Na rynku pojawia się coraz więcej urządzeń służących do stabilizacji amatorskich nagrań video. Ceny i funkcjonalność takich urządzeń mogą się różnić dość mocno od siebie. Dziś opiszę wrażenia z użytkowania przez dwa tygodnie jednego z tańszych gimbali przeznaczonych do smartfonów, modelu FeiyuTech Vimble 2. Jak wypadł w porównaniu do nieco starszych modeli SPG i SPG-C, które testowałem na początku roku?
Co w pudełku?
Spore tekturowe pudełko kryje poręczny plastikowy futerał z rączką, który znakomicie uprzyjemni zabieranie gimbala w teren. Gabaryty futerału są na tyle nieduże, że bez problemu byłem w stanie schować go do plecaka, a razem na tyle duże, że przechowuje zabezpieczone urządzenie w stanie złożonym i skalibrowanym do pracy z naszym smartfonem – modele SPG pod tym względem wypadały gorzej.
Poza tym w futerale bez niespodzianek – poza Vimble 2 i troczkiem do jego założenia na rękę znalazła się w nim dokumentacja, kabelek microUSB oraz miniaturowy trójnóg, umożliwiający rozstawienie urządzenia na płaskiej powierzchni.
Parametry
Rozmiary | 118 x 110,5 x 323 mm | ||
Waga | 428 g | ||
Wysokość ramienia z mocowaniem | 57~84 mm | ||
Maksymalna waga zamontowanego smartfona | Tryb poziomy: 210g, tryb pionowy: 200g | ||
Maksymalny kąt obrotu wokół każdej z osi | 320 stopni | ||
Montaż | Gwint statywowy 1/4" | ||
Zasilanie | Wbudowany akumulator 7,4V / 9,62 Wh, czas ładowania prądem 5 V/ 2A ~2 h+ |
Konstrukcja i jakość wykonania
Przyzwyczajony do aluminiowej konstrukcji gimbali z serii SPG z pewnym zdumieniem stwierdziłem, że podstawowym materiałem, z którego wykonany jest Vimble 2, jest plastik. Co gorsza, na pierwszy rzut oka i w dotyku sprawia on dość tandetne wrażenie. Na szczęście ma ono niezbyt wiele wspólnego z prawdą – wszystkie elementy są spasowane dokładnie, nic nie trzeszczy i ogólnie całość sprawdza się znacznie lepiej niż wygląda.
Panel sterowania jest typowy dla gimbali Feiyu – z tyłu duży joystick kontrolujący położenie, dwa mniejsze przyciski, z których jeden służy włączeniu i zmianie trybu pracy, a drugi uruchamia nagrywanie oraz robi zdjęcie. Obok właściwego panelu po prawej stronie znalazło się jeszcze miejsce dla niewielkiego suwaka służącego do kontroli zoomu, a po lewej pod zaślepką port microUSB służący ładowaniu lub aktualizacji firmware. Do tego z przodu przycisk chwilowej blokady położenia.
O ile do położenia portu USB po lewej stronie panelu nie mam większych uwag, to suwak od zoomu jest zlokalizowany wyjątkowo nieszczęśliwie – wygodne uchwycenie gimbala tak, by mieć dostęp do joysticka i przycisku blokady z przodu jednocześnie, właściwie wyklucza jego użycie bez przedziwnej i niewygodnej gimnastyki.
Sama rękojeść jest nieco grubsza niż Feiyu nas przyzwyczaił we wcześniejszych modelach oraz – wreszcie – jest wyprofilowana. Pewność uchwytu poprawia użycie materiału skóropodobnego na przedniej części rękojeści – trochę szkoda, że producent nie zdecydował się na użycie takiego materiału na całej jej powierzchni. Ciekawostka kryje się też wewnątrz – większa grubość rękojeści umożliwiła ukrycie w niej czteroczęściowego mechanizmu teleskopowego, pozwalającego na zwiększenie długości montażu o dodatkowe 18 cm, dzięki czemu dało się użyć gimbala jako stabilizowanego kijka do selfie – rozwiązanie to sprawdziło się całkiem nieźle w praktyce, choć nie jestem miłośnikiem selfie. Co ważniejsze, teleskopowy mechanizm jest z aluminium i sprawia bardzo solidne wrażenie.
