Uważam, że laptopy Huawei to znakomita propozycja w kategorii sprzętów do pracy. Nie są one zbytnio przepakowane niepotrzebnymi gadżetami, a kolejne generacje tych urządzeń przynoszą pozytywne zaskoczenia zamiast rozczarowań. Dokładnie w ten sam sposób mógłbym opisać nowego Matebooka 16. Przyjrzyjmy się temu świetnemu laptopowi nieco bliżej!
Specyfikacja techniczna Huawei Matebook 16:
- 16-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości 2520 x 1680 (189 PPI, proporcje 3:2, 60 Hz, 100% pokrycia sRGB, 1,07 mld kolorów, kontrast 1500:1, 300 nitów),
- procesor AMD Ryzen 5 5600H (6 rdzeni, 12 wątków, 3,3-4,2 GHz),
- zintegrowana karta graficzna AMD Radeon Graphics,
- 16 GB RAM DDR4,
- pamięć SSD 512 GB,
- akumulator Li-Po 84 Wh,
- Wi-Fi 802.11ac,
- Bluetooth 5.0,
- czytnik linii papilarnych w przycisku power,
- kamerka 720p chowana w klawiaturze,
- 2 mikrofony, 2 głośniki,
- 2 porty USB-C ze wsparciem ładowania oraz DisplayPort, 2 porty USB 3.2 Gen 1, HDMI, minijack 3,5 mm,
- Windows 11 Home,
- wymiary: 351 x 254,9 x 17,8 mm,
- waga: 1,99 kg.
W zestawie z laptopem otrzymujemy ładowarkę USB-C o mocy 135 W. Niestety, z moim egzemplarzem recenzenckim otrzymałem kostkę przeznaczoną na inny rynek i z racji braku odpowiedniej przejściówki nie miałem możliwości z niej skorzystać.
W dniu publikacji Huawei Matebook 16 kosztuje 5199 złotych. W sprzedaży znalazła się również nieco mocniejsza wersja z procesorem AMD Ryzen 7 5800H, a jej cena to obecnie 5699 złotych.
Wygląd i jakość wykonania
Jeśli miałbym opisać wygląd Matebooka 16, zdecydowanie wybrałbym jedno określenie: elegancki. Jest to sprzęt, którego design powinien przypaść większości osób do gustu. Jego obudowa została wykonana w pełni z aluminium (z wyjątkiem osłony zawiasu, która jest z tworzywa sztucznego).
Ekran pokryto taflą szkła, podobnie jak sporych rozmiarów gładzik. Wykorzystanie tego materiału na powierzchni wyświetlacza z pewnością dodaje mu elegancji, lecz sprawia, że niesamowicie łatwo się on brudzi. Dotyczy to w szczególności górnej krawędzi ekranu, którą – chcąc niechcąc – użytkownik będzie dotykał podczas otwierania pokrywy laptopa.
Szkło, którym pokryto touchpad, jest – na całe szczęście – matowe, dzięki czemu nie widać na nim niemal żadnych odcisków palców. Nieco gorzej wypada pod tym względem klawiatura, która nieco lubi się brudzić. Mimo wszystko oba te elementy są niesamowicie przyjemne w dotyku i korzystając z nich czuć pod palcami wysoką jakość zastosowanych materiałów.
Po bokach klawiatury umieszczono kratki głośników, które z jednej strony nieco zaburzają zgrabny wygląd urządzenia, zaś z drugiej całkiem nieźle wypełniają przestrzeń dolnego panelu urządzenia. Nad prawym głośnikiem producent postanowił umieścić okrągły przycisk zasilania.
Na spodzie znalazły się kratki wentylacyjne. Te umieszczone pionowo w dół służą do zasysania powietrza przez wentylatory, zaś jego ujście zostało umieszczone wzdłuż krawędzi, przy której został zamocowany zawias wyświetlacza.
Huawei Matebook 16 nie skrzypi, wszystkie elementy są świetnie spasowane, a całość sprawia doskonałe wrażenie. Zarówno patrząc na niego, jak również korzystając z niego i dotykając jego elementów odnosiłem wrażenie, że jest to produkt z wyższej półki.
Jedyny element, do którego mógłbym się przyczepić, to nieco zbyt ostre krawędzie obudowy, które w dotyku są w pewien sposób szorstkie i po prostu wywołują u mnie ciarki, gdy przejeżdżam po nich palcem.
