Huawei Matebook X Pro 2024 to, jak każdy przedstawiciel tej serii, laptop ponadprzeciętny. O doskonałym designie, wysokiej wydajności i… cenie. Ma sporo zalet, kilka wad. Które przewyższają które? Czas to zweryfikować.
Zmiany – jedne na plus, inne na minus
Huawei strasznie kombinuje. Z generacji na generację wprowadza mniej lub bardziej istotne zmiany, które mogą (ale nie muszą) podobać się potencjalnym klientom. Tym razem, względem zeszłorocznego modelu, zmieniło się… no nie powiem, całkiem sporo. Choć wagę tych zmian każdy musi osądzić sam. No nic, bierzmy się za tego Matebooka X Pro 2024!
Nie zacznę od tego, że Matebook X Pro 2024 jest pierwszym laptopem w historii marki, którego waga wynosi mniej niż kilogram (waży dokładnie 980 g). Mimowolnie właśnie to zrobiłam, ale zmierzając do innej jego cechy – grubość urządzenia to zaledwie 13,5 mm. Przez to, i tu jest sedno akapitu, Huawei pokuił się o usunięcie… 3.5 mm jacka audio.
Nie wiem czy pamiętacie, ale na podobny ruch zdecydował się Asus w 2020 roku w modelu Asus Zenbook 14 (UM425I), po czym – w kolejnej generacji – do 3.5 mm jacka audio wrócił. Zobaczymy jak za rok postąpi Huawei. Tymczasem muszę stwierdzić, że o ile cztery lata temu brak ten był dla mnie niezrozumiały, tak teraz jestem w stanie przejść nad nim do porządku dziennego. Korzystam już wyłącznie ze słuchawek bezprzewodowych i nie sądzę, by stanowił to rzeczywisty problem dla większości użytkowników.
Jednocześnie zauważę, że w zestawie sprzedażowym jest adapter USB C – USB A, ale już USB C – 3.5 mm jack audio nie. Dla ewentualnych malkontentów (jak sądzę – nielicznych) takowy by się przydał.
I o ile wspomniany brak nie stanowi dla mnie ogromnej wady, a raczej cechę urządzenia, w przypadku którego producent chciał pokonać własne bariery wagi i grubości sprzętu, tak taką wadą jest dla mnie brak pełnowymiarowego USB. Tak, wspomniałam o obecności przejściówki i, tak, działa bezproblemowo (testowałam zarówno z donglem myszki, jak i hubem z czytnikiem kart SD czy wreszcie z mikrofonem – wszystko grało), ale wymaga to ode mnie pamiętania o wzięciu ze sobą zawsze tegoż właśnie adaptera. A ja często o takowym zapominam. To dla mnie, osobiście, spora wada.
Co ciekawe, Huawei zdecydował się zrezygnować z czterech portów USB na rzecz trzech (super, że wciąż każdy z nich obsługuje ładowanie laptopa). Jeden z nich, znajdujący się na prawej krawędzi laptopa, zastąpiony został fizyczną przesuwką odpowiedzialną za blokowanie / odblokowywanie dostępu do aparatu na poziomie systemowym (nie ma fizycznej przesuwki obiektywu).
Co trzeba wiedzieć to fakt, że przełączając go nie pojawia się żadna systemowa informacja, ani tym bardziej nie ma żadnej diody, która wieczorem by nas o tym informowała. Jedyne co, to obok przełącznika jest czerwona przestrzeń, której jednak z daleka raczej nie widać (a już tym bardziej po zmroku).
Korzystając z okazji dodam od razu, że aparat zyskał wyższą rozdzielczość (Full HD zamiast HD) i, co istotne, można go wykorzystywać do logowania się do systemu w ramach Windows Hello. Do dyspozycji mamy też czytnik linii papilarnych, a zatem jest tu komplet rozwiązań biometrycznych.
No dobrze, ale to wciąż nie jest koniec zmian. Patrząc na poprzednie generacje Matebooka X Pro łatwo dostrzeżecie, że każda miała czarną klawiaturę, tymczasem w nowej wersji mamy klawiaturę w kolorze obudowy laptopa. Mały detal, ale jakże przyjemny dla oka. Do tego też dochodzi odświeżony touchpad, który jest duży i bardzo responsywny – do niego wrócę jednak później.
