Kultowy Quake II przypomniał niedawno o swojej egzystencji za sprawą przygotowanego przez Bethesdę remastera. Na dwa lata po odświeżeniu „jedynki”, gracze dostali drugą część shootera bez wcześniejszej zapowiedzi. Mało tego, posiadacze oryginalnej gry mogli nieodpłatnie zaktualizować produkcję do najnowszej wersji. Czy warto jednak dać temu odświeżonemu klasykowi szansę?
Muszę się Wam do czegoś przyznać…
Choć uważam się za fana strzelanek, zarówno tych z perspektywy pierwszej, jak i trzeciej osoby, tak mam spore braki w tak zwanych klasykach. Oryginalne gry z serii Doom, Wolfenstein czy Quake ominęły mnie szerokim łukiem i, choć mam świadomość ich istnienia, nigdy nie miałem okazji w nie zagrać. Jednakże, skoro Bethesda postanowiła odświeżyć drugą część klasycznej mielarki Stroggów, to stwierdziłem „tak, to jest ten czas, w którym nadrobię Quake II„.
Po co o tym informuję, zamiast płakać w kącie nad swym mizernym losem i nieznajomością klasycznego shootera? Cóż, głównie przez wzgląd na fakt, że ta informacja wskazuje na jedną, dość istotną kwestię. Moja opinia nie jest skalana przeszłością i bazuje w pełni na remasterowym buildzie produkcji. Nie przemówi więc przeze mnie nostalgia, nie dodam także grze punktów za bycie odświeżoną wersją mojej gry dzieciństwa czy innego okresu szeroko pojętej młodości.
Komputer, który w 1997 roku nie śnił się nawet inżynierom z NASA
Od ostatniej recenzji gry w moim wykonaniu nie zmieniło się nic. Dalej mamy do czynienia z komputerem o podzespołach ze średniej wyższej półki, który na spokojnie jeszcze przez kilka lat będzie dawał radę w najnowszych produkcjach. Inna sprawa, że oryginalnego Quake II można odpalić nawet na rządowych laptopach dla uczniów…
No, ale mniejsza z tym – poniżej tabelka z pełną specyfikacją platformy testowej:
System operacyjny | Windows 11 Home, v64 |
RAM | 32 GB DDR4, 3600 MHz, dual-channel |
CPU | Intel Core i7-11700F |
GPU | Gigabyte GeForce RTX 4070 Gaming OC, 12 GB VRAM |
Dysk | SSD WD Black SN750 |
Monitor | MSI Optix G242 (rozdzielczość 1920×1080) |
Zasadniczo jest to overkill dla gry tak starej, szczególnie że mowa o remasterze, a nie pełnoprawnym remake’u. Nawet zupełnie nowa przygoda, jaką jest Call of the Machine, pozostała graficznie wierna pierwowzorowi. Niemniej to oznacza, że gra chodzi płynnie, nie zawiesza i nie zacina się, a gracz może liczyć na niczym nieskrępowaną akcję, prawda? Prawda, ale crashe się zdarzyły. Zaraz zresztą o tym więcej napiszę, jednak na ten moment zwróćmy uwagę na coś innego.
Tyle dobroci za 39 złotych…
Jeżeli posiadaliście oryginalnego Quake II, którego zakupiliście w Microsoft Store, Steam czy Good Old Games (szerzej znane jako: GOG), to do wersji zremasterowanej otrzymaliście dostęp za darmo, w ramach dość dużej, jak na taką grę, aktualizacji.
W innym przypadku musicie za całość zapłacić całe 39 złotych, co z jednej strony może dziwić, bo to w końcu gra sprzed ponad 2 dekad, ale z drugiej mogło być gorzej. Ostatecznie Rockstar Games za swojego Red Dead Redemption w wersji na PS4 i Nintendo Switch chce 200 złotych, a mowa o zwykłym porcie, którego i tak próżno szukać na PC…
Zresztą, mniejsza o pierwszego Red Dead Redemption, skupmy się na pakiecie Quake. Tak, pakiecie, ponieważ po zakupie nie dostajemy jedynie odświeżonej wersji Quake II, wraz z rozszerzeniami The Reckoning i Ground Zero, ale także ich oryginalne wersje.
Dodatkowo możemy liczyć na port dotychczas ekskluzywnej dla Nintendo 64 wersji, przewrotnie nazwanej Quake II 64 oraz zupełnie nowe rozszerzenie Call of the Machine.
Poświęćmy chwilkę Quake II (Original)…
Oryginalne Quake II jest, w moim osobistym mniemaniu, niegrywalne. Przynajmniej dla mnie – czułość myszy jest wywindowana i nawet jej zmniejszenie do 800 dpi nie pomaga. Postać przy lekkim ruchu gryzoniem zaczyna odstawiać piruety o 360 stopni. Dodatkowo produkcja ma duży problem z moim monitorem – odpala się bowiem w oknie i każda próba uruchomienia jej w trybie pełnoekranowym kończy się…
No w sumie to niczym, bo oryginalny build zwyczajnie ma gdzieś fakt, że zaznaczam opcję fullscreen i uparcie zostawia widok z okna.
Przy zmianie sterownika w ogóle się całość scrashowała. Cóż, mniejsza z tym – i tak nie miałem zamiaru porównywać tych buildów. Jeśli jednak są wśród Was osoby fanatycznie oddane oryginalnej wersji, to przepraszam, że nie jestem w stanie docenić kunsztu i ducha dawnych czasów.
