Jak doskonale wiecie, recenzja Google Nexus 7 jest już dostępna na łamach Tabletowo.pl od dłuższego czasu. Mateusz, jej autor, wykonał kawał dobrej roboty. Mój test będzie swego rodzaju rozwinięciem wspomnianego tekstu, byście mieli pełny obraz tabletu Nexus 7.
Na początek jednak coś, bez czego taki tekst istnieć nie może, czyli parametry techniczne Nexus 7:
– procesor: czterordzeniowa Tegra 3 o częstotliwości taktowania 1,2GHz,
– ekran: IPS, 7″, 1280 x 800 pikseli, błyszczący,
– system operacyjny: Android 4.1 Jelly Bean,
– pamięć wewnętrzna: 8GB lub 16GB,
– 1GB RAM,
– kamerka o rozdzielczości 1,2 Mpix,
– WiFi 802.11 b/g/n,
– NFC,
– GPS,
– Bluetooth,
– port microUSB,
– akcelerometr, żyroskop,
– akumulator o pojemności 4325 mAh,
– wymiary: 198,5 x 120 x 10,45 mm,
– waga: 340 g.
Google Nexus 7 w centrum uwagi, czyli wideo
… i kamera się rozładowała. Ale najważniejsze co miałam powiedzieć, to powiedziałam.
Pierwsze wrażenia
Jak spojrzałam pierwszy raz na Google Nexus 7, pierwsze co przyszło mi na myśl, to że urządzenie mogłoby być mniejsze (tzn. „krótsze”). W oczy rzuca się dość szeroka ramka zarówno nad górną, jak i dolną krawędzią ekranu (trzymając tablet w pionie). Gdyby była ona krótsza, sprzęt spokojnie wymiarami mógłby dorównać produktowi Ainol Novo 7 Fire – spójrzcie na poniższe zdjęcie.
Ale i tak kompaktowe wymiary urządzenia sprawiają, że można je spokojnie schować do klapy marynarki (w przypadku panów) oraz, już mniej spokojnie, do tylnej kieszeni spodni – aczkolwiek w tym przypadku należy uważać, by sprzęt z niej nie wypadł.
Oprócz szerokiej ramki, sprzęt internetowego giganta, na tle pozostałych tabletowych propozycji, wyróżnia gumowana obudowa – ma to nie tylko walory estetyczne (bardzo mi się podoba!), ale również praktyczne. Według mnie jest to świetne rozwiązanie – urządzenie doskonale leży w dłoniach (również dzięki temu, że jest lekkie) i, co ważne, nie musimy się obawiać, że przypadkiem wypadnie nam z rąk czy się zarysuje. Ale ma też jedną wadę – strasznie uwielbia odciski palców. Dwa panele produktu, czyli ekran i obudowę, łączy ciągnąca się przez całą długość czterech krawędzi srebrna ramka.
Jeśli weźmiemy pod uwagę jakość wykonania Nexus 7, niewiele można mu zarzucić – nic nie lata, nie skrzypi, nie grzechocze, aczkolwiek sam sprzęt jest dość awaryjny. Osobiście miałam w rękach dwa egzemplarze Nexus 7. Konstrukcja pierwszego miała fabryczne wady – nie do końca dobrze spasowane elementy obudowy, a co za tym idzie – minimalnie uginający się ekran i efekt „pływania” (przy lewej krawędzi, zaraz nad połową wysokości); drugiemu natomiast nie mogłam nic zarzucić. Dwójka moich znajomych kupiła urządzenie powstałe przy współpracy Google i Asusa i oboje zmuszeni byli oddać je do serwisu – oba miały poważne wady wyświetlacza. Na pierwszym pojawiła się pozioma czarna krecha przez całą szerokość ekranu, drugi był nienaturalnie wyblakły i jakby zamglony. Nie piszę tego, by Was zniechęcić do zakupu Nexus 7, a raczej by uprzedzić, że takie sytuacje, niestety, mają miejsce, a sam sprzęt nie jest idealny…
Szybki przegląd i zawartość pudełka
Standardowo przyjrzymy się wszystkim krawędziom tabletu. Ale w przypadku Google Nexus 7 niewiele można na ich temat powiedzieć, bowiem posiada wyłącznie jeden port – microUSB – na dolnym boku, obok którego znajdziemy 3,5 mm jack audio. Po prawej stronie gumowanej obudowy, lekko z tyłu, znalazły swe miejsce: włącznik służący również do usypiania oraz przyciski do regulacji głośności – wszystkie bardzo dobrze wyczuwalne pod palcami. Tylny panel z kolei skrywa w sobie logo Nexus oraz Asusa, a także głośnik; natomiast przedni – oprócz wspomnianych ramek, których można się czepiać – kamerkę do połączeń wideo umiejscowioną w centralnej części produktu, nad jego ekranem.
