumpcja treści wideo – w każdym scenariuszu korzystanie z nieco to po prostu przyjemność.
W ustawieniach możemy dostosować wyświetlaną kolorystykę pod własne preferencje (osobiście polecam tryb wyrazistych kolorów) oraz temperaturę barwową. Jest też funkcja nazwana Naturalne tony. Działa ona podobnie jak True Tone w urządzeniach Apple, zatem dopasowuje balans bieli do warunków oświetleniowych w otoczeniu.
MatePad Pro 13.2 może wyświetlać coś na wzór Always On Display. Zawsze na ekranie – bo tak nazywa się ta funkcja, dokładnie tak samo, jak na smartfonach, pokazuje datę, godzinę, poziom naładowania i powiadomienia, a do wyboru są różne style zegara. Wbrew nazwie, informacje nie wyświetlają się na ekranie zawsze, ani z harmonogramem. Dzieje się to w momencie, gdy stukniemy w wyświetlacz, bądź zbliżymy się do tabletu.
Wydajność i kultura pracy
Z nie do końca zrozumiałych przyczyn, Huawei nie chwali się zastosowanym w tablecie procesorem. Dzięki innym źródłom i aplikacjom wiemy, że sercem MatePada Pro 13.2″ jest ośmiordzeniowa jednostka Kirin 9000S, czyli autorski chipset Huawei. Według wielu źródeł układ ten bazuje na wykonanym w litografii 5 nm, starszym Kirinie 9000. Oprócz tego mamy 12 GB RAM oraz 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1 i jest to jedyna dostępna na rynku konfiguracja.
I, nie ma co ukrywać, patrząc na wyniki benchmarków wydajność nie powala, ale przecież suche testy to nie wszystko. To zdecydowanie nie jest demon prędkości – jeśli oczekujecie topowej, bezkonkurencyjnej wydajności na miarę urządzeń ze Snapdragonem 8 Gen 2, to niestety jej tu nie znajdziecie. Mimo to, w codziennym użytkowaniu Huawei MatePad Pro 13.2″ spisuje się naprawdę dobrze i działa bardzo sprawnie.
Aplikacje uruchamiają się szybko, ogólna responsywność stoi na dobrym, z reguły zupełnie zadowalającym poziomie. Oczywiście, zdarzają się też momenty zadyszki, gdy tablet zaczyna działać wolniej, pojawiają się wtedy widoczne przycięcia animacji i lagi. Dzieje się to jednak z reguły w sytuacjach, kiedy faktycznie stawiamy przed nim mocno wymagające zadania i odpalamy więcej obciążających aplikacji. Na ogół możemy mówić o wydajności w pełni satysfakcjonującej podczas codziennego użytkowania.
Przyznam jednak szczerze, że mimo iż na ogół MatePad Pro mnie nie zawodził, czuję na tym polu spory niedosyt. Wynika to oczywiście z faktu, że – mając do czynienia z tabletem z tak wysokiej półki, powinniśmy tu oczekiwać topowej wydajności – a ta po prostu taka nie jest.
Bardzo dobrze tablet radzi sobie z utrzymywaniem aplikacji włączonych w tle – z reguły pozostają one w pamięci RAM przez dłuższy czas, a co za tym idzie nie muszą się przeładowywać ponownie za każdym razem.
Na koniec została nam jeszcze kultura pracy. I tu muszę przyznać, że bardzo miło się zaskoczyłem, bowiem pod tym względem MatePad Pro 13.2″ spisuje się zaskakująco dobrze. Przez ponad dwa tygodnie ani razu nie udało mi się doprowadzić do przegrzania czy uczucia parzenia w ręce. Tablet nawet pod obciążeniem robił się jedynie delikatnie ciepły i to tylko w jednym punkcie, w górnej części obudowy.
Huawei chwali się zastosowaniem 6-warstwowego systemu chłodzenia z grafitem, jednak trudno mi stwierdzić, na ile właśnie to jest powodem tak dobrej termiki pracy jest, a na ile po prostu średnio wydajnego procesora.