Kalibracja gimbala do posiadanego smartfona jest mocno uproszczona – po zamontowaniu go w uchwycie należy wyciągnąć ramię z podziałką tak, by w miarę możliwości urządzenie utrzymywało poziom lub pion, w zależności od wybranej przez nas pozycji uchwytu. Niewielkie odchyłki urządzenie kompensuje pracą napędu, więc nie ma co się tym na szczęście przejmować. Podziałka umożliwia łatwiejsze zapamiętanie właściwego położenia ramienia, jeśli korzystamy z kilku modeli telefonów do współpracy z gimbalem. Pewną ciekawostką jest gniazdo microUSB umieszczone na ostatnim z ramion – w zamierzeniu umożliwia ono zasilanie nagrywającego smartfona z akumulatora stabilizatora. Pomysł jest dobry, wykonanie nieco gorsze i niestety w sporej części przypadków nie będziemy w stanie używać zasilania zewnętrznego, gdy smartfon pracować będzie w pozycji horyzontalnej, gdyż gniazdo w telefonie będzie zasłonięte mechanizmem gimbala. W pionie powinno być trochę łatwiej. Osobną sprawą jest brak kabelka umożliwiającego zasilanie iPhone’a – skoro producent podaje kompatybilność z urządzeniami Apple, to przydałoby się dołączyć kabelek microUSB–Lightning do zestawu…
FeiyuTech Vimble 2 przy pracy
Za współpracę smartfona z gimbalem odpowiada nowa aplikacja o dźwięcznej nazwie Vicool. Wyeliminowała ona największe ograniczenie Feiyu On, jakie napotkałem podczas testów SPG i SPG-C, czyli ograniczenie nagrania do rozdzielczości maksymalnie 1080p. Vicool umożliwia u mnie nagrywanie w 4K i 30 fps – nie miałem niestety możliwości sprawdzenia, czy przy użyciu nowszego modelu telefonu umożliwiłaby więcej. Do istniejącego w Feiyu On trybu śledzenia twarzy dołączył tryb śledzenia obiektu – działa stosunkowo sprawnie, o ile tenże obiekt wyróżnia się z planu i nie porusza się zbyt szybko – oraz tryb autorotacji, która umożliwia automatyczne poruszanie głowicą w zadanym zakresie i tempie.
Ekran główny aplikacji nie budzi na szczęście większych wątpliwości. Spolszczenie natomiast można dopisać do kategorii ekstremalnych – jest jeszcze gorzej niż w Feiyu On i szczerze mówiąc gdybym miał używać Vicool częściej, to chyba bym zmienił język systemu na angielski, by nie widzieć na przykład „umorzenia” czy innych kwiatków. Na szczęście zaglądać do opcji pewnie nie będziemy zbyt często – podstawowe regulatory dostępne są wprost z ekranu głównego. A aplikacja robi to, czego się od niej oczekuje, zupełnie dobrze, nie sprawiając problemów, choć panorama niestety wciąż wymusza ręczną zmianę położenia głowicy. Do tego jednak zdążyłem się już przyzwyczaić.
Stabilizacja oferowana przez Vimble stoi na dobrym poziomie. Tłumienie wystarczyło na większość wygibasów, które robiłem podczas nagrywania materiałów testowych, choć przy większej ich ilości co masywniejsze smartfony mogą się nieco odchylić od właściwej osi – można na szczęście wymusić zresetowanie położenia do właściwego poziomu, ale wiąże się to z dość widocznym skokiem obrazu spowodowanym korekcją. Warto w ogóle poeksperymentować z wrażliwością na działanie joysticka i przekręcenia rękojeści – domyślna szybkość reakcji może niekiedy być zbyt wielka, jeśli lubimy delikatne manipulowanie kamerą. Podczas pracy nieźle tłumione są zarówno małe i szybkie skoki położenia, na przykład szybkie kroki, jak i zmiany o większej amplitudzie i dłuższym czasie – część testu wykonana była na podskakującym na fali niedużym statku wycieczkowym i gimbal nie miał najmniejszego problemu ze zniwelowaniem tych ruchów.
Jeśli mogę się do czegoś przyczepić, to do dołączonego mini-trójnoga. Wydaje się, że ma on zbyt mały rozstaw nóżek, by zapewnić odpowiednią stabilność z ciężkim smartfonem, zwłaszcza jeśli teleskopowe ramię będzie wyciągnięte. Zdecydowanie bardziej przydatna okazała się możliwość przymocowania gimbala do standardowego statywu fotograficznego Velbon Sherpa 600R, którego używam na co dzień – gwint statywowy w podstawie jest na szczęście znormalizowanym gwintem 1/4″.
Podsumowanie
Choć początkowe wrażenie nadmiernej plastikowości Vimble 2 towarzyszyło mi przez cały okres testowy, to podczas praktycznych testów gimbal nie potwierdził obaw związanych z jakością. Stabilizacja okazała się skuteczna, profilowana rękojeść wygodna, a sterowanie, pomijając położenie suwaka zoomu, nie sprawiło większych problemów.
Wciąż doskwierają pewne braki w oprogramowaniu, choć producent stara się dogonić świat – niestety oszczędzając przy tym na żywym tłumaczu, co ma tragiczny efekt dla czytelności aplikacji. Najważniejsze jednak, że obniżenie ceny w stosunku do serii SPG nie wpłynęło negatywnie na wypełnianie podstawowego zadania, czyli stabilizacji obrazu – uproszczenie konstrukcji przez ograniczenie pracy osi do 320 stopni w praktyce nikogo raczej nie zaboli, jako że urządzenie jest kierowane do amatorów. Czy zarekomendowałbym zakup? Przy cenie nie przekraczającej 400 zł zdecydowanie tak.
Testowany gimbal można zakupić między innymi w Media Expert