A skoro już jesteśmy przy jednym jedynym porcie, który znajdziemy w obudowie produktu, warto się przy nim chwilę zatrzymać. Zapytacie na pewno czy można do niego podłączyć akcesoria peryferyjne, jak myszkę, klawiaturę, zewnętrzne modemy 3G czy pamięci zewnętrzne, typu pendrive czy dysk. Otóż można, ale dopiero po zrootowaniu tabletu. Można również wykorzystać do tego aplikację Nexus Media Importer (płatna 9,58 zł), jednak nie jest to do końca funkcjonalne rozwiązanie problemu.
Co w pudełku? Instrukcja szybkiego uruchomienia, karta gwarancyjna, kabel USB z ładowarką sieciową oraz sam tablet. Nic więcej. Nawet ściereczki do czyszczenia ekranu, którą Asus dodaje z każdą swoją hybrydą. Szkoda, bo by się przydała – zarówno do wyświetlacza, jak i tylnej obudowy.
Wyświetlacz
Google Nexus 7 oferuje 7-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Brzmi świetnie, prawda? W rzeczywistości jest dokładnie tak samo. Ekran oferuje doskonałe kąty widzenia i ostry obraz, dobrze odwzorowuje kolory. Do pełni szczęścia brakuje jedynie doskonałej reakcji na dotyk. Ale w przypadku modelu internetowego giganta nie powinno być dla Was zaskoczeniem, że i tu nie można się do niczego przyczepić. Wyświetlacz reaguje nawet na najlżejsze muśnięcia palcem.
Zastrzeżenia można mieć jedynie do tego samego, co w przypadku wszystkich pozostałych urządzeń tego typu – że odbija w sobie wszystko, co nas otacza (taki urok błyszczących ekranów) oraz uwielbia odciski palców.
Jeśli szukacie 7-calowego tabletu, którego głównym zastosowaniem ma być czytanie dokumentów PDF, z czystym sumieniem mogę Wam polecić Google Nexus 7. Urządzenie w błyskawicznym tempie otwiera pliki – niezależnie od tego czy ważą 45MB, czy dwa razy więcej. Szybko wczytuje treść dokumentów, płynnie przybliża i oddala żądane elementy, a sam tekst jest ostry i czytelny. Jeśli chcecie się o tym przekonać, zerknijcie do wideo na początku wpisu.
Krótki przegląd Androida 4.1 Jelly Bean – najnowszej wersji systemu Google
Wreszcie nadszedł moment, w którym pisząc recenzję tabletu, mogę dłuższą chwilę zatrzymać się nad samym systemem operacyjnym. Dotychczas w większości urządzeń mieliśmy do czynienia z Androidem Ice Cream Sandwich, więc nie było sensu przy każdym produkcie pisać o tym samym. Na szczęście Nexus 7 pracuje w oparciu o Androida Jelly Bean, czyli 4.1. I trochę się tu pozmieniało. Chyba najbardziej rzuca się w oczy to, do czego najtrudniej się przyzwyczaić – rozmieszczenie dotykowych przycisków funkcyjnych Androida. Dotychczas wszystkie trzy: wstecz, home i otwarte aplikacje, znajdowały się w lewym dolnym rogu ekranu. Obecnie przeniesione zostały na środek, przez co wielokrotnie łapałam się na tym, że chciałam powrócić do ekranu domowego i szukałam odpowiedniej ikonki nie tam, gdzie trzeba.
Kolejna kwestia to brak możliwości korzystania z tabletu w trybie poziomym, gdy aktualnie jesteśmy w menu lub na ekranach domowych. Zmuszeni jesteśmy do pracy w pionie, co czasem jest irytujące.
W „żelce” mamy również do czynienia z nową belką powiadomień. Te nie wyskakują już w prawym dolnym rogu wyświetlacza, a u góry. Przez to nie mamy szybkiego dostępu do podglądu procentowego zużycia akumulatora czy szybkiej zmiany jasności wyświetlacza, jak miało to miejsce w „lodowej kanapce”.
Jak słusznie wspomniał Mateusz w recenzji Nexus 7, jako że jest to tablet Google, otrzymujemy dostęp do wszystkich aplikacji internetowego giganta, czego nie uświadczymy w większości tanich tabletów. Preinstalowane aplikacje: Chrome, Currents, Czat, Earth, Galeria, Gmail, Google Now, Google+, Kalendarz, Kalkulator, Lokalnie, Mapy, Muzyka Play, Nawigacja, Osoby, Pobrane, Poczta, Sklep Play, Talk, Ustawienia, Współrzędne, Wyszukiwanie głosowe, YouTube, Zegar.