Oprogramowanie
Huawei MatePad Pro 13.2″ pracuje pod kontrolą HarmonyOS 4.0. Jest to najnowsza iteracja tego autorskiego systemu firmy, który implementowany jest w coraz większej ilości urządzeń. O ile w teorii jest to zupełnie nowy system, tak w praktyce w wypadku tabletów bazuje on na Androidzie 12. Oznacza to, że nie ma tutaj problemu z obsługą aplikacji stworzonych dla Androida.
Jak zdążyliśmy już niestety przywyknąć, Huawei nie ma dostępu do usług Google, zatem musimy się posiłkować innymi rozwiązaniami. Uważam, że w przypadku tabletów brak usług Google nie jest aż tak bolesny, jak w przypadku smartfonów, bo nie korzystamy tu z aplikacji np. bankowych. Szerzej ten temat opisywałem w recenzji MatePada 11.5″.
Pewną część aplikacji możemy zainstalować z autorskiego sklepu Huawei AppGallery, jako pliki o rozszerzeniu .apk pobrane przez wyszukiwarkę Petal lub po prostu ściągnięte z internetu. Dużo bardziej polecam jednak instalację programu o nazwie GBox lub GSpace, które tworzą na urządzeniu wirtualną przestrzeń, na której uruchamiany jest pełnoprawny sklep Google Play z możliwością instalacji w zasadzie wszystkich dostępnych tam apek.
Jeśli chodzi o sam system, wizualnie bardzo mocno czerpie on z doskonale znanej użytkownikom nakładki EMUI ze smartfonów Huawei. W zasadzie niemal wszystko wygląda tu identycznie, dzięki czemu, jeśli mieliśmy już styczność z urządzeniami z EMUI, to łatwo się tu odnajdziemy. Interfejs jest spójny i relatywnie prosty w obsłudze.
Głośniki
O ile w kwestii ekranu mogłem wypowiedzieć się w samych superlatywach, ale o wydajności już nie było tak słodko, tak tutaj znów będzie dużo pochwał, bowiem pod kątem audio Huawei mocno się przyłożył. Na pokładzie MatePada Pro 13.2 znalazło się łącznie sześć głośników. Dwa z nich to tweetery, czyli głośniki wysokotonowe, zaś cztery to przetworniki niskotonowe, zwane wooferami.
I – co tu dużo mówić – Huawei MatePad Pro 13.2″ na głośnikach brzmi po prostu rewelacyjnie. Dźwięk jest donośny, a przy tym pozostaje krystalicznie czysty w całym zakresie głośności, nawet na najwyższych poziomach. Nie brakuje basu, jest go tu nawet całkiem sporo, środek pasma jest bliski, a górna nie syczy, choć pozostaje obecna.
Głośniki budują też bardzo dobrą przestrzenność dźwięku. Mimo że w zasadzie nie ma tu wsparcia ani Dolby Atmos, ani DTS, to poczucie rozbudowanego dźwięku przestrzennego jest słyszalne i przyjemne dla uszu.
Narzekałem na to trochę w recenzji MatePada 11,5″, wspomnieć muszę również i tutaj – w sekcji poświęconej ustawieniom dźwięku, poza Dolby Atmos zabrakło też jakiegokolwiek korektora brzmienia. Trochę szkoda.
Zaplecze komunikacyjne, czyli znów czegoś tu brakuje
Huawei MatePad Pro 13.2″ został wyposażony w szereg modułów łączności. Do dyspozycji mamy dwuzakresowe WiFi 6, Bluetooth 5.2 z obsługą kodeku LDAC dla wysokiej jakości dźwięku na słuchawkach, GPS oraz NearLink. Ostatni to autorskie rozwiązanie producenta, w tym wypadku działające przy łączeniu tabletu z rysikiem.
