Magia może kojarzyć nam się głównie z umiejętnością rzucania zaklęć. Czy dostępny w Polsce HONOR Magic 5 Lite ma zadatki na to, by zostać potężnym czarodziejem w swojej klasie?
Szkoła czarowania
Mówcie, co chcecie, ale magia, polegająca na iluzji, to jedna z potężniejszych szkół (oczywiście hipotetycznie rzecz biorąc). Zniekształcanie rzeczywistości tak, żebyśmy widzieli coś, co chcemy zobaczyć, a niekoniecznie odbierali takie, jakie jest. Do iluzji wcale nie trzeba wykorzystywać magii, która, niestety, nie występuje w naszym świecie. Niech za przykład „niemagicznej iluzji” posłużą… smartfony.
Producenci są w stanie rozpościerać przed nami wizję, że to ich urządzenie jest najpiękniejsze i najlepsze ze wszystkich. Stosują przy tym różne sztuczki – wykorzystywany język, aspekty ekonomiczne czy celowanie w ten mały pierwiastek „próżności”. Czasami jednak coś nie wychodzi i cały czar pryska, ukazując prawdziwe oblicze sprzętu.
Czy HONOR Magic 5 Lite mnie oczarował? Czy może jego prawdziwa „twarz” nie jest wcale taka super? A może to do bólu zwyczajny smartfon? Przekonacie się dokładniej, czytając tę recenzję.
HONOR Magic 5 Lite – dane techniczne
Model | HONOR Magic Lite 5 |
Ekran | 6,67″, OLED, Full HD+, 120 Hz, próbkowanie dotyku 300 Hz, zakrzywiony |
CPU | Qualcomm Snapdragon 695 5G |
GPU | Adreno 619 |
RAM | 6 GB |
Pamięć Wewnętrzna | 128 GB |
System operacyjny | Android 12, MagicUI 6.1 |
Aparat z tyłu #1 | 64 Mpix f/1.8, PDAF |
Aparat z tyłu #2 | 5 Mpix f/2.2 (ultraszeroki kąt) |
Aparat z tyłu #3 | 2 Mpix F/2.4 (makro) |
Aparat z przodu | 16 Mpix f/2.5, nagrywanie 1080p w 30 kl./s. |
Bateria | 5100 mAh, szybkie ładowanie 40 W |
5G | tak |
Gniazdo ładowania | USB Typ-C, 2.0 OTG |
microSD | brak |
Dual SIM | tak |
3,5 mm jack audio | brak |
Głośniki | mono |
Wymiary | 161,6 x 73,9 x 7,9 mm |
Waga | 175 g |
Wodoszczelność | brak informacji (czyli brak) |
Sugerowana cena detaliczna | 1599 złotych |
Kolorowy tył i pierwsze wrażenia
Zanim zacznę przyglądać się Magic 5 Lite z bliska, warto byłoby sprawdzić, co tak sporych rozmiarów pudełko sprzedażowe ma do zaoferowania. Okazuje się, że niewiele. Pomimo sporej ilości miejsca na dole, znajdziemy tam jedynie kabel USB-C do ładowania urządzenia.
W segmencie, gdzie każda złotówka się liczy, nie do końca rozumiem brak ładowarki, zwłaszcza, że miejsca w opakowaniu jest aż nadto. Przynajmniej nie zapomniano o szpikulcu na tackę SIM. Odłóżmy jednak pudło na bok – to i tak u większości z Was skończyłoby raczej gdzieś na dnie szuflady, a przejdźmy do urody urządzenia.
HONOR trafił do mnie w moim ulubionym kolorze, który preferuję nazywać „nie-wiadomo-co”. Bo czy jest zgodny z angielską nazwą „Titanium Silver”, przetłumaczone na polski „tytanowo srebrny”? A może biorąc pod uwagę feerię barw, jaka pojawia się przy obracaniu urządzenia, powinniśmy go nazywać „wielokolorowy”? Odstawmy nomenklaturę na bok. Ważne, że telefon z taką opcją kolorystyczną ma u mnie automatycznie 0,5 punktu w górę za styl. Kwestią jest czy reszta stylistyki wybroni wypracowaną przewagę.
