Najbardziej kobiece i eleganckie słuchawki douszne, jakie kiedykolwiek widziałam? Zdecydowanie Huawei Freebuds Lipstick, które nie dość, że są czerwone, to jeszcze zamknięte zostały w etui do złudzenia przypominającym szminkę. Szyk, klasa, elegancja – te słowa charakteryzują nowość Huawei. Sprawdźmy jednak, co oprócz tego oferują Huawei Freebuds Lipstick.
Intrygujący gadżet, za którym oglądają się kobiety
Huawei Freebuds Lipstick przypominają szminkę do ust – co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Etui, będące jednocześnie powerbankiem, jest niesamowicie eleganckie, a wewnątrz kryje w sobie równie eleganckie, czerwone słuchawki. Dodając do tego złote szczegóły, mamy zestaw, który prezentuje się oszałamiająco. I pisze to kobieta, która na podobne “gadżety” nie zwróciłaby uwagi, gdyby nie fakt, że to jej praca.
Szyku dodaje fakt, że zamknięciu słuchawek w etui towarzyszy charakterystyczny dla szminek magnetyczny klik. Trudno nie odnieść wrażenia, że tu wszystkie elementy zostały przemyślane – i nic dziwnego, że ochrona lotniska nie chciała początkowo uwierzyć, że ta “szminka” to słuchawki… ;)
Huawei Freebuds Lipstick w Media Expert
Jak to jednak ja, muszę trochę ponarzekać. Błyszczące, czarne etui, zbiera odciski palców w niesamowicie szybkim tempie. Co więcej, po ponad trzech tygodniach testów pojawiły się też na nim rysy, choć wcale nie noszę go w torebce pełnej wszystkiego ;)
I jeszcze kwestia chowania słuchawek do etui – ze względu na odpowiednie wyprofilowanie górnej części etui, można je zamknąć tylko w jednym konkretnym położeniu. Mamy zatem szansę jedną na cztery, że trafimy. Ale to jak podczas układania puzzli – wystarczy odpowiednio do siebie dopasować górną i dolną część (tylko jeden róg jest ścięty na płasko, pozostałe są zaokrąglone).
Konstrukcyjnie Huawei Freebuds Lipstick zostały dobrze przemyślane. Wszystko, co elektroniczne, co by zdradzało, że mamy do czynienia z czymś innym niż szminka, zostało umieszczone na dole obudowy. Mamy tu port USB C, służący do ładowania, diodę, której zadaniem jest informowanie o stanie naładowania baterii oraz włącznik, którego dłuższe przytrzymanie powoduje przejście słuchawek w tryb parowania.
Jeśli jesteśmy w posiadaniu smartfona lub innego urządzenia firmy Huawei, na jego ekranie pojawi się baner z automatycznym parowaniem. Jeśli jednak wcześniej korzystaliśmy ze słuchawek w połączeniu z innym sprzętem, trzeba będzie je ponownie wprowadzić w tryb parowania.
Patrząc na same słuchawki, ich budowę, wzornictwo, ale też po prostu parametry techniczne – łącznie z wagą, akumulatorem i deklarowanym czasem pracy – trudno nie odnieść wrażenia, że są to słuchawki Huawei Freebuds 4, ale w krwiście czerwonym kolorze i w innym opakowaniu (zobaczcie zresztą, jak słuchawki są wykrywane przez aplikację Huawei – coś Wam to etui przypomina? ;)). Ich grupa docelowa zdaje się jednak być zupełnie inna niż Freebuds Lipstick. Do tego jednak wrócę jeszcze w podsumowaniu.
Budowa i działanie
Jestem jedną z tych osób, które najnormalniej w świecie nie lubią się ze słuchawkami dousznymi. Nie lubię sposobu, w jaki leżą w uszach, nie czuję się z nimi w porządku, a co najgorsze, muszę je stale poprawiać, bo odczuwam dyskomfort. Raczej nie będzie dla Was zaskoczeniem fakt, że w przypadku Freebuds Lipstick jest dokładnie tak samo. Przy czym to nie jest ich wina, a moich preferencji.