Google Nexus 7 włącza się ok. 25 sekund. Po dłuższym czasie użytkowania modelu można poczuć, że jego tylna obudowa się nagrzewa. Nigdy jednak nie osiągnęła takiej temperatury, by trzymanie tabletu w dłoniach było niekomfortowe. Samo urządzenie działa bardzo płynnie, choć kilka razy (dosłownie kilka) „zamyślało się” przy otwieraniu kolejnych aplikacji.
Głośnik
Głośnik wydaje z siebie przyzwoitej jakości dźwięki. Do ok. ¾ skali głośności jest idealnie czysty – im głośniej go ustawimy, tym bardziej zaczyna trzeszczeć. Niemniej jest głośny i wystarczy do obejrzenia klipu na YouTube czy wysłuchania ostatnio zakupionych plików mp3. Według mnie jednak głośnik znajduje się w nieco niefortunnym miejscu, czyli z tyłu. Gdy włączymy jakąś muzykę i położymy tablet na pleckach – nieistotne czy na kolanach, biurku czy innej powierzchni, automatycznie zagłuszymy wydobywający się z niego dźwięk.
Akumulator
Przeprowadziłam różnorodne testy baterii i byłam ich wynikami bardzo pozytywnie zaskoczona. Pierwszy sprawdzał jak radzi sobie tablet z ciągłym odtwarzaniem wideo .avi w niskiej rozdzielczości, z włączonym WiFi i maksymalną jasnością ekranu – okazało się, że w takiej konfiguracji potrafi wytrzymać 11 godzin i 10 minut.
Kolejny test sprawdzał jak długo akumulator tabletu jest w stanie pracować przy ciągłym oglądaniu klipów na YouTube. Podobnie jak wyżej, włączone było WiFi i ekran ustawiony był na maksymalną jasność. Urządzenie pracowało 6 godzin i 40 minut.
Następny natomiast sprawdzał długość pracy baterii przy maksymalnym obciążeniu – przy włączonym WiFi, maksymalnej jasności ekranu i ciągłym graniu w wymagające tytuły (Asphalt 7: Heat, Rayman Jungle Run, Horn, FIFA 2012). W takiej konfiguracji urządzenie wytrzymało pięć godzin.
Średnio, przy zwykłym użytkowaniu modelu, można liczyć na ok. 8 godzin pracy akumulatora. Oczywiście wszystko zależy od tego, co robimy i jak mamy ustawione poszczególne parametry urządzenia.
Bateria ładuje się trzy godziny (co ważne, można ją ładować również po podłączeniu do komputera kabelkiem USB, lecz zajmuje to więcej czasu).
Gry/benchmarki
Z wielką przyjemnością grało mi się na Google Nexus 7 na następujących grach: Granny Smith, Bad Piggies, The Dark Knight Rises czy Cut the Rope. Z wymienionymi produkcjami urządzenie nie miało żadnych problemów Pytaliście o grafikę w Asphalt 7: Heat – nie dostrzegłam żadnych uchybień od normy, gra się przyjemnie, a sam tytuł chodzi płynnie.
Benchmarki:
– Quadrant: 3737
– AnTuTu: 10888
– NenaMark 2: 55,4
– NenaMark 1: 60
– An3dbench: 7822
– An3dbenchXL: 37016
Wideo
Weeb.tv nie działa, za to nie ma żadnych problemów z ipla czy TVN player. Wideo w wysokiej rozdzielczości, zwłaszcza na YouTube, ma jednak tendencję do zacinania się.
Test standardowych próbek pobranych z tej strony przebiegł następująco:
– Birds: płynnie,
– Hddvd: niepowodzenie – domyślny odtwarzacz zamyka się, MX Player – płynnie, dźwięk ok,
– Monsters: obraz odtwarza się płynnie, brak audio,
– Suzumiya: płynnie, dźwięk ok,
– Matrix: brak obrazu, dźwięk jest, brak napisów,
– Harry Potter: płynnie, obie ścieżki dźwiękowe są dostępne,
– Planet: płynnie, brak audio,
– Shrinkage: płynnie, dźwięk ok,
– Shrinkage 2: płynnie, dźwięk ok,
– Planet 2: płynnie, z dźwiękiem.
GPS i mapy offline
Nexus 7 posiada GPS, który działa bez żadnych zarzutów. Przy tym tablecie warto jednak wspomnieć o innej rzeczy – mapach offline. Wybierając się do nieznanego nam miasta, warto wcześniej zapisać mapę tego obszaru, by później móc za pomocą Nexus 7 świetnie się w nim orientować.
Kamerka w Skype działa bez problemów. Dzięki Bluetooth można swobodnie podłączyć klawiaturę Bluetooth i przesłać pliki multimedialne do drugiego urządzenia.