Na marginesie dodam, że dostęp do tego koloru w Polsce może być nieco utrudniony. W oficjalnej dystrybucji w momencie pisania recenzji dostępny jest bowiem wyłącznie wariant zielony (przypominający ten z Magic 5 Pro) oraz czarny.
Zacznijmy zatem od miejsca, gdzie najwięcej się dzieje, czyli od plecków urządzenia. Skoro mamy z głowy już kwestię koloru, porozmawiajmy o pierścieniu z aparatami. Przy pierwszym kontakcie wydawał mi się on przede wszystkim za duży i przekombinowany.
Z czasem polubiłem go jednak za to, za co może polubi go też większość z Was: wyróżnia się. Każdy smartfon ma bowiem prostokątną, kwadratową lub owalną wyspę w lewym górnym rogu. Takie urządzenia, jak seria Google Pixel 7, HONOR Magic 5 Pro czy właśnie recenzowany Lite mają szansę, aby wyglądem nie utonąć w gąszczu takich samych tyłów.
Koniec końców uznałem, że smartfon mi się podoba, choć zamknięty pierścień z pustą przestrzenią sprawia, że nie potrafię sobie wyobrazić Magic 5 Lite z założonym jakimkolwiek etui. Niewypełniony środek, burzący proporcje, mógłby mi się nie spodobać, choć niewykluczone, że i do tego bym się przyzwyczaił, byleby nie uszkodzić urządzenia.
A podejrzewam, że o uszkodzenia fizycznie nie trzeba będzie się szczególnie starać. Zarówno tył, jak i ramkę wokół urządzenia, wykonano z plastiku, więc nie warto oczekiwać od nich wyższej wytrzymałości niż od aluminium, szkła czy innych skomplikowanych tworzyw.
Choć zabieg z poszerzeniem obudowy w okolicach przycisku zasilania i sterowania głośnością burzy z prawej strony smukłą sylwetkę boku, to dzięki niemu guziki nie są zbyt małe, a całość jest tak czy siak spójna z zakrzywionym tyłem, frontem i rogami smartfona.
Pomijając bardziej nowoczesne wcięcie na kamerkę z przodu i wyspę na aparaty, ergonomia korzystania z HONOR Magic 5 Lite przypomina modele Huawei z serii P30. Rozmieszczenie guzików, tacki na karty SIM czy ogólne „krągłości” przypominają flagowca z 2019 roku, co fani Huawei P30 Pro, których – jak wiemy – w Polsce jest niemało, mogą to uznać za zaletę.
Jak dla mnie – jest dobrze, choć nie idealnie. Wiadomo, że zawsze możnaby oczekiwać lepszych materiałów niż plastik czy jakiejkolwiek klasyfikacji wodoszczelności, ale w tej kategorii cenowej nie za bardzo można wybrzydzać.
Magiczna nakładka
HONOR Magic 5 Lite pracuje pod kontrolą nakładki Magic UI w wersji 6.1, opracowanej na bazie Androida 12. Trochę szkoda – w końcu będący z tej samej rodziny flagowy Magic 5 Pro może pochwalić się wersją 7.1, opartą na Androidzie 13.
Na szczęście w codziennej rutynie trudno jest zauważyć lekko podstarzały system i całość sprawowała się naprawdę bezproblemowo.
Dawne koneksje firmy z Huawei ponownie też okazują się korzystne dla tych, którzy wiedzą, że ich kilkuletni smartfon z EMUI na pokładzie nie będzie żył wiecznie. MagicUI jest bowiem nakładką niemal identyczną – podobnie obsługuje się ekrany pulpity, mamy podobne gesty i takie same grafiki do wstawienia w trybie „zawsze na ekranie”.
Uparciuchy, które nie chciałyby zmieniać swoich nawyków, ale brak usług Google i 5G w serii Nova 11 skutecznie ich odstrasza od pozostania w obozie Huawei, mają jakąś alternatywę.
Zaklęcie mocy
HONOR Magic 5 Lite nie zostanie przeze mnie zapamiętany jako urządzenie szczególnie wyróżniające się pod kątem wyjątkowego połączenia układu mobilnego z dostępną pamięcią.