Jeśli fakt, że słuchawki te są douszne, Wam nie przeszkadza, jest szansa, że się z nimi całkiem dobrze zaprzyjaźnicie. Bo przy tej mojej całej niechęci do tego typu konstrukcji, przyznaję, słuchawki te dość stabilnie trzymają się w uszach – co prawda nie próbowałam w nich biegać, ale podczas szybszego chodzenia nie ma z nimi najmniejszych problemów.
Przy okazji warto chyba wspomnieć, że obie słuchawki są wyposażone w czujnik zbliżeniowy, dzięki któremu po wyjęciu ich z uszu automatycznie odtwarzanie multimediów zostaje wstrzymane. Oczywiście dzieje się tak niezależnie od tego, jakie multimedia w danym momencie są uruchomione, ani z jakim smartfonem sparowane są słuchawki.
Jeśli chodzi o działanie, podczas testów nie napotkałam na żadne problemy z połączeniem z telefonem – niezależnie od tego, czy był to Huawei Nova 9 z Huawei Mobile Services, czy Xiaomi 11T Pro lub Samsung Galaxy S21 Ultra 5G. Przez cały czas użytkowania połączenie bezprzewodowe było stabilne.
Realny zasięg słuchawek w mieszkaniu to ok. 10 metrów – zostawiając telefon w biurze, mogłam bez problemu z telefonem przejść się do kuchni, bez obawy o to, że dźwięk będzie przerywał lub, co gorsza, Freebudsy Lipstick się rozłączą.
Gesty
Do obsługi słuchawek przeznaczone są gesty – działają dokładnie te same na lewej, jak i prawej słuchawce. Ściszanie muzyki następuje po przesunięciu palca w dół po słuchawce, zmiana głośności w górę – analogicznym gestem przesunięcia palca w górę. Włączenie lub wyłączenie ANC jest możliwe przez dłuższe przytrzymanie jednej ze słuchawek.
Pojedyncze tapnięcie nie odpowiada za żaden gest, prawdopodobnie, by eliminować reakcję na przypadkowy dotyk. Podwójne tapnięcie z kolei działa jak pauza, następny/poprzedni utwór lub wywołanie asystenta głosowego (to, na jaki gest się zdecydujemy, może zdefiniować w aplikacji AI Life, o której za chwilę).
Problem jednak polega na tym, że wykonując którykolwiek gest, ze wskazaniem na przesunięcie palca po słuchawce, trudno jest utrzymać ją na swoim miejscu. Wielokrotnie miałam przez to wątpliwą przyjemność testowania refleksu – na szczęście w żadnym przypadku słuchawka nie zaliczyła spotkania z podłogą.
Gesty same w sobie działają poprawnie, a słuchawki dość szybko reagują na wydane w ten sposób polecenia. Czasem nawet można odnieść wrażenie, że są zbyt czułe – chcąc poprawić słuchawkę w uchu (mówiłam już, że nie lubię konstrukcji dousznych?), wyłączałam ANC dłuższym tapnięciem w nią.
Asystentka Celia po polsku
Wspomniałam o możliwości uruchamiania asystenta głosowego Huawei. Celia, bo o nim (a właściwie o niej!) mowa, nauczyła się w ostatnim czasie porozumiewać o polsku.
Wystarczy zatem wywołać Celię np. dwukrotnym tapnięciem w słuchawkę i zapytać o pogodę – po chwili na ekranie telefonu pojawi się stosowny komunikat, a w słuchawce usłyszymy w naszym języku informacje na temat pogody w naszej lokalizacji. Możemy też poprosić o włączenie latarki czy zadzwonienie do kontaktu – działa to zaskakująco dobrze.
Aplikacja AI Life
Do zarządzenia słuchawkami Huawei Freebuds Lipstick służy aplikacja AI Life, która dostępna jest w Google Play, App Gallery oraz App Store (tak, słuchawki działają również z iPhone’ami, czyli smartfonami z iOS). O dostępnych z jej poziomu funkcjach pisał już Mateusz przy okazji testów modelu Freebuds 4, ale myślę, że warto będzie się powtórzyć.