Huawei Matebook X Pro ma też ekran o wyższej częstotliwości odświeżania – poprzednie generacje oferowały 90 Hz, a tutaj jest już 120 Hz. Przy czym wciąż jest to ten świetny ekran, który – choć błyszczący – nie odbija w sobie przesadnie dużo, dzięki zastosowaniu warstwy antyrefleksyjnej.
Nie można też zapominać o zastosowaniu procesora Intel Core Ultra 9-185H (40 W TDP) oraz akumulatora o pojemności 70 Wh (vs 60 Wh w poprzedniku).
Jak zatem widzicie – zmian jest naprawdę dużo. I być może uznacie, że opisywanie ich wszystkich jest bez sensu. Uważam jednak, że jeśli ktoś szuka nowego laptopa z najwyższej półki, powinien wiedzieć, co zyskuje (lub traci!) dokładając do najnowszego, dopiero co debiutującego na półkach sklepowych sprzętu.
Specyfikacja Huawei Matebook X Pro 2024:
- dotykowy wyświetlacz LTPS 14,2″, 3120×2080 pikseli, 264 ppi, 3:2, 120 Hz, czas reakcji 1 ms, screen to body ratio 93%, 600 nitów (jasność szczytowa do 1000 nitów),
- procesor Intel Core i9-185H 14. generacji, z Intel Arc,
- 32 GB LPDDR5 RAM 5600 MHz,
- 2 TB NVMe PCIe SSD,
- Windows 11 Pro,
- WiFi 802.11a/b/g/n/ac/ax,
- Bluetooth 5.3,
- kamera 1920p Full HD,
- 2x Thunderbolt 4,
- 1x USB typu C,
- sześć głośników, cztery mikrofony,
- akumulator o pojemności 70 Wh, obsługa ładowania 90 W,
- wymiary: 310 x 222 x 13,5 mm,
- waga: 0,98 kg.
Cena Huawei Matebook X Pro 2024 w momencie publikacji recenzji: 10999 złotych (32 GB RAM / 2 TB dysk). Kupując go na huawei.pl do końca czerwca, gratis otrzymujemy przedłużenie gwarancji o trzeci rok (to link afiliacyjny).
Wygląda doskonale – tak, jak poprzednicy
Jeśli czytaliście moje recenzje Matebooka X Pro 2023 lub jeszcze wcześniejszego modelu, Matebooka X Pro 2022, to wiecie już, jak wygląda Matebook X Pro 2024. Swoją drogą, uwielbiam prostotę nazewnictwa tej serii – naprawdę! Zresztą, samo wzornictwo ostatnich modeli laptopów Huawei też mi się podoba, więc na to, że się właściwie nie zmienia przez ostatnie lata, nie będę narzekać. A to, że czarną klawiaturę producent zamienił na dopasowaną kolorystycznie do obudowy, wyłącznie będę chwalić.
Skoro ustaliliśmy, że wiecie już, że Matebook X Pro 2024 jest minimalistyczny, elegancki i może się podobać, dodam do tego jeszcze, że w mój gust trafiła wersja kolorystyczna, która przybyła do moich testów – morandi blue. W sprzedaży w Polsce dostępna jest jeszcze klasyczna – czarna – ale uważam ją za zbyt pospolitą, żeby nie powiedzieć nudną. Ale to oczywiście kwestia gustu.
Obudowa laptopa wykończona jest magnezowo, pokryta powłoką soft-touch, znaną już z poprzednich dwóch generacji. Dzięki temu jest bardzo przyjemna w dotyku, można wręcz powiedzieć, że aksamitna. Prezentuje się świetnie. By tak było przez dłuższy czas, polecam dokupić etui, bo niestety w zestawie sprzedażowym takowego nie uświadczymy (a w tej cenie aż się prosi…).
Dlaczego polecam? Ano dlatego, że ostatnie tygodnie Matebook X Pro 2024 spędził ze mną sporo czasu w różnych podróżach, podczas których nie traktowałam go ani jak jajko, ani w drugą stronę, a na obudowie są już widoczne pomniejsze ślady wsuwania laptopa do plecaka. Odciski palców też rzucają się w oczy, choć nie do przesady – bardziej irytują te na touchpadzie.