Huawei Matebook 16 nie należy do kategorii ultrabooków, o czym świadczy zarówno waga, jak i wymiary urządzenia. Niemniej jednak nie jest to sprzęt, który noszony w plecaku przyprawiał mnie o ból pleców. Wymiarowo wypada również całkiem zwyczajnie jak na 16-calowego laptopa.
Wyświetlacz
Ekran w laptopie Huawei Matebook 16 to jeden z jego najlepszych elementów. Przypomnę, że jest to 16-calowy panel IPS. Odwzorowanie kolorów stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, co sprawia, że po prostu przyjemnie się z niego korzysta w niemal każdej sytuacji.
Kąty widzenia są bardzo dobre, lecz maksymalna jasność na poziomie 300 nitów mogłaby być nieco lepsza. Wieczorem lub znajdując się po zacienionej stronie budynku nie miałem żadnych problemów z widocznością treści na ekranie, lecz siedząc w nasłonecznionym pomieszczeniu lub, co gorsza, na ławce w parku, niska jakość maksymalna oraz błyszcząca szklana tafla sprawiały, że trudno było mi korzystać z urządzenia. Refleksy światła bywały bardzo uciążliwe, co nie jest żadną niespodzianką przy błyszczących wyświetlaczach.
Urządzenie nie obsługuje protokołu HDR, nie wspiera obsługi dotykiem, a ekran odświeżany jest w standardowych 60 Hz. Co prawda nie są to elementy niezbędne w urządzeniu przeznaczonym do pracy biurowej, lecz obecność pierwszego z wymienionych mogłaby sprawić, że Huawei Matebook 16 byłby również świetnym urządzeniem na wieczorne seansy filmowe.
Znajdziemy tutaj również oczywiście typowe dla systemu Windows funkcje, takie jak wyświetlanie nocne czy też automatyczne dostosowywanie jasności wyświetlacza do wyświetlanych na nim treści. Działają one bez zarzutu i zdecydowanie ułatwiają korzystanie z laptopa – przez cały okres testów nie dały mi się we znaki w żaden zauważalny sposób.
Stosunek proporcji 3:2 okazał się strzałem w dziesiątkę – jest to, moim zdaniem, najlepszy wybór, jeśli chodzi o matrycę laptopa. Pozwala on znacznie efektywniej wykorzystywać wielozadaniowość urządzenia. Funkcje korzystania z dwóch okien na raz, które zostały bardzo uwydatnione w systemie Windows 11, pasują tutaj perfekcyjnie, a w połączeniu z rozdzielczością 2K umożliwiły mi wygodną pracę w ten sposób.
Jedyny problem, który może nieco popsuć dobre wrażenia z tych proporcji ekranu to skalowanie niektórych aplikacji pełnoekranowych. Za przykład niech posłuży tutaj menu gry Valorant, które nie było w pełni czytelne przy domyślnych ustawieniach wyświetlania – prawa strona ekranu po zakończonej grze była przesłaniana przez pasek boczny znajomych.
Klawiatura i touchpad
Wysokiej jakości klawiatura, zarówno w pracy, jak i na studiach, jest kluczowym elementem komputera. Tej zamontowanej w Matebooku 16 do ideału brakuje naprawdę niewiele. Jej układ przypadł mi do gustu, choć może być to kwestia przyzwyczajenia – na co dzień korzystam z laptopa sygnowanego marką Honor, gdzie klawiatura jest niemal identyczna.
Mimo wszystko, układ oraz rozmiar klawiszy powinny przypaść większości osób do gustu. Klawisze są matowe, a palce nie ślizgają się na nich podczas pisania, co jest zdecydowanie sporym plusem. Klawiatura nie należy do najcichszych podczas typowego pisania, lecz nie jest to zdecydowanie poziom klikających klawiatur mechanicznych. Ponadto klawiatura ma delikatne podświetlenie, ułatwiające pracę po ciemku. Jest ono równocześnie kompletnie niedostrzegalne za dnia. Nie można regulować jego jasności, lecz można je wyłączyć lub dostosować, po jakim czasie jest wygaszane.
Skok klawiszy jest wyczuwalny i nie sposób nie wyczuć momentu jego aktywacji. Podczas dłuższego pisania jednak dawał mi się we znaki dość duży opór stawiany przez klawisze, przez co często po jakimś czasie bolały mnie palce.
Producent nie zdecydował się na umieszczenie tutaj bloku numerycznego. Mimo, że na co dzień z chęcią korzystam z tego elementu klawiatury i nie wyobrażam sobie posiadać niepełnowymiarowej klawiatury podłączonej do komputera stacjonarnego, tutaj jego brak mi nawet podpasował z racji rozmiaru klawiszy i ich wygodnego ułożenia.
