Pod koniec czerwca na polskim rynku zadebiutowała nowa inteligentna opaska Huawei Band 8. Smartbandy – również, a może właśnie przede wszystkim tej marki – cieszą się w Polsce ogromną popularnością, więc postanowiłam ją dla Was przetestować. Czas sprawdzić, jak radzi sobie na co dzień.
Jakość wykonania, wzornictwo
Opaska jak opaska – tu nie ma większej filozofii. Mamy niewielki ekran, wokół niego węższe ramki po prawej i lewej stronie, ale już szersze nad i, zwłaszcza, pod nim, a także pasek. Ten jest tu wymienny, przy czym nie ma standardowych teleskopów, a jakieś autorskie złącze Huawei, więc spodziewam się, że rynek zamiennych pasków może być niewielki. Na szczęście sama wymiana jest banalnie prosta – wystarczy kliknąć przycisk, by zwolnił połączenie między centralną częścią opaski a paskiem.
Krawędzie opaski na pierwszy rzut oka mogą wyglądać na aluminiowe, ale niech Was pozory nie zmylą – są plastikowe. Na nich znajdziemy tylko jeden przycisk. Ten umieszczony jest po prawej stronie i służy jako włącznik oraz przejście do ekranu domowego.
Huawei Band 8 dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, różowej i zielonej. Nietrudno zgadnąć, która z nich trafiła na mój nadgarstek. Na szczęście różowy nie jest w żaden sposób nachalny i strasznie nasycony, a wręcz pastelowy, dzięki czemu wygląda zupełnie dobrze, choć fanką tego koloru nie jestem.
Opaska jest wodoszczelna (do 5 ATM). I całe szczęście, bo zdarzyło mi się na szybko wbiec pod prysznic z nią na nadgarstku… zapominając czy to może przetrwać, czy nie -oczywiście zorientowałam się za późno, jak już miała kontakt z wodą. Zgodnie jednak z deklaracją producenta, nic jej się nie stało – działa dalej.
Ale i tak muszę przyznać, że Band 8 sporo ze mną przeszedł. Bo nie dość, że przeleciał ze mną kawałek świata, to jeszcze zaliczył solidnego dzwona ze ścianą – nie pytajcie, jak ja to zrobiłam zwłaszcza, że miało to miejsce w zaciszu moich czterech ścian.
Faktem jest jednak, że wyszedł z tego starcia zupełnie nieźle. Dolna krawędź pod ekranem pierwotnie zdawała się nosić ślady tego zdarzenia, ale szybko okazało się, że to tylko powierzchowne – aktualnie nie ma ani śladu w tym miejscu. Jest jednak w innym – na lewej ramce widoczne jest delikatne obicie. Ale tak delikatne, że trzeba się dobrze przyjrzeć.
Oprócz tego po miesiącu testów opaska wygląda bardzo dobrze – nie nosi innych śladów użytkowania, a nosiłam ją cały czas (dniami, nocami, ale bez pryszniców – poza jednym pamiętnym).
Aaa, i ważna rzecz. W sprzedaży dostępne są trzy wersje kolorystyczne, co ma szalenie istotne znaczenie, gdy w grę wchodzi obwód nadgarstka. Wersja różowa jest odpowiednia dla obwodu 120-190 mm, podczas gdy czarna i zielona – 130-210 mm. Warto wziąć to pod uwagę. Dodatkowo warto pamiętać, że czarny pasek jest wykonany z poliuretanu TPU, a różowy i zielony jest silikonowy.
Dodam też, że względem Huawei Band 7 ósemka różni się głównie wyglądem – jest cieńsza, smuklejsza i wizualnie po prostu przyjemniejsza dla oka. Dodatkowo ma łatwiejszy sposób odpinania pasków – jak już wspomniałam, nie ma tu co prawda teleskopów, ale mamy do czynienia z wygodnym wypinaniem.
Wyświetlacz i działanie
Wyświetlacz AMOLED w Huawei Band 8 ma przekątną 1,47” i rozdzielczość 194 x 368 pikseli. Niezbyt wysoka, ale w rzeczywistości nie patrzymy na opaskę z bardzo bliskiej odległości, dlatego trudno zauważyć postrzępienie ikon czy liter – widać to dopiero przy naprawdę bliskim przyłożeniu opaski do oczu. Czyli nie ma to najmniejszego znaczenia.
Najważniejsze jest to, że ekran ma bardzo dobrą jakość. Czerń jest czarna, a kolory odpowiednio nasycone. Pod tym względem nie mam zastrzeżeń. Podobnie zresztą nie mogę narzekać na responsywność wyświetlacza – zawsze odpowiednio reaguje na wydawane polecenia.