NearLink ma łączyć w sobie zalety WiFi i Bluetooth, zapewniać mniejsze opóźnienia, większy zasięg i wyższą prędkość przesyłu danych, przy jednoczesnym zachowaniu niskiego zużycia energii i wysokiej stabilności połączenia. Póki co, NearLink służy tylko do komunikacji M-Pencila 3 z MatePadem Pro, ale, kto wie, może z czasem Huawei zdecyduje się wdrożyć je szerzej.
Pod kątem stabilności połączenia żaden z modułów komunikacji nie dawał mi powodów do utyskiwania. WiFi uzyskiwało świetne prędkości, niemal w pełni wykorzystujące możliwości mojego łącza, bardzo dobrze odbierało zasięg i było stabilne, a Bluetooth bezproblemowo łączył się ze wszystkimi moimi słuchawkami.
Jak pewnie część z Was trafnie zauważyła, czegoś tu brakuje – modemu sieci komórkowej. Huawei MatePad Pro 13.2″ jest niestety kolejnym tabletem producenta, w którym na próżno szukać wariantów z łącznością 5G czy chociaż LTE. Oznacza to, że poza domem i w podróży jedynym wyjściem jest posiłkowanie się hotspotem z telefonu.
I, jasne, w pełni rozumiem, że nie każdy takowego modułu potrzebuje, a udostępnianie internetu ze smartfona też jest skutecznym rozwiązaniem. Doskonale wiemy jednak, że takowa opcja przy okazji mocno drenuje baterię w naszym telefonie, zatem lepiej mieć wybór czy chcemy kupić wariant z samym WiFi, czy również z 5G/LTE. Mocno nad tym ubolewam, zwłaszcza gdy mówimy o tablecie tej klasy. Zabrakło także slotu na karty pamięci.
Zabezpieczenia biometryczne
W przeciwieństwie do konkurencyjnych tabletów Samsunga, nie mamy tutaj czytnika linii papilarnych – ani w ekranie, ani w przycisku zasilania. Dostęp do tabletu możemy zabezpieczyć jedynie przy użyciu rozpoznawania twarzy. Jednakże działa ono nie tylko w oparciu o przednią kamerkę, a częściowo korzysta także z pomocy sensora ToF 3D, znajdującego się tuż obok aparatu.
O ile we wspominanym, znacznie tańszym MatePadzie 11,5″, narzekałem na sprawność działania rozpoznawania twarzy, bo rzeczywiście nie zawsze spisywało się na zadowalającym poziomie, tak tu jest nieporównywalnie lepiej.
Gdy dookoła mnie było dużo światła, proces weryfikacji twarzy odbywał się bezbłędnie i piekielnie szybko, w ułamku sekundy od wybudzenia tabletu. Jeśli znajdowałem się w ciemniejszym pomieszczeniu, rozpoznawanie twarzy trwało odrobinę dłużej, ale wciąż w ogromnej większości przypadków kończył się powodzeniem.
W ustawieniach biometrii możemy zdecydować, czy tablet ma podświetlać się na biało, by doświetlić naszą twarz i ułatwić weryfikację przy słabym oświetleniu w otoczeniu. Mamy również wybór odnośnie sposobu odblokowania, zatem czy tablet od razu po wybudzeniu i rozpoznaniu twarzy ma przechodzić do pulpitu, czy pozostawać na ekranie blokady do momentu, gdy nie przeciągniemy palcem po ekranie.
Akumulator i czas pracy
Huawei MatePad Pro 13.2″ został wyposażony w akumulator o pojemności 10100 mAh, zatem mówimy o ogniwie całkiem pokaźnej wielkości. Choć chyba nie powinno to dziwić przy 13-calowej konstrukcji. Producent twierdzi, że taka bateria pozwala na nawet 12 godzin odtwarzania wideo, ale w trybie offline.
