Recenzja Huawei FreeBuds 5. Solidne brzmienie w dousznym wydaniu

Słuchawki Huawei FreeBuds 5, będące bohaterem dzisiejszego testu, to przedstawiciel nieco zapomnianej przez producentów konstrukcji. Obserwując rynek śmiało można stwierdzić, że dousznych słuchawek true wireless jest jak na lekarstwo. A przecież wciąż istnieją osoby, które z jakichś względów nie chcą, bądź nie mogą użytkować modeli dokanałowych – wówczas mają niestety bardzo mocno zawężone możliwości wyboru właściwych dla siebie słuchawek.

FreeBuds 5 to najnowsza tego typu konstrukcja, będąca następcą całkiem udanego modelu Huawei FreeBuds 4. Producent podszedł do projektu kompletnie inaczej, niż w przypadku FreeBuds 4, tworząc słuchawki wyglądające nietypowo, kontrowersyjnie i po prostu jak żadne inne. Co z tego wyszło i jak spisują się one w codziennym użytkowaniu?

Specyfikacja techniczna Huawei FreeBuds 5:

Cena w momencie publikacji recenzji: 699 złotych.

Zawartość zestawu

Pudełko, w jakim przychodzą do nas FreeBuds 5, wygląda bardzo podobnie, jak w przypadku wielu innych modeli słuchawek tego producenta. Biały kartonik, na którym nadrukowano wizerunek słuchawek, nazwę oraz kilka podstawowych informacji i kluczowych cech produktu. I to tyle.

Wewnątrz, poza samymi słuchawkami, znalazł się także króciutki przewód do ładowania zakończony wtyczkami USB i USB typu C, papierologia oraz dwie pary nakładek silikonowych. To innego rodzaju gumki, niż te, które możemy spotkać w słuchawkach dokanałowych – tutaj nie nakładamy ich na tulejkę wylotową, a na całą słuchawkę, jedynie w formie pewnego rodzaju otoczki. Do nich wrócę nieco później.

Wygląd i konstrukcja

Można powiedzieć, że już od samego początku FreeBuds 5 wyglądają oryginalnie. Tak oto, dostajemy etui ładujące – dosłownie – w kształcie jajka, tudzież chcąc to ująć nieco bardziej profesjonalnie – jest ono po prostu owalne. Wykonano je z matowego tworzywa sztucznego, któremu w zasadzie nie mogę nic zarzucić – jest dobrej jakości, dość przyjemne w dotyku, nie rysuje się i nie palcuje. Nic tutaj również nie trzeszczy, ani nie ugina się pod naciskiem.

Na froncie futerału ulokowano logo Huawei, a tuż pod nim w dolnej części diodę LED, która informuje nas o poziomie naładowania słuchawek, gdy znajdują się one w środku, natomiast jeśli je wyjmiemy, pokazuje status baterii w etui.

Tył został spłaszczony i jest praktycznie wolny – widać tu tylko fragment metalowego zawiasu. Od spodu znalazło się złącze USB typu C do ładowania, a na prawej krawędzi dyskretnie wpasowany przycisk do parowania. Wewnątrz etui wykończono ciemniejszym tworzywem i nie ma w nim nic poza wyżłobieniami na słuchawki. Sam zawias jest stabilny, nie trzeszczy i nie ma luzów.

Przejdźmy jednak do samych słuchawek, bo to one tutaj błyszczą – i to dosłownie. Do ich wykonania w całości użyto błyszczącego, wręcz lustrzanie wykończonego tworzywa. Minusem tego rozwiązania jest dość oczywisty fakt, niesamowicie mocnego palcowania się i brudzenia, absolutnie zawsze.

Kasia w swoim materiale o FreeBuds 5 już delikatnie zasugerowała, co przypominają jej kształtem te słuchawki. Nie chcąc się powtarzać, powiem tylko tak: przypominają mi dokładnie to samo ;). Przyjmijmy jednak zgodnie z tym, co mówi producent, że to inspiracja kroplami księcia Ruperta, tudzież dwoma złączonymi kroplami wody.

W górnej części słuchawek znalazły się dwa otwory, pod którymi ulokowano mikrofony, a od strony wewnętrznej czarne pole, będące czujnikiem umieszczenia w uchu (odpowiadającym za auto-pauzę) i kolejny mikrofon. Na samym brzegu ulokowano oczywiście to najważniejsze oczko, będące wylotem dźwięku już wprost do naszych uszu.

Wygoda użytkowania

Zawsze powtarzam, że kwestia ergonomii użytkowania to mocno subiektywna kwestia, zależąca od wielu czynników. Moje uszy niespecjalnie lubią się z pozbawionymi gumek konstrukcjami dousznymi, co sprawdzałem wielokrotnie korzystając między innymi z AirPodsów pierwszej, jak i trzeciej generacji, ale nie tylko. Po cichu liczyłem, że tu będzie zgoła odmiennie.

