Przyszedł czas na kolejną generację Freebudsów autorstwa Huawei. Czy na rynku słuchawek prawdziwie bezprzewodowych (TWS), na którym konkurencja jest tak duża, jest jeszcze miejsce dla kolejnego sprzętu? Huawei już nie raz pokazał, że w kwestii audio potrafi pozytywnie zaskoczyć. Jak będzie tym razem? Zapraszam serdecznie do recenzji słuchawek Huawei Freebuds 4!
Jest w czym wybierać
Nie ma co ukrywać. Zdecydowana większość użytkowników pokochała słuchawki prawdziwie bezprzewodowe. Statystyki pokazują to dość jasno. Rynek TWS rośnie i wszystko wskazuje na to, że będzie rosnąć dalej. Jednym z istotnych powodów jest coraz częstszy brak złącza słuchawkowego w smartfonach, którego znajdziemy w nielicznych nowych urządzeniach.
Nie można jednak odmówić TWS wygody. Brak plączącego się kabla, który tak często lubił być powodem uszkodzeń czy też po prostu niewielkie rozmiary całego kompletu, zdecydowanie ułatwiają słuchanie muzyki czy też odbywanie rozmów. Konieczność ładowania to jedno, ale kiedy można zabrać ze sobą niewielkie etui ładujące, staje się to dużo prostsze. Dokładając do tego coraz lepszą jakość transmitowanego bezprzewodowo dźwięku, część użytkowników na dobre zdążyła już zapomnieć o rozwiązaniach przewodowych.
Rynek TWS jest spory. Konkurencja jest duża, a szukając idealnych słuchawek dla siebie jesteśmy dosłownie zalewani dziesiątkami rozwiązań w bardzo szerokim przedziale cenowym. Ostatnim razem miałem okazję testować dla Was Huawei Freebuds 4i, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Stosunek ceny do jakości stał na absolutnie topowym poziomie. Chiński producent ma jednak w swoim portfolio znacznie więcej interesujących propozycji.
Huawei Freebuds 4 w ofercie Media Expert
Jedną z nich, a mianowicie Huawei Freebuds Pro, sprawdził Tomek. W parze z wyższą ceną przyszły także jeszcze lepsza jakość dźwięku, skuteczniejsza aktywna redukcja szumów (ANC), jak i dłuższe czasy pracy na baterii.
Recenzowane dzisiaj Huawei Freebuds 4 są bezpośrednim następcą Freebuds 3, które – pomimo kilku mankamentów – w dalszym ciągu były bardzo ciekawym wyborem. Czy nowa wersja poradziła sobie z problemami i czy dołożyła coś jeszcze, aby wyróżnić się na tle rozpędzonej konkurencji? Sprawdźmy to!
Huawei Freebuds 4 – specyfikacja techniczna
Zgodnie z tradycją, sprawdźmy co ma do powiedzenia na temat słuchawek producent:
Model | Huawei Freebuds 4 |
Opcje kolorystyczne | szara/srebrna (testowana), biała |
Wymiary i waga pojedynczej słuchawki | 41,4 x 16,8 x 18,5 mm, ok. 4,1 g |
Wymiary i waga etui | 58 mm przekątna, 21,2 mm wysokość, ok. 38 g |
Ładowanie przewodowe | USB-C |
Ładowanie bezprzewodowe | brak |
Pojemność baterii słuchawki | 30 mAh |
Pojemność baterii etui | 410 mAh |
Czas ładowania słuchawek w etui | od 0 do 100% w ok. 1 godziny 15 min ładowania zapewnia 2,5 godziny gry |
Czas ładowania etui | od 0 do 100% w ok. 1 godziny |
Deklarowany czas pracy słuchawki | 4 godzin tryb normalny, 2,5 godziny w ANC – muzyka 22 godziny z etui w trybie normalny, 14 godzin z ANC – muzyka |
Aktywna redukcja szumów | Tak |
Łączność | Bluetooth 5,2, automatyczne parowanie w EMUI 10 i wyżej |
Przetwornik | Dynamiczny przetwornik 14,3 mm |
Sterowanie | Panele dotykowe na obu słuchawkach |
Aplikacja wspomagająca | Tak, Huawei AI Life |
Norma odporności | IPX4 |
Zawartość pudełka | Słuchawki, etui ładujące, kabel USB-C – USB-A, dokumentacja |
Cena | 559 złotych |
W przypadku analizy specyfikacji od razu poznajemy, że mamy do czynienia ze słuchawkami dousznymi, a co za tym idzie, nie ma w zestawie nakładek. Cieszy, że producent dodaje w komplecie długi kabel ładujący, przez co znalezienie odpowiedniego złącza w komputerze czy też ładowarce, nie powinno być problemem.