AI Life pozwala przede wszystkim podejrzeć dokładny stan naładowania baterii w obu słuchawkach z osobna oraz w samym etui ładującym. Do tego mamy możliwość wyboru trybu redukcji hałasu – ogólny lub komfortowy oraz skorzystać z bardzo podstawowego equalizera, choć moim zdaniem nazwa ta jest nadużyciem.
Pod “equalizerem” kryją się efekty domyślne, poprawa basów lub poprawa wysokich tonów. Nie ma więcej opcji, ani możliwości bardziej konkretnego dostosowania dźwięku do własnych preferencji.
Aplikacja ma też funkcję umożliwiającą zmianę sterowania słuchawkami – zmienić jednak możemy jedynie to, co dzieje się po dwukrotnym dotknięciu lewej lub prawej słuchawki (dla każdej z osobna). Może to być: odtwórz/wstrzymaj, następny utwór, poprzedni utwór, wybudzenie asystenta głosowego lub nic. Zmiana gestu dotknięcia i przytrzymania jest niemożliwa – można go jedynie wyłączyć, z kolei przeciągnięcie w górę / w dół jest domyślne i nieusuwalne.
AI Life pozwala również znaleźć słuchawki – po zalogowaniu się na konto, z poziomu mapy widoczna jest lokalizacja słuchawek oraz kod pocztowy (bez konkretnego adresu). W moim przypadku lokalizacja za każdym razem była pokazywana poprawnie – maksymalne przybliżenie mapy to dwa metry, jestem ciekawa czy w sytuacji faktycznego zgubienia urządzenia udałoby się ustalić, gdzie się znajduje.
Ostatnia rzecz, na jaką pozwala aplikacja, to jej aktualizacja. W ramach ciekawostki mogę powiedzieć, że podczas testów jedna zdążyła już się pojawić – wprowadzała ogólne poprawki wydajności.
Jakość dźwięku
Według mnie jakość dźwięku oferowana przez Freebuds Lipstick jest zupełnie niezła – a co sądzi Kuba, który słyszy więcej ode mnie?
Huawei podołał zadaniu. Przyznam, że patrząc na szminkowe słuchawki, nie spodziewałem się zbyt wiele. Bo wiecie jak to jest, jak producent kładzie duży nacisk na wygląd, jakość często schodzi na drugi plan. Niezmiernie miło jest mi stwierdzić, że w tym przypadku jedno, jak i drugie, stoi na najwyższym słuchawkowym poziomie.
Mocne basy, wyraziste wysokie tony, wyczuwalny środek i dodatkowe funkcje, w tym ANC, pobicie basów czy wysokich tonów, powodują, że każdy znajdzie idealne ustawienia pod siebie. Słuchawki grają po prostu dobrze – to dla mnie miłe zaskoczenie, bo zupełnie się tego nie spodziewałem.
ANC
Wiecie, jak to jest, jak chcecie się skupić na pracy, ale w drugim pokoju Wasza druga połówka robi swoje rzeczy, słuchając YouTube’a tak, że wszystkie te dźwięki do Was dochodzą? To dokładnie tak samo mam z moim narzeczonym. I ANC w Huawei Freebuds Lipstick nie sprawiają, że magicznie nie słyszę nic, ale staje się to bardziej przyjazne.
ANC skutecznie jednak tłumi wszelkie szumy komputera stacjonarnego Kuby, działającego w niewielkiej odległości ode mnie – pod tym względem słychać różnicę między wyłączonym ANC a włączonym.
Ale już jeśli miałabym powiedzieć, że słychać ogromną różnicę między dwoma trybami ANC – ogólnym i komfortowym – to skłamałabym, bo tej różnicy właściwie… nie słychać. Oba tryby w bardzo zbliżony sposób redukują szum i efekt, w mojej opinii, jest podobny – ogólny nieco bardziej wygłusza, ale w naprawdę niewielkim stopniu.