Początkowo korzystałem ze słuchawek bez dołączonych nakładek, co nie spotkało się ze zbyt przychylnym odbiorem przez moje małżowiny. W efekcie, już po kilkunastu minutach słuchania odczuwałem dyskomfort i ucisk. Jednocześnie cały czas miałem dziwne wrażenie, jakby za moment słuchawki miały mi wypaść z uszu. Dopiero po kilku dniach użytkowania problemy te mniej dawały się we znaki, albo po prostu się do nich przyzwyczaiłem.

Sytuację dość mocno zmieniło u mnie zastosowanie wspomnianych wcześniej nakładek. Nie wspomagają one izolacji – ta nadal jest przeciętna, ale to przecież o to chodzi w modelach dousznych. Pomagają za to małżowinom sporo mniej odczuwać skutki noszenia FreeBudsów 5 nawet podczas dłuższego korzystania.

Finalnie, wygodę użytkowania mogę ocenić dość dobrze, ale nie wybitnie. Jestem też przekonany, że nie każdy uzna te słuchawki za wygodne, a jeszcze inni nie dadzą im czasu na polubienie się z nimi – bo to jednak chwilę zajmuje.

Łączność

Na pokładzie zastosowano Bluetooth 5.2 z obsługą całkiem bogatej gamy kodeków audio: SBC, AAC, LC3, LDAC i L2HC 2.0. Ten ostatni jest autorskim rozwiązaniem Huawei, dostępnym na smartfonach producenta ze stosunkowo świeżym oprogramowaniem. Umożliwia on przesył dźwięku z przepływnością na poziomie od 320 do 960 kbps.

Z kolei o LDAC wspominałem już wielokrotnie – to wysokojakościowy protokół, obsługiwany przez wszystkie urządzenia z Androidem 8.0 lub nowszym, cechujący się parametrami 24-bit/96 kHz i bitrate wynoszącym do 990 kbps. To dzięki niemu słuchawki mogły uzyskać certyfikację symbolem Hi-Res Audio Wireless. Ten sam kodek zastosowano także w droższych FreeBuds Pro 2, jak i tańszych FreeBuds 5i.

Stabilność połączenia przez cały okres testów nie dawała mi absolutnie żadnych powodów, bym mógł na nią narzekać. Słuchawki bez problemu łączą się z każdym moim urządzeniem, a czas, jakiego potrzebują na połączenie po otwarciu etui, jest bardzo krótki.

Nie odnotowałem żadnego szarpania czy przerywania odtwarzania, z kolei zasięg umożliwia mi bezproblemowe poruszanie się po całym mieszkaniu. Opóźnienia przesyłu sygnału są na tyle niewielkie, że spokojnie można oglądać filmy z FreeBuds 5 w uszach.

Nie zapomniano także o funkcji multipoint, zatem jesteśmy w stanie połączyć słuchawki z dwoma urządzeniami jednocześnie i płynnie przełączać się między nimi. Tutaj także nie mam żadnych zarzutów. Możemy więc spokojnie uznać, że w kwestii łączności model ten jest w stu procentach kompletny.

Aplikacja AI Life

Aby móc w pełni zmieniać ustawienia słuchawek, należy pobrać stosowną aplikację o nazwie AI Life. Jest ona dostępna na urządzenia z systemem Android oraz iOS, przy czym na te ostatnie bez problemu pobierzemy ją ze sklepu App Store.

W przypadku Androida, musimy pobrać ją z Huawei AppGallery lub jako plik z rozszerzeniem .apk, skanując kod QR na pudełku. Jest to dokładnie ta sama aplikacja, stosowana przez zarządzania innymi sprzętami Huawei, między innymi routerami, głośnikami i właśnie słuchawkami.

Interfejs apki jest w pełni spolszczony i na szczęście obyło się bez żadnych krzaków w tłumaczeniach (piję tutaj do aplikacji ostatnio recenzowanych Nothing Ear 2), zatem każdy powinien się tutaj odnaleźć bez problemu. Na ekranie głównym znalazło się zdjęcie samych słuchawek, a pod nim oczywiście ich poziom naładowania.

Niżej ulokowano centrum połączeń, czyli możliwość podejrzenia aktualnie połączonych z naszymi FreeBudsami urządzeń (są one podświetlone na niebiesko), jak i całą historię sparowanych sprzętów. Schodząc w dół znalazł się przełącznik od ANC wraz z trzema trybami jego pracy.

W sekcji jakości dźwięku umieszczono uproszczony korektor brzmienia – domyślnie do wyboru mamy cztery presety, ale możemy także tworzyć swoje na podstawie dziesięciozakresowego equalizera. To tu ustawiamy też priorytet na stabilność połączenia lub na jakość dźwięku – w przypadku tego drugiego przełączamy się na kodek LDAC.