Można by rzec, że firma postawiła na klasykę lat 2022-2023 w postaci Snapdragona 695 5G, 6 GB RAM-u i 128 GB miejsca na dane. Wiemy już, że ta kombinacja sprawdza się w przy codziennej pracy z nakładką.
Czy podobne wrażenia zaserwują nam testy i wyniki w grach?
Punktacja 3D Marka zapowiada, że będziemy mieli do czynienia z solidnym średniakiem – „niewymaksowany” Sling Shot i słabiutkie wyniki w Wild Life Extreme to w tej kategorii cenowej standard.
Również wyniki z GeekBench 6 (zarówno na CPU i GPU) nie odstają od tego, co widzieliśmy już w modelach z 2022 roku ze Snapdragonem 695 na pokładzie:
No, to jeszcze trzeba zerknąć na wyniki pamięci wewnętrznej w CPDT i możemy iść dalej:
Jak powyższe przekłada się na wyniki w grach? Jest dobrze. Genshin Impact na średnich ustawieniach po wczytaniu się większości mapy jest w stanie utrzymywać stałe 60 kl./s. Podobnie jest z Team Fight Tactics czy Pokemon GO – jest grywalnie i poprawnie.
Audio-Wideo prawie jak w P30 Pro (niestety)
Osoby, interesujące się światem niedrogich smartfonów, nie powinny zostać zaskoczone parametrami ekranu w Magic 5 Lite. Mamy tu bowiem 6,67-calową matrycę AMOLED o rozdzielczości Full HD+ (2400 na 1080 pikseli) i maksymalnej częstotliwości odświeżania 120 Hz.
Oprogramowanie pozwala wybrać spomiędzy trzech trybów: stałe 60 Hz (standardowy), 120 Hz (wysokie odświeżanie) lub inteligentne przełączenie się pomiędzy tymi dwoma wartościami (dynamiczne).
Całość na co dzień sprawuje się zgodnie z oczekiwaniami. Ekran pozostaje wyraźny przy dużym nasłonecznieniu oraz nie oślepia przy wywołaniu go w środku nocy. Filmy ogląda się z przyjemością, a przewijanie treści z częstotliwością odświeżania 120 Hz daje płynny „efekt premium”. Zabrakło tylko obecności szkła Gorilla Glass – zamiast niego mamy zapewnienia producenta co od „upadko-” i „ryso-” odporności szkła.
O wiele mniej ciepłych słów można powiedzieć o nagłośnieniu. Nie jest to najgłośniej grający zestaw na rynku. Pierwsze kilka stopni jest za ciche, żeby cokolwiek usłyszeć bez przykładania ucha, a maksymalna głośność wcale nie wywali Was z kapci.
Sam dźwięk nie jest jakiś super czysty na średnich i wysokich tonach, a basom brakuje mocy. Co gorsza, mówimy tu cały czas o jednym głośniku – Magic 5 Lite oferuje bowiem wyłącznie odsłuch mono z głośnika u dołu obudowy.
Cztery lata temu, przy premierze Huawei P30 Pro, była to rysa na wizerunku flagowca idealnego. Dziś Magic 5 Lite tą cechą zwyczajnie przegrywa z konkurencją, nie tylko tą niewiele droższą, ale również tą tańszą (Motorola Moto G73 czy Infinix Note 30 Pro).
Złota bateria
No oficjalnej stronie produktu HONOR chwali się, że Magic 5 Lite otrzymał nagrodę Gold Battery od serwisu DxOMark w 2023 roku. Od tego czasu dzierży on pierwsze miejsce w rankingu, gdzie nie liczy się jakość fotografii czy wyniki w benchmarkach, ale właśnie czas pracy na baterii. Jak zatem smartfon sprawdził się od strony „zwykłego” użytkownika?
Choć nie zobaczycie pełnego obrazu, jak długo działa smartfon ze względu na specyficzny podgląd w MagicUI (wyłącznie ostatnie 24 godziny), to patrząc na zapisane daty w tytułach na zrzutach ekranu wiem, że dwie doby bez oglądania ładowarki to nie problem dla tego urządzenia.