Sprawdźmy wydajność
Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że Huawei Matebook X Pro z Intel Ultra 9 185H na pokładzie działa naprawdę szybko. Co ważne, w pracy typowo biurowej (sporo otworzonych zakładek w Chrome, trochę Worda, Excel, etc.) trudno go nadwyrężyć – zarówno pod względem wydajności, jak i głośności pracy. Jest cichutki.
Oczywiście sytuacja zmienia się, gdy tylko zaprzęgniemy ten sprzęt do bardziej wymagającej pracy, jak obróbka zdjęć nawet w prostym GIMP czy montowanie filmów w Adobe Premiere Pro (skoro już przy tym jesteśmy – z jakiegoś powodu podczas montażu potrafią wystąpić artefakty, które – po wyrenderowaniu filmu – nie są widoczne na gotowym materiale).
Wtedy nie dość, że szum jest zdecydowanie bardzo słyszalny, to jeszcze temperatury obudowy dają o sobie znać – o pracy na kolanach w takich sytuacjach nie może być mowy. Nagrzewa się wtedy też centralna część klawiatury.
Z racji tego, że miałam w rękach kilka ostatnich generacji modelu Matebook X Pro, mamy dobrą okazję, by porównać ich wydajność w testach syntetycznych. Pamiętajcie jednak, że wersje z 2022 i 2023 roku miały procesor i7 (12. i 13. generacji), natomiast 2024 – nie dość, że to i9-tkę, to jeszcze najnowszej generacji.
Matebook X Pro 2022 Intel Core i7-1260P | Matebook X Pro 2023 Intel Core i7-1360P | Matebook X Pro 2024 Intel Ultra 9 185H | |
Time Spy | 1773 | 1830 | 4058 |
Time Spy Extreme | 837 | 856 | 1925 |
Fire Strike | 4817 | 5054 | 8025 |
Fire Strike Extreme | 2414 | 2503 | 4150 |
Fire Strike Ultra | 1244 | 1297 | 2191 |
Night Ride | 16664 | 17594 | 28513 |
Wild Life | 13589 | 13299 | 19840 |
Wild Life Extreme | 3998 | 3958 | 5976 |
Storage Benchmark | 2065 | 3214 | 2348 |
Cinebench R23 – multi core | 8188 | 9106 | 13395 |
Cinebench R23 – single core | 1670 | 1816 | 1624 |
V-Ray | 5630 | 7309 | 13604 |
V-Ray GPU CUDA | 158 | 177 | 662 |
Jako że przez nasze ręce przeszło kilka laptopów z procesorami Intel Core i9 (Matebook 16s 2023 czy Matebook D 16 2024), pozwólcie, że pokuszę się o jeszcze kilka porównań.
Cinebench R23 (im wyższe wyniki tym lepsze):
Cinebench R23 | Matebook 14s Intel Core i5-11300H | Matebook X Pro 2023 Intel Core i7-1360P | Matebook 16s 2023 Intel Core i9-13900H | stacjonarka Intel Core i5-12600K | Matebook D 16 2024 Intel Core i9-13900H | Matebook X Pro 2024 Intel Ultra 9 185H |
single core | 1386 | 1816 | 2037 | 1714 | 1971 | 1624 |
multi core | 5586 | 9106 | 15859 | 16637 | 13687 | 13395 |
Geekbench (im wyższe wyniki tym lepsze):
Geekbench | Matebook 14s Intel Core i5-11300H | Matebook X Pro 2023 Intel Core i7-1360P | Matebook 16s 2023 Intel Core i9-13900H | stacjonarka Intel Core i5-12600K | Matebook D 16 2024 Intel Core i9-13900H | Matebook X Pro 2024 Intel Ultra 9 185H |
single core | 1936 | 2607 | 2828 | 2423 | 2759 | 2270 |
multi core | 6339 | 11894 | 14313 | 13190 | 12941 | 13191 |
A jeśli suche dane liczbowe Wam nie wystarczają, czas na test praktyczny – renderowanie wideo Full HD 60 fps:
renderowanie wideo Full HD 60 fps | Matebook 14s Intel Core i5-11300H | Matebook X Pro 2023 Intel Core i7-1360P | Matebook 16s 2023 Intel Core i9-13900H | Matebook X Pro 2024 Intel Ultra 9 185H |
ze wspomaganiem Intel QSV | 3 min 29 s | 3 min 05 s | 3 min 03 s | 3 min 53 s |
bez Intel QSV | 20 min 24 s | 12 min 29 s | 11 min 04 s | 8 min 57 s |
Jeśli chodzi o zastosowany dysk, w testowym wariancie jest to WD SN740 o pojemności 2 TB i szybkości zapisu oraz odczytu na poziomie nawet 4,9-5,1 GB/s. Poniżej możecie zobaczyć wyniki uzyskane w CrystalDiskMark i ATTO:
Współpraca z innymi urządzeniami Huawei
Tak się akurat złożyło, że podczas testów Huawei Matebook X Pro 2024, miałam też pod ręką dwa inne sprzęty Huawei: Pura 70 Ultra i MatePad 11,5”S. I super się składa, bo mogłam przetestować to, jak te urządzenia działają w ekosystemie. Nie będę rozpisywała się na ten temat jakoś szczególnie mocno, ale na dwie rzeczy chciałabym zwrócić Waszą uwagę.