Największy zarzut w kierunku opaski? Chyba tylko to, że nie ma czujnika światła, co oznacza, że nie rozjaśnia ekranu automatycznie, gdy by się to przydało czy nie ściemnia w ciemniejszych sceneriach. Szkoda, ale da się przejść nad tym do porządku dziennego, ustawiając na dzień jasność, która jest odpowiednia w większości przypadków, a nocą włączając odpowiedni tryb bez powiadomień.
W pierwszej chwili może się wydawać, że Huawei Band 8 nie oferuje opcji Always on Display i możemy jedynie ustawić „ekran włączony” na 5, 10, 15 lub 20 minut. Przy czym to nie jest prawda. AoD znajduje się w zakładce ustawień „tarcze ekranu”, a nie „wyświetlacz”, o czym warto wiedzieć. Zresztą, analogicznie jest w smartwatchach Huawei, które obsługują Always on Display.
Ekran opaski możemy wybudzić standardowym gestem podniesienia ręki. Działa to w większości przypadków szybko i bezproblemowo. Zauważyłam jednak, że raz na jakiś czas potrafi zlagować – od podniesienia ręki do podświetlenia ekranu mija dłuższa chwila. Od czego to zależy? Nie wiem.
Samo działanie opaski nie jest najszybsze – widać klatkowanie animacji przechodząc pomiędzy ekranami domowymi. Nie jest to jednak smartfon, od którego wymagamy doskonałej wydajności, czy smartwatch, którego mnogości funkcji korzystamy częściej, więc można na to przymknąć oko.
Na opasce znajdziemy kilka preinstalowanych aplikacji. Kontroler muzyki działa bezproblemowo, podobnie jak pogoda (pod warunkiem, że telefon zbiera informacje o pogodzie), stoper czy minutnik. Alarm budzi użytkownika przyjemnymi wibracjami, dzięki czemu możemy uniknąć budzenia współspacza. W przypadku połączenia ze smartfonem innej marki niż Huawei, w funkcjach brakuje jedynie wyzwalacza migawki aparatu.
I to jest dobry moment, by dodać, że Huawei Band 8 działa zarówno ze smartfonami na Androidzie, jak i iOS. Oczywiście, aby korzystać z opaski, należy używać programu Huawei Zdrowie (najnowszą wersję na Androida znajdziecie na stronie Huawei).
Monitorowanie zdrowia, aktywności i snu
Huawei Band 8 pozwala mierzyć tętno, poziom nasycenia krwi tlenem (SpO2 – również w trybie automatycznym) i stres. Do tego oferuje monitorowanie cyklu menstruacyjnego i ćwiczenia oddechowe. Pomiary są zbieżne lub niewiele odstają od pomiarów wykonanych podstawowym pulsoksymetrem.
Monitorowanie aktywności to nieco bardziej skomplikowany temat. Opaska, jak każdy smartband, liczy kroki. Pytanie jednak jak dokładnie to robi. Tak się złożyło, że podczas testów miałam do dyspozycji jeszcze smartwatch Huawei Watch 4 Pro, więc mogłam porównać jak oba urządzenia sobie radzą.
Co ciekawe, oba pokazują różne wyniki, raz bardziej zbliżone do siebie, innym razem – mniej. Niestety, nie pokażę Wam tego na screenach, bo wielokrotnie podczas testów zmieniałam smartfony i te dane gdzieś uleciały.
Wciąż jednak, podobnie, jak przy Watch 4 Pro, mam rozbieżności w liczbie kroków w aplikacji względem urządzenia noszonego – jakby znowu smartfon zbierał dane o krokach, choć widnieje informacja, że ich nie rejestruje. Dziwne.
Huawei Band 8 nie ma GPS, więc aby skorzystać z rejestrowania trasy podczas treningów, należy mieć przy sobie smartfon, do którego jest podłączona opaska. Jak wygląda dokładność pomiarów względem Huawei Watch 4 Pro i Stravy odpalonej bezpośrednio na smartfonie?
Dziwnie – to chyba najlepsze określenie. W jednym przypadku opaska i zegarek pokazały przejście kilometra, podczas gdy Strava zarejestrowała 1,06 km. W drugim przypadku rozbieżności były większe – Strava: 0,97 km, zegarek: 1,03 km, opaska: 1 km. Wciąż jednak są to wyniki z różnicą w granicach rozsądku.
Z moich recenzji wszelkiej elektroniki ubieralnej doskonale wiecie, że lubię spać. Ostatnio jednak miałam sporo okazji, by spać krócej, niż bym tego chciała. To był też dobry moment, by zweryfikować poprawność rozpoznawania momentu zaśnięcia i pobudek, rejestrowanych przez opaskę. No i powiem Wam, że wypada to dobrze.
Godzina zaśnięcia wygląda wiarygodnie, biorąc na przykład pod uwagę godzinę wysłania ostatniej wiadomości na Messengerze i czasu potrzebnego na zaśnięcie. Pobudka rejestrowana jest zgodnie z godziną, w której dzwoni budzik. A i, co ważne, Huawei Band 8 poprawnie oznacza pobudki w nocy, jak również rejestruje drzemki.