Ja oczywiście podczas testów, zazwyczaj korzystałem z tabletu online, z użyciem domowej sieci WiFi, albo hotspotu ze smartfona. Służył mi zarówno do pracy, pisania tekstów, odpisywania na maile, komunikatorów internetowych, jak też konsumowałem na nim filmy, seriale i transmisje na żywo kanałów informacyjnych (to ostatnie czasem robię aż nazbyt często ;)).
Przyznam szczerze, że MatePad Pro nie powalił mnie na kolana długością czasu pracy na jednym naładowaniu. Uzyskiwane przeze mnie wyniki czasu na włączonym ekranie (SoT) oscylowały w pułapie od 5,5 do 8 godzin, przy czym te gorsze wyniki wypadały z reguły w sytuacjach, gdy zdarzyło mi się prowadzić rozmowy wideo.
W efekcie, udawało mi się rozładować tablet jednego intensywnego dnia korzystania, gdy faktycznie w całości przerzuciłem swoją pracę na niego, a koniec dnia zwieńczyłem jeszcze oglądaniem na nim filmów.
Przy średnio intensywnym użytkowaniu śmiało jest on w stanie wytrzymać dwie doby na jednym naładowaniu. Ogromnym plusem jest znikoma utrata energii w stanie czuwania, a więc tablet nie rozładuje nam się leżąc bezczynnie.
Tutaj muszę zaznaczyć, że system HarmonyOS raportuje Screen On Time podczas jednej doby, a nie w całym cyklu naładowania, zatem na części zrzutów ekranu możecie dostrzec inne wyniki.
Może bateria nie powala, ale pod kątem ładowania MatePad Pro 13.2″ ma się czym pochwalić. Huawei zastosował autorski system szybkiego ładowania SuperCharge o mocy 88 W, a stosowny adapter i przewód znalazły się w zestawie – to o tyle ważne, że aby szybkie ładowanie się włączyło, musimy użyć nie tylko oryginalnej ładowarki, ale właśnie również kabla.
Deklaracje producenta w pełni pokrywają się z uzyskiwanymi przeze mnie wynikami. Całkowite uzupełnienie energii w tak dużym ogniwie zajmuje zaledwie godzinę z paroma minutami (z reguły 1:05-1:08), zaś po upływie 30 minut na ekranie ukazywało się około 65% naładowania. To naprawdę rewelacyjna szybkość.
Aparat
Nie jestem osobą korzystającą z aparatów w tabletach i zresztą pewnie nie tylko ja. W zasadzie jedyną sytuacją, w jakiej używam przedniej kamerki, jest prowadzenie rozmowy wideo – tylnych aparatów praktycznie w ogóle nie używam. No ale skoro takowe się tu znalazły, szybko zerknijmy na to, co potrafią.
Przedni aparat do selfie i rozmów wideo ma rozdzielczość 16 Mpix i wspomagany jest przez ToF. Z tyłu znalazł się zestaw dwóch aparatów – podstawowego 13 Mpix i ultraszerokiego 8 Mpix z polem widzenia 112 stopni.
Zdjęcia – zarówno selfie, jak i z tylnego aparatu – mają całkiem przyjemną dla oka, spójną kolorystykę. Miło zaskakuje dobra szczegółowość zdjęć wykonywanych głównym obiektywem. Oczywiście to jeszcze nie jest poziom smartfonów z wysokiej półki, ale dramatu również nie ma. Dzięki temu do skanowania dokumentów główny obiektyw sprawdzi się w stu procentach, bowiem zachowa sporo detali.
W przypadku przedniej kamerki ta ilość szczegółów nie jest aż tak wysoka, ale do rozmów wideo nadaje się ona ponadprzeciętnie dobrze i zapewnia bardzo akceptowalną jakość.
Rysik i klawiatura – zdecydowanie warto je mieć
Wraz z MatePadem Pro 13.2″ do testów otrzymałem również klawiaturę i rysik, które – jak już wspomniałem na starcie – kupując tablet w ofercie premierowej dostaniecie w cenie urządzenia. To dobra oferta, biorąc pod uwagę, że jednostkowe ceny tych peryferiów do niskich nie należą.