Dobrze, chwila poświęcona, akapit napisany, czas przejść do tego, co mnie faktycznie tutaj interesuje…
…i płynnie przejdźmy do Quake II (remaster)
Patrząc na pojawiające się w ostatnich dniach recenzje remastera, widziałem, że koledzy i koleżanki z branży są nim zachwyceni. Mam też jednak wrażenie, że przemawia przez nich nostalgia, której mnie (niestety?) zabrakło.
Żeby jednak nie było, sam program jest świetnie napisany i przygotowany. Płynność niesamowita, brak spadków i podczas mojej rozgrywki zdarzył się tylko jeden błąd krytyczny, który sprawił, że cała gra się zawiesiła. Musiałem wówczas niestety skorzystać z kombinacji alt + f4…
Poza tym drobnym, acz mało przyjemnym mankamentem, całość działała płynnie i nie doświadczyłem złej zabawy przez błędy programu. Mało tego, sama gra także dawała mi sporo satysfakcji, ale dopiero po dostosowaniu się do realiów tego konkretnego shootera. Wierzcie mi, że transfer z Valorant czy Call of Duty do Quake jest bardzo, ale to bardzo bolesny…
Niemniej, po złapaniu rytmu, niszczenie Stroggów stało się dla mnie może nie tyle przyjemne, ile zrozumiałe. Pojąłem, że ta produkcja naprawdę może się podobać, a wysokie tempo rozgrywki przestało być w moich oczach wadą. Bardzo wysoki klatkarz, niezłe AI przeciwników, którzy często, ale nie zawsze, reagowali na dźwięki dochodzące z sąsiednich pomieszczeń.
Do tego broń, amunicja, pancerz i apteczki rozmieszczone na mapie w taki sposób, że niektóre etapy mogą być bardziej wymagające, ale niemal zawsze coś jest za rogiem. Dla bardziej dociekliwych znajdą się też sekrety, które należy odkryć na własną rękę, poprzez eksplorację mapy. Te wszystkie elementy sprawiają, że gracz nie ma czasu na nudę. Tak po prostu, cały czas coś się pojawia w zasięgu naszego wzroku i niekoniecznie musi to być kolejny przeciwnik.
Bardzo przyjemny jest też fakt, że w menu gry mamy dość dużą liczbę dostępnych ustawień. Na przykład możemy symulować widok monitora CRT, ale sam musiałem dość szybko z tego dodatku zrezygnować. Z jakiegoś powodu po włączeniu tej opcji, w ciągu kilkunastu sekund dopadły mnie mdłości i musiałem zrobić sobie przerwę.
Po wyłączeniu problem zupełnie zniknął, jakby nigdy go nie było.
Nie ma także problemów z odpalaniem programu – choć domyślnie włączył mi się w trybie okna bez ramek, tak zmiana na wyświetlanie w pełnym ekranie nie wywołała crasha. W grze znalazły się również achievementy, które odblokowywane są po ukończeniu pełnych etapów, a dodatkowo gracze mają możliwość zrobienia ręcznego zapisu. Gra się przyjemnie i zasadniczo fani shooterów z dawnych lat będą zachwyceni.
Wspomnijmy o porcie gry na (z?) Nintendo 64
Dotychczas niedostępna nigdzie indziej wersja Quake II na Nintendo 64 dostała port na PC i konsole, które doczekały się remastera oryginalnej gry z 1997 roku. Misje wyglądają inaczej niż w wersji na PC, mapy są mniejsze, przez co gra jest krótsza i mamy do czynienia z innym interfejsem pomiędzy misjami.
Spędzając czas w tej grze, nie uświadczyłem żadnych problemów natury optymalizacyjnej (czy jakiejkolwiek innej) i uważam, że jest to solidnie zrobiony port starego portu.
Co nieco o Call of the Machine…
Najnowszy dodatek został stworzony w duchu oryginału, jednak z jakiegoś powodu grało mi się w niego lepiej niż w zremasterowaną wersję Quake II. Twórcy nad wyraz ciekawie podeszli do kwestii hubu i, zamiast patrzeć na mapkę, po której się przemieszczamy z lokacji do lokacji, jesteśmy na statku kosmicznym, z którego wysyłamy marines na misje. Jest ich dokładnie sześciu i w każdej chodzi o przesłanie zawartości dysków, celem odblokowania portalu, który zabierze nas do twórcy Stroggów.
Naturalnie naszą misją jest wyeliminowanie go, za co dostaniemy osiągnięcie, o ile nam się to rzecz jasna uda. Jest to bardzo przyjemny dodatek, którego obecność szczególnie docenią starsi fani, przed którymi Quake nie miał już żadnych tajemnic. Tego typu powiew świeżości, szczególnie nieodpłatnie, jest zdecydowanie na plus!
Słowem podsumowania
Za najlepsze podsumowanie mogą uchodzić opinie użytkowników na Steam – gra notuje tam bardzo pozytywne oceny, z czego ostatnie są przytłaczająco pozytywne. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo jest to świetnie zrobiony remaster, który nie chce wydusić ze starych fanów pieniędzy, żerując na nostalgii. Niemniej jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, iż nowych graczy to nie przyciągnie i całość powstała głównie z myślą o obecnych już fanach produkcji.
Czy dobrze się bawiłem? Jak najbardziej. Kiedy tylko przestawiłem się na inny tryb gry niż ten, do którego przyzwyczaiły mnie obecne strzelanki. Czy poleciłbym tego remastera swoim znajomym? Tak, o ile wiedziałbym, że podobał im się oryginał, ale raczej nie ryzykowałbym polecania tegorocznego Quake II osobom, które nie miały wcześniej styczności z klasycznymi shooterami.
Jestem zdania, że gra zasługuje na uznanie, ale też przydałby się jej solidny remake…