Już teraz zasygnalizuję, że korzystanie z ANC negatywnie wpływa na czas pracy słuchawek. Jak bardzo – przekonacie się za kilka akapitów.
Jakość rozmów
Nie jestem osobą, która “siedzi” non stop na telefonie. Ba, właściwie rzadko zdarza mi się rozmawiać przez telefon, dlatego też jakość rozmów przez słuchawki nie odgrywa dla mnie większej roli. Wiem jednak, że spora część społeczeństwa ma zupełnie inne spojrzenie na rozmowy telefoniczne, a dla innej – to część ich pracy. Jak zatem Freebuds Lipstick sprawdzają się w tym zadaniu?
Muszę przyznać, że bardzo dobrze. Podczas kilku krótkich połączeń nie mogłam narzekać na to, jak słyszałam moich rozmówcy, oni z kolei twierdzili, że słyszą mnie bezproblemowo – wyraźnie i wystarczająco głośno.
Czas pracy
Huawei deklaruje, że z wyłączonym ANC słuchawki Freebuds Lipstick mogą pracować maksymalnie przez 4 godziny po jednym ładowaniu i 22 godziny łącznie po wszystkich doładowaniach w etui. W przypadku pracy z włączonym ANC, czas ten ma się skracać do, odpowiednio, 2,5 godziny i 14 godzin. Jak te zapewnienia przekładają się na rzeczywistość?
Z moich testów wynika, że deklaracje producenta właściwie pokrywają się z tym, czego doświadczyłam. Słuchając muzyki z ANC, pojedyncze ładowanie wystarcza na 2 godziny i 20 minut (przypominam, producent deklaruje jedynie 10 minut więcej – tę różnicę można wybaczyć, a i pewnie zależy od poziomu głośności). Zgodzicie się pewnie jednak ze mną, że ten czas należy, niestety, do krótszych.
Nieco lepiej jest po wyłączeniu ANC – pojedyncze ładowanie wystarcza na 3,5-4 godziny, w zależności od ustawionego poziomu głośności odsłuchu.
Przy 20% naładowania baterii w słuchawce słychać powiadomienie ostrzegawcze o zbliżającym się wyczerpaniu akumulatora, podobnie jest, gdy osiągnie 10%. Ładowanie Freebuds Lipstick w etui trwa zaledwie ok. 35 minut – to bardzo krótki czas, po którym możemy słuchać muzyki przez kolejne godziny.
Słuchawki naładujemy za pomocą przewodu USB C, a proces ładowania w pełni rozładowanych słuchawek i etui trwa niecałą godzinę. Niestety, Freebuds Lipstick nie wspierają ładowania indukcyjnego.
Huawei Freebuds Lipstick to drogi gadżet
Podsumowując, Huawei Freebuds Lipstick to słuchawki, które sporo nowoczesnych kobiet będzie chciało mieć w swojej torebce – to technologiczny gadżet, który idealnie pasuje do wizerunku współczesnej business woman. To też bardzo fajny pomysł na prezent dla kobiety – na Mikołajki czy pod choinkę.
W tym wszystkim dyskusyjna jest cena Huawei Freebuds Lipstick – 999 złotych. Z jednej strony jest niższa niż europejska, która wynosi 249 euro (w dodatku w przedsprzedaży dodawany był voucher do Douglasa o wartości 200 złotych). Z drugiej jednak strony, bliźniacze Freebuds 4 kosztują o 400-500 złotych mniej, ale nie mają tak – nie bójmy się użyć tego słowa – SZAŁOWEGO etui.
Kupując Freebuds Lipstick warto zatem mieć świadomość, że za etui w kształcie szminki dopłacamy właściwie drugie tyle, co płacimy za same słuchawki. Coś mi się jednak wydaje, że to dla wielu potencjalnie zainteresowanych osób może to nie mieć najmniejszego znaczenia.