Nawet będąc poza zasięgiem sieci Wi-Fi przez dwa dni, używając smartfona normalnie (SoT w okolicach 3-4 godzin) nie martwiłem się, że pod koniec dnia będę musiał szukać powerbanku lub gniazda zasilania. Rekord? Jakieś 4 dni, będąc przez większość czasu w domu i używając Magic 5 Lite okazjonalnie.
Naładowanie urządzenia do pełna, dzięki szybkiemu ładowaniu o mocy 40 W, zajmuje lekko ponad godzinę od poziomu 5-15%. Nie dość więc, że telefon trzyma dłużej niż od rana do wieczora, to zostawienie go na godzinę przy wpiętym kablu (smartfon nie obsługuje ładowania bezprzewodowego) może równie dobrze odbywać się tylko 3 razy w tygodniu.
Łączność i bezpieczeństwo
Jak niemal zawsze w tym miejscu spędzimy chwilkę i z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, jakie możliwości komunikacyjne rozpościera przed Wami Magic 5 Lite.
Zaczynając zatem od najważniejszego: mamy standard 5G i Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, które ani razu nie sprawiało problemów ze stabilnością i prędkością połączenia. Z Bluetooth 5.1, GPS i NFC jest podobnie, wszystko działa jak w zegarku, można się rozejść.
Kwestie bezpieczeństwa również rozwiązano w sposób przewidziany dla średniej półki i wyżej: obok PIN-ów i wzorów mamy zatem jeszcze czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy.
Pierwszą opcję oparto o sensor schowany pod wyświetlaczem i mam nadzieję, że przyzwyczajenia z P30 Pro nie wpłynęły na test: nie przypominam sobie bowiem, żebym kiedykolwiek musiał poprawiać położony palec, co nie jest wcale takie oczywiste.
Co do rozpoznawania twarzy, jak większość rozwiązań opartych o jeden rzut obiektywu na nasze lico, zbiera dane poprawnie i kominiarka lub związane włosy nie przeszkadzają w odblokowaniu urządzenia. Brak sensora 3D sprawia jednak, że fani bezpieczeństwa powinni pozostać przy odblokowywaniu liniami papilarnymi.
Całość wybudzała się po krótszej chwili, ale to zrozumiałe, że w tej cenie nie można oczekiwać natychmiastowej reakcji.
Fotograficzny portal
Wzrok ciągle lgnie do pierścienia z tyłu Magic 5 Lite. Zajmijmy się więc tą wyspą o osobliwym kształcie, przypominając specyfikację aparatów:
- aparat główny: 64 Mpix f/1.8, PDAF,
- aparat ultraszerokokątny: 5 Mpix f/2.2,
- aparat makro: 2 Mpix F/2.4,
- aparat przedni: 16 Mpix f/2.5.
Podstawowe oczko do fotografowania w sprzyjających warunkach oświetleniowych sprawuje się znośnie. Większość szczegółów na szerokich kadrach pozostaje zachowana, choć trudno uniknąć przejaskrawień przy pochmurnej pogodzie. Rozmycie za bliskimi obiektami nie jest szczególnie piękne, ale pamiętajmy, że smartfon kosztuje mniej niż 2000 złotych.
Niestety, przy dużej dynamice zdarza się, że aparat ma problem z wybraniem poprawnej jasności i trzeba ręcznie przesuwać znacznik obok znacznika autofocusu:
Maksymalna wartość przybliżenia aparatu głównego to x8. Klasycznie sugeruję, że tylko pierwsza połowa zakresu oferuje dostatecznie dobrą jakość, 4.1-8-krotnego zoomu lepiej używać jak najrzadziej.
Nocne warunki nie przerosły Magic 5 Lite’a. Tryb nocny nie załącza się automatycznie, więc gołym okiem widać, ile szczegółów jest w stanie wyciągnąć algorytm. Szkoda, że tryb nocny nie współpracuje z oczkiem ultraszerokokątnym.
Aparat makro nie powinien w ogóle pojawić się w takiej postaci w smartfonie. Rozdzielczość 2 Mpix sama w sobie implikuje, że nie będzie cudów, jednak testowany przeze mnie w tym roku CAT S75 czy recenzowany przez Piotra POCO X5 5G również miały matrycę o takiej samej rozdzielczości, jednak szczegółowość fotografii była wyższa, a liczba artefaktów – mniejsza.