Pierwsza rzecz to połączenie smartfona z laptopem. Miałam do dogrania przebitkę w terenie. Oczywiście zapomniałam wziąć ze sobą kabla, żeby ze smartfona zgrać wideo na laptopa. Na szczęście nie była to ogromna szkoda, bo – wykorzystując takie połączenie – można przesyłać pliki z telefonu na laptopa w mgnieniu oka (metodą “przeciągnij i upuść”). Świetna sprawa, serio.
Druga rzecz to możliwość wykorzystania tabletu jako drugi monitor laptopa. Na wyjeździe, gdy potrzebujemy większej przestrzeni roboczej, postawienie obok 14,2-calowego wyświetlacza Matebooka X Pro (czy też innego laptopa Huawei) 11,5-calowego ekranu tabletu naprawdę usprawnia produktywność.
Obie te opcje dostępne są z poziomu aplikacji PC Manager. Oczywiście jest ich tam więcej, ale te dwie zdarzyło mi się wykorzystywać w ostatnich tygodniach.
Klawiatura i touchpad
Nie pamiętam laptopa Huawei, w którym mogłabym narzekać na wygodę korzystania z klawiatury. Całe szczęście, Matebook X Pro 2024 nie jest niechlubnym wyjątkiem od reguły, a zmiana koloru klawiszy nie wpłynęła na techniczne aspekty jej działania. Dalej klawisze są odpowiednio duże, z wygodnym, wyczuwalnym skokiem. Trudno się tu do czegokolwiek przyczepić – może poza małymi strzałkami góra – dół.
Aaaa, i wiem, co jeszcze. Sprzedawana w Polsce wersja ma pionowy enter (ISO) – testowa miała klawiaturę i układ klawiszy bardziej mi odpowiadający, czyli ANSI. Smutek. Warto jednak mieć to na uwadze.
W teście 10FastFingers udało mi się bezproblemowo przebić barierę 100 słów na minutę z dokładnością nieco ponad 91%, więc niezłą, ale jeszcze mogłabym ten wynik poprawić. I tak jednak pisze się na tej klawiaturze super wygodnie i, jak widać, szybko.
Nie zmienił się też fakt, że klawiatura jest podświetlana – ma dwa stopnie świecenia (lekka i mocniejsza). Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by je też wyłączyć, gdy nie jest nam potrzebne.
Touchpad jest sporych rozmiarów, a umieszczono go w centralnej części przestrzeni pod klawiaturą. Korzystanie z niego jest bezproblemowe – jest bardzo czuły, momentami można odnieść wrażenie, że nawet odrobinę za bardzo.
Co jednak ważniejsze, wspiera gesty. I to nie tylko te typowo windowsowe, jak przewijanie treści na stronach internetowych czy minimalizowanie programów, ale też te autorstwa Huawei – zwiększanie / zmniejszanie głośności przesunięciem palca przy prawej krawędzi gładzika czy, analogicznym gestem przy lewej krawędzi – zmiana jasności ekranu. Tych gestów jest więcej i, co istotne, są rzeczywiście bardzo przydatne.
Głośniki
Tu, standardowo, oddaję głos Kubie, mając jednak w pamięci to, jak pozytywnie wypowiadał się na temat jakości audio w obu poprzednich generacjach laptopa Matebook X Pro.