Producent zastosował dość popularne rozwiązanie w laptopach, jakim jest pomniejszenie klawiszy strzałek. Strzałki w górę i w dół ścięto do wielkości połowy klawisza, co trochę utrudnia korzystanie z nich, w szczególności osobom o dużych palcach.
Na górze klawiatury pojawił się łączony rząd przycisków funkcyjnych oraz klawiszy F1-F12. Huawei pozwala dostosować, która akcja ma być wywoływana po naciśnięciu klawisza, a która po wykonaniu kombinacji z przyciskiem Fn. Pośrodku górnego rzędu klawiszy umieszczony został nietypowy przycisk, pod którym skrywa się… kamerka. Jest to zabieg stosowany przez Huawei w swoich laptopach już od kilku lat, więc osoby posiadające komputer tej marki nie powinny być tym faktem zaskoczone. Niemniej jednak dla większości osób nie jest to takie oczywiste, a wręcz zaskoczyło większość osób, którym je pokazałem. Nieco więcej o samej kamerce wspomnę za chwilę.
Szklany gładzik położony pośrodku laptopa, tuż pod klawiaturą jest naprawdę pokaźnych rozmiarów i widać, że aspiruje do touchpada znanego z MacBooków. I choć do tego jeszcze sporo mu brakuje, responsywność tego elementu jest niemal bezbłędna, a obsługa gestów, które można swobodnie spersonalizować w panelu ustawień, ułatwia pracę.
Z mocniejszego kliknięcia można bez problemu korzystać w dowolnym miejscu gładzika, lecz są one najprzyjemniejsze w jego dolnej części, czyli tam, gdzie producenci laptopów przyzwyczaili nas do obecności prawego i lewego przycisku myszy.
Kultura pracy, wydajność, oprogramowanie
Huawei Matebook 16 został wyposażony w jedną z lepszych jednostek laptopowych dostępnych na rynku. AMD Ryzen 5 5600H z 6 rdzeniami i 12 wątkami zapewnia stabilną i wydajną pracę w niemal każdej pracy biurowej.
Urządzenie nie ma dedykowanej karty graficznej, lecz w prostszych grach radzi sobie nieźle. Wykorzystać jego pełną moc pozwala przede wszystkim tryb wydajności, który można aktywować wyłącznie po podłączeniu urządzenia do ładowania. Wymagane jest równocześnie naładowanie baterii na poziomie 20% lub wyższym.
Nie zdecydowałem się na przeprowadzanie bardziej zaawansowanych testów w różnych tytułach, lecz podczas gry w League of Legends oraz Valorant laptop pozwalał na swobodną rozgrywkę w 60 FPS przy wysokich (choć nie najwyższych) ustawieniach. Zazwyczaj podczas gry w te tytuły wentylator nie dawał o sobie zbytnio znać, choć był zdecydowanie głośniejszy niż podczas normalnej pracy. Jeśli jednak zdecydowałem się na grę w trybie zrównoważonym, czasami klatki potrafiły spaść poniżej 60.
Trybami wydajności można zarządzać dzięki dołączonej do komputera aplikacji Menedżer PC. Służy ona również do aktualizacji sterowników urządzenia, rozwiązywaniem problemów ze sprzętem oraz usługami dodatkowymi Huawei.
Znalazła się wśród nich autorska funkcja przesyłania plików Huawei Share, pozwalająca na szybkie i proste przesyłanie plików pomiędzy smartfonem a komputerem. Niestety, obsługuje ona wyłącznie urządzenia Huawei – przesyłanie plików z iPhone’a lub smartfonów z Androidem innych producentów może przebiegać tylko w klasyczny sposób – za pomocą kabla, Bluetooth lub chmury.
Aplikacja Menedżer PC pozwala również na klonowanie ekranu laptopa na ekrany zewnętrzne, a także sterowanie smartfonem z poziomu komputera. W tym przypadku również mamy do czynienia wyłącznie ze wsparciem wybranych urządzeń marki Huawei.
Oprócz Menedżera PC na Huawei Matebook 16 nie znajdziemy zbyt wielu preinstalowanych aplikacji. Pojawił się tutaj komunikator Link Now, którego niestety nie mogłem zmusić do działania. Znalazła się tutaj również instrukcja obsługi urządzenia, apka informująca o głośnikach urządzenia (bez żadnych ustawień czy equalizera, czyli na dobrą sprawę jest bezużyteczna) oraz panel sterowania Huawei, czyli miniaplikacja skupiona głównie na współpracy z innymi produktami producenta.