Przechodząc niżej mamy gesty, ale o nich pozwolę sobie pomówić dosłownie za moment. Dalej zostały już tylko ustawienia, w których możemy między innymi wyłączyć czujniki założenia, włączyć tryb dynamicznych opóźnień oraz zmienić kodek dźwięku HD między LDAC a L2HC (na urządzeniach Huawei).

Na deser jeszcze jedna informacja. Jeśli jesteście posiadaczami smartfona bądź tabletu Huawei, wówczas po otwarciu etui pojawi Wam się na ekranie głównym okienko z poziomem naładowania słuchawek i etui, podobnie jak ma to miejsce w Apple’owych AirPodsach.

Obsługa słuchawek – gesty

Sterowanie multimediami i połączeniami odbywa się przy pomocy paneli dotykowych, zintegrowanych z frontami słuchawek. Do dyspozycji mamy trzy rodzaje interakcji dotykowych: podwójne dotknięcie, dłuższe przytrzymanie i przeciągnięcie – nie ukrywam, że mogłoby być ich tutaj nieco więcej.

Na szczęście, znaczenie dwukrotnego tapnięcia możemy edytować we wspomnianej wyżej aplikacji. Domyślne ustawienia wyglądają następująco:

Nie zabrakło również czujników wykrywających obecność słuchawek w uchu. Aplikacja umożliwia nam ich wyłączenie, a przez cały okres testów działały one w pełni poprawnie.

Bateria

Pod kątem specyfikacyjnym, każda ze słuchawek została wyposażona w akumulator o pojemności 42 mAh, natomiast w futerale umieszczono ogniwo 505 mAh. W praktyce, według danych Huawei, taki zestaw ma zapewniać do 5 godzin pracy słuchawek z wyłączonym ANC oraz do 3,5 godziny, gdy je włączymy. Etui powinno pozwolić na do 30 godzin łącznego działania, ale gdy korzystamy z redukcji hałasów – jest to już wtedy tylko do 20 godzin.

Tyle teorii, czas na praktykę. Z FreeBuds 5 korzystałem w sposób mieszany, zarówno z redukcją szumów, jak i bez niej. Uzyskiwane średnie wyniki oscylowały od 3 do 5 godzin, zależnie od sposobu użytkowania. Wliczając w to doładowania w futerale, ze słuchawek udawało mi się korzystać łącznie przez około 22-25 godzin. Niestety, nie mogę nazwać tego szalenie wybitnymi wynikami, a co najwyżej poprawnymi. Oczekiwałbym tutaj więcej.

Etui naładujemy za pośrednictwem portu USB-C lub indukcyjnie. W przypadku ładowania przewodowego, 100% uzyskamy po upływie godziny, natomiast bezprzewodowo – po około trzech godzinach.

Aktywna redukcja hałasów

Producent zastosował mechanizm redukcji szumów w autorskiej technologii nazwanej Open-fit ANC 3.0. Opiera się on na zastosowaniu zestawu trzech mikrofonów – dwóch umieszczonych na zewnątrz słuchawki i jednego wewnątrz ucha. Wspomaga je algorytm DNN, czyli głębokiej sieci neuronowej. Algorytm ten ma za zadanie rozpoznawać dźwięki – te, które są hałasami izolować, natomiast głosy przepuszczać i wzmacniać.

No dobrze, ale czy to ma prawo działać? Akustyki nie oszukamy i douszne słuchawki nigdy nie będą tak dobrze tłumić hałasów jak te dokanałowe, nieważne jak bardzo producent by się nie starał. Tak jest też w tym wypadku.

W efekcie, ANC w modelu FreeBuds 5 ma dość znikomy wpływ na panujący wokół nas hałas, choć lepiej radzi sobie z jednostajnym szumem. Przetestowałem je podczas podróży pociągami i poziom zredukowania gwaru wynosił na moje oko (a bardziej ucho, hehe) maksymalnie 30%. Jeśli więc chcecie się odciąć przebywając w środkach transportu, to w tych słuchawkach raczej nie zrobicie tego przy pomocy ANC, a co najwyżej pogłaśniając muzykę.

Słuchawki nie zostały wyposażone w żaden tryb transparencji, bo w tym wypadku nie jest on absolutnie potrzebny. Muszę przyznać, że jest to niewątpliwa zaleta konstrukcji dousznych – o ile izolacja jest po prostu zła, tak lepiej możemy monitorować to, co dzieje się wokół nas bez konieczności włączania żadnych dodatkowych opcji.