Jest bardzo dobrze. W stosunkowo niewielkiej obudowie ukryta jest dosyć wystarczająca moc, by z godnością i brakiem poczucia wysokiej ceny oglądać ulubione filmy na jakościowo bardzo wysokim poziomie – głośności czy to jakości. Ostatnio w moje ręce wpadł najnowszy MatePad 11,5”s i mam nieodparte wrażenie, że oba urządzenia grają bardzo dobrze, jak na swoje półki cenowe.
Odwieczną bolączką głośników wbudowanych w laptopy jest chroniczny brak jakichkolwiek niskich dźwięków. Tutaj Huawei naprawdę dał radę, bo basu ci pod dostatkiem, a i średnie i wysokie tony grają bardzo przyjemnie.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to głośności maksymalna – mogłoby być ciutkę głośniej. A tak – żadna wideokonferencja, film czy podcast nam niestraszny (do muzyki jednak zawsze polecam dobrej jakości słuchawki).
Czas pracy
Wzrosła pojemność akumulatora, czas pracy… jakimś cudem uległ skróceniu. Zdecydowanie nie tego spodziewałam się, biorąc do testów Matebooka X Pro 2024. Jego poprzednik działał średnio do ok. 5 godzin przy scenariuszu użytkowania praca biurowa, jasność ekranu ok. 50-70%. Najnowsza wersja tymczasem działa… 3,5 godziny, czasem 4 godziny, ale przebicie tego wyniku jest naprawdę niemożliwe.
Obniżenie jasności ekranu, zmiana częstotliwości odświeżania (60 / 120 / dynamiczna) czy też zmiana trybu działania baterii, niestety, w żaden sposób nie polepsza sytuacji. Dla mnie to niestety spore rozczarowanie. Taki czas pracy pod mocnym obciążeniem – OK. Ale w pracy typowo biurowej? Kiepsko, oj, kiepsko.
Dla bezpośredniego porównania z poprzednikami przeprowadziłam ten sam test, jaki przeprowadzam zawsze – praca biurowa, jasność ekranu na maksa, tryb baterii najwyższa wydajność zasilania, maksymalna częstotliwość odświeżania ekranu (wcześniej był to 90 Hz, tutaj 120 Hz). W takim scenariuszu Matebook X Pro 2022 działał przez 3 godziny i 9 minut, Matebook X Pro 2023 – o minutę dłużej, a Matebook X Pro 2024? Ten rozładował się po 2 godzinach i 35 minutach.
W zestawie sprzedażowym otrzymujemy ładowarkę 90 W, za pomocą której naładujemy laptopa całkiem szybko. Do 75% sprzęt ładuje się zaledwie 40 minut, a 94% naładowania pojawia się po upływie godziny od podłączenia ładowarki.
Podsumowanie
Gdybym miała wskazać laptopy, które najbardziej przekonują mnie do siebie, byłaby to seria Matebook X Pro. Małe, poręczne, a przy tym wydajne jednostki, które doskonale prezentują się niezależnie od okoliczności. Przy tych wszystkich zaletach Matebooka X Pro nie jestem jednak w stanie znieść jednego aspektu – czasu pracy.
Stąd też ta tytułowa walka serca z rozumem. Bo z jednej strony jest to sprzęt niewątpliwie urokliwy, niesamowicie mobilny, najwydajniejszy spośród dotychczasowych Matebooków X Pro, niezawodny, ze świetnymi głośnikami i ekranem z antyrefleksyjną powłoką, która niweluje sporo odbić i refleksów.
Z drugiej jednak mamy do czynienia z urządzeniem, które po trzech godzinach zawoła o podłączenie do prądu (na szczęście samo ładowanie jest szybkie) i nie ma nawet jednego USB A (a teraz to też 3.5 mm jacka audio).
Do tego wszystkiego kosztuje 10999 złotych… Jeśli mnie pamięć nie myli, to najdroższy przedstawiciel serii Matebook X Pro w historii. Co więcej, w ofercie przedsprzdażowej producent nie dorzuca nawet słuchawek – jedynie możliwość przedłużenia gwarancji na trzeci rok.
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że Matebook X Pro 2024 jest laptopem specyficznym, dla konkretnego grona odbiorców, którzy raczej nie liczą się z budżetem, a czy wydadzą tysiąc złotych mniej czy więcej, nie robi na nich większego znaczenia. Sama pewnie wolałabym kupić dwa egzemplarze biurowego wymiatacza, jakim jest Huawei Matebook 14 2024, ale na szczęście nie staję przed takim dylematem ;)