Reszta zainstalowanego oprogramowania to „czysty” Windows 11 w wersji Home oraz wszystkie aplikacje, które są z nim instalowane domyślnie. Dołączony do niego został również pakiet Office 2019 w wersji dla użytkowników domowych i studentów. Jest to ciekawa odmiana – zazwyczaj do nowych laptopów dołączany jest okres próbny subskrypcji Office 365.
Pod względem software’owym raczej nie mam się do czego przyczepić. Oprogramowanie działa sprawnie, sam Windows 11 nadal ma kilka drobnych braków względem swojego poprzednika, ale jak dobrze wiemy w nadchodzących miesiącach powinno się to zmienić.
Komunikacja, kamera, czytnik linii papilarnych
Huawei Matebook 16 ma całkiem niezły zestaw portów. Na lewej krawędzi znajdziemy 2 gniazda USB-C, za pomocą których można zarówno przesyłać dane, jak również obraz. Dzięki nim możliwe jest również ładowanie urządzenia – laptop nie ma dedykowanego złącza ładowarki. Obok USB-C umieszczono port HDMI oraz wyjście słuchawkowe. Na prawej krawędzi natomiast mamy dwa porty USB-A 3.2 Gen 1. Do pełni szczęścia zabrakło tu jedynie czytnika kart pamięci, lecz dla wielu osób jest to element zbędny, więc nie zaliczam tego do minusów.
W środku laptopa znalazła się karta Wi-Fi w standardzie 802.11ac, znanym inaczej jako Wi-Fi 5. Szkoda, że producent nie zdecydował się na zastosowanie nowszego standardu, choć prędkości osiągane przez urządzenie pozostają na całkiem niezłym poziomie – podobnie jak ping czy ogólna stabilność połączenia.
Karta obsługuje zarówno sieci 2,4 jak również 5 GHz. Znalazło się tutaj również wsparcie dla 2×2 MIMO oraz standardu zabezpieczeń WPA3. Ponadto Huawei Matebook 16 wspiera moduł Bluetooth 5.0.
Zarówno porty, jak i karty łączności bezprzewodowej, działają bezproblemowo i nie mam odnośnie nich żadnych uwag.
Nieco gorzej wypada tutaj kamerka do wideorozmów, która, jak już wspominałem, została ukryta w górnym rzędzie przycisków funkcyjnych klawiatury. Z powodu usytuowania jej tak nisko, kąt widzenia jest bardzo nietypowy, a wręcz niekorzystny. Podczas korzystania z niej odnosiłem wrażenie, jakbym przytył z 20 kilogramów, a w dodatku wystarczyło delikatne odchylenie głowy w górę, na przykład na drugi monitor, a rozmówca mógł spokojnie zajrzeć mi do nosa.
Plusy takiego rozwiązania są dwa, choć nieszczególnie są one w stanie zrekompensować tragiczny kąt widzenia kamery w Matebooku 16. Pierwszy z nich to prywatność – jeśli kamera jest schowana, przypadkowe uruchomienie wideorozmowy pokaże rozmówcy wyłącznie czarny ekran. Wygodniejsze i schludniejsze, niż stosowane powszechnie zaślepki.
Drugim plusem jest możliwość zastosowania bardzo cienkich ramek wokół ekranu, co przekłada się na jego lepszy wygląd, a po części także na mniejsze wymiary urządzenia. Gdzieś przecież trzeba tę kamerę zmieścić, prawda?
Jakość przesyłanego obrazu nie zachwyca, w szczególności w słabszych warunkach oświetleniowych. Jest to jednak wyłącznie 720p – wystarczająco, by pokazać się podczas spotkania w pracy lub zajęć zdalnych na uczelni, ale raczej nic więcej.
Kamery tej nie wyposażono rzecz jasna w dodatkowe czujniki, wykorzystywane przez Windows Hello, lecz na szczęście producent nie zapomniał o umieszczeniu czytnika linii papilarnych w klawiszu power. Cechuje się on bardzo dobrym rozpoznawaniem, a w większości przypadków potrafił on poprawnie zeskanować mój palec w momencie włączania urządzenia. Dzięki temu, od razu po załadowaniu systemu mogłem cieszyć się widokiem pulpitu, nie zaś wyczekiwać ekranu blokady by zeskanować palec i zakończyć logowanie.
Multimedia
Przyznam szczerze, że głośniki w Matebooku 16 mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły. Fakt faktem, że są to nadal głośniki w laptopie, ale podczas konsumpcji multimediów, np. słuchania muzyki ze Spotify lub oglądania filmów na Netfliksie sprawują się wzorowo.