Design, czyli styl i elegancja na pokładzie
Projektanci najnowszych Freebudsów zdecydowali się na dość sprawdzony i mocno oklepany design. Czy to źle? Uważam, że nie, gdyż jak już kiedyś powiedziałem, trudno jest wyraźnie zmienić design TWS tak, aby nie zatracić korzyści płynących z tejże technologii. Etui ładujące powinno być możliwie nieduże, solidne i lekkie tak, aby jego transport w kieszeni czy w plecaku nie zagrażał istnieniu urządzenia. Same słuchawki zaś są na tyle niewielkie, że każda większa zmiana designu, dość łatwo może wpaść w kicz, a szczególnie tyczy się to dokanałowych rozwiązań, które muszą być wygodne, a jednocześnie dobrze i stabilnie leżeć w uchu.
W przypadku Freebuds 4 etui ładujące ma kształt okręgu o grubości blisko 2 centymetrów. Pudełeczko przyjemnie leży w dłoni, a jego ciężar został tak rozłożony w konstrukcji, że jest niemalże nieodczuwalny. Do recenzji przypadła mi srebrna czy, jak kto woli, szara wersja kolorystyczna. Muszę przyznać, że prezentuje się ona bardzo stylowo i elegancko. Cieszę się, że producent postawił na matowy plastik, przez co etui nie palcuje się, ani nie rysuje tak prosto, jak to miało miejsce w przypadku poprzedniej generacji.
Na froncie pudełka znalazło się miejsce na diodę informującą o stanie połączenia słuchawek, a także poziomie baterii samego etui. Z drugiej strony czarny kwadracik z logiem producenta. Na prawym boku znalazł się płaski, pojedynczy przycisk do parowania. Na dole zaś znajdziemy wejście USB-C i to w zasadzie tyle. Mi spokojny i stonowany design etui bardzo przypadł do gustu.
Pudełeczko otwieramy od góry i tutaj od razu zaznaczę, że o ile mechanizm otwierania jest teraz dużo pewniejszy i solidniejszy, tak sama klapka potrafi się nieznacznie chybotać na boki i bardzo delikatnie trzeszczeć. Jest to jednak trochę czepialstwo z mojej strony. Ogólna jakość wykonania plasuje się na bardzo wysokim poziomie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby etui pozostawić otwarte, co jest koniecznością przy aktualizacji oprogramowania słuchawek. Nie bez powodu o tym mówię, gdyż był to niemały problem w przypadku Freebuds 4i. Dobrze, że tym razem nie przeoczono tego faktu.
Bardzo często dużym problemem w przypadku słuchawek Huawei było wyjmowanie ich z etui. Całe szczęście, tym razem ten element został należycie dopracowany. Freebuds 4 leżą bardzo pewnie w obudowie i nawet mocne potrząsanie otwartym etui nie grozi wypadnięciem słuchawek, ale jednocześnie ich wyjmowanie jest dość proste i, po odrobinie gimnastyki, da się to zrobić jedną ręką. Brawo!