Jakość dźwięku i brzmienie

Jak już zdążyliście przeczytać w sekcji poświęconej specyfikacji, Huawei w modelu FreeBuds 5 zastosował po jednym przetworniku dynamicznym, z membraną LCP o średnicy 11 mm i podwójnym obwodem magnetycznym. Jak to brzmi? Zaskakująco dobrze. Będąc szczerym, po dousznych słuchawkach nie do końca spodziewałem się na tyle zadowalającej jakości dźwięku, bym mógł powiedzieć, że grają one „dobrze”. A jednak.

Bas jest bardzo energiczny, ma dużą moc ataku i całkiem przyzwoicie schodzi w najniższe partie. To, do czego mogę się tu przyczepić, to fakt, że w utworach z dużą ilością niskich tonów, bas potrafi sprawiać wrażenie nieco dudniącego. Mimo to nie można odmówić mu zadowalającej kontroli, przez co w spokojniejszych kawałkach nie zamula całości.

Środek pasma ma ciepłą barwę, co jest zasługą dużej ilości tonów niskich. Na pochwałę zasługuje jednak jego bliskość oraz dobra rozdzielczość i szczegółowość, co z kolei możemy przypisywać zastosowaniu kodeka LDAC.

Wysokie tony są podawane w relatywnie dobrych ilościach, łagodne w odbiorze, ale wciąż nie nazbyt anemiczne. Scena dźwiękowa ma przyzwoite rozmiary, ale rozciągnięta jest głównie na szerokość.

Jakość rozmów

Kompletne testy słuchawek nie mogły obyć się również bez sprawdzenia mikrofonów podczas rozmów. Przy pomocy Huawei FreeBuds 5 przeprowadziłem ich przeszło kilkanaście.

Sprawdziłem je w różnych scenariuszach, zarówno w domowym zaciszu, hałaśliwej komunikacji, galerii handlowej oraz w wietrzny dzień na zewnątrz. Każda z rozmów przebiegła pomyślnie, moi rozmówcy nie narzekali na słyszenie wypowiadanych przeze mnie słów, a słuchawki dobrze izolowały hałasy otoczenia.

Podsumowanie

W moim odczuciu Huawei FreeBuds 5 to dobre słuchawki, zwłaszcza, jeśli rozpatrujemy je pod kątem ściśle określonej grupy docelowej. Ale po kolei, zacznijmy jak zawsze od dobrych cech.

Jakość dźwięku jest naprawdę dobra, a łączność stabilna. Na plus odnotowuję także obecność kodeku LDAC, czuwającego nad wysoką rozdzielczością dźwięku i trybu multipoint, który daje nam możliwość podłączenia dwóch urządzeń w tym samym czasie.

Aplikacja AI Life w codziennym użytkowaniu spisuje się nienagannie i pozwala na szerokie dostosowanie ustawień oraz brzmienia pod nasze upodobania. Niewątpliwym smaczkiem jest też ściślejsza integracja z ekosystemem producenta, a co za tym idzie wyświetlanie okienek ze statusem słuchawek przy każdym otwarciu etui i umożliwienie szybkiego sparowania. Pod kątem jakości rozmów także nie mogę FreeBudsom nic zarzucić.

Omawiając ten model, nie można też przejść obojętnie obok designu, który może wydawać się kontrowersyjny, ale i zarazem jedyny w swoim rodzaju. Konstrukcyjna i użyte materiały są bez zarzutów, nie zapomniano też o indukcyjnym ładowaniu i wodoodporności.

Nie wszystko jednak poszło tak, jak powinno. Czas pracy na baterii powinien być lepszy, zwłaszcza, gdy patrzymy na wyniki z włączonym ANC. No właśnie, a skoro już przy nim jesteśmy. Temat ANC mogę skwitować tak, że jest po prostu przeciętne, czego zupełnie się spodziewałem biorąc pod uwagę typ konstrukcji FreeBudsów 5. Tutaj muszę przyczepić się też do problemów z wygodą użytkowania.

Koniec końców, FreeBuds 5 będą świetnym wyborem dla osób, które nie lubią słuchawek dokanałowych i konieczności używania z nimi silikonowych gumek. Dla takich użytkowników to, co dla mnie jest kluczową wadą, czyli brak dobrej izolacji i ANC, będzie dużą zaletą.

huawei freebuds 5 słuchawki tws
Recenzja Huawei FreeBuds 5. Solidne brzmienie w dousznym wydaniu
Zalety
dobra jakość dźwięku i brzmienie
kodek LDAC
stabilna łączność i tryb multipoint
niespotykany i unikalny wygląd
dobra jakość wykonania
wodoodporność
ładowanie indukcyjne
dobra aplikacja sterująca
integracja z urządzeniami Huawei (ekosystem)
zadowalająca jakość rozmów
Wady
przeciętne ANC i izolacja
bateria powinna być lepsza
problemy ergonomiczne (nakładki ratują sytuację)
lustrzane wykończenie jest uciążliwe w użytkowaniu
nieco mała ilość interakcji dotykowych
7
Ocena
Exit mobile version