Podobnie niezadowalający jest aparat ultraszerokokątny. Przy tak niskiej rozdzielczości zbyt dużo szczegółów umyka, a kiedy jeszcze dorzucimy do tego słabe oświetlenie, to trudno odczuwać zadowolenie z „cykniętego” zdjęcia:
Pełne spektrum od ultraszerokiego kąta po 8-krotne przybliżenie możecie zbadać poniżej:
Co zabawne nie mam żadnych zastrzeżeń do… przedniego aparatu. Zarówno zwykłe zdjęcia, jak i te ze sztucznym rozmyciem tła, wyglądają na tyle dobrze, że możecie za pomocą kamerki selfie dokumentować wycinki ze swojego życia z twarzą na pierwszym planie.
Pozostało jeszcze rzec słówko o funkcjach nagrywania w Magic 5 Lite. Te jak najbardziej są, choć na tym mógłbym zakończyć listę pozytywów – podobnie, jak przy OPPO Reno 8T, muszę uznać za sporą wadę fakt, że telefon za ponad 1500 złotych nie oferuje nagrywania 1080p w 60 kl./s. Nie wymagam w tej kategorii 4K, ale brak opcji nagrywania w 60 fps-ach oraz optycznej stabilizacji obrazu uważam za mocną wadę.
Podsumowanie
Czar prysł. Możemy zobaczyć HONOR Magic 5 Lite takim, jakim jest. I co? W mojej opinii nie za bardzo ma czym czarować.
Wyniki w testach są niezłe i mobilny gaming nie powinien stanowić dla Magic 5 Lite problemu. Na rynku jest jednak konkurencja, która nawet przy niewielkiej obniżce może zaoferować mocniejszy układ mobilny (patrz: POCO X5 Pro 5G). Wyświetlacz AMOLED z wysokiej półki to dobry wybór, jednak najlepiej byłoby sparować go z dobrymi głośnikami, których Magic 5 Lite nie ma, a oferuje je np. Motorola moto g73 czy Infinix Note 30 Pro.
To może aparaty? Tu niestety najciekawiej prezentuje się jedynie wyspa, na której je osadzono. Trudno pochwalić bowiem marne makro i niewiele lepszy ultraszeroki kąt. Maksymalna rozdzielczość wideo to 1080p w 30 kl./s. Tryb nocny nie jest lepszy, niż u konkurencji w tej samej cenie, a główny aparat przy specyficznych warunkach na zewnątrz ma problem z dobraniem wartości ekspozycji.
Oczywiście nie należę do tych, którzy potrafią jedynie zjechać smartfon z góry do dołu. Dzięki zaokrągleniom i masie wynoszącej 175 gramów Magic 5 Lite przyjemnie leży w dłoni i nakładka MagicUI 6.1, choć oparta na Androidzie 12, jest nakładką kompletną tj. dobrze przetłumaczoną, intuicyjną i z fajnym, rozbudowanym Always on Display.
Najbardziej jednak może podobać się bateria. Porządnie naładowany smartfon wytrzyma dwa dni bez kontaktu z ładowarką, a przy sporadycznym odpalaniu ekranu i podpięciu się do Wi-Fi – nawet więcej.
Czy jest zatem grupa ludzi, którzy dadzą oczarować się Magic 5 Lite? Tak, to ci, dla których liczy się przede wszystkim praca na baterii oraz osoby, którzy szukają zastępstwa dla Huawei i jego EMUI (wiecie, 5G, GMS, te sprawy).
Konkurencja, na którą składają się takie urządzenia, jak Samsung Galaxy A34, POCO X5 5G, Motorola moto g73, Redmi Note 12 Pro 5G czy OPPO Reno 8T, choć może nie dorównywać HONOROWI w kwestii czasu pracy na baterii, ma swoje mocne kontry do zagrania (m.in. aparaty mikroskopowe, głośniki stereo, niezłe obiektywy makro i ultra-wide) i zdecydowanie łatwiej je polecić uniwersalnemu kupującemu.