Same pchełki różnią się kolorystycznie od pudełeczka. Tym razem zdecydowano się na błyszczący plastik. Pomimo moich początkowych obaw muszę przyznać, że rozwiązanie to sprawdza się nieźle i może się podobać. Urządzenie nie łapie tak łatwo brudu, a na „antence” nie widać przesadnie śladów naszych placów. Jedyna wada takiego rozwiązania to to, że są one zdecydowanie bardziej śliskie. Nie jest to coś przesadnie denerwującego, ale trzeba mieć to na uwadze i zachowywać większą ostrożność przy operowaniu słuchawkami w rękach.
Wygląd wyglądem, a jak jest z komfortem użytkowania? Od razu muszę zaznaczyć, że słuchawki douszne to coś, co nie każdemu będzie pasować. Nie ma w zestawie nakładek pozwalających dopasować kształt „główki” do naszego ucha. Ja należę do tych szczęśliwców, którzy nie mają nigdy problemów z dopasowaniem czy przyzwyczajeniem się do używanego sprzętu.
Przez cały czas trwania testów korzystało mi się z Freebuds 4 po prostu znakomicie. Rozmiar, wyprofilowanie i przede wszystkim niewielka waga sprawiały, że zdarzało mi się zapomnieć, że mam słuchawki w uszach. Zabierając je na 5 km przebieżkę po parku, nie musiałem co chwila poprawiać ich ułożenia w obawie, że mogą mi wypaść. Jest wręcz wzorowo. W tym miejscu myślę, że warto też wspomnieć o deklarowanej normie odporności IPX4, przez co drobne opady, kurz czy pot wylewany z nas w trakcie treningu, nie powinny Freebuds 4 zaszkodzić.
Słuchawki zostały wyposażone w panele dotykowe. Obsługiwane są trzy rodzaje gestów. Podwójne dotknięcie, naciśniecie i przytrzymanie, a także przeciągnięcie. Pierwszy gest domyślnie odpowiada za odtwarzanie lub zatrzymywanie utworu, a w trakcie połączenia za odebranie lub odrzucenie rozmowy. Przytrzymaniem możemy sterować aktywną redukcją szumów, a przeciągniecie pozwala regulować głośność. Istnieje możliwość edytowania tychże opcji, ale tylko i wyłącznie w przypadku dwukliku, indywidualnie na lewej i prawej słuchawce. Pozostałe opcje są zafiksowane i nie można ich zmieniać. Należy też pamiętać, że edytowanie jest dostępne z poziomu aplikacji Huawei AI Life.
Panele dotykowe oceniam pozytywnie. Sprzęt ani razu nie miał żadnych problemów z rozpoznaniem komendy. Cieszę się, że pojawił się gest regulacji głośności, którego zabrakło w przypadku tańszego modelu Freebuds 4i.
Temat współpracy z asystentami głosowymi jest… skomplikowany. Na smartfonach Huawei, z uwagi na brak usług Google, jesteśmy ograniczeni do AI Voice autorstwa Chińczyków, który na ten moment języka polskiego nie wspiera. W przypadku innego smartfona z Androidem da się ustawić, aby dwuklik wybudził asystenta, ale jego odpowiedź, jak i nasłuch, będzie prowadzona przez telefon. Średnio więc nazwać takie rozwiązanie użytecznym. Jeśli ktoś lubi więc korzystać z asystenta głosowego, Freebuds 4 mogą nie być najlepszym rozwiązaniem.
Łączność i funkcje – dwa podejścia do tematu
Jak to bywa w przypadku wszystkich nowych akcesoriów Huawei, działają one bez najmniejszego problemu z każdym urządzeniem. Jednak największym beneficjentem będą posiadacze smartfonów od autora słuchawek. Nie zmienia to faktu, że zarówno w przypadku parowania sprzętu z P40 Pro, jak i ZenFonem 7 Pro, wszystko przebiegło bezproblemowo. W przypadku Huawei jest to po prostu proces szybszy i przyjemniejszy.