Nexus 7 a jego braki
Jak już wiemy, wspólne dziecko Google i Asusa nie posiada portów rozszerzających jego możliwości (oprócz microUSB). Przez to właśnie jesteśmy multimedialnie ograniczeni. Już wyjaśniam dlaczego:
1. Nie ma slotu kart microSD, co wielu uważa za największą wadę tego urządzenia z wiadomych powodów, o których wspominałam wyżej. Sprzęt ma mało pamięci wewnętrznej (8GB lub 16GB), którą szybko zapełnimy najbardziej potrzebnymi i najczęściej używanymi programami. Nie ma więc mowy, by zmieściło się na nim coś dodatkowego.
2. Nie ma 3G. Na ten temat możemy dyskutować godzinami, a i tak wszyscy będą mieć rację – w tym przypadku każdy ma inne spojrzenie na sprawę, indywidualne potrzeby i należy to uszanować. Trzeba jednak zaznaczyć, że są alternatywy w postaci tetheringu lub MiFi. Jedno jest pewne: 3G w tablecie sprawia, że sam sprzęt staje się bardziej mobilny i nie jesteśmy uwiązani pakietem danych ze smartfona i jego rozładowującą się baterią (za to mamy kolejną kartę do utrzymania…).
3. Nie ma HDMI – nie podłączymy tabletu do telewizora, przez co nie wyświetlimy filmów na dużym ekranie, nie zagramy w gry, czyli tablet nie sprawdzi się w roli swego rodzaju dysku zewnętrznego do przenoszenia multimediów (swoją drogą i tak ma do tego za mało pamięci wewnętrznej).
4. Nie ma aparatu. To mnie akurat najmniej dziwi i najmniej mi przeszkadza. Google z Asusem poszli tą samą drogą, co Apple w przypadku iPada pierwszej generacji, w którym też przecież nie było aparatu. Osobiście uważam, że takowy nie jest w ogóle potrzebny, a jeśli już faktycznie się przydaje, to bardzo rzadko i w awaryjnych sytuacjach (kto z nas nie nosi ze sobą zawsze telefonu z aparatem?).
Trzeba jednak pamiętać dlaczego Nexus 7 pozbawiony jest wyżej wymienionych portów. Wszyscy czepiają się o to, zapominając o cenie urządzenia. Za 199 dolarów (999 złotych w Polsce) otrzymujemy sprzęt z wysokiej półki, w którym trzeba było się czegoś pozbyć, by cena była faktycznie kusząca. Jeśli do zestawu, który otrzymujemy teraz, dodalibyśmy jeszcze 3G, wyjście HDMI i aparat, urządzenie z całą pewnością by było sporo droższe. Gdyby chociaż ten slot kart microSD był… wydaje się, że z tych wszystkich braków jest najtańszym komponentem. Wniosek jest jeden: albo idziemy na kompromis i mimo wszystko kupujemy Google Nexus 7, albo czekamy na rozwój sytuacji na rynku tabletów, na którym robi się coraz ciekawiej i propozycje pozostałych producentów napływają praktycznie co chwilę.
Alternatywa dla Google Nexus 7?
Zapytacie: jeśli nie Nexus 7, to jaki inny tablet? Z przykrością stwierdzam, że obecnie nie ma godnego rywala dla sprzętu Google. Na rynku nie ma innego urządzenia, które oferowałoby 7-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli , czterordzeniowy procesor, GPS, Bluetooth i najnowszą wersję Androida – 4.1, w dodatku w tak niskiej cenie. Miejmy nadzieję, że niebawem sytuacja ulegle zmianie. Oczywiście można swe oczy (i zawartość portfeli) kierować w stronę tabletów Ainola (jak Novo 7 Fire czy Novo 7 Crystal), ale to już nie to samo.
Podsumowanie
Google Nexus 7 jest interesującym tabletem – to nie ulega wątpliwości, ale nie dla wszystkich. Każdy z nas ma własne, indywidualne podejście do tabletów i tego, co potrzebuje i czego od nich wymaga. Niektórzy przyjmą tablet Google z otwartymi ramionami i pocałowaniem ręki, inni natomiast stwierdzą, że to niewarty uwagi „kastrat”. Jedno jest pewne: Google z Asusem zeszli do bardzo niskiej ceny: 199 dolarów, zmuszając pozostałych rynkowych graczy do podjęcia wyzwania. To może poskutkować pojawieniem się w niedalekiej przyszłości ciekawych, 7-calowych propozycji, oczywiście przystępnych cenowo. Czego Wam, i sobie, życzę.
Przypomnę jeszcze, że Nexus 7 jest dostępny w Polsce w wersji z 16GB pamięci wewnętrznej w cenie 999 złotych.
_
Oczywiście w razie jakichkolwiek pytań pozostaję do Waszej dyspozycji.