Kilkukrotnie poszłam spać mając założone na nadgarstkach oba wspomniane urządzenia – testową opaskę i najnowszy zegarek. I wiecie co? Z pomiarów wynika, że smartwatch jest jakby bardziej wrażliwy – moment położenia się rejestruje często jako czas zaśnięcia. Tymczasem opaska w większości przypadków pokazuje nieco późniejsze rozpoczęcie monitorowania snu, co w zdecydowanej większości pokrywałoby się ze stanem faktycznym.
Powiadomienia
Powiadomienia to ważny temat, więc pozwólcie, że nieco go rozwinę. Na opaskę dostajemy wszystkie powiadomienia, które wyświetlają się na górnej belce telefonu. Oznacza to, że jeżeli spłynie fala mejli z Gmaila, powiadomienia o tych wszystkich wiadomościach dostaniemy masowo – o każdym z osobna, ale w formie zalania powiadomieniami.
W przypadku wiadomości z Discorda, Messengera czy po prostu powiadomień o połączeniu przychodzącym, wszystko działa poprawnie. Opcji odpowiedzi na wiadomości nie ma zbyt wielu – można to zrobić jedynie w formie emotikon lub gotowych szablonów.
Skoro o połączeniach wspomniałam, dodam od razu, że Huawei Band 8 nie oferuje możliwości rozmawiania bezpośrednio przez opaskę. Jedyne, co możemy zrobić, to odrzucić połączenie lub je odebrać, przy czym połączenie odbywa się wtedy standardowo przez telefon.
Co ważne, gdy ktoś do nas dzwoni, na ekranie wyświetla się nazwa kontaktu, a nie tylko jej numer (oczywiście jeśli mamy ten numer w kontaktach).
Czas pracy
Z reguły w przypadku opasek inteligentnych można liczyć ma dłuższy czas pracy niż w zegarkach. Jak jest tutaj? Bardzo dobrze. Przy pierwszym cyklu działania rozładował się po 11 dniach.
Drugi cykl robiłam podczas dalekiego wyjazdu, ale bez taryfy ulgowej – miałam normalnie dostęp do internetu i stale spływały powiadomienia. Wylatując miałam 64%, po powrocie piątego dnia na ekranie widniało jeszcze 25% zapasu. Ostatecznie bateria w opasce padła 12 dnia od ostatniego ładowania.
Nie omieszkałam też sprawdzić długości działania Huawei Band 8 z włączonym Always on DIsplay. Huawei, podczas włączania AoD, lojalnie uprzedza, że czas działania skróci się do trzech dni – przy czym prawdopodobnie wchodzi wtedy w grę AoD włączone dzień i noc. Tymczasem ja na noc zawsze włączam tryb uśpienia, który nieco wydłuża czas pracy (i nie irytuje wibracjami, gdy śpię). Z włączonym AoD opaska działała cztery dni – rozładowała się piątego w południe.
Ładowanie trwa dosłownie chwilę. Po 10% na ekranie widnieje 35% baterii, a w mniej niż godzinę – 100% (od 3% do 93% w 32 minuty).
Podsumowanie
Huawei Band 8 kosztuje standardowo 249 złotych, ale często można go znaleźć w promocji za ok. 219 złotych. W tej cenie otrzymujemy opaskę, która ma świetny, AMOLED-owy ekran, nieźle wygląda (zwłaszcza w zielonej wersji!), jest wodoszczelna, oferuje długi czas pracy i możliwość ustawienia Always on Display (który jednak ten czas pracy znacznie skraca).
Do tego bardzo dobrze radzi sobie z monitorowaniem podstawowych parametrów życiowych, aktywności i snu, jak również jest kompatybilna ze wszystkimi systemami mobilnymi. Czyli robi dokładnie to, co do niej należy, przy okazji będąc opaską lekką, o której obecności na nadgarstku łatwo zapomnieć.
Jasne, ma długą listę braków, które wymieniam poniżej, ale robię to, byście mieli wszystko w jednym miejscu, a nie z intencją czepiania się, że opaska za 249 złotych nie jest kompletna – bo o taką trudno na rynku. Najbardziej może brakować czujnika światła. Z kolei największym zarzutem w mojej opinii może być brak większych zmian pomiędzy generacjami. Z drugiej strony – co można zmienić w taniej opasce inteligentnej?
Aktualnie największym konkurentem Huawei Band 8 zdaje się być podobnie wyceniony Xiaomi Mi Band 7 (Mi Band 8 wciąż oficjalnie nie zadebiutował w Polsce) lub też w tej samej cenie Xiaomi Mi Band 6 NFC – ten ma znaczną przewagę w postaci obsługi płatności zbliżeniowych.