Połączenie Freebuds 4 z P40 Pro i wszystkimi innymi smartfonami z nakładką EMUI 10 (i nowszą) sprawdza się do dwóch kroków. Otwarcia etui, a następnie potwierdzenia chęci połączenia słuchawek na smartfonie, po wyskoczeniu okienka pop-up. Po tych dwóch czynnościach słuchawki są gotowe do użytku. Nie musimy robić absolutnie nic więcej. Oczywiście producent zachęca nas do pobrania i skorzystania z aplikacji towarzyszącej Huawei AI Life, która wprowadza kilka dodatkowych możliwości personalizacji, jak i ułatwia zarządzanie naszymi akcesoriami tejże firmy.
Najważniejsze jednak, że tym razem praktycznie wszystkie opcje są dostępne także na smartfonach innych firm. Wcześniej Huawei lubił ograniczyć ich zakres i tak np. wykrywanie założenia słuchawek było dostępne tylko w EMUI. Podobnie było w przypadku edycji gestów. Całe szczęście inni też mogą się cieszyć pełnią funkcji. Wystarczy zainstalować aplikację AI Life na smartfonie. Co prawda jest ona dostępna w Sklepie Play, jednakże w starszej wersji, która nie uwzględnia modelu Freebuds 4. W związku z tym najlepiej pobrać ją prosto z oficjalnej strony producenta.
Co ciekawe, model Freebuds 4 jest w stanie wykrywać dwa urządzenia jednocześnie, dzięki czemu nie ma konieczności ciągłego rozłączania i parowania w przypadku wykorzystywania słuchawek z kilkom sprzętami jednocześnie. Miły, niewielki dodatek, a z pewnością pomoże sporej grupie osób.
Parowanie w przypadku innych urządzeń z Androidem nie różni się niczym w stosunku do klasycznego podłączania urządzeń Bluetooth. Po przejściu w tryb parowania za pomocą naciśnięcia przycisku na obudowie przez około 2 sekundy (od nowości wystarczy otworzyć etui), a następnie wybrać urządzenie z listy. Słuchawki zostaną połączone ze smartfonem.
Nie jestem w stanie ocenić jakości połączenia z urządzeniami Apple, gdyż nie posiadam ich w domu, jednakże śpieszę z informacją, że słuchawki da się z nimi połączyć. W przypadku aplikacji AI Life, najnowsza wersja obsługująca Freebuds 4 jest dostępna w AppStore.
Interesująco prezentuje się funkcja aplikacji umożliwiająca szukanie słuchawek. Jeśli tylko urządzenie jest połączone z telefonem, możemy nakazać wyemitowanie donośnego dźwięku na każdej z słuchawek, dzięki czemu zlokalizowanie Freebudsów 4 stanie się dużo prostsze. Prosta, a za razem bardzo przydatna funkcja.
Jak grają Huawei Freebuds 4?
O ile komfort, design czy aplikacja towarzysząca to dość ważne rzeczy, tak w przypadku słuchawek najważniejszy jest oczywiście dźwięk. W tej kwestii mogę powiedzieć, że Huawei Freebuds 4 wychodzą obronną ręką na tle sporej konkurencji. Jak na ten przedział cenowy jest naprawdę dobrze.
Jak na sprzęt za około 600 złotych oczekiwałem dobrego i, co najważniejsze, równego grania w całym zakresie tonalnym. Uważam też, że jest to ta półka, po której można oczekiwać czegoś „ekstra”, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że liczba dostępnych modeli na rynku może przyprawić o spore zawroty głowy.
Bas generowany przez Freebuds 4 nie zawodzi. Jest dobrze wyczuwalny, nieprzerysowany, a momenty, w których potrzebna jest moc i wyrazistość, są dobrze zaznaczone. Nie ma też mowy o żadnych trzaskach, ani nieczystościach, nawet w przypadku stosowania wysokich głośności. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie natomiast tony średnie, które bardzo szczegółowo oddają charakter odtwarzanego utworu. Wokal nie ma tendencji do zanikania i nie chowa się za tonami, gdyż te pomimo wspomnianego charakteru są naturalne.