Uważam, że zarówno rysik, jak i klawiatura, są świetnymi akcesoriami, które wnoszą użytkowanie tabletu na znacznie wyższy, a z pewnością przyjemniejszy poziom.
M-Pencil 3. generacji to nowy rysik dedykowany właśnie MatePadowi Pro. Względem poprzedniej generacji różni się łącznością (Bluetooth vs NearLink) oraz nieporównywalnie wyższą czułością, wynoszącą aż 10000 poziomów nacisku. Poprzednia generacja oferowała 4096 poziomów, zresztą dokładnie tak, jak reszta rysików na rynku, zatem Huawei M-Pencil 3 jest pierwszym aż tak czułym stylusem.
Miałem możliwość bezpośrednio porównać go z poprzednikiem, którego użytkuję przy MatePadzie 11,5″ i różnica rzeczywiście jest odczuwalna podczas pisania i rysowania. M-Pencil 3 pozwala jeszcze precyzyjniej prowadzić nam linię, a opóźnienie przy pojawianiu się rysowanego elementu na ekranie jest praktycznie niewidoczne. Huawei na tym polu wykonał kawał dobrej roboty.
Oczywiście M-Pencil 3 jest rysikiem aktywnym, wyposażonym w akumulator. Ładowanie odbywa się indukcyjnie – Pencil sam przyczepia się magnetycznie we właściwe miejsce na górnej krawędzi tabletu. Przyznam szczerze, że nawet podczas pisania za jego pomocą notatek przez 2-3 godziny nie udało mi się go znacząco rozładować (zaledwie 25-30%), a samo uzupełnienie energii następuje szybko.
Dodam jeszcze, że z omawianym rysikiem w pudełku otrzymujemy dodatkową końcówkę, zatem w razie wytarcia tej założonej domyślnie – co będzie dziać się z biegiem użytkowania – możemy ją bezkosztowo wymienić. Proces ten ogranicza się jedynie do wykręcenia starej i wkręcenia na jej miejsce nowej.
Teraz pora na klawiaturę. Smart Magnetic Keyboard swoją budową i wyglądem przypomina inne doskonale znane konstrukcje klawiatur do tabletów. Została podzielona na dwa elementy – górny magnetycznie mocuje się do plecków tabletu i służy jednocześnie jako podstawka, dolna to sama klawiatura z gładzikiem tuż pod nią.
Część służąca za podstawkę bardzo mocno przyczepia się do tabletu i osobiście ani razu nie miałem sytuacji, w której by się samoistnie odpięła od niego. Górna część jest nieruchoma, zaś dolna połówka zgina się na zawiasie i może być ustawiona na sztywno w dwóch pozycjach – klasycznej z ekranem skierowanym w naszą stronę niczym otwarty laptop i niemal leżącej, w trybie studio, która może być wygodna podczas rysowania.
Klawiatura łączy się z tabletem po Bluetooth, co oznacza, że możemy korzystać z niej także odpiętej fizycznie od samego MatePada – często robiłem tak, gdy sam tablet wolałem mieć postawiony na biurku odrobinę dalej, a klawiaturę położoną bliżej dłoni, albo w ogóle na kolanach. Klawiatura przyczepia się magnetycznie do dolnej krawędzi tabletu i ładowania jest w identyczny sposób co rysik, zatem indukcyjnie.
Przejdźmy jednak do tego praktycznego zastosowania. Klawisze mają duże wymiary, bardzo zbliżone do klawiatur klasycznych ultrabooków. Skok klawiszy wynosi 1,5 milimetra, przez co również nie odstaje od tego, który możemy spotkać w wielu laptopach – dzięki temu pisanie jest bardzo komfortowe i jako użytkownik MacBooka szybko polubiłem korzystanie z niej.