Są wystarczająco głośne i skierowane w stronę użytkownika. Bardzo często zdarza się, że laptopy mają głośniki skierowane w dół, dzięki czemu oferują dobry dźwięk, gdy urządzenie leży na biurku, lecz zabierając je do łóżka lub trzymając na kolanach można się mocno rozczarować. Absolutnie nie jest to problemem w Huawei Matebook 16, co jest sporym plusem. Ponadto, jakość dźwięku jest całkiem niezła – nic tu nie trzeszczy, ale czuję, że nieco brakuje im wysokich tonów.
Producent umieścił dwa mikrofony w dość słabym miejscu, jakim jest wgłębienie ułatwiające otwieranie klapy laptopa. Czuję, że będą się one bardzo szybko zapychać kurzem i jeszcze bardziej tracić na jakości – na starcie są one bowiem dość przeciętne. Jak to często bywa z mikrofonami wbudowanymi w laptopa, potrafią zbierać dźwięk z całego otoczenia, co z pewnością nie przypadnie do gustu osobom współdzielącym mieszkanie z innymi osobami.
Oglądanie filmów czy słuchanie muzyki na tym urządzeniu to jednak czysta przyjemność. Dobre głośniki i świetny wyświetlacz pozwalają cieszyć się rozrywką. No, oczywiście jeśli nie przeszkadza wam błyszcząca szklana powłoka wyświetlacza ;)
Bateria i ładowanie
Czas pracy na baterii to jeden z największych autów Matebooka 16. Spora bateria o pojemności 84 Wh wystarcza na naprawdę długo. Podczas typowej pracy biurowej (korzystanie z przeglądarki, Worda, PowerPointa, aplikacji pocztowej, sporadycznie ze Spotify) urządzenie wytrzymywało około 9-10 godzin na jednym ładowaniu przy poziomie jasności nieprzekraczającym 60%. Oczywiście, wynik ten ulegał zauważalnemu skróceniu podczas grania w gry, obróbki zdjęć lub innych bardziej zaawansowanych zadań. Nie zdarzyło mi się jednak, by bateria laptopa „znikała w oczach”.
Jako student, postanowiłem sprawdzić to urządzenie podczas pracy na uczelni. W trakcie typowego dnia z trzema godzinami akademickimi (czyli 3×90 min) zajęć oraz dwoma piętnastominutowymi przerwami pomiędzy zajęciami zużywałem od 25 do 40% baterii, w zależności od wykonywanych zadań. Zazwyczaj korzystałem z zestawu trzech programów – Google Chrome, Worda oraz OneNote, zaś jasność ekranu pozostawała na poziomie 60-70%.
Jak wspominałem na początku tekstu, ładowarka, którą otrzymałem w zestawie, nie była przeznaczona na polski rynek, więc nie miałem możliwości sprawdzić, jak sprawuje się kostka z zestawu o mocy 135 W. Gdy więc zaszła potrzeba naładowania urządzenia, korzystałem z własnej ładowarki USB-C o mocy 65 W. Za jej pomocą naładowanie baterii do pełna zajmowało około 4,5 godziny.
Podsumowanie
Huawei Matebook 16 to znakomity laptop, który bardzo mi się spodobał, nawet pomimo kilku wad. Ekran IPS o proporcjach 3:2 i bardzo ładnych, żywych kolorach, oczarował mnie od pierwszych chwil spędzonych z tym urządzeniem, lecz nie byłem w stanie przekonać się do błyszczącej tafli szkła, która go pokrywa.
Palce zmęczone wielogodzinnym pisaniem na Matebooku 16 nie dają mi spokoju – klawiatura jest bardzo dobra, lecz aktywacja klawiszy wymaga nieco zbyt dużo wysiłku. Ukryta w niej kamerka do wideorozmów również nie jest moim ulubionym elementem, ale dobrze, że w ogóle się znalazła na pokładzie. Mimo wszystko, dzięki dobrej wydajności, świetnym czasom pracy na baterii, znakomitemu touchpadowi oraz dobrym głośnikom jestem zmuszony wystawić temu laptopowi wysoką ocenę.
Nie przeszkadza mi również jego cena, którą producent ustalił na poziomie 5199 złotych za wariant z Ryzenem 5 5600H oraz 5699 złotych za model z nieco lepszym procesorem Ryzen 7 5800H. Oczywiście, mogłoby być nieco taniej, lecz jeśli ma na tym ucierpieć jakość wykonania lub czas pracy na baterii, wolę pozostać przy obecnej wycenie urządzenia.