Soprany, choć nie tak wyraźne, jak cała reszta, nie zostały zgubione i są wyczuwalne w utworach, gdzie są niezbędne. Do głośności maksymalnej słuchawek nie mogę się przyczepić. Jako osoba lubiąca słuchać muzyki głośno na przekór swojemu zdrowiu, stwierdzam, że tutaj jest aż nadto dobrze. Przez większość czasu wskaźnik znajdował się gdzieś w 3/4 paska.
Całościowo jakość dźwięku Freebuds 4 oceniam bardzo pozytywnie. Porównując je z doświadczeniem płynącym z Freebuds 4i, które miałem okazję osobiście testować jakiś czas temu, tutaj czuć, że wyższa cena (niemal dwukrotnie) przekłada się na wyraźnie lepszy dźwięk, a każdy, kto czytał recenzję młodszego brata Freebudsów, wie, że byłem ich jakością zachwycony. Oczywiście w dalszym ciągu mówimy o słuchawkach bezprzewodowych za 600 złotych. Jasnym jest, że znajdą się droższe rozwiązania, które zagwarantują jeszcze lepsze doznania, jednakże uważam, że te oferowane przez Freebuds 4 będą wystarczające dla sporej części użytkowników. Zarówno w przypadku połączenia słuchawek ze smartfonem Huawei, jak i urządzeniem innej firmy (w moim przypadku Zenfone 7 Pro), jakość dźwięku stała na tym samym, wysokim poziomie.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby prowadzić rozmowy przez recenzowane słuchawki. Jest to o tyle dobry pomysł, że mikrofon Freebuds 4 rejestruje bardzo czysty dźwięk i nasi rozmówcy nie powinni mieć większych problemów ze zrozumieniem tego, co chcemy przekazać.
Warto zaznaczyć, że jest tak niezależnie od warunków panujących na zewnątrz. Podmuchy wiatru czy dźwięk spadającego deszczu nie był transportowany do naszego rozmówcy. W drugą stronę, także wszystko jest jak najbardziej w porządku. Na głos rozmówcy transportowany do naszych słuchawek nie ma co narzekać. Co ciekawe w ustawieniach znajduje się opcja „funkcji głosu HD”, ale osobiście nie zauważyłem żadnych istotnych różnic po jej włączeniu.
Technologia Bluetooth 5.2 dba o dobre i stabilne połączenie. Przez cały czas trwania testów nie miałem żadnego problemu ze zrywaniem, bądź utratą sygnału. Oglądając mecze Euro 2020 na smartfonie, nie zaobserwowałem żadnego opóźnienia i tak o strzelonej bramce dowiadywałem się na równi z komentatorami.
Na pokładzie znalazło się także miejsce dla aktywnej redukcji szumów (ANC). Osobiście nie jestem fanem tego typu technologii w słuchawkach dousznych, niemniej jednak dałem im szansę się wykazać. Rezultaty mnie nie zaskoczyły. Jest po prostu przeciętnie i nic ponad to. Istnieją dwa tryby. Komfortowy – przeznaczony dla miejsc o niewielkim natężeniu hałasu, jak i ogólny, który ma radzić sobie nawet z najgłośniejszymi miejscami.
Efekt działania obu trybów jest tak naprawdę podobny. Może rzeczywiście tryb ogólny jest w stanie wygłuszyć trochę więcej, ale trudno mi powiedzieć czy nie jest to swego rodzaju autosugestia. Gdy ktoś w pokoju coś do nas powie, zawsze to usłyszymy niezależnie od ANC czy ustawionej głośności. Owszem, ANC poradzi sobie z drobnymi hałasami, jak włączona kuchenka gazowa czy delikatny pomruk telewizora z drugiego pokoju, ale nie jest to coś, co zmieniło moje patrzenie na Freebuds 4. Szczerze powiedziawszy, w ogóle nie kierowałbym się ANC w przypadku ich wyboru. Jest tak tym bardziej z powodu negatywnego wpływu aktywnej redukcji szumów na oferowany czas pracy urządzenia, a ten – niestety – jest bardzo i to bardzo przeciętny.