Pod klawiaturą umieszczono touchpad – jego wymiary nie są ogromne, ale wystarczające do komfortowego korzystania. Miłym zaskoczeniem jest fakt, że gładzik został wykonany ze szkła, co zapewnia bardzo dobry ślizg palca po powierzchni. Nie zabrakło tu również gestów na gładziku do cofania w aplikacjach, powrotu do ekranu głównego i innych.
Na koniec najmniej przyjemna część – ceny wymienionych akcesoriów. Za rysik Huawei M-Pencil 3 musimy zapłacić w regularnej sprzedaży 429 złotych, natomiast za klawiaturę Smart Magnetic Keyboard bagatela 869 złotych.
Tanio nie jest, choć – dla porównania – najtańszy Apple Pencil to identyczny koszt, ale nie rozpoznaje on siły nacisku, a taki który to potrafi to już wydatek 699 złotych. Dla kontrastu jednak, Samsung dołącza rysik S Pen do pełnoprawnego zestawu sprzedażowego. Z kolei cena klawiatury wypada podobnie, co u konkurencji.
Podsumowanie
Długa wyszła recenzja (wybaczcie), więc może z podsumowaniem uda się krócej. Huawei MatePad Pro 13.2″ jest ciekawą propozycją wśród tabletów i pod pewnymi względami bardzo miło mnie zaskoczył. Nie oznacza to jednak, że wszystko poszło tu dokładnie tak jak powinno i tak, jakbym tego oczekiwał.
Omawianie zalet muszę zacząć od ekranu. Ten zastosowany w MatePadzie Pro jest fenomenalny i śmiało mogę go nazwać jednym z najlepszych na rynku. To głównie on sprawia, że z urządzenia całościowo tak dobrze się korzysta. Równie świetnie sprawdzają się też głośniki – są donośne i grają po prostu kapitalnie. Razem z ekranem, tworzą one tutaj zgrany duet fantastycznie sprawdzający się podczas konsumpcji treści audio i wideo.
Konstrukcja tabletu jest solidna, a przy tym niesamowicie cienka i lekka, co pozytywnie wpływa na jego użytkowanie. Dodatkowo akcesoria w postaci klawiatury oraz rysika sprawiają, że z tabletu korzysta się jeszcze lepiej podczas pracy biurowej i kreatywnej. Szybkość ładowania stoi na bardzo dobrym poziomie, choć sam czas pracy na baterii nie jest wybitnie dobry, a jedynie przyzwoity.
Moim głównym zarzutem jest tutaj zastosowany procesor. Choć płynność działania i responsywność w codziennym użytkowaniu stoją na zadowalającym poziomie, uważam, że w tej cenie mamy prawo oczekiwać flagowej jednostki i świetniej wydajności bez żadnego „ale”. A tutaj jednak te „ale” się pojawiają przy bardziej obciążających zadaniach. Na pocieszenie nienaganna jest za to kultura pracy.
Brakuje mi tu także opcjonalnej konfiguracji z łącznością komórkową 5G lub LTE, która pozwoliłaby na większą mobilność i wygodniejsze korzystanie z tabletu poza domem. Miło byłoby zobaczyć również slot na karty pamięci.
Koniec końców, mimo to, korzystanie z MatePada Pro 13.2″ podczas testów było dla mnie czystą przyjemnością, przez co z powodzeniem w wielu czynnościach zastępował mi laptopa. Otrzymujemy tu sprzęt będący nie tylko solidnym kombajnem multimedialnym, ale śmiało nadający się też do pracy kreatywnej i biurowej.
To nie jest tani tablet, ale jest w stanie obronić się w paru aspektach. Gdy jego cena z czasem choć trochę spadnie, albo sprzedaż rysika i klawiatury w zestawie zostanie wprowadzona na dłużej, będzie on naprawdę ciekawą propozycją.
Gdyby nie ta dyskusyjna wydajność, byłoby wprost świetnie, a tak jest tylko (albo aż) dobrze bądź bardzo dobrze.