Czas pracy i ładowanie – za krótko…
Niestety, już na starcie muszę powiedzieć, że jest to zdecydowanie najsłabszy punkt Freebuds 4. Czas pracy, na jaki możemy liczyć w przypadku recenzowanych słuchawek, jest po prostu na dzisiejsze czasy za krótki. Na plus mogę jedynie zaliczyć fakt, że producent nie podkoloryzował wyników i te prezentowane w specyfikacji technicznej są bardzo bliskie prawdy.
Korzystając ze słuchawek bez włączonego ANC możemy liczyć na około 4 godziny nieprzerwanej pracy. W trakcie moich testów tylko 3-4 razy udało mi się przebić tę barierę (maksymalnie 4 godzin i 21 minut). Przez większość czasu były to wyniki na poziomie 3 godzin i 50 minut. Mówimy o słuchaniu muzyki przy około 75% głośności.
W przypadku uruchomienia ANC czasy skracają się niemalże o połowę. Tutaj na ogół uzyskiwałem czasy na poziomie 2 godzin i 20 minut. Biorąc pod uwagę przeciętne tłumienie hałasów i tak duży wpływ na czas pracy, wydaje się, że z Freebuds 4 najlepiej korzystać bez aktywnej redukcji szumów. Najbardziej zaskakuje fakt, że w przypadku tańszych Freebuds 4i czasy te prezentowały się dużo lepiej. Kiedy jednak spojrzy się w specyfikację wszystko staje się jasne. Raptem 30 mAh w pojedynczej słuchawce recenzowanego modelu, kontra 55 mAh w 4i, wiele tłumaczy. Szkoda, że producent zdecydował się na tak lichy akumlator. Wynagrodzić to ma zdecydowanie większa pojemność etui ładującego, które jest niemalże dwukrotnie większa (410 i 215 mAh).
Jak chodzi o ładowanie słuchawek od 0 do 100%, proces zajmuje trochę mniej niż godzinę. Niemalże identycznie prezentuje się czas uzupełniania baterii w etui ładującym. Tutaj nie ma powodów do narzekania. Huawei deklaruje, że 15 minut ładowania jest w stanie zapewnić około 2,5 godzin słuchania muzyki bez ANC i w istocie mój test potwierdził ten fakt.
Producent wspomina także o 22 godzinach pracy słuchawek bez redukcji szumów wraz z etui. Tutaj bliżej mi było do nieco ponad 20 godzin po ok 4-5 naładowaniach, jednakże w dalszym ciągu jest do przyzwoity wynik. Jedyna możliwość to ładowanie po kablu, gdyż Freebuds 4 w obecnym wydaniu nie oferują ładowania bezprzewodowego.
Podsumowanie – Tak dla dźwięku i elegancji
Podsumowując, moją przygodę z Huawei Freebuds 4 uznaję za całkiem udaną. To nie tylko bardzo ładne i stylowe słuchawki, ale przede wszystkim bardzo dobry dźwięk, który dawał mi sporo frajdy z odsłuchiwanych utworów i oglądanych meczów czy filmów. Ogromna szkoda, że ta przyjemność trwała tylko tak krótko, bo czasy pracy na jednym ładowaniu są po prostu kiepskie.
Czy mimo to warto się nimi zainteresować? Jeśli ktoś jest w stanie żyć z 4 godzinami pracy na jednym ładowaniu, to zdecydowanie tak. Jeśli nie, to musi poszukać czegoś innego. Być może tańsze Freebuds 4i, gdzie dźwięk również jest ich mocną stroną, będą dobrą alternatywą.